Maszynopis nr 1: O Jeremmy'm Hughesie mówi jego bliski przyjaciel Roland Thompsom
Na przeciwko siebie, w czerwonych fotelach siedziało dwóch mężczyzn...
- Jerremy był niewątpliwie jednym z tych ludzi, którzy nade wszystko cenili swój zawód, przedkładając go nad wszystko inne - miłość, ubiór, dom, rodzinę. Od zawsze liczył się tylko upragniony krok do wielkiej sławy, kariery i wielkich pieniędzy. Zawód aktora właśnie nim był.
Jerremy Hughes był aktorem z prawdziwego zdarzenia. Od wczesnych lat uwielbiał robić mini teatrzyki z udziałem jego, skarpetek i ponaszywanych na nie guzików. Widzami byli najczęściej jego najbliźsi, a w szczególności rodzice. Zmieniając głos wcielał się w różne postacie - raz potrafił przemówić wysoko postawionym barytonem, a innym razem, kiedy wcielał się w kobiecą postać, mówił cieniutkim, ledwo słyszalnym altem.
Miał żadko spotykany talent wcielania się w dwie różne postaci naraz.
Pamiętam, jak dziś sytuację, kiedy Jerry, bo tak zwaliśmy tego aktorskiego zawadiakę, pomalował sobie jedną połówkę twarzy na kolor brązowy i udawał wściekłego murzyna, a drugą ucharakteryzował na śniadą kobietę, wciąż bitą przez męża. Paradował tak ulicami naszego miasteczka Southampton tak długo, aż deszcz nie zmył mu farby. Ile było przy tym śmiechu... Ale powiem szczerze, za jedno, go bardzo nie lubiłem... zawsze w swoich spektaklach poruszał otaczającą mnie, jego, nas, rzeczywistość, wielokrotnie szarą, ponurą, pełną chaosu, a przede wszystkim przemocy...
Rodzina Jerremy'ego była zachwycona talentem swojego dziecka. Wysyłali go na różne castingi do seriali czy filmów, ale zawsze, przynajmniej według "castingowych wyławiaczy" - bo tak ich zwaliśmy - znalzł się ktoś niekoniecznie lepszy od niego, ale mający gdzieś tam jakiś kontakt, stryjecznego wujka od strony kuzyna brata, czy coś takiego, i wówczas to on dostawał rolę, a nie genialny Jerremy Hughes. Jedyne propozycje jakie otrzymywał w tamtym czasie to drugoplanowe role, w jakimś krótkometrażowym filmiku, najczęsciej sprzedawczy hotdogów czy kogoś podobnego. Ludzie po prostu nie doceniali talentu Jerr'ego.
Kolejną próbą unaocznienia ludziom geniuszu aktorskiego mojego przyjaciela, było posłanie go w wieku dziesięciu lat, przez rodziców - Marry i Toma - na zajęcia Miejskiego Koła Aktorów i Aktorek, w skrócie MKAiA. Tam również nie zabawił zbyt długo. Jego ponadprzeciętny talent niedorównywał beztalenciom z portowego miasteczka - to oczywiście wersja wykładowców tam uczących, ale prawdziwą przyczyną opuszczenia przez niego szkoły, a raczej wyrzucenia go z niej, była dyskryminacja. Może to zabrzmi śmiesznie, ale Jerry od urodzenia był strasznie rudy i piegowaty i nosił jeszcze te okulary. Domyśla się pan pewnie, jak mogło wyglądać jego życie. Jego intensywna rudość, miejscami przechodząca w jasną pomarańcz nie pozwalała mu grać niektórych ról. Bo na przykład, kiedy obsadzono go w roli amanta całującego dziewczynę w blasku świecy wszystko pozostawało dobrze do momentu pocałunku. Wie pan, taka gra świateł, tu i ówdzie zmiana światła, wystroju, czy nawet komputerowe przeróbki, dawały radę, jednak pocałunek w pełnym słońcu reflektorów zobowiązuje. I wówczas dostrzeżono by niedoskonałości jego twarzy i głowy. Dlatego bardzo często śmiano się z niego, czy poniżano go. Doszło nawet do bójki z jednym z dublerów. Nie pamiętam, o co chodziło dokładnie, ale na pewno jednym z powodów takiego zachowania stały się płomienisto-rude włosy.
- A jakim aktorem był Jerremy Hughes w pełni swojej sławy, po zdobyciu tych wszystkich nagród i wyróżnień?
- Oh, drogi panie... Jakby się tak zastanowić... Tak... Na początku, chyba... Tak... przefarbował sobie włosy. Nie chciał mieć ciągle przypominane, jakim to brzydkim dzieckiem był, kiedy miał dziesięć lat. A jakby tak spojrzeć... to Jerremy jest, to znaczy był wysokim, szczupłym mężczyzną o piwnych oczach, który po zmianie, tak zwanego image'u był rozschwytywany przez tłumy podkochujących się w nim nastolatek.
Jednak wciąż rosnąca popularność nie dawała o sobie zapomnieć. Wywiady, niepohlebne komentarze czy po prostu papparazi uniemożliwiały mu w znacznym stopniu normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Rozdawał autografy na ulicy, co szczególnie wprawiało go w stan niechęci oraz zdenerwowania. Oh...
- Czemu pan tak wzdycha i uśmiecha się pod nosem? Czyżby Jeremy Hughes zrobił coś śmiesznego?
- Nie, nie, przypomniała mi się pewna sytuacja z jego udziałem. Przez swój niewyparzony język został kiedyś, hah, zaatakowany przez geja. Dlaczego? Bo powiedział słowa, cytuję: "że gdyby on był prezydentem, to nie pozwoliłby aby homoseksualne pary miały jakiekolwiek dzieci". Skończyło się oczywiście na kilku drobnych siniakach, ale od tego czasu Jerremy zaczął unikać mediów.
Szkoda, że już go z nami nie ma...
- Ma pan na myśli jego nagłą, tragiczną śmierć na planie filmowym?
- Zapomniał pan dodać jeszcze szokującą dla wszystkich śmierć Jerrego Hughes'a. Ktoś podał mu napój miłosny, który miał wypić w jednej ze scen, tyle, że niestety, był on z domieszką silnie trującej substancji zwanej akonityną. Mam nadzieję, że wie pan co to jest, prawda?
- Nie. Nie orientuję się. Byłem jakby to powiedzieć słaby z chemii.
- Już wyjaśniam. Tylko pójdę po pewną książkę.
...nagle jeden z nich wstał i udał się w poszukiwaniu Encyklopedii Substancji Żrących i bardzo Trujących.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt