"Monsun" - Wiesław Pasławski - wieslawpas
Proza » Fantastyka / Science Fiction » "Monsun" - Wiesław Pasławski
A A A
Od autora: Witam,

Zamieszczam tutaj jedną z nowel, która jest w książce mojego autorstwa pt "Monsun".
Informacje o niej znajdują się na stronie www.monsun.net.pl
Kupujcie i wspierajcie nowego autora :)

Tajfun

USA, Los Angeles

Około siedemnastej zatrzęsła się ziemia. Bez żadnych ostrzeżeń. Trzęsienie ziemi miało siłę 7 stopni w skali Richtera. Budynki zawalały się na ulice. Ludzie ginęli w gruzowiskach. Samochody były zgniatane przez spadające ściany. Wszędzie unosił się kurz. Mieszkańcy miasta chaotycznie biegali po ulicach, nie wiedząc, gdzie się schronić. W powietrzu dał się słyszeć huk dobiegający ze wszystkich stron. Potężny żywioł obracał Los Angeles w ruinę i cmentarzysko.

USA, Miami

Wiatr wiał z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Drzewa łamały się jak zapałki. W powietrzu szybowały szczątki zburzonych domów – cegły, blachy, dachówki, szyby. Wszystko to latało w powietrzu jak niebezpieczne pociski. Przebijały one okna domów, z których wiatr wyciągał meble, obrazy, telewizory książki. Wszystko to później krążyło w powietrzu i siało zniszczenie. Na ulicy stały samochody z potłuczonymi szybami i pogniecioną karoserią. Wiatr przewracał i pchał motocykle, skutery. Wszędzie dał się słyszeć ogłuszający świst i huk powietrza.

USA, San Francisco

Woda z nieba lała się strugami. Nawałnica trwała już cztery godziny. Kanały burzowe nie nadążały z odprowadzeniem wody. Piętrzyła się ona na ulicach. W niektórych miejscach jej poziom wynosił już dwa metry. Powódź nawiedziła to miasto. A deszcz padał coraz mocniej. Niebo było zasnute ciemnofioletowymi chmurami. Pioruny rozświetlały mrok. Ich grzmot długim echem rozchodził się nad metropolią. Piwnice i partery budynków były pozalewane. Ludzie ze strachem wychodzili na wyższe kondygnacje. W powietrzu czuć było woń mułu. Potężny żywioł niszczył miasto.

USA, Alaska

Na skupie złomu rozlegał się dźwięk miażdżonego metalu. Potężna prasa zgniatała samochody w kostkę wielkości metra sześciennego. Na stanowisku skupu stała grupka mężczyzn. W tym pomieszczeniu znajdowała się waga. Brodaty mężczyzna siedział za koślawym stolikiem i wertował jakieś papiery. W pewnym momencie do środka wszedł wysoki mężczyzna o ogorzałej od słońca twarzy. W rękach niósł ciężką torbę. Postawił ją na podłodze i wyjął z niej jakąś cześć przypominającą walec. Rozejrzał się dookoła i położył na stole.
– Takie coś znalazłem – powiedział, patrząc na przedmiot z satysfakcją. – Ciężkie jak diabli.
Pracownik złomowni przejechał ręką po podłużnej metalowej części.
– Nie wiadomo, co to za metal.
– To jakiś stop – powiedział wysoki mężczyzna.
– Tak. Ale takiego jeszcze nie widziałem, a pracuję już w tej branży czterdzieści lat. Nie wiem, jak to wycenić.
– Aha. To ja mogę to zostawić, żeby się pan zorientował. Przyjdę za parę dni.
– Dobrze. Niech pan przyjdzie w piątek.
Wysoki mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, a człowiek pracujący w skupie złomu wybrał numer na policję. Po chwili usłyszał głos po drugiej stronie. Przedstawił się i powiedział:
– Chciałem zgłosić, że chyba mam jakąś kradzioną cześć. Może to lotnicza. Proszę przyjechać obejrzeć.

Rosja, Siewierodwińsk

Na potężnej rampie stał gotowy do zwodowania okręt podwodny klasy Borei. Był nowym arcydziełem rosyjskiej myśli wojskowej. Napędzany dwoma reaktorami atomowymi. Zdolny płynąć z szybkością czterdziestu węzłów – miał być najszybszym okrętem na morzach i oceanach. Uzbrojony w torpedy, miny, pociski, rakiety międzykontynentalne Buława-47 o zasięgu 8 000 kilometrów z sześcioma głowicami jądrowymi. Był trudno wykrywalny przez sonary. Miał 205 metrów długości i 14 metrów średnicy. Pod wieloma względami przewyższał inne okręty podwodne na świecie.
Na molo stała grupa wojskowych, ich rodziny oraz politycy.
   Na uroczystości był też prezydent Rosji Matwiej Porublev. To właśnie on pchnął zawieszoną na linie butelkę z szampanem, która rozbiła się o burtę okrętu. Rozległy się brawa. Wielki statek drgnął i zaczął powoli i majestatycznie poruszać się w dół. Cały czas towarzyszyły temu owacje. Systematycznie zanurzał się w wodzie, aż w końcu znalazł się w niej cały. I tak oto rozpoczął swą służbę Kniaź Iwanow.

USA, Kolorado, więzienie federalne

Klucznik otworzył drzwi przed bardzo szczupłym, ostrzyżonym na łyso mężczyzną. Ten, trzymając w ręku pościel wszedł do pojedynczej celi. Po chwili rozległ się dźwięk przekręcanego zamka. Więzień stanął na stołku i wyjrzał przez okno. Widać było przez nie plac spacerowy, a za nim wysokie mury. Na rogach wznosiły się wieżyczki wartownicze. Szczupły mężczyzna zszedł ze stołka i położył się na łóżku. Nazywał się Henry Brown i trafił do więzienia za atak hakerski na kilka banków. Namierzyli go i dostał pięć lat odsiadki. Znalazł się w specjalnym wydziale więzienia, do którego kierowano osoby chore psychicznie. Był chory na schizofrenię. Poza posiłkami będzie brał codziennie leki i raz w tygodniu spotykał się z lekarzem psychiatrą. Nie mógł mieć przy sobie żadnego urządzenia elektronicznego. Jednakże musiał się zobowiązać do zakończenia pewnej akcji, nawet jeśli będzie tutaj w więzieniu. W przeciwnym razie jego rodzina znajdzie się w niebezpieczeństwie. Zdenerwował się i zaczął chodzić po celi. Pięć lat wydawało się wiecznością.

Rosja, Władywostok

Promienie słońca wpadały do gabinetu admirała Floty Oceanu Spokojnego. Pawiel Skorajew – on to właśnie nim był – patrzył na stojącego przy biurku kapitana zwodowanego wczoraj okrętu podwodnego Kniaź Iwanow.
– Na początku chciałem panu pogratulować objęcia dowództwa na tak prestiżowej jednostce – powiedział admirał.
– Dziękuję. To dla mnie bardzo duże wyróżnienie – powiedział kapitan Dimitrij Gavranov.
– Usiądźmy.
Zaszurały krzesła. Zwierzchnik sił zbrojnych położył na stole czarną walizkę.
– Tutaj ma pan moduł do sterowania nową bronią w arsenale rosyjskiego wojska – bronią P – zwierzchnik marynarki wojennej usiadł na krześle i popatrzył na kapitana. – Są tylko dwie takie walizki. Jedna będzie na okręcie Kniaź Iwanow, druga jest na Kremlu. Kody do uruchomienia tej broni otrzyma pan i pierwszy oficer. Aby jej użyć, trzeba wprowadzić obydwa naraz. Zdaje pan sobie sprawę, że ta broń ma większą siłę zniszczenia niż bomba atomowa?
– Tak. Jestem tego świadomy. Miałem szkolenie.
– Fazę eksperymentalną mamy już za sobą. Wkrótce przystąpimy do ataku. Wypłynie pan na Pacyfik w okolice Polinezji Francuskiej i stamtąd pokieruje natarciem – przespacerował się po gabinecie i wyglądając za okno dodał: – Dobrze. To wszystko. Tradycyjnie w takich okazjach życzę spokojnej służby, no ale – zawahał się – w kontekście tego, jakie spoczęły na panu obowiązki, brzmiałoby to jak ironia.
– Niepotrzebne mi takie życzenia. Lubię jak się coś dzieje.
– W takim razie, pomyślności!

Londyn

Chińska restauracja na Oxford Street nie była zatłoczona. Siedziało w niej zaledwie kilku klientów. Znajdowali się w niej także porucznik Kellan Wilson oraz amerykański szpieg w Rosji Wasilij Auganow.
Ten ostatni poprosił o pilne spotkanie, gdyż miał bardzo istotne informacje.
– Co takiego Wasilij masz do przekazania? – zapytał Wilson.
– Rosja ma nową broń. Jest to broń klimatyczna. – Rosjanin wychylił się na krześle i dodał: – Przetestowaną.
– To znaczy, że są w stanie wywołać trzęsienie ziemi i inne zjawiska atmosferyczne?
– Tak. Huragan, ulewne deszcze, tornado.
Kellan Wilson poczuł przypływ bólu głowy.
– To przygnębiająca wiadomość. W żaden sposób nie jesteśmy przygotowani do obrony. Na jakiej zasadzie działa ta broń?
– Tego niestety nie wiem – Auganow położył na stole metalową blaszkę. – Przy jej budowie użyto nowego stopu metalu. Ma on kluczowe znaczenie. Proszę – podał blaszkę Amerykaninowi.
Wilson wziął ją i obrócił w palcach.
– Jaką to spełnia rolę?
– Nie wiadomo.
– Dużo tych niewiadomych.
– I tak dużo wiemy. Projekt ten jest ściśle tajny. Trudno jest się czegoś dowiedzieć.
– Dobrze, Wasilij. Działaj dalej w tej sprawie. Dziękuję za informacje.

USA, Kolorado, więzienie federalne

Minęło kilka dni odkąd Henry Brown trafił do więzienia. Aklimatyzował się. Najbardziej doskwierała mu samotność, ponieważ siedział sam w celi. Pomyślał, że poprosi o inną, grupową, ale dopiero kiedy wykona zadanie. Pomieszczenie, w którym był w pojedynkę na razie było lepsze. Tego dnia –odwiedziny, w czasie których spodziewał się dostarczenia smartfonu, za pomocą którego miał dokończyć zaczętą pracę.
Około piętnastej zaproszono do sali widzeń. Kiedy tam przyszedł, czekał na niego otyły Murzyn.
Usiadł na krześle.
– Jak się pan miewa, panie Brown? – zapytał czarnoskóry mężczyzna.
– Całkiem dobrze. Tylko te pięć lat wydaje się wiecznością.
– Niech się pan nie martwi. Zapewnimy panu masę wrażeń, tak że czas szybko zleci.
–Nie wątpię.
– Przyniosłem dla pana paczkę. Polecam czekoladę.
– Dziękuję.
Kartonowe pudełko trafiło natychmiast w ręce strażnika, który zaczął przeglądał zawartość.
– Kiedy zacznie pan udział w projekcie? – pytał Murzyn.
– Zamierzam dzisiaj.
– Znakomicie. Zajrzę do pana za tydzień.
– W porządku.
Podali sobie ręce i rozeszli się. Henry Brown po kilkunastu minutach znalazł się w swojej celi. Otworzył paczkę i wyjął z niej czekoladę. Zaczął ją powoli kruszyć. Po chwili odłamywania kawałków w jego ręce znalazł się nowoczesny smartfon. Włączył go. Urządzenie zadziałało bez zarzutu.

USA, miasto Joint Base Anacostia-Bolling, Agencja Wywiadu Obronnego

Kilka dni później Kellan Wilson znajdował się w gabinecie dyrektora wydziału Jacoba Jonesa. Znali się dobrze. Wymijali się na korytarzu, spotykali w kuchence. Spotkanie miało mało formalny charakter. Wilson siedział w fotelu i popijał kawę.
– Mam wieści od Auganowa – mówił, patrząc na swojego przełożonego. – Rosjanie rozwinęli broń klimatyczną. Są w stanie wywołać tornado albo trzęsienie ziemi.
– Nie sądzę, aby rozwinęli taką technologię. W Stanach pracujemy na tym od lat i nie mamy na tym polu przełomowych osiągnięć.
– Tak, ale to, że my pracujemy od lat nie oznacza, że Rosjanie mogą tego nie mieć.
– Czy są jakieś dowody, zdjęcia, dokumenty? – pytał Jacob Jones.
– W zasadzie – Wilson sięgnął do kieszeni. – Tylko to – położył na blacie blaszkę, którą dostał od Auganowa.
– Co to jest?
– To jest kluczowy materiał, z którego wykonano broń pogodową.
– Dam to do laboratorium do przebadania – odchylił się na krześle i założył ręce na kark. – Ale to bardzo mały dowód na to, że Rosjanie mogą manipulować pogodą.
– A ostatnie trzęsienie ziemi w Los Angeles, huragan w Miami i powódź w San Francisco?
– To wszystko mogło się wydarzyć z naturalnych przyczyn.
– Niby tak. Chociaż taka kumulacja jest zastanawiająca.
– Z cała pewnością. Trzeba śledzić Rosjan pod tym kątem, ale nie ma powodu do histerii. Uważam, że mogą oni manipulować pogodą, ale na pewno nie do tego stopnia.
– W porządku. Poczekamy na dalsze informacje od Auganowa.

USA, Alaska, okolice Tanana

Dwóch policjantów i ów mężczyzna, który przyniósł na złom część z nieznanego materiału weszli na polanę w lecie.
– Tutaj to znalazłem – powiedział poszukiwacz złomu, pokazując miejsce obok wysokiego drzewa.
– Tutaj? – policjant miał ze sobą wykrywacz metali. Zaczął przeszukiwać nim pobliski teren. Jednak urządzenie ani razu nie dało mu sygnału, że wykryło jakiś metal. Policjant cierpliwie przeszukiwał teren przez piętnaście minut, ale niczego nie znalazł.
– Na pewno. To tutaj znalazłeś? – zapytał. – Może skąd indziej wziąłeś?
– Nie, to leżało tutaj.
– Nic tutaj nie ma. Zabieramy się stąd.

Polinezja Francuska

Kniaź Iwanow płynął wynurzony z wody. W środku wszystko biegło normalnym trybem. Około dziesiątej rano zadzwonił admirał Pawiel Skorajew i poprosił do telefonu kapitana.
– Witam pana. Nadszedł ważny dzień. Dzisiaj zaczynamy – powiedział zwierzchnik marynarki wojennej.
– Tak, jesteśmy przygotowani.
– Naszym celem jest Europa Zachodnia oraz Chiny. Później przekażę dokładne współrzędne.
– Tak jest!

*
Rosjanie uruchomili swą broń pogodową. We Francji spadły ulewne deszcze, które wywołały powodzie. Pod wodą znalazło się trzydzieści miejscowości. Zginęły 43 osoby, straty wyniosły miliard euro. Cały czas trwała ewakuacja ludności i zwierząt. Skala tragedii była olbrzymia. Także i Anglia walczyła z żywiołem – wiały tam huraganowe wiatry, które burzyły zabudowania – zrywały dachy, samochody były niszczone latającymi w powietrzu przedmiotami. Pod naporem wiatru pryskały szyby. Skala zniszczeń była ogromna.

W Hongkongu miało miejsce trzęsienie ziemi. Tysiące budynków zamieniło się w gruzowisko. Zginęło około 5000 ludzi.

Rosja otwarcie przyznała się do spowodowania tych katastrof i zażądała od Unii Europejskiej zniesienia embargo, które zostało nałożone po zajęciu Krymu. Natomiast na Chinach pragnęła wymusić pieniądze za skopiowanie myśliwca SU-35 oraz wyrzutni Tor-M1, a także redukcję arsenału jądrowego o 50 procent.

*

USA, Kolorado, więzienie federalne

Henry Brown siedział na łóżku i za pomocą smarfonu włamywał się do banku. Każdego dnia szło mu coraz lepiej. System generował mu pewne zmienne, za pomocą których tworzył algorytm pozwalający na sforsowanie bankowych zabezpieczeń. Liczby te do złudzenia przypominały współrzędne geograficzne. A nawet sprawdził jedną taką kombinację cyfr i okazało się, że wskazywały one na Neapol.
Praca wymagała wprowadzania coraz większej ilości danych. Jego celem było włamanie się do banku i przelanie kwoty pięćdziesięciu milionów dolarów na konto w Szwajcarii. Plan zakładał, że cel ten uda się osiągnąć w dwa tygodnie.

Paryż

Kwietniki na Polach Elizejskich mieniły się feerią barw. Wąską alejką spacerowali porucznik Kelan Wilson oraz Wasilij Auganow. Amerykański szpieg w Rosji już miał ważne strategiczne informacje na temat rosyjskiej broni klimatycznej, mimo że minęło tylko kilka dni od jej oficjalnego użycia.
– Mam bardzo przydatne widomości – mówił odruchowo rozglądając się dookoła. – Kosztowało to masę pieniędzy i zachodu, ale zdobyłem coś naprawdę wartościowego.
– Tak. Słucham.
– Rosjanie posiadają dwie walizki, z których mogą sterować pogodą. Jedna jest na Kremlu, a druga w nowoczesnym zwodowanym w zeszłym tygodniu okręcie podwodnym o nazwie Kniaź Iwanow.
– Musimy zniszczyć te walizki.
– Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Obydwie są tak zabezpieczone, że praktycznie niemożliwe do zdobycia. Najtrudniej dostępna jest ta w okręcie podwodnym.
– No tak. A zniszczenie jednej walizki nic nie da.
– Mam coś jeszcze – Auganow wyjął z torby zdjęcie przedstawiające duży silos.
– Co to takiego?
– To są właśnie elementy sterujące pogodą. Takich reaktorów jest na świecie około trzydziestu.
– Trzeba poznać ich położenie. Przekażemy rządom państw, aby je wykopali. Wówczas ich broń będzie nieszkodliwa.
– Niestety, miejsca, w których znajdują się te urządzenia są wyjątkowo utajnione. Ale będę nad tym pracował.
– Dziękuję, Wasilij. Czy to wszystko?
– Tak.

USA, Arlington, Departament Obrony

Sekretarz obrony Oliver Anderson wydawał się być spokojny. Natomiast jego rozmówcy – pułkownik Jackob Jones odpowiedzialny za działania wywiadowcze w Rosji oraz porucznik Kellan Wilson – nie kryli zaniepokojenia.
– Panie sekretarzu, z całą pewnością Rosjanie nie zawahają się użyć tej broni na Stany Zjednoczone. Wczoraj Francja, Anglia, Chiny, a jutro my.
– Nasz szpieg w Rosji doniósł, że bronią tą można sterować za pomocą dwóch walizek. Jedna jest na Kremlu, a druga na okręcie podwodnym Kniaź Iwanow.
– Marynarka wojenna zajmie się wytropieniem tej łodzi podwodnej i przechwyceniem jej lub zatopieniem – powiedział sekretarz stanowczym tonem.
– Jedna walizka to za mało, aby ich powstrzymać, trzeba zniszczyć także tę na Kremlu – rzekł Jackob Jones.
– Tak. Czy są jakieś pomysły, jak to zrobić? – zapytał Oliver Anderson.
Odpowiedziała mu cisza.
Po chwili odezwał się porucznik Wilson.
– Wykradzenie walizki z Kremla jest niewykonalne. Można to zrobić, angażując wywiad, ale na to potrzeba czasu.
– Dodatkowo odebranie im tego urządzenia jedynie opóźni atak Rosjan. W krótkim czasie zrobią drugie – powiedział Jackob Jones.
– Ale mając je możemy zbadać jak działa i neutralizować działanie tej broni – powiedział sekretarz.
Porucznik Wilson położył na stole zdjęcie.
– Może to rzuci trochę światła – powiedział, wskazując na obiekt na fotografii. – Kluczowe znaczenie mają reaktory. To one bezpośrednio wpływają na zjawiska klimatyczne. Zniszczenie ich spowoduje, wytrącenie Rosjanom oręża z ręki. Jest ich trzydzieści w różnych miejscach na całym świecie. Niestety nie znamy lokalizacji.
– Za wszelką cenę musimy ją poznać – rzekł sekretarz. – To jest kluczowe dla obronności naszego państwa.
– Tak. Pracujemy nad tym – odezwał się Wilson. – Liczę na to, że nasz wywiad w Rosji dostarczy takich informacji.
– Oby stało się to jak najwcześniej. Zaczyna być bardziej niebezpiecznie niż za czasów zimnej wojny, bo wtedy sowieci straszyli, że użyją broni, a teraz jej używają – powiedział sekretarz i starł z czoła strużkę potu. – Dobrze. Pozostaje jeszcze sprawa walizki na Kremlu. Musimy poznać więcej szczegółów, gdzie dokładnie się znajduje, w jaki sposób jest zabezpieczona, kto ma do niej dostęp.
Wówczas będzie można coś zaplanować.

USA, Kolorado, więzienie federalne

Więźniowie stali w kolejce po śniadanie. Brali talerzyki z masłem, kilkoma plasterkami wędliny i kładli je na tacy. Zabierali też kilka kromek chleba oraz herbatę w białym plastykowym kubku. Znajdował się tam także Henry Brown. Zabrał śniadanie i usiadł za stolikiem. W pobliżu na ścianie był zawieszony płaski telewizor. Właśnie leciały wiadomości. Uwięziony haker wysłuchał ich i zdumiał się. Dowiedział się czegoś nieprawdopodobnego.

Rosja, Kaliningrad

Na długim, wypuszczonym w morze molo spacerowało kilka osób. Była bardzo ładna pogoda zachęcająca do przebywania na dworze. To lato było niezwykle upalne, ale na szczęście dzisiaj temperatura była znośna. Wasilij Auganow wybrał to miejsce na spotkanie, gdyż zapewniało dyskrecję. Jego rozmówcą był człowiek w wieku około czterdziestu pięciu lat, wysoki z hiszpańską bródką. Pracował on jako cywil i miał dostęp do informacji, w jakich lokalizacjach na Ziemi znajdują się reaktory wywierające wpływ na pogodę.
– Cieszę się, że udało nam się spotkać – mówił Auganow. – Kosztowało to wiele trudu, aby do pana dotrzeć, ale miejmy nadzieję, że nie pójdzie to na marne.
– Rozumiem. Czego pan ode mnie oczekuje?
– Mój klient może sporo zapłacić za podanie pewnych informacji, do których ma pan dostęp.
– Jakich informacji?
– Pracuje pan w rosyjskim projekcie broni klimatycznej i wie pan, gdzie na Ziemi znajdują się reaktory wywierające wpływ na pogodę.
– Myli się pan. Nic mi nie wiadomo na ten temat.
– Klient jest w stanie zapłacić milion dolarów.
Rosyjski pracownik naukowy przełknął ślinę.
– Niestety, nie pomogę panu w tej kwestii – odpowiedział.
– Klient jest w stanie zaproponować znacznie więcej.
– Nie jestem taką propozycją zainteresowany.
– Rozumiem. Możemy panu zagwarantować bezpieczeństwo, jeśli zajdzie taka potrzeba.
– Kim jest klient?
– Rząd Stanów Zjednoczonych.
– Ja nic nie wiem.
Auganow stanął i popatrzył na Rosjanina.
– Jeśli będzie pan chciał się spotkać i jeszcze raz porozmawiać w tej sprawie, proszę zamknąć okiennice w swym domu. Spotkamy się tutaj tego samego dnia o dwudziestej.
– Śledzicie mnie?
– Nie, tylko obserwujemy dom. Z przyczyn oczywistych nie mogę pan dać telefonu do siebie.
– Ta obserwacja bardzo mi się nie podoba.
– Życzę panu dużo zdrowia. Wiem, że jest panu potrzebne.
Rosjanin stanął jak wryty.
– Za dużo tego. Muszę już iść – powiedział.

USA, Wirginia, Little Creek, siedziba Navy SEALs

W małej salce konferencyjnej zebrało się trzy osoby, aby zaplanować akcję związaną z przechwyceniem walizki znajdującej się na Kremlu. Szczęście im sprzyjało, gdyż wywiad doniósł, że za dwa dni będzie ona transportowana z siedziby rosyjskiego rządu do Sztabu Generalnego, tak aby dotarła na godzinę jedenastą. W sali konferencyjnej przebywali: Lewis Blue – planista, Henry Green – dowódca kompanii Navy SEALs i porucznik Kellan Wilson.
Na stole leżała mapa.
– Samochód będzie jechał tą trasą – planista pokazał kilka ulic na mapie. – Pomysł jest taki, aby na dachu któregoś z budynków umieścić komandosów. Snajper zastrzeli kierowcę, a samochód zostanie zniszczony z granatników przeciwpancernych.
– Błąd – powiedział dowódca kompanii Navy SEALs – Walizka na pewno będzie transportowana w opancerzonym samochodzie. Snajper nie zabije kierowcy, bo kula nie przebije szyby. Walizka będzie przewożona w sejfie i granatniki jej nie zniszczą.
– W takim razie należy uszkodzić samochód pancerny wcześniej, tak aby przewieźli ją zwykłym autem – powiedział porucznik Wilson.
– Świetna myśl – pochwalił planista. – Wiemy, gdzie mieści się park samochodowy rządu rosyjskiego. Akcje uszkodzenia samochodu pancernego należy przeprowadzić na kilka godzin przed transportem, tak aby nie byli w stanie w międzyczasie dostarczyć innego pojazdu.
– Czy jest już jakiś pomysł, jak komandosi mają się znaleźć w Moskwie? – pytał Henry Green.
– Polecą zwykłymi samolotami rejsowymi – mówił planista. – Będą dwie grupy, które udadzą się tam dwoma różnymi lotami. Jeśli jeden zespół zostanie z jakichś powodów zatrzymany, to udział w akcji weźmie drugi.
– A co się stanie, jeśli samochód pojedzie inną trasą? – pytał porucznik Wilson.
– No tak, trzeba brać pod uwagę taką ewentualność – planista zamyślił się i po chwili powiedział. – W takim wypadku trzeba wziąć pod uwagę rozwiązanie gorsze. W samochodzie zostanie zamontowany nadajnik, który będzie pokazywał jego położenie. W czasie gdy jedna grupa komandosów będzie czekała na dachu, to po zmianie trasy do akcji wkroczy druga, która z ulicy zniszczy pojazd. Jest to o tyle niebezpieczne, że znacznie naraża naszych żołnierzy na ryzyko.
– Rozumiem, że broń dostarczą nam nasi ludzie w Moskwie? – zapytał dowódca komandosów.
– Tak. Wszystko będzie przygotowane – powiedział Kellan Wilson.
– Widzę pewien problem – rzekł komandos. – Po czym poznamy, w którym samochodzie znajdzie się walizka? Przecież na Kremlu dużo ludzi wsiada z walizkami do samochodu.
– Słuszna uwaga – odezwał się planista. Zastanowił się chwilę i powiedział: – Można rozwiązać to tak: należy obserwować plac przed Kremlem. Większość ludzi, którzy stamtąd odjeżdżają to cywile. Naszą walizkę będzie niósł wojskowy. Kolejna sprawa – czas przejazdu stamtąd do Sztabu Generalnego wynosi pół godziny. Ma ona być dostarczona na godzinę jedenastą, a więc interesują nas tylko samochody z wojskową rejestracją wyjeżdżające w okolicy godziny dziesiątej trzydzieści, dodatkowo te tylko, do których wsiądzie żołnierz z walizką.
– Znakomicie – pochwalił Wilson. – Plac możemy obserwować za pomocą małego drona.
– Dobrze. Szczegóły operacyjne ustalimy jutro.

Moskwa

Dzień przed planowaną akcją w podmoskiewskiej willi zebrali się komandosi obydwu grup. Na lotnisko w Moskwie nie wpuszczono tylko jednej osoby. Plan działania był taki, że o trzeciej w nocy ruszy grupa, której celem było uszkodzenie auta pancernego, a wcześnie rano inny zespół zajmie stanowisko na dachu wyznaczonego budynku. W sumie w luksusowym domu było piętnastu komandosów, ale nie wszyscy mieli wziąć udział w planowanej operacji.
O drugiej w nocy wyjechała pierwsza grupa żołnierzy. Po godzinie znaleźli się oni w pobliżu garaży, w których parkowano na noc rządowe limuzyny. Miejsce to znajdowało się około kilometra od Kremla. Było otoczone ceglanym murem. Amerykańscy żołnierze zostawili samochód pół kilometra dalej i przeszli piechotą do celu. Murowane ogrodzenie nie stanowiło dla nich przeszkody. Szybko znaleźli się po drugiej stronie. Po cichu zbliżyli się do podłużnych budynków. Zauważyli tam wartownika. Dwóch komandosów ukryło się w zaroślach i gdy rosyjski żołnierz zbliżył się, obezwładniło go po cichu. Zakneblowali mu usta i przywiązali do drzewa.
   Szybko znaleźli się przed garażami. Drzwi były zamknięte na kłódki, ale Amerykanie wzięli ze sobą duże nożyce do przecinania metalu. Otworzyli wszystkie osiem kłódek. W dwóch miejscach stały pancerne limuzyny. Spryskali ich szyby preparatem, który spowodował natychmiastowe zmatowienie szkła. Auta potraktowane tą chemią nie nadawały się do jazdy. Komandosi wycofali się do zagajnika leśnego, a potem przeszli przez mur. Zadanie zostało wykonane.

O godzinie siódmej rano wyjechały dwie ekipy. Jedna uzbrojona była w karabin snajperski, dwa granatniki oraz amunicję. Wsiedli oni do samochodu wyglądającego jakby należał do firmy budowlanej. Druga załoga miała ze sobą małego drona. Obraz z kamery miał być wyświetlany na monitorze laptopa. Byli uzbrojeni w kałasznikowy i zapas amunicji.

Kwadrans przed ósmą komandosi ubrani w kombinezony robocze wysiedli przed budynkiem, z którego dachu mieli przeprowadzić ostrzał. Był to biurowiec, więc bez problemu dostali się do środka. Było ich trzech. Granatniki oraz karabin snajperski okręcili papą tak, że nie było nic widać. Po schodach weszli na ostatnie piętro, a później po drabince na dach. Wcześniej musieli otworzyć właz zabezpieczony małą kłódeczką, która puściła podważona metalowym prętem. Komandosi zajęli pozycje w miejscu, z którego widać było dobrze oddalone o sto metrów skrzyżowanie dwóch trzypasmowych dróg. To właśnie tam zamierzali zatrzymać i zniszczyć wojskowy samochód.

Druga ekipa składająca się z dwóch żołnierzy podjechała w pobliże Kremla i zaparkowała auto. Wypuścili drona, który wzbił się na wysokość pół kilometra, tak że z ziemi był niewidoczny. Sprawdzono jakość obrazu – była ona tak dobra, że przy zbliżeniu można było przeczytać numery rejestracyjne samochodów.

Obydwie grupy oczekiwały na godzinę dziesiątą trzydzieści, kiedy to – jak się spodziewano – rosyjski oficer wyjdzie z walizką i wsiądzie z nią do samochodu. I rzeczywiście prawie tak się stało. O godzinie dziesiątej dwadzieścia pod pałac podjechały dwa czarne mercedesy i do każdego z nich wsiadło dwóch wysokich rangą oficerów. Każdy z nich miał małą czarną walizeczkę wielkości nesesera. Wsiedli do samochodów i odjechali na sygnale.

Amerykanie byli skonsternowani. Tego się nie spodziewali – dwa samochody i w którym z nich było urządzenie do sterowania bronią klimatyczną? Nie wiadomo.
Jeden mercedes ruszył przewidzianą wcześniej trasą, natomiast drugi pojechał inną drogą. Dowodzący akcją porucznik Henry Green rozkazał.
– Jedziemy za tym drugim. Pierwszy pewnie pojedzie zwyczajną trasą.
Ruszyli za jadącym na sygnale mercedesem. Ostrzelali go mierząc w opony. Odpowiedziano im ogniem. Na szczęście niecelnym. Samochód z podziurawionymi oponami zatrzymał się po dwustu metrach. Mierząc z kałasznikowów podjechali do niego. Zauważyli, że kierowca i wojskowy wyskoczyli z auta i zaczęli biec drogą. Oficer miał walizkę. Położył ją na drodze. W jego ręce pojawił się granat. Wyciągnął zawleczkę i wrzucił do środka. Po tym Rosjanie pobiegli jeszcze szybciej. Granat eksplodował. Moduł do kierowania bronią klimatyczną został zniszczony.
– Nie strzelać! – wołał dowódca komandosów. – Zadanie wykonane.
Skontaktowali się przez radio z oddziałem w budynku i dali komendę, aby nie ostrzeliwać kolejnego mercedesa.
– Szybko, zwijamy się stąd! Zaraz będzie tutaj policja.
Wsiedli do samochodu i odjechali w pośpiechu. Po dziesięciu minutach włamali się do starej łady i pojechali nią pod Moskwę, do willi, z której rozpoczęto operację. Druga ekipa, która była na dachu, zeszła na dół, wsiadła do swojego auta dostawczego i pojechała w to samo miejsce.

Polinezja Francuska

Kniaź Iwanow był zanurzony na głębokość dwustu metrów w pobliżu Markizów. Około godziny dziewiątej rano nawiązano łączność radiową z dowództwem we Władywostoku.
Pułkownik z centrali rozmawiał z kapitanem okrętu podwodnego.
– Mam nowe rozkazy dla pana.
– Słucham – powiedział Sasha Gavranov
– Naszym celem Austria i Włochy. Kod Y. Godzina rozpoczęcia operacji czternasta piętnaście.
– Tak jest! Zrozumiałem!
– Od tego momentu przez trzy dni cisza radiowa.
–Tak jest! Wszystko jasne!

*
W ciągu kilku dni powodzie nawiedziły Austrię i Italię. Pod wodą znalazło się kilkadziesiąt miejscowości. Rzeki wystąpiły z koryt. Kilkanaście osób zatonęło. Służby prowadziły ewakuacje. Ludzie stali na dachach i czekali na zabranie ich przez śmigłowiec. Rzekami płynęły drzewa, które uderzały w mosty, prowadząc do ich zniszczenia. Szybki nurt porywał też samochody. Za pomocą worków z piaskiem próbowano zatrzymać niszczący żywioł, ale na próżno, ponieważ cały czas padały ulewne deszcze i poziom wody rósł. Straty oszacowano na miliardy euro, i wciąż rosły.

W Sydney i w Meksyku miało miejsce trzęsienie ziemi. Tysiące budynków zamieniło się w ruinę.
Zginęło około dziesięć tysięcy osób. Ekipy poszukiwawcze wydobywały ludzi z ruin. Skala zniszczeń była ogromna.

*

USA, Kolorado, więzienie federalne

Henry Brown wziął tackę ze śniadaniem i usiadł za stolikiem. Rozłupywał jajko i oglądał wiadomości. To, co usłyszał wprawiło go w osłupienie. Nie mógł wierzyć w to, co ogląda. Był przerażony.

Rosja, Władywostok

Dwóch agentów amerykańskiego wywiadu Boria Skorajew i Borys Jarcov, czekało w samochodzie przy wyjeździe z jednostki wojskowej, w której mieściło się dowództwo Floty Oceanu Spokojnego. W końcu, po godzinie,zauważyli światła przy bramie. Szlaban uniósł się i na ulicę wyjechała biała cywilna toyota corolla. Boria Skorajew zapalił silnik i ruszyli za nią. Jechali za białym autem i czekali aż zatrzyma się ono na czerwonym świetle. Po pięciu minutach tak się stało. Toyota stanęła w miejscu. Boria Skorajew wysiadł ze swojego BMW i podszedł do drzwi kierowcy. Ręką dał znak, aby opuścić szybę. Kiedy tak się stało, zapytał:
– Pan Siergiej Prohov?
– Tak.
Amerykański agent wyjął pistolet i wycelował w głowę kierowcy.
– Gadaj, gdzie jest Kniaź Iwanow, bo ci łeb rozwalę!
– Nie wiem.
– Wiem kim jesteś i że masz dostęp do tej informacji. Mów szybko, bo naciskam spust!
Rosjanin w toyocie wystraszył się.
– Polinezja Francuska. Dokładnej lokalizacji nie znam.
– Wystarczy. Możesz jechać.
W tym czasie podszedł drugi agent i zaprotestował.
– Nie możemy go wypuścić. Zaraz skontaktuje się z dowództwem floty i okręt zmieni pozycję.
– Tak. Masz rację, zabieramy go ze sobą – zgodził się. – Wysiadaj! – krzyknął do człowieka w toyocie.
Ten wysiadł. Natychmiast związali mu ręce paskiem od spodni. Wepchnęli go na tylnie siedzenie swojego samochodu. Borys Jarcov usiadł przy nim. BMW szybko odjechało i znikło za zakrętem.

Polinezja Francuska

W kilka godzin po otrzymaniu informacji gdzie znajduje się Kniaź Iwanow, dowództwo amerykańskiej marynarki wojennej wysłało w ten rejon Pacyfiku samoloty z urządzeniem MAD – miernikiem anomalii pola magnetycznego Ziemi. Wychwytywało ono zakłócenia wywoływane przez metalowy korpus okrętów podwodnych. Wysłano tam także śmigłowce wyrzucające sonoboje, a także drony z MAD oraz torpedami samonaprowadzającymi. Skierowano w ten obszar także kilka okrętów podwodnych. Poszukiwania były zakrojone na szeroką skalę i znalezienie łodzi podwodnej było tylko kwestią czasu. Pierwszy wykrył ją śmigłowiec z wpuszczoną do wody pławą hydroakustyczną, ale został zniszczony przez Kniazia Iwanowa rakietą INED 90 typu woda-powietrze. Amerykanie nie zdążyli przesłać meldunku. Przez pół godziny rosyjski okręt pozostawał ukryty. Później jego pozycję wykrył samolot z urządzeniem MAD. Podał jego lokalizację. Najbliżej znajdował się amerykański okręt podwodny USS Virginia, który ruszył w pościg za rosyjską jednostką. Wypuścił dwie torpedy kierowane na podczerwień, ale zostały one zmylone przez system antytorpedowy. Do znanej pozycji rosyjskiego okrętu nadleciały dwa śmigłowce i zrzuciły bomby głębinowe. Kniaź Iwanow został uszkodzony i musiał się wynurzyć. Jednak nabierał wody i załoga musiała go opuścić. Ewakuowano się do nadmuchiwanych pontonów. Dwie godziny później amerykański krążownik USS "Bunker Hill" podjął załogę zatopionego okrętu. Kapitan Dimitrij Gavranov miał ze sobą czarną walizkę z modułem sterowania bronią klimatyczną, ale gdy tylko zbliżył się do nich statek wojskowy wyrzucił ją do wody. Poszła ona na dno, głębokiego w tym miejscu na trzy kilometry, oceanu.

Amerykanie przeprowadziwszy operacje w Moskwie i na Pacyfiku osiągnęli jedynie połowiczny sukces – zablokowali Rosjanom możliwość manipulowania zjawiskami atmosferycznymi na jakiś czas, ale i tak nie poznali sposobu kierowania tym rodzajem broni.

USA, miasto Joint Base Anacostia-Bolling, Agencja Wywiadu Obronnego

Porucznik Kellan Wilson siedział w swoim gabinecie, kiedy przyszedł do niego młody pracownik naukowy z laboratorium wojskowego.
– Mam dla pana wiadomość – powiedział już od progu. Położył na stole blaszkę, którą dwa tygodnie temu przekazał Auganow. – Materiał, z którego ją wykonano, jest taki sam jak ten, z którego wykonano pewną część znalezioną na Alasce.
– Tak? Co to za część?
– Przypomina walec. Nie wiadomo do czego służy.
– Ale ja wiem, do czego służy. Muszę natychmiast zbadać miejsce skąd ona pochodzi.
– Przyniósł ją poszukiwacz złomu na Alasce w pobliżu miejscowości Tanana. Przesłała ją policja. Z nimi trzeba się kontaktować.
– Dobrze. Dziękuję panu za wiadomość.

Alaska, okolice Tanana

Śmigłowiec wylądował na niewielkiej polanie w lesie. Wyszedł z niego porucznik Wilson oraz dwóch lokalnych policjantów. Kręcące się śmigła wywoływały huragan wiatru. Przytrzymując czapki, wyszli z ich zasięgu.
– To jest to miejsce – mówił jeden z policjantów. – Przeszukaliśmy teren wykrywaczami metalu, ale niczego nie znaleźliśmy.
– Wygląda to bardzo niepozornie – ocenił Wilson. – Ziemia na pewno nie była kopana. Byłoby to widać.
– Tak. Dojazd maszynami jest tutaj niemożliwy. Nie ma drogi, wkoło las – mówił policjant.
– Ten walec chyba wyleciał z jakiegoś samolotu. Chociaż… Chociaż to też niemożliwe – powiedział porucznik.
Raptem dał się słyszeć trzask łamanej gałęzi. Policjanci złapali za kabury. Za grubymi drzewami stał kłusownik. Obok niego leżał ryś.
– Jest okres ochronny na rysie! – zawołał do niego stróż prawa.
– Z głodu poluję. Możecie mnie zamknąć – powiedział wyciągając przed siebie ręce.
– A pewnie, że zamkniemy – powiedział policjant i skuł go w kajdanki.
Po kwadransie śmigłowiec odleciał do Tanany.

USA, Hawaje

Lekka bryza wiała od oceanu. W ogródku gastronomicznym małej restauracji położonej tuż obok plaży siedzieli Kellan Wilson i Wasilij Auganow. Popijali sok pomarańczowy i rozmawiali.
– Mam informację, która z pewnością pana zainteresuje – mówił Rosjanin.
– Tak. Słucham.
– Wojsko rosyjskie będzie transportowało ten wielki silos – element sterowania pogodą. Przewóz będzie się odbywał koleją, a później droga morską. Maszyna będzie rozłożona na części i złożona na miejscu.
– Rozumiem. Gdzie zamierzają ją dostarczyć?
– Do Wietnamu.
– Czy statek będzie cywilny?
– Nie. Mają ją przewieźć wojskowym transportowcem.
– Kiedy będzie ten fracht?
– Za cztery dni. Statek wypłynie z portu w miejscowości Madan na Syberii i będzie zmierzał do wietnamskiego portu Da Nag. Planowany czas wypłynięcia w morze to godzina szesnasta.
– Dziękuję Wasilij za te informacje.
– Jeszcze jedno.
– Tak?
– Rosja zamierza się zemścić za stratę Kniazia Iwanowa.
– W jaki sposób?
– Wywołując trzęsienie ziemi w Nowym Yorku.
– Przecież to nie jest obszar aktywny sejsmicznie.
– Wiem, ale takie dostałem informacje.

Rosja, Kaliningrad

Rosjanin z hiszpańską bródką, który miał dostęp do informacji o rozmieszczeniu silosów będących elementami broni klimatycznej nazywał się Jegorij Dimitrov. W tej chwili siedział on w gabinecie lekarza onkologa. Medyk ze smutną miną oglądał wyniki badań.
– Niestety. Prawdę powiedziawszy, nie wygląda to dobrze.
– Są przerzuty?
– Tak.
– Ile mi zostało życia?– zapytał Jegorij Dimitrov drżącym głosem.
– Pół roku.
Mężczyzna z hiszpańską bródką złapał się za głowę,
– Czy nic już mi nie może pomóc?
– Jest pewna klinika w Stanach. Operacja kosztuje sto tysięcy dolarów.
Dimitrov westchnął ciężko.
– Nie stać mnie. Trzeba się żegnać z tym światem…

USA, Kolorado, więzienie federalne

Henry Brown celowo usiadł daleko od telewizora, aby nie słyszeć wiadomości. Jednak mimo to kątem oka oglądał obraz na ekranie. I znowu przeraził się: „Nie nie mogę wykonać tego zlecenia. Muszę przestać. Ale przecież nie mogę” – myślał. Był tak przybity, że nie zjadł śniadania.

USA, Virginia, Dowództwo Marynarki Wojennej

W obszernej sali konferencyjnej znajdowało się trzech wojskowych – Dowódca Floty Pacyfiku Admirał Lewis Smith, Zack Brown – kapitan okrętu podwodnego USS Ohio oraz porucznik Kellan Wilson.
Ten ostatni mówi:
– Według danych wywiadowczych rosyjski transportowiec wypłynie za dwa dni z portu na Syberii i będzie zmierzał do Wietnamu. Ładunkiem będzie rozłożony na części silos – element systemu broni klimatycznej. Cel jest taki, aby ten ładunek przechwycić. Musimy za wszelką cenę dowiedzieć się, jak działa ta broń.
– Sugeruje pan przechwycenie transportowca? – zapytał Admirał.
– Tak.
– Trudne, ale wykonalne. Natomiast konsekwencje polityczne mogą być duże, szczególnie teraz po zatopieniu Kniazia Iwanowa – mówił Admirał.
– Tak, ale rosyjska broń klimatyczna nie jest już straszakiem, tylko realnym zagrożeniem. Musimy ją za wszelką cenę poznać. Według wywiadu, Rosjanie mają wywołać trzęsienie ziemi w Nowym Jorku – rzekł Wilson.
– Dobrze. Przygotujemy operację przechwycenia transportowca. Komandosi przepłyną w okręcie podwodnym USS Ohio, a następnie podpłyną na pontonach do rosyjskiego statku i opanują go.
– Ilu komandosów weźmie w tym udział?– zapytał kapitan.
– Transportowiec może mieć około dwudziestu żołnierzy na pokładzie, jednak po naszej stronie będzie element zaskoczenia, więc myślę, że potrzeba około dziesięciu ludzi. Operację należy przeprowadzić nocą, aby nie zobaczyli zbliżających się pontonów.
– Potrzebni są także ludzie, którzy wiedzą, jak pokierować statkiem transportowym – zauważył porucznik Wilson.
– Znajdą się tacy.

*
Około godziny szesnastej zatrzęsła się ziemia w Nowym Yorku. Tysiące budynków zamieniło się w gruzowiska. Runęły wieżowce na Manhattanie. Zginęło dziesiątki tysięcy ludzi. Była to największa klęska żywiołowa w historii USA.

*

USA, Biały Dom

Tuż po otrzymaniu wiadomości o trzęsieniu ziemi w Nowym Jorku prezydent Stanów Zjednoczonych
wybrał numer telefonu do sekretarza obrony.
– Witam pana – powiedział stanowczym głosem. – Nie ma ceny, której nie chcielibyśmy zapłacić za poznanie rosyjskiej broni klimatycznej i sejsmicznej.
– Zrozumiałem, panie prezydencie.

Morze Wschodnio-Chińskie, pokład USS Ohio

Okręt podwodny wynurzył peryskop. Po chwili marynarze dostrzegli rosyjski statek transportowy. Płynął on pod eskortą dwóch niszczycieli.
– Mamy problem – rzekł kapitan do dowódcy komandosów, którzy mieli wtargnąć na pokład transportowca. – W takich warunkach nie możemy przeprowadzić zaplanowanej akcji.
– Trzeba to zgłosić przełożonym – stwierdził komandos.
Kapitan statku połączył się z dowództwem.
– Dwa niszczyciele eskortują statek z ładunkiem – powiedział do słuchawki. – Co proszę? – nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. – Proszę przesłać rozkaz na piśmie.
Odłożył słuchawkę i powiedział:
– Mamy storpedować eskortę.
Po chwili przyszedł pisemny rozkaz.
Podwodniacy przeprowadzili atak torpedowy. Po piętnastu minutach dwa niszczyciele zostały poważnie uszkodzone. Przechyliły się i tonęły. Załogi opuszczały pokład na szalupach ratunkowych.

Amerykańscy komandosi płynęli pontonem motorowym w kierunku transportowca. Stracili już całkowicie element zaskoczenia. Na dodatek musieli przejąć statek, zanim dopłyną do niego rozbitkowie. Po dopłynięciu do burty wystrzelili linę z kotwiczką, która zahaczyła się o metalową rampę. Niezauważeni wspięli się do góry. Rosyjscy wojskowi byli skupieni w jednym miejscu – patrzyli jak toną niszczyciele. Amerykanie otworzyli ogień do marynarzy. Wywiązała się strzelanina. Komandosi mierzyli celniej niż rosyjscy marynarze i po krótkiej walce opanowali statek. Następnie zrzucili na dół drabinkę, po której dostali się na górę sternicy. Ci pokierowali statkiem na wschód. Po dwóch godzinach dopłynął do nich amerykański krążownik. Płynęli w jego eskorcie około pół dnia. Lecz na niczym spełzły wysiłki Amerykanów, aby poznać tajemnicę działania broni klimatycznej, gdyż transportowiec został storpedowany przez rosyjską łódź podwodną K-550 Aleksander Newski i poszedł na dno.

USA, Kolorado, więzienie federalne

Znowu zbliżał się czas posiłku. Ten koszmarny czas i te wiadomości. Henry Brown wiedział, co usłyszy – w Nowym Jorku było trzęsienie ziemi. Usiadł ze swoim śniadaniem i czekał na program informacyjny. Prezenterka CNN zaczęła: „ Nowy Jork po trzęsieniu ziemi o sile dziewięć stopni w skali Richtera zamienił się w gruzowisko…”. Henry Brown wstał, podszedł do strażnika i powiedział:
– To ja wywołuję te trzęsienia ziemi.
– Siadaj z powrotem na miejsce.
Więzień usiadł. Nie wiedział, dlaczego tak się działo, ale liczby których używał do włamywania się do banków, miały wiele wspólnego z katastrofami na Ziemi. Zauważył, że są jednocześnie współrzędnymi geograficznymi. Trzęsienia ziemi, ulewne deszcze, tornada pojawiały się dokładnie w tych samych miejscach, które wskazywały generowane przez system cyfry. Wprowadzając je, uruchamiał żywioły, które siały zniszczenie. Prawdopodobnie poza bankiem włamał się do jakiejś innej sieci informatycznej. Henry Brown nie wiedział o tym, że istnieje rosyjski system kierowania bronią klimatyczną i sejsmiczną. Gdyby miał taka wiedzę, wszystko stałoby się jasne.
  
     Prawdę powiedziawszy, znalazł się między młotem a kowadłem. Zlecenie, które realizował wymagało wprowadzania coraz to większej ilości danych, a to oznaczało zwiększanie liczby katastrof na Ziemi. Jednocześnie nie mógł zaprzestać realizacji zlecenia, ponieważ obawiał się, że zleceniodawca wyrządzi krzywdę jego rodzinie. Sam już nie widział co gorsze: czy śmierć tysięcy ludzi, czy tragedia własnej rodziny.
Pół godziny później wezwano go do lekarza psychiatry.
– Podobno mówił pan, że to pan wywołał trzęsienie ziemi w Nowym Jorku?
Więzień przełknął ślinę.
– Tak, to ja.
– Rozumiem – powiedział lekarz, patrząc na pacjenta. – Zmienimy lek na inny.

Rosja, Kaliningrad

Jegorij Dimitrov – człowiek z hiszpańską bródką i Wasilij Auganow spotkali się na molo o godzinie dwudziestej. Ten pierwszy zamknął dziś okiennice, co oznaczało, że chce się widzieć z przedstawicielem amerykańskiego wywiadu. Od morza wiała lekka bryza. W dali widać było kilka statków.
– A więc jednak chciał się pan dzisiaj ze mną zobaczyć – powiedział Auganow. – Czy coś się zmieniło?
– Tak. Przemyślałem sprawę.
– Słusznie.
– Jestem chory i dają mi pół roku życia.
– Wiem o pańskiej chorobie…
– Ale jest klinika w USA, w której można przeprowadzić operację ratującą mi życie.
Auganow popatrzył na swojego rozmówcę.
– Możemy panu opłacić tę operację. Ponadto otrzyma pan milion dolarów. Zapewniamy także ochronę. Dostanie pan nowe nazwisko, nową tożsamość. Zacznie pan nowe życie. Cenę pan zna.
– Tak.
– Lokalizacja silosów.
– Tak, wiem – Jegorij Dimitrov położył ręce na barierce i spojrzał w dal. – Tutaj w Rosji czeka mnie tylko śmierć. Zgadzam się na tę propozycję.
– Cieszę się. Kiedy pan poda umiejscowienie silosów?
– Potrzebuję tygodnia.
– Dobrze. Czy w takim razie możemy się spotkać za tydzień tutaj o tej samej porze?
– Tak.

USA, Alaska, Tanana

Porucznik Wilson siedział w małym gabinecie komendanta policji. Złapany kilka dni temu kłusownik powiedział, że powie coś ważnego za darowanie kary – miesiąca aresztu. Pracownik wywiadu amerykańskiego z ciekawością spojrzał na aresztowanego mężczyznę.
– A więc, co takiego chciałby pan przekazać? – pytał.
– Wiem, czego szukacie – powiedział kłusownik.
– Czego?
– Takiej wielkiej cysterny zakopanej w ziemi.
Wilson spojrzał na niego z zainteresowaniem.
– Widział pan coś takiego?
–A dostanę anulację kary?
– Jeśli pan powie gdzie to jest, gwarantuję, że kara pana ominie.
– To nie jest w tym miejscu, gdzie wylądował helikopter, tylko na innej polanie, jakieś dwieście metrów dalej.
– Co pan tam widział?
– Była noc, kiedy tamtędy przechodziłem. Zauważyłem światła i poszedłem zobaczyć, co się dzieje. Był tam głęboki na dwadzieścia metrów wykop. A w nim metalowy cylinder. Pracowali tam jacyś ludzie. Mówili po rosyjsku.
– Czy może pan wskazać to miejsce?
– Tak. Wiem, gdzie to jest.

USA, Kolorado, więzienie federalne

Henry Brown siedział na krześle w sali widzeń, naprzeciw niego stał otyły Murzyn, który mówił:
– Firmie nie podoba się to, że nie wykonał pan ostatniego zadania.
– Miałem problemy techniczne – powiedział więzień. W rzeczywistości nie zrealizował zlecenia, ponieważ spowodowałoby to prawdziwą katastrofę. Sprawdził, że liczby wygenerowane przez system wskazywały na piętnaście miast, które dotknięte byłyby powodziami, trzęsieniami ziemi lub huraganami. Nie mógł dopuścić do takich zniszczeń.
– Widzi pan. Sprawy wyglądają nieciekawie. Jeśli tej nocy nie wykona pan zlecenia, wówczas zaopiekujemy się pańskimi dziećmi.
– Porwiecie je?
– Tak.
– Dobrze. Zrobię to tej nocy.
– Trzymam za słowo.

USA, Alaska, okolice Tanana

Na teren polany, którą wskazał kłusownik przetransportowano śmigłowcami kilka małych koparek. Pracowały one już od kilku dni, ale pomimo wykopania dołu na dziesięć metrów, niczego nie odkryły. Ale dzisiaj był ten dzień, kiedy łyżka maszyny zawadziła o coś metalowego. Po kilku godzinach kopania odsłonięto wielki silos – element rosyjskiej broni klimatycznej.

Rosja, Kaliningrad

Upłynął tydzień. Wasilij Auganow i Jegorij Dimitrov spotkali się zgodnie z ustaleniami na wypuszczonym w morze molo. Wiał mocny wiatr. Morze było wzburzone. W powietrzu słychać było glos rybitw.
– Co z naszą umową? – zapytał Auganow.
– Mam, co trzeba – powiedział, wyjmując kartkę z wydrukiem komputerowym. – To są współrzędne geograficzne reaktorów – przekazał kartkę agentowi wywiadu.
– Dziękuję – kartka trafiła do kieszeni. – Wywiązał się pan ze swojej części umowy. Jutro otrzyma pan dokumenty i wyleci do Stanów Zjednoczonych. Na miejscu zaopiekują się panem Amerykanie.
– Dobrze.
– Dziękuję za współpracę. Uratował pan życie tysięcy ludzi.
– Chciałem uratować swoje.

USA, Kolorado, więzienie federalne

Henry Brown szedł powoli po spacerniaku. Co chwilę patrzył na zegarek. Zaprogramował trzęsienie ziemi na terenie więzienia i okolic, nie miał pewności, czy system zadziała tak, jak chciał. Jednakże prawie z zegarkową dokładnością ziemia zaczęła drżeć o godzinie osiemnastej. Chwilę potem zaczęły się mocne wstrząsy, zawaliły się budynki więzienia. Runęły wieżyczki wartownicze. Zapanował chaos.
Strażnicy myśleli o ratowaniu swojego życia, a nie pilnowaniu więźniów. Zawaliło się ogrodzenie. Henry Brown przeskoczył na drugą stronę i zaczął co sił uciekać.

Dwie godziny później był już kilkanaście kilometrów dalej, w swoim domu. Była tam jego żona oraz dwoje dzieci.
– Żadnych wyjaśnień – zawołał. – Musimy jak najszybciej wyjechać.
Spakowali się i wsiedli na samochodu. Henry Brown miał w innym mieście znajomego, który podrabiał dokumenty. Zamierzał uciec ze Stanów do Argentyny. Miał masę pieniędzy – te pięćdziesiąt milionów dolarów przelał na swoje konto za granicą. Podobnie jak Jegorij Dimitrow, zaczynał nowe życie.

Koniec

Chętnie przeczytam komentarze do tego tekstu. Proszę pisać na wieslaw@540.it.pl

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wieslawpas · dnia 18.02.2016 18:32 · Czytań: 434 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty