Nick Polinsky zgasił górne światło, zapalając tylko małą lampkę stojącą na niewysokim, dębowym stoliku. Obok lampki ustawił napoczętą butelkę single malt’a i kryształową szklankę wypełnioną do połowy kostkami lodu.Podszedł do regału z płytami i bez zastanowienia wybrał Ballady Johna Coltrane’a. Nowoczesny, adresowany do audiofilów sprzęt generował dźwięk doskonałej jakości. Mężczyzna usiadłszy w głębokim, skórzanym fotelu, ukrył twarz w dłoniach. Próbował przywołać wspomnienie, które usprawiedliwi picie do nieprzytomności, do zbawczego stanu nicnieczucia. Kolejny raz żywił nadzieję, że potrafi zbudować trwałą relację, lecz ponownie zawiódł sam siebie i jeszcze kogoś. Teraz oczekiwał, że alkohol zdezynfekuje nieczyste sumienie, rozpuści lepkie poczucie winy, uwolni od żałosnego skomlenia nad zmarnowaną szansą.
Coś nieodmiennie sprawiało, że ten twardy, znany z bezkompromisowości prokurator, w głębi duszy wiernie tęskniący za idealną miłością, zrywał każdy dobrze rokujący związek. Jenny, Meryl, a teraz Fiona. Ciągle miał przed oczyma jej drgający od powstrzymywanego płaczu podbródek i pełne zdziwienia oczy, które nie były w stanie wyrwać go z obojętności. Po prostu wyszedł z restauracji, rzucając na stół plik banknotów i jedno krótkie zdanie: - Nie dzwoń do mnie więcej.
Przy Jenny zaczął podejrzewać, że miłość wyzwala w nim lęk. Zerwał po kilku tygodniach zaniepokojony coraz wyraźniejszymi objawami emocjonalnego uzależnienia. Meryl próbowała go zatrzymać, więc w odwecie zbudował mur z obojętności. Przy Fionie, słodkiej i uległej, wytrwał najdłużej. Nie miał najmniejszych powodów do nienawiści, a jednak robaki gnieżdżące się w starej ranie ciągle wychodziły na powierzchnię.
***
Pierwsze jesienne liście leżały już na trawniku przed wejściem do klubu muzycznego Alive. Wśród nadchodzącej grupki młodzieży wyróżniała się postać szczupłej licealistki w krótkiej, rozkloszowanej sukience i butach na wysokich obcasach. Strój dziewczyny nie pasował do mrocznej atmosfery jazzowego klubu. Biała, obszyta piórami marabuta sukienka pretendowała raczej do miana kabaretowej. Ann wyswobodziła się spod ramienia zakochanego w niej do szaleństwa studenta prawa i zaproponowała towarzystwu zapalenie jointa przed wejściem na koncert.
Skręt krążył z ust do ust zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Z wnętrza budynku dobiegały dźwięki strojonych instrumentów. Wibracje saksofonu coraz bardziej pobudzały wrażliwą skórę dziewczyny.
- Saksofon jest sexy – powiedziała, ocierając się policzkiem o ramię Nicka Polinsky,ego.
Weszli do środka. Nie było już wolnych stolików, więc stanęli w pobliżu sceny. Wkrótce zespół, zakończył przygotowania i rozpoczął koncert. Ann przymknąwszy oczy, kołysała się w muzycznej ekstazie. Nick obserwował postać ukochanej z przykrym wrażeniem, że nie zna drogi do jej wewnętrznego świata. Niespecjalnie czuł jazz, preferował klasyczny rock. Z ulgą przyjął ogłoszenie lidera o piętnastominutowej przerwie.
Młodzież wyszła na zewnątrz i znów ktoś puścił w ruch jointa. Do grupy zbliżył się jeden z członków zespołu.
- Jestem Mark. Dasz macha? –zapytał, patrząc bezceremonialnie w rozszerzone źrenice Ann.
Licealistka zaciągnęła się mocno i wypuszczając dym, zbliżyła usta do warg muzyka. Saksofonista bez wahania przyjął niespodziewany podarunek, przytrzymując przez krótką chwilę głowę dziewczyny, podczas gdy ta, niby niechcący, otarła się o jego biodra. Zadrżała, czując, że jest gotowy.
Gdy wrócili na salę, Mark grał już tylko dla niej. Ann ośmielona narkotykiem i podniecającą muzyką tańczyła coraz odważniej. Elektryzujące ballady Johna Coltrane’a, wykonywane tego wieczoru przez zespół, stanowiły idealny podkład dla umiejętności zdobytych w szkole baletowej. Dziewczyna w emocjonalnym uniesieniu zaimprowizowała układ choreograficzny, nie mając świadomości, jak piękne przedstawienie tworzy. Biała sukienka, obszyta piórami marabuta, układała się miękko na smukłym ciele baletnicy, rozjaśniając mroczną atmosferę jazzowego klubu.
Nick stał nieopodal ze szklanką podwójnej whisky. Pogrążony w uczuciu bezsilnego żalu, pomieszanego ze złością i zachwytem zarazem, starał się uspokoić myśli. W najczarniejszych wyobrażeniach nie mógł przewidzieć tego, co nastąpiło później.
***
Przed północą salę klubu po brzegi wypełniała gustująca w jazzowych klimatach publiczność.Przyciemnione światło ustawionych na stolikach lampek oraz mieszanina zapachów perfum i alkoholu tworzyły atmosferę luzu podszytego subtelną elegancją. Dla części gości muzyka stanowiła przyjemny podkład do interesujących rozmów, podczas gdy innych pochłaniała bez reszty. Z nieobecnym wzrokiem lub półprzymkniętymi powiekami oddawali się we władanie synkopowego rytmu.
Mark zakończywszy solówkę, powiedział coś do kolegi z zespołu i zszedł ze sceny prosto w kierunku Ann.
- Chodź ze mną – szepnął, muskając wargami jej ucho.
Dziewczyna, jakby od dawna czekając na ten moment, podała chłopakowi rękę i razem zaczęli przeciskać się przez tłum. Byli już na zewnątrz, gdy Nick Polinsky zastąpił im drogę.
Zabytkowa uliczna latarnia zbyt słabo oświetlała twarze młodych ludzi, by ktokolwiek mógł zauważyć błagalną determinację w oczach studenta prawa walczącego o uczucie licealistki w białej sukience obszytej piórami marabuta. Chociaż widział, że cała uwaga Ann skupiona jest na postaci mężczyzny zmierzającego w stronę zaparkowanej nieopodal furgonetki, choć słyszał jej drżący ze zniecierpliwienia oddech, zaryzykował rozpaczliwą prośbę:
- Nie rób tego! Zostań ze mną!
Dziewczyna nie odpowiedziawszy, pobiegła, potykając się na wysokich obcasach, za niknącym w ciemności muzykiem.
***
Świtało, kiedy Nick obudził się zmarznięty i zdrętwiały, półleżąc w niewygodnej pozycji na skórzanym fotelu. Natychmiast powróciło wspomnienie drgającego podbródka Fiony. Jakże teraz zapragnął przytulić się do jej ciepłych piersi, lub chociaż usłyszeć radosny głos, jakim witała go zawsze, gdy dzwonił.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt