Kot przycupnął na zielonym oparciu kanapy i wywijając nachalnie ogonem, wyraźnie czegoś oczekiwał. Maksymilian wyciągnął dłoń, aby go pogłaskać, lecz przypomniał sobie w porę, że już dawno całą sympatię do niego ujął w kwadratowe nawiasy, dlatego zdecydował się trochę pomilczeć i popatrzeć na dzieło ujęcia nieco z boku.
To kot, chowając dokładnie i znacząco pazury dotknął go łapką, i wychodząc w ten sposób poza nawias, zmiękczył jego kanty, co Maksymiliana wyjątkowo wzruszyło. Pomyślał, że nawet zwierzę jest w stanie budować mosty nie tylko donikąd, ale także ponad znakami interpunkcji, co jednakże w tym określonym przypadku było raczej przejawem specyficznej formy współbrzmienia, aniżeli wyjątkowych uzdolnień literackich.
Od początku łączyła ich dziwna więź. Byli od siebie po prostu uzależnieni.
Kot dlatego, że w czasach, gdy był jeszcze bezdomnym kociakiem i z ustawicznego głodu wyjadał bratki z rabaty pana Szczypczyka, został w ostatniej chwili wyrwany z rąk rozwścieczonego wielbiciela kwiatów... właśnie przez Maksymiliana. Od tej chwili, z wdzięczności za uratowanie futra i ogona, jak również za ciepły koszyczek do spania oraz posiłki na poziomie najlepszej kociej haute cuisine, starał się być dla swojego pana źródłem ustawicznej inspiracji. Szczególnie, gdy zlizywał z okiennego parapetu uciekające przed jego językiem pojedyncze krople deszczówki, wiedział już instynktownie, że zafascynowany tym widokiem Maksymilian wyciągnie z przestronnej szuflady czystą kartkę papieru i, popatrując chwilami w sufit, jakby poszukiwał tam cudownego wodopoju, wysypie na nią Poemat, słowa, które w takt piosenek Brela ułożą się w obraz pełen magicznie nakreślonych postaci, rozwrzeszczanych wiosną wróbli, nieostrych emocji z tendencją do wstrząśnięcia duszą czytelnika, oraz mglistych, nasączonych wyczekiwaniem niedomówień. Nawet nanoszone przez niego nieczystości nocnych wypadów i szwendania się nie wiadomo gdzie nabierały niespodziewanej mocy zapłonu w tworzeniu zagadkowych, ponad dymensjonalnych asocjacji, przebarwionych śródziemnomorskim słońcem odbitym niegdyś w popłuczynach odysowych stóp.
Czasami ścieżki ich myśli zlewały się w jedno, czego przejawem były znaczące odchylenia od typowego dla gatunku zachowania.
Maksymilian zwijał się wtedy w odpowiednio większy kłębek i, poruszając w zwolnionym tempie wąsami, czekał na wyrozumiałą, przyjacielską dłoń. Na taką, której jedynym zadaniem byłoby głaskanie jego przepełnionego wiatrem włosia, skrobanie wskazującym palcem po piętach i łaskotanie wrażliwego punktu w brodzie - po prawej stronie i sporo poniżej ucha.
Tymczasem kot porzucał wrodzone lenistwo i, wskakując na klawiaturę laptopa, tupał po niej w rytmie znerwicowanego dadaizmu, co rodziło niewyobrażalne i trudne do zidentyfikowania twory. Całe szczęście, że niekiedy gubił do nich klucz, więc można było je otworzyć i doświadczyć w całej pełni. Jedna taka pełnia znalazła nawet trwałe miejsce na ścianie w wyjątkowo pochlebnej odległości od Dezyderaty i ostentacyjnie skakała w oczy.
miejsca w których
i nie
bo gdziekolwiek
płat tynku spłynął
pod chodnikową latarnię
gdzie nas i tak nie było
to ślad zostawi
na murku
Dlatego z wielkim wręcz wzruszeniem odbierał Maksymilian obecność kota jako podarunek sprzyjającego przeznaczenia i niejednokrotnie oświadczał, że nie wiedział, bo gdyby wiedział, to miałby go o wiele wcześniej.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt