Artysta (cz. 1) - LukaszPeee
Proza » Długie Opowiadania » Artysta (cz. 1)
A A A
Od autora: Autor prosi o sugestie wszelkie, zarówno bardziej merytoryczne, jak i te bardziej wyłącznie czytelnicze...

Obudził go dzwonek telefonu. Głośny, niemodny i irytujący każdego, kto go kiedykolwiek słyszał, sygnał. Firmowa melodyjka sieci komórkowej, oferowana w podstawowym pakiecie dźwięków, które można ustawić jako budzik. Jednak nie miał wyboru. Nie umiał ustawić innego sygnału. Wiedział wiele, tylko nie to, jak posługiwać się telefonem komórkowym, innym niż ten, którego używał jeszcze dwa dni temu. Wyrzucił go, a raczej rzucił nim, po sześciu latach pokojowego współistnienia. Nie dość, że nie trafił w sąsiadów z balkonu po sąsiedzku, zagłuszających mu rozmowę, to jeszcze musiał wyjść z domu, i narażając się na ataki, wszędzie i świetnie kryjących się, bezczelnych fotoreporterów, pospieszyć do najbliższego salonu swojego operatora komórkowego.

Najpierw zastrzegł numer, bo był przekonany, że może wpaść w niepowołane ręce i dopiero jego prywatność zostałaby naruszona. Był zszokowany bezemocjonalnym podejściem osoby pracującej w punkcie obsługi klienta. Nawet nie zawołano nikogo, by nie musiał czekać w kolejce, aż głupiej pindzie w kolejce przed nim odblokują jakąś subskrypcję. Bo ona zdziwiona, bo przecież doładowuje konto, a nie ma z czego dzwonić. Bardziej zastanawiało go, co to w ogóle jest ta subskrypcja. Pracownica salonu co chwilę zerkała w jego kierunku. Pomyślał, że pewnie go rozpoznała. Poprosiła go wreszcie i zapytała o nazwisko. Jakież zdziwienie. Jak to? Nie poznała go? Powinna zaproponować mu reklamowanie ich usług, a nie pytać o takie rzeczy. Oburzające, ale postanowił nie targować się, i nie dać poznać po sobie złego wrażenia. Nie dałby rady wytłumaczyć tej pindzie, że nie zna się na kulturze i sztuce i, że cechuje ją, posunięta do granic możliwości, służalczość wobec elit rządzących i korporacyjnego systemu gospodarki. Zgodził się, z litości dla jej ubóstwa moralnego, na najdroższą ofertę.

Miewał w tym czasie dziwne sny. Nie dawały mu spokoju. Przewracał się w łóżku z boku na bok. Nawet tabletki nie pomagały, choć tyle lat doskonale radziły sobie z nocnymi marami. Czasem oszukiwał sam siebie. Wkładał tabletkę do ust, chował pod językiem i popijał wodą. Wyobrażał sobie, że ją połknął. Niekiedy nawet, jakby dla potwierdzenia, mówił Zajebista tableteczka siostro Sratched. Czasem zdawało mu się, że słyszy jakąś odpowiedź na tę zaczepną uwagę, ale uznawał, że to wyobraźnia domaga się, by wreszcie wziął się za pisanie. Omijaniem uzależniających dawek proszków nasennych próbował oszukać siebie, by odczarować rzeczywistość. Jednak bezsenność wygrywała to starcie za każdym razem. Powtarzał sobie wtedy, że zwycięzcą jest ten, kto wygrywa wojnę, a nie pojedyncze bitwy. I za każdym razem męczył się całymi nocami. Nie przyjmował do wiadomości możliwości poddania się. Dlatego, wyczerpany, tracił, za każdym razem, poczucie rzeczywistości. Nie wiedział, czy śni, czy może życie tak nieznośnie dopomina się o uwagę.

Zlękniony podniósł się na łóżku. Zaczął rękami macać pościel wokół siebie. Szukał okularów. Zamiast nich wymacał jedynie, w miejscu, gdzie jeszcze parę sekund temu znajdował się jego tyłek, mokrą plamę. Odsunął rękę od tego czegoś, jakby to miało być coś, co miałoby ją odgryźć. W pierwszej chwili nie uwierzył. Ostrożnie sprawdził więc jeszcze raz. Po upewnieniu się w prawdziwości swych podejrzeniach, poczuł zażenowanie i strach. Ciało odbierało mu resztki godności. Postanowił szybko odwrócić uwagę od tego typu myślenia, by uwolnić się od niego. Dlatego powiedział na głos, że wcale nie jest tak źle. Zawsze przecież mogło być gorzej. Mantryczne zaklęcie podziałało. Wiedział, że jest sam. Poczuł z tego powodu niewyobrażalną ulgę. Przecież nie musiał obawiać się niczego, bo nikt niczego nie widział, a on nic nikomu wyjaśniać nie musi.

Wstał szybkim ruchem z łóżka. Podszedł do, znajdującego się na przeciwległej ścianie, włącznika światła. Jeden pstryk i zrobiło się jaśniej. Zrzucił pościel z łózka na podłogę. Rozbebeszył poszewki. Sprawnie wysunął z nich pościel. Poszwy wyniósł do łazienki, i już chciał je wrzucić do kosza z brudami, ale pomyślał, że najlepiej będzie uporać się z tym burdelem od razu. Przypomniał sobie, że przecież nie ma kompletu pościeli na zmianę. Musi czekać do rana, do dziesiątej, aż wynajęta gospodyni, zawsze na biało ubrana, przyjdzie posprzątać mieszkanie. Nastawił więc automat na sześćdziesiąt stopni, wsypał proszek do przegródek i sajonara! Poczekał, aż pralka zacznie pobierać wodę. Chciał mieć pewność, że do rana pozbędzie się, choć części, tego bałaganu. Patrzył przez kilka minut jak gacie, prześcieradło i poszewki obracają się w bębnie pralki.

Pościel wyniósł na balkon. Postanowił, że do rana będzie schnąć w świetle księżyca. Potem wygrzewać ja miały promienie słońca. Lękało go trochę, czy ludzie z bloku znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy czegoś niby przypadkiem nie dojrzą. Dlatego też dosunął do końca, zsunięte do połowy, rolety. Dzięki temu poczuł się trochę spokojniejszy, ale tylko na chwilę. Spojrzał na stopę, potem na kolano i trochę wyżej. Zauważył, że nie ma gaci na dupie. Że jest nagi. Zrozumiał, że pewnie paparazzi już zdążyli to zauważyć, gdy był na balkonie, bo przecież oni nie śpią nigdy. Bał się zawrócić na balkon po pościel.

Pospacerował w tę i we w tę zupełnie bez celu. Musiał uspokoić jakoś skołatane nerwy. Wszedł do kuchni. Zajrzał do szafki ściennej. Wyjął napoczętą paczkę prażynek. Schrupał wszystkie, jeden po drugim, jakby odczuwał największy głód, jakby cierpiał z niedożywienia za całą Afrykę. Z łapczywości dostał czkawki. Zdjął z suszarki szklankę. Odkręcił kurek z niebieskim oznaczeniem. Poczekał, aż woda będzie wyjątkowo zimna. Dopiero wtedy podstawił szklankę pod cieknący kran. Nie wymierzył dobrze. Woda przelała się. Kilka kropel pociekło na dłoń. Przełożył szklankę do lewej ręki. Chciał strzepać kropelki z mokrej ręki do zlewu. Jednak kilka cierpliwie przywarło do dłoni i nie dawało za wygraną. Wtarł je w skórę prawego uda. Uniósł szklankę do ust i upił trochę. Płyn wypełniał go powoli, nawilżając, rozpalone lekami i sennymi koszmarami, ciało. Po opróżnieniu trzech czwartych zawartości szklanki, stracił ochotę na więcej.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
LukaszPeee · dnia 19.02.2015 11:17 · Czytań: 1848 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
gitesik
10/04/2024 18:32
Trochę ironiczny wydźwięk ma ten tekst, jak na mój gust to… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty