– Plecy mnie już bolą – narzeka siostra, pochylając się nad stołem.
– To kręć. – Odsuwam się od maszynki, ale ona macha ręką i ponownie zaczyna stukać nożem o deskę.
– Same problemy – mówi po chwili. – Jak nie z tym, to z tamtym. Końca nie widać, wszystko na naszej głowie, a o zaopatrzenie coraz trudniej i niedługo pewnie ploty się rozejdą, gdy sąsiad nadal będzie węszył.
Słucham w milczeniu, bo siostra rzadko kiedy jest tak gadatliwa.
– Może lepiej jednak było bazować na lokatorach – wzdycha po chwili.
Nie komentuję, bo tę sprawę poruszałyśmy już nieskończoną ilość razy.
Od trzech dni mamy spokój, więc większość prac została zepchnięta, chociaż i tak z nieustannym popatrywaniem na drzwi od kuchni.
– Długo to nie potrwa – stwierdza, jakby mogła czytać w moich myślach, a ja kiwam głową. – Dlatego trzeba się spieszyć – mówię i dokładam do maszynki następne kawałki.
Siostra przekłada masę do garnka i dosypuje przypraw. – Mamy dość trocin? – pyta.
– A, prawda! – Uderzam się w czoło. – Lepiej sprawdźmy…
Odkładamy robotę i biegniemy do piwnicy.
– Pamiętaj – powtarzam po drodze – żeby na noc wygasić pod kuchnią.
– Wszystko przez ten komin! – rzuca siostra z irytacją i potyka się na schodach, chwytając mnie za skraj fartucha. – Żeby były…
– Ale nie są! – ucinam stanowczo i sięgam po klucze.
– A wiecie, panie, jaką jadłem dziczyznę? – chwali się sąsiad, oblizując wargi.
Jest wczesne popołudnie, do zakończenia roboty zostało zaledwie parę drobiazgów i nie miałybyśmy z tym problemu, gdyby nie przedwczesna wizyta naszego Argusa. Niemal słyszę, jak siostra wzdycha w myślach, więc winszuję sobie po cichu, że w porę zdążyłam usłyszeć skradające się kroki za oknem. Zaraz… dziczyznę?!
– Dziczyznę? – pytam uprzejmie. – A gdzie to jeszcze można dostać takie smakołyki? – Kątem oka widzę, że siostra zaczyna podnosić rękę do serca, więc szybko dodaję, odwracając głowę w jej stronę: – Kok ci się rozleciał. Popraw, bo sąsiad pomyśli, że się nie czesałaś.
Ręka siostry posłusznie wędruje wyżej, do włosów, a ja ponownie spoglądam na sąsiada, czekając na odpowiedź.
Argus prostuje się zwycięsko. – Myślałem, że to panie mi powiedzą – mówi chytrze i zaciera dłonie.
– My?! – Wyraz niebotycznego zdumienia, jaki pojawia się na mojej twarzy, mógłby zbić z tropu nawet samego Stwórcę na Sądzie Ostatecznym, ale sąsiad nie wydaje się być przekonany.
– No, wiem, że to nielegalne, ale – ścisza głos – komu jak komu, mnie mogą panie zdradzić tajemnicę… – I wykrzywia usta w porozumiewawczym uśmiechu.
W tym momencie siostra zakrywa twarz rękoma. – Chce sąsiad na nas donieść za tego jednego zająca – szlocha – którego ubiłyśmy w kapuście?… – Gryzie się w język i milknie.
– Niech pani nie płacze… – Argus natychmiast mięknie. – Ja tylko też chciałbym od czasu do czasu dostać kawałek pasztetu. Panie są przecież takie zaradne – schlebia – że na pewno coś wykombinują. A gajowy to chłop na schwał – mruga okiem – i… wdowiec. Jak ja – dodaje znacząco.
– Na pewno coś wykombinują – powtarzam ponuro, krzątając się przy piecu.
Siostra bezradnie rozkłada ręce. – Teraz już nam nie odpuści – wzdycha.
– Hmm… – mówię z namysłem. – To całkiem dobry pomysł.
– Że nam nie odpuści?! – Siostra patrzy na mnie jak na wariatkę, a potem w jej oczach pojawia się błysk zrozumienia.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt