Pożegnanie Tadzia Mizantropa - nightwolf
Proza » Obyczajowe » Pożegnanie Tadzia Mizantropa
A A A
Od autora: Ekhm.
Uprzejmie proszę o włączenie piątej symfonii Beethovena przed rozpoczęciem lektury.
... A zresztą róbcie co chcecie.
Klasyfikacja wiekowa: +18

  Tadzio Mizantrop to uroczy starszy pan. Chodzi przygarbiony, ale dzielnie podpiera się laską. No i wygląda jak każdy inny mężczyzna w jego wieku. Powoli sunie, noga za nogą, przez warszawskie ulice skąpane w gorącym, wiosennym słońcu.
– Cholera!
  Właśnie zobaczył, że apteka z najtańszymi lekami w mieście jest zamknięta.
– Ja wam dam, wy parszywe, farmaceutyczne, mafijne koncerny...
  Po wiązance złych życzeń pod adresem apteki, zadecydował od razu udać się do lekarza i poczekać trzy godziny na korytarzu. Kupił w kiosku gazetę "Wybiórczą" i ruszył na przystanek, wspominając poranną podróż po numerek do specjalisty.
 

*

  Jak co tydzień wybrał się sam do przychodni. Zszedł na peron metra. Miał wysiąść na stacji Plac Wilsona i udać stamtąd w stronę przychodni, a potem zająć swoje miejsce w kolejce pełnej ludzi złych, zgorzkniałych bądź szukających kłótni. Jednak pociąg nie nadjeżdżał.
– Kuźwa.
Ktoś wpadł pod rozpędzony wagon.
– Ja ci dam, ty psi synu tamować cały ruch. Rzucaj się w nocy! Czemu te dzieciaki są takie złośliwe i zabijają tak, żeby wszyscy ich widzieli? Zobaczysz, ja też ci się, rzucę jak będziesz jechał do pracy ty...
– Proszę pana.
– Czego?!
Barbara Biuściasta z niesmakiem patrzyła na staruszka.
– Bardzo głośno pan krzyczy.
– Ja krzyczę? Ty smarkulo, cycki schowaj, a nie świecisz nimi na wierzchu, jak krowa!
– Obleśny staruch – odpowiedziała, zrobiła się czerwona i odsunęła. Zakryła dekolt połą płaszcza. Nieświadomie Tadzio uratował kobietę przed serią męskich molestujących spojrzeń. Brawo, Tadziu, dobry uczynek!
– Cholera.

  O! Nadjechał pociąg. Staruszek żwawo wskoczył do środka. Jako, że nie było żadnych wolnych miejsc, zwrócił się do siedzącego przy wyjściu pulchnego Jasia Pasitłuszcza.
– Co? Mama źle gotuje? Więcej opychania u Donalda, to niedługo będziesz zajmował dwa miejsca. Ustąp starszemu człowiekowi. Dobrze ci zrobi, jak trochę postoisz. 
Jasio wstał cichutko łkając. Matka chłopca zmierzyła Tadzia piorunującym spojrzeniem.

– Co się patrzysz, kobieto? Chcesz, żeby synowi popękały zatłuszczone tętnice? Żeby go robaki gryzły w wieku dwudziestu lat?
– Daruj sobie te uwagi staruchu. Jasiu – powiedziała do syna. – Od dziś koniec z hamburgerami.
– Ale mamooo...
– Zamilcz!
   I tak, Tadzio - po raz kolejny -  uratował nieświadomą zagrożenia ofiarę ludzkiej bezmyślności. Dobrze, że sobie z tego nie zdawał sprawy, bo bardzo nie lubił pomagać.  W końcu dotarł do przychodni i zajął swoje miejsce  w kolejce.
„Pan tu nie stał! Stałem tu, zanim pani tu stanęła! Moje stanie jest bardziej stańsze od pańskiego! "
Tadzio wsłuchiwał się w melodyjną kłótnię, symfonię nienawiści, jak w utwór klasyka. Karmił swoje uszy dźwiękami zawiści i uczył nowych przekleństw przez trzydzieści minut, zanim trafił do rejestracji. 
– Nazwisko – burknęła gruba Jola Rejestratorka.
– Pani Jola dziś taka śliczna, widzę trwała zrobiona. – Tadzio ślinił się na widok kobiety.
– Nazwisko powiedziałam. Mówi, albo następny.

– Mizantrop. Tadeusz.
– Do kogo?
– Do pana Zedrzyjforsy.
– Trzynasta piętnaście, dwudziesty numerek. Następny!
– Dzięki, pani Jola miła i śliczna, jak zawsze.
– Następny, cholera!
Tadzio odskoczył od okienka.
– Petarda! – Z zawadiackim uśmiechem puścił oko pani rejestratorce. Podniecał go jej nienawistny, tak naturalny ton głosu starej złośnicy.   

Nagle telefon Tadzia rozdzwonił się głośnym dźwiękiem Piątej Symfonii Beethovena.
– Halo, kuźwa.
– Tato?
– A, to ty.
– Mogę przyjechać dziś do ciebie? Mam ten balkonik, o który prosiłeś.
– Dobrze dobrze – staruszek krzyczał do słuchawki.
– Mogę wpaść z Zosią?
– Co? Jak musisz...
– Będę o...
Tadzio wyłączył telefon.
– Przeklęty bachor. Znów będzie wrzeszczał i rzygał naokoło. Żeby tak męczyć starszego człowieka małymi dziećmi. 

*

  Dzwonek uparcie dawał znać, że ktoś chce dostać się do środka. 
– Niech to szlag. Kogo tam niesie?
Mizantrop nigdy nikomu nie otwiera, ale teraz przypomniał sobie, że miał przecież przyjść syn z wnuczką. Wygramolił się z fotela i ciężkim krokiem ruszył w stronę drzwi.
– Wreszcie, tato. Już myślałem, że tam nie żyjesz.
– Ha! Niedoczekanie. Chciałbyś już mieszkanie co?
Jerzy chrząknął i udał, że nie słyszał. Widuje ojca rzadko, więc czasem zapomina, iż ten nie ma poczucia humoru. 
– Spójrz Zosiu! Dziadek. Przywitaj się ładnie. – Mężczyzna miał nadzieję, że dziewczynka zmiękczy nieco skamieniałe serce Tadzia.
Mała zawstydzona, ale z uśmiechem pomachała staruszkowi rączką.

– No gdzie ten balkonik?
– Tutaj. – Jerzy wskazał na złożony sprzęt rehabilitacyjny. – Nie zaprosisz nas na chwilę? Zosia chciałaby pobawić się trochę z tobą.
– No dobra, jak musicie. – Tadzio teatralnym gestem zaprosił syna do środka.

– Dziadek, dziadek! – Dziewczynka siedziała na kolanach staruszka i tuliła najmocniej, jak umiała. 
– Tylko mnie nie obrzygaj jak ostatnio.
– Tato, minął rok, Zosia była malutka, już tego nie robi – z łazienki dobiegł głos Jerzego, naprawiającego kran.
– Wolę jej przypomnieć. No, koniec tego dobrego. – Posadził małą na nieodkurzonym dywanie.
– Kotek! – pisnęła uradowana dziewczynka na widok puchatej kulki. 
Kot naprężył grzbiet i głośno prychnął na dziecko.
Zosia zaczęła płakać.
– Cholera, co się dzieje? – krzyknął przerażony Jerzy i przybiegł z łazienki.
– No spójrz tylko! Zośka wystraszyła Funię! Biedne kocisko.
– Tato, prosiłem, nie sadzaj jej na dywanie. Zaraz odkurzę. 
– Po co? Naprawiłeś już kran?
– Zaraz kończę.
– Ale z ciebie dupa. Ja już bym dawno go naprawił.
– To czemu tego nie zrobisz sam, co?
– Nie pyskuj mi tu.
– Dość tego! Nie wytrzymam dłużej. Masz ten swój balkonik – Jerzy rzucił wózkiem o tapczan, płosząc przy tym kota. Futrzak znów fuknął tym razem na mężczyznę.
Zosia płakała teraz jeszcze głośniej.
– Jesteś nieznośny, tato! Jeśli nie przemyślisz swojego zachowania, możesz więcej do mnie nie dzwonić. Rozumiesz? Zabieram Zosię i tak nie chcesz się z nią widywać. 
– Wreszcie zrozumiałeś. Bardzo dobrze, nie potrzebuję pomocy.
Jerzy podniósł małą z dywanu. Brudne okruchy odpadały od jej sukieneczki. Mężczyzna podszedł do drzwi. Już miał wyjść, ale coś go tknęło. Odwrócił się w stronę ojca i spojrzał mu głęboko w oczy, w nadziei, że znajdzie w nich odrobinę żalu. Nic tam jednak nie dostrzegł.
– Dlaczego tak nienawidzisz ludzi tato?
Tadzio oparł się o laskę, uśmiechnął i odparł, jak gdyby nigdy nic.
– To moja jedyna rozrywka w tym kraju.
Jerzy pokręcił głową z niedowierzaniem i zamknął za sobą drzwi. Zapanowała cisza.

Gdzieś z kąta wyszła Funia, a z kuchni pies Azor, oba zwierzaki przerażone wizytą Zosi.
Z tapczanu, z hukiem, spadł balkonik. Tadzio uśmiechnął się szeroko. Był mistrzem złośliwości. Panem chaosu i demonem destrukcji.
   Podreptał z powrotem do pokoju. Wszystko było, jak lubił. Tylko on, zwierzaki i fotel. Przygotował wszystko do swojego codziennego rytuału.
   Ze starego magnetofonu popłynęła piąta symfonia Ludwiga Van Beethovena. Gorzka i mocna herbata parowała w kubku, a obok niej stanęło pudełko z tuzinem lekarstw. Rozsiadł się w fotelu. Wziął do reki egzemplarz "Wybiórczej", którą zakupił rano.

Kochał zwierzęta.
– One kochają bezinteresownie – stwierdził. – Azor! Funia!
Żaden futrzak nie przybiegł. Wiedział co zrobić. Zaszeleścił opakowaniem kocich chrupek. Zaraz przyszła Funia a za nią Azorek. Kotka wskoczyła na Tadzia łasząc się i mrucząc. Pies patrzył na pana, merdając ogonem w nadziei na przysmak. 
– To jest prawdziwa miłość! – prawił uradowany staruszek.

Przyjemność sprawiał mu widok uśmiechniętej mordki i ciepło drgającego piecyka na kolanach. 
  I tak, przy dźwiękach ulubionej muzyki, w towarzystwie swoich jedynych przyjaciół, Tadzio Mizantrop zasnął. Gazeta wypadła mu z ręki. W magnetofonie brzęknęła kaseta, która właśnie skończyła odtwarzać symfonię Beethovena.
Mijały minuty, godziny, dni...
 Głodna Funia zaczęła podgryzać gnijące już ciało opiekuna. Azor w końcu pożarł kota. Potem legł przy nogach pana i wycieńczony zasnął, by już się nie obudzić.
  Żegnaj, Tadziu. Zaiste byłeś królem zgorzkniałej starości. Doprowadziłeś do tego, że wszyscy o tobie zapomnieli. Życzę ci, abyś, niezależnie w co wierzysz, robił teraz to, co naprawdę lubisz.

Dlatego też Tadzio Mizantrop po śmierci został gołębiem. 

 

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
nightwolf · dnia 20.04.2015 20:36 · Czytań: 848 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 10
Komentarze
Heisenberg dnia 20.04.2015 20:51
Niezły, fajnie czytający się tekst, tylko sformatować by się przydało. I poprawić proste błędy. Wrócę wypunktować co nieco.
nightwolf dnia 20.04.2015 22:01
Zapraszam :) sama też już widzę gdzie przyda się poprawka, zajmę się tym w wolnej chwili. W niektórych miejscach miałam problem z edytorem, spróbuję to ogarnąć. ;)
Heisenberg dnia 20.04.2015 23:06
Sorki, wcięło mi plik, gdzie miałem zaznaczone rzeczy, na które chciałem zwrócić uwagę. Ale zajrzę tu jeszcze, obiecuję :)
Quentin dnia 21.04.2015 10:38 Ocena: Bardzo dobre
Człowiek przez duże CZ

Tytułowy Tadzio posiada/przejawia wiele ludzkich cech, dzięki czemu można go z pełną świadomością nazwać człowiekiem. Gadam jak mizantrop, ale bez przesady. Myślę, że nawet gołębie, które srają na wszystko, nie robią tego z premedytacją, no, chyba że reinkarnacja i te sprawy, o których piszesz, nie są dla tych stworzeń łaskawe ;)

Opowiadanie bardzo proste, nieskomplikowane i dobrze. Nie ma co udziwniać czy silić się na pseudomądrości. Fajna historia, w której czai się zło. Tym fajniej, że w większości to zabawne zło ;)

Dobre wykonanie

Pozdrawiam
Quen
nightwolf dnia 21.04.2015 12:53
Quen, dziękuję za komentarz i ocenę :)
masz rację, historia jest prosta i nawet trochę stylizowana na bajkę. Któż z nas nie spotkał w życiu choć raz takiego Tadzia?
al-szamanka dnia 21.04.2015 13:51
W niektórych miastach plaga gołębi jest przerażająca :D

Czytałam z mieszanymi uczuciami.
A to dlatego, że jutro wybieram się na urlop do mamy, a jej sąsiedzi i sąsiadki to przede wszystkim Tadzie i Tadziówny.
Dlatego skóra cierpnie, tym bardziej, że dobrze trafiłeś z opisem Mizantropa.
Heisenberg obiecał poprawić błędy - interpunkcja szwankuje - więc się nie wysilam.

Pozdrawiam :)
Figiel dnia 22.04.2015 19:53 Ocena: Bardzo dobre
Przeczytałam sobie Tadzia i jestem bardzo zadowolona:) Tadziu epatuje mizantropią, aż błyszczy niechęcią do ludzi - z wyjątkiem pani Joli - też zresztą mizantropki. Zresztą, dość swojsko się przy Tadziu czuję, bo Tadziów w wersji męskiej i żeńskiej udało mi się spotkać Na szczęście nie zabawili długo i poszli sobie. Nie powiem, żebym tęskniła. Ale, ale... mówisz, że został gołębiem? No, to teraz dopiero będzie miał na ludziach używanie:)

Pozdrawiam:)
nightwolf dnia 23.04.2015 11:55
al-szamanka: miłego wypoczynku :)
Figiel: dziękuję za ocenę i komentarz :)
Heisenberg dnia 23.04.2015 13:39
Okej, więc jestem.
Al ma rację, interpunkcja najgorzej.
Cytat:
No i wy­glą­da, jak każdy inny męż­czy­zna w jego wieku.

Przed "jak" nie stawia się przecinków.
Cytat:
Ja wam dam(,) wy par­szy­we,

Cytat:
ru­szył na przy­sta­nek(,) wspo­mi­na­jąc

Cytat:
Ja ci dam(,) ty psi synu

Cytat:
ja też ci się(,) rzucę jak bę­dziesz je­chał do pracy(,) ty...

Pisałem coś o niestawianiu przecinka przed "jak"? Ale to zasada dotycząca porównań. Tutaj "jak" jest synonimem "kiedy"; mówiąc skrótowo, mamy dwa czasowniki, więc przecinek. Co do drugiego, przed "ty", to jeśli jest to urwane zdanie, a boh. chciał powiedzieć np. "ty psi synu", to też przecinek.
Cytat:
Jako, że nie było żad­nych

http://www.polityka.pl/galerie/1613269,1,30-bledow-jezykowych-ktore-popelniaja-nawet-najlepsi.read
Cytat:
Do­brze ci zrobi(,) jak tro­chę po­sto­isz.

jw.
Cytat:
Co się pa­trzysz(,) ko­bie­to? Chcesz(,) żeby sy­no­wi

Cytat:
I tak, Ta­dzio, po raz ko­lej­ny

Raczej bez przecinków. Możesz oddzielić myślnikami " - po raz kolejny - "
Cytat:
Moje sta­nie jest bar­dziej stań­sze od pań­skie­go!

Kopiujesz "Dzień Świra" bezczelnie jak Smarzowski YouTube'a ;)
Cytat:
Do pana Ze­drzyj­for­sy

Nazwiska rządzą. Co prawda można było bardziej pokombinować, żeby nie były takie dosłowne. Ale i tak rządzą :)
Cytat:
Zosia była ma­lut­ka, już tego nie robi. – Z ła­zien­ki do­biegł głos Je­rze­go

Bez kropki po wypowiedzi bohatera i słowa narratora małą literą. Wtręt narratoa odnosi się do słów syna.
Cytat:
Je­rze­go, na­pra­wia­ją­ce­go kran.

Przykładowy rym.
Cytat:
– One ko­cha­ją bez­in­te­re­sow­nie – stwier­dził.
– Azor! Funia! – Za­wo­łał.

jw., małą literą "zawołał". Takie znaki jak wykrzyknik czy z. zap. nie muszą kończyć zdania, wiec np. piszemy "Azor! - krzyknął Ktośtam"; "Jest tu ktoś? - zapytał".
Abstrahujac, powyższy cytat zapisałbym:
- One kochają bezinteresownie - stwierdził. Azor! Funia!
"Zawołał" średnio potrzebne.
Cytat:
Jerzy pod­niósł małą z dy­wa­nu. Brud­ne okru­chy od­pa­da­ły od jej su­kie­necz­ki. Męż­czy­zna pod­szedł do drzwi. Już miał wyjść, ale coś go tknę­ło. Od­wró­cił się w stro­nę ojca i spoj­rzał mu głę­bo­ko w oczy, w na­dziei, że znaj­dzie w nich odro­bi­nę żalu. Nic tam jed­nak nie dostrzegł

Trochę tutaj pozaimkowałaś, trochę za bardzo.
Cytat:
Życzę ci, abyś(,) nie­za­leż­nie w co wie­rzysz, robił teraz to, co na­praw­dę lu­bisz.
Dla­te­go też,(bez przecinka) Ta­dzio Mi­zan­trop,(b.przec) po śmier­ci zo­stał go­łę­biem.

Trochę to niekonsekwentnie napisane. Najpierw narrator życzy czegoś bohaterowi - wskazuje to, że narrator nie wie, co dalej będzie działo się z postacią. Potem pisze, co stało się z Tadziem po śmierci, że został gołębiem.

To z grubsza tyle, chociaż uwag jeszcze parę by się znalazło.
nightwolf dnia 23.04.2015 15:49
Heisenberg,
Dziękuję za cenne wskazówki, zwłaszcza że dopiero rozpoczynam przygodę z pisaniem :)
Cytat:
Kopiujesz "Dzień Świra" bezczelnie jak Smarzowski YouTube'a

Serio? Przyznam szczerze, że oglądałam ten film raz, ale jakoś strasznie dawno temu. Widać coś mi musiało zostać w głowie :p W każdym razie efekt niezamierzony. Bliższe mi są klimaty Barei :)
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty