Dzieje pewnej nocy - Miladora
Proza » Inne » Dzieje pewnej nocy
A A A

Noc w porównaniu z dniem ma tę
przewagę, że podkreśla wszelkie
podobieństwa, a zaciera różnice.


Dzieje pewnej nocy

   To naprawdę miała być super impreza. Nie każdego dnia bowiem człowiek dostaje się na studia, choćby tym człowiekiem była tylko własna siostra. Ja na szczęście nie musiałem się włączać. Jako próżniak i obibok mogłem stać z boku i spokojnie patrzeć na cały ten galimatias związany z przygotowaniami do Wielkiej Inicjacji.

   Muszę przyznać, że ekipa Siostruni działała sprawnie. Już od rana zrobił się ruch w interesie i co chwilę ktoś przybiegał z butelką pod pachą, a Siostra z uśmiechem Kota z Cheshire ładowała to wszystko do pianina.

I kto by przypuszczał, że ten mebel jest taki pojemny... – pomyślałem, zaglądając przez szparę.

   Wczesnym popołudniem bateria była gotowa do rozładowania. Siostra krzątała się po kuchni, Wujo śpiewał w łazience, Matka wróciła właśnie z pracy i nawet ja, usiłując jak najmniej plątać im się pod nogami, rąbnąłem tylko parę kanapek. Mam styl. Potem usłyszałem niewyraźny głos Siostry i na palcach podszedłem pod pokój. Zajrzałem. Przed pianinem stała Matka z zatroskaną twarzą i w milczeniu przyglądała się szeregowi butelek, poruszając wargami. Liczyła?

   – O, jasny... – szepnąłem do siebie.

Siostra usiłowała nie wyglądać na speszoną, chociaż z trudem jej to wychodziło. W końcu Matka zdecydowała się przerwać milczenie.

   – Myślisz, że to wystarczy? – spytała w zadumie.

Zatkało mnie. Nasza Matka? Nasza Niepijąca Żywicielka? Pyta, czy to wystarczy?! Przecież tym można było upić stado słoni!!!

   – Właściwie… to nie wiem... – wykrztusiła Siostra.

Ją widać też zatkało.

   – No to skocz, kup jeszcze ze dwie butelki, to zrobię wam poncz – zaproponowała Matka, sięgając po pieniądze.

Siostrunię momentalnie odblokowało.

   – Stary, chodź ze mną, bądź człowiekiem – poprosiła, jak na nią, to aż podejrzanie grzecznie.

Czemu nie? Mogłem pójść.  W domu i tak nie było nic do roboty.

Wyszliśmy w niezmąconej przyjaźni.

   – Jeszcze tylko po taśmy i wracamy – powiedziała po drodze.

Nawet nie pytałem, kto będzie je niósł. To zapewne ustalono jeszcze przed moim urodzeniem.

   Załadowała mnie jak dromadera. Pod sufit. I poszliśmy. A potem stało się coś, o czym do dzisiaj jeszcze myślę z szacunkiem i podziwem. Wywaliła się na schodach. Mało tego. Zjechała na łeb, na szyję aż na drugi podest. I to z butelkami w rękach!

   O, Dżizus! – jęknąłem w duchu. – Chyba będzie stypa...

I oniemiałem. Siostrunia wstała, jakby nigdy nic, i spoglądając w górę, zapytała gniewnie: – Czego się tak gapisz?! Złaź!

Zacząłem schodzić ostrożnie, by nie przejechać się na potłuczonym szkle, a wtedy do mojej opóźnionej w rozwoju świadomości dotarł bardzo prosty fakt. Szkła nie było! Nie wierzyłem własnym oczom. Zerknąłem w dół na Siostrę. Stała sobie spokojnie, ściskając czule te dwie butelki wina.

   – Teraz już wiem, czemu dostałaś się na ten pieprzony AWF – stwierdziłem z respektem.

   Wróciliśmy cali i zdrowi, a Rodzina w uznaniu powagi sytuacji postanowiła dyskretnie się wynieść. Matka do krewnych, których na szczęście mieliśmy bez liku, a Wujo w sobie tylko znane rejony. Przed wyjściem wypili z nami kielicha i poszli. Ludzi zebrało się już od groma.  Jak na Niepijącą Żywicielkę, to muszę przyznać, że Matce udał się ten poncz. Siostrunia szybko zaczęła mieć w czubie i przestała kontrolować sytuację. To znaczy mnie. W ten sposób mogłem zorganizować własną imprezę i natychmiast skorzystałem z okazji.

   Też zacząłem mieć w czubie. Tak więc na nasze, przepraszam, Siostruni party, dostało się nagle mnóstwo różnych, ledwo znanych znajomych, z których każdy dodatkowo przywlókł jeszcze kogoś. Paru Tymczasowych przypięło się do bufetu, dwie Chwilówki zamknęły się w sypialni, gdzie, jak się potem okazało, przymierzały biżuterię Matki (wiem dobrze, bo na drugi dzień Siostrunia latała, żeby ją odzyskać), ileś tam par kłębiło się w ciemnym gabinecie, tańcząc, a może i nie tańczyli, choć muzyka waliła po uszach, a Najlepszy przyjaciel Obecnego mojej Siostry zabarykadował się w łazience, płacząc.

   – Stary, ratuj! – jęknął Obecny.

   – Ja?! To ona jest na AWF-ie. Niech lezie po gzymsie.

   – Ona jest wlana! A mnie się chce sikać!

Trudno. Wylazłem na balkon. Balustrada-dwa-okna-gzyms-jak-autostrada... Łatwo poszło.  Tylko, kurwa, okno było zamknięte!

Przelazłem z powrotem. Poszło jeszcze łatwiej.

   – Nie da rady, stary. Wyważamy… – powiedziałem do Obecnego.

Obecny zgodził się ochoczo. Jasne, nie jego drzwi. W korytarzu ustawiła się kolejka do sikania. Nawet Tymczasowi odpięli się od bufetu. To były mocne drzwi. Przedwojenne.  Były... Na szczęście Wujo zawsze lubił majsterkowanie, tak więc do dzisiaj nie wiem, czy przypadkiem nie dostarczyłem mu swoistej frajdy, ponieważ w domu już od dawna nie miał nic do naprawy.  W każdym razie nie powiedział ani słowa.

   Wdarliśmy się do łazienki. Najlepszy spał w najlepsze z głową na sedesie. Dał się wywlec bez protestu i Obecny z ulgą zmonopolizował przybytek. Reszta rozlazła się po pokojach. Chyba tańczyli, bo muzyka nadal waliła po uszach. Zresztą nie chciało mi się sprawdzać. Wypiłem parę kielichów i niespodziewanie ogarnął mnie romantyczny nastrój.  Znalazłem się na kanapie. Też takiej przedwojennej, z oparciem. A może już powojennej?  Wszystko mi się pomieszało. Obok siedziała dziewczyna. Nawet całkiem ładna, o ile mogłem rozróżnić w ciemnościach.

   – Stara, ja się jeszcze nigdy nie całowałem! – jęknąłem w przypływie uczucia i... zamarłem!

   – Spadaj, ty kretynie! – powiedziała moja Siostra i wywiało mnie z szybkością kosmolotu.

   Musiałem się pocieszyć. Wziąłem  flachę i wylazłem na gzyms po drugiej stronie. Tam był taki załomek, bardzo wygodny, chyba że patrzyło się na dół. Nie patrzyłem. Usiadłem, zaparłem się nogą i pociągnąłem z flachy. Tak mnie znalazł Dobry przyjaciel Najlepszego i postanowił z miejsca się przyłączyć. Nie wiem, jak wróciliśmy, w każdym razie Siostrunia uznała mnie za eksperta i posłała po pościel. Tym razem to sypialnia została zamknięta, w środku nie było nikogo, a klucz ulotnił się w sobie tylko wiadomy sposób. Całą wieczność łaziłem po gzymsach. Nawet wytrzeźwiałem częściowo, a przynajmniej na tyle, że znowu mogłem się napić. No i ścięło mnie. Przyśnił mi się gzyms, gzyms zmienił się w huśtawkę, huśtawka w karuzelę, zrobiło mi się niedobrze i poleciałem jak wystrzelony z procy... Dobiegłem, otworzyłem, zdążyłem!

Bladym świtem obudził mnie Jego Wysokość Kac.

   – Dżizus! – Poderwało mnie na nogi. – Ale musiałem napaskudzić!

Katapultowałem się z fotela i lu...! Zamurowało mnie kompletnie. Nic! Czysto. Pusto. Zero śladów! Siostrunia sprzątnęła? Nie ona!

   No i znowu łaziłem jak głupi. Otwierałem drzwi, szafy i szafki... zajrzałem do spiżarni, do skrzynki na pościel, do lodówki, na półki z butami... uchyliłem wszystko, co można było uchylić i... nic! Nie sprawdziłem tylko jednej rzeczy. Do głowy by mi nie przyszło... 

Ale o tym dowiedziałem się później. Po paru dniach. Zegar stanął. Taki duży, szafkowy, wyższy ode mnie. Wujo przekręcił kluczyk, otworzył drzwiczki i… reszta jest milczeniem.

Nie poszedłem na studia. Z obawy, że mógłbym się dostać. Czasem staję pod domem i patrzę na gzyms. Fakt – jest jak autostrada.

Tylko, że co ja wtedy byłem?!

Mrówka?!

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 07.11.2008 12:47 · Czytań: 1197 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 18
Komentarze
SzalonaJulka dnia 07.11.2008 14:11 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo zabawna opowieść :) i pozostawia taki niedosyt: co tam było w tym zegarze? - bo mogło być wszystko ;)

mała uwaga:
Cytat:
których na szczęście mieliśmy od liku
'bezliku' - chyba, że to celowe

pozdrawiam :)
Miladora dnia 07.11.2008 14:22
Masz rację, Szalona - dziękuję - "bez liku" oczywiście, poprawiam... :D
A co było w zegarze?
Paw!
SzalonaJulka dnia 07.11.2008 14:28 Ocena: Bardzo dobre
oj Miladoro - lepiej nie dookreślaj mi tak zawartości zegara - wolałam się domyslać, że np. zwłoki ;) poza tym paw szybko by sie ujawnił siejąc aromatem
Miladora dnia 07.11.2008 14:30
Cóż, był dobrze zamknięty... ;)
ginger dnia 07.11.2008 14:50 Ocena: Bardzo dobre
Ja się tam niczego poza pawiem nie spodziewałam. Nie pytajcie, dlaczego (nie mam w domu takiego zegara, jakby co :p).
Całość udana - bo bardzo zabawna. Też się do tego typu historyjki przymierzam - dobrze opowiedziane, nigdy nie są nudne ;)
Jack the Nipper dnia 07.11.2008 16:11 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
miałem prawo stać sobie


Sobie zbędne.

Cytat:
stała Matka z zatroskaną twarzą


Szyk mi się nie podoba, bo wynika z niego, że zatroskana twarz to jakas osoba stojaca obok matki.

Cytat:
i w milczeniu przyglądała się szeregowi butelek, poruszając wargami.


Sugestia: w przyglądała się szeregowi butelek, jednocześnie bezglośnie poruszając wargami.

Cytat:
to wszystko będzie niósł. To


Powtórka

Cytat:
nigdy nic i spoglądając


Tu bym dał: nic, a spoglądając

Cytat:
Stała sobie spokojnie, ściskając czule te


sobie i te zbędne.

Cytat:
przypięło się do bufetu, dwie Chwilówki zamknęły się


Powtórki.

Cytat:
ustawiła się kolejka do sikania. Nawet Tymczasowi odpięli się


Powtórki

Cytat:
mnie znalazł Dobry przyjaciel Najlepszego i postanowił przyłączyć się do mnie


Sugestia: i postanowił sie przyłączyć.

Lekko, łatwo i przyjemnie. Klimat iście studencki. Opowiść w pełni wiarygodna. To doświadczenia własne zakamuflowane pod postacią męskiego bohatera? ;)
Trochę powtórek i zbędnych wyrazów. Po drobnych poprawkach będzie w pełni zasłuzone 5.

Pozdr!
roman dnia 07.11.2008 16:20 Ocena: Świetne!
No nie :)
Świetne i
tyle :D
Wiedziałem, że masz sprawne pióro, wiedziałem :)
Ukłony dołączam Milordowo, ukłony.
Miladora dnia 07.11.2008 16:56
de Nipper, jak ja lubię, kiedy mnie rozbierasz... można by nawet przypuszczać, że robię te błędy celowo, ale... niestety, tak dobrze nie jest, błędy jak króliczki rodzą się same... :D
Dziękuję za udział w polowaniu, poprawię... się. ;)
PS. Jasne, że to z życia!
To ja zleciałam z tych schodów... :lol:
Jack the Nipper dnia 07.11.2008 17:23 Ocena: Bardzo dobre
Porozbieram Cię jeszcze, skoro lubisz:

Cytat:
się na studia, choćby człowiekiem tym była tylko własna siostra. Ja mogłem się wyłączyć.


Cytat:
A potem stało się to, o czym do dzisiaj jeszcze myślę z szacunkiem i podziwem. Wywaliła się na schodach


Cytat:
zebrało się już od groma. Jak na Niepijącą Żywicielkę, to muszę przyznać, że Matce udał się


Cytat:
się do łazienki. Najlepszy spał w najlepsze z głową na sedesie. Dał się


Cytat:
że patrzyło się na dół. Nie patrzyłem. Usiadłem, zaparłem się


Cytat:
mogłem się napić. No i ścięło mnie. Przyśnił mi się gzyms, gzyms zmienił się w huśtawkę, huśtawka w karuzelę, zrobiło mi się niedobrze


Znalezienie tych błędów właściwie podnosi wartośc tekstu - był na tyle wciągający, że nie zauwazylem ich od razu ;)
Miladora dnia 07.11.2008 17:29
Jasny gwint, de Nipper - teraz już mi nikt nawet marnej trójki nie da...
Same sięjączki królicze... :(
Miladora dnia 07.11.2008 19:28
PS.Drogi Jack - niestety mój bohater zgadza się tylko na częściową poprawę tekstu, twierdząc, że zabiegi, które proponujesz odbiorą mu znaczną część owej łobuzerskiej indywidualności w jaką został wyposażony przez Autora. Powiedział, że będzie sobie stał i patrzył, bo on tak właśnie mówi...
W dalszym ciągu z nim pertraktuję. :rol:
Jack the Nipper dnia 07.11.2008 19:37 Ocena: Bardzo dobre
Poprawki, które nanoszę są wyłącznie sugestiami. Nie wszystkie są zgodne z koncepcją artystyczną dzieła i nie trzeba się nimi przejmować, jakby były prawdami objawionymi.
Pokazują tylko, że gdzieś, coś mogło zgrzytnąć, a autor, czy jak w tym wypadku - autorka - mógła była nie zauważyć. Ale przecież czasami, nie tylko zauważyła, ale specjalnie wprowadziła taka a nie inna stylistykę i to jest jak najbardziej ok :)
Jaga dnia 09.11.2008 14:30 Ocena: Bardzo dobre
Zabawna opowieść:)) Masz lekkie pióro. Za chwilę wędruję do Twoich kolejnych tekstów:))
Kushi dnia 21.04.2011 00:21 Ocena: Świetne!
Milu...
Obłędnie poprawiłaś mi tym humor.... czytam czytam i coraz bardziej mi się to podoba:D oj Miluś potrafisz czarować nastrojem:)
I od razu przypomniało mi się to:D (min 06.12):D

http://www.youtube.com/watch?v=hpFsH9zuTJ4 :D

troszkę inna sytuacja ale...:D

Oj Miluś - pozdrawiam księżycowo:D:);)
Miladora dnia 21.04.2011 00:36
No, patrz - nie znałam tego. :D
Wygląda na to, że się podkształcę przy Tobie. :D

Dzięki, Kushinko.
Z buziakiem na dobranoc. :D
Kushi dnia 21.04.2011 00:53 Ocena: Świetne!
Miluś, to koniecznie, koniecznie obejrzyj pierwszą i drugą część:)
Fantastyczna Polska Komedia:)
Pozdrawiam uśmiechem księżycowym:)
Kazjuno dnia 23.04.2020 10:57
No, to się pośmiałem. (Dzionek powinien być lepszy, bo wczoraj żoneczka /zgryźliwe babsko/ jak zawsze marudziła, że kupiłem nie taki odkurzacz. Wolałaby na zmienne papierowe worki).

Imprezkę opisaną z perspektywy zapewne braciszka, stworzyłaś świetnie. Aczkolwiek pożerając tekst, doznałem na końcu małego niedosytu. Dwie poprzednie lektury, o skrzydlatym psie i karierze sikacza do umywalki, właśnie na końcu eksplodowały fajerwerkami. Tutaj najefektowniejszym zapętleniem miało być pokazanie czytelnikowi: "Patrzcie! Po pijaku, potrafię olewać strach przed śmiercią! Przecież spadając z gzymsu, mogłem zamienić się na krwawą miazgę"!
Dla mnie: nihil novi. Sam byłem kiedyś człowiekiem muchą (Ojciec opowiadał mi, że oglądał w Nowym Sączu na rynku popisy faceta który zbierał owacje gawiedzi łażąc po ścianach kamienic jak mucha - plakaty reklamowe zachęcały do oglądania "Człowieka Muchy";).

(Aż się boję Milu, że Cię wkurzę kolejnym ględzeniem. Ale skoro powiedziałem "A" to dopowiem i "B";)
Więc anegdota z własnego podwórka:
Od dziecka miałem lęk wysokości i kiedyś jak twój brat zniwelowałem to alkoholem. Otóż dawno temu "zaprzyjaźnił" się ze mną głośny wrocławski playboy. Dałem cudzysłów, bo wiedziałem, że jest wyrachowanym cwaniakiem i dziwkarzem, a ja mu byłem potrzebny jako ochroniarz/obstawa. (Choć raczej mnie lubił) Miał na początku lat 70-tych Forda Munstanga (chyba jedynego we Wrocławiu) i forsy jak lodu, bo jego tatuś skutecznie okradał zakłady mięsne. Playboy latał za mną po całej Polsce i zapraszał na przeróżne zakrapiane imprezy. Kiedyś, gdy pomieszkiwałem u cioci w Sopocie, zapowiedział się telegramem i dopadł mnie w nadmorskim kurorcie. Wynajął apartament w Grand Hotelu i się zaczęło. Nie będę nudził szczegółami. Wiadomo: dziwki i napoje procentowe. Po paru dniach usiedliśmy w grandowskiej restauracji zmęczeni i zblazowani. Chyba trzęsły mi się łapy, gdy zwróciłem się do niego z prośbą, bo miał żonkę w Szwecji i jeździł do niej regularnie.
- Nie załatwiłbyś mi jakiejś Szwedki? (marzyła mi się ucieczka z PRL). Zastanowił się, ale nic nie obiecał.
Minęła zima i wiosną. Z Warszawy wróciłem do domu.
- Kazek! - rozdarł się ojciec. - Dzwoni do ciebie międzymiastowa! Jakiś Ludwik Wasecki - tak się nazywa (chyba jeszcze żyje) playboy.
- Przyjeżdżaj do Polanicy - usłyszałem głos Ludka. - Mieszkamy w hotelu Polanica, mam dla ciebie Szwedkę.
Margit z Malme (chyba pisze się inaczej) okazała się całkiem niezłą dupą. Już po paru powitalnych kielichach powiedziała żonie playboya, że chce się ze mną pocałować. Żona przetłumaczyła na polski. Piliśmy ostro, ale jakoś ulokowano mnie ww osobnym pokoju na 4 piętrze. W nocy mnie wzięło na amory. Do tej pory nie wiem jakim cudem - wcielając się w Człowieka Muchę - przeskoczyłem z balkonu na balkon. Nie za wiele wynikło z romansu. Ludwik po paru latach, miał do mnie żal. Wygarnął mi.
- Ona cię chciała, a zachowałeś się jakbyś chuja znalazł na śmietniku.

Chyba więc, Milu, rozumiesz, dlaczego "mrówka" chodząca po gzymsie nie była dla mnie (po pijaku Człowieka MUchy) żadną rewelacją.

Przepraszam za gadulstwo.

Ale narracja bawiła mnie, prawie do końca.

Dzięki za przedśniadaniową rozweselającą pigułkę. Śniadanie zjem z opóźnieniem.

Do miłego, Kazio :)

PS Może rzeczywiście żoneczka nie jest taka zła. Wczoraj, kiedy jej czytałem o Dedalu i sikaczu do umywalki, parę razy raczyła zarechotać.
PS 2 Wymienię dzisiaj odkurzacz na papiero-workowy
Miladora dnia 23.04.2020 15:06
Kazjuno napisał:
"Patrzcie! Po pijaku, potrafię olewać strach przed śmiercią!

Kaziu - przecież sam wiesz, że po pijaku człowiek nie zastanawia się nad takimi rzeczami. ;)
Odurzenie alkoholem to zero refleksji. Poza tym tego rodzaju imprezy zwykle bywają zbyt bezsensowne, by przynosić jakiś spektakularny finał. Po prostu - się dzieje i już.
Ale jeżeli rozpatrywać historyjkę pod kątem pointy, to tu jest nią właśnie ten duży stojący zegar.
Łażenie po gzymsach to tylko ubarwiające tekst przerywniki.

Jednak - jeżeli się pośmiałeś - to wszystko w porządku, bo o to chodziło. :)
Hehe - co do Twojego nieudanego związku, to mnie próbowano kiedyś wyswatać z pewnym bogatym maminsynkiem z Kopenhagi, który miał cały pokój przerobiony na stacje kolejowe z mnóstwem jeżdżących bez przerwy pociągów. W pakiecie z kolejkami miałam dostać również zbiory kiepskich wierszy jego nawiedzonej mamusi, więc... zwiałam jak najszybciej.

Dziękuję za udział w imprezie. :)
I do miłego.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty