Nieprzeparty marsz, cz. 3 - Dobra Cobra
Proza » Inne » Nieprzeparty marsz, cz. 3
A A A
Od autora: Opowiadanie dostępne także w wersji do słuchania na: YouTube/Dobra Cobra.


Zapraszam!

18

 

   To śmieszne obserwować jak baby wcale nie umieją prowadzić dużych samochodów. I te wszystkie głupie wysiłki, by za kierownicą za wszelką cenę zachowywać się jak kobieta i zawsze mieć bezwzględne pierwszeństwo.

 

Henryk Ćwiąmiklacz był właśnie świadkiem, jak jedna dęta paniuta, wyłażąc z auta,  niespodziewanie puściła siarczyście soczystego bąka. Kobieta gorączkowo rozejrzała się dookoła, a napotkawszy męskie, roześmiane oczy, oblała się rumieńcem. Szybko jednak przeszła do kontrataku. One to umieją, jak nikt!

- Dobry człowieku! - krzyknęła, by przykryć niezręczność sytuacji. - Podejdź no tutaj, gdyż chcę ci coś podarować.

 

Ćwiąmiklacz nie miał nic do stracenia, więc powoli zbliżył się do niej. Powolność mężczyzny wyraźnie ją zdenerwowała. Nie wszystko szło tak, jak zaplanowała. Jednak zdołała zdusić nienawiść w zarodku. One to umieją, jak nikt!

- Przybyłam tu z dosyć daleka, aby kupić ci, dobry człowieku, co tylko zapragniesz. 

 

Henryk podrapał długą, drwalską brodę, z której był dość dumny, i po chwili namysłu odrzekł:

- Chciałbym przeczytać w zaciszu domowym najnowszą prasę kolorową, a także tę czarno - białą.

- Prasę? - odparła wielce zdziwiona. - Jesteś pewien? A nie łyknąłbyś wódeczki albo zajarał fajki,  albo…

- Jestem pewien, droga pani. Jeśli chce pani zetrzeć niepozytywne wrażenie po pierdnięciu, proszę mi zakupić najświeższą prasę w tym oto kiosku.

 

Kobiecie wykwitł na twarzy czerwony rumieniec. Opanowała się z wielkim trudem - one to umieją, jak nikt - wyciągnęła z portmonetki pięćdziesiąt złotych i rzuciła je Henrykowi prosto w twarz. Po czym odeszła dostojnym krokiem do długiego auta, kiepsko zaparkowanego pod sklepem.

 

- No, pierdnij sobie raz jeszcze. Proszę! - błagał w duchu Ćwiąmiklacz. Jednak jego życzenie nie zostało z jakichś powodów wysłuchane.

 

Dziana baba trzasnęła nerwowo drzwiami auta i zaczęła bezładnie manewrować, by wyjechać z małego parkingu, usytuowanego przed lokalnymi mini delikatesami. Po kilku próbach zaklinowała terenówkę na dobre. W pobliżu pojawili się zaraz przygodni mężczyźni, podśmiewając się i próbując doradzić, jak skutecznie uwolnić samochód z pułapki. Ale kobieta nie była już w stanie przyjąć jakiejkolwiek pomocy. Gorące łzy poniżenia kapały na jej wykwintną bluzkę. Przekroczyła już pewną granicę. 

 

Henryk obserwował, jak jeden z facetów podał jej rękę i wysadził na pobocze. W chwilę później dwoma szybkimi manewrami odblokował miejsce postoju. Gdy paniuta wreszcie odjechała, Ćwiąmiklacz chuchnął na otrzymany banknot, po czym nieśpiesznie udał się do pobliskiego kiosku.

 

 

 

 

Dobra Cobra przedstawia dziś opowieść akcji, na poły jednak nieco fantastyczną 

o - dla większej zmyłki - nieco pompatycznym tytule:

 

Nieprzeparty marsz

 

Część 3

 

Jeśli zanurzasz wiadro w morzu i wyławiasz samą wodę, to nie znaczy, że ryby nie istnieją.

 

 

19

 

- Aaaa! Kurwa, Helena! - Cesiek z impetem wyskoczył z łóżka. - Helena!!! 

 

Z powodu ciemności wpadł na stolik, boleśnie walnął palcem o jego nogę, przewrócił się i uderzył nosem o krzesło.

- Kurwasz jego mać! - zaklął siarczyście na cały głos.

- Co, Cesiek? Co się stało?

- Kurwa, zapomniał żem wyłączyć agregat! - emocjonował się z wielkim przejęciem. - Pewnie te małe skurwysyny już wzięły i pomarzły na amen!

 

Helena przybiegła z kuchni, przytuliła go do piersi i czule pogłaskała po głowie. Tak, jak lubił.

 

- Już nic. Już nic - uspokoiła go. - Jak żeś zasnął po ruchaniu, to zara zamkłam te kurwy w piwnicy i nawet dałam im trochę kartofli z obiadu, żeby coś se szamnęły i nam tu nie pozdychały.

- O, kurwa, to dobrze! Uff. Bom się we śnie tak strasznie przelękł, że te jebane skurwysyny pomarły i tym razem nie będzie prowizji. A nam tak są potrzebne pieniądze na nową obórkę.

- Już nic, nic. Ciiii malutki…

 

W grubych ramionach żony serce Dostawczaka uspokajało rytm. Mężczyzna poczuł się nagle tak bezpiecznie, jak za młodu na rękach matki. A na dodatek ciepło kobiecego ciała spowodowało szybko postępującą erekcję. Powoli wsadził gorącą łapę za powyciąganą nocną koszulę żony, gdzie czekały na niego cyce wielkie jak donice, gdy…

- Aaaa!

- Nie bój nic - zarechotał Cesiek. - Już żeś nie dziewica to i boleć nie powinno! A poresztą to i krzyczeć też nie ma co, bo…

- Patrz… tam! - ze zgrozą wydukała kobieta.

 

 

Za oknem, w blasku świtu oboje dojrzeli niebieską postać, idącą niezdarnie przez ogród w stronę domu.

- Wampiry! Spierdalajmy!

- To nie wampiry, Cesiu, tylko te kurwy, co na kraj nam napadły. W telewizorze wczoraj opowiadali. 

 

Dostawczak wybiegł na podwórko z drugiej strony domu i drżącymi rękoma odpalił auto.

- Helka! Wsiadaj! Szybko!

 

Ale ona już nie wsiadła. Zdążyła jeszcze wypaść z domu, ale na oczach przerażonego małżonka została dotknięta przez niebieską Istotę, by po chwili upaść i zmienić kolor z ludzkiego na niebieski!

 

- Aaaa! - przerażony Cesiek wcisnął gaz do dechy, rozwalił w kawałki pordzewiałą bramę wjazdową i zygzakiem wypadł na ulicę. Popędził przed siebie, ile tylko dała na liczniku fabryka. Po dłuższej chwili udało mu się opanować pojazd i ze strachem spojrzał we wsteczne lusterko. Obcy nie podążyli za nim. Przynajmniej na razie.

 

- Hela… Helenka… - płakał w wielkiej niemocy. - Helunia!

 

 

20

 

   Emeryt Szczęsny czuł, że nie wykrzesze już z siebie więcej sił. Stres, nerwy, ciągła czujność, by nie napotkać Niebieskich i dziesiątki przebytych kilometrów dosłownie go wykończyły. Spazmatycznie łapiąc powietrze omiótł wzrokiem miejsce, w którym przystanął.  Las, drzewa, krzaki, zarośla i… Dziura! Nie wierzył własnym oczom. Dziura w metalowym płocie. Ostrożnie przelazł nią na drugą stronę.

 

 

   Profesor Tadeusz Czaja, wraz ze swoją asystentką Katarzyną, od pewnego czasu już się znajdowali po drugiej stronie owej dziury. Nieporadnie schowani za rogiem jakiegoś obskurnego budynku czujnie obserwowali okolicę. Był to jakiś zapuszczony, choć z pewnością zamieszkały teren. Znaleźli się tam zaraz po przejściu pewną dziurą w metalowym ogrodzeniu. Inną, niż ta, którą właśnie pokonał Emeryt Szczęsny.

 

 

   Cesiek Dostawczak z okrzykiem grozy przyjął brak paliwa w zbiorniku. Silnik zakrztusił się kilka razy i zgasł. Mężczyzna wyskoczył z szoferki jak oparzony, pozwalając samochodowi powoli wpaść do zarośniętego rowu. W panice przykucnął obok drogi, szukając jakiegoś wyjścia z podbramkowej sytuacji. Podskórnie czuł, że Istoty za nim podążają. Jakże mogło być inaczej. Takie kurwy zawsze wiedziały, gdzie człowieka znaleźć. Nie raz widział to na filmach grozy.

 

Naraz zauważył pordzewiały, metalowy płot. A w nim kuszącą dziurę. Była to jednak inna dziura, niż ta, którą przeszedł Emeryt Szczęsny. I inna, niż ta, którą przedostali się profesor Czaja i jego asystentka.Wszystkie trzy prowadziły jednak do tego samego miejsca.

 

Nie namyślając się długo Cesiek - przez nikogo nie niepokojony - też przez nią przeszedł. 

 

 

21

 

   Dwóch mężczyzn wpadło do komina. Ten, który leciał pierwszy, wymorusał się cały i był czarny, jak święta ziemia. Drugi wcale się nie ubrudził. 

 

Który z nich zatem poszedł się umyć?

 

Ten niepodbrudzony. Bo jak zobaczył stan swojego kolegi pomyślał, że on pewnie wygląda dokładnie tak samo. A tak nie było.

 

 

Z tej lekcji można wyciągnąć dla siebie kilka wniosków. 

 

 

Po pierwsze: nie należy zbytnio i na siłę porównywać się do innych. Każdy z nas bowiem jest z natury inny i to jest piękne. Szanujmy indywidualizm. 

 

Po drugie: śniadanie powinno być najpożywniejszym posiłkiem dnia, ponieważ to z rana zbieramy energię na cały dzień. Tak przynajmniej mówią. 

 

A po trzecie: bobry to piękne zwierzęta, lecz nie każdy to widzi. Tylko dlaczego te juchy wcale nie tykają czerwonego barszczu z kartoflami?

 

 

22

 

- Boję się! - pisnęła asystentka Katarzyna, wpijając pazurki w szeroką pierś profesora Czai. 

 

Była wręcz idealnie stworzona tylko do jednego. Pomimo, że dwa razy dwa w tym równaniu nadal wynosiło dokładnie cztery - z siedmioma miejscami po przecinku - jej szef nie korzystał z daru, tak hojnie podstawionego mu pod sam nos. 

 

Miast tego, naukowiec z coraz większym niepokojem obserwował placyk oraz asfaltowe dróżki, na których ktoś wyrysował kredą wiele torów, służących do przeprowadzania wyścigów w kapsle. Przy jednej z ławek leżała półnaga dziewczyna. Nie mógł wiedzieć, że była to chutliwa Eliza, upita spirytusem etylowym, który od znajomego na kolei załatwił w dobrej cenie szpitalny palacz. 

 

Czaja zdawał sobie sprawę, że jego podwładna ma silny instynkt wewnętrzny, ostrzegający przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami. Dlatego - mimo ograniczoności i nadzwyczajnej głupoty - ciągle była jego asystentką. Nie raz potrafiła bowiem ocenić możliwe zagrożenie z o wiele większą trafnością, niż cała droga aparatura naukowa, zgromadzona w laboratorium.

 

   

   Wariatka Adela doskonale widziała wszystkich intruzów: dwoje schowanych za rogiem pawilonu C, jednego starszego, ukrytego dzielnie pod samochodem i jakiegoś trzęsącego się łajzę w krzakach.

 

Jako pierwsza dostrzegła też Niebieskich.

 

 

   Nieco później zobaczył ich także profesor Czaja. Niestety, na chwilę obecną nie znał żadnej broni, która mogła by ich powstrzymać. Mógł jedynie próbować nieco opóźnić marsz tajemniczych Istot.

- Pani Katarzyno - zwrócił się do asystentki - proszę aby pani podeszła do tego pierwszego Obcego i uniosła rękę, mówiąc…

- Ale ja się boję!

- Proszę mi zaufać. Wszak wie pani, że zawsze rozsądnie kalkuluję niebezpieczeństwo każdego eksperymentu, prawda?

- No niby tak, ale teraz…

- Żadne niby! Proszę do nich podejść i unieść rękę w geście przyjaźni. Gdy tylko pani to zrobi, Obcy się zatrzymają.

- Na pewno?

- Na pewno!

- No, nie wiem…

 

Trzeba było szybko wymyślić coś, co skłoni Katarzynę do podjęcia heroicznej próby zatrzymania przeciwnika.

 

- A jak pani wróci, natychmiast oświadczę się pani! - rzekł dramatycznie naukowiec, używając argumentu ostatecznego.

- Naprawdę? Ale na poważnie? No, normalnie nie chce mi się wierzyć, bo tyle lat i już takie sygnały wysyłałam panu, a pan ciągle tylko te jednorożce i ich mleko, zamiast…

- No, niech pani już idzie! - Czaja pchnął ją stanowczo w kierunku placyku, gdzie stanęli Niebiescy. - Naród na panią liczy! 

 

 

23

 

Asystentka Katarzyna podeszła do Obcych, odłożyła pomidora - trzymanego z jakiegoś nieznanego powodu w dłoni - i rzekła głośno:

- Przychodzę w pokoju.

 

W chwilę później jedna z Istot weszła w nią, powodując jej zniebieszczenie i omdlenie. Z gardła profesora wyrwał się zduszony okrzyk przerażenia. Teraz już nic nie pomoże! Nic nie można zrobić, nie ma żadnej nadziei.

 

- Geld umtauschen! Geld umtauschen!

Były nauczyciel niemieckiego zaczął rzucać w najeźdźców kamieniami.

 

 

Wariatka Adela bez wyraźnego lęku stanęła naprzeciw pierwszego Niebieskiego. Przez dłuższą chwilę trwali nieruchomo. Wreszcie najeźdźca powoli zbliżył się do niej. Kobieta wyjęła ręce z kieszeni.

 

 

Profesor Czaja głośno wciągnął powietrze do płuc.

 

 

Obcy przeszedł przez Adelę, ale ona… stała dalej. Przeszedł po raz drugi, to też nie zmieniło koloru ciała kobiety ani nie spowodowało omdlenia. Spróbował po raz trzeci.

 

 

- To koniec! - wrzasnęła Dyrektorka, kopiąc w tyłek Fiśniętego Romualda. - No dalej, łamago, przecież mnie pożądasz. Ratuj swoją Dyrektorysię!

 

Ex polityk szybko ocenił sytuację, odwrócił się na pięcie i świńskim truchtem uciekł do budynku.

- Dam ci dupy, tylko mnie ratuj! - pobiegła za nim, błagając. 

 

 

Widząc zachodzące na placu wypadki, kopnięty Zenon Brzuch - z powodu niemożebnie paraliżującego strachu - zabił się własną pięścią. Tym razem skutecznie, w odróżnieniu od nieskutecznej próby, podjętej wiele lat temu po dramatycznym i pełnym emocji definitywnym rozwiązaniu Męskiego Chóru Na Rowerach. 

 

To jednak nic w porównaniu z wyczynem jego matki, która przez całe życie zawodowe pracowała w jednym z zakładów przemysłu owocowo-warzywnego, gdzie była zmianową naklejarką etykiet na słoiki. Z tego powodu jej język rozrósł się do wielkich rozmiarów. A pewnej mglistej nocy zadławiła się nim tragicznie na śmierć. 

 

 

   Wariatka Adela zamyśliła się głęboko nad zachodzącymi przed jej oczyma wydarzeniami. Dlaczego akurat jej udało się powstrzymać inwazję Obcych? Czyżby to z powodu wpadnięcia w młodości do wielkiej kadzi z ciepłą jeszcze jodyną?

 

 

24

 

   Niebiescy znikali w szybkim tempie, wybuchając strumieniami wody niczym fontanny. Reakcja łańcuchowa przechodziła z jednego na drugiego. Po niepowodzeniu zniebieszczenia wariatki Adeli Obcy zaczęli się rozpływać. W trzy dni cały kraj był wolny od tajemniczych Istot.

 

Na szpitalnym placu tańczono z radości. Adela za zasługi w bohaterskiej walce z tajemniczym wrogiem została udekorowana ogromnym wieńcem z polnych kwiatów.

 

- Hahaha! Hahaha! - Pacjenci skakali wespół z obsługą, a na dziedziniec z ciekawości wychynął także palacz z kotłowni. Śmiechom, krzykom i dzikim gonitwom nie było końca. 

 

Emeryt Szczęsny z niedowierzaniem macał łatwe do zdobycia kształty Chutliwej Elizy, leżącej półnago opodal krzaka w pełnym alkoholowym zamroczeniu.

- Ona jest moja, ty skurwysynu - warknął palacz, bijąc starszego mężczyznę w kły tak mocno, że po tym ciosie Szczęsny już nigdy nie powstał. 

 

 

Kazik Wałach, zwany Świrem, pędem wyskoczył przez ogrodzenie i pognał w stronę najbliższej stacji kolejowej. Był udającym pacjenta szpiegiem, nasłanym przez ZUS, by od środka poznać warunki, układy i uchybienia panujące w zapomnianym szpitalu. Nie wiedział jednak - bo i skąd -  że w obecnie zaistniałej sytuacji nie miał już komu zaraportować alarmujących wyników tajnego śledztwa. 

 

 

   Profesor Tadeusz Czaja ukląkł nad zemdlonym niebieskim ciałem asystentki Katarzyny, jakby dopiero teraz dostrzegając jej nieziemskie kształty. Nauka i postęp wymagały ofiar, co naukowiec rozumiał bardzo dobrze. Jednak w tej chwili poczuł na sercu smutek. Tak piękna kobieta mogła dać mu wiele radości życia. Może niepotrzebnie przez tyle lat zamykał się na jej cielesność i bezgraniczne wręcz oddanie? Bo w sumie, czyż nie najważniejsze w życiu jest mieć ładną i wierną żonę, która da ładne i zdrowe potomstwo, zamiast największych nawet osiągnięć i sławy?

 

Po pewnym czasie spadł deszcz, rozmywając ciało jego współpracownicy na zawsze. Profesor zapłakał gorącymi łzami nad powstałą kałużą. 

 

 

Podobnie w całym kraju opady deszczu zamieniły w wodę wszystkich zainfekowanych niebieskością. I już ich więcej nie było. 

 

 

25 

 

   Na opustoszałe tereny Polski pierwsza wkroczyła Rosja, argumentując historycznie zabór należnych im ziem. Zajęli cały wschodni kawał kraju od gór aż do morza. Nieco później niepostrzeżenie i bez zbytniego rozgłosu Niemcy zaanektowali całe Pomorze i pas ziem, ciągnący się od Gdańska przez Poznań do Bielska Białej. 

 

Górale, powracający na południe z ucieczki, na wieść o tych rozbiorach, skrzyknęli się i szybko proklamowali powstanie Katolickiego Państwa Góralskiego (w skrócie: KPG), mającego ze wschodu granice w Tarnowie, z północy w Krakowie, a na zachodzie w okolicach Żywca. Zgodnie z naprędce napisaną w Zakopanem konstytucją, w jego granicach mogli mieszkać, pracować i przebywać tylko ochrzczeni katolicy. Zaanektowany teren - dla wzmocnienia ochrony wiary - dodatkowo ogrodzili wysokim murem, zwieńczonym zwojami drutu kolczastego. 

 

Na Pierwszym Wielkim Sejmiku Katolickiego Państwa Góralskiego bogobojni mieszkańcy tego państewka ze zgrozą skontestowali, że wedle starodawnego, wałaskiego zwyczaju, na swoich odświętnych kapeluszach mają nanizane muszelki znad morza. A to niechybnie oznaczało wolę Bożą, by w Jego imieniu podbijać kolejne tereny na Jego chwałę i ku Jego czci. W trybie natychmiastowym przegłosowano oraz wydano odpowiednią uchwałę i w szybkim tempie zaczęto kuć lemiesze na wyprawę nad morze. Wito też grube powrozy, by słusznie pętać nimi niewiernych, którzy śmieli mieć inny światopogląd i inne zapatrywanie na życie.

 

 

Dla odmiany półwysep helski, po burzliwej i zaciętej batalii z Niemcami, zajęli sobie Szwedzi. Tak, ze względu na sentyment dawnych dobrych lat i szwedzkiego Potopu.

 

 

   Reszta kraju pozostała pusta. To znaczy wszyscy tak myśleli. Nie wiedziano bowiem nic o tajemnym rajdzie Tatarów, którzy często pod osłoną nocy i mgły cichaczem pozajmowali resztę wolnych terenów, do których nikt się tymczasowo nie przyznawał. Najeźdźcy wreszcie mieli dość żyznych terenów do wypasu zwierząt hodowlanych, zasiewów i upraw, od których Polska masowo odstąpiła zaraz po wejściu do Unii Europejskiej. Ziemia to bogactwo, którego się z własnej woli wyrzekliśmy, oddając naszą suwerenność, niepodległość i ufność ograniczonym biurokratom z Brukseli. 

 

Na terenach dawnej Polski dość szybko pojawili się także uciekinierzy z Unii, bandyci, szukający dobrego schronienia, a także poszukiwacze przygód, motocykliści, neo hippisi i uchodźcy z krajów, zagrożonych różnymi mniej lub bardziej niebezpiecznymi totalitaryzmami. Zbieranie złomu - oprócz pasterstwa i uprawy ziemi - stało się głównym i na dodatek wielce intratnym zajęciem nowych mieszkańców. Choć z czasem Niemcy, na zajętych przez siebie terenach, zaczęli powoli stawiać gospodarkę na nogi. 

 

 

NATO zadbało tylko o jedno: z powietrza zalano betonem cała dolinę jeziora, położonego niedaleko Baligrodu, z którego wychodzili Obcy. W tym bowiem materiale pokładano na Zachodzie wielką ufność. Bo co innego, niż nie cement, powstrzymało kataklizm czarnobylski?

 

Nie zdołano zbadać i dociec skąd naprawdę przybyli Niebiescy. Nieznana pozostała też przyczyna najazdu oraz wybór Polski, jako kraju ataku. 

 

 

Naród zaczął się powoli acz skutecznie rozwadniać poprzez asymilację z ludnością wielu ościennych państw, w których żyło się zdecydowanie lepiej i dostatniej niż w dawnym kraju. Ponadto tamtejsze kobiety były fajniejsze w łóżku i umiały udawać lepsze orgazmy. Potrafiły też zachowywać większą higienę osobistą i nie krzyczały tak bardzo na swoich partnerów. A wszystko po to, by utrzymać mężczyznę przy sobie, jak taki wierny i oddany, a nie zniechęcać go i ciosać mu  kołki na głowie. 

 

 

26

 

   Jak wielkie było zdziwienie Henryka Ćwiąmiklacza, gdy po ponad miesiącu powrócił do rodzinnej wioski i znalazł ją opustoszałą. Czas ten spędził beztrosko nad jeziorem, a że pogoda była po byku i ryby dobrze brały - nie śpieszyło mu się wcale z powrotem do cywilizacji. 

 

Z niedowierzaniem zaszedł we wszystkie kąty, by po godzinie - wielce utrudzony - stanąć na środku wyasfaltowanej wiejskiej drogi. Z pewnością wokoło nie było żywej duszy. Na początku ta myśl nie mieściła mu się w głowie, lecz z kwadransa na kwadrans - pod wpływem ciężkich procesów myślowych - twarz Henryka coraz bardziej rozjaśniał radosny uśmiech.

 

Poszedł do porzuconego w pośpiechu sklepu i wyjął z plastikowej skrzynki ulubionego browara. Z okazji otaczającej go wielkiej ciszy z rozkoszą przełknął pierwszy łyk nieco zbyt ciepłego napoju. Ale kto by się przejmował takimi szczegółami? Teraz był już pewien, że podczas niebytności w okolicy musiało zajść coś wielce tragicznego i dramatycznego zarazem. Może jakiś nowy Czarnobyl zgładził cały znany mu świat?

 

Ale… w sumie czy to źle?

 

   Po drugim ciepłym piwie miał już gotowy plan na całą najbliższą przyszłość, która jeszcze przed nim: zasieje i zasadzi na swoje potrzeby zboże, kartofle, marchew, cebulę i co tam jeszcze trzeba. Będzie zbierał plony, spożywał dary pól, rzek i lasów, rozpalał zapałkami ogień i żył, tak, jak chciał od zawsze: na luzie i bez zbędnego pośpiechu. I pił piwko, dopóki go wystarczy w sklepowych magazynach! 

 

A to wszystko bez kręcących się wokoło głupich ludzi. Oraz bez wszechwładzy skurwysyńskiego, wszechwiedzącego i tak bardzo znienawidzonego urzędu skarbowego. A także bez pojebanych polityków, wpierdalających się ludziom we wszystko i robiących im z życia piekło.

 

 

Ćwiąmiklacz miał nadzieję, że te czasy już nigdy nie powrócą. Z tą pokrzepiającą myślą otworzył trzecią puszkę nieco zbyt ciepłego złocistego napoju. W zamyśleniu zanotował, że trzeba je będzie zacząć przechowywać w pobliskiej rzece. 

 

 

KoNiEc

 

Dobra Cobra, wrzesień 2014

 

 

Motto opowiadania „Jeśli zanurzasz wiadro w morzu i wyławiasz samą wodę, to nie znaczy, że ryby nie istnieją” - pochodzi z ust Jill Tarter, amerykańskiej astronomki, wypowiedziane w sprawie poszukiwania pozaziemskich cywilizacji.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dobra Cobra · dnia 04.12.2015 11:27 · Czytań: 859 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 20
Komentarze
Wojciech Malczyk dnia 08.12.2015 10:00 Ocena: Świetne!
Dobra Cobro,

Zafundowałeś nam iście brawurą wizję czwartego (chyba niestety ostatecznego) rozbioru Polski. I śmieszną i straszną. Jakoś najbardziej przeraża mnie KPG. Blisko ode mnie byłaby granica, bliziutko :).

Fajnie wszystko tu gra, począwszy od narracji z tymi przeplatającymi się epizodami, poprzez Twój ironiczny styl, skończywszy na pełnokrwistych postaciach w każdym z epizodów. Twoi bohaterowie żyją! (nawet jeśli niektórzy z nich ostatecznie się rozwodnili). No i wcale nie jestem zaskoczony, że w tak wariackiej (w pozytywnym sensie) opowieści to właśnie wariatka powstrzymuje Obcych. Tak musiało być!

Cytat:
Pro­fe­sor Ta­de­usz Czaja, wraz ze swoją asy­stent­ką Ka­ta­rzy­ną, od pew­ne­go czasu już się znaj­do­wa­li po dru­giej stro­nie owej dziu­ry.

To jedyne zdanie jakoś mi nie brzmi. Może by po drugim przecinku zmienić nieco szyk? Np. "już od pewnego czasu znajdowali się..." lub "od pewnego już czasu znajdowali się..."?

Cytat:
Bo w sumie, czyż nie naj­waż­niej­sze w życiu jest mieć ładną i wier­ną żonę, która da ładne i zdro­we po­tom­stwo, za­miast naj­więk­szych nawet osią­gnięć i sławy?

Tak, to jest naważniejsze :)

Cytat:
Nie­zna­na po­zo­sta­ła też przy­czy­na na­jaz­du oraz wybór Pol­ski, jako kraju ataku. 

To jest akurat jasne jak słońce: my Polacy zawsze mamy najbardziej przerąbane ;)

Podsumowując - tekst jest świetny i nie napiszę chyba niczego oryginalnego, gdy stwierdzę, iż masz prawdziwy dar opowiadania!

Pozdrawiam

WM
Zurbanizowany dnia 09.12.2015 09:54 Ocena: Świetne!
Witaj, DoCo !

No i nie ma naszego kochanego grajdołka. Nie ma ziomali i nie ma tego wszystkiego, co (przynajmniej mnie, a jak widzę i Ciebie też) wkurza tak dokładnie, że aż płakać się chce! Obraz wprost apokaliptyczny, ale wcale nie tak nierealny jakby się niektórym wydawało.

Cytat:
A to wszyst­ko bez krę­cą­cych się wo­ko­ło głu­pich ludzi. Oraz bez wszech­wła­dzy skur­wy­syń­skie­go, wszech­wie­dzą­ce­go i tak bar­dzo znie­na­wi­dzo­ne­go urzę­du skar­bo­we­go. A także bez po­je­ba­nych po­li­ty­ków, wpier­da­la­ją­cych się lu­dziom we wszyst­ko i ro­bią­cych im z życia pie­kło.

NO właśnie…

Podobało się bardzo!

A piszę komentarza teraz dopiero, bom nieco z grypskiem zmuszony był walczyć. (Nie, nie tym niebieskim! ;) Bez obaw!)

Pozdrawiam serdecznie!

Zurbanizowany
Dobra Cobra dnia 09.12.2015 21:30
Wojciechu Malczyk,

Pięknie, że Cię skusił dobrocobrowy świat. Cieszy się z tego nawet Joda z Gwiezdnych Wojen, przyzywając Cię niejako do siebie, by zrobić z Cię ucznia. A Moc to nie przelewki!

Cytat:
Pro­fe­sor Ta­de­usz Czaja, wraz ze swoją asy­stent­ką Ka­ta­rzy­ną, od pew­ne­go czasu już się znaj­do­wa­li po dru­giej stro­nie owej dziu­ry.

To jedyne zdanie jakoś mi nie brzmi. Może by po drugim przecinku zmienić nieco szyk? Np. "już od pewnego czasu znajdowali się..." lub "od pewnego już czasu znajdowali się..."?
Specjalnie użyłem takiej konstrukcji, by doświadczyć innego spojrzenia na tę dziurę, jako taką. Pięknie się czyta komentarz osoby wnikliwej!

Cytat:
Bo w sumie, czyż nie naj­waż­niej­sze w życiu jest mieć ładną i wier­ną żonę, która da ładne i zdro­we po­tom­stwo, za­miast naj­więk­szych nawet osią­gnięć i sławy?

Tak, to jest naważniejsze :)
Dokładnie tak. Te głupie zabawy o władzę, stanowiska, wpływy są chore. A najgorsza jest głupia duma.

Cytat:
Nie­zna­na po­zo­sta­ła też przy­czy­na na­jaz­du oraz wybór Pol­ski, jako kraju ataku.

To jest akurat jasne jak słońce: my Polacy zawsze mamy najbardziej przerąbane ;)
No oczywiście. Jednak tak do koĶca nie wiadomo, dlaczego. I nawet nie ma kto tego badać, bo profesor Czaja w żałobie, a reszta naukowców się rozpuściła, ew. siedzą na Zachodzie, zarabiając za to samo pięć razy więcej.

Wielką radość mi sprawiłeś swoimi odwiedzinami! Wpadaj, kiedy tylko zechcesz!

Ukłony,

DoCo


-----

Zurbanizowany,

I nie ma naszego ukochanego, obesranego przekleństwami grajdołka. I nie ma cwaniaczków, i pijaczków, i tych głupków, którzy muszą wszystkich wyprzedzać swoimi autkami, i obesranych polityków, cwaniaczków, żerujących na nas bankach i krzywo patrzących, plotkarzy i zazdrośników. Po prostu nie ma i już. Czyż to nie piękna alternatywa? Wszechwładny kościół kat też zakończył sprawowanie władzy nad rzędami dusz.

Stał się pokój, spokój, piękno, ptaszki zaczęły śpiewać, srające gołębie pozdychały, a roślinność zaczęła wzrastać ponad miarę. A do tego ta słodka cisza... Iluż z nas, mężczyzn, na których spoczywają rózne obowiązki, nie chciałoby odetchnąć w takim miejscu...

Jednak się nie da, bo opowieść ta to fikcja.

Ale dzięki niej można wierzyć, że jak kiedyś nastanie raj....


Teraz choroby się ludzi imają. Ufam, że znasz niezawodny sposób na unikanie chorób wszelakich. Dobrze, e nie napadli Cię Niebiescy....


Dziękuję za czas spędzony z Dobrą Cobrą. Wpadaj, kiedy chcesz.


Pozdrawiam,

Cobra Dobra
ajw dnia 29.12.2015 10:48 Ocena: Świetne!
Po tych świętach najchętniej zaszyłabym się w 'najbardziej tajnym' pierdlu na Mazurach, gdzie żywiliby mnie jedynie sucharami i czarną kawą. Niestety, nie mam dużego, czerwonego guzika, który by mnie teleportował w jakąś głuszę.
Posłuchałam na youtubie, zaczęłam czytać u Ciebie i coś mi się nie zgadza. Czy to ja mam jakieś zaburzenia widzenia i słyszenia jako poświateczne działanie uboczne przeżarcia czy to u Ciebie coś nieteges?
Dobra Cobra dnia 29.12.2015 12:11
Re; Swiąteczne dziłania uboczne.

Zdecydowanie muszą to być zaburzenia widzenia! O zaburzeniacg słyszenie być nie może mowy!


ajw,

Taaa, okres okołoświąteczny nie jest letkim jeśli chodzi o brzuszki. Myślę jednak, że w domciu najlepiej. Kiedyś mój przyjaciel trafił do pierdla na wiele lat. Nie wyobrażasz sobie, ile tam diet serwują! Normalnie, żywią lepiej niż u przysłowiowej mamy.


Co potwierdza DoCo własnoręcznym podpisem:

DoCo


Pozdrawiam
ajw dnia 29.12.2015 13:37 Ocena: Świetne!
No to przezwyciężyłam poświateczne lenistwo i przeczytałam od dechy do dechy i aż oczy zrobiły mi się niebieskie od tego czytania. Niezłą puszkę Pandory otworzyłeś drogi kolego. Normalnie Apokalipsa wg DoCo. Dzieje się u Ciebie, oj dzieje! Toż moje miasto ukochane Ruskie by zgarnęli jak nic i co ja biedna nieboga bym poczęła gdybym pocżęła wszak to naród dziki i lubieżny? Ojojoj.. Strach się bać.
A tak w ogóle sprawnie napisane, więc zaświetniam jak zwykle :)
Dobra Cobra dnia 29.12.2015 14:14
Bo to jest dumanie, czy w ogóle mamy, jako ludzkość, jakiekolwiek perspektywy.

Mamy? Czy nie mamy? Jak myślisz? Co sądzisz? Czasy paskudne...

Działy sprzedaży wcisną ci każdy kit i wmowią wszystko, bylebyś kupiła. Masz ćwiczyć jogę, jeść sushi i słuchać rad celebrytek, jak żyć, jak wychowywać dzieci i jak gotowac. A najwazniejsze, co masz robic, to się upiększać. Bo to jest najwazniejszy cel zycia każdej kobiety.

Uch!


Mimo wszystko tchnę w Twoją stronę optymizmem.


Pozdrawiam,

DoCo
ajw dnia 30.12.2015 11:31 Ocena: Świetne!
purpur dnia 30.12.2015 12:45
No DoCo!

O! rany, ło matko i mój ci on! ( eeee, to ostatnie to nie ja, to coś innego klepało w klawisze, ale już robię porządek... )

No taką jazdę zaserwowałeś że hoho!

Parę jest tu naprawdę cudnych perełek - cały 21 paragraf ( no proszę tylko oczko mniej niż inny słynny paragraf :p ) jest do wykucia na blaszkę!

Cudowna iracjonalność, rozwiązłość i góralska muzyka!

A jeszcze w to wpisana jakaś historia!
Czuję się jak bym oglądał Cyrk wiadomo kogo i jakiego Pythona!
A mimo takiej wycieczki jest tu sens, jest tu historia, dzieje się i nawet wpadli Szwedzi (!)

Cholera, kolejna seria, która muszę nadrobić - zwolnią mnie! I Będzie to Twoja wina, a wtedy zgłoszę się do Ciebie, po ciepłe kapcie! Ale wiesz, ja jestem wymagający, byle mordka batmana na ich czubach nie wystarczy - zostałeś ostrzeżony :p

Dzięki!
Dobra Cobra dnia 30.12.2015 20:28
Ajw,

Pjosenka nic nie straciła na aktualności.


Pozdrawiam pięknie.

-----

purpur,

Zostałem ostrzeżonym! ;)

Tera tak: bycie Polakiem i życie w tym pięknym kraju nie jest wcale letkie. Bo niby człowiek chce się nie dać zepsić, ale inni usłuznie ku zepsieniu ciagną i pchają. I o tym jest tak naprawdę ta ikoniczna (sic!) opowieść.

Jęsli szefostwo w robocie nie daje Ci zajmujących i ambitnych zajęć - nie wień siebie, że szukasz odpowiedniej rozrywki w internecie! To ich wina, nie Twoja.

Pięknie odkłaniam,

Pozdrawiam też pieknie,

DoCo
retro dnia 07.01.2016 09:17 Ocena: Świetne!
Niestety obowiązki, ale wrócę :)
Dobra Cobra dnia 07.01.2016 13:44
Powracaj!

DoCo
retro dnia 11.01.2016 08:29 Ocena: Świetne!
Skłoniłam się ku wersji audio, pozwalającej na bycie w Dobrocobrowym świecie bez zaniedbywania obowiązków: wyprowadzania psa (jeśli się takowego posiada); składanie szafy do samodzielnego montażu (ale tu trzeba mieć b. podzielną uwagę); prowadzenie auta (grozi to jednak przyciąganiem uwagi innych mijanych kierowców, poprzez niekontrolowane wybuchy śmiechu).

I tak słuchałam od cz. 1 (Różowy jest świetny!) doszedłszy do cz. 3 (dużo mam tych zajęć domowych i służbowych) nadal jestem w cz. 2...

Powtarzam się: wrócę.

Pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 11.01.2016 23:46
Wracaj jak najczęściej! I kiedy chcesz.


Pozdrawiam,

DoCo
retro dnia 15.01.2016 12:23 Ocena: Świetne!
Dlaczego Adela? Czy dlatego, że wykazywała właściwą zdolność oceny rzeczywistości, czy to jednak ta ciepła jodyna, do której wpadła w młodości?

Dobrze robią Twoje opowieści, nawet pomimo głębszych treści. Endorfina za free. Dzięki:)

I Henryk Ćwiąmiklacz ze spokojem powracający do rodzinnej wioski. I tu widzę analogię do tego, co ostatnio wyczytałam w jednej z książek o uprawianiu własnego ogródka.
Przekartkowałam i znalazłam:
„(…) przemoc i grabieże, których dopuszczają się królowie, nie mogą się równać z produktywnym i spokojnym życiem tych, którzy zajmują się własnymi sprawami i dbają o własny ogródek.”

Dnia miłego! Pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 15.01.2016 21:08
Tak Adeli dali na imię rodzice. Stawiałbym na ciepłą jodynę ;)

Jak człowiek niewinny, to z radością powraca na swoje śmieci, jak w wypadku słodkiego sobieradka Ćwiąmiklacza. A władza korumpuje, dlatego lepiej nie uczestniczyć w jej knowaniach. Czy pamiętasz może aferę pornograficzną sprzed ponad 15lat! Krzyczano, że pornografia zatruwa przeciętnego Polaka i jego jedyniesłuszną wiarę. Zrobił się krzyk w mediach....który tak z nagła ucichł. Dlaczego?

Chłopaki z wydawnictw tego typu załadowali kaskę w walizki i pojechali do sejmu naszego nie zawisłego, pogadali z kim trzeba, zostawili walizki, gdzie trzeba i...nadal możesz kupować gazetki dla facetów i erotomanów w kioskach. Jedyne utrudnienie jest takie, że teraz trzeba sięgać na wysoką półkę.

Więc z prozy DoCo przeziera sama prawda, której nie każdy jednak znieść może.

O i tak.


Dziekuję za wizyty i pozostawienie śladu w postaci komentarza.


Pozdrawiam i do nastepnego!

DoCo
akacjowa agnes dnia 12.02.2016 19:45 Ocena: Świetne!
DoCo, przesłuchałam wszystkie 6 odcinków. Jestem porażona pomysłowością i wykonaniem. Toż to profesjonalizm z najwyższej półki! Nie wiem, co mówić, tak mnie doszczętnie wymiotło.

Widzę w Twojej opowieści obecną sytuację Polski. Jakoś tak strasznie politycznie skojarzyli mi się ci niebiescy. Omamili, ogłupili, otępili i usunęli. Gdy napotkali niepodatną, zaniemogli i zniknęli byli, bo globalnie dominować chcięli ;)

Cudny ten zakład dla niesztandardowych . Jeden lepszy od drugiego. A te nazwiska! - bajka! :)

Uwielbiam Twoje opowieści. Wciągają w inny świat. A może w taki sam, ale z innego kąta widziany? :)

Miodzio.
Dobra Cobra dnia 13.02.2016 19:29
Jesteś tak dzielną, że wytrwałaś przy tej opowieści! Należy Ci się co najmniej medal z pyry ;)


Droga akacjowa,

Opowieść jest ponadczasową, skojarzenia z obecną sytuacją w kraju absolutnie przypadkowe. Reszta to nasze rodzime c'est la vie.

Dodajesz skrzydeł dobrocobrowym pomysłom lubiejąc je. Dokładnie taki jest powód ich powstawania: ku pokrzepieniu serc i uradowaniu zatroskanego Czytelnika, ganniającego za wieloma rzeczami.


Zapraszam w przyszłości do dalszego explorowania światów dobrocobrowych, nie tak odległych od naszego.


Paaaaaa, dziękuję za odwiedzinki i słodkiego komenta. Uhhhhh. Pozdrawiam


DoCo
akacjowa agnes dnia 13.02.2016 22:08 Ocena: Świetne!
Jeszcze Pendula i Sztuka Przetrwania mi zostały. Zabiorę się za nie, bo kusisz, kusisz :)
Dobra Cobra dnia 14.02.2016 20:52
Nic na siłę, proszę....

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty