Witaj pamiętniczku - Krzysztof Konrad
Proza » Inne » Witaj pamiętniczku
A A A
Od autora: Zauważyliście, jak zacofany jest nasz naród, jeśli chodzi o szeroko pojętą "psychologię" ? Jak to "znawcy duszy" krytykują przypadki chorób psychicznych, jakoby pacjenci udawali, by zwrócić na siebie uwagę ? Tutaj stworzyłem bohatera, który na skalę świata jest zupełnie anonimowy. Jest to przypadek człowieka cierpiącego na fobię społeczną, oraz depresję skrywaną od 15 lat. Do tego nigdy nie podjął żadnej czynności seksualnej, z czego wynika wiele perypetii. Nie będę jednak przedstawiał świata, który widzi - wyłącznie w szarych, smutnych, pustych barwach - lecz z domieszką groteski, bo fobia społeczna jest czasem zabawna w oczach zdrowego człowieka.

Witaj pamiętniczku. Opowiem Ci taką historię, że się rozkleisz. Rozkleisz się, choć nic po Tobie nie będzie kapało. Rozkleisz się, bo będzie gorąco, choć mamy środek zimy. Matka kiedyś przygadywała, żebym coś w Tobie zapisał, bo ponoć trudno się ze mną rozmawia, a ja twierdziłem, że nie było ze mną tak źle - tłumacząc, że to raczej obecność ludzi mnie męczy.

Skoro nie należę do stowarzyszenia superbohaterów, nie uratowałem nikogo przed utonięciem, nie przeżyłem nawet miłości swojego życia, to jak niby masz się rozkleić? Nie wiem, ale początek fajnie brzmi.

                                                                          Ulga, przyjemność, dwa rodzaje ciepła.

Dzisiejszego dnia stwierdziłem, że zrobię coś dobrego do jedzenia, jednak był problem. Przecież jeśli się chce zrobić coś specjalnego, to trzeba z czegoś to zrobić; moja lodówka była zaopatrzona w 57 jajek. Jajka nie są niczym specjalnym. Zdecydowałem się na szalony krok - wyjście z mieszkania, a robiło się ciemno. Samo szukanie kluczy do drzwi zajęło mi dwadzieścia minut, a było dość późno, bo wstałem jakoś po południu. Buty założyłem te na grubej podeszwie, aby się nie poślizgnąć, bo pieprzone wyboje na chodniku potrafią zabić. Stwierdziłem też, że jeśli już, to wypadałoby wyczyścić te białe najacze. Tyle, o ile samo ubranie ich nie było czasochłonne, bo nie wiążę nigdy obuwia, to starając się o doprowadzenie ich do stanu sprzed kupna, czułem się jak Syzyf, którego jeszcze ktoś gilga w trakcie pracy. Upewniłem się, że okna są pozamykane, gaz zakręcony i przede wszystkim pogasiłem światła, bo moje stare żarówki żrą prąd.

Czystość nie była nigdy jakąś moją wielką domeną, lecz w momencie, kiedy wiem, że moja koszulka zostanie zjedzona żołądek szalejący w amoku głodu, że muszę wyjść… kiedy tak siedzę i dbam o swoje najki, zyskując przy tym kilka dodatkowych minut, to czuję przyjemność.

                Wyszedłem o 17:15. Na pewno była taka godzina, ponieważ mój zegarek pokazywał 17:10, gdyż nastawiam go na „ pięć minutek wcześniej” bym mógł poudawać, że mam jeszcze chwilę czasu na wyjście z mieszkania w celu pójścia do pracy. Było już ciemno, zimny wiatr przeszywał moje palce, kiedy tylko zamknąłem drzwi od klatki. Oddychałem płytko i jeszcze para wylatująca z mych ust uniemożliwiała dalekie widzenie, jednak ta misja musiała się udać; powiedziałem sobie, że wszystko musi zakończyć się powodzeniem po przejściu tych czterdziestu metrów. To była już połowa drogi, nie chciałem wracać, zdecydowałem, że dotrwam, chociaż jest cztery na minusie i temperatura pewnie nadal spada. Odległość malała, a moje serce zwalniało przy tym, jakby wszystko było od tego zależne. Kiedy już myślałem, że pójdzie łatwiej, niż ostatnio – dosłownie jakby ktoś zrobił mi to specjalnie – oczywiście musiało się coś stać, mianowicie zobaczyłem dwóch podejrzanych typów. Jeden palił papierosa, drugi natomiast wyrzucił z kieszeni jakieś papierki, oraz przeklinał. To było trochę przerażające, ale jeszcze nie tak bardzo, jak wtedy, gdy jeden z nich się na mnie spojrzał. Jego niebieskie gały wpatrywały się w moje oczy przez bite trzy sekundy, później zachował taki dziwny spokój i coś pomrukiwał, pewnie na mój temat, bo tamten drugi się zaśmiał.

Doszedłem o godzinie 17:20, wliczam w to czas w którym próbowałem otworzyć łokciem drzwi od sklepu, gdyż klamka strasznie się lepiła. Wszystko utrudniał ten uciążliwy wiatr i nie mogłem tego zrobić. Oczywiste jest, że po chwili w to roztrzęsione wnętrze kolejny raz uderzyło coś, przez co słyszałem oddech własnego serca – ktoś złapał za tę klamkę i otworzył drzwi; pomyślałem sobie, że musi być okropnym świrem, kiedy jeszcze nie spojrzałem na jego twarz, ale gdy się odważyłem, wszystko zostało wyjaśnione, gdzieś głęboko - w mojej podświadomości – to był jeden z tych lumpów, mało tego; zrobił dziwny ruch dłonią w kierunku wejścia i powiedział „Proszę”. Kutafon, teraz udaje miłego, a jak wyjdę, to mnie pobije z tym drugim i jeszcze pewnie okradną. Nie zrobiło mi się lepiej, kiedy znalazłem się z tym człowiekiem w środku naszego… osiedlowego sklepiku. Niby odczuwalne w moim ciele było ciepło, jednakże nie było to uczucie uchodzącego z ciebie ciśnienia, jakichś emocji, tylko przegrzanie systemu w związku z ich namnażaniem, oraz powiększające się jezioro magmy, która właśnie robi sobie z ciebie swój własny krater.

Kupił chyba z sześć wagonów papierosów, oraz jedne zapałki. Nie dosyć, że jest szpetnym dresem, nałogowcem i brudasem, który dotyka oplutych klamek, to jeszcze okazuje się być kompletnym idiotą, gdyż kupił jedno małe pudełko zapałek do 1200 papierosów. Jedyny superlatyw, jaki w nim ujrzałem był taki, że się pożegnał, chociaż nie domknął drzwi.

                Ekspedientka zapewne była przerażona tą osobą równolegle ze mną, chociaż nie było tego specjalnie widać, jednakże jest to starsza kobieta, która pewnie wiele razy miała styczność z taką patologią, więc potrafi zachować twarz. Zrozummy się – starsza, nie stara. Ciężko mi to opisać, ale kiedy patrzę w okolice lady i wiem, że więcej już nie wychwycę; właśnie wtedy przychodzi to przyjemniejsze ciepło i wszystko ze mnie zlatuje, jakby ktoś zrobił lekkie nakłucie w moim ciele, a ja lubię nakłucia. Czas leciał, przestałem tak choro fantazjować i kupiłem bochenek chleba plus dwa pasztety. Powód? Po małym wyliczeniu okazało się, że nie mogę sobie pozwolić na dłuższe gotowanie, skoro jest już tak późno, a zanim doszedłbym do mieszkania, to nie byłoby nawet o tym mowy.

Drzwi mojej stancji otworzyły się o godzinie 17:30. Po zjedzeniu kanapki, oraz dokładnej analizie kolejnego skrawka mojego życia, poszedłem się umyć. Higiena też jest ciekawym elementem mojej egzystencji, lecz o tym opowiem Tobie później. Do kiedyś, pamiętniczku.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krzysztof Konrad · dnia 23.01.2016 18:19 · Czytań: 492 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
Madzikuss dnia 23.01.2016 22:30
Opisy naprawdę dobre, mimo że to przedstawienie zwykłych czynności, tylko z nieco innej perspektywy. Tok myślenia bohatera bardzo mi się spodobał. W niektórych momentach przypominał nieco mój własny - chociażby moment spotkania z "podejrzanymi typkami".
Mam nadzieję, że doczekam się tego "kiedyś" i zobaczę kolejny wpis do pamiętniczka :)
Bernierdh dnia 23.01.2016 22:52
Naprawdę fajne - do tego wszystko się zgadza: i zwracanie uwagi na pozornie nieistotne szczegóły, i analizowanie wszystkiego po kilka razy, i zakładanie najgorszych scenariuszy, i - przede wszystkim - robienie poważnego problemu ze zwykłego pójścia do sklepu.
Twój bohater jest bardzo prawdziwy i bardzo realistyczny, jego przemyślenia nawet na sekundę nie zalatują fałszem, brzmią zupełnie naturalnie.
Podobało mi się - nie tylko sam tekst, ale zwłaszcza kreacja bohatera, z dużym szacunkiem i zrozumieniem zarówno dla niego, jak i jego problemów.
Pozdrawiam serdecznie.

PS: Masz jakieś literówki, rzuciło mi się w oczy "wyjście z mieszania" jakoś na początku.
Krzysztof Konrad dnia 24.01.2016 15:23
Dziękuję za pozytywne komentarze. Oczywiście, zamierzam zamieścić wątek fabularny i ciągnąć to, jednakże wstawiając dłuższe fragmenty, gdyż na publikację fragmentu dosyć długo się tutaj czeka.

Ludzie nie rozumieją, że nie przebity bok świadczy o cierpieniu. Jesteśmy wzrokowcami, Bernierdh - szukamy przebitego boku. Ja tylko pragnę tego, by chociaż cząstka społeczności spróbowała spojrzeć na to z innej perspektywy, jeśli ta realna do nich nie przemawia i nadal nie wierzą. Dziękuję, że podoba się forma, bo ciężko pisać lekko niepoważnie o przypadkach zupełnie poważnych.

~Bobek poprawiony.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty