Płot - iks
Proza » Miniatura » Płot
A A A

Od dzieciństwa wiedział, że kobiecość jest prądem, który przeszywa tak jak śmierć, który rozpoczyna się tak jak śmierć, gdzieś od kostek, a potem wspina się ku górze osiągając swoje kolejne cele, aż w końcu zatapia jak fala, beznamiętnie. Teraz też, ta fala, to uczucie zbliżającej się kobiety przebiegało przez niego jak podmuch czegoś prawie gorącego, tak że sam stał się w tej chwili jakby resztą samego siebie. Otworzyła drzwi, a on poczuł tylko to aseptyczne zimno, a rozciągliwe, ospałe powietrze z trudem wdzierało się coraz głębiej do jego płuc, do tej ziejącej czeluści miękkich tkanek. A potem, jeszcze zanim ją zobaczył, usłyszał płaski, pozbawiony wszelkiej namiętności głos. Nie pamiętał co mówiła, ani nawet nie domyślał się tego co mogła mówić, bo jej szorstkie słowa ustawione w szeregu za soczystą, ostrą czerwienią mięsa i tak nie przemawiały do niego. Nie zaprosiła go do domu, pokazała tylko przybudówkę z oddzielnym wejściem i wcisnęła do ręki klucz. Spotykali się w południe, w kuchni, gdzie zostawiała mu jedzenie, a sama wracała do siebie jak cień lubieżnego, okrągłego kształtu, po to tylko aby siedzieć w oknie swojego pokoju z talerzem zupy w powietrzu i wpatrywać się w pustą przestrzeń cmentarza, który był tuż za jej ogrodem.

Pokierował nim instynkt, który rozpoczął ruch, a potem rozpęd i pęd myśli, bo gdy zobaczył lekko uchylone tylne drzwi i krople światła wpadające w ciszę zamierającej ciemności nie wahał się aby wejść do środka, bezpośrednio do jej pokoju. Od razu zobaczył ją z oczami koloru lodowatej wody, leżącą w gasnącym świetle lampy. Milczała, a jego ciało tak jakby podeszło do niej same, jakby sprzeciwiło się umysłowi ze szkła, który tylko czeka na ostateczne rozbicie w krzemowy pył. Jego ręce znalazły lampę i zgasiły ją, a potem znalazły ciało kobiety, zdarły z niej koszulę i zatopiły się w wypukłościach jej czterdziestopięcioletniego, dziewiczego ciała. W tę surową i szorstką niezgrabność, a później tylko czuł swój własny pot, który stawał się coraz chłodniejszy i jej łzy nieugięte, i nieumiarowione - tę gorącą sól czekania na żywą męską skórę i jego pot, który spływał tak jak jej łzy, a potem nieśmiałe w śmiałości palce objęte płomieniem. Krew nie chciała cichnąć i wylewała się na niego jak wymiotujący oddech człowieka zabitego, który wżera się w tkanki. Potem odszedł, zabrał klucz i zamknął drzwi, a ona nie odezwała się ani słowem.

Na drugi dzień w południe, oznajmiła mu, że ma dla niego pracę, że zmarł stary grabarz i, że ktoś przecież musi się zająć tymi wszystkimi nieborakami tracącymi, dzień w dzień życie z powodu choroby wieńcowej, raka odbytu czy innych nieszczęść, a ona jako stara znajoma proboszcza poleciła właśnie jego. Pomyślał, że po raz pierwszy usłyszał od niej jakiekolwiek słowa, których treść zapamiętał, których treść coś dla niego znaczyła i zrozumiał, że ona już teraz oczekuje od niego jakiejś odpowiedzi, więc on bez wahania, z konieczności, a może ze strachu, zdecydował się zostać grabarzem.

Każdej kolejnej nocy, aż do pewnego dnia, rzeczywistość zmieniała się z jasności w ciemność, gdzie byli tylko ona i on, a razem z nim jego ubłocone buciory spontanicznej, samczej konieczności, a razem z nią bezwstydność leżąca dziko jak kurwa z rozłożonymi nogami. Jej dziewicze pragnienia zagęszczały się w nawałnicy wypełnionej płynem probówki, czyli bijącego gdzieś za mostkiem serca. Aż do pewnego dnia, spostrzegał co noc, że ona i jej twarz z tymi lodowatymi oczami wynurza się z głębi i wpatruje się w niego pragnąc czułości. Ona, przed chwilą chutliwa i cuchnąca grzechem, teraz pragnie od niego miłości, możliwości rozumienia i słuchania. Aż do pewnego dnia, w którym to dniu uzbrojona w szpony myśl rozkołysała się na dobre przez rzucający się w konwulsjach mózg i dopadła ich oboje, gdy ona pomiędzy jednym drgnięciem powiek a drugim, wypowiedziała te słowa. Najpierw nie rozumiał i nie chciał rozumieć, potem myśląc cicho, zaczął pojmować o co chodzi w nagłości wypowiedzianych przez nią zdań i w purpurowej ciemności własnych, na wpółprzymkniętych oczu, że ona jest brzemienna - tak to ujęła, że będzie miała z nim dziecko, a dziecko to będzie przeklęte, bo ona była dziewicą oddaną Jezusowi, taką po prawdziwych dziewiczych ślubach, ona jest dziewicą Boga, ona jest Siostrą. Wytłumaczyła mu plan, a może to właśnie on podsunął pewne pomysły, ważne, że problemu miało nie być, a on w zamian odziedziczy to co ona sama odziedziczyła po swoich rodzicach, a proste i rozmyte pragnienie bycia bogatym stanie się dla niego czymś więcej niż tylko pragnieniem.

Zaczęło się w nocy, leżała wyprężona z zaciśniętymi rękami, dysząc, a zęby, które już na wpół nie były jej własnością, zaczęły się szczerzyć i zaciskać coraz mocniej, a za nimi jęki i lęk tej, która nigdy nie miała urodzić. Wszedł bezgłośnie, wściekle i niezręcznie, z tą twarzą jak twarz topielca i zobaczył jej przebrzmiałe tkanki, napięte tajemniczo powłoki. A potem po godzinie oczekiwania pęczniejący proch, gdzieś w sercu, wybuchł w nim nagłe i usłyszał płacz dziecka i jej rozkaz, żeby wziął nożyce i szmatę. Chwilę później ich użył w grozie niejasnego, na krawędzi zakrzepłego bezwładu i nicości, a ona odwracała wzrok i dusze, i jakby zapadała się do środka, aż wreszcie dziecko ucichło w kalekich grymasach sinej twarzyczki. On, wydrążony w środku z uciszonym sercem, owinął je w szmatę czując kruche kości i miękkie, pulchne ciałko, a następnie ułożył je do wcześniej przygotowanej sosnowej skrzynki. Nie spoglądał na nią, na tę matkę, która cały czas kwiliła cicho w gotującej się gorączce połogu. Niósł je do wcześniej otworzonego przez niego grobu, w którym wczoraj pochowali pewnego administratora osiedla. Niósł je przez wcześniej przygotowaną przestrzeń, która otworzyła się przed nim gdy tylko rozsunął kilka sztachet, szedł po błocie, ale miał wrażenie, że idzie po wybrukowanej powierzchni czegoś, czego nie potrafi sprecyzować, czegoś chwiejnego, czegoś co bałby się nazwać własnym umysłem. Dotarł do celu, położył skrzyneczkę i odsunął, nieprzytwierdzoną jeszcze przykrywę grobu, potem zrobił wszystko w odwrotnej kolejności. Gdy już skończył, dotknęła go pełna wyczerpania powolność, krew uderzyła mu do głowy, a chwilę potem odpłynęła. Obudził się słysząc rój cichutkich pogłosów, była jeszcze noc, ale inna niż przedtem, pobiegł do domu, umysł mu buzował, dziko podniecony otworzył tylne drzwi i zobaczył ją, bezkształtną i wieloboczną, białą jak zagadka i poczuł tłustą woń wilgoci, ciemny zapach, który czuł już wcześniej gdy wkładał ciała do trumien, woń, która staje się powoli zwiastunem grobu, kulki larwalnego prochu. Krew zaczęła w nim krzyczeć, gardłowym, zimnym głosem, a potem ten ciemny, zimny głos omdlewał i stawał się biały, ale chwilę później był to już tylko stłumiony syk, który syczał: spal to. Poczuł zapach rozlanej chwilę wcześniej benzyny w odorze zimnego i ciemnego powietrza, a potem delikatny wicher ognia ogarnął ciepłem jego policzki i ogrzał do czerwoności łożyska duszy w wiecznym kole czaszki.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
iks · dnia 08.02.2016 11:17 · Czytań: 462 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
intro dnia 09.02.2016 09:45
Napisane jest - według mnie - świetnie! Może czasem za dużo słów, ale tylko czasem, to według mojego widzimisię, większa asceza stylistyczna bardziej by mi się podobała. Ostatnie zdanie i "łożyska duszy w wiecznym kole czaszki"- już we mnie budzi zdecydowany protest i psuje trochę bardzo korzystne wrażenie z całości pod względem językowym.
Cały początek bardzo mnie zainteresował, wciągnął, ale potem - od porodu - już uszło ze mnie powietrze. Nie dlatego, że zbyt makabryczne, nie wiem w sumie, dlaczego, może po prostu przestało być dla mnie zrozumiałe, a motyw zbrodni nieprzekonujący. Ale to tylko subiektywny odbiór. Na pewno jest to oryginalny, dobrze napisany tekst.
Pozdrowienia :)
iks dnia 10.02.2016 16:45
intro, hmm to ciekawe, bo to ostatnie zdanie przypadło mi gustu, ale dzięki za inny punkt widzenia i za miłe słowo.
Pozdrawiam.
purpur dnia 15.02.2016 12:11
No tak, już wiem skąd znałem te zdania - po prostu powyższe kiedyś przeczytałem prawie całe, coś mnie oderwało, więc nie zostawiłem komentarza :)

Ponownie oryginalny styl, sposób prowadzenia czytelnika...

Moim skromnym zdaniem, stanowczo za dużo "upiększeń", w pewnym momencie to już czułem, że są same dla siebie, że muszą być... męczyły okrutnie. No ale... trzeba przyznać, że umiesz je robić... Po prostu, moim zdaniem, przesadzasz :)

Tak jak poprzednio - ciekawie ( chociaż z tym porodem to już trochę za dużo jak dla mnie, nie lubię emanowania makabryczością dla samego wywołania - szoku??!! Wiesz, robienie sieczki, też ma swoje granice, po ich przekroczeniu, robi się niesmacznie i tyle... ), oryginalnie i z takim, hmm, innym spojrzeniem. Te zdania jakoś się tak wyłaniają, dopadają czytelnika, a potem przytłaczają i karzą siebie słuchać...

Tym razem jednak odczekam dłużą chwile zanim wrócę w Twoje pisanie :D Wybacz, ale za ciężkie jest to dla mnie... i mimo, iż intryguje Twój sposób składania zdań, to nie tego szukam w opowiadaniu. Jedno takie - chętnie przeczytam - powiew świeżości ukazuje, drugie, no ok. Ale dalej to już staje się to nużące...

Nie wiem czy jest sens, aby Tobie coś podpowiadać, bo mam wrażenie, że bardzo odpowiadają Tobie takie literki, a może piszesz sam-dla-siebie? Nie wiem. Tak więc nie chcę się wtrącać zbytnio.

Ciężko... bo z jednej strony naprawdę miło się zaskoczyłem sposobem pisania, z drugiej, no sam widzisz powyżej...

Zobaczymy co z tego powstanie - może coś fajnego? A czemu by nie?

Pozdrawiam
iks dnia 15.02.2016 16:46
purpur -
purpur napisał:
( chociaż z tym porodem to już trochę za dużo jak dla mnie, nie lubię emanowania makabryczością dla samego wywołania - szoku??!! Wiesz, robienie sieczki, też ma swoje granice, po ich przekroczeniu, robi się niesmacznie i tyle... )

Celem nie było wywołanie szoku, taką sobie po prostu obmyśliłem historię, a czy przesadziłem? Według mnie - nie, ale dzięki za swoją opinię.
purpur napisał:
Nie wiem czy jest sens, aby Tobie coś podpowiadać, bo mam wrażenie, że bardzo odpowiadają Tobie takie literki, a może piszesz sam-dla-siebie? Nie wiem. Tak więc nie chcę się wtrącać zbytnio.

Hipokryzją byłoby stwierdzenie, że piszę tylko dla siebie, więc oczywiście jestem łasy na wszelkie uwagi, nie zapominając przy tym o dozie zarozumiałości, której wcale się nie wypieram, a którą mogę czasem elastycznie odginać, z bonusem dla samego siebie.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:54
Najnowszy:wrodinam