– Sąsiad nam tego nie daruje – stwierdza siostra z westchnieniem.
– Daruje, daruje… A zresztą nas już nie będzie – śmieję się, głaszcząc ją po ramieniu.
– Mamy pozbyć się domku? – pyta niespokojnie, na co z miejsca uspokajam: – A skąd. Po prostu przeczekamy gdzieś indziej.
Obie wiemy, że za parę dni wszystko może się zmienić. I chociaż tutejsi ludzie nie śledzą nowości, zdajemy sobie sprawę, że wystarczy jedna osoba. Taki sąsiad na przykład, który lubi odwiedzać różne miejsca w mieście.
– Może jednak przedobrzyłyśmy – rozmyślam głośno, ale siostra, o dziwo, natychmiast zaprzecza: – Wątpię, żeby ktoś się przyznał. Bo po co?
No, fakt. Po co miałby to robić.
– Czyli śpimy spokojnie – oznajmiam wesoło i wyciągam z kredensu karafkę. – Czas na toast.
– Nie za wcześnie? – niepokoi się siostra, ale skwapliwie sięga po kieliszek.
– Nie – mówię. – Przecież zaręczył, że wszystko sprzeda.
– Obyś nie zapeszyła… – zaczyna, ale przytykam palec do ust, bo za oknem słyszę kroki. Oczywiście Argusa.
Jak zwykle, najpierw widzimy uchylające się drzwi, a potem, w szparze, długi nos i świdrujące oczka, co z pewnością potraktowałybyśmy jako formę rozrywki, gdyby nie to, że dawno nam się znudziła.
Ku naszemu zdziwieniu sąsiad wyciąga rękę z jakąś kartką. – Spotkałem listonosza – oznajmia przymilnie, a oczy niemal latają mu dookoła głowy. – No i prosił, żeby przekazać paniom depeszę.
Akurat! Sam ją wyłudził, stary ciekawski – myślę i patrzę na siostrę.
– Och, jak miło ze strony sąsiada – mówi, po czym odbiera mu telegram, nawet lekkim skrzywieniem nie dając do zrozumienia, że sądzi podobnie.
Nie ma sensu bawić się w konspirację, bo Argus z pewnością już przeczytał wiadomość, więc siostra niedbale rozkłada świstek.
– Aha… – Kiwa głową, a ja rzucam okiem na treść: Świeże bułeczki stop termin aktualny stop.
Uszy Argusa płoną z ciekawości, dlatego wyjaśniam obojętnie: – To taki lokator, co nie może żyć bez domowej kuchni…
– Znowu? – wyrywa mu się, ale natychmiast tuszuje wypowiedź uprzejmym: – Znowu będą panie miały okazję coś zarobić, prawda?
– Prawda – przytakuję bez zmrużenia oka i sąsiad, zadowolony, opuszcza pomieszczenie.
Mamy tylko dwa dni na uprzątnięcie domku, więc skwapliwie bierzemy się do roboty.
– Gdyby nie babcina książka kucharska… – zauważa siostra, na co wtrącam z rozmarzoną miną: – Mówiłam, że pecunia non olet?
I obie wybuchamy śmiechem.
W umówionym terminie pod dom zajeżdża obszerny samochód z naszym gościem.
Szofer właśnie pakuje walizki do bagażnika, gdy zauważam kryjącego się za krzakami sąsiada.
– Chwileczkę… – mówię i zwracam się do siostry: – Podaj mi ten pakunek obwiązany sznurkiem.
Gość patrzy na mnie nieco zdumiony, kiedy wyskakuję z auta i szybkim krokiem podchodzę do Argusa.
– Ciekawe, co mu pani dała – rzuca jakby od niechcenia, gdy wracam.
– Och, nic takiego – wyręcza mnie siostra. – To tylko szynka z dzika.
– Z dzika?! – dziwi się, ale nie pozwalam mu na żadne domysły, ponieważ z miejsca ucinam kwestię, pytając: – Naprawdę jak świeże bułeczki?
Gość potakuje z błogim uśmiechem. – W tym tempie błyskawicznie rozejdzie się nakład.
I dorzuca: – Właściwie powinny panie już zacząć następną książkę.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt