Poezji muza znów nie odurza
I kusi i nęci i kręci
Na sto różnych sposobów
Chce mnie zmusić do wierszy wyrobów
A ja siedzę w pracy
A jak ktoś zobaczy?
Długopis biorę do kartki przykładam
I nagle słyszę jak muzotwórczą ciszę
Stado złośliwców-krytyków dopada!
Gwałtem się wdziera i na ciszę napiera!
To dzwonek drzwi ze mnie kpi
I psuje mi tyle krwi!
Swoim przepitym głosem chrapliwie się wydziera
O i telefon mu wtóruje hałaśliwie
Na moim czułych uchem
Jakimś zmutowanym tonem
I jakby tego było mało
Chyba stado os przez okno wleciało
I krążą sępy brzękiem zardzewiałe
Nad mojego natchnienia pastwiąc się ciałem
Raz po raz jakąś wstrętna mucha
Wydziera mi się brzękiem do ucha
To znów na nosie siada
To znów coś wzrok od kartki odkłada
Tym razem to na moim kubku
Rączek muchy zacieranie
A tu jeszcze faks sobie pyka walczyka
Coś ciągle szumi, chrząka w oddali
W moje głowie cały budynek się wali!
Myślę sobie jeden bezpiecznik, jedna wtyczka
I wróci do mnie przepiękna ciszy muzyczka
Lecz na razie muszę się skupić
Na moim poetyckim pegazie
Bo jak wstanę to zaraz mi czmychnie przez ramię
Do krainy wyobraźni
Do jakiejś tureckiej łaźni
I długa się naproszę
By powrócić chciał pod pióro
Zanim zejdzie się całe biuro
I jaki z tego morał wyciągamy?
Choć to trudne bywa zadanie
Pisanie wierszy niech domeną domów zostanie
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
biza · dnia 27.10.2008 00:22 · Czytań: 554 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: