Konieczny koniec - cz. 2 - amoryt
Proza » Historie z dreszczykiem » Konieczny koniec - cz. 2
A A A
Krew brudzi. Bardzo. Niewiele było trzeba, by wszędzie pojawiły się jej wyraźne ślady. Szafa z dobrymi książkami. Wielkie lustro w przedpokoju. Umywalka w kuchni i łazience. Podłoga. Kanapa. Kredowo biały Darius mocno kontrastował z tą wszechobecną czerwienią. Narzędzie było zepsute. Gorsze było tylko to, że Adrian nie miał pojęcia, jak mógł mu teraz pomóc. Stale wylewała się z niego czerwień i tylko coraz bledszy się robił. Do tego nawet wody nie chciał się napić. Powtarzał tylko stale, że jest niepełny. Że Adrian musi dla niego zabić. Jakby to było takie proste.
-Dobrze, już dobrze! -wrzasnął Adrian.- Tylko zamknij się wreszcie!
Darius umilkł. Jego oczy przesadnie czarne, otoczone przez biel skóry.
Wybrany skubał nerwowo brodę.
-Coś...! Coś wymyślę. Coś znajdę. Leż tu tylko i postaraj się odpocząć. Zasnąć. Nie wiem. Cokolwiek, tylko nie mów więcej o zabijaniu.
-Musisz to zakończyć.
Adrian spojrzał mu prosto w oczy. Twarz Narzędzia postarzała się w przeciągu tej godziny. Nabrała przez to człowieczeństwa.
-Słucham?
-Jesteś już wystarczająco potępiony. Po co ci więcej?
-Zamknij się! -wybuchnął Wybrany.- Zamknij się! Nie wiesz, o co chodzi, więc się zamknij! I nie, nie zakończymy tego, póki ja tak nie powiem. Rozumiesz?!
Darius nie odzywał się już. Patrzył tylko przez chwilę Adrianowi w oczy. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć.
-I niech tak zostanie. -warknął na koniec Adrian i wyszedł z pokoju.
Jego dramatyczne wyjście zakończyło się w kuchni. Mieszkanie nie było duże. Kopnął szafkę, która skrzypnęła nieładnie. Prawie krzyknął, ale nie lubił krzyczeć. Przycisnął dłonie do twarzy.
Czemu to wszystko musiało być takie głupie?
Opadł na stary taboret, kupiony zapewne jeszcze przez jego matkę. Siedział tak z wyciągniętymi nogami, mocno przygarbiony. Gdyby mama jeszcze żyła, to już by go opierdzieliła za taką pozycję. Już by mu rzucała medycznymi faktami, które tylko utwierdzałyby go w przekonaniu, że człowiek tylko i wyłącznie szkodzi sobie w życiu i na dobrą sprawę, nie trzeba się takimi pierdołami przejmować, bo i tak się umrze.
Ale tata się zabił w międzyczasie. A potem mama.
I Adrian został sam.
No tak.
Ta osoba też odeszła.
-To wasza wina. -burknął cicho.- To wszystko wasza wina.

Kiedy wrócił do pokoju, Darius spał. Jego klatka piersiowa z wyraźnie zarysowanymi żebrami opadała i unosiła się miarowo. Z tego co Adrian zrozumiał, Darius mógł w każdej chwili umrzeć. Westchnął cicho. To akurat dla Wybranego nie było niczym nowym.
-Ale ty jeszcze nie możesz umrzeć. -rzekł.- Zabraniam ci.
Gdyby to było takie proste...
Wybrany umył się dokładnie, szorując każdą część ciała mydłem. Potem się ogolił, popsikał chemikaliami. Ułożył ładnie włosy. Z szafy wyciągnął jedną z lepszych koszul, jakieś modne jeansy z rozjaśnionymi nogawkami. Musiał dobrze wyglądać. Kiedy wychodził z mieszkania, Darius jeszcze żył. Adrian nie miał jak sprawdzić, co jest z nim źle i jak bardzo. Musiał zdać się na swoje szczęście, co tylko bardziej go zmartwiło. Wyszedł z mieszkania, bloku. Ani myślał brać samochód. Wszystko tam było czerwone od krwi. Chciał jednak sprawdzić, czy nie jest to chamsko widoczne. Źle będzie, jeśli zanim skończy, złapie go policja. Mrok podziemnego parkingu na szczęście wszystko dobrze zakrył. Co innego złapało uwagę Wybranego. Otworzył tylne drzwi pasażera i przez chwilę patrzył na leżący tam przedmiot. Rozejrzał się gwałtownie, czując jak serce szaleje w piersi. Widział tylko beton i inne samochody.
-Niemożliwe... -szepnął, sięgając ku książce. To była Księga. A przecież zostawił ją w budynku! Był tego pewien.
-Boże... -przetarł zmęczone oczy. Potrzebował jednak Księgi. Bez niej nie znajdzie odpowiedniego dawcy. Na pewno jest w niej napisane, co robić w przypadku, kiedy demon cię okłamię. Podniósł ją z siedzenia i otworzył na losowej stronie. Tak samo jak wcześniej, to wystarczyło, by znaleźć pożądany rozdział. Adrian myślał, że sobie sam poradzi. Że umie. Ale chyba jednak jest skazany na Księgę. Przejrzał dokładnie zapiski. Formuła była inna. Odnosiła się do leczenia, nie do tworzenia. Potrzebne były inne komponenty, które miały uleczyć Narzędzie.
-Nie. -jęknął.- Nie zrobię tego. Nie każ mi tego robić.
Napisy nie zmieniały się jednak. Adrian znów zapragnął, by ta książka nigdy nie pojawiła się w jego życiu. To wszystko stawało się zbyt głupie.
Potem pomyślał, na co mu było potrzebne Narzędzie i wsiadł do samochodu, który nie wyglądał tak źle, by nie móc go użyć. Bez marnowania czasu odpalił silnik. Maszyna ożyła. Twarz Wybranego zamieniła się w szarą, nieruchomą maskę. Wpatrzony w asfalt, mijał inne samochody. Kiedy dojechał do centrum, już było ciemno. Adrian zatrzymał auto w jednej z uliczek. Chodniki pełne były żądnych zabawy dzieci. Adrian patrzył długo na pojawiające się i znikające grupki.
-Które? - powiedział do siebie. Przekartkował Księgę. Natychmiast odnalazł odpowiednie słowa.
-Znowu? -burknął, po czym sięgnął do schowka. Wyjął z niego niewielką torebkę pełną soli. Wysypał trochę na wnętrze prawej dłoni i rozsmarował tak, by powstała cienka warstwa. Palcem środkowym lewej dłoni wykreślił znak, taki jaki był na stronicach Księgi. Tym razem nie wątpił w jego skuteczność. Bez ociągania się, jednym ruchem zlizał wszystko z ręki. Wykrzywił twarz w nieładnym grymasie, starając się nie myśleć o tym, że chce napić się wody. Sól wciąż dominowała w jego ustach, kiedy wyszedł z auta. Teraz tylko trzeba było znaleźć samotną osobę. Samotną, niepotrzebną nikomu osobę, która umie to i owo...
-Nie, kurwa! Nie wrócę!
Adrian odwrócił się. Najwyżej piętnastoletnia dziewczyna szła chodnikiem, wrzeszcząc do telefonu. Pierwszą myślą Wybranego było, czy nie jest jej zimno w odsłonięte lędźwie. Krótka, złota kurka kończyła się na pępku. Ciasne, czarne jeansy opinały nogi. Kolejna wariacja balerinek zakrywały stopu.
-Pierdol się, matka! Będę robić co chcę.
To było zbyt oczywiste, myślał Adrian, przekrzywiając głowę. Zignorował więc dziewczynę i ruszył dalej. Potrzebował kogoś cichego. O tej porze trudno było o takich ludzi.
-O. -rzucił, kiedy dostrzegł neon Punkciku. Pamiętał jeszcze ten pub studencki. Wszedł szybko do środka i rozejrzał się. Nie szukał długo. Magia znów zadziałała. Przeszedł na drugi koniec pomieszczenia, do samego kąta. Stał tam niewielki stolik i tylko jeden fotel. Siedzenie musiało być bardzo miękkie, bo spoczywająca na nim dziewczyna, zapadnięta była głęboko, jakby mebel ją powoli pożerał. Niezbyt wysoka, niezbyt ładna. Krótkie, kręcone włosy. Piegi zalewały okrągłą twarz. Bystre oczy skupione na laptopie, który stał na stoliku przed nią. Jej palce śmigały po klawiaturze. Wybrany czekał cierpliwie, aż spojrzy na niego.
-Nie widzisz, że cię ignoruję? -rzuciła, nie odrywając spojrzenia od ekranu, który odbijał się jasnym światłem w jej okularach.
-I tak się dosiądę.
Podstawił sobie krzesło z sąsiedniego stolika i usiadł.
-Nie chcę towarzystwa. -warknęła, nie przestając pisać.
-Wiem.
-Więc... Wynoś się? Mam zawołać ochronę?
Adrian uśmiechnął się tylko. Wreszcie przerwała pracę i rzuciła mu gniewne spojrzenie.
-Mam zacząć krzyczeć? Tego chcesz? Nie myśl, że się nie odważę.
-Odważysz się.
Zawahała się. Wybrany wiedział czemu. Nie wyczuwała od niego żadnej wrogości.
-Czego chcesz?
-Ucałować ci rękę. Wtedy pójdę.
Była tylko bardziej zmieszana. Światło było zbyt słabe, by stwierdzić na pewno, ale chyba się zaczerwieniła. Kiedy było pewne, że sobie nie pójdzie, wyciągnęła ku niemu dłoń. Miała ładne, drobne palce, z wąskimi paliczkami. Adrian pochylił się do przodu, delikatnie ujął jej rękę swoją, po czym wreszcie spoczął na niej ustami. Trwało to minimalnie za długo. Potem odsunął się, znów się uśmiechnął i wyszedł z pubu, ani razu nie odwracając się w jej kierunku. Nie musiał. Wystarczyło poczekać na zewnątrz. Dziewczyna pojawiła się w drzwiach niecałą minutę później. Jej nieobecne spojrzenie musiało być wytłumaczeniem, czemu nie wzięła swojej jesionki, czy laptopa. Żadne nie rzekło choćby jednego słowa. Wybrany po prostu ruszył w kierunku samochodu, dziewczyna tuż za nim. Bez słowa wsiadł na fotel kierowcy, a ona na fotel pasażera. To samo milczenie panowało aż do parkingu pod blokiem. Pierwsze słowo padło z ust dziewczyny, kiedy ujrzała w mieszkaniu Dariusa.
-Potrzebuję noża.
-Mam skalpel. Będzie mniej boleć.
Grzebał przez chwilę szufladach. Wyjął z jednej drewniany walec, który rozsunął. W środku, zawinięte w czarną, skórzaną szmatkę były trzy skalpele. Adrian dawno, dawno temu chciał być lekarzem. Teraz ostrza były brudne i chyba nawet pordzewiałe, jednak wciąż diablo ostre. Wybrał najczystsze i podał jej. Przez chwilę patrzyła na narzędzie. Wybrany wstał.
-Muszę na to patrzeć?
-Nie, poradzę sobie.
-To dobrze.
Wyszedł z pokoju. W kuchni zaczął szykować sobie herbatę. Słyszał, jak dziewczyna się rozbiera. Kiedy włączył czajnik, usłyszał jej pierwszy jęk. Adrian starał się z całych sił nie myśleć, co ona teraz robi. Patrzył w trzęsący się czajnik. Spojrzał na swoje palce. Uczepione były blatu kuchennego i nabierały tego jasnożółtego koloru. O tym, że płacze dowiedział się, widząc łzy skapujące z jego policzków na blat. Adrian czuł się obco w swoim ciele.
Czajnik wyłączył się. Wybrany opadł na podłogę. Sflaczały i bezwolny. Nie chciał tego bardzo, ale łzy same płynęły z oczu.

Kiedy rano wrócił do pokoju, zatrzymał się w progu. Od razu pomyślał, że powinien wszystko uprzednio ofoliować. Miejsce zaczynało przypominać miejsce kaźni, tyle krwi tu było. Drugą myślą było to, że w sumie to już nie ma znaczenia. Zanim policja cokolwiek znajdzie, jego już tu dawno nie będzie. Konsekwencje nie miały teraz żadnego znaczenia. Adrian poczuł się dziwnie lekko z tą świadomością. Ostatni raz tak się czuł chyba, kiedy był małym dzieckiem z obojgiem rodziców koło siebie. Zmarszczył czoło, odganiając przy tym te obrazy z głowy. Nie potrzebował teraz tych sentymentów. Podszedł do kanapy, starając się nie patrzeć na wybebeszone ciało dziewczyny. Ślady krwi wyraźnie pokazywały, co robiła. Coś od siebie, coś dla Dariusa. Po kolei, każdy kawałek. Zmarła przy jelitach. Oślizgły, paskudny kawałek jeszcze leżał w jej dłoni, rozlewając wokół siebie odór niestrawionego posiłku. Adrian czuł się coraz gorzej, widząc ją koło siebie, więc zdjął obrus ze stołu i przykrzył ciało. Czerwone plamy błyskawicznie wyrosły na materiale w kształt jej sylwetki.
-Żyjesz? -rzucił w kierunku Dariusa. Narzędzie otworzyło oczy. Adrian nie był w stanie nawet sobie wyobrazić, jak ona... Wcisnęła kawałki siebie do niego. Darius nie miał żadnych śladów na sobie prócz suchych plam krwi. Wybrany stanął koło niego.
-Możesz się ruszać?
-Tak?
-Możesz spełnić naszą umowę dziś?
-Mogę.
-Nie zwlekajmy więc.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
amoryt · dnia 17.10.2008 21:49 · Czytań: 731 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
KenG dnia 18.10.2008 16:56 Ocena: Bardzo dobre
Zmusiłeś mnie do poszukania pierwszej części - to chyba najlepiej opisuje czy mi się podobało :) Są drobne literówki i kropki przed myślnikami w dialogach, ale nie zakłóciło mi to lektury. Pozdrawiam
ginger dnia 18.10.2008 17:07
Jak to się stało, że przeczytałam i komentarza nie wystawiłam...? Nieistotne - nadrabiam ;)
Czytałam część poprzednią. Jeśli Jack tu zawita, być może wypisze Ci całe listy błędów - i słusznie, bo trochę ich jest. Niemniej temat ciekawy, czekam na dalsze rozwinięcie akcji.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty