Kwiat paproci - Miladora
A A A

 

Uważaj na to,
czego sobie życzysz.


Kwiat paproci
Opowieść o ironii losu

   Przeszli przez drewniany most nad kamienistą rzeką, potem droga skręciła nieco w prawo, rozwidlając się na dwie mniejsze, wyboiste dróżki, a wtedy zboczyli w odnogę, która wiodła skrajem pól opadających w stronę coraz bardziej urwistego brzegu. Trakt wznosił się lekko, piaszczysty, pokryty koleinami, zakurzone łodygi chwastów ocierały kolana, drżąc w upalnym powietrzu, i na ich koszulkach wystąpiły pierwsze plamy potu. Skraj lasu przybliżył się już całkiem wyraźnie, gdy chłopak przystanął na chwilę i ocierając czoło, zapytał:

   – A teraz gdzie? Pamiętasz?

Dziewczyna obrzuciła wzrokiem przydrożne zarośla i wyciągnęła rękę.

   – Tam ­– powiedziała. ­– Widzisz te dwa smreki? To wejście do parowu.

Ruszyła pierwsza, zanurzając się w chłodnym cieniu opadającego raptownie przesmyku. Chłopak poprawił plecak i poszedł za nią, odsuwając zagradzające drogę gałęzie. Ścieżka zwężała się coraz bardziej, schodząc ostrą stromizną w dół jaru, gdzie wśród śliskich wilgotnych kamieni płynął wątły strumyczek, napełniając powietrze zapachem zbutwiałych liści.

   – To jest właśnie Grzbiet Smoka ­– powiedziała dziewczyna i pokazała wznoszące się po drugiej stronie wąskie strome zbocze porośnięte świerkami. ­– Oddziela nas od rzeki. Teraz już będziemy szli jej brzegiem. Zobaczysz, jak tu ładnie.

   Przeskoczyli strumyk i pomagając sobie wzajemnie, wspięli się na szczyt urwiska. Ścieżka wiodła po jego krawędzi, wśród drzew zarastających oba zbocza tak gęsto, że niekiedy musieli schylać głowy, by ją zobaczyć. Wznosiła się stale, choć ledwo dostrzegalnie, aż wreszcie doszli do szczytu i nagle pod stopami zajaśniał rozległy, uderzający ogromem przestrzeni widok, z wijącą się w dole połyskliwą nitką rzeki. Ścieżka zniknęła w gęstwinie jagodziaków, las otoczył ich chmurą zieleni, przytłumił kroki...

­   – Jak cicho ­– powiedział chłopak. Popatrzył na wierzchołki drzew kołysane lekkimi podmuchami wiatru, na przedzierające się poprzez liście promienie i spytał:

   – Chciałabyś odpocząć? Szliśmy już ładnych parę godzin.

­   – Jeszcze nie ­– odparła. ­– Lepiej chodźmy. Odpoczniemy w Tajemniczej Dolince.

­   – Skąd ty bierzesz te wszystkie nazwy? ­– roześmiał się chłopak.

­   – To nie ja. Ktoś z rodziny wymyślił i tak już zostało. Głupie, prawda? ­– spytała.

   – Nie głupie, miłe ­– zaprzeczył i zażartował: ­– A już miałem nadzieję, że jednak ukrywasz w sobie jakieś romantyczne cechy. Jesteś zazwyczaj taka praktyczna, zdecydowana, rzeczowa…

   – Daj spokój – przerwała.

­   – A jednak to miłe ­– powtórzył.

Wziął ją za rękę. Przed nimi ledwo widoczna dróżka przemykała jakby ukradkiem obok zwalonych drzew, nieoczekiwanych rozpadlin, wznosiła się, a potem znów opadała, las szumiał cicho i w nagrzanym powietrzu dominował zapach żywicy.

   Wyszli wreszcie na ogromną pustą polanę i brnąc pod górę w sięgającej po pas trawie, popychani z tyłu żarem słońca i pragnieniem, by jak najszybciej dotrzeć do cienia, z widoczną ulgą ujrzeli przybliżającą się ciemną ścianę lasu. Ale dziewczyna nie zamierzała przystawać.

   – Spójrz… ­– Pokazała na opadającą stromo gęstwinę maliniaków przetykaną młodymi świerkami. ­– Tam jest wejście do Tajemniczej Dolinki.

­    – Jakim cudem? ­– zdziwił się chłopak.

­    – Ukryte ­– wyjaśniła. ­– Trzeba wiedzieć, gdzie szukać.

   Poszła przodem i po chwili, pochylona, odgięła dwa prawie przyrastające do siebie drzewka. Za nimi, niemal niedostrzegalne dla oka, otwarło się strome zejście, tak wąskie, że nawet nie można tego było nazwać ścieżką. Przytrzymując się pni i korzeni, zaczęli schodzić ostrożnie coraz niżej i niżej, a gęstwina zamknęła nad ich głowami baldachim splątanych gałęzi. Potem przerzedziło się nieco, krzaki jakby zmalały i trop przeszedł w meandrującą pośród trawy ścieżkę. Oczom ukazała się malutka dolinka spoczywająca cicho u zbiegu otaczających ją wzniesień. Pokryta była puszystym, zielonym mchem, a promienie słońca, padając nieoczekiwanie pod zupełnie innym kątem, nadawały rosnącym tu drzewom wrażenie wielkości i majestatu. Na samym środku, u podnóża niewielkiego pagórka, cicho szemrał strumyczek. Ścieżka znikała wśród paproci.

   Dziewczyna zaczęła zbiegać pochyłością, poślizgnęła się nagle i upadając, chwyciła pełną garść trawy. Roześmiała się. Uspokojony jej śmiechem chłopak zszedł do niej i przysiadł wśród zarośli. Wyciągnął rękę.

   – Nic mi nie jest ­– powiedziała dziewczyna i powoli przewróciła się na plecy, podkładając ramię pod głowę. Chłopak pogłaskał ją po policzku, przeczesał palcami włosy, wyplątując je spośród korzeni. Nagle zauważył coś w pobliżu.

­    – Przesuń się ostrożnie ­– poprosił.

Dziewczyna usiadła i odwracając się, spojrzała na to, co wskazywał. Obok miejsca, gdzie spoczywała przed chwilą jej głowa, powoli rozprostowywał lekko zmięte płatki nieduży złocisty kwiat. Popatrzyli na siebie w milczeniu.

­    – Nigdy takiego nie widziałem ­– powiedział chłopak.

­    – Jeszcze wielu rzeczy nie widzieliśmy ­– stwierdziła. ­– Ale masz rację. Jest zupełnie inny. Już choćby ta barwa...

Kwiat zamigotał lekko.

­    – To chyba jakiś leśny storczyk ­– zauważył. ­– Sprawdźmy, skąd wyrasta…

Przesunął delikatnie palcami po łodyżce kwiatu, chcąc wyplątać go ze zgniecionych kłączy i traw, kwiat poddawał się miękko, łodyżka wydłużała, prowadząc w coraz większą gęstwinę paproci, by wreszcie zniknąć pod jakimś liściem.

­    – Tutaj ­– rzuciła.

Pochylili głowy, wciąż klęcząc.

­    – Ciekawe ­– zauważył. ­– Wyrasta z tej łodygi, a przecież, o ile wiem, paprocie nie mają kwiatów.

­           – Może to jakaś hybryda? ­– roześmiała się dziewczyna. ­– No to jesteśmy odkrywcami.
Chłopak delikatnie położył kwiat na dłoni i oglądał go w skupieniu. Zamyślił się.

    – Wiesz ­– powiedział cicho. ­– Przypomniała mi się baśń o kwiecie paproci. Jak byłem mały, uwielbiałem bajki...

­    – Jestem głodna ­– przerwała mu. ­– Potem mi opowiesz. Zerwij go i chodźmy.

Chłopak ostrożnie przeciął nożykiem łodyżkę kwiatu, włożył go delikatnie między dwie chusteczki i usztywnił tekturą pudełka wyjętego z plecaka, wysypując po prostu resztę herbatników na ziemię. Dziewczyna nie zauważyła już tego, oddalając się w stronę strumyka i pokrytej poduszkami mchu polanki. Dogonił ją, zapinając po drodze kieszonkę, w której umieścił ów dziwny kwiat, a potem ściągnąwszy plecak, rozpakował jedzenie i usiadł obok niej, sięgając po butelkę z wodą. Na piersi czuł ciepło i coś jakby lekkie pulsowanie... Głód minął nagle, napił się więc tylko, podczas gdy dziewczyna sięgała po kolejne kanapki.

   – Zjadłabym jeszcze trochę ­– stwierdziła po chwili.

Przetrząsnęła kieszenie plecaka.

­   – Gdzieś tu schowałam herbatniki ­– powiedziała. ­– Sprawdź, może są u ciebie.

Chłopak zmieszał się.

­   – Chyba je wysypałem ­– wyznał. ­– Potrzebne mi było pudełko...

­   – Wysypałeś? ­– spytała z niedowierzaniem. ­– Tak po prostu?!

­   – Przepraszam. Pokruszyły się ­– tłumaczył. ­– I tak jakoś wpadło mi do głowy, że za ten kwiat... może powinniśmy coś zostawić. Wiem, że to głupie...

­   – Cholernie głupie! ­– przerwała ostro. ­– Jesteśmy taki kawał od domu, a ty wy-rzucasz jedzenie?!

   – Przecież nie umrzemy z głodu ­– spróbował zażartować.

Ale dziewczyna spojrzała na niego niechętnie.

­    – A pomyślałeś o mnie? ­– rzuciła z sarkazmem. ­– Może ty nie jesteś głodny, ale ja tak!

­    – Odstąpię ci swoją porcję ­– łagodził.

­    – A zostało coś jeszcze?

Ironia słów i ton jej głosu sprawiły, że nagle poczuł się samotny. Westchnął. Nie tak wyobrażał sobie... Dotknął jej ręki.

­    – Daj spokój ­– poprosił. ­– Nie psujmy tego dnia. Tak rzadko możemy być razem.

­    – To nie ja go zepsułam ­– oschle odparła dziewczyna.

Położyła się i zamknęła oczy.

Chłopak patrzył na nią przez długą chwilę, potem podniósł się i odszedł w stronę strumyka. Przykucnął.

    A może je odszukać? ­– pomyślał, zanurzając dłonie w wodzie. ­– Nie, to bez sensu. Ona nie zje z ziemi, chociaż… cóż w tym złego? Jagody też są... Jagody, faktycznie!

   Zerwał się, opłukał w strumyku nieduży liść łopianu i ruszył w głąb dolinki. Zrobiło mu się nagle lekko na sercu, palce śmigały wśród krzaczków i na liściu rósł stożek granatowych owoców. Nawet i parę poziomek udało mu się znaleźć. Zawrócił. Dziewczyna spała. Pocałował ją ostrożnie, a kiedy jej rzęsy drgnęły, delikatnie włożył do ust pierwszą jagodę. Potem pocałował ją znowu... i znowu... Dziewczyna objęła go jedną ręką za szyję, drugą sięgnęła do paska spodni. Kochali się wśród rozsypanych jagód.

   – Obyśmy zawsze mogli się kłócić, a potem godzić w taki sposób – szepnął uszczęśliwiony.

   – Obyśmy ­– przytaknęła leniwie.­

           

   – Niech cię szlag trafi! ­– zdenerwowała się kobieta i na jej oschłej, pomarszczonej twarzy ukazał się wyraz niekontrolowanej złości. ­– Tyle razy ci już mówiłam...

Ale mężczyzna nie słyszał. Z biegiem czasu coraz lepiej potrafił się wyłączać. Nie było sposobu, by jej przerwać. To znaczy, był. Jeden.

   Tylko że on od wielu lat już nie chciał…
 



Prawdą człowieka jest to,
co go czyni człowiekiem.
Antoine de Saint-Exupery

Kwiat paproci
Historia optymistyczna

   Starszy mężczyzna ujął dłoń towarzyszki i zapytał z troską: ­– Nie jesteś zmęczona? Może chciałabyś zawrócić?

Kobieta uśmiechnęła się i wesoła sieć zmarszczek okoliła jej oczy, gdy kładąc mu głowę na ramieniu, wyznała: ­– No, może... trochę. Ale nie chcę wracać, teraz, kiedy już mamy Grzbiet Smoka za sobą. On był chyba najtrudniejszy, prawda?

­   – Chyba tak ­– powiedział. ­– Chociaż odniosłem wrażenie, jakby zmalał nieco przez te lata. Jakby wszystko zmalało... mimo że las tak niewiele się zmienił.

Odchylił głowę do tyłu, oparł ją o pień drzewa, pod którym siedzieli, i szepnął: – To dziwne, czuję się tak, jakby to rzeczywiście były tamte drzewa.

   – Może są ­– powiedziała kobieta i pogłaskała go po ramieniu.

­   – Niektóre na pewno ­– zgodził się i wstał, podając jej rękę.

Zarzucili ponownie plecaczki i poszli powoli pod górę, poprzez równie bujne i wysokie trawy, jak te, o których opowiadał, próbując odtworzyć dawną trasę. Olbrzymia hala wydawała się niezmieniona. Podobnie jak wtedy, lata temu, obramowana była ciemną ścianą lasu, nad którym wisiał ten sam, co ongiś, słoneczny błękit nieba. Tylko jego towarzyszką była teraz zupełnie inna kobieta. Pomyślał o spokoju, jakim go darzyła, zaufaniu i zrozumieniu, pomyślał o uczuciach, jakie żywił do niej, i nagle odczuł dojmujący smutek.

­   – Dlaczego nie spotkałem cię wcześniej? ­– spytał z żalem.

   – Wszystko ma swój czas ­– odparła. ­– Skąd wiesz, może spotkałeś? Gdzieś w tłumie, na ulicy, w pociągu... może nasze drogi przecięły się przelotnie i rozeszły, bo wtedy jeszcze nie był to czas właściwy? Ale nie smuć się… ­– Posłała mu lekki uśmiech, wiatr zatańczył jej włosami i twarz odmłodniała. – Teraz jest nasz czas.

   – Masz rację ­– powiedział. ­– Chociaż długo czekałem.

   Kroczyli powoli, trzymając się za ręce. Dwoje starszych ludzi obciążonych balastem różnych wspomnień, doświadczeń, przeżyć, naznaczonych już piętnem czasu, wpisanym we włosy i skórę. Zwłaszcza on, rozpatrujący bez końca, czy dobrze czyni, wędrując tu, teraz, czy powinien był pójść, i dlaczego to robi... dlaczego zabrał ją z sobą... dlaczego idzie? Bo rozumiała?

   – Bo cię kocham ­– powiedziała nagle.

Zdziwienie wytrąciło go z rytmu. Zmylił krok. Kobieta roześmiała się.

   – Może i jestem stara ­– stwierdziła żartobliwie ­– ale całkiem bystra. Znam twoją twarz, znam ten wyraz. Robisz rachunek sumienia. Niepotrzebnie. Wszystko już za tobą. Jesteś wolny. Wiem, że nie idziesz tu dla niej, nie dla tamtych wspomnień. Idziesz dla siebie. Może dla nas... choć nie powiedziałeś mi...

Zatrzymała się nagle, urywając w pół słowa. Oczy rozjaśnił błysk zrozumienia i zwracając twarz w jego stronę, dokończyła niemal bez tchu: ­– Ten kwiat... to ten kwiat!

Delikatnie dotknęła palcem jego piersi, a potem uśmiechnęła się, tak jakoś łagodnie i z zachwytem. ­– Ty chcesz zwrócić ten kwiat!

Mężczyzna skinął głową w milczeniu i niepewnie poszukał jej wzroku, kobieta jednak patrzyła gdzieś poza niego. Uśmiechała się nadal.

   – Zrobiłabym to samo ­– szepnęła w zadumie.

Objęli się na chwilę, połączeni tym wzajemnym zrozumieniem, które nie potrzebowało już żadnych słów ani wyjaśnień, które niespodziewanie dodało lekkości ich krokom i pomogło dotrzeć do skraju polany, jakby czas sprzymierzył się z nimi, odejmując im wieku.

   – To chyba było tutaj ­– powiedział powoli.

Przed nimi kobiercem z mchów i paproci ścieliła się niecka dolinki.

­   – Jak tu pięknie ­– szepnęła. ­– To nie miejsce na złe wspomnienia.

­   – Już nie ­– odparł cicho.

Zszedł ostrożnie stromizną ku kępom paproci, a potem, przyklęknąwszy z trudem, wygładził dłońmi ziemię i zeschłe liście. Kobieta, opierając się lekko o jego ramię, przysiadła na skrawku trawy. Otworzył zawiniątko. Kruche, zasuszone płatki kwiatu wciąż lśniły złociście.

­   – Nie przyniósł mi szczęścia ­– powiedział z lekką goryczą, kładąc go ostrożnie na ziemi.

Kobieta milczała.

­   – Może ty sam nie przyniosłeś sobie szczęścia? ­– spytała w zadumie.

Mężczyzna podniósł głowę, objął spojrzeniem dolinkę, niebo, wierzchołki drzew kołysane odwiecznym wiatrem, całe to piękno, którego nie miał prawa winić i... zrozumiał.

   – Masz rację… ­– zaczął.

­   – Patrz! ­– przerwał mu szept kobiety.

W miejscu, gdzie przed chwilą spoczywała jego ręka, powoli rozprostowywał lekko zmięte płatki nieduży złocisty kwiat. Siedzieli bez ruchu, patrząc na niego w milczeniu. Kwiat zamigotał. Mężczyzna czuł ciepło w piersi i coś jakby lekkie pulsowanie…

 

­   – Nigdy takiego nie widziałam ­– powiedziała dziewczyna, przerywając ciszę.

­   – To chyba leśny storczyk ­– odparł. ­– Sprawdźmy, skąd wyrasta.

Delikatnie rozgarnął kłącza traw, a ona pieszczotliwie przesunęła palcami po łodyżce.

­   – Ciekawe ­– stwierdziła powoli. ­– Wydaje się wyrastać z liścia paproci.

Chłopak uśmiechnął się.

­   – Jest piękny, prawda?

Dziewczyna pochyliła się lekko nad kwiatem.

­   – Przypomina mi baśń, którą czytałam w dzieciństwie ­– szepnęła z rozjaśnioną twarzą, a on poszukał jej ręki.

­   – Mnie też ­– odszepnął.

Podnieśli się oboje naraz cichym, płynnym ruchem, jakby nie chcąc zakłócać spokoju piękna, które widzieli, a kwiat migotał jeszcze długo po ich odejściu…

 

­  – Babciu ­– spytała dziewczynka, unosząc lekko główkę znad poduszki. Jej oczka błyszczały oczekiwaniem. ­– A co się stało z Tajemniczą Dolinką?

Babcia uśmiechnęła się.

­  – Ciągle tam jest ­– szepnęła miękko, a jej mąż pogłaskał dziecko tym samym delikatnym ruchem, jakim kiedyś dotknął kwiatu.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 20.10.2008 16:47 · Czytań: 6244 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 24
Komentarze
Jack the Nipper dnia 23.10.2008 10:34 Ocena: Świetne!
Rewelacja! Świetnie zrobione opisy, dwie puenty, wszystko się ładnie zazębia i ma logiczną całość. Bardzo mi się podoba.

Jedna uwaga:
Cytat:
Chłopak ostrożnie przeciął łodyżkę kwiatu mały nożykiem wyjętym z kieszeni, włożył go delikatnie między dwie chusteczki i usztywnił tekturką, wysypując po prostu resztę herbatników z pudełka na ziemię.


W tym fragmencie pudełko z herbatnikami pojawia się znikąd. Przydałoby się jedno zdanie wprowadzenia, bo tu mnie wybiło z rytmu.
Hyper dnia 25.10.2008 15:58 Ocena: Świetne!
To jest bardzo piękna baśń, napawa nadzieją, tchnie jakąś niesamowitą aurą. Bardzo się wzruszyłam. Mój kwiat paproci został ukradziony i nie mogę go już zwrócić...
Miladora dnia 29.10.2008 18:37
Dziękuję, Kochani...
Jack, nauczyłam się edytować i poprawiłam, także inne...
Dzięki :p
wiesiek1 dnia 08.11.2008 05:01 Ocena: Świetne!
Witaj Miladoro, a jeśli pozwolisz Milenko. Jestem pozytywnie nastawiony do przeczytanego tekstu. Bardzo zgrabnie poprowadzona akcja i z każdym zdaniem wciągało mnie czytanie. Zdania zresztą ładnie zbudowane, nie odpychają ciężkimi wyrazami. Teraz co chciałbym od Ciebie. Gdybyś porównała to co zapisałem ze swoim tekstem może byłoby z korzyścią, więc:
...Droga wznosiła się lekko. Piaszczysta, pokryta koleinami. Zakurzone... i dalej już jest cudnie. Skrócenie zdań w tym fragmencie trochę przyspieszyłoby akcję. Wiesz o co chodzi Milenko? Tak o te przecinki. Nie musisz oczywiście odnosić się do propozycji. Piszę jako czytelnik, któremu mozesz pomóc. I jeszcze jedna zachcianka. "nagle" - użyłaś tego wyrazu sześć razy, w tym pięć, w części pierwszej opowiadania. Nie jest to przesadą, o nie, tylko podam przykład: ..."Zrobiło mu się nagle lekko na sercu"... A gdyby tak "Zrobiło mu się lżej na sercu" po prostu. To nie jest sugestia do zniany tekstu. Tak dobrze składasz wyrazy. Przyjrzyj się jeszcze raz proszę. Zrobisz jak zechcesz, nie będzie miało to wpływu na moją ocenę, ale chcę czytać więcej Twoich utworów zachęcony tym "Kwiatem paproci". Myślę, że będzie cacy. Może po prostu jestem zmęczony. Pozdrawiam milutko, ja już muszę dobranoc :) dziękuję za lekturę
Jaga dnia 09.11.2008 14:47 Ocena: Świetne!
Piękna historia! Wzruszyłam się:):
Miladora dnia 10.11.2008 13:59
Dziękuję, Wiesiek1, sam wiesz jak dalece traci się obiektywizm w stosunku do własnego tekstu. Czyta się dziesiątki razy i nie widzi pewnych rzeczy. Za jakiś czas przeczytam to ponownie, a ponieważ sądzę, że będę wtedy trochę dojrzalsza prozatorsko, to wyłowię braki i poprawię - także te, o których mówisz.
Pozdrawiam Ciebie i Jagunię ;)
roman dnia 11.11.2008 20:31 Ocena: Świetne!
Miladoro, wielki, wielki ukłon w stronę Twojego talentu. Piękna i wzruszająca opowieść, piękne i wzruszające pióro. Od bardzo dawna nie czytuję bajek - Twoją stawiam na równi z takimi sławami jak Grimm i Andersen. Gratuluję. W skali 1-6 dałbym Ci 60 :), niestety, nie mogę, zatem tylko 6 :)
Pozdrawiam serdecznie.
Alicja Wysocka dnia 11.11.2008 20:58 Ocena: Świetne!
A ja to czytałam, już dawno czytałam. znaczy zaraz jak wstawiłaś. Bajkę o kwiecie paproci znam bardzo dobrze, zawsze urzekało mnie jej przesłanie.
Nic dziwnego, że skusił mnie tytuł. Przeczytałam i odłożyłam między bajki.
I wstyd mi jak niewiemco, że nic nie napisałam. Późno, bo późno, ale lepiej tak, niż wcale, zostawiam zasłużone kwiatki i buziaka :)
zapomin dnia 11.11.2008 22:49 Ocena: Świetne!
powiem krótko: to jest śliczne. Subtelnie z uczuciem, delikatnie naszkicowane. :) GRATULACJE
Miladora dnia 12.11.2008 19:02
Romanku - trochę się zagalopowałeś chyba :lol: - Grimm straszył!
Andersen jako człowiek był samotny i nieszczęśliwy... więc widzisz jak się różnię? Żartuję. Wzruszyłeś mnie. Zwłaszcza, że ta bajka została napisana do szuflady, opowiadam o tym w Dowcipnych wypowiedziach...
Dziękuję Alicjo-poetko i Tobie - Romanku i Zapominku - piszecie tak piękne wiersze, że tym bardziej cieszę się z Waszej opinii. :yes:
I dziękuję Wszystkim... :yes:
valdens dnia 12.11.2008 19:15 Ocena: Świetne!
Mi też się podobało, poczułem w tym magię, a Andrzejowi P. trochę mniej; mówił, że "ciekawe - ale jeszcze do dopracowania - końcówka trochę kuleje. Językowo słabsze, są powtórzenia."
No i te kropki!
Miladora dnia 13.11.2008 02:01
De gustibus non est disputandum... ;)
(mnie wystarcza, że Wam się podobało) :D
PS. Przepraszam, ja się po prostu zbyt cieszę, żebym się miała przejmować...
(kropeczki)
PS. Chyba jestem Wam winna pewne wyjaśnienie - dlaczego wystarcza mi, że Wam się podobało?
Moim zdaniem książek nie pisze się dla pisarzy, tylko dla zwykłych ludzi - czytelników takich jak Wy, czy ja. To oni oceniają najlepiej - jasne, że mam na myśli czytelników o pewnym poziomie intelektualnym, ale jeżeli do nich właśnie udaje się trafić, to nie ma aż takiego znaczenia, że popełniło się parę pisarskich błędów - ważniejsze staje się to, co udało się przekazać - myśli, uczucia, jakąś mądrość, klimat... wyczarować opowieść, przez którą czytelnik wędruje razem z autorem i widzi wszystko to, co ten mu pokazuje...
A nawet czasem te trochę błędów uczłowiecza i autora i jego tekst.
Nie znaczy to, że nie należy pracować nad swoimi utworami, nie, ale utwór powinien dorastać razem z autorem - a my przecież ciągle dorastamy i ciągle... poprawiamy swoją sztukę opowieści.
Arkady dnia 15.11.2008 18:29 Ocena: Świetne!
Miluniu, kochana , jak Ty się możesz kumplować z takim Kretem, co nie potrafi nic więcej oprócz kopania ziemi... Ta bajka jest przepiękna... Brak mi słów... PodziwiamB)
valdens dnia 15.11.2008 18:41 Ocena: Świetne!
Widzę, że za bardzo się przejęłaś opinią Andrzeja Pilipiuka, a niepotrzebnie, bo nie powiedział wcale, że ta bajka jest kiepska. Wręcz przeciwnie - powiedział, że jest ciekawa. A że "do dopracowania", cóż, sama to teraz dostrzegasz.

Na prawdę, nie powinnaś się przejmować. Ja bym był zadowolony, gdyby człowiek znany z bombardowania tekstów, napisał coś podobnego pod moim opowiadaniem.
Miladora dnia 16.11.2008 15:12
Bóg zapłać, Tańczący.
Na szczęście u mnie zawsze zwycięża poczucie humoru. :D
Nawet jeżeli wydaje się, że jestem przejęta, to z przymrużeniem oka.
:yes:
bosski_diabel dnia 01.12.2008 22:27 Ocena: Świetne!
:( wzruszyłaś mnie, zamigotałaś jak kwiat:) mam nadzieję nie jednej nocy,pięknie,gratuluję:)
Poke Kieszonka dnia 04.04.2009 08:57 Ocena: Świetne!
Ale mnie tu ,,potargałaś uczuciowo'', jeszcze trochę, a rozrusznik serca byłby potrzebny, a dolinka jest już moja. Oj Miladoro - Pani Radości Ty to potrafisz, oj potrafisz, jak rzadko kto, wywracać moje serce na druga stronę.:)
TomaszObluda dnia 17.07.2009 17:59 Ocena: Świetne!
No to się nazywa profesjonalizm. Nie powiem, że mi się podobało, bo historie dla mnie, takie sobie, ale napisane rewelacyjnie. Wg mnie to wyższa półka. Pozdrawiam
Esy Floresy dnia 26.02.2010 02:48 Ocena: Świetne!
Esce przypadła bardziej do gustu pointa druga taka ciepła, romantyczna. Floreska woli pierwszą bo trafia w jej poczucie humoru ;)

Bardzo ładnie poprowadzona opowieść, tak bajkowo jak lubią obie:) Buziak :)
Miladora dnia 26.02.2010 13:16
Dziękuję serdecznie... :D
I Tobie, Tomaszu
i obydwóm Eskom Floreskom... :D

Buziaki ;)
skroplami dnia 22.09.2020 14:16 Ocena: Świetne!
Historia jest całością, żaden podtytuł "historia optymistyczna", to ciągłość. Tak, to moja wola ;). Dobrze, nie wola a tylko tak odebrałem :). Niezwykła, jestem w kawałkach :(. No porąbała mnie treść o późnej ale doczekanej prawdziwej miłości (chociaż tak niewiele słów o niej co też niezwykłe) a sam Kwiat Paproci stał się po prostu Czarodziejem Czasu. Na koniec babcia i dziadek opowiedzieli wnuczce swą historię, która brzmi jak bajka. Proszę o informacje dla czytelników, może być mapa :), gdzie mogą znaleźć to miejsce z tym Kwiatem :). Jedno z najpiękniejszych opowiadań o miłości, żadna baśńbajka :). Podziękowanie dla PP, że przechowuje takie cuda. No i można sie zakochać w samym opowiadaniu więc muszę się pilnować. Czy nie? Ok, nie :).
Miladora dnia 01.10.2020 13:12
Jak miło, Skroplami, że zawitałeś pod moją bajkę. :)
Jest w dwóch częściach, ponieważ po napisaniu pierwszej zrobiło mi się żal bohatera i nie mogłam zostawić go w tak rozpaczliwej sytuacji. Coś mu się jednak od życia należało i stąd wersja optymistyczna.
Tajemnicza Dolinka to prawdziwe miejsce zagubione w lasach na styku Polski i Słowacji - kiedyś wyglądało dokładnie tak, jak w opowiadaniu. Nie wiem, czy jeszcze istnieje, bo minęło sporo czasu, ale było tak czarowne, że wszystko mogło się w nim zdarzyć.

Dziękuję ślicznie za wizytę i dobre słowo. :)
Spokojnego dnia.
pociengiel dnia 01.10.2020 14:41 Ocena: Świetne!
I ja jakby pogłaskany, przyszywany wnuk.
Miladora dnia 03.10.2020 12:45
Bardzo dziękuję, panie F. :)
To miłe, że czujesz się pogłaskany.

Dobrego dnia. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty