Nikt nie pamiętał, jak się nazywa, może tylko poza listonoszem, chociaż i w jego umyśle funkcjonował raczej jako adres, niż osoba. Potężna postura, sto dwadzieścia kilogramów i prawie dwa metry wzrostu wzbudzały początkowo strach, ale uśmiech, który niezmiennie gościł na jego twarzy, powodował, że wszystkim wokół udzielał się radosny nastrój.
Mieszkał sam, w małym kwadratowym domku, który odziedziczył po matce. Nie był wariatem, jak często wołały za nim dzieci na ulicy, ale rozwój jego umysłu zatrzymał się w wieku ośmiu lat. Wtedy właśnie usłyszał o bohaterze i też postanowił nim zostać. To wcale niełatwe, mając ciało czterdziestolatka i umysł ośmiolatka zostać bohaterem, a jednak ciągle wierzył, że kimś takim właśnie kiedyś będzie.
Prowadził bardzo uporządkowane życie: codziennie rano zakupy w osiedlowym sklepie – bardzo skromne, bo niewielka renta nie pozwalała na zbytki - później śniadanie i obowiązkowy spacer. Niezależnie od pogody wychodził z domu około godziny dziewiątej i chodził po mieście, dla jednych bez celu, ale dla niego z określonym zamiarem zobaczenia, jak funkcjonuje świat konkretnego dnia. Wdychał zapachy, chłonął ciepło lub chłód dnia, a nade wszystko uśmiechał się do wszystkich promiennie i radosnym głosem wołał: dzyń, dzyń, dzyń, dobry dziń! I nie zdarzało się, by obdarowani tym wesołym okrzykiem mieli później złe samopoczucie.
W czwartek, jak zwykle podczas spaceru, wszedł do sklepu z elektroniką. Lubił te wszystkie świecące rzeczy i niezmiennie fascynowała go muzyka wydobywająca się ze ścian; to była magia, której nie rozumiał. Tego dnia jednak w sklepie panowała cisza. Rozejrzał się dookoła i już chciał zawołać „dzyń, dzyń”, gdy dostrzegł trzy postacie w dziwnych czarnych maskach z dziurkami na oczy i usta; gdzieś już takie widział, ale w tej chwili nie mógł sobie przypomnieć skąd zna to przebranie. Obok nich, ze spuszczonymi głowami stało dwóch sprzedawców w firmowych uniformach i… Wtedy krzyknął, bo dostrzegł leżącą na podłodze dziewczynę, która zawsze odpowiadała na jego pytania i nie irytowała się jak inni, gdy zadawał ich zbyt wiele. Oczy miała zamknięte, a na jej włosach dostrzegł skrzep krwi. Gdy wrzasnął, trzy zamaskowane osoby odwróciły się w jego stronę. Wtedy przypomniał sobie skąd zna to przebranie: w każdej kreskówce występował zły i prawie zawsze jego twarz ukryta była za maską, i dopiero bohater, zdzierając ją w ostatniej scenie filmu, odkrywał prawdziwą tożsamość bandyty. Nie zdążył się ruszyć, gdy jeden ze złych wycelował w jego stronę pistolet. Nie wiadomo, co nim powodowało, ale zamiast stanąć w miejscu i unieść ręce zawołał: dzyń, dzyń, dzyń, dobry dziń, i rzucił się na napastników. Padł strzał i wszystko potoczyło się tak szybko, że później, gdy już przybyła policja, nikt nie był w stanie podać szczegółów wydarzeń. Jedno tylko było pewne: na podłodze leżało trzech nieprzytomnych bandytów, a do posadzki przygniatało ich ciało potężnego mężczyzny.
Po kilku dniach, gdy lekarz medycyny sądowej zakończył oględziny ciała, odbył się pogrzeb:
smutna uroczystość z udziałem tylko kilku osób. Kiedy ksiądz opuścił cmentarz, a grób został usypany, jedyna dziewczyna, która była obecna podczas pogrzebu, wyjęła z torby tabliczkę i wbiła ją w kopczyk świeżo nagromadzonej ziemi. Otarła łzy i ruszyła do domu. Po chwili lunął deszcz i napis „bohater” umieszczony na tabliczce zaczął się rozmywać i ściekać na ziemię. Po godzinie nie został po nim żaden ślad.
Proces trzech bandytów cieszył się wielkim zainteresowaniem mediów i publiczności, która tłumnie przybywała na każde posiedzenie sądu. W sumie nic w tym dziwnego, bo nawet w internetowym rankingu na „bohatera roku”, zajęli wysokie drugie miejsce, zaraz za kierowcą, który podczas badania alkomatem wykazał się siedmioma promilami w wydychanym powietrzu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt