Obejrzałeś "Idę"? Obejrzyj "Generała Nila"! - Natalia Julia Nowak
Publicystyka » Artykuły » Obejrzałeś "Idę"? Obejrzyj "Generała Nila"!
A A A
Od autora: Jedna z bohaterek filmu "Ida" jest wzorowana na Helenie Wolińskiej. O tym, do czego doprowadziła prawdziwa Wolińska, opowiada film "Generał Nil".

Numerologia historyczna

Luty i marzec 2015 r. to idealny czas, żeby zająć się historiami Żołnierzy Wyklętych, a zwłaszcza biografią generała Augusta Emila Fieldorfa “Nila”. 1 marca będziemy po raz piąty obchodzić Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Data tego Święta ma związek z faktem, że 1 marca 1951 r. rozstrzelano siedmiu członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość[1]. Wcześniej, 1 lutego, była 71 rocznica zamachu na Franza Kutscherę, esesmana zwanego “katem Warszawy”. Człowiekiem, który wydał rozkaz zabicia nazisty, był właśnie generał “Nil“[2]. August Emil Fieldorf urodził się w marcu, a został zamordowany w lutym (20 marca 1895 - 24 lutego 1953). Podobnie wyglądają daty narodzin i śmierci majora Zygmunta Szendzielarza “Łupaszki” (12 marca 1910 - 8 lutego 1951). W dniach 27-28 marca będziemy wspominać ponure wydarzenie, jakim było aresztowanie w Moskwie 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego (1945). 14 lutego minęła 73 rocznica przekształcenia Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową. W nocy z 22 na 23 lutego odbędzie się rozdanie Nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, czyli Oscarów. Polskim filmem, nominowanym do tej Nagrody w aż dwóch kategoriach, jest “Ida” Pawła Pawlikowskiego. Co jest nie tak z “Idą”? Wyjaśnię to w dalszej części artykułu.


Bohater dwóch wojen

August Emil Fieldorf “Nil” przyszedł na świat w Krakowie, gdzie ukończył szkołę podoficerską organizacji “Strzelec”. Gdy wybuchła pierwsza wojna światowa, wstąpił do Legionów Polskich. Za odwagę, którą wykazał się w tamtym okresie, został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Fieldorf z powodzeniem kontynuował karierę wojskową. W czasie drugiej wojny światowej odegrał ważną rolę jako pierwszy emisariusz Naczelnego Wodza i rządu RP w Londynie. W latach 1942-1944 pełnił funkcję dowódcy Kedywu (Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej AK). O jego dalszych losach przesądziła działalność w antysowieckiej organizacji “Nie” (“Niepodległość”). Z jednej strony, awansował wówczas na stopień generała brygady. Z drugiej - poważnie naraził się “czerwonym“. W 1945 r. został aresztowany przez NKWD i umieszczony w łagrze na Uralu. Do Ojczyzny powrócił dwa lata później. Nie przyłączył się do podziemnego ruchu antykomunistycznego. Ale to go nie uratowało. W 1950 r. został pojmany przez UB. Spotkały go tortury, fałszywe oskarżenia o współpracę z Niemcami, sfingowany proces i kara śmierci przez powieszenie. Pięć lat po egzekucji został oficjalnie zrehabilitowany, jednak miejsce jego pochówku wciąż pozostaje nieznane[3].


Na przekór światu

Wiele ciekawych faktów dotyczących Augusta Emila Fieldorfa “Nila” zawiera publikacja “Opowieść o moim mężu, Emilu Fieldorfie” - transkrypcja ustnej wypowiedzi Janiny Fieldorf z roku 1977[4]. Materiał powinien zainteresować wszystkich miłośników polskiej historii. Nie tylko dlatego, że jest obszerny, ale również dlatego, iż przedstawia punkt widzenia osoby, która doskonale znała bohatera i była z nim emocjonalnie związana. Z opowieści pani Fieldorfowej wynika, że Emil miał tak drobną budowę ciała, iż nikt nie wróżył mu udanej kariery wojskowej. Mimo to, od początku radził sobie bardzo dobrze, wziął udział w wielu bitwach pierwszej wojny światowej. Był mężczyzną pogodnym, obdarzonym poczuciem humoru. Najistotniejsze były dla niego wartości patriotyczne rozumiane jako miłość do Polski. Mówił, że nie odczuwa lęku (i pewnie dlatego nigdy nie brakowało mu dzielności żołnierskiej). Należał do ludzi stworzonych do walki: lepiej czuł się w czasie wojny niż w czasie pokoju. Irytowało go, że w spokojnych czasach wymaga się od oficerów pedantyczności. Sam nie przywiązywał wagi do takich drobiazgów, jak poprawnie zapięty płaszcz czy starannie wyczyszczone buty. Inni żołnierze mieli mu za złe, że nie zawsze był regulaminowo ubrany i że czasem nie chciało mu się salutować. A jednak darzyli go sympatią.


Hierarchia wartości

Według Janiny Fieldorf, August Emil odznaczał się szerokimi zainteresowaniami. Posiadał coś, co ona sama określiła jako “zdolności politechniczne”. Lubił reperować, udoskonalać, montować różne przedmioty. Fascynował się również muzyką, rybołówstwem i filatelistyką. Uwielbiał dzieci, dzięki czemu świetnie sprawdzał się w roli ojca (miał dwie córki). Ale rodzina nie była dla niego najważniejsza. Na pierwszym miejscu zawsze stawiał Polskę, a na drugim - Józefa Piłsudskiego[5]. Fieldorf był jednym z uczestników przewrotu majowego z 1926 r. Gdy dowódca, Jan Kruszewski, zapytał go, czy podczas tamtych wydarzeń myślał o rodzinie, Emil odpowiedział: “Nie, nie myślałem“. Przyszły generał, mimo wrodzonej wojowniczości, posiadał talent dyplomatyczny. Potrafił pertraktować z przeciwnikami politycznymi i unikać konfliktów z mniejszościami narodowymi. W okresie powojennym, kiedy było jasne, że akowcom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, pani Fieldorfowa zachęcała swojego męża do wyjazdu za granicę. On jednak odmawiał, argumentując, że jego miejsce jest w Polsce i że nie może być tchórzem. Gdy został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa, komuniści szybko zauważyli jego twardą i nieugiętą postawę. Żałowali nawet, że nie jest jednym z nich, ponieważ chcieli mieć kogoś takiego w swoich szeregach.


Kto zabił generała “Nila”?

Jak to było z aresztowaniem, oskarżeniem, skazaniem i straceniem Augusta Emila Fieldorfa “Nila”? Krótko, ale treściwie opisał to Tadeusz M. Płużański w artykule “Mordercy generała ‘Nila’”[6]. Zdaniem autora, w zgładzeniu Żołnierza Wyklętego uczestniczyło tak wielu ludzi, że trudno byłoby wskazać głównego sprawcę mordu. Jest jednak kilka osób, które odegrały w tej zbrodni istotną rolę. Pierwsza z nich to podpułkownik Helena Wolińska z Naczelnej Prokuratury Wojskowej: kobieta, która wydała nakaz aresztowania generała (mniejsza z tym, że zrobiła to 11 dni po jego faktycznym zatrzymaniu). Podjęła taką decyzję, chociaż nie posiadała żadnych dowodów świadczących o winie podejrzanego. Później, z niewiadomych przyczyn i znów z opóźnieniem, zadecydowała o przedłużeniu osadzonemu aresztu. Uczyniła to 15 lutego 1951 r., chociaż w świetle prawa miała czas do 9 lutego. Inne osoby, o których należy wspomnieć: pułkownik Józef/Jacek[7] Różański (dyrektor Departamentu Śledczego MBP, który przyczynił się do umieszczenia Fieldorfa w więzieniu mokotowskim), podporucznik Kazimierz Górski (oficer śledczy, który zajmował się torturowaniem generała), Benjamin Wajsblech (wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL, który podpisał fałszywy akt oskarżenia) i Maria Gurowska (sędzia, która wydała wyrok śmierci).


Film twórcy “Przesłuchania”

August Emil Fieldorf “Nil” był jednym z pierwszych Żołnierzy Wyklętych, którym zwrócono honor i należne miejsce w panteonie polskich bohaterów narodowych. Już w 1977 r. postawiono mu pomnik przy symbolicznym grobie. Obecnie posiada on kilka pomników w różnych miastach Polski. Poświęcono mu także wiele tablic pamiątkowych. Fieldorf jest bohaterem utworu muzycznego nagranego przez rapera Tadeusza “Tadka” Polkowskiego. Imieniem generała nazwano również Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. W niniejszym artykule chciałabym omówić film fabularny opowiadający o powojennych losach “Nila“. Produkcja nie należy do najnowszych (powstała w roku 2009). Myślę jednak, że warto ją przypomnieć. I to właśnie teraz, ze względu na “numerologię historyczną”.

Tytuł: “Generał Nil”
Reżyseria: Ryszard Bugajski
Produkcja: Polska (2009)
Gatunek: dramat, biograficzny,
wojenny, polityczny

Z reguły nie oglądam polskich filmów. Zauważyłam bowiem, że trudno jest znaleźć dzieło wartościowe pod każdym względem. Produkcje, które odznaczają się wysokimi walorami artystycznymi, często wzbudzają zastrzeżenia natury merytorycznej. I odwrotnie: filmy dobre pod względem treści niejednokrotnie okazują się słabe pod względem formy. Optymiści, którzy wierzą, że tym razem będzie lepiej, srodze się rozczarują. “Generał Nil” Ryszarda Bugajskiego stanowi przeciwieństwo “Idy” Pawła Pawlikowskiego. “Ida” jest znakomicie zrealizowana, jednak zawarte w niej wątki mogą irytować. “Generał Nil” nie zachwyca wykonaniem, ale porusza istotny temat (i robi to we właściwy sposób. Polscy patrioci i narodowcy raczej nie będą mieli powodu, żeby narzekać na zaproponowaną w nim wizję historii. Ważna rzecz: dzieło nie zawiera elementów prowokacyjnych ani obrazoburczych). Reżyserem omawianej produkcji jest Ryszard Bugajski, który w latach osiemdziesiątych stworzył wstrząsający film “Przesłuchanie” z Krystyną Jandą w roli głównej. Motywy, które się tam znalazły, powróciły później w telewizyjnym spektaklu Bugajskiego “Śmierć Rotmistrza Pileckiego” (2006). “Generał Nil” to już trzecie podejście do tematu prześladowania akowców przez Urząd Bezpieczeństwa. Pożeranie własnego ogona? Być może.

Pierwsza godzina filmu ukazuje losy Augusta Emila Fieldorfa “Nila” od jego powrotu z Uralu aż do momentu aresztowania przez UB. Druga godzina przedstawia więzienną gehennę generała oraz ukartowany proces sądowy. W części pierwszej nie dzieje się zbyt wiele. Stanowi ona przedłużoną prezentację głównego bohatera, jego charakteru, poglądów na życie i relacji z innymi ludźmi. Widz poznaje różne postawy Polaków względem nowych warunków politycznych. Podejście głównego bohatera można określić jako fatalistyczne. Fieldorf nie podziela entuzjazmu ludzi, którzy pragną kontynuować walkę rozpoczętą w czasie wojny. Uważa, że w obecnych okolicznościach każdy zryw jest skazany na klęskę. Bunt nie tylko nie przyniósłby efektów, ale również doprowadziłby do pogorszenia sytuacji. “Nil” wyraźnie przeczuwa, że ubecy prędzej czy później go dopadną. Ma jednak nadzieję, że jakimś cudem uniknie mrocznego przeznaczenia. Gdy generał zostaje uwięziony, sprawa jest szeroko komentowana przez enkawudzistów i pepeerowców. Jeden z komunistów wpada na pomysł: “A może go tak… po prostu?”. Wówczas odzywa się Józef Różański: “Generała Kedywu, niestety, nie można tak po prostu. (…) Zrobimy to legalnie, panowie. (…) Najpierw proces, świadkowie, dowody, akt oskarżenia. A potem go… tak po prostu”.

To, o czym mówi Różański, przypomina książkę “Symulakry i symulacja” Jeana Baudrillarda (wydawnictwo Sic!, Warszawa 2005). Dyrektor Departamentu Śledczego MBP dopuszcza korzystanie z dwóch form: znaków i symulakrów. Znaki odwołują się do rzeczywistości, symulakry - do samych siebie. W tym przypadku znakami będą podstawowe dane dotyczące konkretnych osób, grup i wydarzeń. Symulakrami: fałszywe zeznania, kłamliwe protokoły i wmówione winy. Ze znaków i symulakrów powstanie spójna całość. Jednolita papka, w której granice między prawdą a fałszem zostaną zatarte. Całą tę papkę będzie się promować jako rzeczywistość. Ale to już nie będzie rzeczywistość, tylko hiperrzeczywistość. Model wyprzedzi sytuację faktyczną. Zazwyczaj jest tak, że najpierw istnieją fakty, a później na ich podstawie konstruuje się modele. Tutaj sytuacja ulegnie odwróceniu: zostanie przygotowany model, do którego będzie się dostosowywać fakty. Śledztwo nabierze cech procesu twórczego, nie badawczego. Jego celem będzie nie tyle wydobywanie prawdy, ile jej generowanie na potrzeby rozprawy i wyroku śmierci. W jaki sposób będzie się to odbywać? Wszelkimi dostępnymi metodami. Jednak cały ten wielki projekt jest symulakrem. Chodzi w nim de facto o zaspokajanie sadystycznych i morderczych potrzeb ubeków.

W drugiej części filmu ubowcy oskarżają Fieldorfa o czyny wyssane z palca. W tym o ostatnią rzecz, jaka mogłaby mu przyjść do głowy: o współpracę z niemieckim okupantem. Jego - człowieka, który dzięki owocnej walce z hitlerowcami zyskał powszechny szacunek! Próbują go zmusić, żeby opowiadał o wydarzeniach, w których nie uczestniczył. Żeby przyznał się do przestępstw, których nie popełnił. Żeby uwierzył, że jest kimś, kim nigdy nie był. W tym celu posuwają się do coraz większych niegodziwości. Biją go, poniżają, zamykają w mokrym karcerze. Ale jeszcze gorzej traktują “świadków”. Bo to “świadkowie”, którzy wszystko “widzieli” i “zapamiętali”, mają być najbardziej wiarygodni dla opinii publicznej. Oczywiście, w przyrodzie tacy “świadkowie” nie występują. Dlatego trzeba ich stworzyć. Nieważne, w jaki sposób. Byle skutecznie. Najlepiej niech się rodzą w bólu, krzyku i krwi, jak Matka Ziemia przykazała. Rozprawa sądowa to już tylko formalność. Naturalnie, zawsze mogą się trafić obrońcy, którzy będą pytać o sprawy niewygodne, ale wtedy wystarczy uchylić ich pytania. Od czego są Niezawisłe Sądy? Od tego właśnie. A od zadawania pytań są ubecy. Bajka o “zdrajcy-Fieldorfie” ma być przewidywalna i ekscytująca. Dla kogo? Dla zdegenerowanych jednostek lubiących się znęcać nad bliźnimi. Przedstawienie musi trwać.

Jak już wspomniałam, “Generał Nil” nie jest dziełem wybitnym pod względem formy. Ze wszystkich trzech produkcji, w których Ryszard Bugajski zajął się okresem stalinizmu, analizowany film jest najsłabszy. Widzowie, którzy uważnie obejrzeli “Przesłuchanie” i “Śmierć Rotmistrza Pileckiego”, spostrzegą, że reżyser wyraźnie się powtarza (korzysta ze sprawdzonych, ale już zgranych schematów). Nie oznacza to, oczywiście, że “Generał Nil” jest wiernym odwzorowaniem wcześniejszych tworów. Bugajski wprowadził odrobinę innowacji. Trudno nie zauważyć, że analizowana produkcja jest jeszcze bardziej drastyczna niż “Przesłuchanie“ i “Śmierć Rotmistrza Pileckiego“. O jednej ze scen można powiedzieć, że jest naprawdę przerażająca. Mimo to, dzieło nie porusza tak, jak mogłoby poruszać. Może to kwestia gry aktorskiej, która nie dorasta do pięt genialnej kreacji Krystyny Jandy z lat osiemdziesiątych. Pierwsza połowa “Generała Nila” jest dość nudna i sprawia wrażenie przydługiego wstępu do drugiej połowy. Dużo w niej ckliwości i banałów, z których niewiele wynika. Kompletnie nieudana jest “scena akcji” - retrospekcja ukazująca zamach akowców na Franza Kutscherę. Nie wiem, skąd to się bierze. Może z ograniczonego budżetu, który nie pozwolił na odtworzenie tego wydarzenia w sposób bardziej brawurowy.

Bohaterowie produkcji nie są zbyt spsychologizowani. W filmie Ryszarda Bugajskiego pojawia się wiele postaci, które są słabo zarysowane, chociaż mogłyby być przedstawione w sposób głębszy i ciekawszy. Nie podoba mi się, że Bugajski wprowadził wiele postaci epizodycznych, o których zupełnie nic nie wiadomo. W zasadzie, tylko protagonista, August Emil Fieldorf “Nil” (w tej roli Olgierd Łukasiewicz), został ukazany interesująco i wielowymiarowo. Jednak nawet on nie jest tak “prawdziwy”, jak można by tego oczekiwać. Dobrze, że przynajmniej wzbudza sympatię widza. Jawi się bowiem jako miły, pogodny, inteligentny, nieulegający emocjom starszy pan o zdroworozsądkowym podejściu do życia. Jeśli chodzi o “ciemną stronę mocy”, w filmie Ryszarda Bugajskiego występuje kilka postaci, które są wyraziste, intrygujące i zapadają w pamięć. No, ale taka jest ich funkcja jako czarnych charakterów. Schwarzcharaktery niemal zawsze takie są (użyłam tego określenia nieprzypadkowo. W omawianej produkcji bohaterowie negatywni nie są zbyt rozbudowani. Przypominają “papierowych” złoczyńców z amerykańskich produkcyjniaków). Jacek Rozenek, który już po raz drugi wcielił się w rolę Józefa Różańskiego, zagrał podobnie jak w “Śmierci Rotmistrza Pileckiego”. Ale tutaj jego postać jest znacznie płytsza.

Mimo wszystko, polecam ten film. Bardzo polecam. Po pierwsze: ze względu na istotny temat i godne podejście do niego. Po drugie: ze względu na głęboko patriotyczne i niepodległościowe przesłanie. Po trzecie: ze względu na wartościowy głos w dyskusji o Żołnierzach Wyklętych i ich oprawcach. Najbardziej jednak polecam ten film jako alternatywę dla “Idy” Pawła Pawlikowskiego. Poczekajcie, wkrótce się dowiecie, co mi przeszkadza w “Idzie”.


Brakujące ogniwo

W filmie Ryszarda Bugajskiego nie pojawia się Helena Wolińska. A szkoda, bo to ciekawa postać. Według Tadeusza M. Płużańskiego[8], stalinowska prokurator tłumaczyła swoje niegodziwości… własnymi bolesnymi doświadczeniami. Wolińska twierdziła, że jako Żydówka wielokrotnie doświadczała antysemityzmu. Nie tylko ze strony Niemców, którzy zamknęli ją w getcie, ale także ze strony Polaków. Czy Wolińska poszła drogą zbrodni, bo w młodości stykała się z nietolerancją, a podczas wojny została uznana przez niemieckich nazistów za podczłowieka? Resentyment wiele wyjaśnia, ale niczego nie usprawiedliwia. Fakt, że się przeszło przez coś okropnego, nie jest powodem, żeby w identyczny (lub jeszcze gorszy) sposób traktować bliźnich. To nie jest ani słuszne, ani logiczne. Może nawet wywołać efekt błędnego koła. Każdy okrutnik, nie tylko zbrodniarz sądowy, mógłby się zasłaniać swoimi trudnymi przeżyciami. Ale czy w każdym przypadku byłaby to okoliczność łagodząca? Pamiętajmy, że istnieją osoby, które wskutek własnego nieszczęścia stały się szlachetne. Traumatyczne wspomnienia to jedno, indywidualne decyzje to drugie. “X” nie musi przesądzać o “Y”. Mimo wszystko, starajmy się żyć tak, żeby nie wzbudzać w innych ludziach resentymentu. Bo to właśnie z niego bierze się podłość. Pisał o tym Fryderyk Nietzsche[9].


Gdzie jest Helena?

Mówi się, że w przyrodzie nic nie ginie. Gdzie więc jest Helena Wolińska, która zniknęła z opowieści o Fieldorfie niczym Lew Trocki ze starych sowieckich fotografii (naprawdę dziwi mnie fakt, że w dziele Bugajskiego nie wspomniano o niej ani słowem)? Według Tadeusza M. Płużańskiego[10], Helena Wolińska jest obecna w filmie “Ida” Pawła Pawlikowskiego. Ukrywa się pod imieniem Wanda. Krwawa prokurator opuściła Polskę w roku 1968. Razem z mężem, profesorem Włodzimierzem Brusem, zamieszkała w Oxfordzie, gdzie zrobiła zawrotną karierę na salonach. Stała się personą znaną i lubianą, podejmowała gości z Polski. Niektóre media, nawet w naszej Ojczyźnie, zaczęły ją ukazywać w pozytywnym świetle. Dziennikarze wyolbrzymiali jej zalety i bagatelizowali zbrodnie. Przedstawiali ją jako niewinną ofiarę, która przypadkowo została katem. Tymczasem władze III RP bezskutecznie starały się o jej ekstradycję. A ona… No cóż, interpretowała to jako prześladowanie na tle etnicznym. Tam, w Wielkiej Brytanii, poznał ją Paweł Pawlikowski, który bardzo ją polubił. Jadał u niej nawet podwieczorki. Gdy dowiedział się o jej przeszłości, wcale nie zmienił swojej postawy. Helena Wolińska, spokojna i bezkarna, zmarła w 2008 r. Pawlikowski postanowił zaś uwiecznić ją w filmie. Tak powstała (nie)sławna “Ida”.


Haftowanie hiperrzeczywistości

Z “Idą” jest jeszcze jeden problem. Zauważyła to Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga Przeciw Zniesławieniom. W petycji, adresowanej do dyrektorki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, członkowie Reduty napisali, że treść “Idy” może wprowadzać w błąd cudzoziemców nieorientujących się w polskiej historii. “Po pierwsze, nie ma wzmianki o tym, że rodzice głównej bohaterki zostali zamordowani podczas okupacji niemieckiej - o Niemcach nie ma w tym filmie ani słowa (!). Widz nie znający historii odnosi wrażenie, że zabójstwa Żydów w Polsce są na porządku dziennym i że historyczne wydarzenie jakim był Holokaust jest zawiniony przez Polaków. Po drugie - przedstawiona w filmie historia mogłaby się wydarzyć, lecz autorzy filmu przedstawiają motywację zabójców rodziców bohaterki w sposób, w który widzowie zagraniczni odbiorą w sposób niezgodny z prawdą historyczną - że zabójcy działali z żądzy zysku, podczas gdy kontekst historyczny dla widza polskiego jest oczywisty - chodzi o strach przed wykryciem, że ukrywali Żydów przed Niemcami. (…) Film ten (…) doprowadza widza do fałszywych wniosków i fałszywego obrazu Polski i wydarzeń podczas II wojny światowej” - stwierdzili autorzy petycji[11]. Pawlikowski, łącząc znaki z symulakrami, przyczynił się do poszerzenia hiperrzeczywistości. Wsparł Symulatrix.


Przypadek? Nie sądzę!

Powiem prosto z mostu: głupio by było, gdyby “Ida” Pawła Pawlikowskiego otrzymała Oscara dwa dni przed 62 rocznicą śmierci Augusta Emila Fieldorfa “Nila”. Sześć dni przed 96 rocznicą urodzin Heleny Wolińskiej. Dokładnie w 111 rocznicę urodzin hitlerowca Franza Kutschery. Gdyby tak się stało… Cóż, nie zaliczam się do teoretyków spiskowych, ale byłabym skłonna uwierzyć, że pewne siły umyślnie dobierają daty swoich niecnych czynów (liczby muszą się zgadzać)[12]. Już sam fakt, że “Ida” została nominowana do Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej, i to w dwóch kategoriach, jest bardzo zastanawiający. Ech, to trochę przykre, że kiedyś polscy bohaterowie musieli bronić nas, a teraz to my musimy bronić polskich bohaterów. Świat stoi na głowie i macha nogami. No future. Nie ma przyszłości.


Natalia Julia Nowak,
13-20 lutego 2015 r.


PRZYPISY


[1] Chodzi tutaj o podpułkownika Łukasza Cieplińskiego, majora Adama Lazarowicza, majora Mieczysława Kawalca, kapitana Józefa Batorego, kapitana Franciszka Błażeja, porucznika Karola Chmiela i porucznika Józefa Rzepkę. O dokładnych okolicznościach wprowadzenia do polskiego kalendarza Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych można poczytać w artykule “Dzień Niezłomnych” Dariusza Piotra Kucharskiego. Tekst jest częścią książki “Do końca wierni. Żołnierze Wyklęci 1944-1963” napisanej pod redakcją Dariusza Piotra Kucharskiego i Rafała Sierchuły (Społeczny Komitet Upamiętnienia “Żołnierzy Wyklętych” w Poznaniu, Poznań 2014). Publikacja znajduje się na stronie Fundacji im. Kazimierza Wielkiego (Fkw.edu.pl/wp-content/uploads/2014/09/Do-ko%C5%84ca-wierni.pdf).

[2] Dodatkowe dane na ten temat zawiera news “Zamach na Kutscherę. 71. rocznica brawurowej akcji AK” dostępny w serwisie internetowym Polskiego Radia SA (Polskieradio.pl/5/3/Artykul/1366909,Zamach-na-Kutschere-71-rocznica-brawurowej-akcji-AK).

[3] Notkę biograficzną poświęconą Augustowi Emilowi Fieldorfowi “Nilowi” zredagowałam na podstawie książki “Poczet polskich bohaterów narodowych. Od Zawiszy Czarnego do Lecha Wałęsy” (wydawnictwo Buchmann Sp. z o.o., Warszawa 2012). Autorem rozdziału, z którego skorzystałam, jest doktor Piotr Kardyś. Informacja o tym, że szczątków Fieldorfa nie udało się odnaleźć, nadal jest aktualna. Świadczy o tym tekst “Wyjątkowa lekcja historii” z 10 lutego 2015 r. Krótka notatka, w której powołano się na słowa profesora Krzysztofa Szwagrzyka, znajduje się na stronie II Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy (2lo-legnica.info/print.php?type=N&item_id=696).

[4] Opowieść pani Fieldorfowej została spisana i opracowana przez Andrzeja M. Kobosa. Ukazała się w “Zeszytach Historycznych” [nr 101, 1992 r.] i periodyku kulturalnym “Zwoje” [nr 1 (34), 2003 r]. Internauci mogą znaleźć tę transkrypcję w wirtualnym wydaniu “Zwojów” (Zwoje-scrolls.com/zwoje34/text02p.htm).

[5] Z tego, co widzę w “Opowieści…”, wynika, że pani Fieldorfowa również miała poglądy zdecydowanie piłsudczykowskie i prosanacyjne. Pozwolę sobie przytoczyć dwa “kwiatki” z jej wypowiedzi: “Piłsudski szkalowany, niedoceniany przez ludzi, którzy rwali się do władzy, usunął się, zamieszkał w Sulejówku i czekał. (…) Nie udało się przekonać ówczesnego rządu, żeby ustąpił dobrowolnie. 1 Dywizja wyruszyła z Wilna, aby wesprzeć swojego Komendanta”, “Ludzie wytrąceni z równowagi, zrozpaczeni, wyszukują winnych. Zaciekli, w sposób okrutny załatwiają osobiste porachunki. Mszczą się za rzekome krzywdy ze strony obozu sanacyjnego. I to wszystko przejmuje obrzydzeniem”. Janina Fieldorf posłużyła się również rzeczownikiem “endecy”. Warto pamiętać, że w dwudziestoleciu międzywojennym było to pejoratywne określenie sympatyków Narodowej Demokracji. Na koniec zacytuję fragment “Opowieści…” dotyczący Narodowych Sił Zbrojnych (formacji wojskowej wywodzącej się ze środowisk narodowodemokratycznych). Poniższe zdania odnoszą się do rzekomego zachowania NSZ-owców więzionych przez Urząd Bezpieczeństwa: “Chociaż jak twierdzi pan Lichtszajn, tchórzostwo i płaszczenie się wobec wroga cechowało NSZ, Narodowe Siły Zbrojne. To był, według niego, okropny element, sprzedajny, za cenę lepszego wyżywienia, ćwiartki masła, czy czegoś tam, wydawali lub oskarżali nawet najbliższą rodzinę”. Ach, te wojny polsko-polskie! One nigdy się nie skończą!

[6] Tekst został po raz pierwszy opublikowany w “Tygodniku Solidarność” [nr 13, 1999 r]. Elektroniczna wersja opracowania jest dostępna na stronie Marii Fieldorf-Czarskiej, córki bohatera (Fieldorf.pl/index.php/Artyku%C5%82y-wyro%C5%BCnione/mordercy-generaa-nila.html).

[7] Żadne z imion nie jest prawdziwe. “Józef Różański” i “Jacek Różański” to pseudonimy ubeka o nazwisku Josek Goldberg. Jak widać, zbrodnia niejedno ma imię. Nieludzkiej działalności Goldberga i jemu podobnych - polegającej na torturowaniu, zastraszaniu i fałszywym oskarżaniu polskich patriotów - można by poświęcić osobny artykuł. Tym, którzy chcieliby się czegoś na ten temat dowiedzieć, polecam książkę “Zbrodnie UB” Jerzego Roberta Nowaka (wydawnictwo MaRoN, Warszawa 2001). Fragmenty publikacji zamieszczono na oficjalnej stronie autora (Jerzyrobertnowak.com/ksiazki/zbrodnie_ub.htm).

[8] Powołuję się tutaj na artykuł “Oprawcy polskich bohaterów” wchodzący w skład pracy zbiorowej “Dla Niepodległej. Żołnierze Wyklęci 1944-1963” pod redakcją Dariusza Piotra Kucharskiego i Rafała Sierchuły (Społeczny Komitet Upamiętnienia “Żołnierzy Wyklętych” w Poznaniu, Poznań 2015). Link do elektronicznej wersji książki można znaleźć na stronie NSZZ “Solidarność” - Region Zagłębie Miedziowe (Solidarnosc.org.pl/legnica/nowa/?p=5269).

[9] Refleksje o podobnym charakterze zawiera moja recenzja “Elfen Lied. Jak ofiary stają się katami?” (dostępna online). Zagadnienia traumy i resentymentu są tam opisane w kontekście jednego z najbardziej kontrowersyjnych japońskich seriali animowanych. Cytat: “Dlaczego ludzie zostają przestępcami? Czy zależy to od ich genów, czy od tego, w jakim środowisku się znaleźli lub wychowali? A jak to jest z potomkami zbrodniarzy? (…) Dicloniusy manifestują swoją ciemną stronę, kiedy zostają do tego doprowadzone wskutek jakiejś krzywdy. Swoimi ofiarami czynią ludzi, bo tylko ludzie potrafią krzywdzić świadomie, umyślnie i konsekwentnie. Stworzenia, które urządzają krwawe jatki w laboratoriach, nie posuwałyby się do takich skrajności, gdyby nie były długotrwale więzione i torturowane. Gehenna, przeżywana przez Dicloniusy, wydaje się tak straszna, że gdy nieszczęsnym istotom puszczają hamulce, jest to całkiem zrozumiałe. Bywa, że ktoś, kto doświadcza zła, sam tym złem nasiąka. Upodabnia się do swoich dręczycieli. (…) Innymi poważnymi problemami, zasygnalizowanymi w japońskiej produkcji, są nadużycia seksualne, takie jak gwałt, molestowanie czy pedofilia. Motyw skrzywdzonej dziewczynki, która nadal miłuje swoich bliźnich, udowadnia, że nie wszystkie ofiary stają się katami. Czasem własne cierpienie uwrażliwia nas na krzywdę innych”.

[10] Skorzystałam z materiału “Pudrowanie bestii” wydrukowanego w tygodniku “Tylko Polska” [nr 5 (743), 2015 r]. Tekst Płużańskiego ukazał się wcześniej w czasopiśmie “wSieci” [nr 2 (111), 2015 r].

[11] Zgadzacie się z przesłaniem listu? Chcecie go przeczytać w całości, a następnie podpisać? Jeśli tak, to możecie to zrobić na oficjalnej stronie Reduty Dobrego Imienia (Reduta-dobrego-imienia.pl/?p=996). Ja już to uczyniłam i jestem z siebie bardzo dumna.

[12] Franz Kutschera urodził się 22 lutego 1904 r. Ceremonia rozdania Oscarów rozpocznie się w nocy z 22 na 23 lutego 2015 r., czyli w 111 rocznicę jego urodzin. Jeśli chcemy się bawić w numerologię/konspiracjonizm… 11 i 111 to magiczne liczby. Ta druga jest m.in. symbolem jednej linii w gwieździe 6-ramiennej. 22 to wielokrotność 11. 23 to liczba demoniczna (2 podzielone przez 3 równa się 0,666). Data urodzenia Heleny Wolińskiej: 28. 02. 1919 r. Policzmy: 2 + 8 + 0 + 2 + 1 + 9 + 1 + 9 = 32 (odwrócone 23). Rocznica urodzin Wolińskiej przypada dokładnie 6 dni po 22 lutego. W tym roku będzie to 96 rocznica (dwie szóstki: jedna odwrócona, druga normalna). Zsumujmy to: 9 + 6 = 15. Jeszcze raz: 1 + 5 = 6. Liczbie 6 odpowiada litera “W” (jak “Wolińska” i “Wanda”) bądź “F” (jak “Fajga Mindla Danielak” - prawdziwe nazwisko zbrodniarki. Zauważmy, że kobieta posługiwała się także imieniem “Felicja”. Nawet na jej grobie w Wielkiej Brytanii widnieje imię “Felicia“). “W” jest 23 literą alfabetu łacińskiego, “F” jest 6. Wolińska wyjechała z Polski w roku 1968. Małe dodawanie: 1 + 9 + 6 + 8 = 24. Jeszcze mniejsze dodawanie: 2 + 4 = 6. Generała Fieldorfa zamordowano 24 lutego. 2 + 4 = 6. Przyjrzymy się teraz liczbom i datom, które podałam w akapicie “Kto zabił generała ‘Nila’?”. Jest tam bowiem fragment o Helenie Wolińskiej. “11 dni” to magiczna liczba. 15. 02. 1951 r. da się przeliczyć numerologicznie: 1 + 5 + 0 + 2 + 1 + 9 + 5 + 1 = 24. A zatem: 2 + 4 = 6. Przeliczmy też samą 15. Prosty rachunek: 1 + 5 = 6. Kolejna data, która pojawiła się we wspomnianym akapicie: 9. 02. 1951 r. Liczymy: 9 + 0 + 2 + 1 + 9 + 5 + 1 = 27. Teraz tak: 2 + 7 = 9 (odwrócone 6). Może być jeszcze data bez roku. 9 lutego (dziewiątka to odwrócona szóstka): 9 + 0 + 2 = 11. Wychodzi magiczna liczba. Z drugiej strony, po co odwracać dziewiątkę? Ona także ma niebagatelne znaczenie, zwłaszcza w połączeniu z jedenastką (9/11 - September Eleven). Data urodzenia Bolesława Bieruta sprowadza się do liczby 33, czyli najwyższego stopnia masonerii. A tak w ogóle, to 3 + 3 = 6. Data śmierci Bieruta sprowadza się do 9 (odwróconej szóstki. Lecz, jak już ustaliliśmy, dziewiątki nie trzeba odwracać). Jakub Berman urodził się 23 grudnia, a data jego zgonu redukuje się do 9 (czyli 6). Z daty urodzin Hilarego Minca wychodzi magiczne 11. Innymi magicznymi/masońskimi liczbami są 13 i 3. Weźmy pod uwagę fakt, że do wielokrotności 3 należą 6 i 9. Józef Różański przyszedł na świat 13 lipca. Z daty jego śmierci wychodzi zaś 3 (jeśli pominiemy rok, wyjdzie 11). Stanisław Radkiewicz zmarł 13 grudnia. Data jego urodzin redukuje się do 6, a data zgonu do 32 (odwróconego 23). Jeśli chodzi o Anatola Fejgina, datę jego śmierci można sprowadzić do 3. Julia Brystiger: data jej urodzin redukuje się do 3. Sprawdźmy jeszcze Józefa Światłę. Z daty jego urodzin wychodzi 9 (odwrócone 6). Teoretycy spiskowi wierzą, że Hollywood - miejsce, w którym wręcza się Oscary - jest zdominowane przez Zakon Iluminatów (Illuminati). Iluminaci dążą do zbudowania globalnego supermocarstwa. Nie jest im po drodze z polskimi patriotami, tylko z internacjonalistycznymi komunistami. Zamiłowanie do liczb i geometrii, charakterystyczne dla Illuminati, wywodzi się z kabały, czyli mistycyzmu żydowskiego. Helena Wolińska, podobnie jak wielu innych budowniczych PRL, była Żydówką. Założyciele Hollywood również mieli żydowskie korzenie. Film “Ida” Pawła Pawlikowskiego porusza problematykę żydowską. A Gwiazda Dawida ma 6 ramion. Wracamy do punktu wyjścia, bo jedną linię gwiazdy 6-ramiennej symbolizuje liczba 111. Stąd już tylko jeden krok do daty 22 lutego 2015 r. Wszystkim miłośnikom teorii spiskowych polecam anonimowy artykuł “Numerologia okultystyczna Illuminati” opublikowany w serwisie Eioba na profilu “ligaswiata” (Eioba.pl/a/46qe/numerologia-okultystyczna-illuminati). Twórca materiału zaprezentował czytelnikom analizy wielu dat historycznych.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Natalia Julia Nowak · dnia 02.03.2015 14:05 · Czytań: 1100 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 33
Komentarze
Vanillivi dnia 02.03.2015 15:53
Natalio, z Tobą jest ten problem, że kiedy analizujesz źródła i piszesz ściśle trzymając się ich, robisz to dość rzetelnie (chociaż w stylu bardziej przypominającym wyp;racowania na studiach niż prawdziwą publicystykę), natomiast gdy silisz się na własne refleksje, zdarza Ci się popadać w absurd. Czasami też mam wrażenie, że nie potrafisz odróżnić źródeł wartościowych od śmieciowych.
Poruszyłaś ważny, ciekawy temat, przez 3/4 artykułu piszesz rzetelnie, chociaż z niektórymi tezami można polemizować (nic mi do tego, co jest wartościowe dla nacjonalistów). A w końcówce wyskakujesz z taką głupotą, jak numerologia i masoni. To odbiera od razu całą powagę temu, co piszesz i od razu włącza mi się lampka ostrzegawcza: "traktuj z dystansem to, co Natalia pisze, bo może być bzdura".
Pozdrawiam serdecznie
Heisenberg dnia 02.03.2015 17:43
No rzeczywiście, "studenciakowości" tu trochę jest, ale ogólnie ujdzie.

Żołnierze wyklęci to temat, który na pewno warto poruszać. I tekst byłby bardzo dobrym artykułem, gdyby nie końcówka. "Przypadek? Nie sądzę" - te trzy słowa najlepiej określają zakończenie. Dosyć znane, szczególnie w internecie, powiedzonko ironizujące teorie spiskowo-illuminacko-jakieśtam. I tutaj też w pierwszej chwili pomyślałem, że będzie jakiś sarkazm, ale to chyba na serio... Do tego te wyliczenia w przypisie... To nie trafi do większej grupy czytelników. Nie w dobie mody na wyśmiewanie teorii spiskowych. Szkoda tak marnować dobre teksty.

Pozdrowienia
Natalia Julia Nowak dnia 02.03.2015 18:00
"To nie trafi do większej grupy czytelników"

Jakoś trafiło.

Weźmy na przykład wyniki z Interii360 (http://interia360.pl/polska/artykul/obejrzales-ide-obejrzyj-generala-nila,71900):

37192 wyświetleń
349 lajków FB
7 Tweetów
6 plusów Google+
133 komentarze
Ogólna ocena: 71%

Pozdrawiam. :)
Heisenberg dnia 02.03.2015 18:17
"To" w sensie
Heisenberg napisał:
Do tego te wyliczenia w przypisie...
, nie jako całość. "Trafi" w sensie "zgodzą się z tym" (z wyliczeniami, z tym, że Oscary przyznają iluminaci itd) nie "przeczytają".
Natalia Julia Nowak dnia 02.03.2015 18:24
Ależ ja nikogo nie zmuszam do tego, żeby się ze mną zgadzał. I nie życzę sobie, żeby mnie zmuszano do zgadzania się z kimkolwiek/czymkolwiek. A tak w ogóle, to czy ja twierdzę, że zgadzam się z teoretykami spiskowymi? Gdyby tak było, zapewne nie posługiwałabym się terminem "teoretycy spiskowi", tylko "badacze alternatywni". Ale "siedzę" w tym temacie od dłuższego czasu i... mogę powiedzieć, że znam się na rzeczy. :p

Pozdrawiam!
Heisenberg dnia 02.03.2015 18:31
Natalia Julia Nowak napisała:
I nie życzę sobie, żeby mnie zmuszano do zgadzania się z kimkolwiek/czymkolwiek.

A czy ja coś takiego robię? ;)
Natalia Julia Nowak napisała:
A tak w ogóle, to czy ja twierdzę, że zgadzam się z teoretykami spiskowymi?

Nie, nawet w tekście o tym napisałaś, że "nie zaliczasz się do teoretyków spiskowych". Rozumiem, naprawdę :)

Tylko że według mnie tekst byłby lepszy bez tych wszystkich liczb i illuminatów, bo to popada w śmieszność, niezamierzoną, co gorsza. Takie moje zdanie. Bo od tego właśnie są tu komenty - żeby wyrażać swoje zdanie ;)
Druus dnia 02.03.2015 18:32
Trafiło dzięki tytułowi, więc nie wiem czy jest się czym chwalić. Gorący temat i tyle.
Publicystyka to marna, a nawet żadna. Temat zbyt poważny, żeby robić sobie z niego jaja cyferkami.
Do czego prowadzi podejrzliwość?
Miroslaw Sliwa dnia 03.03.2015 00:11 Ocena: Świetne!
No w mordę i nożem, nie mogę tego ścierpieć. Bohaterowie podziemia antykomunistycznego to dla mnie absolutne wzory do naśladowania.
Pani Nowak pisząc swoje artykuły w zasadzie zachowuje się jak historyk, a jej wnioski są i tak powściągliwe.
No i proszę, jak to redaktorzy PP rzucili się na autorkę.
Życzę Państwu redaktorom równie "studenciokowatych" tekstów.
Niech pani robi swoje pani Natalio. Jest pani po prostu rzetelna.
Wszystkiego dobrego.

Mirek
Vanillivi dnia 03.03.2015 04:39
Mirosławie, pozwolę sobie wyjaśnić. Ani ja, ani, jak myślę, Heisenberg, nie mamy zamiaru odbierać chwały bohaterom podziemia antykomunistycznego. Wręcz przeciwnie, sama podkreślałam, że temat jest istotny.

"Studenciakowatość" tego tekstu, polega na tym, że wygląda on, jakby był pisany na zaliczenie na studiach. Forma jest podobna - na pierwszy rzut oka wygląda to erudycyjnie, nie trudno jednak się zorientować, jak powstał. Autor po prostu wziął trzy książki, pięć artykułów, streścił, skompilował, okrasił kilkoma zdaniami swojego komentarza i powstało dziesięć stron wypracowania, które można oddać na zaliczenie. Nie chcę być bardzo surowa, bo zdaję sobie sprawę, że w ten sposób powstaje wiele prac naukowych, magisterskich, teoretycznie poważnych doktoratów, również prac historycznych, ale uważam, że powinniśmy na tym portalu równać w górę i uczyć się od siebie, a nie wzajemnie poklepywać po plecach.
To już temat na inną dyskusję, ale w ogóle uważam, że w polskiej szkole historycznej dominuje niestety faktografia. Powinniśmy się w tej materii raczej wzorować na tradycji brytyjskiej, nie bez powodu najlepszym historykiem piszącym o Polsce jest Norman Davies.

Natalii nie mam tak bardzo za złe tej "studenciakowości", jest ona wszakże studentką, tak ją nauczono na uniwersytecie, więc to normalne, że pisze w ten sposób, ale już jej rzetelności się muszę czepić. Bo powinna przeprowadzić jednak bardziej krytyczną selekcję źródeł i nie traktować na równi z poważnymi pracami historycznymi źródeł typu "Numerologia Okultystyczna Illuminati". Po takich wstawkach autor po prostu przestaje być traktowany poważnie.

Pozdrawiam serdecznie
Figiel dnia 03.03.2015 11:41
Wspólną cechą tego, co Natalia pisze jest wielowarstwowy i wielowątkowy ogląd tematu. Domyślam się, że Autorka solidnie przygotowuje się do każdego artykułu, co zresztą ma odzwierciedlenie w treści. Tematyka w pewnym sensie determinuje język, wszak trudno w podobnym tonie pisać o sprawach błahych jak i poważnych, dotyczących zagmatwanej historii narodowej, więc w tym tekście nie mam Autorce za złe dość suchego, faktograficznego stylu, przeciwnie, uważam, że jest odpowiednio dobrany, pozostawiając Czytelnikowi spory margines osądu i konfrontacji z wiedzą własną.
Tak też traktuję odwołanie do "Numerologii Okultystycznej Iluminati". Przeciwnicy teorii spiskowych mrukną: "końcówka brednie, ale całość niczego", zwolennicy teorii, że światem rządzą Żydzi, trzymający w garści całe państwa, ich media i kulturę - znajdą dla siebie smaczek, zaś ci, którzy na ten temat żadnej wiedzy nie mają, być może dostaną impuls do zgłębienia tematu i wyrobienia sądów.
Temat "Idy" jest nośny, ale do znudzenia wałkowany w mediach, więc nie dziwię się, że Natalia zasygnalizowała czytelnikowi nieco alternatywne spojrzenie, w końcu teorie spiskowe są częścią otaczającej nas rzeczywistości.
Każdy artykuł obok przekazywania wiedzy powinien zaciekawiać i otwierać furtkę do dalszego zgłębiania tematu - sądzę, że stąd wzmianka o Iluminati w kontekście przyznawania Oskarów.

Jest jednak coś, co we współczesnym dziennikarstwie mnie drażni - i nie chodzi tu wyłącznie o artykuły Natalii - to wszechobecne śródtytuły. Nie lubię ich, bo moim zdaniem sprowadzają czytelnika do poziomu niespecjalnie rozgarniętego czytacza, który sam nie jest w stanie wyodrębnić bloków informacyjnych i trzeba mu powiedzieć, że teraz będzie w związku z tematem, ale trochę o czymś innym, i jakby sugerowały, że trzeba mu poszatkować treść, bo całości tekstu głupek naraz nie ogarnie. Rozumiem, że śródtytuły mają funkcję porządkującą, ale bywa, że są tam, gdzie po prawdzie nie ma czego porządkować.

Pozdrawiam:)
JaDziekuje dnia 04.03.2015 15:08
Kurde ale pech, nie oglądałem filmu "Ida", ale oglądałem film o generale Fieldorfie (Nil). Podobnego klimatu filmy o pułkowniku Witoldzie Pileckim ("Śmierć Rotmistrz Pileckiego";) i Danucie Siedzikównej "Ince" ("Ja jedna zginę. Inka 1946";).
Nie będę się wypowiadał o filmie którego nie widziałem (obejrzałem 5minut) prawdopodobnie nigdy się nie będę mógł o nim wypowiedzieć, bo nigdy go nie obejrzę.
Pozdrawiam

-----------------------------------------------------------------
Komentarze powinny dotyczyć tekstu, powyższy nawet nie wnosi nic do dyskusji, jaka wywiązała się pod utworem. Do luźnych rozmów służy sb, forum, pw itd.
Przyp. red. Heisenberg
Miroslaw Sliwa dnia 05.03.2015 19:17 Ocena: Świetne!
Vaillivi.

Bardzo wadziłbym się, co do tego, że N. Davies, to najlepszy historyk piszący Polakom historię, chociaż oczywiście doceniam jego pracę.
Dla przykładu; N. Davies wyżej od dokonań Piastów w organizacji naszego państwa ocenia dokonania Jagiellonów. Jest to bardzo kontrowersyjna opinia, z którą ja nie zgadzam się w ogóle.

Natomiast zupełnie nie rozumiem dlaczego badaczowi historii nie wolno na pewne źródła się powoływać. Że niby "postępowcy" coś tam obśmiewają? Jedyny postęp jaki istnieje, to jest postęp technologiczny, a historia nie jest niczym innym jak dziejami spisków.
Historycy próbują dociekać przyczyn, ale często pozostaje im jedynie analiza skutków.
Jednak badacz historii i tak ma obowiązek krytycznie korzystać z wszelkich możliwych źródeł informacji. To jest podstawa metodologii historii.

Co do rzekomej "studeciakowości" tekstów pani Nowak; cóż wygląda na to, że wzajemnie się do swoich racji nie przekonamy, ale przecież świat od tego się nie zawali.

Pozdrawiam i Ciebie i Autorkę.
Vanillivi dnia 05.03.2015 20:04
Mirosławie, o dokonaniach Piastów i Jagiellonów można by bardzo długo debatować, to już nie tutaj.
Natomiast to nie jest tak, że badaczowi nie wolno się na pewne źródła powoływać, to byłoby cenzurą i jestem od tego jak najdalsza. Jednak z pewnością nie na wszystko powoływać się warto. Dobre źródło to takie, które rzetelnie dokumentuje to, co przedstawia. W tym kontekście wszystkie stronki o numerologii, masonach i różnych teoriach spiskowych nie mają żadnej wartości, gdyż one z góry stawiają tezę, nie potwierdzając jej żadnymi argumentami.
Wymóg weryfikowalności jest podstawą naukowości, ale i w tekstach bardziej publicystycznych wiarygodność jest kluczowa. I o tę wiarygodność warto zadbać.
Wyobraźmy sobie sytuację, że jestem redaktorem naczelnym lokalnego czasopisma, przygotowuję numer o historii rejonu - i wpływa do mnie taki artykuł, który częściowo przedstawia np. losy żołnierzy "wyklętych" a w końcówce analizuje, jak tutaj, jakieś numerologie. Dla mnie taki autor jest po prostu niewiarygodny już na etapie selekcji źródeł, a skoro nie potrafi odrzucić materiałów najbardziej śmieciowych, to ja nie mam zaufania, że rzetelnie zbadał wszystko inne, więc żeby nie kompromitować gazety, takiego tekstu prawdopodobnie nie puszczę.
Absolutnie nie chodzi mi przy tym o to, żeby w ogóle o takich źródłach nie mówić i ich nie analizować, ale - krytycznie i z szacunkiem dla intelektu czytelnika. Jeśli się chce być kontrowersyjnym, trzeba tym mocniej przygotować się merytorycznie na obronę swoich tez, inaczej popadniemy w śmieszność.
Pozdrawiam serdecznie
Heisenberg dnia 05.03.2015 20:09
W związku z komentarzem Mirosława , mnie chodzi głównie o to, że:
Druus napisał:
Temat zbyt poważny, żeby robić sobie z niego jaja cyferkami.


Dlaczego napisałem "studenciakowatość"? Bo tekst przypomina mi wypracowanie, tylko że nie szkolne - za dobrze napisany. Moja definicja tej "studenckości" pisania pokrywa się niejako z tym, co napisała Vanillivi. Dodam, że dla mnie styl Autorki jest niezbyt ciekawy i mało wyrazisty.

Miroslaw Sliwa, tak na przyszłość - komentujemy tekst, nie komentarze (choć oczywiście można się do nich odnosić).
Miroslaw Sliwa napisał/a:
wzajemnie się do swoich racji nie przekonamy, ale przecież świat od tego się nie zawali.

No i tu się zgadzam.

Pozdrowienia
labedz dnia 05.03.2015 20:31
Natalia Julia Nowak napisała:
Weźmy na przykład wyniki z Interii360 (http://interia360.pl/polska/artykul/obejrzales-ide-obejrzyj-generala-nila,71900):

37192 wyświetleń
349 lajków FB
7 Tweetów
6 plusów Google+
133 komentarze
Ogólna ocena: 71%


I jeszcze jedna liczba:
0 propozycji opublikowania tego drukiem gdziekolwiek. Zgadza się?
Przypadek? Nie sądzę...
mede_a dnia 05.03.2015 20:36
Odniosę się tylko do jednej kwestii, przytoczonych przez recenzentkę słów, zwłaszcza podkreślonych” z którymi, jak wynika z kontekstu się zgadza : „Widz nie znający historii odnosi wrażenie, że zabójstwa Żydów w Polsce są na porządku dziennym i że historyczne wydarzenie jakim był Holokaust jest zawiniony przez Polaków. Po drugie - przedstawiona w filmie historia mogłaby się wydarzyć, lecz autorzy filmu przedstawiają motywację zabójców rodziców bohaterki w sposób, w który widzowie zagraniczni odbiorą w sposób niezgodny z prawdą historyczną - że zabójcy działali z żądzy zysku, podczas gdy kontekst historyczny dla widza polskiego jest oczywisty - chodzi o strach przed wykryciem, że ukrywali Żydów przed Niemcami. (…)Film ten (…) doprowadza widza do fałszywych wniosków i fałszywego obrazu Polski i wydarzeń podczas II wojny światowej”.

Ten oczywisty kontekst dla mnie- Polki z dziada pradziada - oczywistym nie jest. Ba, takie słowa są wyłącznie życzeniowe i przeczące faktom, że, niestety, zdarzały się w czasie II wojny zabójstwa Żydów dla zysku. Podam dwa źródła: wstrząsający film dokumentalny „Miejsce urodzenia” Pawła Łozińskiego (KONIECZNIE dla każdego, kto wciąż żyje iluzją, jak bardzo wyszliśmy z czasu zagłady szlachetni i nieskalani jako naród) i książkę „Testament” Barucha Milcha. We wspomnieniach wielu ocalałych z Holocaustu pojawiają się fakty, jeśli nie o bezpośrednim zabójstwie Żyda z żądzy zysku – to o wydaniu go w ręce Niemców czy wygnaniu na pewną śmierć, gdy już nie miał się czym opłacać.
mike17 dnia 05.03.2015 21:04
Cenię twoje prace, Natalio. nie wszystkie "kupuję" mam czasem inne spojrzenie, ale tu pozwolę sobie wkleić link:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Sprawiedliwy_w%C5%9Br%C3%B3d_Narod%C3%B3w_%C5%9Awiata

To, że pojedynczy Polak zabił ze strachu, bo mu Szkopy spalą dom i wytłuką rodzinę ukrywanego Żyda, to że zabił dla zysku, nie jest NIGDZIE udowodnione, że podobne praktyki stanowiły "większość".
Bzdura - były marginesem.
Ta większość ukrywała Żydów, karmiła ich i pomagała im przeżyć.
Zamieszczony przeze mnie link o tym mówi - kto wiódł prym w ocaleniu tej nacji.

W każdym kraju Europy Żydzi mieli "pod górkę", bo...
Tu należy sobie dopowiedzieć, dlaczego wszystkie nacje nie mordowały Czechów, Szwedów, Węgrów czy Litwinów, a właśnie Żydów, co jest na rzeczy?
Dlaczego właśnie ich.
I czemu, u nas, w Polsce, zawsze żyli w harmonii z innymi, czując się bezpiecznie.
I czemu u nas najwięcej nas, Polaków, pomogło im przeżyć.

Zakłamywanie obrazu Polaka komu służy?
Kto ma w tym interes?
mede_a dnia 05.03.2015 21:48
Mike: „Zamieszczony przeze mnie link o tym mówi - kto wiódł prym w ocaleniu tej nacji”

Proponuję przeanalizowanie takich danych ( liczba Zydów przed wojną za: http://www.unic.un.org.pl/holokaust/pytanie4.php :

Polska: 6 454 Sprawiedliwych – liczba Żydów przed wojną 3 300 000
Holandia: 5 351- 140 000
Francja: 3 760 – 350 000
Belgia: 1 665 – 65 700 7.
Czechy: 114 - 118 310
Litwa: 871 - 168 000


-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Przyp. red. Vanillivi.
mike17 dnia 05.03.2015 22:02
Nie da się obejść prawdy - może na terenie Polski zginęło bardzo dużo Żydów, ale jak wynika ze statystyk, najwięcej zostało uratowanych właśnie tu.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Przyp. red. Vanillivi.
suld dnia 05.03.2015 22:27
Inne ważne liczby - z książki S. Korbońskiego:
"nie można porównywać sytuacji w Polsce, gdzie 2 500 Polaków zginęło za pomaganie Żydom, a Europą Zachodnią, gdzie na wszystkie kraje razem wzięte (Danię, Norwegię, Holandię, Francję i Włochy) miał miejsce jeden przypadek śmierci, Duńczyka, który pomagał Żydom wsiąść na prom do Szwecji."


-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Przyp. red. Vanillivi.
mede_a dnia 05.03.2015 22:47
Wybacz, mike, ale w tym, że w Polsce ocalało najwięcej Żydów mijasz się z prawdą:
Niemcy : 566 000 – stan przed wojną ; 134 500 zabitych – 432 000 ocalonych – 76% ocalonych
Polska – 3 300 000 – 2 900 000 = 400 000 – 12% ocalonych
Zresztą, chyba w ocenie żniwa Holocaustu w danym kraju nie liczby ocalonych, ale procenty są najważniejsze i w Polsce ocalał jeden z najmniejszych odsetków populacji. A i nie w tym rzecz. Mnie dotyka nasza megalomania również w ocenie polskiego wkładu w ocalenie. W stosunku do liczby Żydów zamieszkujących II Rzeczpospolitą odsetek Sprawiedliwych nie przynosi jakiejś specjalnej dumy, nie daje powodów wywyższania się ponad inne kraje. Nasze przeświadczenie o WYJĄTKOWYM bohaterstwie w ratowaniu Żydów – jest, NIESTETY, tylko mitem. Nie da się obejść prawdy.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Przyp. red. Vanillivi.
suld dnia 05.03.2015 22:55
Nie no, mede, ale walisz na oślep. Terror Niemców w Polsce powodował, że Polacy byli w stanie ratować jednostki, a nie masy. Dlaczego Zachód nie pomógł Żydom pomimo informacji Karskiego, Korbońskiego i innych?
We Francji rząd Lavala bez nakazów niemieckich ścigał Żydów, w Polsce powstała Żegota. Jak napisałem wyżej w krajach zachodu zginął tylko jeden człowiek za pomoc Żydom, w Polsce co najmniej 2.500 osób.
1 = 2500 Twoim zdaniem? Tu widzę to bohaterstwo Polaków w ratowaniu Żydów.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Przyp. red. Vanillivi.
mike17 dnia 05.03.2015 22:55
Myślę, że skoro Polska jest na pierwszym miejscu, to jest powód do dumy.
Poza tym wielu Żydów miało lewe "aryjskie" papiery, jak bohater twojego filmu :)
Udawali katolików dopóki im było to potrzebne, o czym ten pan szczerze mówi, z czego wynika że sami umieli się "chronić".
mede_a napisała:
Nasze przeświadczenie o WYJĄTKOWYM bohaterstwie w ratowaniu Żydów – jest, NIESTETY, tylko mitem. Nie da się obejść prawdy.

Tak się składa, że mój dziadek ukrywał Żyda.
Miał pięcioro dzieci, pomimo to pomógł mu.
To jest WYJĄTKOWE BOHATERSTWO.
Nie musiał żadnej prawdy obchodzić.
Wybacz, ale zupełnie piszesz od rzeczy.
To właśnie w Polsce, gdzie było najwięcej Żydów, za ich ratowanie ponosiło się najwyższą karę, ale właśnie tu najbardziej podano im rękę.
Nie obchodzą mnie szumowiny z "Miejsca urodzenia", to wyjątki.
Jedynie.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Przyp. red. Vanillivi.
JaDziekuje dnia 05.03.2015 23:46
mike17 i suld dobrze gadają, z mede_a nie wchodzę w dyskusję, jestem nerwowy i rozdrażniony przez rzucanie papierosów...
Mede_a - zostaw śmiecenie Polaków,np. Niemcom - w ich ustach przynajmniej ma to sens.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
Przyp. red. Vanillivi.
mede_a dnia 06.03.2015 06:11
Ech, ten polski patriotyzm., oparty wyłącznie na życzeniach, nie prawdzie. Przeświadczenie, że niemal wszyscy Polacy brali udział w ratowaniu Żydów, podczas, gdy fakty były następujące: większość była obojętna na los żydowskich współobywateli, mniejszość- pomagała i podobny odsetek miał haniebny udział w Holocauście. Moje wnioski wysnuwam nie z pobieżnego liźnięcia problemu, z wygooglowania tego i owego, obejrzenia „Listy Schindlera” i „Pianisty”, ale z przeczytania niemal wszystkiego, co dostępne w Polsce o Holocauście – w tym setki tysiące stron wspomnień ocalonych, z których większość jest w moim posiadaniu, z ponad 20- letnich osobistych gruntownych studiów nad przedmiotem.
Dawno, dawno temu, jako młodą dziewczynę, oburzał mnie każdy głos o antysemityzmie Polaków, o ich współudziale w Holocauście. Nie rozumiałam pretensji Żydów wobec nas za postawy w czasie II wojny światowej. Jak to my? Wszak w Yad Washem najwięcej „Sprawiedliwych wśród narodów świata” – to my Polacy, mimo że w Polsce za pomoc Żydom karano śmiercią; ponieśliśmy procentowo największe straty podczas wojny, doświadczyliśmy najdłuższego, najstraszniejszego terroru, mamy wspaniałe karty bohaterstwa: Powstanie Warszawskie, podziemie niepodległościowe, a i potem – kto jak nie my, rozwalił komunę, zmienił świat? Miałam idealistyczny obraz własnej nacji, nieskalany, czysty. A w stosunku do kwestii pretensji żydowskich pogląd – Żydzi są nie w porządku, przypadki antysemityzmu były sporadyczne, zbrodni – jednostkowe. Jak można wobec heroicznej postawy Polaków wobec Żydów, zaświadczonej wieloma śmierciami za pomoc, podnosić tak marginalne kwestie? To takie niesprawiedliwe, a Żydzi są zwyczajnie podli.
Taki życzeniowy patriotyzm wynikał z niewiedzy, z powierzchownej znajomości kwestii. Dziś rozumiem Żydów, a na idealnym obrazie swego narodu dostrzegam poważne rysy i pęknięcia. I mimo dostrzegania – nie wstydzę się za Polskę, nie zachowaliśmy się w kwestii żydowskiej gorzej od innych nacji, od niektórych lepiej. Cały świat zawiódł, nie tylko my. Ale wkurza mnie to gloryfikowanie postaw Polaków wobec Żydów czasu wojny, wywyższaniu się nad inne nacje , marginalizowaniu i marginesowaniu przypadków podłości. I, niestety, wciąż – antysemityzm, w kraju, z którego prawie wszyscy ocaleni Żydzi uciekli bądź zostali wypędzeni (można sobie porównać wielkość diaspor w poszczególnych krajach – i podumać choć chwilę, dlaczego w Polsce dziś tak mało Żydów http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBydzi).

Mike do Medei: „Wybacz, ale zupełnie piszesz od rzeczy”. Medea do Mika : Wybacz – otwórz oczy.

Ps. Pewnie zaraz dostanę znów po łbie od innych PRAWDZIWYCH - podobnych do jadziękuję patriotów - za kalanie gniazda ) Ku informacji na wypadek tropiących Żyda w przestrzeni PP  – jestem Polką bez semickich korzeni, dzieckiem żołnierza 23. Brygady Partyzanckiej ”Dryświaty” i stalinowskiej więźniarki (7,5 roku) – członkini organizacji „Kraj”, siedzącej w jednej celi z Haliną Czaykowską, matką cichociemnego Andrzeja Czaykowskiego zamordowanego na Mokotowie przez UB (mam w posiadaniu jej listy pisane po odsiadce do mojej Mamy). To Rodzice nauczyli mnie, że prawda jest najważniejsza, czy jest dla nas wygodna, czy mniej. I wiem, że byliby ze mnie dumni.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
Przyp. red. Vanillivi.
Miroslaw Sliwa dnia 06.03.2015 10:46 Ocena: Świetne!
Mede_a czy słyszałaś kiedyś o Henryku Sławiku? Jeśli nie, to poczytaj.
Ciekawe czy to przypadek, że na film o tym wspaniałym człowieku jakoś nikt pieniędzy wyłożyć nie chce.

Po drugie; antypolonizm żydowski. Otóż nie ma swoich źródeł w rzekomych krzywdach wyrządzonych Żydom w czasie II Wojny Światowej. To zjawisko można zaobserwować już od początku XIX wieku, kiedy to Żydzi zaczynali kolaborować z zaborcami. Zaczynało się od nieśmiałej pogardy wobec przegranego narodu, a potem urosło to w niekontrolowany sposób.
Oczywiście nie można pominąć poczucia winy Żydów amerykańskich z czasów II Wojny Światowej. Karskiego potraktowali jak pętaka. Cóż potem im było robić? Każdy z psychologi zna termin mechanizm wyparcia; między innymi polega on na szukaniu winowajcy zastępczego. A wiesz dlaczego Polacy nadają się do tego najlepiej? Na terenie Polski Niemcy dokonywali eksterminacji wszystkich Żydów europejskich; to raz, a dwa Polska jest krajem słabiutkim gospodarczo, więc zasadniczo żadnych poważnych interesów z nami robić się nie da. W gruncie rzeczy to jest właśnie główny powód dzisiejszego antypolonizmu wśród Żydów.
I jeszcze jedna ważna sprawa; konflikt pomiędzy Puławianami (Żydami), a Natolińczykami(chamami) w łonie PZPR, który doprowadził do wygnania komunistów pochodzenia żydowskiego z Polski. Mnie jako antykomuniście nic do tego, ale fakt jest faktem. Ci "wygnani" komuniści żydowscy też zrobili swoje, oj zrobili.

Nie chcę być niesprawiedliwy wobec Ciebie, ale coś mi się wydaje, że Twój sposób myślenia został ukształtowany tak jak oni sobie tego życzą. Przecież w ich rękach są najważniejsze koncerny medialne i prawie cały przemysł filmowy, że o finansjerze i polityce nie wspomnę.

I żeby nie było, oni nie muszą się jakoś specjalnie zmawiać. Ci ludzie zostali tak ukształtowani w rodzinach, w swoich środowiskach i przez ogromnie silną na Zachodzie propagandę sowiecką. O tym na razie nie będę jednak pisał.

Proponuję jednak przenieść akcent z polskiego antysemityzmu, według mnie rzekomego, na żarłoczny antypolonizm żydowski, bo to sporo wyjaśnia.

Póki co pozdrawiam.


-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
Przyp. red. Vanillivi.
mede_a dnia 06.03.2015 13:55
Wybacz, Mirosławie... Traktujesz mnie jak osobę nierozgarniętą, zatem...


-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
Przyp. red. Vanillivi.
Miroslaw Sliwa dnia 06.03.2015 16:16 Ocena: Świetne!
Ależ Mede_o, nie chciałem Ciebie obrazić. Zakładam, że jesteś człowiekiem samodzielnie myślącym przyjrzyj się więc żydowskiemu antypolonizmowi, od jego źródeł poczynając.
Ja w historii nie szukam łatwych wytłumaczeń, tylko znając skutki chcę poznać przyczyny, a to jest możliwe z tym, że czasami wymaga "przemeblowania" systemu wartości.
Ale jakby co, to przepraszam i pozdrawiam.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
Przyp. red. Vanillivi.
mede_a dnia 06.03.2015 17:06
W historii chcę dokładnie tego samego. Ale jak widać podobne chęci – mam nadzieję, że również Twój wysiłek dotarcia do prawdy ma podobny wymiar jak mój - doprowadzają nas do innych wniosków, ponieważ źródeł „żydowskiego antypolonizmu” upatruję jednak gdzie indziej i bardziej go rozumiem. Pozdrawiam.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
Przyp. red. Vanillivi.
Natalia Julia Nowak dnia 06.03.2015 17:43
Skoro już dyskutujecie o "polskim antysemityzmie" i "żydowskim antypolonizmie", pozwolę sobie przytoczyć fragment książki, o której wspomniałam w jednym z przypisów. Nie wiem, czy ten fragment czegokolwiek dowodzi, ale bardzo mi się skojarzył z Waszą rozmową.

Cytat:
W latach 1945-1948 był kolejno zastępcą szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, Olsztynie i Krakowie. Osobiście aresztował licznych (żołnierzy - wtr. WK) Polski Podziemnej i wielu z nich osobiście torturował. Szczególnie okrutnie zachowywał się podczas przesłuchań działaczy dawnego Stronnictwa Narodowego. Mówił: Teraz popamiętacie, co to jest antysemityzm. Znany był fakt, że jeden z przesłuchiwanych przez Światło i towarzyszy, polany zimną wodą po omdleniu z bólu, wracając do przytomności powiedział: antysemityzm nigdy u nas nie prowadził do tortur, jak wasz antypolonizm (według C. Leopold, K. Lechicki "Więźniowie polityczni w Polsce w latach 1945-1956", wyd. podziemne, Gdańsk 1981, s. 15)


Źródło: J.R. Nowak, "Zbrodnie UB", Warszawa 2001.
Prostaczek dnia 06.03.2015 20:22
Trochę mi to przypomina spór małżeński, gdzie każda strona czuje się skrzywdzona przez tę drugą, jest święcie przekonana że ma rację i za diabła nie ustąpi pęłna urazy. Ja sobie tak myślę, że jest matematycznie niemożliwe żeby istniał naród składający się z samych skurwysynów bądź samych moralnych ideałów. A tu mi śmierdzi takimi skrajnościami. Medeo, mądra z Ciebie dziewczyna. Pozdrawiam.

-----------------------------------------------------------
Redakcja Portalu przypomina, że komentarze powinny dotyczyć tekstu, dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich można kontynuować w wątku na forum.
Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
Przyp. red. Vanillivi.
Krystyna Habrat dnia 23.05.2015 17:31 Ocena: Świetne!
Jako cichy zwolennik twojej mądrej prozy, i to od dawna, powiem, że ten esej jak i naprowadzenie do niego - w innej dyskusji - przywrócił mi wiarę w jakąś równowagę myśli w przyrodzie (czy świecie) oraz pogodził z PP po okresie zniechęcenia.
Całej dyskusji nie czytam, ale ja zbieżność dat na końcu eseju odebrałam jako niekoniecznie wyraz numerologii, ale coś wartego zastanowienia. Zresztą, kto wie? Kto wie?
Pozdrawiam serdecznie.
Natalia Julia Nowak dnia 28.05.2015 18:34
Krystyna Habrat - według popularnej teorii spiskowej, Zakon Iluminatów umyślnie dostosowuje daty i liczby do swojej niecnej działalności. A zatem: jeśli coś zgadza się z numerologią, to istnieje prawdopodobieństwo, że stali za tym Iluminaci. ;)

Pozdrawiam!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty