Krótka opowieść o Barłogu i smoku (dłuższa nie będzie) - Zmariusz
Proza » Bajka » Krótka opowieść o Barłogu i smoku (dłuższa nie będzie)
A A A
Od autora: Do Redakcji: wszelkie odstępstwa od obowiązujących norm gramatycznych, ortograficznych, interpunkcyjnych są zamierzone.

        Barłóg z szybkością szybkości dobył miecza z pochwy, żłobiąc sobie kolejną, głęboką jak pobliskie utopisko ranę na udzie.
        - Panie, noge se oberżniesz wprzódy, zanim tego smoka ubijesz. Daj se na zaparcie. - Zapiór był wyraźnie zdegustowany.
        Pan nie przyjmując snu przez ostatnie kilka nocy, stał się nieobliczalnym zachowaniem. Nawet dla samego siebie. Smok spędzał sen z jego oczu oraz czas z jego małżonką. Tego Pan znieść nie mógł tak, jak nie mógł znieść jajka, ale to już zupełnie inna para ciżemek. A wszystko przez tego zakałę smoka. Był (za własną zgodą) zakontraktowany do żony Pana na lat cztery, ale nie na czterdzieści, co je sobie wymusił! No nie! Pan czekał cierpliwie, a nawet nieco bardziej (gdyż oddalony od realnego świata, szczęśliwym był i czasu nie mierzył), ale tego i łysy kto albo kto inszy by nie zdzierżył. Tak więc Pan, jak do siebie przyszedł, to do nerw poszedł i postanowił głowę smokowi uciąć i wyrzucić. Po drodze odwiedził Papieża, żeby pożyczyć dyspensę, ale dyspensy akurat się skończyły, to zapisał się na te za miesiąc. I zapomniał. Zajrzał też do kowala, który w miechy dmuchał, a ten obdarował go piątym kołem od wozu, co sobie luźno zwisało. Do mieczysty nie wstąpił, bo takiego wówczas jeszcze nie znano. Na koniec zadał się oralnie (bo wierzącym był) ze starą Macierzanką i poszedł na pohybel ku smokowi.
        Przed wyruszeniem na wyprawę Pan, zmyślnym nielicho będąc, naładował sobie pełne kieszenie prawdy, co by smoka narządu wzroku pozbawić. To było mądre. Wziął też ze sobą miecz. To było głupie.
        - Przez ten miecz, to my może nawet zaprogu izby, w której na popas stanęliśmy nie przekroczymy, nie mówiąc o dalszych niezbędnych przekrokach. Przy tak intensywnych treningach Pan, zanim zacznie władać mieczem, przestanie władać nogami. Albo ich ubędzie od niego. I basta. - Zapiór zadyrdymał.
        Pokrzepiwszy się nieco u gospodarza gospody Pokrzepy Barłóg nakazał capstrzyk, co by o świcie pioruńsko wypoczęci wyruszyć mogli na schwał i chwałę, a smokowi na pohybel. Chyba. Noc upłynęła była chyżo. Najwcześniejszym porankiem Barłóg i jego powierny sługa Zapiór pioruńsko wypoczęci i rześcy, jak stara Urynówna, co to ostatniej zimy do przerębli wpadła, stanęli gotowi do wyjazdu. Poodłamywali z siebie lód i chwacko wyjechali. Obrali kierunek na północ, bo nie wiedzieli, gdzie jest południe. Jadąc i wielokrotokwiląc zwracali szczególną uwagę i kierowali swój zachwyt na piękne wielokolorowe zielenie, otaczające ich z obu stron. Oni… Los rozpłatał im niezłego figla, a z ukwieconej rany wypłynęły spokojne, leniwe pastele, łącząc się pajęczą siecią z delikatnym błękitem nieba. Baraszkujące świerszcze dopełniły fonii. Zaparci otaczającym ich widokiem majestatycznie wjechali na wzgórze. Przed nimi ukazał się i rozciągał. Po ukazaniu opatrzył się, spowszedniał, znudził i zmierził. Po rozciągnięciu skurczył. Odjechali więc, wymiotując. Pozbywszy się niegodnych doznań, utłukli kilkoro dzików, ażeby dojść do siebie. I przyzwoitości. Zmówili pacierz w intencji i podziękowaniu, i w końcu poczuli się jak nowo narodzeni. Chociaż byli staro. Dosyć. Dość na tym, że drogę upatrzoną upatrzyli i po aurę Oli pocwałowali galopując w te i tamte pędy czterolistnej koniczyny. Chwalibóg. Siedem mil od celu ujrzeli w wydmie wystający ku wzgórzu kawałek smoka. Smok zostawił go kiedyś, bo nie był mu potrzebny. Im też. Nagle z nieopodal pojawił się Alfonso Penisję, znany bard i bokobród, który choć osobiście nie posiadał żadnego obuwia, zrobił oszałamiającą karierę "od milionera do pucybuta". Postanowił jednak, że jak się dorobi, to sobie jedną parę szykownych sabotów sprawi ani chybi. Żeby nie było. Choć i tak nie ma. Zastanawiając się nad tą logiczną zagadką pieśniarz, omiatając niewidzącym wzrokiem, oddalił się w zadumie. I zadymie, gdyż właśnie zaczęło dąć. Omiatanie niewidzącym wzrokiem okazało się niewystarczające. Targane wiatrem, zaczęły groźnie szumieć posępne mchy i porosty. Powietrze napełniło się i zapadła ciemność, choć oko wykol.
        Po wydłubaniu wszystkich oczu, ponownie nastała jasność. Korzystając z niespodziewanie nadarzających się warunków atmosferycznych, dzielni woje prysnęli w oka mgnieniu. Po ukończeniu czynności fizjologicznych, wyruszyli w dalszą (przypuszczalnie) drogę. Przypuszczalnie, ponieważ droga mogła okazać się krótsza, wykorzystując teorię zakrzywienia czasoprzestrzeni. Tak też konkludując, Barłóg i jego dzielny przywoj zaczęli czym prędzej zakrzywiać czasoprzestrzeń. Po czterech pacierzach, uległszy (w praktyce) grawitacji, doszli wspólnie do wniosku, że miodem nijak czasoprzestrzeni zakrzywić się nie da. Przynajmniej na tyle, by w krótszym czasie przemieścić się z punktu A do punktu B. Chyba, że jest z górki. Niestety, akurat było pod górę. Sapiąc i złorzecząc wspięli się z mozołem na wyżyny. Na wyżynach okazało się, że mozoł jest zupełnie bezwartościowy i niepotrzebnie go ze sobą wlekli. Dobrze, że nagle znikąd pojawiły się elfy i ugotowały obiad. Pozbawiły tym samym bohaterów środków transportu. Zgodnie z etykietą, woje odwdzięczyli się obcinając elfom skrzydełka, czy nóżki. Bardzo ważne było utrzymanie jak najlepszych stosunków z przyjacielskimi elfami. Elfy potrafiły być przyjacielskie lub nie. Zjednany elf był cenniejszy, chociaż sprzedawał się z oporami. Wszystko przez tę moralność. Posiliwszy się wespół, elfy uwiedły Barłoga i sługę jego na tajemną ścieżkę i pokazały skrót do smoka, pstrykając przy tym palcami. Jak na pstryknięcie pojawił się bard Alfonso, ale ogłosił niemoc tfu(!)rczą i się oddalił. Skrót per pedes okazał się per saldo ekonomiczniejszy od posiadania środków transportu, biorąc pod uwagę wikt i opierunek onych. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że opierunek był jeszcze wtedy (?) mało popularny. Smok, jako dobrze wychowany, wyszedł im w pół drogi. W pół zaś nie wyszedł. Zapytacie skąd wiedział, że idą? Zapytajcie. Mijając się spojrzeli na siebie niepewnie, gdyż czterdzieści lat już upłynęło, jak z bicza trzasł. Smok posunął się bardzo, a Pan posunąć by bardzo chciał. W końcu. Koniec z końcem na próżno oczekiwać tu jakiegoś końca. Co się dalej wydarzyło, pozostanie prywatną sprawą ich obu. Koniec. A jednak.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Zmariusz · dnia 13.04.2015 17:08 · Czytań: 662 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Heisenberg dnia 13.04.2015 17:18
Bawisz się słowami, Zmariusz, aż miło. I choćby z tego powodu uważam tekst za warty przeczytania. Fabuła szalona, i fajnie, tylko szkoda, że nie zmierza w jakimś określonym kierunku, nie prowadzi do czegoś, nie wiem... nie zawiązuje się w jakikolwiek sposób. Ale czytało się dobrze.
Bernierdh dnia 14.04.2015 00:19
Świetna zabawa słowem i dowcipna fabuła. To tylko i aż dobry dowcip. Ale jednak trochę za długi.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:61
Najnowszy:wrodinam