Ja pier... - DiMaggio
Proza » Inne » Ja pier...
A A A
Od autora: Niepotrzebne skreślić bądź ocenzurować.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Niektórzy mówią, że nie człowiek wybiera pisanie, a pisanie wybiera człowieka. Coś w tym jest, o ile nie kręcą cię opowieści o smokach, potworach i innym nadprzyrodzonym gównie tworzącym się w głowach pisarzy, którzy trafili na zły kwas. Pisanie jest lepsze niż rozmowa. W rozmowie każdy boi się powiedzieć o sobie całą prawdę, przytoczyć czarne karty swego życia, które stawiają cię w innym świetle niż wszyscy myśleli dotychczas. Pisanie jest jak przyjaciel, który przeżył z tobą każde gówno. Nie ocenia, nie krytykuje, nie patrzy jak na totalnego chuja wyzutego z wyższych uczuć. Papier przyjmie wszystko i nic nie ma prawa mu się nie spodobać. Dobrze jest wyrzucić z siebie to całe ścierwo, które żre nas od środka jak pasożyt. Żywi się resztkami padliny naszej duszy, aż w końcu ją tracimy. Da się w tym paradoksalnie odnaleźć szczęście. To bardzo specyficzny typ szczęścia, które czerpie się z nieszczęścia, z odgłosu trawionego nad ranem alkoholu, który odbija się echem w twojej głowie, z głodu, moralnego kaca - jeśli o jakiejś moralności możesz sobie jeszcze pozwolić mówić. Myślę, że działa tu zasada skrajności. Szczęście jest stanem skrajnym i ma swoje przeciwieństwo w postaci nieszczęścia. Prawdziwie tych uczuć doznają tylko nieliczni. To jak w biznesie. Można dorobić się sprzedając masowe ilości chłamu za grosze, ale równie skuteczne jest sprzedawanie luksusowego gówna w małych ilościach za to za gruby szmal. Ważne, żeby znaleźć swoją niszę i umieć z niej czerpać. Koniec końców co za różnica czy szumi ci we łbie od ascetycznego życia w medytacji czy od ciągłego kaca, leczonego metodą "czym się strułeś, tym się lecz". Nawet teraz będąc na kacu i pisząc te bzdury, czuję to przyjemne nieszczęście, gdy myśląc o wczorajszym, słyszę w głowie nieprzerwane "ja pierdolę, ja pierdolę, jaaa pierdolę". Z resztą jak co najmniej kilka razy w tygodniu po przebudzeniu.
Popijałem któreś z kolei piwko przy barze - jak zwykle. To moje ulubione zajęcie, hobby - picie przy barze. Ale o tym może kiedy indziej. Byłem już lekko wstawiony. Z nudów stwierdziłem, że dobrze by było odwiedzić jakąś miłość na telefon. Pomyślałem o jakiejś fajnej mamuśce. Po alkoholu lubię starsze. Dosyć często je lubię. Znalazłem. Na zdjęciach było super. 150. Biorę. Po telefonie znałem już adres i za 20 minut byłem na miejscu. Po drodze kupiłem jeszcze puszkę Jacka Daniels'a z colą (chory wymysł swoją drogą), tak żeby umilić ten krótki spacer, bo daleko nie miałem.

Trafiłem. Stara kamienica. W pobliżu kilka taksówek wyraźnie czekających na klientów oraz co krok jakiś podejrzany typek. Wydawało się, że na tej krótkiej, gdzieś zakamuflowanej w centrum miasta uliczce, zapomnianej przez moralność można było wcisnąć dowolny numer domofonu w dowolnej klatce i z 90% prawdopodobieństwem trafić na gotową na robotę dupę. Wszedłem. Od razu poczułem rozczarowanie. Zdjęcia musiały być robione 30 kilo i pewnie kilka lat temu. Trudno. Nie miałem serca jej odmówić, w końcu każda kobieta ma uczucia. Uważam dziwki nawet za porządniejsze od tych pruderyjnych kurewek udających cnotki, panie domu i wierne żony, który pod nieobecność męża czy chłopaka szlajają się po spelunach, chcąc spróbować jak to jest być braną na dwie dzidy. Poszedłem pod prysznic. Łazienka w kiepskim stanie, co wskazywało na duży obrót w interesie. Zapach wilgoci od niemal nieprzerwanych kąpieli "odświeżających" unosił się w powietrzu niczym w pomeczowej łaźni. Najtańszy płyn pod prysznic. Ok, nie przyszedłem do hotelu ani do SPA. Jego rola jest totalnie podstawowa i to zrozumiałe. Wytarłem jaja ręcznikiem i powiesiłem na kaloryferze, obok wielu innych suszących się jednocześnie. Wróciłem do pokoju. Zdjąłem z siebie wszystko bez zbędnej otoczki normalnie z tym związanej i położyłem się. Na szczęście widoczność w pokoju była ograniczona przez zgaszone światła. Chyba celowo. Znała prawdę na temat swej urody i figury. Zaproponowała masaż na początek. Super, nie będę jej widział przez kolejne 15 minut, a będzie przyjemnie. Nie było. Faktura jej dłoni oraz grubość palców nie dawały zapomnieć o tym co widziałem jeszcze kilka minut temu. Znudzona, przechodzona, pączkowata. Jedno zasługuje na uwagę. Była czysta i pachnąca - zaryzykuję stwierdzenie, że sterylna. Jak prawdziwy lekarz z tym, że z kręgosłupa to akurat szpiku nie spuszczała. Zaproponowała 69. I tutaj mój mózg wyraźnie sfiksował. Nie raz korzystałem z usług pięknych prostytutek, ale nawet ich ciało, młodość i uroda nie przekonywały mnie do lizania ich pizdy, mając w głowie świadomość, ile fiutów tego dnia się przez nią przewinęło. W tym jednak przypadku mój odurzony mózg zareagował inaczej. Sprytnie. Obronnie. Nasunął błyskawicznie dwie myśli. Po pierwsze, kolejne minuty bez oglądania jej w pełnej krasie, a po drugie, akurat jej dupa była jedyną akceptowalną częścią ciała. Tak, lubię duże dupy. I poszło. Nic nie czuję. O ile mózg był neutralny to fiut wyraźnie się zbuntował i zareagował obrzydzeniem. Stał, ale nic nie czułem. Czyżby miał oczy? W końcu to on był skazany na ten widok. Po błyskawicznych kilku minutach zwymiotował. Bez żadnej przyjemności. Tak mechanicznie. Jak komandos. Wykonać zadanie i zniknąć. Bez litości, sentymentu, efektu "wow". To było dziwne. Czułem, jakby mój fiut nie był mój. I nie mam tu na myśli jakiegoś obcego ciała w moim odbycie. Jakby żył swoim życiem. Chciało by się mu wrzucić - "Ty chuju!". Zostało dużo czasu, więc zaproponowała papierosa na regenerację i szybki powrót do ofensywy. Zapaliliśmy. Próbowała zagaić rozmową, ale ta wyraźnie się nie kleiła. Zaciągając się dymem i zdawkowo odpowiadając, patrzyłem pod kątem czterdziestu pięciu stopni w podłogę, przed siebie, unikając jej wzroku niczym bazyliszka. Dopaliliśmy i wróciłem na łóżko. Położyłem się na plecach, a ona ciągnęła druta. Patrzyłem w sufit i wsłuchiwałem się w muzykę. To pomogło zapomnieć i udało się wskrzesić mojego ptaka. Raz kozie śmierć - pomyślałem. Obróciłem ją i teraz ona leżała na plecach. Wlazłem w nią. Na początku patrzyłem przed siebie i wsłuchiwałem się jak moje zazwyczaj nadpobudliwe lędźwie obijają się o jej dupę, klaszcząc w rytm muzyki. Nawet to szło, ale im częściej na nią zerkałem tym fiut robił się bardziej miękki. Aż padł.
- Nic z tego nie będzie, sorry.
- Ok. Przynajmniej raz doszedłeś, to się liczy.
Marne pocieszenie, ale słychać było w tym rutynę więc to chyba nie pierwszy raz w jej wykonaniu. Wziąłem raz jeszcze prysznic i spierdoliłem do baru.

Wypiłem już kilka szklanek whiskey i zacząłem podrywać barmankę. Takie już mam hobby, picie przy barze i podrywanie barmanek. Jak zwykle dobrze mi szło, ale po oczach jej koleżanki zza baru widziałem, że chyba jestem nieco zbyt wulgarny. Fakt, że byłem już najebany, ale z klasą. Poza tym wiedziałem, że dobrze mi szło. Mimo wszystko opuściłem speszoną bar-piękność o kruczoczarnych włosach, bo jej koleżanka o urodzie niezwykle przeciętnej wyglądała na zniesmaczoną. Miałem gdzieś w sobie tą pewność, że po prostu dawno nie miała przeglądu.

Zmieniłem bar na moją starą spelunkę, gdzie z dobrym kolegą barmanem wychyliliśmy kilka szklanek. Było już blisko świtu, więc zabrałem się w kierunku mieszkania. Po drodze wstąpiłem do nocnego, aby wziąć coś na drogę - w końcu to aż 15 minut. Organizm mógłby doznać szoku. W sklepie pracował albo idiota, albo był na kwasie, albo to był jego pierwszy dzień. W pracy. A nawet w życiu. Nie wiedział co się dzieje. Ludzie brali co się dało, a płacili tylko za część. Lecz on był zbyt wielką cipą, żeby chociaż zwrócić im uwagę. Z wydawaniem reszty też miał problem. Nie wiedział gdzie co jest, a sklepik w którym pracował miał 15 mkw i zaopatrzony był w alkohol, papierosy i przepitki. Poprosiłem o setkę i małą colę. Nie wiedział o co chodzi.
-Za tobą. W lewo. Nie tu , u samej góry.
- Nie widzę czystej Soplicy.
Cały czas słyszałem chichoty klientów stojących za mną. Koleś był wyjątkowy.
- To żołądkową. Za tobą. W lodówce. Tak, to ta stojąca, świecąca szafa.
- Aaa jest.
Rzuciłem banknot i nawet nie spodziewając się reszty odwróciłem się do wyjścia. I co zobaczyłem? Tą chichotką była śliczna bar-dupa z poprzedniego miejsca. Te piękne, czarne włosy... Szybko się rozmyśliłem co do braku reszty i dorzuciłem nieogarniętemu facetowi za ladą na drugi zestaw. W mieszkaniu czekała na mnie tajemnicza buteleczka, więc nie bałem się o zaopatrzenie. Wyszliśmy. Jakby z automatu. W zasadzie nie wymieniając słów, a jedynie gesty. Odlałem trochę coli na trawnik i uzupełniłem wódą. Popijając dotarliśmy do mnie. Po krótkiej, ale jakże wystarczającej grze wstępnej w windzie, przekroczyliśmy próg moich drzwi. Kazałem jej napełnić szklanki zawartością tego co było w lodówce, a sam poszedłem się odlać. Była szybka. Zanim skończyłem, ona siedziała już naga na łóżku z dwiema szklaneczkami w ręce. Nie wiedziałem nawet, że mam lód.

Dymaliśmy się do południa z przerwami na 15 minutowe drzemki. To dla mnie zawsze wystarczająca regeneracja. Po którymś razie z kolei zasnąłem na dobre. Kiedy się przebudziłem, na zewnątrz już się ściemniało. Jej już nie było. Zostały tylko jej kruczoczarne włosy wplątane w moje jaja. Cóż za romantyczna noc. Jedyne co ciśnie mi się na myśl, to: "Ja pierdolę, ja pierdolę, jaaa pierdolę".

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
DiMaggio · dnia 31.01.2016 02:09 · Czytań: 470 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
mike17 dnia 31.01.2016 17:26
Jak dla mnie, naturalisty i gościa nieuciekającego od żadnych literackich tabu, tekst z lekka denny.
Nie osadzony w żadnych realiach, jak wyrwany z kontekstu slajd.
Rozumiem, że koleś lubił sobie podymać, ale dymanie jako temat utworu literackiego raczej się nie sprzeda, musi być częścią czegoś większego, wpleść się w fabułę, być jakimś wątkiem pobocznym, epizodem, ale samo w sobie, to już nie działa, odkąd są na rynku pornosy i wszelaka golizna.
Tu jest taki wyrwany slajd.
Tylko slajd, z którego dla mnie nic nie wynika.
To, że ludzie kopulują, nie dziwi nikogo, ale pisanie o tym, by pisać, już tak.
Do kogo adresowany był ten tekst?
Coś mi majaczy w wyobraźni, ale wolę przemilczeć.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty