- Maaamoo! Mamo, mamo, mamo! - Tomi stał nad matką, szarpiąc ją. Jak zwykle miała sen tak twardy, że nie sposób jej było obudzić. Mały rudzielec przestał w końcu targać kobietą. Spojrzał smutno na Julię i wyszedł z izby.
- Wiedziałem, że to zrobi - powiedział do siebie. - Dlaczego mnie nie wzięła?
Podszedł do starej, zniszczonej komody, stojącej przy drzwiach wyjściowych. Szarpnął pierwszą szufladę, która tylko uchyliła się nieco, wydając nieprzyjemne dla ucha dźwięki. Skrzywił się. Komoda była w opłakanym stanie. Jak cały dom. Pociągnął ponownie. Szuflada wysunęła się na tyle, by mały mógł włożyć tam rękę. Wyciągnął z niej sakwę i niewielki pordzewiały sztylet. Mimo lat spędzonych w najgłębszym zakamarku mebla, nadal był bardzo ostry. Schował sztylet do pochwy, znalezionej wcześniej pod łóżkiem rodziców, sakiewkę zaś włożył do kieszeni tuniki. Nie zawracał sobie głowy zamykaniem komody. Nie było to konieczne. I tak jej nikt nie dotykał. Prócz Roy. Tomi poszedł na tyły domu i po omacku znalazł drabinę wiszącą na ścianie. Było bardzo ciemno i miał niewielkie problemy z odnajdywaniem kolejnych szczebli. W końcu wspiął się na dach. Na kolanach doszedł na środek i usiadł. Stopami odgarnął gałęzie oraz liście, które przysypały zadaszenie. Następnie włożył palec do odkrytej dziury i oderwał kawałek drewna.
- No chodź tutaj. W końcu się do czegoś przydasz - szepnął chłopiec, wyciągając z otworu spory przedmiot, zawinięty w kawał skóry.
Przysypał dziurę wszystkim, co miał pod ręką i zszedł ostrożnie z powrotem na ziemię. Paczkę owiniętą skórą trzymał pod pachą.
Wrócił do domu i przystanął przed jednymi z drzwi, przyglądając się im z uwagą. Były zaryglowane. Miał zamiar obudzić matkę i prosić o pomoc w odnalezieniu siostry. Wpadł jednak na lepszy, aczkolwiek bardzo ryzykowny pomysł.
Przecież mogę sam jej pomóc - pomyślał - Będzie ze mnie dumna.
Odłożył wygrzebany z dachu pakunek na podłogę i chwycił deskę blokującą drzwi. Szarpnął do góry. Była dla niego nieznośnie ciężka, jednak chłopiec zaparł się i chwilę później deska wylądowała z hukiem na drewnianej posadzce. Uchylił drzwi i wsadził głowę w szparę. Pomieszczenie było małe. Znajdował się tam jedynie zakurzony dywan oraz połamane krzesło, które rzucało na ścianę długi cień. Na przeciwko niego wisiały, w niewielkich odstępach, dwie pochodnie. Nie wiadomo kto, i po co je zapalił.
Chłopiec wszedł powoli do środka, zabierając ze sobą skórę. Rozglądał się uważnie wokół, podchodząc na palcach do krzesła.
Zsunął je z dywanu i zaczął go zwijać. W powietrze wzbiły się tumany kurzu.
Rudzielec zmrużył oczy i zakrył dłonią usta. Powstrzymywał kaszel. Zrobił krok w tył. Deska pod jego stopą załamała się. Uroki starego domu. Wyszarpnął nogę z ubytku w posadzce i upadł na kolana. Jego ręce nie znalazły jednak oparcia i chłopiec poleciał do przodu. Wpadł wprost do odsłoniętej chwilę wcześniej piwniczki. Na szczęście nie była ona głęboka.
Będę miał siniaki - pomyślał masując łokieć.
Usiadł po turecku i nasłuchiwał. Czekał, aż wzrok przyzwyczai się do ciemności.
Chrobotanie. Cisza. Trzy sekundy przerwy i znów chrobotanie. Cisza. Trzy sekundy, cztery, pięć, sześć... znajomy odgłos rozległ się dużo bliżej. Z początku po lewej stronie chłopca, następnie po prawej.
Tomi, przyzwyczajony do dźwięków, nie zwrócił na nie większej uwagi.
- Przyniosłem Ci coś - powiedział w przestrzeń.
Kilkanaście metrów od chłopca, zapaliła się pochodnia. Była ona jednak bardzo mała i poświata ledwie muskała jego nogi.
Coś przeczesało mu włosy. Wzdrygnął się, jednak nie ruszył z miejsca.
- Proszę - powiedział, kładąc podarek obok siebie.
Kątem oka dostrzegł pomarszczone dłonie, które złapały tobołek i niezgrabnie przysunęły do siebie. Wtedy się obrócił.
- Babciu, Roy poszła do lasu. Boję się, że już nie wróci - rzekł.
W odpowiedzi otrzymał cios w głowę. Niezbyt mocny. Westchnął rozczarowany.
- Za co?
- Nie mów tak o swojej siostrze. Jest przebiegła jak jaszczurka.
Kobieta podrapała się po siwej głowie. Włosy wypadały jej przy najlżejszym dotyku i niewiele już ich zostało. Była brudna i chuda. Nie patrzyła na chłopca. Tuliła to, co przyniósł.
- Musisz mi pomóc ją znaleźć - powiedział Tomi. - Proszę - dodał, widząc jak się zasępiła.
- Przecież wiesz, jak to zrobić. Ale i tak nie możesz pomóc - odpowiedziała staruszka, dziwnie cedząc każde słowo.
Istotnie, wiedział, jednak oczekiwał, że babcia powie coś więcej.
- Ale... - zaczął, jednak kobieta przerwała mu, szczerząc się.
- Idź stąd. Natychmiast.
Wodziła wzrokiem dookoła, nie patrząc na nic konkretnego, jakby żaden przedmiot nie był godzien jej spojrzenia.
Tomi, po chwili wahania, postanowił spełnić polecenie. Nic już nie wskóra. Podskakiwał pod dziurą i machał rękami, dopóki nie złapał metalowej rury. Podciągnął się, wdrapał i wyszedł z pokoju, ryglując drzwi. Zasapany poszedł do sypialni rodziców. Nic się nie zmieniło. Postanowił więc iść w ślad za siostrą.
Wyszedł z domu prosto w las. Już po paru minutach znalazł drzewo charakterystycznie nacięte przez Roy. Podekscytowany i lekko zdenerwowany przeciągnął palcami po śladzie. Dwie poziome kreski i jedna przecinająca je. Był zadowolony, że tak szybko odnalazł wskazówki. Szukał kolejnych nacięć. Im bardziej się oddalał, tym jaśniej robiło się na dworze.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt