Wtedy życie dopiero zaczynało otwierać przed nami jedną możliwość za drugą. Każda z nich wydawała się bardziej fantastyczna niż poprzednia. W poszukiwaniu prawdziwego cudu i nas samych trafiliśmy tam.
Pamiętasz?
Nasz stary, rozkołysany nierównościami piaszczystej drogi opel powoli zatrzymał się sam z siebie, gdyż, podobnie jak ja, siedziałeś zapatrzony, niezdolny do prowadzenia samochodu.
Prowansja jest wyjątkowa, niemal za każdym zakrętem zaskakuje czymś niezwykłym. W tamtej chwili kazała nam zapomnieć o Lourdes - właściwym celu podróży.
Wysiedliśmy z auta jak w transie, bezwiednie kryjąc się w cieniu drzewa oliwkowego. Stało samotnie, poskręcane czasem, jakby oniemiałe upałem i pięknem.
Aż po ametystowy horyzont falowały pola lawendy. Czarowały, odurzając niczym narkotyk. Rozedrgane powietrze brzęczało milionami ciężkich od nektaru pszczół.
Rozpostarłeś pod drzewem koc, mówiąc, że to znakomite miejsce na piknik. Kawałek sera, resztka czerstwej bagietki i tanie wino w plastikowych kubeczkach - niczego więcej nie potrzebowaliśmy.
Prócz siebie.
Nawet nie poczułam, kiedy wziąłeś mnie w ramiona. Niekiedy niecierpliwiłeś się, mocując z upartym nagle guzikiem, ale tej nocy wszystko było inaczej. Staliśmy się centrum wszechświata.To dla nas pulsował życiem i gwiazdami, otulając ciepłym zmrokiem, lecz nie potrafił uciszyć ani jednej cykady ogłaszającej nadejście nocy. Czułam twoje usta na szyi, a może był to miękki wiatr od pól, nie wiem, tak bardzo zlewaliśmy się z wszystkim wokół nas. I przestawałam oddychać, gdy powolnym ruchem przesuwałeś dłoń ponad skórą ud, nadgarstków i napiętych oczekiwaniem piersi. Chwilami muskałeś je lekko, jakby przez pomyłkę, a wtedy kołysał mną trudny do wytrzymania dreszcz, który zatrzymywał cały świat, a potem pękał smugami spadających gwiazd. Tej nocy wyrzeźbiłeś moje ciało dotykiem tak ulotnym i nierealnym, jakby narodził się w zapachu. Byłam piękna jak nigdy dotąd i już nigdy potem.
Zasnęliśmy nad ranem, gdy liście ponad głowami poczęły nas uświęcać kroplami rosy.
Nie dojechaliśmy do Lourdes. Nie dojechaliśmy nigdzie.
Wiesz, pójdę już, muszę jeszcze odebrać Julenkę z przedszkola. Jest cudowna, zupełnie jak ty. Interesuje się muzyką i chce pisać wiersze. Czasami, gdy się czymś zachwyca, widzę w jej oczach kolor tamtych pól.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt