Wokół była ciemność. Ocknęła się i poczuła ćmiący ból z tyłu głowy. Aż jęknęła.
- O, proszę, obudziłaś się! - usłyszała nad sobą znienawidzony głos.
Leżała gdzieś na ziemi. Czuła zimno i wilgoć. Na twarzy miała coś brudnego i śmierdzącego. Rozejrzała się, ale nie mogła przebić wzrokiem ciemności. Po chwili udało się jej jednak dostrzec, że są w jakimś lesie, bo dookoła było mnóstwo drzew.
Spróbowała się podnieść, ale nie mogła. Do tego dalej ćmiło się jej w głowie, czuła przez to nadchodzącą falę mdłości. To coś śmierdzącego na twarzy okazało się brudną szmatą, którą Maciek przecierał szyby samochodu. Teraz szmata przysłużyła się jako całkiem dobry knebel.
- No i widzisz, na co ci przyszło - westchnął ojczym i przykucnął przy niej.
Szarpnęła się, ale na niewiele się to zdało. Leżała związana sznurkiem do prania, z czego z goryczą zdała sobie sprawę.
"Sama go kupowałam!"
- Popatrz, gówniaro, jak pięknie nam się żyło - Maciek sięgnął do kieszeni po papierosa.
Po chwili tuż koło jej twarzy rozjarzył się mały płomyczek i poczuła chmurkę dymu.
- Gdybyś tylko była potulna jak mamusia... - zaciągnął się - ...wszystko byłoby dużo prostsze. A tak? Wszystko spieprzyłaś. Teraz będę musiał ją pocieszać po twojej ucieczce. Wywiozłem cię tak daleko, że zanim cię znajdą, zdążysz już porządnie nadgnić.
Zachichotał. Leżąca na ziemi dziewczyna zmartwiała ze strachu. Zdała sobie sprawę, że mężczyzna ma gotowy plan i już się z niego nie wycofa.
- Zajmę się twoją mamusią, nie martw się - usłyszała śmiech w jego głosie. - Siostrzyczką też się zajmę. Fajna mała, tylko strasznie nieposłuszna. Nie chce mi kupować piwa, ale kiedy ciebie zabraknie, zmądrzeje. A potem poczekam, aż podrośnie i polubimy się bardziej.
Poczuła zimno na policzkach.
- Fajniutka jest. Będzie z niej niezła dupa - roześmiał się. - Trzeba ją powoli wprowadzać w życie, a kto to zrobi lepiej niż tatuś?
"Ty gnoju!" - pomyślała z rozpaczą.
- Ty też jesteś fajna, ale masz zryty charakter. A mogliśmy się tak zaprzyjaźnić. Mama nie musiałaby nic wiedzieć...
To mówiąc przesunął ręką po jej nodze, aż wzdrygnęła się z obrzydzenia.
- W sumie... - zawahał się, a ona z trudem przełknęła ślinę, nie wierząc w to, co przyszło jej do głowy. - W sumie to skoro już się więcej nie zobaczymy... A ja będę miał co wspominać w zimne i ponure wieczory, kiedy twoja matka nie będzie mogła mnie obsłużyć. Kiepska jest, wiesz? Stara rura i tyle. Chce się, a nie daje rady. A ja mam swoje potrzeby.
Zadarł jej spódniczkę i bez wysiłku ściągnął majtki. Zacisnęła oczy, aż poczuła bolesne, czerwone mroczki tuż pod powiekami.
- Mała dziwka! - syknął, kładąc się na niej. - Nie tyle, że pyskujesz i przysparzasz matce tylko cierpień, to jeszcze uciekasz z jakimś pierwszym lepszym patałachem, którego ledwo poznałaś. A on cię rżnie i kiedy już nie może wytrzymać twojego parszywego charakterku, zabija cię w jakimś lesie i tak się kończy twój niedzielny romans. Fajny scenariusz, co nie? Od razu lepiej mi się myśli, kiedy mi staje - zachichotał i wbił się w nią brutalnie, aż zaparło jej dech.
Ból wybuchł jej pod czaszką i rozlewał się z każdym jego ruchem. Pod śmierdzącym kneblem zaczęło brakować powietrza. Szarpała się, ale nie miała szans pod wielkim i ciężkim mężczyzną.
- Nie ruszaj się, suko! - wysapał jej nad uchem. - Bo ci przyłożę, a nie lubię pieprzyć lasek z pobitą gębą. Ale powiem ci, że fajna jesteś! Taka ciasna. Dużo fajniejsza niż rozjechana mamusia!
Nienawiść zabłysła w jej mózgu i zmieszała się z bólem, tworząc mieszankę szaleństwa. Była w tej chwili umierającą z bólu nienawiścią. Cały świat kołysał się w rytm ruchów mężczyzny, a jego sapanie zagłuszało jej myśli.
- Trzeba było tak dużo wcześniej! - owionął ją swoim śmierdzącym oddechem. - Polubilibyśmy się od razu, a i mamusia byłaby zadowolona, że się nie kłócimy! Z poprzednią babą tak było i wszyscy byli szczęśliwi. Dopóki gówniara nie doniosła i mnie nie wsadzili. Ale teraz mnie nie wsadzą. O nie, nie, nie, teraz mnie...nie...wsadzą... - przyspieszył.
Kamila zadarła głowę i kołysała się wraz z nim. Wysiliła wzrok, bo wydało jej się nagle, że tuż obok, niedaleko, ktoś siedzi. Przestraszyłaby się, ale szok spowodowany gwałtem i niesamowity ból znieczuliły ją na inne uczucia i patrzyła w tamtą stronę obojętnie.
Faktycznie, ktoś tam siedział i przyglądał się. Teraz już wyraźnie mogła go dostrzec. To był długowłosy mężczyzna w czarnym płaszczu. Oczywiście w ciemnościach nie mogła dostrzec jego twarzy, ale widać było jego oczy, jarzące się metalicznym blaskiem. To mógł być sam diabeł, Kamili w ogóle to nie obchodziło. Wstrząśnięta swoją krzywdą, czuła tylko ból i nienawiść.
Coś poruszyło się koło siedzącego nieznajomego. To był wielki pies. Jego oczy jarzyły się na czerwono, co było mniej przerażające niż świecące martwym blaskiem oczy mężczyzny.
- O tak! O tak! O tak! - jęczał Maciek.
Ojczym w końcu doszedł. Chwilę podyszał jeszcze na Kamili, a potem zsunął się z niej i zapiął rozporek. Podniósł głowę i spojrzał na leżącą, rozchełstaną i zalaną łzami dziewczynę.
- Nie ma to jak dobre pieprzenie przed snem - poklepał ją z uznaniem po udzie. - Podobało ci się, co nie, dziwko? Dobry byłem, co nie? Chętnie bym to powtórzył, no ale sama wiesz... Nie mogę ci ufać, bo masz długi język. Chętnie bym sprawdził, czy masz głębokie gardło, ale muszę niestety z tego zrezygnować. Szkoda takiej fajnej dupy, ale trudno.
Zdjął knebel z jej ust.
- Ty kutasie! - wrzasnęła. - Ty kupo gnoju! Zapłacisz za to!
Pokręcił głową z dezaprobatą.
- A było tak pięknie...
- Jesteś zerem! Nikim! Ty szmato! Nie możesz mieć kobiety inaczej niż na siłę, bo żadna by cię nie chciała! Nawet najtańsza kurwa nie chciałaby na ciebie popatrzeć!
Skrzywił się.
- Uważaj co mówisz, dziwko! Przekonałaś się, że jestem zajebistym mężczyzną. Niejedna by chciała!
- Jesteś eunuchem, a nie mężczyzną! Nawet nie poczułam, żebyś miał coś w spodniach! Nigdy nie zaspokoisz żadnej kobiety, a te, które zaciągniesz do łóżka, będą zawsze udawać, ze strachu! Jesteś beznadziejny!
- Ty suko! - syknął zduszonym głosem i zdzielił ją w głowę.
Poczuła krew płynącą po czole i ból. Lekko ją przyćmiło, ale zebrała siły i zawołała:
- Możesz rządzić kobietą tylko, kiedy ją bijesz! Ty śmieciu! Jesteś nikim! Nikim!
Uderzył ją w głowę, a potem drugi raz. Krew ciekła Kamili z ust i z nosa, dzwoniło jej w uszach i kręciło się w głowie.
Wstał na nogi i poszukał latarki. Omiótł strumieniem światła całą postać leżącej. Kiedy zobaczył krew na jej udach, cicho gwizdnął.
- No proszę, proszę! Jednak nie jesteś dziwką! Zmarnowałaś tyle lat na cnotliwość, a mogłaś sobie poużywać. Ale przynajmniej dzięki mnie nie zginiesz dziewicą - wybuchnął śmiechem. - To byłoby takie marnotrawstwo!
Sprawdził czy nie ma koło niej żadnych śladów, które mogłyby potem do niego doprowadzić. Starannie przeszukał ziemię wokół, a także ubranie dziewczyny. Potem odłożył latarkę i znowu się nad nią pochylił.
- No, na czym to zakończyliśmy?
Zamierzył się na nią ręką. Przed zamknięciem oczu zdążyła zobaczyć, że mężczyzna z psem już nie siedzi obok, tylko stoi pod najbliższym drzewem i uśmiecha się. Potem poczuła pierwsze uderzenie, a zaraz za nim następne.
"Umrzeć!" - pomyślała. - "Jak najszybciej umrzeć! Niech to się wreszcie skończy!"
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
KenG · dnia 24.10.2008 23:05 · Czytań: 1184 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 19
Inne artykuły tego autora: