Podszedł z tyłu i położył ręce na jej ramionach. Odwróciła się szybko, a zobaczywszy jego filuterny uśmiech, pohamowała wzburzenie i uśmiechnęła się równie promiennie.
-Piotr, co ty robisz? Podglądasz mnie? – zapytała już uspokojona. Mężczyzna milczał chwilę, po czym odpowiedział zalotnie:
- A masz coś do ukrycia, Basiu?
Jego oczy wpatrywały się pytająco w twarz żony. Kiedyś były brązowe, jak czekolada , teraz czas przemalował je na zielonkawy kolor. A włosy miał dawniej jak heban, czarne, gęste, zawsze elegancko ścięte . Dziś siwizna przyprószyła całą głowę, a gdy nieraz wracał prosto od fryzjera, widać było nierówne plamy srebra i czerni, mieszające się na przemian. Nie sypiali ze sobą już tak często, jak dawniej, ale łączył ich ten rodzaj przyjaźni, który pozwala przeżyć ze sobą całe życie do końca.
Baśka podobała się mężczyznom. Często widziała uwielbienie w oczach Piotra, chociaż mąż tak naprawdę nigdy nie prawił jej pustych komplementów. Czasem było to długie spojrzenie, czasem uśmiech podziwu, czasem po prostu brał ją za rękę i składał na niej delikatny pocałunek, robiąc przy tym minę amanta z dawnych lat. Teraz także Piotr przybrał minę odpowiednią do sytuacji i zapytał ponownie:
- Czyli jest coś do ukrycia?
–Ależ nie - zaśmiała się Baśka – piszę po prostu opowiadanie na konkurs na jednym z internetowych portali. To będzie opowiadanko erotyczne - dodała z rozbawieniem. - I wiesz, nie mam jakoś porażającej weny, mógłbyś coś podpowiedzieć?
Ostatnie zdanie zabrzmiało prowokacyjnie, nie pojmowała, skąd się w niej wzięło tyle odwagi. Piotr też przez chwilę nie wiedział jak się zachować, jednak szybko zreflektował się i ponownie przybrawszy żartobliwy ton, odparł przekornie:
- Może jutro rano przyjdzie ci jakiś pomysł, Basieńko. Musisz być cierpliwa do wieczora, teraz jeszcze idę do kosztorysów - tu mrugnął porozumiewawczo do żony i wycofał się do swojego pokoju.
Patrzyła, jak idzie: niewysoki, szczupły, z tyłu jeszcze mógłby uchodzić za dwudziestoparolatka , tego samego, którego pewnego jesiennego popołudnia poznała na molo w Mielnie. W drzwiach odwrócił się do żony i posłał jej ponownie zabójcze oczko.
- Do wieczorka, Basiu.
Barbara spojrzała na monitor. Czołowe miejsce zajmował zapisany grubą czcionką tytuł „Gra wstępna”, a poniżej widniało kilkanaście linijek gotowego tekstu:
„ Przyszedł do niej tej nocy nieco później, niż zwykle. Czekała niecierpliwie, leżąc i patrząc w okno. Noc była wyjątkowo ciemna, tylko w domach naprzeciwko paliło się kilka świateł wieczornych maruderów. Gwiazdy, częściowo ukryte za chmurami, świeciły zduszonym światłem, niczym odwieczne kochanki ciemności.
Cicho wszedł do łóżka i przywarł do niej całym ciałem. W powietrzu uniósł się zapach lasu i mokrych piór. Nagle jego pazury wbiły się w ramiona kobiety tak impulsywnie, że wydała gwałtowny okrzyk. Po chwili poczuła, jak rozrywa jej koszulę i szuka nabrzmiałych pragnieniem sutków. Przeszył ją rozkoszny ból i nagle zaczęła się zapadać w otchłań wszechogarniającego pragnienia. Pożądała go, chciała więcej i więcej i gdy poczuła w ustach smak krwi z rozerwanej wargi, wydała z siebie dziki okrzyk rozkoszy.”
Piotr już był w łóżku, kiedy pojawiła się Barbara. Ubrała nową, atłasową koszulkę w różowy wzorek, rozpuściła włosy. Leżeli przez chwilę w milczeniu, po czym Piotr objął żonę i przytulił do siebie. Barbara natychmiast odpowiedziała na zaproszenie. Odnalazła w ciemności usta Piotra i zaczęła całować jego dolną wargę, ssąc ją i zwilżając mokrymi ustami. Oddawał pocałunki, powoli rozbierając ją z koszulki. Dotknęła pod przykryciem jego nagiego ciała, gdy w pewnym momencie silnie objął ją przeturlał na siebie. Jego skóra była przyjemnie chłodna, czuła, jak bardzo jest podniecony.
Całował ją po szyi, dochodząc powoli do sekretnego miejsca za prawym uchem, swoistego punktu G, gdzie znajdowały skupienie jej wszystkie erotyczne doznania. Reakcja była natychmiastowa. Silna pieszczota spowodowała natychmiastowe pulsowanie w brzuchu Barbary i gwałtowne skurcze rozkoszy. Mocno przygryzła zębami wargę mężczyzny i poczuła na ustach słodki smak płynącej krwi.
Rano, jak zwykle spotkali się przy porannej kawie. Baśka, w potarganych włosach i różowej nocnej koszulce, krzątała się wokół kuchenki. Piotr, już ubrany w dżinsy i granatowe polo, zajął miejsce pod oknem. Jego ulubiona drożdżówka z serem zniknęła błyskawicznie z talerza, wypił duszkiem czarną kawę bez cukru i już miał opuścić kuchnię, gdy nagle w splątanej fryzurze Baśki zauważył szary punkcik. Sięgnął ręką i wyjął z jej włosów małe, błyszczące piórko.
- Zobacz, Basiu, jak gubisz upierzenie - uśmiechnął się do żony. Albo to pióro z poduszki – dodał z rozbawieniem. Spojrzała zaskoczona i zrobiła głupią minę:
- Następnym razem nie drap tak pościeli, bo nie mam nowego wsypu – powiedziała do Piotra i pocałowała go w usta. - O której wracasz?
Po wyjściu Piotra Barbara sprzątnęła ze stołu śniadaniowe resztki i poszła do łazienki. Puściła wodę do wanny, rozebrała się i stanęła przed lustrem. Dwie potrójne, czerwone pręgi na ramionach przykuły jej uwagę. Dotknęła palcami bolących miejsc, po czym odwróciła się plecami. Pomiędzy łopatkami widniała kolejna krwista szrama, nieco krótsza , ale najbardziej dokuczliwa. Za uchem spostrzegła niewielki czerwony znak.
- Ale świnia - pomyślała z rozbawieniem o mężu i weszła do ciepłej wody. Zadrapania zapiekły z większą siłą.
„Tego wieczora księżyc świecił słabym blaskiem, otoczony kolorowym obłoczkiem, zwiastującym zmianę pogody. Na zewnątrz panowała spokojna, leniwa cisza. Po drugiej stronie okna, w domu z niebieskimi balkonami, ostatni lokatorzy gasili światła. Nagle , gdzieś jakby z oddali, spokój nocy zakłócił głuchy pomruk. Kobieta uniosła głowę znad pościeli i jęła nasłuchiwać. Pomruk zbliżał się do okna, było w nim coś przerażającego i zarazem rozkosznego, tak, że, mimo strachu, nie schowała się pod kołdrę. Drżała na całym ciele a jej wzrok rozgarniał panującą ciemność. Coś stuknęło o parapet, jakby duży kot wskoczył na balustradę. Zwierzę znieruchomiało nagle, by po chwili potężnym susem rzucić się w kierunku uchylonych drzwi balkonu. Skok był na tyle długi, że wielkie cielsko wylądował tuż przy łóżku kobiety. Odrzuciła kołdrę i nagie piersi zafalowały w poświacie księżyca. Kobieta rozsunęła nogi, odgięła głowę lekko do tyłu. Poczuła silne łapy o długiej sierści i zapach mokrego futra. Wszedł w nią powoli, przytrzymując pośladki. Zagłębiła dłonie w długich kudłach a jej biodra złapały wspólny rytm. Sutki ocierały się o gęsta szczecinę, powodując spazmy rozkoszy. Swoimi ustami objęła ciepły, chropowaty jęzor, który wił się i tańczył, rozkosznie drapiąc podniebienie. Błogi skurcz przeszył jej biodra i nagle kobieta wydała z siebie chrapliwy okrzyk, przypominający ryk drapieżnika.”
W środę wieczorem Barbara poczuła się na tyle znużona swoją pisarską pasją, że odpuściła nocne kino, wykąpała się wcześniej, włożyła piżamę i poszła do łóżka.
Piotr wrócił chyba bardzo późno, słyszała, jak robił sobie kolację a potem poszedł do łazienki i zamknął drzwi. Zasnęła ponownie niczym dziecko.
Obudziło ją dziwne skrzypienie podłogi. Otworzyła oczy, ale ciemność w pokoju nie pozwoliła nic zobaczyć. Dotknęła ręką miejsca obok, męża jeszcze nie było.
–Piotr, to ty?- zapytała lękliwie. W odpowiedzi mężczyzna pochylił się nad Barbarą i zamknął jej usta pocałunkiem. Poczuła na policzkach piekące kłucie dwudniowej szczeciny. Przytuliła go do siebie i przyciągnęła na posłanie. Był nagi. Zapach wilgotnej skóry uderzył ją w nozdrza delikatną nutą mydła. Powoli zaczął ściągać z niej piżamę a jego spragniony język wtargnął zdecydowanie do ust partnerki, gdy tymczasem dłonie zacisnęły się wokół bioder. Objęła go nogami i całym ciałem mocno przywarła do jego owłosionej piersi. Brzuch opanowały pulsujące skurcze, poczuła, jak odpływa w tunel długo oczekiwanej rozkoszy. Chrapliwy krzyk mężczyzny, niczym ryk rannego zwierzęcia, nie doszedł już do uszu kobiety, która pochłonięta własnym zawirowaniem zmysłów, zapadła się w lubieżne szaleństwo.
W niedzielę po kinie zjedli razem kolację. Basia była ożywiona, dużo mówiła o filmie, śmiała się, żartowała. Piotr także tryskał dobrym humorem, przekomarzał się z żoną, dolewał wina. Wreszcie, nie mogąc powstrzymać ciekawości, zapytał wprost:
- Jak się ma twoje opowiadanko, Basiu? Skończyłaś je?
- Jasne - odwróciła głowę, zajęta zmywaniem naczyń. Dziś wysłałam na konkurs. W przyszły piątek będą wyniki. A wiesz co? Ta moja pisanina dała mi naprawdę dużo radości – powiedziała i zaczerwieniła się po uszy.
Piotr spojrzał na żonę z czułością. Jej policzki płonęły dziewczęcym rumieńcem. Przypominała mu teraz dawną Baśkę, wesołą trzpiotkę, zawsze pełną optymizmu i tej niezwykłej delikatności, jaką ujęła go przy pierwszym spotkaniu.
Barbara zauważywszy wzrok męża , podeszła do stołu, przytuliła się i pogłaskała go dłonią po policzku:
-Ale jak się nie będziesz golił, zwierzu, to następną kolację robisz sam! Pamiętaj!
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt