Kociara - Nalka31
Proza » Miniatura » Kociara
A A A
Od autora: Pluszakowe opowiadanie, mam nadzieję, że się będzie widziało. :)

Widywał ją prawie codziennie. Kiedy szedł rano na pobliski przystanek autobusowy przy ulicy Różanej, ona stała tam z kolorową płócienną torbą i plecakiem zwisającym z lewego ramienia. Przy starej rozwalającej się ruderze widocznej za plecami wyglądała bardzo niepozornie. Na pierwszy rzut oka nie było w niej nic szczególnego. Krótkie, mysie włosy ciut wystające spod mitenkowej czapki, zbyt duża bluza i trampki z kolorowymi sznurówkami. Ot, zwykła dziewczyna, a biorąc pod uwagę trochę dziwne nakrycie głowy powiedziałby, że nawet odrobinę staroświecka. Jedyne, co od razu rzucało się w oczy, to koty ocierające się o szczupłe nogi i dopraszające uwagi. Gdy pierwszy raz ją zobaczył, nie zauważył żadnego, ale potem stały się nieodłącznym elementem obserwowanej sceny. Kociara. Tak nazywał w myślach przez dłuższy czas, bo właściwie nawet nie wiedział, jak ma na imię. Zresztą, nie zamierzał przejmować się zbytnio takim drobiazgiem. Była dziwaczką, przynajmniej tak sądził, a on nie lubił kotów. Miauczy to to, drapie, a do tego jeszcze sierść posklejana gdzieniegdzie po bokach. Nie przepadał i już. Na nią też specjalnie nie zwracał uwagi.

- Przepraszam, czy mógłbyś potrzymać torbę? – Usłyszał za sobą, kiedy przechodził obok rozpadającej się szopy. Koty rozbiegły się we wszystkich kierunkach, gdy przystanął na chwilę. – Tam jest dość ciasno, a chciałam zobaczyć, co dzieje się z Filipem. Zwykle przylatuje pierwszy, gdy przynoszę jedzenie.

- Z Filipem… – zdziwił się. – To one mają jakiekolwiek imiona?

- Tak i nawet wiedzą, co do nich mówię – uśmiechnęła się nieśmiało – ale zwykle trzymają się z dala, gdy z kimś rozmawiam. Poczekaj, sprawdzę co z nim jest.

Chcąc nie chcąc wziął torbę i przyglądał się, jak znika za drzwiami, które ledwo utrzymywały zbyt luźne zawiasy. Teraz, gdy przyjrzał się jej z bliska stwierdził, że jest całkiem sympatyczna i chociaż na pewno pięknością nie była, to miała melodyjny głos. Po kilku minutach wysunęła się ze środka, trzymając w rękach wyrywającego się czarnego kociaka.

- Pomożesz? – Zapytała. – Sama nie dam rady, a muszę go zanieść do weterynarza. Jakieś łobuzy znęcały się nad nim, ma pokaleczoną tylną łapę. Potem zabiorę go do domu na kilka dni, żeby doszedł do siebie. Tak w ogóle mam na imię Dorota, a ten mały wiercipięta, to jest właśnie Filip.

- Rafał – przedstawił się, stanął obok razem z torbą w ręku i poszli w stronę Rynku, z kotem kręcącym się w ramionach. Nie zważała na pobrudzoną kurtkę i delikatnie trzymała zwierzaka przy sobie. Nie bardzo wiedział, o czym ma z nią rozmawiać, więc tylko z ciekawości zadał pytanie:

- Z tymi kotami, to ty tak zawsze? Nie boisz się, że coś się stanie?

- Nie, nie zawsze, a od czasu jak zostałam wolontariuszką w schronisku. Lubię koty, a one też przecież zasługują na uczucie.

Zanim rozstali się pod drzwiami gabinetu, popatrzył na nią z zastanowieniem, potem odwrócił się i poszedł do domu, myśląc o tym, co zobaczył i usłyszał. Musiał przyznać, że Dorota zaintrygowała go, nie każdy jest chętny pomagać bezdomnym zwierzakom. Wolał psy, ale chyba polubi i koty. Był ciekawy, co będzie z Filipem, bardziej jednak interesowało go spotkanie z Dorotą. Dwa dni później, lekko speszony, sam podszedł do dziewczyny z puszką karmy dla kotów.

- Cześć! Jak Filip? – Przywitał się i podał jej otwartą puszkę z zawartością. – A to dla twoich podopiecznych.

- Hej. Już jest lepiej. Dziękuję. – Odpowiedziała i posłała mu uśmiech. – Jak chcesz, możesz przynosić takie puszki nawet w hurtowych ilościach. Na pewno się nie pogniewają, to ogromne łasuchy… a Baśka niedługo będzie miała młode. Potrzebuje więcej niż inne.

Przychodził prawie codziennie. Karmili koty, rozmawiali. Nauczył się rozróżniać każdego z osobna, a nawet zapamiętał imiona. Potem czasami chodzili na spacer do parku lub pobliskiej kawiarenki na ciastko i kawę. Kiedy pojawiły się kocięta wziął jednego do siebie. Od tej historii z Filipem, gdy zaczął spotykać się z Dorotą, lepiej rozumiał, dlaczego poświęca zwierzakom tyle czasu. „ -Też zasługują na uczucie.” – powiedziała tego dnia i właściwie chętnie przyznał jej rację.

- Rafał, Rafał! – Dorota gwałtownie pukała do drzwi i szarpała za klamkę. Otworzył i zobaczył, że jest mocno zdenerwowana. – Kocięta zginęły!

- Jak to zginęły? Rano zanosiłem im jedzenie i widziałem.

- Nie ma ich. Mówię ci, że ich nie ma. Pomóż poszukać. Są jeszcze za małe, aby mogły dać sobie radę same.

- Poczekaj, założę tylko kurtkę, bo pada. I weź parasolkę, jesteś wystarczająco mokra. Jeszcze się przeziębisz.

Niemal dwie godziny biegali i szukali po okolicznych podwórkach. Buty mieli przemoczone, a jemu z włosów deszcz ściekał ciurkiem za kołnierz kurtki. Był na nią trochę zły, bo chociaż polubił koty, to takiego poświęcenia jeszcze nie widział. Przecież kotka mogła je chwilowo przenieść w bezpieczniejsze miejsce. Zapewne przestraszyła się czegoś i za kilka dni znów przyprowadzi z powrotem. Nie rozumiał tego niepokoju.

Znaleźli wszystkie… trzy przecznice dalej. Mokre, wystraszone, puchate kulki. Obok leżała podarta reklamówka. Zatem same tutaj nie dotarły, ktoś musiał im w tym pomóc. Komuś widocznie przeszkadzało, że siedziały w tej ruderze, albo po prostu nudził się i znalazł sobie mało chwalebną rozrywkę. Zebrali całe towarzystwo do torby i zanieśli do domu. Jutro wezmą je do matki, a na razie muszą trochę ogrzać i dać coś jeść. Po minie Doroty widział, że uspokoiła się i odetchnęła z ulgą.

Kiedy tylko przekroczyli próg mieszkania, wsadzili kociaki do wyłożonej kocem skrzynki, a sami przebrali się w suche ubrania. Teraz mogli usiąść spokojnie przy stole i wypić ciepłą herbatę na rozgrzewkę. Przyglądał się dyskretnie przez chwilę znad krawędzi kubka. Dorota siedziała zamyślona na krześle z kotem na kolanach i drapała Ryśka za uszami.

- Dobrze, że jesteś… - usłyszał cichy szept spod opadających włosów.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Nalka31 · dnia 25.02.2015 17:12 · Czytań: 1303 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 23
Komentarze
Dirk dnia 25.02.2015 17:29
Opowiadanie dobrze napisane, tylko trochę brakuje w nim puenty. Właściwie wygląda jak wstęp do większej całości albo fragment rozdziału.

Poniżej lekkie usterki, które rzuciły mi się w oczy:
Cytat:
Przy sta­rej roz­wa­la­ją­cej się ru­de­rze wi­docz­nej za ple­ca­mi wy­glą­da­ła bar­dzo nie­po­zor­nie.

Chyba lepiej było coś na kształt: „Na tle rozwalającej się rudery, wyglądała bardzo niepozornie.”
Tutaj to brzmi trochę, jakby dziewczyna gabarytami dorównywała ruderze.
„(..) widocznej za plecami (…)” też wydaje mi się zbędne.
Cytat:
Chcąc nie chcąc, wziął torbę i przy­glą­dał się, jak znika za drzwia­mi, które ledwo utrzy­my­wa­ły zbyt luźne za­wia­sy.

Przecinek.
Cytat:
- Rafał – przed­sta­wił się, sta­nął obok razem z torbą w ręku i po­szli w stro­nę Rynku, z kotem krę­cą­cym się w ra­mio­nach.

Czyli stanął i poszedł jednocześnie? Wystarczy „(…) przedstawił się i poszli w stronę Rynku (…)”.
Cytat:
Nie zwa­ża­ła na po­bru­dzo­ną kurt­kę i de­li­kat­nie trzy­ma­ła zwie­rza­ka przy sobie. Nie bar­dzo wie­dział, o czym ma z nią roz­ma­wiać, więc tylko z cie­ka­wo­ści zadał py­ta­nie:

Tutaj podmiot domyślny wskazuje na zwierzaka :)
Cytat:
- Po­cze­kaj, za­ło­żę tylko kurt­kę, bo pada. I weź pa­ra­sol­kę, je­steś wy­star­cza­ją­co mokra. Jesz­cze się prze­zię­bisz.

Ta wypowiedź jest zbędna, bo w następnym akapicie jest jasno opisane, że pada i całkowicie przemokli. Wystarczy, że Rafał zgodzi się pójść z Dorotą.

To tyle :)
Pozdrawiam
euterpe dnia 25.02.2015 17:45 Ocena: Bardzo dobre
Ten tekst zdecydowanie bardziej podobał mi się od Garbatki. Może dlatego, że takim sentymentem darzę "śniadanie u Tiffaniego", a przypomniałaś mi właśnie tę scenę, gdy Audrey Hupburn wysiadła z taksówki za Georgem Peppardem w poszukiwaniu kota o imieniu Kot. Piękne.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Heisenberg dnia 25.02.2015 17:51
Dirk napisał:
Opowiadanie dobrze napisane, tylko trochę brakuje w nim puenty.

Dirk dobrze podsumował. Brakuje mi też jakiegoś zmysłu, który spajałby fabułę i prowadził ją w określonym kierunku..

Poza tym, miejscami (np. przy poszukiwaniu kotów) akcja opisana jest trochę ogólnikowo, co zabrzmiało mi, jakbym czytał jakieś streszczenie. Aczkolwiek to tylko subiektywne wrażenie, być może niesłuszne.

W dialogach raz piszesz wtręt narratora małą literą, raz wielką. Oczywiście prawidłowo z małej (zapytała, odpowiedziała itp.)

Pozdrowienia
Nalka31 dnia 25.02.2015 17:58
Dzięki Dirk za wskazanie nieścisłości i poczytanie. Niektóre rzeczy wydawały mi się jakoś logiczne, kiedy je pisałam. Teraz widzę, że nie do końca. ;) Na pewno poprawię, chociaż może nie dziś. W sumie ja nie prozaiczna za bardzo jestem, więc tego typu drobiazgi mogły umknąć. :D

Dziękuję Ewo i cieszę się, że bardziej przypadł do podobania. ;) Ja chyba tez bardziej lubię, chociaż oba opowiadania darzę sentymentem. Wiem jednak, że nie są doskonałe i wymagają poprawek, ale miło mi, że cieszą. :)

Heisenberg dziękuję za poczytanie i uwagi. ;) Nie wymagaj od poetki, żeby pisała pierwsze opowiadania idealnie. :p I tak będą poprawiane, a historia Doroty i Rafała, to kto wie... Może kiedyś znajdzie dalszy ciąg. Na pewno troszkę będę ją poprawiała z czasem. ;)

Odpozdrawiam serdecznie. ;)
Figiel dnia 25.02.2015 21:38
Sympatyk wszelkich sierściuchów melduje się pod opowiadaniem o swojskim tytule:)
Moi przedmówcy domagają się wyraźnej puenty, tymczasem moim zdaniem puenta jest dobrze ujęta w ostatnim zdaniu i - oprócz komentarza do zawiązującej się między bohaterami zażyłości - daje się również odczytać w inny sposób: dobrze, że są ludzie, którzy mają w sobie wrażliwość wobec "braci mniejszych".
W kwestiach technicznych - czytając opowiadanie miałam wrażenie nie tyle braku spójności fabuły, ile zaburzenia proporcji niektórych jej elementów - na przykład warto rozważyć rozwinięcie tekstu w części dotyczącej poszukiwania kociąt i spróbować nadać temu fragmentowi większy dramatyzm. Może dałoby się pokazać co "myśli się w duchu" bohaterom, gdy w strugach deszczu przeszukują teren, albo co robiły, lub jak wyglądały kociaki w chwili znalezienia - popiskiwały żałośnie, trzęsły się, przytulały do siebie, żeby się ogrzać, no wiesz...
Poza tym opowiadanko bardzo mi się podoba i życzę Twoim bohaterom wielu miłych chwil wypełnionych kocim mruczeniem.
Pozdrawiam :)
Nalka31 dnia 25.02.2015 21:56
Dziękuję Figielku, że zajrzałaś. Za ciepłe słowa pod adresem bohaterów również. Z racji ograniczonej ilości dopuszczalnych słów, nie dało się napisać więcej. W innym wypadku, można będzie teraz dopisać lub poszerzyć niektóre fragmenty. Możliwe, że wtedy nawet opowiadanie zmieni tytuł. Pierwotna wersja, raczej zostanie taka jaka jest w mało skorygowanej formie. :)

A co do sympatii względem sierściuchów tę podzielam w ilościach niepoliczalnych z łaciatym, żywym dowodem pod bokiem.

Pozdrawiam cieplutko. :)
akacjowa agnes dnia 26.02.2015 15:07
Fajnie się czytało. Bez zakrętów, tąpnięć i wahnięć.

Zwierzęta ratowałam nie raz, nie dwa, więc wiem, co czuli bohaterowie.
Koty uwielbiam za ich niepodległość i posłuszeństwo ograniczone przez ich wewnętrzną wolność.

W ogólnym moim odbiorze opowiadanie jest trochę płaskie, jakby brakowało mu ikry.

Jednak historyjka ciepła, prosta, ludzka i jednocześnie kocia :)

Pozdrawiam
Nalka31 dnia 26.02.2015 16:56
akacjowa agnes napisała:
W ogólnym moim odbiorze opowiadanie jest trochę płaskie, jakby brakowało mu ikry.


Agnesko tylko dlatego, że organizatorzy ograniczyli objętość tekstu, więc i cała historia się nie zmieściła w pełni. :D Następnym razem proszę nie ograniczać uczestników. :D

akacjowa agnes napisała:
Jednak historyjka ciepła, prosta, ludzka i jednocześnie kocia


Świat bez kotów byłby nudny, więc choćby się nie wiem co działo koty być muszą.

Możliwe, że historia będzie rozwojowa. Dzięki za poczytanie.

Serdecznie. :)
Antek dnia 27.02.2015 01:15
nooo. jak dla mnie ciekawsze od poprzedniego. no i jedno miejsce, którego muszę się czepić. przebrali się w suche ubrania. czyli byli oboje L? mieszkali razem? ta puenta akurat mi leży - już mam swoją wersję na dalszy ciąg:) lubię koty, mam jednego wariata w domu. długo się nie mogłem przekonać do niego, a najciekawszy jest koci język. psi jest bardzo śliski, a koci szorstki jak tarka:) już się przyzwyczaiłem, nawet mi się to podoba gdy mnie liże. on też się do mnie przyzwyczaił, wie już, że ciągnięcie za ogon to zabawa:) specjalnie koło mnie paraduję, żebym go wytargał:) pzdr
Nalka31 dnia 27.02.2015 01:24
Antek napisał:
ta puenta akurat mi leży - już mam swoją wersję na dalszy ciąg lubię koty, mam jednego wariata w domu.


Cieszy mnie, że puenta leży i masz swój dalszy ciąg. Kto wie, czy nie właściwy. Ja sama jeszcze nie wiem, jak się to potoczy, bo zapewne akurat to będzie rozwojowe. Z racji wymogów więcej nie mogłam napisać. :)

Też mam sierściucha w domu i do tego straszną łakomczuchę. Przyznam się, że z mojej winy. Najczęściej zwija się gdzieś koło mnie, albo rozciąga na całą długość. Mam z niej masę uciech.

Antek napisał:
wiem już, że ciągnięcie za ogon to zabawa specjalnie koło mnie paraduję, żebym go wytargał


Moja kota robi identycznie. Ogon zadarty i łebkiem w łydkę bodzie. :D

Serdeczności. ;)
Antek dnia 27.02.2015 01:51
będzie ciąg dalszy? ooo, to zobaczymy, czy się pokryje z moją wersją:) strzała
Nalka31 dnia 27.02.2015 02:08
Możliwe, że będzie, bo kilka rzeczy mi chodzi po głowie, a niektóre fragmenty trzeba uzupełnić. Teraz mogę już poszaleć i dopisać dalszy ciąg historii lub uchylić rąbka tajemnicy. :) Ale na pewno nie dziś. ;) Pozdrowionka. ;)
Antek dnia 27.02.2015 02:39
skoro nie tajemnicy, to choć spódnicy:D najważniejsze, że coś uchylisz:) może być wirtualny
Bernierdh dnia 27.02.2015 08:19
Zdaję sobie sprawę, że jestem człowiekiem nie specjalnie wybrednym, ale ja również widzę puentę doskonale w ostatnim zdaniu, a koncept jest moim zdaniem prosty, ale wyraźny.
Ja lubię prostotę. Lubię emocje i ładne przesłania. A ten tekst mi się podoba.
Urocza, realistyczna scenka. Nie tyle obrazek, co zdjęcie. Ładne, trafne. Moim zdaniem niewiele więcej trzeba.
Jest oczywiście kilka maleńkich wad i jedna całkiem duża. Długość. Ale rozumiem - limit.
Ciąg dalszy? Fajnie. Naprawdę fajnie.
Pozdrawiam.

PS: A ja... normalnie wstyd się przyznać... wolę psy. Uff.
Nalka31 dnia 27.02.2015 09:38
Dziękuję Bernierdh za poczytanie i podobanie tej historii.

Cytat:
Jest oczywiście kilka maleńkich wad i jedna całkiem duża.


A co takiego, jak byś mógł przybliżyć? Wiem, że to wszystko jest subiektywne, a zmiany jakie będą też wprowadzę wedle własnego zdania, ale warto wziąć pod uwagę te poprawki, które mogą wpłynąć na korzyść. Kiedy będę znów brać na warsztat, to za tę odrobinę czasu w przyszłości może umknąć, napisane zostanie. ;)

Pozdrawiam. ;)
Bernierdh dnia 27.02.2015 17:32
Całkiem duża wada to długość :) Maleńkie są z nią głównie dość związane: wydaje mi się, że bardzo przyspieszyłaś po zaginięciu kotków, fajne by było też kilka scenek, pokazujących jak Rafał zaprzyjaźnia się z kotami, itp. Ale tak naprawdę to wszystko sprowadza się do długości.
Czasami mieszasz wielkość liter w opisach dialogów, np. raz jest "zapytała" z dużej litery, a powinno z małej.
Nic specjalnego, poprzednicy już to chyba wytknęli :)
Zapomniałem wczesniej wspomnieć, że bardzo podoba mi się zakończenie :)
Nalka31 dnia 27.02.2015 18:18
Cieszę się Bernierdh. Niestety długość była uzależniona od wymogów odgórnie. Teraz będę mogła zmienić i dodać więcej szczegółów. Ta historia jeszcze się nie skończyła. ;)

Pozdrawiam. :)
Miladora dnia 27.02.2015 20:03
Całkiem sympatyczne opowiadanie, Nalcia. :)

Ale warto byłoby co nieco dopracować.
Nie biorąc pod uwagę rzeczy wypunktowanych przez Dirka, mam jeszcze kilka uwag:

Cytat:
wy­sta­ją­ce spod mi­ten­ko­wej czap­ki,

Nie ma czegoś takiego, jak mitenkowa czapka. Mitenki to rodzaj rękawiczek. Bez palców.
Cytat:
z ko­lo­ro­wą płó­cien­ną torbą / z ko­lo­ro­wy­mi sznu­rów­ka­mi.

Cytat:
a bio­rąc pod uwagę tro­chę dziw­ne na­kry­cie głowy(,) po­wie­dział­by, że nawet odro­bi­nę

Cytat:
to koty ocie­ra­ją­ce się o szczu­płe nogi i do­pra­sza­ją­ce uwagi.

Zbędne dopowiedzenie.
A poza tym nawet obce koty lubią się ocierać o czyjeś nogi - nie dlatego, że dopraszają się o uwagę, lecz po prostu znaczą swoim zapachem teren - ludzi także.
Cytat:
Tak na­zy­wał (ją) w my­ślach przez dłuż­szy czas,

Cytat:
Zresz­tą, nie za­mie­rzał przej­mo­wać się

Bez przecinka.
Cytat:
To one mają ja­kie­kol­wiek imio­na?

Zbędne.
Cytat:
Teraz, gdy przyj­rzał się jej z bli­ska(,) stwier­dził, że jest cał­kiem

Cytat:
- Po­mo­żesz? – (z)a­py­ta­ła.

Cytat:
- Nie, nie za­wsze, a od czasu(,) (gdy) zo­sta­łam wo­lon­ta­riusz­ką

Cytat:
- Cześć! Jak Filip? – (p)rzy­wi­tał się i podał jej

Cytat:
- Hej. Już jest le­piej. Dzię­ku­ję. – (o)d­po­wie­dzia­ła

Bez kropki.
Cytat:
Kiedy po­ja­wi­ły się ko­cię­ta(,) wziął jed­ne­go do sie­bie.

Cytat:
„ (-)Też za­słu­gu­ją na uczu­cie.” – po­wie­dzia­ła tego dnia i wła­ści­wie chęt­nie przy­znał jej rację.

Bez tego dywizu (-) - to cytat.
Cytat:
I weź pa­ra­sol­kę, / [quote]a jemu z wło­sów deszcz ście­kał ciur­kiem za koł­nierz kurt­ki.

No to jak - mieli tę parasolkę? Bo tu się coś nie zgadza.
Cytat:
Mokre, wy­stra­szo­ne, pu­cha­te kulki.

Jeżeli mokre, to nie puchate.
Cytat:
Kiedy tylko prze­kro­czy­li próg miesz­ka­nia, wsa­dzi­li ko­cia­ki do wy­ło­żo­nej kocem skrzyn­ki, a sami prze­bra­li się w suche ubra­nia.

Rym.
A poza tym - do czyjego mieszkania poszli? Jej czy jego? I skąd oboje mieli suche ubrania?
Cytat:
cie­płą her­ba­tę na roz­grzew­kę. Przy­glą­dał się (jej) dys­kret­nie

Wpada na siebie.

Przy okazji - odśwież sobie trochę zasady pisania dialogów. ;)

Prawdę mówiąc, nie wiem, jak mogłoby się inaczej zakończyć to opowiadanie. W sumie nie jest ono przecież o kotach, lecz o ludziach - o tym, jak można się poznać, i jak zmienić pod wpływem drugiej osoby czy okoliczności.
Ja też nie lubiłam gołębi - do czasu, gdy musiałam wychować pewnego pisklaka. :)

Serdeczności :)
Nalka31 dnia 27.02.2015 21:17
Cytat:
Ja też nie lubiłam gołębi - do czasu, gdy musiałam wychować pewnego pisklaka.


Pamiętam te opowieści o Malcolmie (tak chyba miał na imię ;) ) Poprawię na pewno, choć zapewne nie dziś. A potem jeszcze troszkę rozbudować całą historię.

Cytat:
Prawdę mówiąc, nie wiem, jak mogłoby się inaczej zakończyć to opowiadanie. W sumie nie jest ono przecież o kotach, lecz o ludziach - o tym, jak można się poznać, i jak zmienić pod wpływem drugiej osoby czy okoliczności.


Dokładnie, tak naprawdę koty są tu jedynie pretekstem do tego, co jest między Dorotą i Rafałem. Teraz już nie muszę ograniczać się do ilości słów, więc mogę poszaleć z wyobraźnią. :D

Serdeczności i wielkie dziękuję. :)
Galernik dnia 28.08.2016 20:28 Ocena: Bardzo dobre
Nalko, siegnalem po cos Twojego, co nie jest wierszem. I padlo na ''Kociare''. Tyle madrych opinii napisano powyzej, wytknieto, co bylo do wytkniecia, ogranicze sie zatem tylko do kilku slow: opowiadanie mi sie podoba, jest zwarte, ma czytelne przeslanie. Czegoz chciec wiecej? Moze tylko ciagu dalszego.
Pozdrawiam, G.
Nalka31 dnia 28.08.2016 20:40
Dziękuję Galerniku za poczytanie mojego opowiadanka. I za przypomnienie mi go. Jak widzisz ja jestem raczej z tych wierszownych. Po prozę sięgam w wyjątkowych wypadkach. Cieszy, że opowiadanie spodobało się i poświęciłeś mu chwilę uwagi. Może któregoś dnia wrócę do tej historii. napisana była troszkę spontanicznie (bodajże na konkurs), a nawet zastanawiałam się nad dopisaniem dalszej historii, ale potem gdzieś uleciało w codziennym zabieganiu.

Pozdrawiam ciepło.
Margharet dnia 29.08.2016 23:07 Ocena: Bardzo dobre
Nalko31, mam kota bardzo go kocham i gdybym tylko mogła zabrałabym wszystkie do domu. Z opowiadania można wyciągnąć naukę, że miłość do zwierząt popłaca, bo można znaleźć bratnią duszę. Pozdrawiam M.
Nalka31 dnia 29.08.2016 23:22
Dziękuję Margharet za zajrzenie pod moją historyjkę o kotach, o ludziach i tym, co z tego wynikło. Pluszakowa opowieść znów na chwilę ożyła. :) Sama mam kociora, którego nie zamieniłabym na inne stworzenie.

Odpozdrawiam cieplutko. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty