Obudzili się w nienazwanej przestrzeni, wśród niepojęć i oślepień. On – mrugając
z rekordową częstotliwością - przyglądał się swojej dłoni tak, jakby bał się wszelkich
bardziej nieoswojonych dostrzeżeń. Ona patrzyła naturze prosto w oczy. Zawsze miała przy sobie krztynę odwagi, nic zresztą nadzwyczajnego, wystarczy wetrzeć w opuszki palców, które dla uzyskania lepszego efektu można poślinić, pod warunkiem, że nie ma się czegoś na końcu języka.
Niebo nie było takie błękitne, jak w poezji, ale było. Wydawało jej się, że śni - w takim zamgleniu się znajdowała - więc uszczypnęła go nieco zbyt mocno i roześmiała ją własna niedomyślność. Wszak chodziła z głową w chmurach, czego mogła się spodziewać? Zrobiła już trzecie okrążenie, gdy jej towarzysz i jego dłoń zdobyli się na rozstanie. Gdy na niego spojrzała, wzruszył ramionami, zamknąwszy powieki na świat westchnął z największej głębi, otworzył oczy i wstał. Stał niepewnie, wiatr wiał mu w twarz (a masz, a masz!). Chciał coś powiedzieć, ale jej już nie było,
więc poczekał, aż zatoczy czwarte koło. Tym razem nawet nie spojrzała w jego stronę, patrzyła
w przyszłość, pstryknął więc dwukrotnie, za pierwszym razem zbyt cicho, zbyt ospałe były jego palce, poza tym brakowało im tej krztyny. Drugi raz również był daleki od ideału, lecz wystarczająco dobry, by podała mu rękę. Była zimna, lecz nie oziębła. To było zimno pobudzające do życia. Zimno, które sprawiło, że zrobiło mu się ciepło. Przestał obawiać się tego, że ich oczy
okażą się sobie zbyt odległe. To prawda, widzieli wszystkie barwy inaczej - jej karmazyn był jego zgniłą czerwienią – lecz te różnice nie burzyły ich, a spajały. Szli boso po roztapiającym się asfalcie, wśród wytykań palcami. Ona - z kwiatem maku w dłoni, wtapiającym się w jej grafitowo - szkarłatną sukienkę, patrzyła błękitnymi plano* przed siebie, myśląc o tym, jakzwalczyć wojny, prześladowania, nierówności ... On - znów nie widząc świata poza jednym punktem, tym razem znajdującym się gdzieś w jej złoto - rudych włosach zastanawiał się, jak jej to wszystko powiedzieć, tak, jak rodzic zastanawia się, jak wytłumaczyć swojemu ukochanemu,
że kwiat miłości ma kolce, które ranią, a gdy trochę podrośnie, że nie tylko róża potrafi spowodować, że poleje się krew.
*plano - soczewki kontaktowe o zerowej mocy optycznej
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt