Nazywano go tak dlatego, że tuż po wypiciu trzeciego wina, tego które uchodzi za najtańsze w każdym systemie i epoce, wykrzykiwał:
- Wchodzę na orbitę, kurwa!
I faktycznie, gdy tylko butelka odsłaniała dno, Kosmonauta odlatywał: rozkładał ramiona i zaczynał bieg wokół stojących osób. Miało się wrażenie, że jest najbliższym satelitą dla planety, dookoła której się porusza. Wydawał przy tym tyle dźwięków, trudnych do powtórzenia, że wszyscy zgromadzeni mieli wrażenie, że naprawdę pilotuje rakietę. Takie odczucia potęgował fakt, że większość obserwatorów była równie pijana jak nasz bohater.
Kosmonauta krążył z rozpostartymi ramionami tak długo, póki zmęczenie nie dało o sobie znać i spętane alkoholem nogi w połączeniu z grawitacją, nie przyciągnęły go do ziemi. Padał zazwyczaj twarzą wprost do podłoża i wykrzykiwał:
- Wylądowałem!
Było w tym okrzyku tyle radości, że nikt nie zwracał uwagi na głuchy łoskot, jaki towarzyszył uderzeniu podczas upadku.
- Kurwa, to musiało boleć – komentowali koledzy od alkoholu, ale po jakimś czasie Kosmonauta podrywał się z ziemi i krzycząc: Houston, mamy problem, ruszał chwiejnym krokiem w stronę najbliższego sklepu, by wyżebrać lub wybłagać od klientów kilka złotych na nowe wino.
Miał, cholera, gadane, bo nieczęsto zdarzało się, by wrócił z pustymi rękami.
Tamtego dnia też trzymał dwa wina i triumfalnie unosił je nad głową. Tanie wina nie mają korków tylko zakrętki, więc Kosmonauta odkręcił jedną i na dwa łyki opróżnił butelkę. Oczy zaszły mu mgłą (w końcu było to już trzecie wino, nie licząc okazyjnie wypitych rano piw) i krzyknął:
- Kurwa, odlatuję!
Nie było w tym dotychczasowej finezji, nie było rozpostartych ramion, ani biegania dookoła kogokolwiek; Kosmonauta zakręcił się wokół własnej osi i upadł. Jak zwykle nikt nie zwrócił uwagi na głuchy łoskot, który towarzyszył upadkowi. Nikt też nie zauważył strużki krwi, wypływającej spod czoła Kosmonauty; wszyscy zajęci byli ratowaniem drugiej butelki wina, która potoczyła się po ziemi w stronę parkowej ławki. Wino, w sposób demokratyczny, ruszyło z rąk do rąk i tylko ktoś bardziej lub mniej przytomny, patrząc w stronę Kosmonauty, zauważył:
- Nasz lotnik, kurwa, wylądował.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt