Działy bioliteratury , część druga. - trawa1965
Proza » Inne » Działy bioliteratury , część druga.
A A A
Od autora: to samo co poprzednio

Bioliteratura leśna.

Garść wiedzy ogólnej.


Zgodnie z moją koncepcją bioliteratura w rzeczywistości nie dzieli się na działy.  Piszę o nich jednak NA POTRZEBY LUDZKIE, ponieważ człowiek bardzo lubi szufladkować świat, na którym żyje.

Aby dobrze zrozumieć bioliteraturę leśną, czyli literaturę leśną pisaną przez samą przyrodę, musimy zrobić krok w tył, bo bez niego nie będziemy w stanie zrozumieć, co oryginalnego z punktu widzenia przyrody może być w lesie.

Cofamy się więc do NAUKOWEJ LITERATURY PIĘKNEJ,  która z punktu widzenia przyrody jest zwykłym grafomaństwem,  gdyż według niej opowiada o banałach.

Przypomnę,  że naukowa literatura piękna to nowy, oczywiście z LUDZKIEGO punktu widzenia, rodzaj literacki,  który dzieli się na poezję naukową,  powieściolirykę naukową i dramatolirykę naukową. Powstała ona wskutek wydzielenia z literatury ogólnej baśni, science fiction, opisów krajobrazu oraz literatury naukowej sensu stricto i połączenia ich w jedną całość. 

  Przejdźmy więc do szczegółów owego "grafomaństwa".  Co naukowa literatura piękna wie dziś o lesie?

1. Wszystkie leśne organizmy posiadają uczucia wyższe  takie jak: zdolność do zawierania przyjaźni, zdolność do poświęceń w imię dobra wspólnego,  honor, a także uczucie antypatii,  pamiętliwość, etc.  Uczucia te są pomocne w budowaniu wspólnot zwanych przez naukowców zbiorowiskami, a ich podstawę zawsze tworzą rośliny.

2. Każdemu leśnemu organizmowi obce jest uczucie pazerności, chciwości i skąpstwa, gdyż atmosfera wszystkich po równo obdziela swymi dotacjami. Od tego,  jak te dotacje zostaną zagospodarowane,  zależą indywidualne cechy charakteru poszczególnych organizmów oraz ich wzajemne interakcje.

3. Żaden leśny organizm nie żyje wyłącznie dla siebie.  Ale wzajemna współzależność rodzi konflikty wynikające z walki o indywidualną tożsamość.

4. Wszystkie leśne organizmy starają się żyć tak,  jak gdyby słońce zawsze na nie świeciło.  Słońce jest ich Bogiem zawsze widzialnym-  nawet podczas niepogody.  Świadczą o tym kolory występujące w lesie. Tu absolutnie dominują barwy bezchmurnego nieba- niebieski,  żółty i czerwony- ten ostatni oznacza alfę i omegę pozornej wędrówki słońca po niebie. Na pierwszy rzut oka wydaje się to absurdalne,  ale gdy popatrzymy na las z punktu widzenia czasu biologicznego,  okazuje się,  że zieleń jest tylko lukrem.

5. Matką wszystkich-  pozytywnych i negatywnych-  uczuć i emocji jest gleba,  na jakiej organizmy muszą egzystować.  Im jest ona mniej żyzna,  tym więcej egzystuje na niej szlachetnych charakterów- przynajmniej w warunkach polskich, gdyż innych poznać nie mogłem. Żyzna gleba nie motywuje organizmów do uszlachetniania się.

6. Piękno przyrody na danym obszarze zależy od jej historii. Im historia danego obszaru jest bogatsza i bardziej burzliwa,  tym większe są bioliterackie zdolności przyrody.

7. Przyroda nigdy nie uważa,  że jej dzieła są doskonałe,  dlatego poziom literacki jej utworów jest zawsze bardzo wysoki.


Te siedem prawd o przyrodzie w lesie to niepodważalne dogmaty,  które jednak,  aby przejść do bioliteratury, musiałem dogłębnie poznać.  Mogło się to odbyć wyłącznie na drodze zagłębiania się w szczegóły, dzięki którym mogłem te dogmaty sformułować.

A oto powtarzające się w każdym lesie szczegóły:

1. Buki nie lubią olch i starają się trzymać od nich z daleka.  Tolerują za to jodły i świerki,  ale generalnie są egoistami, zwłaszcza na starość.
2. Wszystkie organizmy pionierskie są w stosunku do siebie bardzo solidarne,  gdyż mają wspólne interesy.  Wystarczy spojrzeć na sosnę i brzozę,  które brylują na jałowych glebach przytulone do siebie, ale już trudno im się odnaleźć na glebach żyznych, gdyż nikt i nic nie zmusza je tam do zjednoczenia  wysiłków.
3. Skały wapienne tworzą idealny triumwirat z wiciokrzewem czarnym oraz bukiem.
4. Idealnymi „przyprawami”,  które dodają specyficznego smaku jałowym glebom, są chrobotki. Podczas gdy chrobotek reniferowy utrzymuje przy życiu jagodowe runo ubogich lasów sosnowych, tą samą rolę w ubogich lasach brzozowych pełni chrobotek Floerkiego.
5. Wybitnie „antygrzybowymi " roślinami każdego runa są niecierpki,  marzanka wonna,  pokrzywy,  jeżyna piramidalna,  bluszcz, orlica pospolita.
6.  Roślinami,  wśród których grzyby czują się wspaniale,  są:  trzcinnik lancetowaty,  kostrzewa leśna,  bielistka siwa,  nerecznice,  borówki czernice i brusznice,  wątrobowce.  Grzyby uwielbiają też całkowity brak roślinnego runa.
7. Drzewa z pasją i determinacją dążą do oszukania „antygrzybowych” roślin na wszelkie możliwe sposoby.
8. Drzewa nie znoszą kąpieli- wyjątkiem są olchy.
9. Barwne owady,  tak bardzo narcystyczne poza lasem,  w lesie starają się zachować anonimowość.  Wynika to z faktu,  że na obszarach zadrzewionych najczęściej są szkodnikami lub w najlepszym razie pasożytami.  Doskonałymi przykładami pięknych i groźnych owadów są: rynnica topolowa,  przeziernik osowiec, hurmak olszowiec.  Nie zdają sobie przy tym zupełnie sprawy z faktu,  że ich gradacje są najczęściej wynikiem działalności człowieka.  
10. Najskuteczniejszym antidotum na nadrzewne szkodniki są pająki z rodziny plądrakowatych-  twórcy słynnego „babiego lata”,  które w rzeczywistości trwa zawsze poza okresem zimowym.
11. Sarny udają,  że boją się człowieka-  w rzeczywistości lubią pozować do zdjęć. Tego zdecydowanie nie można powiedzieć o dzikach.
12. Drzewa iglaste starzeją się od dołu,  dlatego postronny obserwator najczęściej widzi z daleka zielony las- oczywiście  pod warunkiem, że nie dotyka go pożar.  Jeśli drzewo całkowicie obumrze,  jego sąsiedzi starannie ukrywają ten fakt przed światem.  
13. Każda nierówność terenu ubogaca las w gatunki zarówno ilościowo jak i jakościowo.
14. Chrząszcze, na przykład dyląże grabarze, nie stronią od alkoholu.
15. Zespoły roślinne w lesie tworzą się między organizmami o zbliżonych charakterach i o zbliżonej psychice.  
16. Najcenniejsze pod względem użytkowym są w lesie tak zwane” lasy kępkowe „,  zwane również środowiskami półleśnymi. W praktyce są to nieużytki porośnięte z rzadka sosenkami i brzózkami, rzadziej innymi młodymi drzewami. Tam praca aż furczy i dlatego grzybiarze je uwielbiają.

Tak z grubsza wygląda las z punktu widzenia Naukowej Literatury Pięknej.  Jeśli pominąłem jakieś szczegóły- wybaczcie.

Przejdźmy więc teraz do prawdziwej literatury tworzonej wyłącznie przez przyrodę. Do odwrotności Naukowej Literatury Pięknej.

Dramat Lasów Krasowsko-  Januszowieckich.

Pod wyżej wymienionym terminem kryje się duży kompleks leśny na północny  wschód od Nowego Sącza. Wydaje mi się, że może on mieć nawet kilka tysięcy hektarów.  Ale to bardzo trudno ocenić ze względu na wyjątkową bioliterackość krajobrazową tego lasu.
Z lotu ptaka las przypomina... duże krzesło. Jego dwie nogi rozdziela pas łąk,  pól uprawnych oraz nieużytków.  Dawniej zapewne była to również ziemia leśna.  W lecie unosi się nad nią zapach macierzanki,  która pokrywa łanowo dużą część "ścisłych" nieużytków.

Macierzanka zdaje sobie sprawę,  że kiedyś będzie z niej tymianek.  Ponieważ należy do roślin,  które obawiają się przedwczesnej śmierci,  stara się odciągnąć od siebie uwagę ludzi.  Na szczęście jej kontakt z lasem nigdy się nie urwał.  Choć wie, że przemawia przez nią egoizm, prosi las o to,  aby „zasiał” na łące rzeczy smaczniejsze od niej samej.  Las wie,  co jest grane, gdyż doskonale zna złe cechy charakteru macierzanki.  Ale zgadza się bez wahania i podsyła jej poziomki do towarzystwa.  Czyni to dlatego,  że podobnie jak macierzanka bardzo boi się zbieraczy i chce ich przynajmniej częściowo odciągnąć od lasu.

W pewnym momencie obie nogi krzesła łączy siedzenie. To wąziutki szpaler sosen oraz osik,  szeroki najwyżej na dwa metry,  lecz długi na co najmniej sto metrów.  Na Ziemi Sądeckiej jest dużo podobnie wyglądających lasów szpalerowych,  ale ten przypadek jest jedyny w swoim rodzaju. Tylko tu drzewa nie rosną wzdłuż cieku wodnego,  gdyż w pobliżu akurat go nie ma.

Niezwykły wygląd ma oparcie tego krzesła.  Gdyby popatrzeć na ten las z lotu ptaka,  okazałoby się,  że doczepiona do niego jest flaga.  Tu od razu nasuwa się skojarzenie z obrazem pustego krzesła tuż po katastrofie smoleńskiej.

Na tym jednak bioliterackość krajobrazu tych lasów się nie kończy.  Przez ten las przepływają liczne strumyki.  Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego- wszak na Ziemi Sądeckiej jest ich bez liku- gdyby nie SPOSÓB,  w jaki to robią.

Mam teraz przed oczyma moją debiutancką powieść o lesie-  jedną z dwóch, jaka do tej pory została wydana drukiem.  Nosiła ona tytuł:  „We wspólnym puszczańskim domu".  W okresie  kiedy ukazało się jej wydanie książkowe, nawet ja nie miałem pojęcia,  że tworzę nową literaturę.  Jeszcze przecież nie znałem dobrze twórczości co najmniej połowy polskich pisarzy,  a poza tym byłem przekonany,  że moja literatura jest tylko rozwinięciem tej dobrze znanej.  Wtedy jeszcze nie przypuszczałem,  że człowiek w swojej masie  jest aż takim antropocentrystą...

A popatrzmy na dzień dzisiejszy.  Jak daleką przebyłem drogę! Teraz już tak zwana „nowa literatura", czy jak ją zwał, przestała mi wystarczać. Przecież to w dalszym ciągu jest ANTROPOCENTRYZM, tyle tylko że opowiadający nie o osobach.  Dziś postanowiłem oddać głos przyrodzie,  a moja rola ma się ograniczyć jedynie do tłumaczenia bioliteratury na język ludzki...

Z tego punktu widzenia Lasy Krasowsko-  Januszowickie nie zajmują się niczym innym,  jak tylko PISANIEM BIOLITERATURY DLA BIOCZYTELNIKÓW. I wcale nie jest powiedziane,  że bioczytelnikom akurat to się podoba.  Łaska bioczytelnika,  podobnie jak łaska czytelnika,  na pstrym koniu jeździ.

Dla bioczytelników Ziemi Sądeckiej głównym tematem opowiadań tych lasów jest miłość.  Nie będę się tu powtarzał,  że dla przyrody miłość nie ma nic wspólnego z seksem- wyjaśniłem to już w „Podstawach bioliteratury".  Wystarczy tylko powiedzieć,  że miłość dla biomieszkańców Sądecczyzny oznacza umiejętność ochrony całych roślinnych zespołów przez krajobraz. A w tej dziedzinie krajobraz Lasów Krasowsko-  Januszowickich nie ma sobie równych.

To  co na tym prawie nizinnym w stosunku choćby do Gorców czy Magury terenie wyprawia krajobraz,  przeszło moje najśmielsze wyobrażenie.  Las na prawej nodze krzesła,  wyglądający z zewnątrz niepozornie, wewnątrz pokazuje całą złożoność krajobrazowej psychiki.  Głęboki wąwóz w kształcie szczypiec dzieli „jodłostan" na dwie równe połowy. W miejscu,  gdzie szczypce się łączą,  leży jeszcze głębsze zapadlisko.  W dół tego zapadliska aż do najgłębszych jego czeluści płynie strumyk o ksywce Ekstrema W Ekstazie. Jego źródło jest zarazem wodospadem-  brodatym,  mszystym i nawątrobowcowianym-  określenie to sugeruje,  że żywi się wątrobowcami. Coś mi się jednak wydaje,  że mechanizm ten działa w obie strony-  wątrobowce ze swej strony uważają Ekstremę w Ekstazie za krystalicznie czysty wodopój. Ów baśniowy pejzaż rodem ze Żwirka i Muchomorka spełnia w dzisiejszych czasach niezwykle ważną rolę.  Pokazuje on ludziom,  że las nie potrzebuje ingerencji człowieka i doskonale potrafi sam o siebie zadbać.

Dla nas,  ludzi, przesłanie Ekstremy w Ekstazie jest oczywiste.
 -Wiem, wiem-  mówi strumyk.  - Gdy przejrzeliście na oczy,  prawda okazała się dla was bolesna.  Zrozumieliście,  że nie jesteście nam do niczego potrzebni.  Zrozumieliście nawet i to,  że nie potrzebujemy parków narodowych-  to wy potrzebujecie je sami dla siebie,  by poprawić wasze samopoczucie. I to był dla was szok kulturowy.  A jeśli ktoś z was jeszcze w to wszystko nie wierzy, zapraszam w głąb ziemi-.

Ale Ekstrema w Ekstazie jest sprawiedliwa dla wszystkich organizmów:
- A wy,  jodły,  nie gapcie się tak na mnie! Myślicie,  że pojadłyście wszystkie rozumy?  Jeśli tak nadal uważacie,  dlaczego nie ruszacie swoich korzeni i nie popływacie w moich nurtach?-

Hmmm... Ekstrema w Ekstazie dała nam nieźle popalić.  To  co przed chwilą powiedziała, było pięknym bioliterackim aforyzmem.  W połączeniu z krajobrazem,  który stworzyła, układa się to w piękny wiersz.  Nie jest on zresztą jedynym,  który napisała.  Myślę,  że jej poetycką specjalnością jest sprowadzanie wszystkich organizmów na ziemię i zadawanie im ozdrowieńczego bólu.

Tylko że o bioliterackim Noblu może przez to zapomnieć. Nikt na tym świecie nie lubi przecież moralizatorstwa...

Słowa i działania Ekstremy W Ekstazie mogą ranić uczucia wielu organizmów.  Ale to jeszcze nie dramat.  Ten prawdziwy rozgrywa się po przeciwnej stronie.  A wszystko z zewnątrz wygląda tak pięknie...

Wielogatunkowy las mieszany,  który tu dominuje, dzieli się na dwie mniej więcej równe części za sprawą strumyka nazwanego przeze mnie Strumykiem Centralnym.  To właśnie on sprawia,  że las ten jest równie niedostępny co omówiony poprzednio.  Nad prowadzącą przez ten las błotnistą, polną dróżką wznosi się prawdziwy mur ulepiony z gliny sprawiający,  że niemożliwe staje się zbieranie w tym miejscu borówek.  A te rosną tu łanowo,  co sprawia,  że w przeciwieństwie do lasów sąsiednich sezon na nie trwa aż do sierpnia.

Pieczę nad tymi borówkami sprawują sosny, świerki, jodły i brzozy.  Ale zgodnie z zasadami Naukowej Literatury Pięknej tak nie powinno być! Jak to się więc dzieje,  że dwaj najwięksi wrogowie-  świerk i jodła-  pracują razem nad różnymi projektami? I dlaczego tak długo to trwa?

Stop! Nie wszystko złoto, co się świeci.


Jodły porastające należący do tego lasu szczyt Mużaka, nie mogąc przejść nad tymi faktami do porządku dziennego,  są oburzone.  Ich oburzenie rzeczywiście ma swoje podstawy.  

Świerk i jodła rywalizują przecież o te same gatunki grzybów i to jest główna przyczyna ich wzajemnej niechęci. Oba drzewa oczywiście różnią się w szczegółach budowy anatomicznej,  ale są to różnice zbyt małe,  by grzyby mogły je zauważyć. A dla obu gatunków drzew borowiki i podgrzybki są życiodajnym tlenem,  dlatego gra idzie o wysoką stawkę.


- Jak mogłyśmy do tego dopuścić?-  pytają się nawzajem mużakowe jodły.


- Nie obwiniajmy się.  To sosna jest temu winna-  zabiera głos jodła o ksywce Rezolutna.


- Te,  Rezolutna! -  drwią pozostałe jodły.- Takaś mądra? No to odpowiedz nam na pytanie,  dlaczego nasze sąsiadki tak chętnie zapraszają świerki do siebie-  tu wskazały na sąsiadujące od strony miniprzełęczy wzgórze,  które dało się łatwo obserwować ze szczytu Mużaka . -Widzisz tam choć jedną sosnę?-


- Może skryły się za jodłami..-  Rezolutna próbowała się bronić.

- O nie!-  mówią zgodnie pozostałe jodły.- To ty tam namieszałaś,  zdrajczynio! Twoja elokwencja już ci nie pomoże.  Może i jesteś genialna,  ale jesteś tylko jedna.  A my,  choć umysły mamy przeciętne, potrafimy je ze sobą połączyć.  Dlatego musiałaś przegrać tę rozgrywkę-.

Jodły udały się teraz na naradę,  której wynik zdawał się być z  góry przesądzony.  Po dopełnieniu tej, jak sądziły, formalności zapytały tylko:
- Czy któraś z Was popiera Rezolutną?-
- Tak.  Ja.  – zabrała głos sąsiadka .- To moja najbliższa przyjaciółka,  która uratowała mi kiedyś życie.  Teraz możecie mnie zabić.  Rezolutna też chętnie pójdzie do Krainy Wiecznej Mikoryzy.-

Tego nikt się nie spodziewał. Dwie zdrajczynie w samym centrum lasu! Co za "zbyty"!

Tak czy owak prawo jest prawem.  Dlatego dziś po Rezolutnej i jej przyjaciółce pozostały tylko szkielety.  Dwa szkielety przytulone do siebie na tle krzyczącej zieleni.

Pod Turbaczem.

W „Podstawach bioliteratury" wstępnie omówiłem bioliteraturę Gorczańskiego Parku Narodowego,  jednakże w swej prezentacji pominąłem hale.

Gorczański Park Narodowy jest nie tylko wybitnym pisarzem,  ale także kompozytorem.  Kompozycje swe w „wilanowsko –wersalskim” stylu tworzy dzięki znajomości psychiki poszczególnych organizmów. Wie on,  że aby stworzyć wymarzoną przez siebie bioróżnorodność,  musi też uwzględnić sprzeczność interesów poszczególnych gatunków.  Dlatego w pierwszej kolejności ściśle separuje świerk od jodły,  a sosen w ogóle nie wpuszcza do siebie.  I nie robi tego, jak inni,  „po łebkach",  tylko z iście chirurgiczną precyzją.

Ale są w Parku takie miejsca,  gdzie wcale nie trzeba przywoływać drzew do porządku.  Na pewnej wysokości,  wskutek działania  „ niewidzialnej ręki biorynku", drzewa eliminują się same,  a ostateczną selekcję kończy wiatr.  I dopiero tu bioliteraturę każdy turysta może dostrzec gołym okiem.

Prosienicznik jednogłówkowy to roślina,  która na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym.  Nawet na hali pod Turbaczem można jej w ogóle nie zauważyć.  Nie dbając o swoją wygodę i nie licząc na aprobatę swych działań postanawia po prostu BYĆ. Dlatego skromność tej rośliny spotyka się z uznaniem mieszkańców hali.  Działają oni bowiem na zasadzie:  " jak pomożesz sama sobie,  uznamy cię za przyjaciółkę".  Wskutek swojej chęci służenia innym-  widomym znakiem tego są jej wymiary- zostaje ona symbolicznie wywyższona ponad wszystko.

 Dziś więc, okryta grubym futrem,  zupełnie nie przejmuje się wiatrami.  Nie zauważając spadającego ulewnego deszczu, korzysta pełnymi garściami z pozostałej po nim wilgoci.  Jej kolor to wyraźna prowokacja wymierzona w słońce, które pomimo to nie jest w stanie wyładować na niej swej wściekłości.  Podobnie rzecz ma się z jastrzębcem pomarańczowym,  choć na skutek budowy swych kwiatów niektóre rośliny uważają go za dziwaka.

W roli opiekunki prosienicznika jednogłówkowego występuje bliźniczka psia trawka.  Jest ona zupełnym zaprzeczeniem charakteru prosienicznika.  To abnegatka o narcystycznych skłonnościach.  Nawet ropucha to przy niej miss elegancji.  Ale bliźniczka wyznaje zasadę:  im gorzej,  tym lepiej i ta taktyka dla nas,  turystów,  wydaje się skuteczna.  

Gorczański Park Narodowy nie mógł być obojętny wobec straceńczej postawy prosienicznika jednogłówkowego,  gdyż sprzeniewierzyłby się wyznawanym przez niego ideałom. Ale on też wierzy niezłomnie w to,  że nawet czarnemu charakterowi należy dać szansę.  Dlatego wybiera właśnie bliźniczkę psią trawkę do ochrony prosienicznika.

- Miejmy nadzieję,  że różnoimienne ładunki będą się przyciągać- pociesza sam siebie.

Brawo!  Jeden zero dla Ciebie,  Gorczański Parku Narodowy!  Chylę czoło przed Twoją znajomością psychologii. Bezbłędnie odczytałeś myśli bliźniczki,  którą dotknął ostracyzm otoczenia. Bo przecież bliźniczka przy wszystkich swoich wadach nie jest taka głupia i doskonale wie,  co się dzieje dokoła.

Ale w bioliteraturze,  odmiennie niż w literaturze ludzkiej,  nie ma postaci typu Kmicica,  które dokonują głębokiej przemiany wewnętrznej.  Powód jest banalnie prosty-  gdyby organizmy często zmieniały swoje charaktery,  to przy ich ogromnej liczbie zapanowałby totalny chaos. Naruszona zostałaby równowaga biologiczna i w ogóle egzystencja samej przyrody.

Bliźniczka nie może się więc zmienić.  Zgodnie z podstawową zasadą bioliteratury,  w której nie istnieją dylematy moralne, bliźniczka stara się tylko swoje wady zmienić na atuty.  

I tak  na tle pięknego widoku zamarłych świerków  spotykają się dwie samotności,  które łączy jedynie fakt BYCIA SAMOTNYMI. Razem tworzą zgrany duet oparty na sprzeczności charakterów.  Jest to jednak przede wszystkim czysto biznesowy pakt-  bliźniczka w zamian za poprawę swego wizerunku dostarcza prosienicznikowi przetrawioną przez własne korzenie wodę i chroni go przed zimnem.

W Szmaragdowym Raju.

Pewien znany piosenkarz śpiewa,  że „ patrząc z bliska widzisz najmniej".  Znaczy to,  że patrząc z daleka widzi się wszystko.  Co prawda piosenkarzowi, jak to piosenkarzowi, chodziło o seks,  ale czy ja przypadkiem też nie uprawiam swoistego seksu z przyrodą?

Teraz gdy mieszkam w Mogilnie,  wspomnienia Krakowa i okolic wracają ze zdwojoną siłą.  Gdy mieszkałem w Krakowie,  pisanie o krakowskiej przyrodzie szło mi trudniej niż obecnie- tu chylę czoła przed mottem piosenkarza. Do tego wszystkiego doszło jeszcze odkrycie przeze mnie bioliteratury- przedtem pisałem przecież tylko prymitywną Naukową Literaturę Piękną i to z jej perspektywy oceniałem świat.

Pod względem przyrodniczym Kraków bezsprzecznie kojarzy się z wapieniem.  Na wapieniu powstał Wawel,  wapienny jest rezerwat Bonarka,  wapienne są wszystkie krakowskie kamieniołomy, a nawet tam, gdzie po Wielkanocy odbywa się Rękawka, wala się wapienny rumosz.  Nie chcę już jednak tego opisywać, mimo iż pamiętam każdy szczegół tych miejsc.  Bo przecież wszystkie one posiadają wspólne cechy,  a więc nie możemy mówić o ich bioliteraturze.

Ale w Krakowie jest jedno miejsce inne niż wszystkie postwapienne. To kamieniołom Zakrzówek.  Tu wapień, wydobyty ongiś z niebytu przez ludzi,  postanowił uczcić to wydarzenie,  a ludzie wydatnie mu w tym pomogli.  Dziś jest to kawałek równika w środku klimatu umiarkowanego-  coś w rodzaju nekrozoo pod gołym niebem [wapień tworzyły zwierzęta]!

Te zwierzęta nigdy nie zaryczą ani nie wydadzą żadnego innego głosu. Ale przemówią do nas tęsknotą za dawno utraconym rajem na tyle, na ile w klimacie umiarkowanym jest to możliwe.  Staną się archiwum swojej własnej zagłady.

Dziś wnętrze kamieniołomu jest jeziorem wypełnionym szmaragdową wodą.  Jednak to niezwykłe,  majestatyczne piękno zabiło już niejednego człowieka.  Gdyby człowiek zainteresował się bioliterackim pochodzeniem tego koloru- symbolu zwycięstwa nekrożycia nad kompletnym niebytem- żadnego problemu by nie było.  Człowieka jednak bioliteratura nie interesuje zupełnie- woli sobie poskakać do wody i to najczęściej po piwie...

A przecież jest to problem sztucznie wykreowany przez człowieka.  Bo przecież tak naprawdę kosztuje tylko trochę potu i nic więcej. Wystarczy przejść stromawą dróżką pomiędzy jeżynami popielicami i znaleźć się na samym dnie kamieniołomu,  gdzie leży Plaża Rozsądku.  Czym taka droga różni się od Drogi Czajowickiej prowadzącej na Chełmową Górę albo od polnych dróżek Ziemi Sądeckiej?  W końcu wszystkie one także prowadzą do wody...

Nekroodrodzenie nie byłoby jednak pełne,  gdyby nie otoczenie kamieniołomu.  Rośnie nad nim szczególny las składający się głównie z sosny czarnej.  Jest to śródziemnomorski gatunek sosny,  który od naszej poczciwiny różni się czarną jak smoła korą oraz większą ilością igieł zarówno na krótko- jak i długopędach.  Wydaje mi się,  że sosna czarna pełni tu rolę zastępczyni manganu służącego skałom wapiennym do malowania się.  Pamiętajmy,  że zakrzowskie wapienie przez długi czas pozostawały w niebycie i dlatego ominęła je wyżej wspomniana przyjemność. Muszą więc jakoś nadrobić stracony czas i taki akurat był ich wybór.

Nie jest to przypadek odosobniony.  Sosny czarne rosną również na Zakamyczu,  o czym wspomniałem w utworze pt. „ Przyroda Krakowa”.  Tam jednak nie ma żadnego kamieniołomu.  Wydaje się,  że sosny te potrafią po prostu wyczuć wapienne podłoże i samą swoją obecnością wyróżnić je,  gdy mangan zawiedzie lub nie może go ubarwić.

Pomimo braku roślin przeszkadzających w rozwoju grzybów,  takich jak wymienione przeze mnie na początku utworu,  w "lesie  kamieniołomskim” nie rośnie żaden grzyb.  Nie jest to jednak las klasy biorobotniczej,  a wyłącznie reprezentacyjny.  Dlatego zamiast nich często spotyka się tu wapienne mozaiki,  świetliste żyrandole w postaci miniiglic oraz barwinkowe liany.

W tych miejscach również spotyka się szmaragdy,  ale zupełnie innego koloru.  Najważniejszym z nich,  zwanym przeze mnie „klejnotem klejnotów", jest niewątpliwie nawrot czerwonobłękitny.  Rośnie on na jednej z wapiennych miniiglic tuż obok lasu.  Roślina ta należy do tej samej rodziny co niezapominajka. Posiada szafirowoniebieskie i purpurowe kwiaty z „oczkiem" wewnątrz.  Czuwają nad nią mchy pełniące rolę ochroniarzy.

Miniiglice porośnięte rzadkimi roślinami są prawdziwą „specjalnością" Jury Krakowskiej.  Widziałem ich wiele w okolicach Ogrodzieńca i Olsztyna.  Ta jednak jest szczególna.  Ma ona być prezentem od natury dla zbudzonego nagle przez ludzi wapienia.  Prezent ten musi uwzględniać takie cuda jak nawrot,  gdyż podnosi to jego wartość.  Żadne tam macierzanki austriackie,  żadne goryczki ani zanokcice,  gdyż to wszystko jest rozrzucone po Jurze.  I co z tego,  że kamieniołom w Zakrzówku o tym nie wie? Przyrodę gryzłoby sumienie,  gdyż oszukałaby niczego nie podejrzewający kamieniołom...  Bo przecież wapienie te cudownym zrządzeniem losu zostały przez Jurę odzyskane i teraz lśnią pełnią nekroblasku .

Jarosław Roman

Ukończono:  10 grudnia 2015 r.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
trawa1965 · dnia 12.02.2016 18:20 · Czytań: 528 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
al-szamanka dnia 15.09.2016 09:51
Cytat:

2. Każ­de­mu le­śne­mu or­ga­ni­zmo­wi obce jest uczu­cie pa­zer­no­ści, chci­wo­ści i skąp­stwa

Być może, ale nic nie wspomniałeś o pyszałkowatych zawadiakach, jak chociażby Kozak z klanu grzybów, gdzie już sama nazwa wskazuje na jego cechy.
Cytat:
(tę!) samą rolę w ubo­gich la­sach brzo­zo­wych pełni chro­bo­tek Flo­er­kie­go.

Cytat:
Jeśli drze­wo cał­ko­wi­cie ob­umrze, jego są­sie­dzi sta­ran­nie ukry­wa­ją ten fakt przed świa­tem.

Dlaczego?
Cytat:
Dziś po­sta­no­wi­łem oddać głos przy­ro­dzie, a moja rola ma się ogra­ni­czyć je­dy­nie do tłu­ma­cze­nia bio­li­te­ra­tu­ry na język ludz­ki...

I już wiemy - jesteś tłumaczem :)
Cytat:
Wie­lo­ga­tun­ko­wy las mie­sza­ny, który tu do­mi­nu­je, dzie­li się na dwie mniej wię­cej równe czę­ści za spra­wą stru­my­ka na­zwa­ne­go prze­ze mnie Stru­my­kiem Cen­tral­nym.

Ty go tak nazwałeś - a jak on sam się nazwał? Nadając mu imię oczywiście nie zapytałeś o zgodę, czy nie uważasz, że może to być dla niego nad wyraz przykrym przeżyciem?
Cytat:
Oba drze­wa oczy­wi­ście róż­nią się w szcze­gó­łach bu­do­wy ana­to­micz­nej, ale są to róż­ni­ce zbyt małe, by grzy­by mogły je za­uwa­żyć.

Ależ to oczywiste, tym bardziej, że spoglądając spod kapelusza niekoniecznie wszystko się widzi.

Z przyjemnością poczytałam do porannej kawy.
Pozdrawiam :)
trawa1965 dnia 15.09.2016 11:27
Zdaję sobie sprawę z tego, co tu napisałaś- ślady antropocentryzmu istnieją. Jednak konsekwentnie wymazuję je, gdzie tylko to możliwe. Za pewną wskazówkę nazewnictwa (choć nie jedyną) służą mi nazwiska Indian prerii, żyjących w zgodzie z naturą.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty