Architekci - część 1 - drake1004
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Architekci - część 1
A A A
Od autora: Pierwsza część opowiadania.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Lato tego roku było wyjątkowo upalne. Słońce prażyło mocno, nawet cień nie dawał ukojenia. Najgorszy sytuacja panowała we Francji, na południu kraju temperatury wskazywały blisko pięćdziesiąt stopni w pełnym słońcu.  Na północy sytuacja wyglądała całkowicie inaczej. Tereny pomiędzy Brestem a Calais nawiedzały potężne ulewy, huragany a nawet trąby powietrzne, jedynie Paryż pozostawał nietknięty przez katastrofy. W innych częściach świata również nasilały się gwałtowne zjawiska. Największe zniszczenia pogoda poczyniła na południowym wybrzeżu USA. Floryda, Luizjana oraz Teksas zostały całkowicie sparaliżowane przez burze śnieżne i odcięte od świata. Część Zatoki Meksykańskiej rozciągająca się od wybrzeża aż po półwysep Jukatan zamarzła.

 

Paraliż komunikacyjny i brak dostaw towarów do sklepów bardzo szybko spowodowały plagę głodu i śmierć z wychłodzenia kilkuset osób. Prezydent USA ogłosił stan wyjątkowy i na miejsce wysłał oddziały gwardii narodowej z pomocą humanitarną.  Nie było to proste zadanie, dostać się na zasypane tereny. Nawet pojazdy wojskowe nie radziły sobie z trudnymi warunkami. Po tygodniu intensywnych opadów i bardzo niskiej temperaturze, zaspy urosły do kilku metrów.

Najlepsza sytuacja panowała na północy kraju, w większości miast życie toczyło się swoim własnym rytem, wyjątkiem były Waszyngton i Nowy York, w których od kilku dni nieustannie padało. Kilka stacji metra zostało całkowicie zalanych, również część Manhattanu i Central Parku znalazła się pod wodą. Nie funkcjonowało lotnisko ani kolej naziemna. Jedynym środkiem transportu stał się samochód oraz linie autobusowe. Przesiadka mieszkańców do jednego środka transportu, spowodowała kilkukilometrowe korki i utrudnienia w centrum. Po kilku dniach pogoda niespodziewanie poprawiła się. Na niebie pojawiło się słońce a miejsce chmur, zajęły białe obłoki, powoli sunące po błękitnym sklepieniu. Woda zaczęła powoli opadać, ludzie wyszli z mieszkań i domów na spacery. Życie w wielkiej metropolii zaczęło wracać do normy. Część mieszkańców od razu po wznowieniu lotów krajowych i zagranicznych, postanowiła wyjechać na wcześniejsze wakacje. W europie panowały straszne upały, od miesiąca w pasie Morza Śródziemnego nie spadła ani jedna kropla deszczu.

 

Jedną z par, które zdecydowały się na wypad do Europy byli Agnes i Christopher. Od dwóch lat byli kochającą się parą, tylko ostatnio dochodziło między nimi do coraz ostrzejszych kłótni. Początkowo chodziło głównie o błahostki: sprzątanie, wynoszenie śmieci, wybór filmu itp. Po każdej sprzeczce jednak się godzili. Wszystko się zmieniło, gdy Christopher poszedł do nowej pracy. Z wykształcenia informatyk z kilku letnim stażem w końcu dostał się do wymarzonej pracy w wielkiej korporacji. Na początku również jego dziewczyna cieszyła się razem z nim, lecz po dwóch miesiącach na koszuli chłopaka Agnes zauważyła czerwony ślad. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak kobieca szminka. W poprzedni wieczór Christopher wyszedł jak co tydzień na piwo z kolegami. Wrócił chwilę po pierwszej w nocy. Zaniepokojona dziewczyna próbowała do niego dzwonić, lecz on nie odbierał. Po powrocie wyglądał kiepsko, rozpięta koszula do połowy, ledwo trzymał się na nogach. Nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie. Nazajutrz po wyjściu do pracy Christophera, Agnes zaczęła przeglądać jego rzeczy lecz oprócz kawałka szminki na koszuli, nie znalazła niczego co by ją zaniepokoiło. W pracy ciągle o tym myślała. Opowiedziała o tym swoim koleżankom.

 

- A to drań! Ja bym od razu mu wygarnęła!

- Jesteś pewna, że to była kobieca szminka?

- Sama nie wiem, rano nie miałam żadnych wątpliwości, ale teraz...

- Nad czym się zastanawiasz jeszcze! Zrób mu awanturę i wyrzuć z mieszkania. To kobieciarz jak każdy facet!

- Zamknij się Édith! Zajmij się lepiej swoimi sprawami! Ja myślę, że powinnaś porozmawiać z nim, jak wrócisz do domu. Na spokojnie bez wrzasków i nie potrzebnych kłótni.

- Nie słuchaj Lisy! Faceta trzeba trzymać krótko, gdybym nie robiła tego z moim Thomasem, już dawno by się zaczął oglądać za młodszymi laskami. - nagle rozmowę przerwała melodia piosenki Amel Bent - Ma Philoshopie. Dźwięk dobiegał z biurka Édith. - Przepraszam was, muszę odebrać to mój mąż.

- Cześć Kochanie, nie nie przeszkadzasz...

- Dobrze, że poszła mocna jest tylko w słowach. Zadzwoń do niego.

- I co mam mu powiedzieć!?

- Wyjdźcie razem na miasto, zaproponuj mu spacer. Byliście ostatnio w jakiejś restauracji?

- Nie, ostatnio przez tą pracę jego ciągle nie ma czasu, czuję się zaniedbywana.

- A mówiłaś mu o tym?

- Nie chciałam go wkurzać a jak wraca z pracy ciągle jest zmęczony...

- Słyszysz coś komuś wibruje.

Agnes wyciągnęła z torebki telefon i spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił Christopher.

- To mój.

- Kto dzwoni?

- Christopher...

- To czemu nie odbierzesz?

- Nie wiem czy będę wstanie potrafiła ukryć przed nim zdenerwowania.

- Nie gadaj bzdur odbierz!

- Cześć Misiu.


- Cześć Kochanie, dzwonię by Cię przeprosić za wczoraj. Zasiedziałem się i wiem, że byłaś wkurzona. Obiecuję, że już nigdy tego nie zrobię. Moglibyśmy spotkać się dzisiaj po pracy? - na chwilę głos Agnes ucichł. Słychać było tylko jej oddech i szum w telefonie. - Jesteś tam Kochanie?

- Odpowiedz coś - szepnęła Lisa.

- Tak możemy dzisiaj się spotkać.

- Uff... Myślałem, że się gniewasz na mnie. Mam propozycję umówimy się na stacji Spring około 17:30?

- Ok powinnam zdążyć jak nie będzie korków.

- W takim razie do zobaczenia Kochanie po południu. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też...

- Cieszę, że się zgodziłaś. Ja kiedyś miałam chłopaka i podobne podejrzenia. Umówiliśmy się raz do restauracji. Wyczułam na jego koszuli inny zapach niż tylko jego perfum. Pamiętam jaką awanturę mu zrobiłam. Nie pozwoliłam mu się wytłumaczyć. Podjęłam złą decyzję, której skutki odczuwam do tej pory.

Kilka miesięcy po tym wydarzeniu, dowiedziałam się przypadkiem szczegółów. Przed spotkaniem oglądał perfumy i przez przypadek kilka kropel poleciało na jego ubranie. Chciał mi kupić perfumy na drugą rocznicę znajomości.

 

Było jednak już za późno! Znalazł sobie nową dziewczynę. Próbowałam jeszcze z nim porozmawiać i walczyć o niego. On sam też starał się do mnie dotrzeć, lecz zmywałam go przez ten cały czas. Od tego momentu nie potrafię znaleźć faceta, który by się mną zainteresował dłużej niż na jedno spotkanie. Nie powinnam Ci tego opowiadać.

- Nic się nie stało może masz rację. Nadal mam wątpliwości, ale wolę dać mu jeszcze jedną szansę.

Po tej rozmowie Agnes wróciła do swoich obowiązków i zaczęła księgować kolejną fakturę.

 

Christopher tego dnia wyszedł 1,5 godziny wcześniej niż zawsze.Umówił się z szefem, że odrobi je następnego dnia. Po drodze wstąpił do kwiaciarni, która znajdowała się niedaleko jego pracy. Szukał fioletowych lilii ulubionych kwiatów Agnes. Na początku rozejrzał się po sklepie, na półkach stały róże w różnych kolorach, storczyki w doniczkach, gerbery oraz białe lilie.

- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?

- Szukam fioletowych lilii.

- Mam kilka na zapleczu, nie zdążyłam ich jeszcze wystawić. Ile przygotować?

- 7 poproszę.

- Zapakować w folię czy papier?

- W folię.

- Ile płacę?

- Osiem dolarów.

- Proszę.

 

Christopher wziął kwiaty i skierował się do najbliższej stacji metra. Na peronie stał już pociąg, miał jednak zamknięte drzwi. Mężczyzna wyciągnął książkę i stanął przy krawędzi. Spojrzał na wyświetlacz, kolejny pociąg miał wjechać za trzy minuty. Obok niego stała młoda dziewczyna. Ubrana była w kraciastą koszulę i krótką lateksową spódnicę. Christopher zauważył, że co jakiś czas spoglądała w jego stronę. Podszedł bliżej na odległość kilku kroków, tak aby śledzić jej wzrok kątem oka. Jednak w ciągu kilku sekund nie zwróciła głowy w jego kierunku, patrzyła na wprost, gdzie znajdowała się reklama męskiej wody toaletowej.

Pociąg metra wjechał powolnym ruchem na peron. Z wagonów wylało się kilkaset ludzi. Jedni spieszyli się do domu, drudzy dopiero co zaczynali swoją pracę. Christopher stanął za dziewczyną i tylko, gdy usiadła, zajął miejsce obok niej. Otworzył książkę i zaczął ją czytać. Spojrzał na dziewczynę a ona na niego.

- Cześć. Czy coś nie tak z moją twarzą? Ciągle mi się przyglądasz.

- Nie wszystko w porządku. Przepraszam ja nie wiem jak to powiedzieć. Zrobiłeś na mnie duże wrażenie. Jesteś bardzo przystojny i dawno nie widziałam tak dobrze ubranego faceta.

- Dziękuję za komplement. Christopher.

- Caroline. Dla kogo te kwiaty są? Pewnie masz dziewczynę?

- Ja? Nie dzisiaj są urodziny mojej mamy ona ich nie lubi obchodzić. Czuje się przez to stara. Chociaż też mówi, że nie lubi dostawać prezentów to wiem… khy khy, ekhy khy.

- Wszystko gra?

-Tak to tylko kaszel…  khy khy, ekhy khy… musiałem khy khy, ekhy khy źle połknąć śli khy khy, ekhy khy.

 

Po chwili krztuszenia Christopher poczuł potężny ból głowy, który niemalże zwalił go z nóg. Przed oczami zrobiło mu się ciemno. Większość dźwięków z zewnątrz powoli przestała docierać do jego uszu. W pewnym momencie słyszał jedynie szum, który z każdą sekundą był coraz głośniejszy.

 

Po paru chwilach trwania takiego stanu, ból zniknął. Christopher powoli otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Wszyscy ludzie zamarli w bezruchu. Na przeciwko siedział facet, ubrany w czarny smoking. W momencie zamarcia siedział pochylony nad swoim smartphonem. Christopher podszedł do niego i spojrzał na wyświetlacz. Mężczyzna był w trakcie pisania wiadomości tekstowej, prawdopodobnie do żony, lecz nie zdążył jeszcze jej wysłać. Jednak nie to dziwiło najbardziej. Bliżej czoła wagonu stał młody chłopak, który bawił się w czasie jazdą małą. Odbijał ją od podłogi aż zawisła w powietrzu nieruchomo. Christopher zaczął przyglądać się jej aż w końcu, wziął ją do ręki i spróbował ją podrzucić. Ku jego jeszcze większemu zdziwieniu piłka nie zachowywała się według znanych zasad fizyki. Można było nią poruszać, ale każda próba wprawienia ją w ruch, kończyła się porażką. Mała, skórzana futbolówka zastygała w powietrzu. Nawet jej kopnięcie nie dawało żadnych rezultatów. Zdezorientowany Christopher spróbował wydostać się z wagonu. Przekręcił zawór awaryjnego otwierania drzwi, jednak nic się nie stało, hydraulika ani rusz. Wkurzony bardziej niż przerażony powrócił na swoje miejsce. Złapał się za głowę, chowając twarz w kolanach.

Nagle usłyszał dziwny dźwięk jakby świst powietrza i poczuł szarpnięcie. Szybko rozejrzał się wokół. Pociąg ruszył, ale bardzo powoli. Natomiast ludzie zaczęli bardzo powoli i z każdym momentem coraz szybciej poruszać się. W tym samym momencie zwalił go z nóg potężny ból głowy, który zaczął promieniować na całe ciało. Po kilku chwilach do jego uszu zaczęły dochodzić inne dźwięki i szmer rozmów. Christopher podniósł głowę i spojrzał wokół. Miał wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Nawet wcześniej, gdy bardzo bolała go głowa i napinały się mięśnie, niczego takiego nigdy nie doświadczył.

 

W pewnym momencie zauważył chłopaka w czarnej bluzie, który w normalnym tempie pisał sms’a na komórce. Christopher powoli do niego podszedł. Zakapturzona postać spojrzała na niego. Chwilę mu się przyglądała i znów wróciła do przerwanego zajęcia. Mężczyzna nic nie mówił tylko ciągle wciskał klawisze na dotykowej klawiaturze. W pewnym momencie przestał pisać a w kieszeni Christophera rozległ się dźwięk nowej wiadomości. Nerwowo wyciągnął telefon i sprawdził sms’a. Numer był zastrzeżony.

Myślałeś, że uciekniesz Christopher! Twój koniec jest bliski!

Za chwilę zniszczę projekcję i nie będziesz niczego pamiętał buhahaha! Przyjdziemy po Ciebie w najmniej oczekiwanym momencie.

Po ostatniej wiadomości ból znów się nasilił, był tak silny, że Christopher powoli osunął się na ziemię i nie był w stanie wstać. Przed oczami zrobiło mu się ciemno.

 

Po kilku minutach ból ustał, jednak Christopher nie potrafił określić stanu, w którym się znalazł. Widział nie wyraźnie. Nie odczuwał żadnych bodźców. Dopiero po dłuższym czasie udało mu się cokolwiek zobaczyć. Ku jego zdziwieniu znajdował się na tym samym miejscu z dziewczyną, którą poznał w wagonie. Nie dał jej dojść do słowa. Zerwał się szybko i ruszył w stronę czoła pociągu, w poszukiwaniu dziwnego faceta. Na miejscu, w którym siedział nie było nikogo. Sprawdził szybko telefon, lecz skrzynka smsowa była pusta. Nie potrafił uwierzyć, że to wszystko co zobaczył i doświadczył było tylko snem. Usiadł przy dziewczynie i znów zaczął z nią rozmawiać, lecz ciągle się zastanawiał i nie potrafił skupić się na niczym innym.

- Coś się stało?

- Nie wszystko w porządku. Po prostu jestem zdenerwowany wizytą u mamy. Zawsze jak przyjadę traktuje mnie jak małe dziecko co mi się osobiście nie podoba.

- Wszystkie takie matki są. Nie przejmuj się dla niej zawsze będziesz chłopcem. Ja będę za chwilę wysiadała na kolejnej stacji. - Caroline oderwała kawałek kartki z zeszytu i zapisała swój numer. - Napisz jeżeli będziesz chciał.

- Dziękuję, tak zrobię.

Po tych słowach pociąg stanął a dziewczyna wysiadła, spoglądając zalotnie w jego stronę. Christopher szybko przepisał jej numer i zapisał ją jako koleżankę z pracy, by jego dziewczyna niczego nie podejrzewała. Następnie podarł kartkę i wrócił do czytania książki.

Kolejne 20 minut upłynęło mu spokojnie bez żadnych niespodzianek. Z każdą mijaną stacją, wagon był coraz bardziej załadowany. Dopiero na stacji przed jego przystankiem zrobiło się trochę luźniej. Przed samym wyjściem z pociągu Christopher schował książkę do torby, którą nosił na ramieniu. Poprawił błękitną koszulę i spojrzał na zegarek. Była 17:29. Zdziwiony przecierał oczy ze zdziwienia. Jechał o ponad 15 minut dłużej niż zawsze. Zaczął rozglądać się po peronie, lecz nigdzie nie widział Agnes. Wyciągnął z kieszeni telefon i w tym samym momencie zaczął dzwonić.

- Cześć Misiu niestety spóźnię się, mam nadzieję, że się nie gniewasz?

- Nie Kotku. Gdzie jesteś?

- Przy Central Parku stoję w kilkukilometrowym korku. Pewnie zejdzie mi jeszcze z kwadrans za nim do Ciebie dojadę.

- Nic nie szkodzi, Kochanie poczekam na Ciebie.

- Jesteś Kochany myślałam, że będziesz wkurzony. Ostatnio byłeś nie do zniesienia. Jak wracałeś po pracy olewałeś mnie kompletnie.

- Teraz to się zmieni i przepraszam, że tak Cię traktowałem. To moja wina.

- Nie dołuj się już. Buziaczki papa i do zobaczenia.

- Buziaki.

Po rozmowie z dziewczyną Christopher wyciągnął słuchawki z torby i podłączył je do swojego smartphona. Otworzył ulubioną playlistę i zamknął na chwilę oczy. W jego uszach zaczęła płynąć jedna z symfonii Beethovena. Christopher  wsłuchał się w jej melodię i na chwilę zapomniał o całym świecie. Uwielbiał klasyczną muzykę, uspokajała go i była lekarstwem na stres. Od dłuższego czasu miewał silne bóle głowy.

 

Po kilku sekundach otworzył oczy. Przed nim stała zakapturzona postać w czarnej bluzie. Christopher wzdrygnął się na jej widok. Twarz jej zakrywała metalowa maska.

- Kim jesteś?

- Twoim złudzeniem - odparł dudniącym głosem.

Christopher spojrzał na wyciągniętą w jego kierunku dłoń. Na jej powierzchni leżała mała soczewka.

- Wiesz co to jest? Poznajesz swoje przeznaczenie?

- Jakie przeznaczenie!? Kim Ty jesteś! Odpowiedź natychmiast!

- Jak to mnie nie znasz Christopher!? Zaraz sobie przypomnisz kim jesteś naprawdę!

Z nad ludzką prędkością tajemnica postać podeszła do niego i złapała go za gardło. Uniosła do góry mimo, że była niższa od niego. Christopher próbował się uwolnić z żelaznego uścisku, lecz nadaremno. Po kilku chwilach stracił przytomność. Osunął się na ziemię i leżał w bezruchu, gdy się ocknął, ku jego zdziwieniu stał znów na peronie, słuchając muzyki. Stacja Spring była prawie pusta. Kilka osób tylko czekało na wjazd kolejnego pociągu. Christopher spojrzał na wyświetlacz komórki. Na środku leżała mała soczewka. Na jej widok wzdrygnął się i rozejrzał wokół. Niestety na peronie nie zauważył niczego niepokojącego.

 

Wziął w dłoń soczewkę i zaczął się jej przyglądać. Nie posiadała jednak żadnych znaków szczególnych ani uszkodzeń. Nie wiedział co myśleć o tym wszystkim. Miał mętlik w głowie. Nie był to już sen jak wcześniej przypuszczał. Kolejne hipotezy, które powstawały w jego głowie bardzo szybko odrzucał. Nie miał również pojęcia czym jest projekcja, o której wspominała, pojawiająca się w niej postać. Nagle poczuł wibracje telefonu. Agnes napisała mu wiadomość, że będzie za 5 minut. Christopher schował soczewkę do portfela, wyłączył muzykę i stanął na początku peronu. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja, że kolejny pociąg będzie za 3 minuty. W tym samym momencie otrzymał wiadomość tekstową. Christopher zaczął się denerwować. Nie czekała go łatwa rozmowa. Miał zamiar zmiękczyć ją prezentami, tak aby zapomniała o całym zajściu.

 

W tunelu metra pojawiły się światła, czekający na peronie ludzie, zbliżyli się do krawędzi. Pociąg powoli zaczął hamować. Ze środka wyszli pierwsi pasażerowie. Christopher obserwował peron, wypatrując Agnes. Nagle z trzecich drzwi wyszła kobieta. Była ubrana w błękitną sukienkę z koronkowymi rękawami i przepasaną czarnym paskiem na wysokości bioder. Z daleka nie przypominała nikogo znajomego, dopiero gdy Christopher podszedł bliżej, rozpoznał Agnes.

- Cześć Kochanie. To dla Ciebie - rzekł wręczając kwiaty i całując ją w policzek - Wyglądasz zjawiskowo a mówiłaś, że nie lubisz nosić sukienek i szpilek do pracy.

- Bo nie lubię, chciałam Cię zaskoczyć. Dziękuję za piękne kwiaty. Dawno mi ich nie kupowałeś, pamiętaj jednak, że nie można mnie przekupić.

- I Ci się udało. Cieszę się, że się podobają. Przepraszam za wczoraj to było głupie, powinienem wcześniej wyjść z pubu. Steven mnie namawiał a ja mu uległem.

- I nie tylko jemu.

- Co masz na myśli?

- Nie chcę teraz o tym rozmawiać, to gdzie idziemy?

- Nie mogę Ci powiedzieć, to niespodzianka.

- A daleko stąd bo już trochę mnie uwierają te szpilki.

- Tuż przy metrze. Dziewięć minut tam się idzie.

Christopher z Agnes wyszli na powierzchnię. Niebo było po chmurzone, w powietrzu było czuć wodę. Momentami zawiewał chłodny wiatr ze wschodu, powodując gęsią skórkę na ramionach dziewczyny. Christopher widząc to, ściągnął marynarkę i zarzucił ją na nią. Objął ramieniem i cały czas pytał czy nadal jest jej zimno. Niestety na nogach również pojawiły się dreszcze. Zachowanie Christophera zaimponowało Agnes. W ostatnim czasie był całkowicie obojętny i nie zajmował prawie nie okazywał jej czułości.

 

Para doszła do skrzyżowania ulic Sullivan i Spring, następnie skręcili w prawo.  Po drodze do restauracji minęli butik, który przykuł uwagę Agnes. Na wystawie stały granatowe botki na lekkim obcasie. Christopher zatrzymał się.

- Chcesz wejść?

- A zdążymy do restauracji?

- Tak jest dopiero siedemnasta czterdzieści pięć.

Zadowolona dziewczyna weszła do sklepu, rozejrzała się za butami. Na szczęście znalazła swój numer- trzydzieści pięć. Przymierzyła je i przeszła się chwilę.

- Dobrze leżą?

- Tak, podobają Ci się?

- Są przepiękne.

Agnes ściągnęła buty i podeszła do kasy z Christopherem. Przywitała ich miła dwudziestoparoletnia brunetka. Była ubrana w zwiewną sukienkę z białymi grochami. Dziewczyna uśmiechnęła się w ich stronę. Przez moment Christoper rozmawiał ze sprzedawczynią w dosyć nieformalnym tonie. Całą sytuację obserwowała Agnes, stojąca z boku. W pewnym momencie ucięła ich pogawędkę i lekko ochrzaniła dziewczynę, by się pospieszyła.  Zaczęła szukać portfelu w torbie. Christopher wyciągnął z kieszeni wcześniej przygotowaną kartę i mimo protestów swojej dziewczyny, zapłacił za buty. Nigdy wcześniej tego nie robił, co trochę zdziwiło Agnes. Mimo tego gestu po wyjściu z butiku, nakrzyczała na niego i zrobiła mu awanturę. Na szczęście Christopherowi udało się ją uspokoić i oboje udali się w kierunku restauracji.

 

Był to jeden z najpopularniejszych i droższych barów sushi w Nowym Yorku. Założony przez japońskiego mistrza sushi ponad 40 lat temu. Agnes nie spodziewała się, że pójdą do tak drogiej restauracji. Po drugiej stronie ulicy na przeciwko, znajdowała się włoska knajpka a kilka metrów dalej tajska. Dziewczyna podejrzewała, że Christopher zarezerwował stolik w którejś z tych dwóch restauracji, ale nie w tej.

 

Na wejściu do lokalu stały dwa drzewka bonsai w doniczkach i czarna tablica z polecanymi daniami na dziś.

W promocji była zupa tajska z krewetkami i zestaw dwudziestu sztuk sushi. Wystrój restauracji robił wrażenie, ściany przyozdobiono ciemno, jasnymi panelami, stoły były wsadzone we wnęki, lekko wystając z podłogi. Na każdym postawiony był sos sojowy, rozłożone talerzyki z pałeczkami oraz wilgotne ręczniczki do mycia rąk. Wokół stołu były ułożone poduszki. Jedynie przy barze ustawiono kilka krzeseł.  Z głośników wydobywała się relaksująca, japońska muzyka zen, wykonywana na flecie Shakuhachi i na instrumencie strunowym Shamisen.

Christopher z Agnes weszli do środka, powitał ich kelner, ubrany w czarne kimono i sandały. Kelnerki nosiły krótkie spódniczki i czarne bluzki z dekoltami. Po krótkiej rozmowie zaprowadził parę do stolika mniej więcej w połowie sali. Rozłożył dwie karty i odszedł w stronę baru.

Po chwili zastanowienia para wybrała zestaw dla dwóch osób z ośmioma sztukami nigiri i dwudziestoma makami, dwie zupy misoshiru, imbryczek z zieloną herbatą i dwie karafki z sake.

- Jak Ci się podoba?

- Wystrój jest genialny, a to małe źródełko po środku restauracji, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Chciałabym pojechać kiedyś do Japonii.

- Do Japonii mówisz, a co byś powiedziała na to... - Wyciągnął z marynarki kopertę i położył na stole.

- Co to jest?

- Otwórz a zobaczysz.

- Paryż! - Wykrzyknęła radośnie.  W kopercie znajdowały się bilety z logiem linii Air France. W tym samym momencie do stolika podszedł kelner z imbryczkiem i sake.

- Dziękujemy, wypijmy toast. Za naszą miłość, abyś nigdy we mnie nie wątpiła.

- Nie wiem co powiedzieć.

- Najlepiej nic pij.

Agnes wypiła łyk. Poczuła palący ryżowy smak, na policzkach pojawiły się wypieki, w żołądku zrobiło się ciepło. Przez moment ogarnął ją błogi spokój. Uspokajająca, powolna muzyka dopełniała całego nastroju.

Po chwili do stolika podszedł kelner z zupą misoshiru.

- Cieszysz się, że jutro lecimy do Europy?

- Jutro!?

- Tak, nie przeczytałaś dokładnie biletu?

- Nie spojrzałam tylko, gdzie lecimy, a nie kiedy… Rzeczywiście lot jest o szóstej rano. To musimy szybko wracać żeby jutro się spakować.

- Spokojnie nic nie musimy, już Cię spakowałem, wybrałem wszystkie twoje ulubione sukienki i ubrania.

- Naprawdę!?

- Tak Kochanie, więc nie musisz się martwić. Jedź spokojnie.

Agnes nadal nie mogła uwierzyć w to co zrobił. Niespodzianka ją całkowicie zaskoczyła. Wszystko co robił do tej pory, było szczegółowo zaplanowane i poukładane. W pewnym sensie był pedantem, ale na szczęście ograniczało się to do jego pracy. W mieszkaniu nie przeszkadzały mu porozrzucane skarpetki, które leżały od tygodnia. Sprzątał je dopiero, gdy kończyły mu się czyste pary.

 

Po zjedzeniu zupy, kelner przyniósł zamówiony zestaw sushi. Po środku drewnianej deski ułożone były nigiri w podwójny okrąg pomiędzy, którymi wpleciono sześć sztuk California Gold. Inne maki tworzyły linie, dopełniając całą kompozycję, która z góry przypominała słońce z promieniami. Para zjadła ze smakiem zestaw, wypiła jaśminową herbatę i chwilę posiedziała, rozmawiając o jutrzejszym wyjeździe. Agnes była podekscytowana, zaczęła wymieniać miejsca, które chce odwiedzić w Paryżu. Christopher wykazywał mniej zapału. Każde jego zdanie było stonowane i pozbawione emocji. Sprawiał wrażenie człowieka znudzonego, mimo to z uwagą słuchał każdego jej słowa.

 

Po skończonej kolacji para wróciła do mieszkania taksówką. Nowy York mienił się blaskiem tysięcy świateł i neonów. Agnes poczuła się jak w bajce, która szybko się nie kończyła. W mieszkaniu tak jak mówił Christopher, stały dwie walizki, obie przygotowane na jutrzejszy wyjazd. Dziewczyna mimo zapewnień, zajrzała do swojej, gdy ten poszedł się kąpać. W środku były wszystkie jej ulubione sukienki, majtki o dziwo bez stringów, których miała sporą kolekcję, jednak nigdy ich nie nosiła. Zdawała sobie sprawę, że kiedyś mogą się przydać. Oprócz ubrań Christopher zapakował również, trzy różne pary butów. Jedne na koturnie, czarne szpilki i zwykłe adidasy. Wszystko było starannie poukładane i miało swoje miejsce. Nawet okulary przeciwsłoneczne, ręczniki plażowe i strój kąpielowy. Te dwie ostatnie rzeczy wzbudziły jej podejrzenia. Przez moment pomyślała, że oprócz Paryża, Christopher zaplanował coś więcej. Nie wyobrażała sobie jednak kąpieli w zimnym Morzu Północnym, a do lazurowego wybrzeża było prawie osiemset kilometrów

Agnes zamknęła torbę i przestała o tym myśleć.

W momencie gdy on był jeszcze w łazience, ściągnęła sukienkę majtki i ubrała czarne rajstopy z wycięciem w kroku, które trzymała w dolnej szufladzie szafki nocnej. Następnie założyła szpilki i przyklęknęła przy łóżku. Wystawiła pupę do góry i czekała. Zaczęła nią poruszać, gdy usłyszała otwieranie drzwi prysznicowych. Christopher stał wmurowany, gdy ją zobaczył. Był całkowicie zaskoczony widokiem półnagiej kobiety. Nie miał dzisiaj ochoty na seks wiedział jednak, że nie może przejść obok takiego widoku obojętny. Nie chciał na nowo rozpoczynać kłótni. Mimo dużego zmęczenia po całym dniu, ściągnął ręcznik i podszedł do łóżka. Dał jej klapsa, ścisnął mocno pośladki, targając ją za włosy. Dziewczyna zaczęła głośniej i z każdym momentem coraz szybciej oddychała. Zbliżyła pupę do penisa, był jeszcze zbyt miękki. Agnes zaczęła jęczeć i kazała uderzać nim o pupę. Po kilku sekundach był wystarczająco twardy. Wtedy Agnes zaczęła ściskać swoje piersi, Christopher widząc to zabrał jej ręce do tyłu i zaczął sam się nimi bawić. Pieścił je w różny sposób, raz ściskając sutki a raz całe piersi. Robił to do momentu, gdy zaczęła powoli dochodzić. Dziewczyna była gotowa, złapała go za penisa, dając jasny sygnał, że dłużej już nie wytrzyma. Christopher poczuł ciepło, gdy wszedł do środka. Po kilku szybkich ruchach na przemian z wolnymi, Agnes zaczęła cała drżeć i coraz bardziej dochodzić. Niestety po kilku chwilach mężczyzna niespodziewanie wyciągnął swojego penisa i doszedł, spuścił się jej na pupę. Dziewczyna była zawiedziona, że już skończył. Słyszała jego jęki, czując zażenowanie tą całą sytuacją. Nigdy nie robili tego dłużej niż trzy minuty.

 

Po seksie Christopher położył się do łóżka i od razu zasnął. Agnes w tym czasie wzięła prysznic i zaczęła rozmyślać o wszystkim. Nie była do końca szczęśliwa. Za każdym razem, gdy się kochali powtarzała się ta sama historia. Seks trwał kilka minut i kończył się po kilku włożeniach. Całą sytuację ratowała gra wstępna, która trwała o wiele dłużej niż cały stosunek.

 

Przez głowę przebiegały jej różne myśli, zastanawiała się czy nie spróbować czegoś nowego. Miała ochotę umówić się z kimś potajemnie, bez wiedzy swojego chłopaka. Nie myślała jednak o tym jak o zdradzie, bardziej w kategoriach przelotnej, jednorazowej przygody. Myśli w jej głowie coraz bardziej się kłębiły. Nie mogła przez to zasnąć. Przewracała się z jednego boku na drugi, niewiele odpoczęła tej nocy.

 

Następnego poranka rozległ się dźwięk budzika. Agnes przetarła oczy, było jeszcze ciemno. Podeszła do okna, na ulicy zalegała jeszcze mgła, świeciły lampy. Czerwone kamienice skąpane w bladym świetle tworzyły magiczne złudzenie. Od czasu do czasu, ktoś powoli szedł ulicą. Christopher jeszcze spał, Agnes korzystając z okazji ubrała się i wykonała lekki makijaż. W tym samym czasie jej chłopak, zwlókł się powoli z łóżka. Ubrał garnitur i usiadł na łóżku, czekając na swoją dziewczynę aż będzie gotowa. Punktualnie o piątej trzydzieści pod blok podjechała taksówka. Christopher złapał walizki i w pośpiechu zeszli razem na dół. W ostatnim momencie Agnes wróciła po kapelusz, który zostawiła w mieszkaniu. Na szczęście leżał na komodzie.

 

Taksówkarz był dziwny, przez całą drogę na lotnisko nie zamienił ani słowa. Co jakiś wpatrywał się w tylne lusterko i przyglądał się Agnes. Christopher widział to, nie zwrócił jednak uwagi mężczyźnie. Nie chciał psuć nastroju. Odprawa na miejscu trwała szybko i sprawnie. Chwilę po szóstej samolot wzbił się w powietrze. Wśród pasażerów było sporo par, w tym jej przyjaciółka ze studiów - Caroline. Agnes na początku jej nie zauważyła. Dopiero gdy na moment wstała, dostrzegła znajomą twarz.

- Hej Caroline! Nie wiedziałam, że też lecisz do Paryża!

- Agnes! Widzisz jaki ten świat mały. To mój chłopak Camillo.

- Miło mi Cię poznać.

- Ho anche.

- Nie mówi po angielsku?

- Mieszka dopiero pół roku w Nowym Jorku, uczy się zwrotów. Ja sama dzięki niemu nauczyłam się w kilka miesięcy dosyć płynnie mówić po włosku.

- Szczęściara z Ciebie.

- Dosyć o mnie. Co tam u Ciebie? Jesteś nadal z tym swoim?

- Tak.

- I jak Ci się z nim układa?

- Powiem szczerze, że średnio, ale to nie jest dobry czas na rozmowę. Może po przylocie wybierzemy się na kawę?

- Z chęcią. To się zdzwonimy.

- Dobra ja wracam do niego bo zaraz zacznie coś podejrzewać.

Agnes przeszła kilka rzędów siedzeń i wróciła na swoje miejsce. Christopher w tym czasie spał. Był wykończony po wczorajszym wieczorze. Nie pozostało jej nic innego jak uczynić podobnie. Wyciągnęła z torebki słuchawki, podłączyła do swojego smartfona i zaczęła słuchać odprężającej muzyki. Bez większych problemów zasnęła. Spała dosyć mocno. Przez cztery godziny ciągle powtarzał się ten sam sen. Agnes była w jakimś barze, piła drinka, gdy nagle podszedł do niej facet w czarnej bluzie, z maską na twarzy. Nic nie mówił, tylko ciągle się jej przypatrywał. Dziewczyna próbowała z nim rozmawiać, lecz on stał nad nią cały czas. Nagle zaczęło się trzęsienie ziemi. Agnes obudziła się. Samolot wpadł w turbulencje. Wleciał we front burzowy nad Normandią, który szybciej poruszał się niż ten znajdujący się nad Morzem Północnym. Część ludzi zaczęło panikować i krzyczeć. Na szczęście stewardessy, bez problemu radziły sobie z taką sytuacją. Nie mogły doprowadzić żeby, któryś z pasażerów spowodował zagrożenie.

 

Po kilku chwilach samolot ustabilizował swój lot i znalazł się w niewielkiej odległości stolicy. Zaczął powoli podchodzić do lądowania. Na wyświetlaczu wewnątrz pojawił się komunikat o zapięciu pasów. Ta część lotu przebiegła spokojnie. Pilot pewnie wylądował na jednym z pasów paryskiego lotniska imienia Charlesa de Gaulle'a. Prócz incydentu z turbulencjami podróż przebiegła spokojnie.

Pasażerowie zaczęli powoli, opuszczać samolot. Odprawa bagażowa szła sprawnie i po kilku minutach para wyszła z terminala. Na postoju stało kilka taksówek. Podeszli do pierwszej ,która stała najbliżej wyjścia. Tym razem taksówkarz był miły i rozmowny. Przez całą drogę z lotniska, aż do centrum miasta, zabawiał różnymi opowieściami, które zasłyszał pracując przez kilkadziesiąt lat w zawodzie.

 

Pogoda była wspaniała niebo czyste a temperatura przyjemna. Idealna pogoda na spacer. O tej porze dojazd do centrum zaczynał się powoli korkować. Na szczęście kierowca znał kilka skrótów, dzięki którym para, szybko dotarła do hotelu. Budynek usytuowany był nad Sekwaną, zachowany w starej architekturze miasta. Z oddali było widać Wieżę Eiffla, znajdowała się ona zaledwie kilka kilometrów stąd. Pewnie gdyby nie fakt, że muszą się zameldować, Agnes udałaby się wprost do niej. Uwielbiała podróżować i odkrywać nowe miejsca, lecz od ponad pięciu lat nie wyjechała dalej niż do rodziny, mieszkającej na Florydzie.

 

W hotelowym holu panowała podobna kolorystyka jak na zewnątrz, gładkie białe kolumny, żółte ściany oraz chropowata tapeta, zakrywająca połowę ścian. Jedynie podświetlany sufit wyłamywał się z tej konwencji. Christopher podszedł do recepcji i poprosił Agnes aby zaczekała. Dziewczyna usiadła na jednym z foteli, przygotowanym dla gości i spojrzała w stronę baru. Jej uwagę przykuł, wysoki mężczyzna pijący drinka. Ubrany był w czarny garnitur i miał lekki zarost, który działał na nią jak magnes. Christopher nigdy nosił zarostu, przez co wyglądał na młodszego niż był w rzeczywistości. Próby przekonania go do zmiany stylu, kończyły się fiaskiem.

- Chcesz drinka Kochanie?

- Nie dziękuję… Nie zauważyłam, że już nas zameldowałeś… Patrzyłam po prostu na to co mają…

- Spokojnie nie musisz się tłumaczyć, ja również mam ochotę się napić. Zauważyłaś coś ciekawego?

- Nic czego wcześniej byśmy nie pili. Idziemy zaraz na miasto, oczywiście jak zostawimy walizki w pokoju?

- Tak Kochanie.

 

Para chwilę czekała, aż portier podszedł do nich. Podniósł bagaże i poprowadził ich do windy. Pokój znajdował się na czwartym piętrze na końcu korytarza. Agnes nie mogła się już doczekać, by zobaczyć jego wystrój. Po środku bliżej okna stało duże łóżko z baldachimem. Na nim leżała wzorzysta, fioletowa pościel i ręczniki. w drugim kącie pomieszczenia, stał mały okrągły stolik z dwoma krzesłami. Po lewo od niego znajdowała się łazienka, wyposażona w duże jacuzzi i prysznic dwuosobowy.

- Podoba się państwu pokój?

- Tak jest przepiękny!

- Jeżeli będziecie czegokolwiek potrzebowali, na szafkach nocnych obok lampek jest lista numerów w naszym hotelu. A na stoliku stoi telefon. Życzę miłego pobytu.

-Przepiękny pokój Misiu dziękuję, że go wybrałeś. Najbardziej podoba mi się kompozycja kolorów, ta ciemna brązowa ściana świetnie kontrastuje z białym, śmietankowym kolorem pozostałych. Może po powrocie ze spaceru rozpakujemy się?

- Możemy chociaż wiesz, że cenię sobie porządek.

- Tak wiem Misiu nie jest jeszcze tak późno a warto Paryż zobaczyć zarówno nocą jak i w blasku promieni słonecznych.

- Dobrze pójdziemy, przekonałaś mnie.

Christopher odstawił walizki, zamknął pokój i razem wyszli z hotelu. Swoje pierwsze kroki skierowali ku Sekwanie. Przy nabrzeżu znajdowało się wiele kawiarni,w których głównie przesiadywali studenci z pobliskiego uniwersytetu. Zatrzymali się przy jednej. Wydobywał się z niej przepiękny zapach wypiekanych Croissantów. Oprócz nich było również pieczywo, a wystawiona przed lokalem tablica, zachęcała do skorzystania z promocji - duża kawa z Croissantem. Para weszła do środka. Większość stolików była zajęta, na szczęście jedno miejsce z widokiem na Sekwanę, zostało zwolnione. Agnes z Christopherem szybko zajęli krzesła i poczekali na kelnera, który po chwili podszedł. Zabrał brudne naczynia pozostawione przez poprzednich gości, przetarł blat i zostawił dwie karty z menu. Karta wykonana była z białego, kredowego papieru, zamkniętego w czarną okładkę, na której znajdowało się logo kawiarni - Filiżanka na tle rzeki.

- Co będziesz brała Kochanie?

- Na pewno kawę moccę zastanawiam się tylko, którego croissanta wziąć. A może wezmę dwa jednego z nadzieniem czekoladowym a drugiego z bekonem, szynką i serem żółtym. A ty co bierzesz?

- Ja latte i croissanta z różaną marmoladą. Chcesz coś jeszcze?

- Na razie nie, ale jak będziemy wychodzić z chęcią bym wzięła jedną z tych bagietek wypiekanych na miejscu.

 

Christopher spojrzał w stronę kelnera stojącego przy ladzie. Młody chłopak podszedł do stolika i przyjął zamówienie. Para nie czekała zbyt długo na jedzenie po krótkiej rozmowie nad pięknem Paryża, kelner wrócił z tacą. Zapach kawy wypełnił przestrzeń wokół nich.

- Proszę o to Pani Mocca i dwa Croissanty. A dla Pana było Latte i Croissant z marmoladą różaną. Smacznego życzę.

- Dziękujemy.

 

Agnes wzięła łyk kawy i zabrała się za jedzenie pierwszego Croissanta, zaczęła najpierw od  słonego. W tym samym czasie Christopher spojrzał na zegarek, dochodziła siedemnasta dwadzieścia pięć. Rozejrzał się wokół. Na drugim brzegu rzeki, zauważył coś dziwnego. Stało tam kilka osób ubranych w czarne bluzy. Nie widział dokładnie ilu, ale z każdą chwilą miał wrażenie, że było ich coraz więcej. Christopher zrozumiał, że jest ostatni moment, na podzielenie się swoim sekrecie.

- Czemu nic nie jesz Misiu?

- Muszę Ci o czymś powiedzieć…

- Coś się stało? Jesteś cały blady.

- Zimno mi po prostu, nie czuję się najlepiej.

- Wypij kawę od razu poczujesz się lepiej...

 

Nagle para usłyszała pisk opon i krzyk ludzi. Nim spojrzeli w stronę ulicy, wielki cień zakrył słońce. Christopher złapał Agnes za rękę, ucałował ją i odepchnął mocno do tyłu. Dziewczyna spadła z krzesła i uderzyła głową o kamienną podłogę .Widziała jak przez mgłę. Wielki dostawcy samochód, wjechał z impetem w kawiarnię. Wszystko działo się bardzo szybko, nie miała czasu na żadną reakcję. Odczuwała potężny ból z tyłu głowy i drętwienie kończyn. Nie była w stanie się poruszyć. Kątem oka widziała całą sytuację i inne poszkodowane osoby. Wszyscy mieli zakrwawione twarze, pobrudzone ubrania i obrażenia. Słyszała jak cierpią, sama nie miała nawet siły, aby wydobyć z siebie jakikolwiek jęk. Przez moment wydawało jej się, że widzi postać, która weszła do kawiarni. Była ubrana w czarną bluzę, a twarz jej zdawała się lśnić w blasku słońca. Do głowy przychodziły jej różne myśli, najczęściej przebijała się ta o śmierci.  Miała również wrażenie, że postać co jakiś czas spoglądała jej w kierunku, aż nagle odeszła bez słowa. To było jej ostatnie wspomnienie za nim zemdlała.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
drake1004 · dnia 14.10.2014 05:15 · Czytań: 507 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
kozik dnia 14.10.2014 18:07
Fajny początek, bo od razu się wciągnąłem. W sumie nie wiem, co było w nim takiego fajnego, ale jednak się wciągnąłem :D
Niestety rażą mnie w oczy te dialogi. Wypowiedzi poszczególnych bohaterów powinieneś oddzielać przerywnikami typu: powiedział, westchnęła, syknął itp. Prócz tego przydałoby się jakieś zdanie, które mówiłoby co dana osoba robi podczas swojej wypowiedzi. Np. nerwowa chodziła w kółko po biurze, usiadła ciężko na krześle, uśmiechnęła się. Albo jakieś sytuacyjne, np. kiedy ten Kris był w kwiaciarni, to mogłeś wtrącić, że sprzedawca zdjął z półki kwiaty, kris sięgnął do kieszeni po portfel, itp :D Drobne rzeczy, ale sprawiają, że dialog nie jest taki jałowy, bez żadnych emocji:)

Cytat:
Po chwili krztuszenia Christopher poczuł potężny ból głowy, który niemalże zwalił go z nóg

skoro siedział na miejscu obok dziewczyny, to ból nie mógł go zwalić z nóg ;)

Ogólnie jest trochę literówek. Brakuje mnóstwa przecinków, ale w takim wyszczególnianiu to nie jestem dobry xd. Pisz dużo :D Szczególnie popracuj nad tymi dialogami :)
Alivederci Fericita :D hee powodzonka ;)
al-szamanka dnia 28.10.2014 20:57
Cytat:
W (E)eu­ro­pie pa­no­wa­ły strasz­ne upały

Cytat:
- Cześć (k)Ko­cha­nie, nie nie prze­szka­dzasz...

Cytat:
- Nie, ostat­nio przez tą pracę jego cią­gle nie ma czasu

Nie, ostat­nio przez tę jego pracę cią­gle nie ma czasu
Cytat:
- Nie wiem czy będę w()sta­nie

Cytat:
- Cześć (k)Ko­cha­nie, dzwo­nię by (c)Cię prze­pro­sić za wczo­raj
... w całym tekście tak masz, a to nie list. Popraw.
Cytat:
Chri­sto­pher tego dnia wy­szedł 1,5 go­dzi­ny wcze­śniej niż zawsze.

liczby słownie
Cytat:
Otwo­rzył książ­kę i za­czął czy­tać.

zbędne
Cytat:
chło­pak, który bawił się w cza­sie jazdą małą(?).

Cytat:
Z nad ludz­ką pręd­ko­ścią ta­jem­ni­c(z)a po­stać

nadludzką
Cytat:
Unio­sła do góry mimo, że była niż­sza od niego.

Unio­sła do góry, mim że była niż­sza od niego.
Cytat:
Była ubra­na w zwiew­ną su­kien­kę z bia­ły­mi gro­cha­mi.

w bia­łe gro­chy.
Cytat:
Wy­strój re­stau­ra­cji robił wra­że­nie, ścia­ny przy­ozdo­bio­no ciem­no(?), ja­sny­mi pa­ne­la­mi(?), stoły były wsa­dzo­ne(?) we wnęki,

Interpunkcja mocno szwankuje, przykłady:
Cytat:
- Naj­le­piej nic(,) pij.

Cytat:
- Spo­koj­nie(,) nic nie mu­si­my

Cytat:
-()Prze­pięk­ny pokój(,) Misiu(,) dzię­ku­ję, że go wy­bra­łeś.

Cytat:
To było jej ostat­nie wspo­mnie­nie za nim ze­mdla­ła.

zanim
Błędów jest o wiele więcej, kuleje szyk w wielu zdaniach, raz za mało, raz za dużo przecinków, albo wcale ich nie ma.

Tekst, moim zdaniem, przegadany.
Zbyt dużo opisów jedzenia i tego, kto i w co jest ubrany, a to zniechęca do czytania.
Poza niewielkimi fragmentami, nie ma nic, co wzbudzałoby napięcie.
Gdyby to był mój tekst, skróciłabym go do dziesięciu procent tu zaprezentowanego i skupiła wyłączenie na momentach znaczących.
Tekst wygląda ja sztucznie rozwleczony.
Niestety.

Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty