PROLOGUE
Była jedyną kobietą, na którą ręki nigdy nie śmiał się podnieść. Miłość jego życia. Choć wiedziała, ile ludzi zabił w swoim życiu, potrafiła to zaakceptować, umiała żyć ze świadomością, że za miesiąc, a może dzień czy nawet godzinę usłyszy ten sam komunikat w telewizji. Że zabito kolejną młodą dziennikarkę, że nosiła to jedno charakterystyczne znamię, że badała tę samą sprawę, jak wszystkie pozostałe. Szanowała to, że będzie on musiał przez następne kilkadziesiąt tygodniu żyć w ukryciu, aby zbrodnie, które popełnił nigdy nie ujrzały światła dziennego. Potrafiła zachować zimną krew w sytuacji, kiedy budził się w nocy i spoglądawszy przez okno na niebieskie wirujące światło radiowozów, będzie drżał, a w konsekwencji tego żółty płyn z jego krocza, powoli opadać będzie na dopiero co wypastowane panele. Znała ten scenariusz na pamięć. Tak było co roku, w dzień jego kolejnych urodzin, kiedy wbrew pozorom powinien cieszyć się, być wesołym i przyjąć kolejny drogi prezent, na który wydała swoje ostatnie pieniądze. Jednak, w tym dniu wszystko wracało. Najgorsze wspomnienia związane z rodzinnym domem, szkołą czy środowiskiem lokalnym, w jakim się wychowywał. I to właśnie było przyczynkiem jego ostrych często perwersyjnych zapędów seksualnych, których nijak nie potrafił ostudzić. Brał tabletki, ale to tylko zaszkodziło mu na wątrobę, niż pomogło na jego i tak już podziurawiony mózg. Z każdą zbrodnią, z każdym kolejnym precyzyjnym cięciem w szyje, z każdą kolejną ofiarą musiał wyładować się seksualnie. Czasem w myślach sama go namawiała, by jednej czy drugiej wsadził z przodu lub z tyłu, a jak musi to i z tej i z tej. Nigdy jednak na głos mu tego nie powiedziała. Po prostu nie potrafiła. Nie była złą kobietą, a on nie był złym mężczyzną. To wpływ rodziny i znajomych takim go uczynił. Dlatego teraz nienawidzi ludzi. Nie potrafi się do nich uśmiechnąć, choć w domu zachowuje pozory wesołości. Nie potrafi podejść, powiedzieć „dzień dobry”. Idzie ulicą, cały czas wpatrując się w jeden upatrzony wcześniej punkt, wszystkimi innymi zmysłami poszukując swej ofiary. Kiedy już wyłapie ją spośród tłumu, układa w głowie, na sucho swój kolejny misterny plan. Potem, czym prędzej przychodzi do domu, ściąga ten sam pięcioletni płaszcz, wchodzi do pokoju, przekręca klucz i nie widać go przez następne kilka tygodni. Zjada wszystko, co podstawi mu się przed drzwi. I kiedy po kilku tygodniach intensywnej pracy, wszystko sobie dokładnie rozpisze prosi ją do pokoju, siada naprzeciw niej i z radością w głosie odczytuje swe dzieło. A ona po raz kolejny, z tym samym przerażeniem w oczach, z tym samym mocno pulsującym oddechem, bije brawo. I dopiero wtedy dostrzec można, na jego pokrytej tysiącem małych piegów twarzy, lekki, niczym nie wymuszony uśmiech.
Nazywam się Ann i jestem matką młodego Kuby Rozpruwacza.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt