Katokumby i Kartoflanka - Szczepan Gender
Proza » Humoreska » Katokumby i Kartoflanka
A A A
Od autora: Tym razem totalny bełkot. W dodatku w kategorii soft splatter - według mojej skali. Może się znacząco różnić od tej, jaką mają potencjalni czytelnicy, dlatego ostrzegam.
Klasyfikacja wiekowa: +18

 

Pogrzeb kartoflów

 


- Gadają Marian, że to sekta jest.

- A nie jest panie?

- No to powiedz Marian - po czym poznać?

- Sekta panie, proroka musi mieć i świętych. Prorok jest. Z czarnego białe robi i na odwrót. Klątwy rzuca i z przeklętymi się nie wita. Straszne rzeczy gada o upadku całkowitym. Bieda, zdrada, spisek i kant wszędzie. I świętego też panie mają. W sarkofagu z królami leży. Ciągle ciepły.

- Wykopki w powietrzu wiszą, dlatego. Toć kartofle sadzi się, a potem kopie. Normalna rzecz Marian.

- Jaki święty taka sekta, Józef. Na sezon, a jak minie to się wykopkami skończy.

- Pogrzebem kartoflów.

 

 

 

Katokumby i Kartoflanka

 

 

- Smoka wawelskiego przywieźli na oddział.

- A co mu jest?

- Jeszcze nie wiedzą, ale go sondują. Podobnież kartoflanki się nażer.

- To musi być - sarkofag przecieka?

- Diabeł wie... komisja będzie dociekać.

- Toć wiadomo, że kartofel się latami nie przechowa. Wykopków panie w terminie nie zrobili i tera zgnilizna. Smok się zatruł. Wiadrami będą wynosić kartoflankę, kiedy się wreszcie zdecydują na pogrzeb kartofla.

- Smród panie cały kraj zaleje.

- Z tego smrodu Marian ludzie się za łby wezmą.

- Mmmmm... A może kartoflankę do słoików rozlać?

- I co z tymi słoikami Józef?

- A co? mało miejsc kultu w kraju? Braknie kartoflanki Marian.

- To nie brak w litrowe rozlewać. W mniejsze można, albo - wody święconej podolewać.

- Racja. Starczy dla wszystkich. Jeszcze na jarmarkach kupi w słojach, kto zechce. A co w tych słojach, to już nikt sobie dupy zawracać nie będzie.

- Jak ze wszystkim Józef.

 

 

- I co z naszym Smoczyskiem?

- Dali jemu zastrzyk i robią lewatywę.

- A po co?

- Profesor przyjechał, z Kliniki Życia Po Życiu i kazał kartoflankę odsysać.

- Kurwa jego mać! Kropli nie darują!

- Każda święta, panie.

- Smok gada, że gorsza w smaku od siarki.

- To po co się nażer?

- Z głodu. Toć króla nie ruszy. Kartoflem mu zaleciało. Myślał, że jadalny.

- Przeżyje Marian?

- Kto?

- No Smok.

- Tak, ale gadał, że już wystarczy kartoflów w katokumbach.

 

 

- Co to będzie? Co to będzie?                             (Duchy chamów bez rogu)

- Gdzie to będzie? Gdzie to będzie?                     (Duchy królewskie)

- Toż kartofel jest bliźniaczy.                               (Menda)

- Cóż to znaczy? Cóż to znaczy?                          (Ciemniaki)

- Nieeeee!                                                          (Smok wawelski)

- Cicho gnomy! Cicho podli bezbożnicy!                (Potomstwo chamów)

- Wawel wzięty!                                                  (Potomstwo chamów)

- Cicho dzicy!                                                     (Józef Dobropolski)

 

 

cdn...?

 

 

 

 

 

 

 

 

Ocalały świadek zamachu

 

 

 

 

 

 

Ocalały Świadek jest mężczyzną w średnim wieku. Ubrany w zużyty, ciemnozielony strój – jakby rodzaj żołnierskiego umundurowania. Brakuje wojskowych dystynkcji. Na twarzy oznaki wyraźnego zmęczenia i wieloletniej tułaczki. Mieszka w studzience ściekowej, w przemysłowej części miasta. Od dwóch lat. Wcześniej tułał się po lasach. Od czasów pamiętnej – kwietniowej daty. Tego kim jest i jakie było jego życie przed tragedią, nie wie nikt. On sam nie pamięta niczego. Spotkałem go przypadkiem, pod sklepem w tamtej okolicy, gdzie wstąpiłem po papierosy. Kiedy wyszedłem zaczepił mnie. Dałem mu dwa złote. Poprosił jeszcze o papierosa i powiedział, że przeżył zamach. Zapytałem go jaki zamach? Odpowiedział, że Smoleński. Nurtowało mnie to i po kilku dniach pojechałem tam ponownie. Szczęśliwie spotkałem znowu tego człowieka. Dałem mu kolejną monetę i zapytałem o zamach. Niespecjalnie chciał rozmawiać, ale kiedy powiedziałem mu, że jestem dziennikarzem i kiedyś nawet przeprowadzałem wywiad z panem Kaczyńskim, zgodził się na rozmowę. Umówiliśmy się na kolejny dzień, bo ja musiałem zabrać ze sobą swój reporterski sprzęt. Tym razem nie pod sklepem, a przy ogródkach działkowych – niedaleko miejsca zamieszkania mojego rozmówcy.

 

 

 

I

Smoleńsk (wizja lokalna)

 

 

 

  • Podobno przeżył Pan zamach w Smoleńsku? Może nam Pan opowiedzieć, co naprawdę się wydarzyło tego mglistego poranka pod Smoleńskiem?

 

(Ocalały Świadek stęka, chwilę milczy, po czym mówi):

  • Panie, tam wszystko było... Myśliwi strzelali, mgła była, rzadkie powietrze, wybuchy. Wszystko było... i zamach też był.

 

  • Ale nie pamięta Pan jak się nazywa?

 

  • Niczego nie pamiętam... (Trzyma twarz w dłoniach, po chwili zapala papierosa i patrzy w ziemię).

 

  • Dopiero od momentu jak Pan się ocknął ranny i spowity we mgle?

     

  • Tak było.

 

  • Proszę nam opowiedzieć, co Pan pamięta?

 

  • O tam stali. (Pokazuje palcem) Myśliwi ze śrutówkami, a stamtąd Panie, leciały kaczki i nasz polski samolot. (Pokazuje kierunek nadlatywania kaczek z przeciwnej strony). Przez szybkę widziałem jak celują i … trach!

 

  • A potem co Pan zapamiętał?

 

  • Pamiętam, że twarz mi broczyła, a mgła Panie taka, że czubka własnego nosa nie widziałem. (Milczy chwile) O tam Panie maszynę ustawili, z której para buchała i przez to tyle mgły było. Tylko słyszałem jak buczy... Nagle Panie jakieś krzyki i trach! Pomyślałem, że rannych dobijają i zacząłem się czołgać w las. Po drodze Panie, jeszcze dwóch minąłem, co chyba też przeżyli, ale nie mieli siły się czołgać i zostali na miejscu.

 

  • Tak, i co Pan dalej zrobił?

 

  • A co? W lesie żyłem, posuwałem się chyłkiem na zachód. Myślałem Panie, że wojna znowu, a ruskie naszych wybijają...

 

  • Jak długo Pan się ukrywał?

 

  • Nie ukrywałem się, tylko w partyzantce byłem! Szukałem naszych po lasach, ale nikogo nie znalazłem.

 

  • Jak długo?

 

  • Cztery lata, Panie... (Zaciąga się dymem i milczy)

 

  • A o samym zamachu powie nam Pan coś jeszcze?

 

  • Nic.

 

  • Jak to nic? Przecież jedyny przeżył Pan ten zamach?

 

  • A tego to ja się od ludzi dowiedziałem.

 

  • Jak to?

 

  • Jak wyszedłem z lasu, to poszedłem do wioski za głodem. Ludzi spotkałem i od nich się dowiedziałem, że był zamach.

 

  • A jak zareagowali, kiedy im Pan powiedział, że jako jedyny przeżył zamach?

 

  • Tylko w jednej chałupie żem się przyznał, kiedy mnie samogonem uczęstowali, ale żeśmy się umówili, że nikomu więcej nie można mówić, bo mogą wydać na mnie wyrok.

 

  • Tak? A co było dalej?

 

  • Rano, jak się oporządziłem poszedłem do sklepu obok remizy, a tam Panie słyszałem jak ludzie gadali, że już jest na mnie wyrok. Tych dwoje - co ich mijałem, kiedy się czołgałem ranny do lasu, też widać przeżyli. Ludzie pod sklepem gadali, że mają zmienione nazwiska i się ukrywają.

 

  • Ale dlaczego mieliby się ukrywać?

 

  • Czekają, aż znajdą się zamachowcy.

 

  • Rozumiem. To znaczy nie rozumiem... Co było potem?

 

  • Jak to co było? Spierdalać musiałem. Przecież się rozniosło, że się kręcę po wiosce. Wróciłem do lasu i szedłem dalej na zachód, aż Panie znalazłem ten kanał. I w nim żyję.

 

  • Powiedział Pan, że kiedy się ocknął na miejscu tej hekatomby powietrze było „rzadkie”. Mógłby Pan nam to jakoś wyjaśnić?

     

  • Później dowiedziałem się od ludzi, że to był hel – taki gaz na samoloty, ale wtenczas Panie, to czułem jakby było mało powietrza w powietrzu. Najbardziej Panie, kiedy się czołgałem, to się tego powietrza nie mogłem nałapać. A wiadomo, że człowiek gazem przeciwlotniczym nie oddycha, tylko powietrzem. Cud, że się Panie tym helem nie zatrułem.

     

  • A wybuchy? Słyszał Pan wybuchy?

     

  • Przez trzy dni Panie we łbie mi huczało i słyszałem wybuchy.

     

  • Ale wtedy już tam Pana nie było?

     

  • Mówiłem już, że do lasu się wyczołgałem zaraz.

     

  • A czy teraz, kiedy mamy wreszcie dobrą zmianę, zamierza Pan ujawnić nam wszystkim prawdę?

 

  • Prawdę? Ja bym im ujawnił wszystko co chcą Panie, ale teraz jest technika... Oni mają takie urządzenia, na których jak człowieka posadzą, to prawda wyjdzie do wierzchu...

 

  • Wszyscy chcemy tylko prawdy.

 

  • A jak się okaże, że to tych dwóch myśliwych, co celowali do kaczki, a upolowali cały samolot?

 

 

 

 

 

 

II

Kanał

i

Polska Obiecana

 

 

  • Spędził Pan w tej studzience kanalizacyjnej ostanie dwa lata. Jak tu się Panu żyło?

 

  • Byle jak Panie, byle jak... Najgorzej wiosną, kiedy deszcze pójdą. Wtenczas zalewa i smród bije. (Pokazuje palcem na kanał ściekowy, przechodzący przez środek studzienki). A z tym smrodem choroby idą, gorączka i wrzody, Panie. Dopiero jak obeschnie, to się uspokaja.

 

Na ściance przy posłaniu z kartonów i szmat, wiszą oprawione w ramki zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego, Lecha Kaczyńskiego i Władysława Gomułki. Dostrzegam portrety mężów stanu, a zauważając to Ocalały Świadek objaśnia:

 

  • Nasi bohaterowie. Narodowi, najwięksi. Ten z lewej to Gomułka. Władysław. Gnał do Usraela Panie! Ludzie co pamiętają, wszyscy go chwalą. Wagony pełne były do Usraela, jak za okupacji do Auschwitz! Zwalczał zarazę, aż go wykończyli. A po nim Panie, żaden porządków nie robił! Dopiero Kaczyński – nasz Sędzia Ostateczny! (Nagle klęka przed przez zdjęciem, czyni znak krzyża i skanduje):

 

  • Ja - ro – sław! Pol - skę zbaw! Ja - ro – sław! Pol - skę zbaw! Ja - ro – sław! Pol - skę zbaw! (Po chwili, pokazując palcem na zdjęcie Lecha) Ten drugi Panie, już nas nie wybawi... jego zamordowali.

 

  • Pokłada Pan duże nadzieje w panu Kaczyńskim?

 

  • A kto Panie łobuzów rozliczy? Kto Polskę uratuje?

 

  • Są tacy, którzy twierdzą, że Jarosław Kaczyński dzieli Polskę, dzieli Polaków?

 

  • Nie dzieli Panie, tylko sortuje. Oddziela plewy od ziarna. Jak mesjasz, Panie! Gorsze sorty wskazuje nam i nazywa jak należy. Żyjesz Pan i nie wiesz ile różnego ścierwa chodzi po ziemi? Wziąć tych animalnych – gdzie się takie ścierwo lęgnie? Absmak od tego bierze! Podobnież trochę tego łajdactwa przeżyło Targowicę i chcą nam teraz drugą zakładać! Na szczęście Kaczyński w porę posortuje, a potem wygna, albo wyłapie wszystkie ścierwo. Bohater Panie! Na wieki wieków, amen.

    Powinni natychmiast jakieś ustawy wprowadzić, żeby się przynajmniej ten animalny sort nam nie plenił. Jak pomyślę, że tacy mogą dotykać polskie kobiety, to aż człowieka cholera bierze! Hitler robił sterylizację takich. Może jak ich Kaczyński wreszcie posortuje i policzy, to każe im takie opaski na ramię poszyć jak Mośki mieli za okupacji, a zamiast gwiazdki na nich tęcza. Na ulicach by ich było z daleka widać i nasi by się za nich wzięli. Robotę Panie by zrobili! Raz dwa by się w kraju skończyło lewactwo, gender, brukselka i inne cholery!

 

  • Zdaje się jest Pan zorientowany w bieżącej polityce. Nie ogląda Pan telewizji, nie słucha radia. Skąd Pan czerpie informacje? Z gazet?

 

  • Z niczego Panie. W życiu linijki nie przeczytałem. Jak Boga kocham! Dzisiaj Panie, ludzie wszystko sami doniosą. Od ludzi wiem co i jak.

     

  • Chciałby Pan jakoś podziękować Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu?

 

  • Sam nie pójdę, bo może być nie w porę i każe mi spieprzać. (Tutaj Bezimienny śmieje się serdecznie, a jego radosny śmiech udziela mi się i staję się przepełniony nadzieją) Ale jak przyjdzie czas, to pan Kaczyński sam wyciągnie rękę do dziadów! A wówczas trzeba tą rękę ucałować i przyjąć hojne dary. Dzieci już dostają po pięćset złotych. Zaraz Polacy zaczną z kanałów wychodzić. Zobaczysz Pan, ile narodu wylezie! Wszyscy się w kolejce po pieniądze ustawią i skończy się Panie łobuzeria i okradanie narodu w biały dzień. Każdy swoje musi dostać, a Kaczyński słowa dotrzyma - jak obiecał! Obiecał nam Polskę!

 

 

 

**********

 

 

 

 

 

Komisja czy Zespół



 

...
- U tych dwóch Placków panie, co im nie poszło.
- Których?
- Tych co Księżyc we worku nosili, obsmarkańce.
- Aaa... o tych mówisz. Nie narządzili się. Jeden się panie samolotem przeleciał, a drugi jak sam się został, to go zgryzoty zażerły.
- Ale on panie z centrum był. Na koniec padliny nabrał i ludzi straszyć zaczął.
- Prawda. Toć się go ludzie boją.
- Tej watahy jego bardziej. On już byle jaki panie. Jak gołąbek panie, tylko ślepia mu się świecą. Ale ślepiami samymi nie narządzi.
- Tak jest. Barachła nabrał to podupadł.
- I te barachło panie, chce po nim rządzić. Tfu!
- Kurwa je mać, panie.
- Wszystko brał, co święcone i się zadobył padalców. Odchodzą panie i wracają nazad.
- Barachło! Józef.
- Co to będzie z tego, panie?
- Nie zobaczem... Józef. Nie dadzą im do koryta dojść.
- Myślisz Marian, że śwynie wiecznie głodne chodzić będą?
- Jak śwynia głupia, to się do koryta nie dopcha.
- Pierdolem Marian... a co im źle tera? Po co im rządzić? Na pośmiewisko się wystawiać? Toć nie wiesz jakby się zaraz za nich mendia wzięły? Ludzie by ich szybko przegnali.
- Nie bój się Józef! Jakby oni władzę wzięli, to i mendia by za gardziel złapali.
- Te żydowskie też?
- Baa jak...
- Myślisz, żeby na Tefauenie godzinki puścili?
- Droge krzyżowe w każdy piątek.
- To jakby Wilkstem prezesem został.
- Albo tyn, co lubi kobity wypite.
- Gadał, że każden lubi, a jak nie, to żeby ciskać kamienie.
- Ogier panie. Dobrze, że powiedział. Żaden normalny chłop go teraz do chałupy nie wpuści.
- A ja bym mu pierdolnął tym kamieniem...
- Daj spokój Józef. Chłopy by usypali kopiec jak dla Kościuszki.

- Ale eksperty gadają, że on by barachła na stołki nie powsadzał. Profesorów by nabrał, Marian.
  To może by źle nie było, jakby profesory rządziły?
- Które Józef? O tym zmarźniętym gadasz?
- No tyn, co premierem ma być.
- Toć mówię. Suchy jak wiór i przez to wiecznie zmarźnięty. W płaszczu spać się kładzie, Józef.
  Szkoda chłopa, ale jałowy panie jak woda do akumulatora. Wreszcie go prosto z ulicy, wiater zabierze sprzed mikrofona.
- Toć podobno miał do zlewu przemawiać. Tyn drugi profesor mu radził, żeby tak trenował.
- To ile lat już on do tego zlewu trenuje, Józef?
- Nie bój się Marian! Jakby wszystkie przy zlewach trenowały, to mniej głupoty by w polityce było. I ich kobity by lżej miały...
- A jak przetrenuje i głosy ze zlewu usłyszy? Co wtedy Józef?
- Wtenczas już tylko komisja. Albo zespół... Lepszy zespół.
- A dlaczego panie?
- Bo komisja Marian, jest najwyżej na parę lat, a zespół na całe życie.

- A co oni robią w tych zespołach? Ty wiesz Józef?
- Przeciwdziałają najczęściej, albo chodzą ze światłem.
- A czemu?
- Czemu się da. Czego się ludzie na wsiach zlękną, to oni przeciwdziałają.
- Myślisz Józef, że ludzie na wsiach Gendera się boją?
- Toć chyba, że nie, ale oni straszą i przeciwdziałają.
- Aaa.. tak na wszelki przypadek?
- A coś myślał Marian, że na co te zespoły? Toć chyba, że na przypadki. Znajdą przypadek i będą się reklamować w mendiach, żeby ludzie o nich nie zapomnieli. Od przypadku do przypadku, Marian...
- Kurwa je mać! Same ciężkie przypadki w tych zespołach... Józefff.

 

 

 

 

Jeśli o mnie chodzi to nie jestem Żydem, dopóki się nie odezwę. Choć nie mówię w jidysz. Nie zawsze. Jedynie w pewnych środowiskach. I ten wycinek rzeczywistości, który jest rozlany po całym kraju zawarłem w niniejszej karykaturze, a także tych wszystkich wcześniejszych, kiedy to Marian z Józef, czy też innymi osobami prowadzi dialogi. Wrzucę to wszystko razem, bo jest u mnie w kawałkach, kiedy tylko zejdzie z afisza. Ja rozumiem, że większość Państwa ma dosyć tego politycznego i socjologicznego wychodka, ale ja to robię dla siebie, aby mieć satysfakcję, kiedy dwie trzecie narodu obudzi się z ręką w nocniku, że ja w ten nocnik zawsze tylko plułem i urynę weń lałem bez żadnego umiaru. Publicznie się przyznając do tego. Ku przebudzeniu więc, Marian bełkotał i bredził z różnymi. A jeśli ktoś się nie przebudził, to jego sprawa, nie moja. I proszę nie suponować, że ja gardzę ludźmi, bo ja oddzielam człowieka od tego co z siebie wydala i z pisowcami przy stole siadam i wódkę piję, a dialogi są mocniejsze jak te, które wkleiłem. I mordobicia nie ma. Wódka się leje, a potem każdy idzie spać, rano wstajem i wszyscy razem do kościoła! Olaboga! Co? Żadne Olaboga! Życie proszę Państwa. Wszystko co widać jest sztuczne, bo jest medialne. Płacą kasę, żeby ludziom szopki wyświetlać, no to robota idzie. I ludzie co się specjalnie ekonomią, oraz gospodarką nie interesują, łykają jak pelikany co popadnie. A matematyki nie oszuka. Ludzi można wykiwać, ale matematyki nie.

 

 

 

 

 

Spieprzajdziady w znakomitej formie! Podkładają pod kotłem, aż im się pot po dupach leje! Zamiast słuchać głosów z wiader, sypią w nie koks, by po chwili go wrzucić pod kocioł. Żar aż bucha! Nawet kociołek Papina, Papkina i Puszkina razem wziętych by tyle nie wytrzymał, a Państwo?

 

 

 

 

Platforma

 

 

 

  • No i co Józef? Taka Platforma miała być dla wszystkich obywateli? Niezatapialna Panie... I co?

 

  • Widzisz Marian... Cudem toto i tak tyle lat na wodzie pływało.

 

  • Czarodzieja na pokładzie mieli, póki się nie przesiadł na większą Platformę.

 

  • Skakać Marian po pokładzie zaczęli. Całkiem bez czarodzieja zgłupieli.

 

  • No i wtenczas ich trefniś za gardziele złapał, chlusnął po ślepiach i raz przytopił!

 

  • Ta... A oni zamiast Panie oprzytomnieć, to się wody opili i trefniś całe Platforme na dno posłał.

 

  • I co tera będzie z nami?

 

  • A z którymi nami pytasz?

 

  • Tak pytam, Józef?

 

  • Teraz trefniś ma prawo w pazurach. I sprawiedliwość ma.

 

  • I Księżyc Józef.

 

  • Księży chyba?

 

  • Księży też, Józef.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jest dobra zmiana

 

 

 

 

 

  • No i jest dobra zmiana. Zła przepadła.

 

  • Udławili się ośmiorniczkami, Marian. Bo to widzisz, u nasz jest niekoszerne. To tak jakby się francuski minister kapusty kiszonej nażer. Bździć by zaczął i by powiedzieli że jest świnia ze wschodu. Nie nadaje się do rządzenia we Francji. Wygnaliby takiego zaraz. Po ośmiorniczkach Marian się nie bździ, ale normalne ludzie się tego brzydzą. Do mordy nie wezmą. Dlatego pognali tych, co się świństwa nawpierdalali i jeszcze bełkotali po swojemu przy tym.

 

  • To prawda. Kogo by nie zapytał, to tylko ośmiorniczki i szczaw po nich pamięta. Do tej pory się ludzie trzęsą z obrzydzenia. Chociaż tyn szczaw to je nasz - Józef?

 

  • A to nie wiesz Marian, że kulturalni ludzie zamiast spierdalaj, to mówią idź na szczaw?

 

  • I co on tak się nie wstydził publicznie w telewizji na szczaw wysyłać? Profesor?

 

  • Nie, on gadał Marian, że jego dawniej wysyłali na szczaw, a teraz nikogo nie wysyłają, bo nie widać ludzi na torach.

 

  • A co on nie wie jakie u nas teraz pociągi bystre jeżdżą? Ludzie się boją do nasypu podejść. Szczaw Józef po kolana, a ludzie z głodu padają pod nasypami.

 

  • U nas technika i nowoczesność zawsze bokiem wyjdą. Zachód pcha wszystko do nas Panie i ludzie się tym dławią. Nie dają rady pożreć wszystkiego i jeszcze jeden drugiemu wydziera z pazurów.

 

 

 

 

 

 

 

Pincet

 

 

  • Hojne są dla narodu! Lekką rączką Panie po pincet na bachora dają.

 

  • Bardzo, Marian. W hurtowni widziałem denaturat po dwa pindziesiont.

 

  • Wiele to będzie? Dwieście butelków chyba?

 

  • Cała rodzina tyle przez miesiąc nie wypije, Marian.

 

  • A jak mają więcej bachorów?

 

  • Handlować mogą. Mety otwierać jak dawniej.

 

  • Dobrobyt będzie tylko patrzeć Józef. Tak dobrze jeszcze nie było.

 

  • Chyba, że po wojnie jak morgami dzielili.

 

  • Morgi same nie rodzą, narobić się trzeba, żeby ugasić pragnienie. Jak wszędzie. A tu Panie daremne pincet, a na kolejnego bachora następne pincet. Nic tylko kobite Panie przy łóżku uwiązać i pieniędze liczyć, a ona niech rodzi.

 

 

 

 

 

 

Animalni

 

 

 

  • Słyszałeś Józef o tym nowym gatunku, co to go nasz wybitny genetyk odkrył?

 

  • Któren Marian?

 

  • Ale Józef: gatunek, czy genetyk?

 

  • To powiedz Marian, bo nie wiem o co się rozchodzi?

 

  • No te animalne – co to za nowe skurwysyny są? Mało Żydów, masonów, genderów i innej zarazy? Jeszcze nowej potrzeba?

 

  • Aaa! To Kaczyński odkrył gen zdrady i tak nazwał zarażonych!

 

  • To pewnie dostanie Nobla?

 

  • A czy dają Nobla z genetyki? Chyba nie, Marian?

 

  • To może Oscara chociaż?

 

  • Oscara Panie, tylko Żydom dają! Dlatego Kaczyńskie już pół wieku temu zrezygnowali z aktorstwa. O Herkulesie, co udusił węża parę tysięcy lat temu do tej pory gadają, a oni Panie Księżyc buchnęli i cisza o tym!

 

  • Bo on żydowski był, Józef.

 

  • Kto? Wąż, czy Księżyc?

 

  • Nie, tyn bohater – Herkules.

 

  • Gadają, że grecki.

 

  • Pierdolą tak. Wtenczas wszystko było żydowskie. Aż do Hitlera.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Szubienica dla Paliszczura

 

 

 

  • Coś taki markotny Marian?

 

  • A bo wiesz, jakiś głupi sen miałem. Do tej pory mnie morduje i nie daje zapomnieć.

     

  • Opowiedz Marian.

 

  • Takie głupoty Panie ludziom opowiadać, co się komu przyśniło?

 

  • W każdym dziele Marian sen musi być. Ludziom precz się głupoty śnią. Nie samym chlebem ludzie żyją. Opowiedz.

 

  • Bo mnie się śniło, że Paliszczura wieszali...

 

  • Tak? Ze szczegółami?

 

  • A jak Józef! Wszystkie szczegóły widziałem jak na dłoni.

 

  • To gadaj Marian, coś widział we śnie!

 

  • Ambone ustawili, a na niej Panie naczelnik i świta. Na środku placu szubienica.

 

  • O! Co więcej?

 

  • Ludzi gromada dookoła. Wódkę pili, samogon, wino, dykte... Co kto miał. Sam naczelnik toasty wznosił.

 

  • A Paliszczura powiesili?

 

  • A jak! W obroży go Panie przyprowadzili, w łachmanach. Jak łachudrę ostatniego. Ludzie pluli i rzygali. Smród gorszy jak w wychodku czułem, aż mnie zatykało.

 

  • I co, kat go wieszał?

 

  • Gromada katów. Wszyscy chcieli przy wieszaniu być. Jak go odstąpili, to już się nie ruchał. Ludzie żałowali, że nie krzyczał, nie błagał o litość. Raz i już, Józef! Niektórzy szlochali, że tak szybko. Ale zaraz Panie, zaczęli rzucać pod te szubienice świńskie łby i wibratory. I znowu się zrobiło wesoło.

 

  • I co, koniec?

 

  • Nie, jeszcze słyszałem jak naczelnik przemawiał.

 

  • A co on gadał?

 

  • Że prawo zwyciężyło i sprawiedliwości stało się zadość, tylko jeszcze trzeba wypalić to ścierwo.

 

  • Co wypalić Marian?

 

  • No, te świńskie łby, wibratory i Paliszczura.

 

  • Aha, i co?

 

  • Nic. Podpalili sterte.

 

  • I co, żeś patrzył jak się pali?

 

  • Jak tylko zapłonęła, to mnie Józef wypatrzyli i wszystkie z pazurami na mnie. Mało żem się nie zwalił ze strachu, że mnie do ognia wrzucą.

 

  • I co? Wrzucili?

 

  • Toć bym nie gadali Józef...

 

  • Piękny sen miałeś Marian. Wielu marzy, żeby im się taki przyśnił.

 

  • To widzisz Józef, im się nie przyśni, tylko mnie się śnią takie głupoty.

 

  • Sumienie cie pali, że ich nie kochasz Marian.

 

  • Ba, bym ich kochał, to bym nie mieli o czy gadać, Józef.

 

  • Tyż prawda.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Abolicja dla kaczek

 

 

  • Co tak Józef chodakami o trawę trzesz?

 

  • Całe mam w kaczym łajnie, Marian.

 

  • A skąd?

 

  • Nic nie wiesz? W nocy ustawę uchwalili, a rano naczelnik państwa ogłosił abolicję dla kaczek.

 

  • Dla wszystkich Józef?

 

  • A jak! Od rana straż i policja chodzi po gospodarstwach i każe kaczki wypuszczać.

 

  • To już nie będziem kaczek żryć?

 

  • A gdzie tam, Marian! Prawo srogie! Za dokuczanie kaczkom jest pincet. Za rwanie piór dwa lata. A za zabicie dożywocie.

 

  • Uuu! Panie! To będziem musieli tera na kaczki uważać...

 

  • A jak Marian kaczka drogę ci zajdzie i jej nie ustąpisz, to będzie pincet pindziesiont.

 

  • W powietrzu będziem latać Józef, albo skakać nad kaczkami.

 

  • Kaczka tera wszędzie będzie, tylko nie na stole.

 

  • A myśliwi do czego będą strzelać jak do kaczek nie wolno?

 

  • Od dziś do lemingów, Marian.

 

 

 

 

 

**********

 

 

 

 

  • To się myśliwi ze stadionów ucieszą.

 

  • Dlaczego ze stadionów?

 

  • Bo jeśli się o ptactwo rozchodzi, to oni tylko na lemingi polują.

 

  • Ale nasze lemingi to nieloty.

 

  • Dobrze. Łatwiej trafić nielota.

 

  • A jak już wszystkie lemingi wybiją?

 

  • Uuu! Panie! Wtenczas naród wielki będzie! Uleczony z lemingozy.

 

  • Może naczelnika wybiorą i na Moskala się wyprawią?

 

  • Myślisz?

 

  • Putin Panie będzie ślepia przecierał, kiedy będą maszerować pod Kremlem, a z tyłu leopardy będą jechać, żeby ich Merkel w potylicę nie trafiła.

 

 

 

******

 

 

 

 

 

-

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kwaśny deszcz

 

 

 

  • Słyszałeś, że ukrywają tego świadka, co podkomisję podsłuchiwał? Podobno mają z niego zrobić świadka bezbronnego?

 

  • A kto jemu kazał podsłuchiwać pod drzwiami?

 

  • Gadał, że sam – ciekawy taki.

 

  • Z ciekawości tyle by nie wystał. Musieli jemu zapłacić.

 

  • No i czego on tam się nasłuchał? Jak puszki z piwem otwierają, parówki żrą i szczą do wiadra, bo im się nie chce wychodzić?

 

  • O te głosy pod oknem się rozchodzi, a nie bezpośrednio z wiadra.

 

  • Jakie głosy?

 

  • No wtenczas jak z wiadra pełnego, który profesor bez okno wylewał.

 

  • Aaa! A te na dole mordy derli, że kwaśny deszcz pada?

 

  • No toteż. Potem o tych głosach debatowali na komisji.

 

  • A co się mają przejmować? Brudu tyle w powietrzu wisi, to czasem i deszcz kwaśny na łby spaść musi.

 

  • No i podobnież tak ustalili.

 

  • To znaczy jak?

 

  • Precz kwaśne deszcze padać będą, a nie raz i kwaśne ulewy z hukami.

 

  • No Panie! Chociaż raz na dzień do prawdziwego wychodka by się komisarze pofatygowali!

 

  • Wygląda, że nic z tego.

 

 

 

 

 

 

Niemy Dwór i Orzeczenie

 

 

 

 

 

  • A co oni się Józef tak użerają z tym Trybunałem?

     

  • Problemy mają z publikacją orzeczenia. Jakieś techniczne. Może dobrego papieru im brakło, albo im jakaś pieczątka wyschła.

 

  • Kurwa ich mać! To nie może który wziąć z kartki przeczytać na głos, co tam orzekli?

 

  • Ludzie już im nie wierzą Marian. Wszystkie bełkocą i kłamią, nawet wtenczas jak czytają z kartek i nic z tego nie wynika.

 

  • Kaczyński, jakby przeczytał, to ludzie by mu uwierzyli.

 

  • On Marian nie musi czytać. Na pamięć zna.

 

  • To po co nie recytuje?

 

  • Bo on sortuje teraz. Jak skończy Panie sortowanie, to będzie recytował co trzeba, do posortowanych.

 

  • To może marszałek by przeczytał?

 

  • Jego Marian wcale nie słychać jak mówi, nawet przez mikrofon. Nikt nawet nie wie jakie on ma nazwisko.

 

  • A może ten profesor od kultury. Zadatki miał na poważnego człowieka.

 

  • Kiedy to było? Ze dwadzieścia lat temu Marian. Z nim też coś nie tak, bo ludzie Panie buczenia dostają, jak on się pokaże. Zaczną buczeć przy czytaniu i nic z tego nie będzie.

 

  • To może lokaj Kaczyńskiego niech przeczyta?

 

  • Który? Wszyscy na dworze, to jego lokaje i służba.

 

  • Tyn zgrabny taki. Błaszczak chyba....

 

  • A czy on Marian umie czytać? To jest Panie człowiek jednostajny. Niektórzy ludzie, kiedy jego w telewizji pokażą, podobno zapadają w śpiączkę jak dawniej na Kaszpirowskim. Zasną zanim skończy i niczego nie będą pamiętać. Na chuj komu takie słuchowisko?

 

  • A Krystyna? Ta profesor z uniwersytetu? Jak na Wiejskiej - we Warsiawie chałapę otworzy, to ją w Ostrołęce słychać. I dykcje Panie ma!

 

  • Ale Marian, czy to wypada żeby orzeczenie Trybunału z pełną gębą czytać? Jeszcze się kobita zadławi!

 

  • To może niech się nafutruje zawczasu?

 

  • Dwa, trzy zdania huknąć między posiłkami, to co innego, ale czytać Panie z pół godziny ciurkiem? Kobita z głodu zemdleje bez taki szmat czasu...

 

  • A Ziobro? Czytać umie.

 

  • On ma Panie własnych orzeczeń dosyć. Cudzymi się nie będzie zajmował.

 

  • A tyn erudyta Karczewski?

 

  • Co z tego, że erudyta, kiedy jemu się Marian wszystko pierdoli. Chadecja z lewactwem, a bolszewizm z chrześcijaństwem. Weźmie i przeinaczy jak zawsze. On będzie pięć razy czytał to samo, a my za każdym razem co inne usłyszym.

 

  • To może Kornel niech przeczyta, bełkotliwy jest, ale jego lud kocha. Uwierzą mu we wszystko.

 

  • On Marian, to już tylko bajki dla syna czyta. O przyszłym przewodzie nad narodem.

 

  • To syn jego głęboko wierzący!

 

  • Musi być, inaczej dawno by podał się do dymisji.

 

  • Wiesz co Józef? Mnie to się zdaje, że tam po prostu nie ma komu tych orzeczeń ani czytać, ani publikować. To po jasną cholerę nam ten Trybunał?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Karzeł w koronie

 

 

 

 

 

  • No tak. Widzisz Marian, ludziska się cieszą z dobrej zmiany. Prezydenta chwalą i Szydło też.

 

  • A co się mają nie cieszyć, kiedy zwykli ludzie ważne stanowiska dostają. Nic nie słyszałeś? Szofer Panie, kosmetyczka, sprzątaczka, służący - w ministry idą! Kiedy tak było Józef?

 

  • Zara po wojnie, Marian...

 

  • To co myślisz, że przespalim, czy ludziom się w dupach poprzewalało?

 

  • Ja nie spałem Marian. Żadnej wojny nie pamiętam.

 

  • Po wojnie jak fornale majątki przejęli, to wszystko padło Panie. Tak fornale wyrządzili, że po trzech dekadach wszystko na kartki było, a za telewizorem ludzie po dwa tygodnie w kolejkach stali.

 

  • To powiedz Marian, jakieś taki mądry, skąd się znowu tylu fornali nabrało, toć dworów nie ma?

 

  • Wszystkie teraz na jednym dworze siedzą. Jednego Panie karła w koronie mają i wszystkie muszą się go słuchać.

 

  • Jak to Marian?

 

  • A widziałeś kiedy Józef, żeby kukły same zgrabnie tańcowy, kiedy je lalkarz spuści ze sznurka?

 

  • To znaczy, że jak trefniś przepadnie, to całe przedstawienie szlag trafi?

 

  • Ba, a jak Panie? Każda laleczka po swojemu tańcować zacznie, a niektóre od razu na śmietnik ludzie wyrzucą.

 

  • Strach się bać, co to będzie Marian?

 

  • Nie martw się. Lis kiedyś gadał, że trefniś jest wieczny i widzisz lisa już nie ma, a trefniś ma wszystkie sznurki w pazurach. Jeszcze długo będzie pociągał.

 

  • To naród się ucieszy.

 

  • Naród Józef, zawsze kochał wytrawnych błaznów.

 

 

 

 

 

 

 

 

Lista zamachowców

 

 

 

  • I co Marian? Nie wzięli cię do tej komisji?

     

  • Już nie potrzebują żadnych profesorów. Dowody Panie na wszystko mają, aż nadto. Tylko zamachowców im brak.

 

  • To jeszcze nie wiedzą kto?

 

  • Wiedzą Józef, tylko nie mogą się zdecydować ilu ma być tych zamachowców. Cały czas Panie dopisują jakiegoś na liście.

 

  • Pewnie czekają aż będzie komplet?

 

  • To się Józef nie doczekają, bo ciągle rodzą się nowi. Noworodka Józef na listę nie wciągną.

 

  • Dadzą radę! Przyszłe pokolenie go rozliczy. Każdego z tych noworodków skurwysynów.

 

 

 

 

 

 

 

Najlepsza jest władza ludowa

 

 

-

  • A ty wiesz Józef jaka jest najlepsza władza?

 

  • Każda władza jest niedobra, Marian.

 

  • Ludowa Panie jest najlepsza, bo jak władza nabroi, to lud karę ponosi.

 

 

 

 

 

 

 

***********************

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wiadro i habilitacja

 

 

 

 

  • Coś tak się wystroił Marian?

 

  • W Chicago byłem u córki.

 

  • No i co z tego. Dwie niedziele będzie jak wróciłeś. Nie rozdziejesz się?

 

  • Na komisję się szykuję Józef.

 

  • Toć zdrowy chłop jesteś. Teraz renty tak prosto nie załatwisz.

 

  • Nie taką komisję Józef. Na smoleńską komisję.

 

  • Co ty pierdolisz Marian?

 

  • Ty wiesz Józef, że w tej komisji teraz płacą po sto złotych za godzinę stękania?

 

  • Płacą Marian, ale wybitnym profesorom, co słyszą i tłumaczą głosy z wiader, parówki umieją tak zagotować, żeby eksplodowały i inne rzeczy, których jeszcze nie wiemy.

 

  • Habilitowanym też płacą Józef.

 

  • Habilitowane prawie jak profesory Panie, też słyszą z wiader i parówki gotują.

 

  • No właśnie Józef. I ja żem w tym Chicago pomyślał, że ja też to wszystko potrafię.

 

  • Tak?

 

  • A jak? Wiadro Panie kupiłem. Ocynkowane, dwunastolitrowe, takie żeby głowę dało się schować.

 

  • I co?

 

  • Z początku nic Józef. Przez trzy niedziele nic.

 

  • Trzy niedziele żeś Marian trzymał łeb we wiadrze?

 

  • Nikt Józef nie zostaje habilitowany z dnia na dzień. Trzeba się trochę namordować.

 

  • No i co? Habilitowałeś się w końcu?

 

  • Przez przypadek Józef. Szczęście miałem.

 

  • Tak? A co się stało?

 

  • Zwykle po obiedzie się habilitowałem. W ten dzień jak zawsze przymierzałem wiadro i wtenczas potrąciła mnie córka. Przewaliłem się Panie i zaraz sturlałem po schodach. Z tym wiadrem na głowie.

 

  • I co? Słyszałeś głosy?

 

  • Józef, tak huczało, że połapać się nie mogłem. Wszyscy naraz gadali. Taki Panie szwargot, że tylko wybitny profesor da radę się w tym połapać.

 

  • No to żeś nie zrobił tej habilitacji?

 

  • Głosy Panie słyszałem, ale zrozumiałem że habilitacji z ich tłumaczenia, to prędko nie zrobię. Wtenczas postanowiłem, że na komisji w tym wiadrze, ja będę parówki dla nich gotował.

 

  • Tak nagle?

 

  • Tak, bo na parówkach Józef habilitację zrobiłem.

 

  • Co ty powiesz Marian?

 

  • Ano widzisz. Trafiłem na promocję chińskich parówek. Za każde kilo dawali drugie kilo darmo. To wziąłem dwa kila tych płatnych i dwa kila darmowych. Pomyślałem, że od razu nie będę we wiadrze gotował i wyszło, że zrobiłem habilitację w garnku.

 

  • No mów Marian, mów jak żeś się habilitował.

 

  • To mówię ci Józef. Wrzuciłem parę sztuk tych darmowych do gara, wodą zalałem, gaz włączyłem i czekam.

 

  • I co?

 

  • Jeszcze się Panie woda dobrze nie zagrzała, kiedy się zakończyła moja habilitacja. W oczach Panie parówki puchły jak banie i eksplodowały. Tylko darmowe chińskie powietrze po nich zostało.

 

  • To po coś je Marian gotował? Mogłeś przebić, chińskie powietrze spuścić i na jedno by wyszło. A tak za gaz przepłacasz.

 

  • A kto powiedział, że habilitacja jest darmowa?

 

  • Na chuj ci taka habilitacja Marian?

 

  • Głupiś Józef. Takich eksplozji parówek, to na tej komisji jeszcze nie widzieli.

 

  • A papiery na habilitacje masz?

 

  • A jak! Kupiłem Panie w Chicago, na ulicy. Za dolara.

 

  • A jak będą chcieli sprawdzić tą twoją habilitację?

 

  • Nie mogą Józef.

 

  • Dlaczego?

 

  • Bo ja robiłem habilitację pod patronatem NASA. Wszystko tajne Panie. Nawet Józef nazwiska nie mogę ujawnić.

 

  • Takim, co to się nie mogą ujawnić ludzie wierzą najbardziej Marian. Ty się na tej komisji nawet nie będziesz musiał odzywać. Wszyscy zrozumieją, że ci nie wolno. Żebyś tylko wysiedział tyle z nimi...

 

  • Też się boję, że mnie kręgosłup wysiądzie.

 

  • Widzisz Marian – habilitacja to nie wszystko. Trzeba mieć jeszcze giętki kręgosłup, inaczej za chuj z nimi nie wysiedzi na tej ich komisji.

 

  • Tam Panie tylko z giętkimi biorą.

 

  • To jak ty dasz radę Marian? – całe życie żeś miał sztywny kręgosłup.

 

  • Nie wiem Józef, ale to ostatnie pieniądze jakie na stękanie dają, a ja już lichy jestem. Innej robocie podołam.

 

 

 

 

Islamskie zamachowce

 

 

  • Słyszałeś Józef o tej kobicie z Pisiej Wólki, co to ją pod kościołem potłukli?

 

  • Nic nie wiem Panie. Telewizor mi zabrali w zeszłym tygodniu.

 

  • Kto?

 

  • Przyszedł Marian taki w kapeluszu i pismo mnie wręczył z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. O szóstej rano. Z betów wyciągnął i kazał mnie czytać na głos, a on telewizor pakował.

 

  • I coś wyczytał?

 

  • Że badania telemetryczne robili i im wyszło, że telewizji polskiej nie oglądam, tylko niemiecką.

 

  • To co, już telewizji niemieckiej nie można oglądać?

 

  • Można Marian, tylko trzeba kupić niemiecki telewizor, albo się przeprowadzić bliżej nadajnika.

 

  • A patrz, u mnie nie byli.

 

  • Ba, jak ty Radio Maryja na cały regulator rozkręcasz, to im nie przyszło do głowy, że ty niemiecką telewizję w słuchawkach oglądasz. Ale mów, co z tą kobitą potłuczoną?

 

  • Córkę Józef ma, w Paryżu.

 

  • No i co z tego?

 

  • Na święta jej taki fikuśny beret przywiezła. I kobita go wzięła na niedziele do kościoła założyła, żeby ludzie zobaczyli, że córke w Paryżu ma.

 

  • I bez to ją pobili?

 

  • Tyn beret im się Józef z turbanem pomylił, a ta kobita z islamskim zamachowcem. Dopiero jak na ziemi leżała i beret jej się zsunął, to się poznali, że to Dobrowolska z Pisiej Wólki. Ale już po wszystkim było i karetkę musieli zamawiać.

 

  • Aaa! To dlatego, w te niedziele list biskupów czytali, żeby pół kilometra przed kościołem berety ściągać, brody golić, a jak kto się za bardzo opalił, to twarz mąką przypudrować...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oskarżony Zdzisław Drakula

 

  • Słyszałeś Józef co te lewaki wyprawiają? Naszego Drakulę chcą w Norymberdze sądzić!

 

  • Za ten las?

 

  • A gdzie tam! Za te pale co ich całe szope nastrugał i ludziom sprzedawał.

 

  • Ba... Pół lasu Panie nocami wyciął, zanim go leśnicy złapali. A za dnia strugał. Ich wina! Broni nie chcą ludziom dać, to się ludziska zbroją w co się da, a pale to tyż nasza tradycja.

 

  • Tylko, że niektóre Józef trenować zaczęli na tych palach i się paru nadziało.

 

  • A co to Drakuli wina, że zamiast przy nich drzewka wiązać, to jedne drugim dupy pozatykali?

 

  • Podobnież jego, bo instrukcji obsługi nie dołączał.

 

  • Widzisz jakie mają lewackie przepisy? Myślą, że ludzie głupie są i niewiedzą do czego pal służy.

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdzisław Drakula

Islamskie zamachowce

Lista zamachowców

Karzeł w koronie

Niemy Dwór i Orzeczenie

Kwaśny deszcz

Abolicja dla kaczek

Szubienica dla Paliszczura

Animalni

Pincet

Jest dobra zmiana

Platforma

Wiadro i habilitacja

Kiełbasa arabska

Komisarz Spiskiewicz

Tabliczka mnożenia

Gniazdo os

Jasne widzenie

Pokalane poczęcie

Paróweczki z ONR

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komisarz Spiskiewicz

 

 

  • A co z naszym komisarzem Spiskiewiczem? Podobnież nogę złamał na schodach?

 

  • Nie na schodach, tylko na stercie dowodów podrzuconych na wycieraczkę, Józef.

 

  • To co on zapomniał, że mu na wycieraczkę dowody kładą?

 

  • Zagapił się Panie, bo mu się na komisję spieszyło.

 

  • A skąd ty wiesz Marian?

 

  • Prosto z Ryja. Toć wiesz, że u mnie w chałupie radio rozkręcone na cały regulator.

 

  • I co? Nasz komisarz teraz na urlopie?

 

  • A gdzie tam! Raporty pisze i listy zdrajców sporządza.

 

  • Jak? W betach i bez dowodów?

 

  • Na pamięć dowody zna i wszystkich zdrajców z nazwiska.

 

  • To na cholerę komisja?

 

  • Bo to wiesz Józef, wielu naszych wybitnych profesorów się bez dobrej roboty pęta po całym świecie, to im dali zajęcie, żeby fachowo ludziom wszystko objaśnili.

 

  • Na razie Marian, to oni jeszcze wszystkiego nie objaśnili. Ludzi nastraszyli tylko.

 

  • A czym Józef nastraszyli?

 

  • Jak czym? Helem, mgłą sztuczną, falami elektromagnetycznymi i innymi sztuczkami. Teraz Panie, kto umrze nagle, to ludzie nie uwierzą, że mu nie pomogli. Tyle sposobów na zamach jest, że nie zliczy. Cały naród już wie, że jeden na drugiego czyha.

 

  • Ano. Trucizna w powietrzu wisi. Co to się z ludźmi porobiło, Józef?

 

  • Jak co? Poznali się na sobie.

 

 

 

-

 

 

 

 

Tabliczka mnożenia

 

 

 

 

  • Józef, a co oni tych komisji w każdej gminie pozakładali?

 

  • Proste metode na rozpoznanie Żyda, Marian wynaleźli. Komisyjnie z tabliczki mnożenia będą przepytywać.

 

  • To co? Żydzi nie znają?

 

  • Właśnie ten, co na pamięć całą zna, jest podejrzany że Żyd.

 

  • I co wtenczas?

 

  • Będą delikwenta prześwietlać, czy ma czyste sumienie. A jak co znajdą, to na pewno Żyd. Tabliczkę zna i kombinuje skurwysyn!

 

  • I co wtenczas z takim?

 

  • Pejsy mu każą zapuścić, żeby go każdy mógł rozpoznać w sklepie i w banku. Nic nie kupować u skurwysyna i pieniędzy mu nie wpłacać. A jak chce się kryć, to niech jadzie do kalifatu z lichwy żyć.

 

  • A kto nie zna tabliczki?

 

  • Ten Panie czysty jak łza! Bo jak naród wykiwa bez mnożenia?

 

 

 

 

 

 

 

Jasne widzenie

 

  • Coś taki spuchnięty Marian?

 

  • Jasne widzenie miałem. Jeszcze mnie trzyma.

 

  • A coś zobaczył jasno?

 

  • Przyszłość Józef, tako jako i ciebie teraz widzę.

 

  • I jaka ta przyszłość?

 

  • Zaczyna się od tego, że goście do nasz przyjadą.

 

  • Jakie goście?

 

  • Ważne Józef. Najważniejsze z tych jakie by mogły.

 

  • Przecież tyn nasz minister szydził, że kończą z murzyńskością?

 

  • Nie tego miałem widzenie Józef. Tego na biało wyrychtowanego całkiem żem widział i świte z nim.

 

  • To żadne widzenie Marian. Wszystkie wiedzą, że papież przyjedzie.

 

  • Tyż racja, ale kiedy goście pojadą, to miałem jasne widzenia jak aresztują.

 

  • Kogo Marian?

 

  • Swoich Józef...

 

  • Jak to swoich?

 

  • No takie jasne widzenie miałem, że swoich od koryt odrywają i do paki! A oni płaczą i skamłają: dlaczego? Dlaczego?

 

  • A dlaczego Marian?

 

  • Żeby pokazać, jakie same czyste są, a lud co pragnął parlament ludowy, żeby zrozumiał, że nie będzie litości.

 

  • I co, nie będzie?

  • Józef, takie procesy będą, jakich w Norymberdze nie było. Co ty nie wiesz jakich mamy wybitnych śledczych?

 

  • I co? Jasno widziałeś te procesy?

 

  • Procesów nie, ale widziałem sprawiedliwość bez procesów.

 

  • Gdzie Marian?

 

  • W całej Polsce Józef.

 

  • A tyś ją widział osobiście?

 

  • Widziałem rano jak ze sklepu z bułkami wychodziłem. Patriota mnie zaczepił Józef i zapytał: masz piątaka dla Polaka?

 

  • Pewnie żeś nie miał?

 

  • No powiedziałem, że nie i wtenczas mnie w mordę trzasnął i poszedł. Od razu Józef napuchłem i mi się jasne widzenie rozpoczęło.

 

  • Noś Marian piątaki, jak się pętasz po polskich ulicach. Ludzie w Ameryce też kiedyś nosili. A u nas piątaki do maszyn potrzebują, co tak mrugają światełkami. Musisz Marian wspierać patriotyzm, inaczej jasne widzenia będziesz miał na okrągło, a łeb ci spuchnie jak telewizor i nadawać zaczniesz.

     

 

 

 

 

Gniazdo os

 

 

  • Józef, co oni tak ten beton wylewają dokookoła trybunału i ludzi autobusami zwożą?

 

  • To nie wiesz nic, że tam naczelnik państwa gniazdo os wynalazł i zalewają teraz jak kiedyś Czarnobyl?

 

  • A tych ludzi po co tam zwożą?

 

  • Bo to sędziowie i prokuratorzy, którzy się przed dobrą zmianą urodzili. Żądlą rząd Marian! Jak osy. Odegnać się od nich nie mogli. Wszędzie ich pełno, to zwożą teraz w jedno miejsce, betonem zaleją i będzie spokój. Rząd z niczym się nie będzie musiał więcej użerać.

 

  • Żywych ludzi zabetonują Józef?

 

  • Toć żercie im zrzucą z helikoptera, wodę mają, światło też, to będą sobie dalej brzęczeć, tylko już ich nie będzie słychać.

 

  • I posłowie nie będą musieli Józef się kryć i po nocach głosować ze strachu przed osami.

 

  • Co napiszą, to bez głosowania będzie można zarządzić. Na urlop pójdą nasze p osły ludowe kochane.

 

 

 

-

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kościół zawsze kochał perwersje. Dawniej sadomaso w szczególności. Dziś kościół ma bardziej wyrafinowane i wykwintne perwersje, jak np. bękarty z gwałtu. Jakiż perwersyjny podtekst, rozciągnięty w czasie. I ta słodka niemoc zgwałconej kobiety, która musi urodzić bękarta... Ohhh! Inna bieżąca kościelna perwersja to Gender. Z początku myślałem, że to jeden z moich czarnuchów, ale sprawdzałem - nie ma takiego w spisie powszechnym. I se myślę, co oni kombinują z tym Genderem? Potem sądziłem, że chodzi o tabletki na zanik jąder. Aż w końcu mi Oko rozjaśnił. To się rozchodzi o to, żeby chłopcy, którzy nie są ministrantami sukienek nie zakładali. Torebek damskich żeby nie nosili i takie rzeczy. Ten Gender oznacza zatem przebieranki, które mają być zarezerwowane dla księży, by kusić mężczyzn i obiecywać nagrodę kobietom. Widzicie Państwo jakie przebiegłe żmije? Piekło chcieli oszukać! Aż się zagotowałem! A ja przekorny jestem... Tera sprawię, że chłopcy paznokcie malować będą, klipsy nosić, naczynia zmywać, ciasto wypiekać i włosy malować. Na żółto! Na pomarańczowo! Na czerwono! We wszystkich kolorach! I się skończy igranie z Piekłem czkawką, podobnie jak palenie czarownic. S'ael.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pokalane poczęcie

 

  • Widzisz Józef, jak się nasze kochane syzyfy mocują z tą cholerną demografią? Najpierw na bachora pincet, a tera pokalanego poczęcia chcą zabronić usuwać, ale czy to starczy, Panie?

 

  • Mało Marian! Dopiero jak wprowadzą pincet za pokalane poczęcie, to im demografia ruszy.

 

  • A które będę kalać Józef?

 

  • Jak które? Toć chyba proste, że wyłącznie patrioty i katoliki z certyfikatami. Zero im Panie wyda żelazne certyfikaty i będą kalać poczęcia! I pincet Marian za pokalanie!

 

  • Niektóre z bezrobocia zrezygnują, kiedy kalanie się zacznie i wreszcie godne robotę znajdą. A nasze klacze przykład pokażą całemu światu, jak się rodzi pokalanych bękartów.

 

  • O tak Panie! Z wielką chęcią pokażą. Wszystkie błogosławione będą.

 

  • Znaczy się poczęcia ich pokalane, a nie one same. Klacze Józef nieczyste są same w sobie.

 

  • Jak skalane poczęciem to czyste, Marian. Błogosławione łono, które nosi pokalane poczęcie, i piersi które bękarty z pokalanego poczęcia ssać będą.

 

 

 

-

 

-

 

 

Paróweczki z ONR

 

 

  • Podobnież Józef nasze kochane ciuliki z oeneru mają wstawać z kolan?

 

  • Takie bohatery Marian i przed żydostwem precz mają klęczeć?

 

  • Tyn ksiądz wyklęty ich podnosił. Międlił Panie i rabanu narobił na całe Śledziowo!

 

  • Toć gadał tyn nasz mułła – bachorób i specjalista od zygotów, że księża po to są, żeby raban robić. Szczególnie te wyklęte przez lewaków.

 

  • Tylko Józef, te paróweczki coś strachliwe są – zamiast Żyda i lewaka dawno za gardziel złapać, to precz klęczą przed lewackim żydostwem, ale może ich ten pastuch swoim międleniem wreszcie z kolan podniesie?

 

  • To myślisz, że na stojąco będą Żydom lody robić?

 

  • To Józef godniejsze, niż precz na klęczkach ciągnąć.

 

 

 

 

 

 

-

 

 

Milczenie baranów

 

 

  • Józef, powiedz – co te nasze matematyki nie potrafią policzyć tych targowiczan z komitetu obrony liberalnej demokracji? Raz im Panie tyle wychodzi, że łobuzowało na ulicy, raz tyle... Za każdym razem co innego!

 

  • A co ty Myślisz Marian, że liczenie jest proste?

 

  • Toć chyba każdy liczy barany, nim zaśnie, to co zdrajców nie można policzyć?

 

  • Jakieś taki, to pokaż jak liczysz, Marian!

 

  • Jedyn, dwa, trzy.

 

  • No! A co dalej?

 

  • Śtery Józef.

 

  • Śtery, to są Marian na statku.

 

  • Na jakim statku? Na żadnym statku, u mnie w chałupie śtery nie pisze, Józef!

 

  • Na takim, co na wodzie pływa, a nie na twojej porcelanie Marian.

 

  • Aaa.

 

  • To już wiesz, ale licz dalej, Marian.

 

  • Pinć, sześć, siedem...

 

  • I co? Znów żeś się zaciął?

 

  • Łosiem Józef.

 

  • Olaboga! Marian! Zara koniec liczenia!

 

  • Dziewinć Józef.

 

  • Wytrzyj się Marian, bo się leje z ciebie, tak żeś się umordował tą matematyką.

 

  • Liczyć dalej Józef?

 

  • Licz, Marian!

 

  • Pindziesiont.

 

  • A dlaczego pindziesiont?

 

  • Bo tyle mam lat Józef.

 

  • Dobra, licz dalej.

 

  • Sto.

 

  • A czemu sto?

 

  • Bo mnie elektryk tyle milionów obiecał, kiedy się komuna waliła.

 

  • A po stu co jest Marian?

     

  • Dwieście.

 

  • A dwieście dlaczego?

 

  • Bo żonaty jestem, a mojej kobicie też sto obiecał, to razem bym mieli dwieście.

 

  • Aha. A co jest dalej?

 

  • Czysta – Józef.

 

  • Czysta to je wódka Marian.

 

  • Też prawda, ale ja czysta na leki wydaję co miesiąc.

 

  • No dobra, a dalej?

 

  • Dalej jest pincet.

 

  • Od razu pincet, Marian?

 

  • A jak? Starczy bachora zrobić i masz od razu.

 

  • A po pincet co jest?

 

  • Pincent pindziesiont pinć.

 

  • A to ciekawe... Dlaczego?

 

  • Bo tyle Józef mam na czysto, po potrąceniu komorniczym.

 

  • To fest! A dalej wiesz co jest?

 

  • Dalej jest pinć tysiency.

 

  • Uuu! Panie! To wiele! A za co aż tyle?

 

  • Za dyskutowanie z tobą Józef na forum.

 

  • I skąd ty weźmiesz tyle, Marian?

 

  • Piontygo prowidenta wezme, Józef.

 

  • A dadzą tobie?

 

  • Jeszcze parę gratów mnie zostało, Józef. A oni pod graty dają przecież.

 

  • A potem z czego oddasz?

 

  • Z dobrej zmiany, Józef.

 

  • A co jest dalej po pinć tysięcy, Marian?

 

  • Nie wiem Józef, nigdy żem nawet tylu baranów się nie doliczył przed zaśnięciem.

 

  • To ja tobie powiem Marian: dalej jest sześć tysięcy, bo tylko głupki za tyle robią. A jeszcze dalej, to lepiej milczeć, niż na głos liczyć.

 

 

 

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Szczepan Gender · dnia 24.11.2014 16:46 · Czytań: 2151 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty