Na znajomą klatkę wszedłem razem z jednym z lokatorów, omijając domofon. Facet łypnął na mnie badawczo i podejrzliwie, widząc moją posiniaczoną gębę. Wahałem się jeszcze stojąc przed drzwiami, ale zbeształem się w myślach za tchórzostwo. Zadzwoniłem do drzwi i czekając wsparłem ciężko dłonią o futrynę. Gdy wydawało się już, że w mieszkaniu nikogo nie ma i chciałem odejść, w drzwiach stanęła Grażyna. W pierwszej chwili, na jej pięknej twarzy odmalowało się zdumienie, a potem szczery uśmiech.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem. - powiedziałem zamiast powitania. - Nie miałem za wiele czasu.
- Nic nie szkodzi. Wejdź – odsunęła się, by wpuścić mnie do środka.
Wszedłem do mieszkania. Gdy podniosłem na nią wzrok, dostrzegła moją twarz.
- Jej, a co ci się stało? - wykrzyknęła szczerze zatroskana, podeszła do mnie i delikatnie zsunęła mi okulary. - Miałeś zderzenie z tirem? - uśmiechnęła się blado.
- Prawie. - odparłem wymuszenie wesoło. - Miałem małą wymianę zdań z jednym gościem i on miał większą siłę argumentów.
- Ale gdzie, z kim?
- Kumpel z pracy - skłamałem z rozbrajającym uśmiechem.
- Chodź, zjesz ze mną? Mam zupę jarzynową.
- Chętnie - odparłem wieszając kurtkę w przedpokoju. Byłem zadowolony, że na moment będę miał zajęcie, choćby było to jedzenie.
Była niezłą kucharką, choć jarzynówka nie należała do moich ulubionych potraw. Trochę bolała mnie rozcięta warga, ale starałem się nie zwracać uwagi. Musiało śmiesznie wyglądać gdy wkładałem łyżkę do ust, próbując jeść tylko lewą stroną. Po posiłku, Grażyna zrobiła kawę i usiedliśmy w pokoju na miękkich skórzanych fotelach w kolorze butelkowej zieleni. Patrzyłem na nią, jak zwykle zafascynowany egzotyczną urodą, którą podkreślała starannie dobranym strojem.
- Powiedz, co tam u ciebie. - poprosiła – Ja też nie dzwoniłam, bo nie chciałam byś poczuł się niezręcznie.
- No to jest nas dwoje. - uśmiechnąłem się – Krępowałem się zadzwonić, a sam czekałem na twój znak. - skłamałem ponownie. Ostatnio łatwo mi to przychodziło. Albo uwierzyła moim słowom, albo ona też była niezłą aktorką. Zerknęła ukradkiem na moją rękę.
- Widzę, że nosisz - uśmiechnęła się
- Oczywiście. To najmilszy upominek jaki w życiu dostałem. - potaknąłem.
Czułem sztuczność tej rozmowy. Narastało między nami jakieś napięcie. Nie byłem pewien, czy to niezręczność sytuacji, czy wspomnienie tamtej nocy, które wyrażało się zwykłym napięciem erotycznym, które i ja i Grażyna staraliśmy się bagatelizować.
- Wiesz, Iw do mnie wczoraj dzwoniła. -powiedziała po chwili milczenia. - Mówiła mi, że się pokłóciliście.
Jęknąłem i zakląłem półgłosem.
- Pokłóciliśmy... – powtórzyłem zdegustowany. - Kurwa, czy ta zdzira kiedyś zniknie z mojego życia? Grażynko, błagam cię, nie mów mi o tym kataklizmie pod tytułem Iw. Tak mi spieprzyła życie, że już chyba bardziej nie można. Wyzwala we mnie najgorsze instynkty. Stoczyłem się na dno jak worek kartofli. Nigdy taki nie byłem, nie wiem jak to zrobiła, ale zryła mi psychikę jak kret rabatę.
Schowałem twarz w dłoniach. Miałem dość wszystkiego.
- Przez tę żmiję straciłem Weronikę, zrobiłem się agresywny i zgorzkniały. A teraz będzie jeszcze dzwoniła po wszystkich i przyklejała mi łatkę łajdaka bijącego kobiety. Super.
- Andrzejku, ja cię nie oceniam - powiedziała cicho Grażyna.
Nie słyszałem jak wstała, ale poczułem jej dłoń wsuwająca się w moje włosy. Instynktownie wyciągnąłem ręce i przytuliłem się do niej. Gładziła mnie po głowie, jakbym był bezradnym chłopcem. Ale tak się teraz czułem i tak cholernie potrzebowałem jej ciepła. No tak, tylko że chłopiec we mnie, szybko odkrył, że ma przed sobą seksowną, namiętną kobietę i moje dłonie wsunęły się pod bluzkę na jej plecach. Nie zaprotestowała. Klęknęła przede mną. Zobaczyłem w jej oczach ogień. Dotknęła mojej twarzy. Ten drobny gest rozpalił mnie jak wyschniętą szczapę.
- Grażynko – wychrypiałem nie wiadomo po co i szybko odnalazłem drogę do jej warg. Drgnąłem gdy przecięta warga zabolała pod wpływem nacisku. Zareagowała na to i oddała mi pocałunek delikatnie i powoli. Czułem, że za chwilę oszaleję. Podsunęła do góry moją koszulkę polo. Widziałem, że zmarszczyła brwi na widok posiniaczonych kopniakami żeber.
- Boli? - spytała półgłosem.
- Dam radę - uśmiechnąłem się krzywo.
Pchnęła mnie lekko na fotel, zdejmując jednocześnie przez głowę bluzkę. Zrozumiałem, że mam jej oddać stery i zrobiłem to z przyjemnością, chociaż pożądanie niemal rozrywało mi każdą komórkę nerwową. Pomogła mi wyplątać się z ciuchów tak sprawnie, że nawet nie wiedziałem kiedy. Pociągnęła za sobą w taki wir zmysłów, że miałem wrażenie iż za chwilę stracę przytomność. Widziałem nad sobą jej zjawiskowe ciało. Fascynująca była ta pewność ruchów. Piękna, świadoma tego, czego chce kobieta, potrafiąca sięgać po to, czego pragnie. Trzymała mnie za nadgarstki, przyciskając do oparcia fotela, unieruchomiwszy mnie praktycznie całkowicie, co doprowadzało mnie do skrajnego szaleństwa. Była górą, ona rozdawała karty, a robiła to z taką zmysłowością i wyczuciem, że przestałem kontrolować cokolwiek. Jej krzyk, mój zdławiony jęk, równoczesny z bólem poobijanego ciała, owiniętym w jakiś dziwny kokon rozkoszy. Widać endorfiny przytępiły nieprzyjemne doznania. Otworzyłem oczy. Wciąż ją czułem. Pochyliła się nade mną z ciepłym uśmiechem, pocałowała lekko w usta i zsunęła z moich kolan. Patrzyłem jak znika w drzwiach łazienki. Usłyszałem szum wody. Spojrzałem na siebie, bezradnie siedzącego w dziwnej pozycji, niezdolnego do ruchu. Po chwili pozbierałem się do kupy i powlokłem za nią.
Zostałem na noc, tym razem uprzedzając już Marka o swojej nieobecności. Dałem sobie kilka godzin zapomnienia i resetu, bez zbędnych rozmów, wspomnień, rozważań. Pozwalała mi na wyłączenie wszystkich emocji, poza erotycznymi uniesieniami, po które raz po raz, nienasycenie sięgałem niczym po lekarstwo. Przestałem się zastanawiać dlaczego daje mi tak wiele, ale może i ona była spragniona takiej bezludnej oazy zapomnienia. Mile łechtało moje męskie ego, że znalazła ją akurat w moich ramionach. Szalona noc, wypite dwa wina i wycieńczenie sprawiły że gdy otworzyłem oczy, była dziesiąta rano. W mieszkaniu panowała cisza. Poduszka obok mnie wystygła już chyba dość dawno. Wstałem i wyszedłem do kuchni. Nikogo nie było, tylko na stole leżał pęk kluczy i wyrwana z zeszytu kartka zapisana starannym pismem.
„ Jeśli będziesz wychodził, zamknij, klucze oddasz mi przy okazji. Dziękuje za tę noc, byłeś cudowny . Całuję. G.”
Poczułem się bardzo dziwnie, mimo że nie było w tym liściku nic złego, przemknęła mi przez głowę brzydka myśl. Mianowicie taka, że brakuje tylko kilku banknotów rzuconych bezładnie obok kartki. Wzdrygnąłem się, potrząsnąłem głową jak mokry kundel, by pozbyć się takich myśli i poszedłem pod prysznic.
Gdy stanąłem obok samochodu, dopinając klucze Grażyny do swoich, nadal czułem się dziwnie. Zastanawiałem się co mam zrobić dalej. Mimo wcześniejszego moralniaka, znowu zrobiłem dokładnie to samo. Znów potraktowałem Grażynę, jak antidotum na swoje frustracje. Nie mogłem się tłumaczyć, że wpadłem z towarzyską wizytą, bo podświadomie wiedziałem, że jadąc do niej, prędzej czy później wyląduję w jej łóżku. Czy naprawdę byłem tak prymitywną istotą, że seks był dla mnie odskocznią od problemów?
Wystukałem numer do Jerzego. Odebrał bardzo szybko.
- Co jest chłopie? - powiedział przyjacielsko.
- Pogadać chciałem. - powiedziałem niewyraźnie. - Kiedy będziesz wolny?
- Jestem w domu z Pawełkiem. Jak chcesz to wpadnij po robocie.
- A teraz masz trochę czasu? Nie jestem w warsztacie.
- No jasne. Wiesz co, odprowadzę Pawła do sąsiadki, to będziemy mogli pogadać na spokojnie, bo jak cie zobaczy to nie odpuści.
- Ok, jadę do ciebie.
Po drodze zjadłem jakiegoś dziwnie smakującego hamburgera, mając nadzieję, że zawartość mięsna nie składa się z psa zmielonego razem z budą i łańcuchem, a dwadzieścia minut później byłem u Jurka.
- O kurwa, a tobie co się stało?! - wykrzyknął na mój widok.
- To co widzisz, dostałem w ryj - odparłem spokojnie.
- Zgłaszałeś to? - w moim przyjacielu odezwał się rasowy policjant.
- Daj spokój, należało mi się - machnąłem ręką i poprosiłem go o mocną kawę.
- Opowiadaj - zażądał siadając po turecku na podłodze, tak jak miał w zwyczaju, i stawiając swoją szklankę z kawą na dywanie. - Wyglądasz jakby cię pociąg przejechał.
- Trochę zmęczony jestem - powiedziałem. - Wracam od Grażyny.
Jurek wypuścił ze świstem powietrze przez zęby i jedynie uniesione charakterystycznie dla niego brwi, świadczyły o zaskoczeniu.
- A jednak coś się wykluło - powiedział po chwili milczenia i uśmiechnął lekko – Powiedziałbym ci, że się cieszę, ale czuję, że jest w tym drugie dno.
- Drugie dno, trzy metry mułu i wodorosty - mruknąłem.
- Ogarnij to od początku, bo widzę, że to cięższy temat.
Opowiedziałem. Słuchał uważnie, wtrącając czasami jakieś zdawałoby się nieistotne pytania, które po chwili okazywały się kluczowe dla zrozumienia drobnych niuansów. Typowy śledczy. Lubiłem to w nim, chociaż czasem bywało to irytujące. Przez lata przyzwyczaiłem się do tego sposobu bycia Jurka i zacząłem doceniać tę jego drobiazgowość. Nie raz pomógł mi spojrzeć na problem z zupełnie innej perspektywy. Kiedy skończyłem, powiedział półgłosem.
- Andrzej, dziury w sercu szmatą nie zatkasz.
Zerknąłem na niego spod oka.
- Wiesz, że nie mówię o Grażynce, tylko ogólnie o szukaniu czegoś na siłę. - wyjaśnił, bym nie odniósł wrażenia, że źle się wyraził o naszej wspólnej przyjaciółce. - Poddałeś się, tak całkiem?
- Muru łbem nie przebiję - mruknąłem.
- To co, może zaryzykujesz i spróbujesz pociągnąć to, co się wykluło między tobą i Grażyną?
Skrzywiłem się mimo woli.
- Nie. To tylko seks. To wspaniała kobieta, piękna, ciepła, mądra, wyrozumiała, z kasą, klasą i manierami. Nie za dużo tych mdłych przymiotników, nie wieje ci to nudą?
Jurek parsknął krótkim urywanym śmiechem.
- Kurwa, Jędrek, czego ty właściwie chcesz?
- Kobiety z krwi i kości. A nie plastikowego ideału. Wszystko perfekcyjne, wymuskane, rozsądne i wyważone. Ani w tę, ani w tę inaczej. Porzygałbym się od tego idealizmu. Możesz sobie wyobrazić sytuację, gdy będąc z Grażyną jesteś na tyle wyluzowany, że podrapiesz się po jajkach? Bo ja nie. - zaperzyłem się nagle. Chyba wreszcie sam wyrzuciłem z siebie to, co naprawdę czułem przy tej kobiecie.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt