Powiem tak: od zarania dziejów wiadomo było kto chłop, kto baba. Nawet w Raju, gdy listek figowy zakrywał to i owo, na pierwszy rzut oka można było jedno od drugiego odróżnić. Później było jeszcze łatwiej, bo sprawa oczywista - jak spodnie, to mężczyzna, jeśli sukienka, bez dwóch zadań, kobitka. Było co prawda z portkami trochę zamieszania, bo od pewnego czasu przylgnęły również do kobiecych nóg, ale przecież nikomu nie zdarzyło się pomylić George Sand z facetem. Nadal wszystko było jasne.
A teraz już nie jest.
Dziś kieckę lub może założyć każdy, nawet mężczyzna, niezależnie od tego, w co go natura skąpo lub hojnie wyposażyła. Niektórzy mówią, że tak wolno, ba! nawet powinno się.
Pal sześć, widok cudaka przebranego w nie swoje piórka! Problem sięga znacznie głębiej – jednopłciowość osobnicza nie jest już „cacy”, lecz „be”, za to istnieje w tym zakresie wolność kreacji własnej. Pan Bóg w niebie ze smutkiem kiwa głową, bo oto wytwór pracy dnia szóstego zaczyna go poprawiać zależnie od swojego widzimisię, na przykład humoru, w jakim przywita dzień i przy porannej kawie skonstatuje, że dziś pogoda na bycie dziewczynką. Albo chłopczykiem.
Niby jest w tym jakaś logika, bo gdy za oknem żar leje się z nieba, lepiej założyć przewiewną sukienkę na ramiączkach, niż kisić się w spodniach. Dla odmiany gdy pada albo ziąb siarczysty, portki na tyłku będą jak znalazł, bo przynajmniej wiatr po cojones hulać nie będzie.
Wychodzi więc taki zwolennik gender w wersji kobiecej na ulicę. Rysy ostre, cycków brak, ramiączka seksownej kiecki nikną na szerokich barakach.
Siada na przystanku autobusowym, gdzie nudą wieje, a siedząca obok kobita może nawet rada by zagadać, ale choćby ją diabeł gonił nic nie powie, bo nie wie co. Trwa w dysonansie, bo rozum mówi jedno, a oczy swoje. Wie, że chłop, widzi babę. Mechanizmy obronne poszły spać: żeby choć wyparcie, albo zaprzeczenie. Gdzie tam! Mało tego: gender patrzy zalotnie i hairami trząsa. Do mnie? – zastanawia się kobitka. Chyba nie? A może jednak do mnie? Pewnie myśli, że i ja przebieraniec. Pora umierać.
Żeby była jasność: mam głębokie poczucie empatii w stosunku do osób nie z własnej woli dotkniętych innością, choćby transseksualistów. Jest niewyobrażalnym piekłem pozostać uwięzionym w ciele, którego się nienawidzi, mentalnie będą kim innym. Presja odgrywania właściwej roli społecznej, zgodnie oczekiwaniami zewnętrznymi musi być torturą trudną do zniesienia. Droga do uzyskania tożsamości płci wewnętrznej z fizyczną jest długa, wyczerpująca i bolesna. A potem jeszcze wymaga odwagi.
Rozumiem transwestytę z jego upodobaniem do damskiej bielizny i fatałaszków, nie mnie oceniać, jak kto osiąga satysfakcję seksualną. Nie oburzają mnie geje i lesbijki, bo popęd, to popęd i nawet gdyby Zygmunt Freud powstał z grobu, nic nie poradzi. Byle tylko nie dowodził, że to norma, bo kiedyś dojdziemy do absurdu, jak w tym dowcipie o dwóch panach gawędzących przy piwie:
– Powiem ci coś o Franku. Ale cicho o tym.
– Jasne!
– Wiesz, że Franek jest hetero?
– No co ty?! Błeee…
Ale my nie o tym. Przydługi nieco wstęp jest po to, by zapytać co się stanie, gdy ustawimy wystrojonego w kieckę faceta w Oknie Overtona.
To pojęcie z zakresu inżynierii społecznej, czyli krótko mówiąc, technik manipulacji, wyprowadzone przez Josepha P. Overtona, Amerykanina, speca od socjotechniki. W skrócie, istota zjawiska zasadza się wokół szeregu technik ukierunkowanych na społeczeństwo, w celu zmiany jego nastawienia wobec konkretnego zjawiska, z nieakceptowalnego i niedozwolonego przez akceptowalne, popularne, a w końcu wymagające legalizacji.
Jak to się robi? Etapami.
Gdyby próbować wyobrazić sobie kontinuum czasowe w postaci, dajmy na to, linii prostej podzielonej na wymienione wyżej etapy i nałożyć nań ruchome okno, takie jak z kalendarzy, które przesuwamy na różne daty, to mniej więcej w podobny sposób wygląda ruch Okna Overtona. Jest ono wypełnione świadomością społeczną, a w przypadku naszej męskiej kiecki przesuwa się następująco:
Etap O – Niedozwolone
Spódnica i sukienka są dla są wyłącznymi atrybutami kobiecości. Nikt w to nie wątpi. W mediach informacje o trendach modowych w zakresie tego rodzaju odzieży kierowane są wyłącznie do kobiet. Żaden mężczyzna z własnej woli nie wyjdzie na ulice w szmizjerce, no chyba że za ciężkie pieniądze, ale też chyłkiem. W społecznej świadomości mocno tkwi zależność: sukienka równa się kobieta. Tożsamość płciowa jest pojęciem jednoznacznym.
Etap I – Niedozwolone, ale z pewnymi zastrzeżeniami
Temat możliwości wyboru tożsamości płciowej i jej uzewnętrznienia w ubiorze zaczyna pojawiać się na różnego rodzaju konferencjach, pretendujących do miana naukowych. W mediach pojawiają się informacje, że odbyło się takie czy inne spotkanie ekspertów, cytowane są teorie i argumenty przemawiające za tym, że w zakresie konsekwentnego przypisania rodzaju ubioru do płci i upartego czepiania się jednopłciowości osobniczej niektóre społeczeństwa tkwiły w błędzie, bo na przykład w krajach arabskich dżelaby od pokoleń noszą i kobiety i mężczyźni, a seksualnie wszystko gra. Temat zostaje poddany szerokiej dyskusji społecznej.
Etap II – Akceptowalne
Równouprawnienie płci, również w ubiorze, przechodzi do nowego stadium. Pojawiają się eleganckie terminy określające nowy trend – na przykład znany nam już „gender”, który zaczyna być traktowany jako trzecia płeć. Mężczyzna w sukience w opinii społecznej przestaje być dziwadłem, które powinno się obwozić w klatce po jarmarkach, a jego widok rodzi jedynie spostrzeżenie, że gender są wśród nas.
Etap III – Sensowne
Okno przesuwa się z „akceptowalnego” na „ sensowne”. Tu argumentacja sięga prawa człowieka do wolności i nieskrępowanej kreacji. Przytaczane są argumenty z zakresu psychologii wskazujące, że nawet czasowe oderwanie się od własnej płci w wymiarze wizerunkowym ma dobroczynne konsekwencje dla szeroko rozumianego zdrowia psychicznego i pozwala lepiej zrozumieć płeć przeciwną, co automatycznie zmniejsza odległość z Marsa do Wenus i tworzy wspólny język dla obu płci.
Etap IV – Popularne
Gender jest popularyzowane przez media. Męscy celebryci publicznie pojawiają się w damskich kreacjach, kobiety celebrytki szeroko rozprawiają o nadejściu długo oczekiwanego porozumienia świata męskiego i żeńskiego. Polemika toczy się już nie o istotę zjawiska, a o jego historyczne lub mitologiczne wyprowadzenie z przeszłości. Przypomina się na przykład o rzymskich togach i ich miejscu we współczesnym sądownictwie. Celebryci z zapałem promują sklepy z odzieżą gender, epatują z ekranu nowymi, coraz to dziwaczniejszymi kreacjami, społeczny mechanizm naśladownictwa zaczyna działać w sposób podobny do biologicznej mimikry. Powstają internetowe społeczności gender, kluby, puby. Zjawisko zaczyna istnieć w przestrzeni publicznej.
Etap V – Legalizacja
Następuje przesunięcie ze sfery medialnej do legislacyjnej, gender znajduje swoje miejsce w polityce państwowej. Mniejszości uniskes domagają się ustaw penalizujących ich dyskryminację, powstają stosowne akty prawne. Mnożą się publikacje naukowe dowodzące, że bycie gender jest biologicznie oczywiste, a rodzice nie powinni ograniczać dzieci w wyborze płci, bo tego wymaga przynależność do nowoczesnego społeczeństwa.
Gdzie obecnie jesteśmy? Ano, przy literaturze fachowej.
Mamy już „Poradnik dla nauczycieli. Jak stosować zasadę równego traktowania kobiet i mężczyzn”, zakładający różne scenariusze zajęć przedszkolnych. Na przykład ten oznaczony numerem sześć nosi tytuł „Księżniczki i Rycerze”. Wszystko wzorowo opracowane, tylko tam Kopciuszek jest chłopcem, a ratuje go księżniczka. Charles Perrault i bracia Grimm przewracają się w grobie, bo dotąd całe pokolenia wierzyły, że Kopciuszek to dziewuszka, no, i jak świat światem, to książęta ratowali damy z opresji, a nie na odwrót. Nic w tym złego? Załóżmy, że nic, ale spójrzmy, co proponuje scenariusz numer dziewięć. To „Gender Quiz”. Tak się nazywa. W tej wersji, kilkoro dzieci wychodzi do innego pokoju, gdzie znajdują się różne części garderoby. Maluchy dokonują zmiany płci: Jaś zakłada bibułkową, różową spódniczkę i żółtą perukę, Ola wciska na głowę bejsbolówkę, potem wracają na salę i jest zgadywanka qui pro quo. Zwykła zabawa? Owszem, jednorazowo, ale nie programowo, w powtarzalnych cyklach, bo to nosi już znamiona indoktrynacji.
Pytam, gdzie podziała się praca psychologów i psychiatrów, grzmiących jednym głosem, że prawidłowa identyfikacja płciowa jest podstawową formą tożsamości społecznej, a jej istotą jest zgodność płci z fizycznymi cechami płciowymi, tworząca się poprzez oddziaływania środowiska rodzinnego, rówieśniczego i doświadczenia seksualne okresu dojrzewania.
W istocie, mamy teraz do wyboru trzy płcie, tak jak kilka rodzajów pieczywa żytniego i tylko od naszej woli zależy, po które sięgniemy. Bardzo nowocześnie!
Czy to znaczy, że J. Money, który wprowadził do seksuologii pojęcie identyfikacji z płcią, nad którym pracowały i nadal pracują niemal wszystkie psychologiczne ośrodki naukowe, bredził jak Piekarski na mękach? No tak, ale to było w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym piątym roku, czyli w ubiegłym wieku, zatem mniej więcej w okolicach ery dinozaurów.
Co tam dinozaury! Wychodzi na to, że i pomysły Boga są passé.
Warto było, Panie Boże, tworzyć Adama i Ewę, a na dodatek w nadgodzinach?
Bo nowoczesne społeczeństwa, to już od dawna mają wolne weekendy.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt