cytat nr 1
- Puchatku?
- Tak, Prosiaczku?
- Nic - powiedział Prosiaczek, biorąc Puchatka za łapkę.
- Chciałem się tylko upewnić, że jesteś.
RENIA
- Czy Wojtuś wrócił? Zrobiło się ciemno.
- Jest już w domu, Tomaszu. Nie musisz się denerwować. Zjesz coś?
- Tak, głodny jestem. A czy Wojtuś jadł?
- Oczywiście, kochanie. Wiesz dobrze, że nie odpuści kolacji. Proszę, kasza z warzywami. Taka, jak lubisz.
- Dziękuję. Czy ty wiesz, że mam najwspanialszą żonę na ziemi. Chyba niezasłużenie.
- Wiem, Tomaszu, wiem. – Zaśmiała się głośno i pogłaskała męża po dłoni. – Wiem też, że zasłużenie.
- Chodź i usiądź na chwilę obok mnie. Tak biegasz po domu cały dzień, że nie masz pewnie kiedy odpocząć.
- Zaraz przyjdę, tylko ogarnę trochę w kuchni.
- Właśnie o tym mówię. – Tomasz umilkł i zapatrzył w okno, za którym błyskały dalekie światła latarni, tworząc na mokrej od deszczu szybie dziesiątki migocących gwiazd.
***
- Reniu, czy mały już w domu? Późno ostatnio wraca.
- Spokojnie, kochanie. Wszystko pod kontrolą.
- Głodny jestem. Nie jadłem nic od powrotu z pracy.
- Oj, Tomaszu, Tomaszu. – Pocałowała męża w czoło i wyszła z pokoju. - A co byś zjadł? Ryż, czy może jakiś budyń? – zawołała z kuchni. Kiedy przez dłuższą chwilę nie otrzymała odpowiedzi, weszła do sypialni, otuliła Tomasza kocem i zabrała stojącą na stoliku miseczkę po ryżu z jabłkami.
***
- Hej, halo, jest tu kto?
- Jestem, jestem, Tomuś. Czego pragnie dusza twoja tym razem, kochanie?
- Głodzisz mnie okropnie. Pewnie jego też.
- Gadasz głupoty, staruszku. Nikogo nie głodzę. Ale jeśli chcesz coś zjeść, powiedz tylko, na co masz ochotę i zaraz to wyczaruję.
- Wiem, jesteś moją wspaniałą wróżką. Chodź tu i lepiej przysiądź obok, bo tak mało mamy siebie.
- Dobrze, wyjątkowo mogę zostawić dziś naczynia niepozmywane. – Położyła się obok męża, przytuliła twarz do jego chłodnego policzka i prawie natychmiast zasnęła.
***
- Halo, słucham.
- Mamo, co z tatą?
- O, Wojtku, dobrze, że dzwonisz. Rzadko się odzywasz.
- Mamo, wiesz jak jest. Wczoraj Jadzia przywiozła do nas Tomeczka i Krysię. Mamy teraz małe przedszkole. Jestem już za stary na niańczenie dzieci.
- Nie przesadzaj. Kiedy tata miał sześćdziesiąt lat, to codziennie biegał i sam węgiel do domu nosił.
- I co z tego? Spójrz na niego...
- Wojtek, jak możesz?!
- Przepraszam, ale jestem zły, że mieszkamy tak daleko i sama się z tym męczysz.
- Po pierwsze, nie męczę się. Po drugie, nie twoja wina, że zamieszkaliście z Jadzią w Anglii. Takie czasy i nie ma co marudzić.
- Mamo, to co z tatą?
- Bez zmian. To znaczy… - Renia przetarła wierzchem dłoni kulające się po policzku łzy. – Wszystko w porządku. Dajemy radę. Przyjedziecie razem na gwiazdkę?
- Nie wiem. Zależy, czy Zosia dostanie urlop. Dobrze wiesz, że pielęgniarek mało i nie chcą ich nigdzie puszczać.
- Bardzo chciałabym, byście przyjechali: ty z Jadzią, Zosia z Johnem i nasze ukochane prawnuki. Przecież to może być ostatnia…
- Mamo, już muszę kończyć, bo Tomuś się uderzył o ławę i wrzeszczy. Pa. Będziemy w kontakcie.
- Ale, Wojtku... – Lecz w słuchawce brzmiał już tylko ironiczny dźwięk zakończonego połączenia. – Pa.
***
- Mamo, mamo!
- Tomaszu, jestem. Przynieść ci coś?
- Gdzie jest mama?
- Kochanie, mama jest u ojca. Ja tu jestem z tobą i Klara.
- Klara? A, Klara. A dacie mi to ciepłe i białe?
- Ryż czy kaszę?
- Nie wiem, niech Klara zdecyduje.
- Dobrze, powiem Klarze, by wybrała dla ciebie coś odpowiedniego. – Zanim wyszła z pokoju, zachwiała się nieco i musiała przytrzymać ściany. Trafiła palcami na fotografię. Las, Tomasz, ona i mały Wojtek turlający się w liściach. Wciąż jeszcze pamiętała tamten szelest i śpiew ptaków, który rozbrzmiewał wokół, przenikając do najgłębszych zakamarków duszy. Odwróciła się w stronę łóżka męża i głęboko westchnęła. Czuła wszechobecny, drażniący zapach, lecz przyzwyczaiła się już do niego, a nawet chyba polubiła. Znała go już przecież od wielu lat. – Tomaszu…
- Tak?
- Nic, nic, ja tak tylko…
***
- Reniu, wróżko moja, gdzie jesteś?
- Za tobą, skarbie. – Objęła męża ramieniem, by poczuł jej obecność.
- To dobrze. A czy Wojtek przywiózł ci tę nową laskę?
- Tak, Tomaszu. Mam ją. – Od dwudziestu lat. Stoi teraz nieużywana w spiżarce. – Mam już nowszą. Lekką, taką składaną. Z grafitu. Wojtek z Jadzią przysłali mi na gwiazdkę. Jutro sylwester, wiesz?
- Przyjdzie? Może flaszkę przyniesie.
- Tak, z pewnością, Tomaszu. Z pewnością. – Pogładziła suchy i pomarszczony policzek.
- Dobrze, że jesteś, Reniu. Wiesz?
- Wiem, wiem. Ty też, kochany.
***
- Tomaszu! Przynieść ci coś do picia? Tomaszu! – Panująca cisza aż bolała. Weszła do pokoju, usiadła na łóżku i natknęła się na wystającą spod kołdry dłoń.
Nie rozpaczała. To nie był nawet szloch. Łzy płynęły powoli. – Do zobaczenia, Tomaszu. Wreszcie do zobaczenia.
***
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt