Łzy anioła - esere
Proza » Długie Opowiadania » Łzy anioła
A A A
Od autora: Napisałam to opowiadanie dawno, dawno temu. Jestem ciekawa, jak je ocenicie.

Na początku powinienem się przedstawić, ale to nie ma sensu. Moja tożsamość nie ma najmniejszego znaczenia. Moje imię także jest zbędne, bo cała moja osoba będzie ograniczać się tylko do roli obserwatora. Taka jest właśnie moja rola – świadka, który zawsze milczy.

Mógłbym opowiedzieć o wielu ważnych wydarzeniach, w których uczestniczyli równie ważni ludzie. Byłem świadkiem wielu takich zdarzeń, a jednak wolę opisać te, o które nikt nie pyta. Wolę opisać ludzi, którzy zostali zapomniani przez świat. Przedstawię historie, które dla większości nic nie znaczą.
Kiedyś byłem świadkiem niecodziennej sceny. Pewna staruszka podążała jedną z najstarszych ulic wiekowego miasta, chwiejąc się niebezpiecznie i garbiąc niemiłosiernie. Miała puste oczy. Szczerze powiedziawszy nie wiem, dlaczego właśnie tak o nich pomyślałem. Były po prostu puste. Kobiecina owinięta była jakimiś brudnymi, mocno zużytymi już łachmanami. Jej widok był naprawdę przerażający. Większość przechodniów odsuwało się od niej jak najdalej, zapewne z powodu nieprzyjemnego wyglądu, a może i zapachu? Jedni patrzyli na nią z wyższością, inni z obrzydzeniem, a niektórzy nawet z nienawiścią, tak jakby ta brudna kobieta psuła im idealny, słoneczny dzień. To było smutne. Widok tej staruszki ukłuł mnie boleśnie, ale jeszcze bardziej paliła w sercu obojętność tych wszystkich przechodniów wokół niej. Żadnego litościwego gestu, żadnego dobrego słowa... nawet żadnego współczującego spojrzenia. Pomyślałem wtedy, że ludzie mają jakiś niewysłowiony dar do ignorowania wszystkiego, co zakłóca im ich własny spokój ducha. Gdy tak rozmyślałem, babinka dalej podążała wolnym krokiem do tylko jej znanego celu.
Na drodze leżała wysuszona i lekko zakurzona piętka chleba, dawno zapomniana przez tego, który ją upuścił. Kobiecina schyliła się po chleb i już miała go dotknąć czubkami swoich kościstych i żylastych palców, gdy kilkuletni chłopiec przysłonił jej go butem. Dziecko zaczęło tupać małymi stopami po chlebie, uśmiechając się przy tym złośliwie, by po chwili zniknąć za rogiem. Staruszka wyprostowała się niepewnie, trzymając w ręku zdeptany, całkowicie brudny, kawałek chleba z takim umiłowaniem, jakby był on jej jedynym ocaleniem. Wtedy nie rozumiałem ich zachowania i pomyślałem, że zapewne nigdy nie dowiem się, dlaczego mały chłopiec potrafił być tak okrutny, a babinka rozkoszowała się widokiem obrzydliwie potraktowanego chleba. Miałem tyle pytań. A jednak zrządzeniem losu otrzymałem odpowiedzi równie szybko, jak szybko zdołałem zadać pytania.
Nie myśląc wiele, ruszyłem za chłopcem. Tuż za rogiem zauważyłem, jak podchodzi do młodej kobiety wychodzącej właśnie ze sklepu. Dziewczyna wcale nie wyglądała na osobę, która kogoś szuka bądź się o kogoś martwi. Chłopiec podbiegł do niej, po czym czule ją objął, wtulając głowę w jej talię i westchnął: „Mamusiu”. Matka szybko odgoniła go ręką, używając przy tym nieprzyzwoicie wulgarnych epitetów i jedyne, co zrozumiałem (a może chciałem zrozumieć?), to uwaga dotycząca zgniecenia zakupów, które trzymała w rękach. Nie wiedziałem wprawdzie, dlaczego ta kobieta była taka oziębła dla swojego syna, ale pojąłem za to, dlaczego ten sam spragniony miłości chłopczyk potrafił być tak okrutny wobec jednej, biednej staruszki. Zrozumiałem, że na świecie wszystko ma ciąg przyczynowo-skutkowy i czasami jest to równie przerażające, jak okrucieństwo i ból.
Postanowiłem zatem dowiedzieć się także czegoś na temat staruszki. Bez problemu ją znalazłem. Właściwie chodziła tak wolno, że minęły całe wieki zanim otrzymałem kolejną odpowiedź. Ale warto było czekać. Z całą pewnością warto było być cierpliwym.
Uboga kobieta dotarła w końcu do szarej, obskurnej bramy, która prowadziła na równie nieciekawe podwórko. W wejściu stała grupka młodych mężczyzn sączących piwo. Tak jak mogłem się spodziewać, byli oni niezwykle agresywni wobec spokojnej staruszki. Zaczęli ją wyzywać i grozić, tak że stara kobiecina musiała obchodzić ich niemalże łukiem. Widziałem wtedy, że jeden na nią splunął, ale najwidoczniej w ogóle tego nie zauważyła, uporczywie patrząc w ziemię.
Podeszła do drewnianych, rozlatujących się już drzwi. Nie wiem, czemu zwróciłem na nie tak dużą uwagę, ale wydały mi się tak bardzo podobne do życia tej staruszki, tak pasujące do tego strasznego miejsca. Odlatywała z nich brązowa farba, odcieniem przypominająca błoto. Właściwie nie zdziwiłbym się, gdyby to rzeczywiście była błotnista maź zamiast farby.
Kobieta usiadła na betonowym, zimnym stopniu schodów i czekała, nucąc coś pod nosem. Czekałem razem z nią, choć ona w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Myślę, że na jej miejscu także nie chciałbym rozglądać się dookoła.
Minęły godziny. Na zniszczonym podwórku pojawił się wyglądający na trzydzieści parę lat, zgarbiony mężczyzna. Podszedł do drzwi, przy których siedziała staruszka i popatrzył na nią spode łba.
– Co mama tu robi?! – zapytał ze złością.
– Michałku drogi, nie mam dokąd pójść – pożaliła się stara matka.
Wtedy zobaczyłem, że kobieta patrzy na syna w jakiś niewysłowiony sposób. Wcześniej jej oczy były puste, ale teraz płonęły tak prawdziwą miłością, jaka zdawać by się mogło istnieje tylko w książkach. Uwielbienie i miłość – tak wtedy określiłem jej spojrzenie.
– Ale mama nie może tu zostać! Niech mama spojrzy... już moi koledzy się ze mnie śmieją! – warknął zirytowany syn.
Głos mężczyzny był zimny i tak obojętny, że ciężko było pojąć, iż mówi do własnej matki.
– Michałku drogi, ja pomogę tobie i Irenie... Przecie Kasia jest mała, dopiero chodzi do podstawówki. Mogłabym ją odbierać ze szkoły i odprowadzać, bo to teraz takie niebezpieczne czasy. I w domu się przydam, a Kubuś jeszcze taki mały. Opiekować bym się nim mogła...
– Mama to chyba wstydu nie ma! Miałbym pozwolić mamie odbierać moją córkę ze szkoły! Żeby pokazywała się z mamą! Niech mama na siebie spojrzy... A Irena to by mamy za próg nie wpuściła!
Syn popchnął matkę do tyłu i zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Zobaczyłem, jak po naznaczonym trudami życia policzku spływa samotna łza. Chciałem wtedy do niej podejść i powiedzieć jej coś, co być może choć trochę by ją pocieszyło. Chciałem jej powiedzieć, że po prostu przy niej jestem. Ale milczałem, jak zwykle.
Innym razem byłem świadkiem przykrości pewnej małej dziewczynki, która poszła do kiosku po paczkę kolorowych gum do żucia. Siedziałem wtedy na starej, zardzewiałej ławeczce i przyglądałem się rozrabiającym dzieciakom. Dziewczynka kupiła dużą paczkę gum, a jej oczy niemalże świeciły z radości. Lubiłem tę nieudawaną szczerość wśród dzieci i ten wszechobecny u nich zachwyt rzeczami tak przyziemnymi i prostymi, że dorośli zdawali się ich w ogóle nie zauważać.
Wtedy drogocenny smakołyk wyrwał jej z rączki trochę starszy chłopak. Dziewczynka nie miała szans, została po prostu zaszczuta. Banda tych samych dzieci, które przed chwilą oglądałem z taką radością, teraz stała się, jakby zbiorowym oprawcą. Dzieciaki były w różnym wieku – dziewczynki i chłopcy. Nie wydawali się w ogóle zawstydzeni swoim postępkiem, wręcz przeciwnie – drogocenny łup był dla nich jakimś dziwacznym symbolem chwały. Wyśmiewali się z okradzionej dziewczynki, która niemalże żebrała ich o oddanie jej słodyczy. Powiedziała, że ma młodsze rodzeństwo, a na gumy do żucia wydała jedyne pieniądze, które jej matka zdołała uzbierać na słodycze dla swoich dzieci. Jednak banda rabusiów była nieugięta.
Podbiegłem do chłopca, który trzymał długą paczkę gum, wyszarpnąłem mu ją i uciekłem. Wiedziałem, że nie mogę oddać zdobyczy dziewczynce przy zgrai złodziei, bo zapewne znów padłaby ich ofiarą. Słyszałem wściekłe wrzaski za sobą i rozkazy: „Łapać go”, ale wiedziałem, że nigdy mnie nie dogonią, byłem od nich szybszy, o wiele szybszy.
Poczekałem na nią przed szarym blokiem. W końcu się zjawiła. Snuła się jak cień, a każdy krok wydawał się przychodzić jej z dużym trudem. Widziałem, że płacze, choć nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. Zostawiłem paczkę gum na chodniku, upewniając się, że tym razem nikt ich nie ukradnie. Odszedłem w cień i patrzyłem, jak dziewczynka znajduje gumy, jak skacze z radości i jak biegnie pędem do domu z najpiękniejszym uśmiechem na twarzy, jaki kiedykolwiek widziałem. Nie chciałem wtedy słyszeć żadnych pochwał, nie chciałem żadnych uścisków i słów wdzięczności, wystarczył mi ten jeden wyjątkowy uśmiech.

Mógłbym opowiedzieć wiele takich zdarzeń. W końcu tyle ich widziałem, że zapewne ciężko by to było pojąć jakiemukolwiek człowiekowi. Ale ja mam bardzo dobrą pamięć. I potrafię nie tylko patrzeć, ale także widzieć. Mam mnóstwo czasu na obserwowanie i dlatego znam setki podobnych historii. Dlaczego opowiedziałem właśnie te trzy? Miały one największy wpływ na moje życie. Dotychczas myślałem, że mogę być tylko świadkiem, ale w końcu przyszło mi także uczestniczyć w jednym z takich wydarzeń. Zobaczyłem tych wszystkich ludzi ostatniego dnia mojego życia i chyba to zdecydowało o tym, że postanowiłem to właśnie ich historie opowiedzieć.

Tamten dzień był inny od wszystkich. A może tylko mnie wydawało się, że się wyróżniał? W końcu umarłem – z całą pewnością dla mnie był inny. Padało i było szaro – tak bym nazwał tamten wieczór. Nie wiem czy było zimno, czy ciepło. Właściwie dla mnie to było bez znaczenia. Obserwowałem ludzi, jak zwykle. Droga była ruchliwa i chodniki były pełne. Rozpoznałem po drugiej stronie ulicy małą dziewczynkę, której kiedyś pomogłem. Była śliczna – miała włosy spięte błękitną kokardą. Stała pod parasolem ze śmiesznymi, wielkimi uszami myszki Miki. W ręce trzymała pluszowego misia. Przyciskała go do piersi, dopóki nie zaczepiła jej pewna stara kobieta – ją także poznałem. Słyszałem, jak staruszka prosi o drobne, albo o bułkę, dziewczynka tłumaczyła, że nie ma pieniędzy i w zaangażowaniu rozmową upuściła pluszaka na mokry chodnik. Pamiętam tego misia - zmokniętego i porzuconego samotnie na krawężniku. Miał oczy z guzików, ale wtedy wydawało mi się, że te oczy widzą więcej niż jakiekolwiek inne. Zauważyłem wysokiego chłopca z cynicznym uśmieszkiem – jego też znałem. Był to ten sam chłopiec, który kiedyś chciał ukraść dziewczynce gumy do żucia. Kopnął miśka z nieukrywaną satysfakcją. Dziewczynka krzyknęła i ten właśnie krzyk pamiętam najwyraźniej. To był jedyny wrzask, który zapamiętałem.

Mały i nic nie znaczący dla wszystkich – oprócz pewnej dziewczynki – misiek upadł na mokry asfalt bez jakiegokolwiek jęku protestu.

Wszystko działo się z całą pewnością szybko, ale ja już tak dobrze opanowałem sztukę obserwowania, że widziałem każdy szczegół z niesamowitą wręcz dokładnością.

Jeden chłopiec w niebieskiej pelerynie przeciwdeszczowej wbiegł na ulicę, by uratować pluszaka. Jego matka krzyknęła, ale jej pisk nie wydał mi się prawdziwy, nie po tym, gdy widziałem, jak ta sama kobieta odepchnęła swoje dziecko, które chciało się do niej przytulić.

Skoczyłem naprzód, popychając chłopca w bok. Skłamałbym gdybym powiedział, że wtedy naprawdę się nie bałem. Bałem się i nie wiedziałem, co będzie potem. Ujrzałem światło reflektorów i czarną maskę samochodu.

Myślałem, że zimna blacha i mokry beton to jedyne na co mogę liczyć umierając, ale jednak to nie było wszystko. Nie wiem, kiedy znalazła się nade mną mała śliczna dziewczynka, której wielkie oczy mokre były od ciężkich łez.

Mógłbym powiedzieć, że podróżując przez życie zrozumiałem tych wszystkich ludzi, których obserwowałem. Mógłbym także powiedzieć, że potrafię ich rozgrzeszyć. Mógłbym także stwierdzić, że świat jest tylko plątaniną szarych ulic, budynków, obskurnych klatek i nieszczęśliwych ludzi. Może i bym tak powiedział sekundę przed tym, jak nachylił się nade mną prawdziwy anioł. Któż inny płakałby nad konającym brzydkim kundlem?

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
esere · dnia 21.04.2016 05:02 · Czytań: 928 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 22
Komentarze
Niczyja dnia 21.04.2016 10:54 Ocena: Bardzo dobre
Witaj esere!
Po włosku 'essere' znaczy 'być'. Tobie zabrakło jednego 's'.
Ale do rzeczy.

Opowiadanie piękne, z duszą, takie jak lubię:)

Wzruszyłam się do łez. Czytałam z otwartymi ustami.
To mój klimat... Opowiadanie się czuje, nie czyta, choć przez tekst się po prostu płynie, zachłannie pożera go oczami, czekając co się dalej stanie.

Przesłanie bardzo czytelne i strasznie przygnębiające, jak samo życie.

Tekst napisany bardzo dobrze, wręcz rewelacyjnie! Znalazłam tylko kilka wyrazów, połączonych niepotrzebnie myślnikiem, który należałoby usunąć.
Lista poniżej:
'rów-nie'
'bło-to'
'no-sem'
'nie-ugięta'
'ucie-kłem'
'wie-działem'
'wy-dała'

Emocje, nie akcja, to to czego szukam w literaturze. Sama tez staram się o nich pisać. Może kiedyś zajrzysz do mnie. Zapraszam:)

Pozdrawiam,
Niczyja
esere dnia 21.04.2016 11:06
Dziękuję Niczyja za komentarz!
Mój nick to litery z imienia i nazwiska, nie wiedziałam, że z jednym "s" więcej będzie to znaczyć po włosku "być" :D Dzięki za tę wiedzę.

Najmocniej przepraszam za te głupie myślniki. Myślałam, że wszystkie wykasowałam. To problem po tym, jak przekopiowałam tekst z worda, a tam dałam dzielenie wyrazów. Zaraz to poprawię.

Cieszę się niezmiernie, że spodobało Ci się moje opowiadanie. To wielki komplement. Na pewno zajrzę też do Ciebie!

Pozdrawiam,
e(s)sere :rol:
mike17 dnia 21.04.2016 11:42 Ocena: Świetne!
Mówisz-masz, więc pojawiam się pod tym tekstem z garścią refleksji :)
Przede wszystkim to, co uderza mnie najbardziej, to dojrzałość językowa.
Zawsze zwracam uwagę na kwestie literacko-językowe, na jakość podanego słowa, błyskotliwość wypowiedzi, plastykę obrazów, sugestywność ujętego tematu, słowem, na to, co winno pojawić się w dobrym tekście.
I to wszystko tu znalazłem.

Jako człek wrażliwy odnalazłem się tu bez trudu, poniekąd za sprawą tego, w jaki sposób snujesz swoją opowieść - intensywnie i lirycznie zarazem, choć także bardzo konkretnie.
Nie potrzebowałem ckliwych fraz, by się wzruszyć, i to nie raz.
A i obruszyć na zło świata tego, które bardzo mocno odbieram całym sobą.

Smutna historia...
Ale jakże uniwersalna, egzystencjalna i niestety ludzka.
Bo prawdą jest, iż człek człekowi wilkiem bywa.

Piękny, wzruszający tekst, wchodzący głęboko do serca i wyobraźni.
Niepozostawiający czytacza obojętnym.

Jednocześnie pomimo całego piękna utworu, chciałoby się go szybko zapomnieć i spojrzeć na jasną stronę życia, lecz tak ten świat jest skonstruowany, że Zło zawsze będzie istnieć obok Dobra i tego się nie przeskoczy.

Dziękuję za bycie tu i zapraszam do siebie :)
esere dnia 21.04.2016 11:50
Dziękuję Mike17 za te piękne słowa. Chciałam właśnie tego, by tekst wzruszał. Taki przyświecał mi cel. Cieszę się, że jakoś mi się to udało. I może następnym razem wkleję coś radośniejszego :) Zaraz zaglądam do Ciebie.
Kotekmiaumiua dnia 21.04.2016 12:38 Ocena: Świetne!
Udało ci się , ocieram łzy z pod oczu. Dotkliwe dla ludzi , po przejściach w dzieciństwie.
Aronia23 dnia 21.04.2016 13:01
Niesamowite, to tyle. Nie jestem aniołem, ale też mam łzy "nachylił się nade mną prawdziwy anioł. Któż inny płakałby nad konającym brzydkim kundlem? " To tyle, idę po chusteczkę, jedną już zużyłam.
trawa1965 dnia 21.04.2016 13:02 Ocena: Świetne!
Niezwykła wrażliwość, niecodzienna w dzisiejszych czasach. A może ludzka znieczulica i brak empatii to jednak norma? Może tak po prostu musi być, odkąd istnieje pieniądz?

Wśród książek, jakie w życiu czytałem, utkwił mi w pamięci tytuł jednej z nich: "Ekonomia w działaniu przestępców". Nietrudno się domyśleć, że wydana ona została w 1989 roku, kiedy nastąpiła eksplozja tego, co ludzie lubią najbardziej- złodziejstwa, kłamstwa, tumiwisizmu itp.
To jest mniej więcej to, co opisałaś powyżej. Ale zrobiłaś to" w odwrócony sposób", z perspektywy zaświatów, czyli niebanalnie.

Całe szczęście, że nie kontynuowałaś tego opowiadania. W sytuacjach, które opisałaś, sam anioł wkrótce przemieniłby się w diabła.

Dlaczego nie piszesz więcej przy takim talencie?
Kotekmiaumiua dnia 21.04.2016 13:09 Ocena: Świetne!
Trawka to przykre, że wrażliwi przestają być sobą. W końcu wszystko ma swoje granice,więc ci co cierpieli zaczynają krzywdzić (tak łatwiej) . Dobro świata wymiera.
Niczyja dnia 21.04.2016 13:18 Ocena: Bardzo dobre
Tak, masz rację Kotekmaiumiau,
Często jest tak, że dawne ofiary stają się katami. I krzywdzą jeszcze dotkliwiej/boleśniej niż sami byli krzywdzeni... bo z premedytacją...
Kotekmiaumiua dnia 21.04.2016 13:28 Ocena: Świetne!
Niestety wrażliwych los usłany kolcami. Przez to nie śpię po nocach :(.
esere dnia 21.04.2016 14:15
Kotekmiaumiau dziękuję za komentarz!
Aronio23 cieszę się, że opowiadanie wywarło na Tobie takie wrażenie.
Trawa1965 dziękuję serdecznie za to wyróżnienie. Rodzina i przyjaciele bardzo mnie wspierają w tych pisarskich aspiracjach, ale jeszcze nikt "obcy" nie powiedział mi, że mam talent. To niezwykle miłe.
Gorgiasz dnia 21.04.2016 21:03
Usłyszałaś już wiele komplementów, więc aby równowaga w przyrodzie była zachowana, ja skupię się na potknięciach; taka paskuda ze mnie, ale może te uwagi okażą się przydatne.
www.cosgan.de/images/smilie/frech/g010.gif

Cytat:
Na początku powinienem się przedstawić, ale to nie ma sensu. Moja tożsamość nie ma tutaj najmniejszego znaczenia.

Powtórzone „nie ma”.
Szczególnie na początku, robi to złe wrażenie.

Cytat:
Moja tożsamość nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Moje imię także jest zbędne, bo cała moja osoba będzie ograniczać się tylko do roli obserwatora. Taka jest właśnie moja rola – świadka, który zawsze milczy.
„Moja – Moje – moja – moja”.

Jak wyżej.

Cytat:
Byłem świadkiem wielu takich zdarzeń, a jednak wolę opisać te, o które nikt nie pyta. Wolę opisać ludzi, którzy zostali zapomniani przez świat. Przedstawię historie, które dla większości nic nie znaczą.

Kiedyś byłem świadkiem niecodziennej sceny.

„byłem świadkiem” - powtórzenie.
Są też inne, ale można je wytłumaczyć treścią i specjalnie nie rażą.

Cytat:
Część z tych ludzi patrzyła na nią z wyższością,

„Część z tych ludzi” - niezręczne sformułowanie. Napisałbym: „Niektórzy patrzyli na nią z wyższością, inni z obrzydzeniem, a byli i tacy, co nawet z nienawiścią, tak jakby ta brudna kobieta psuła im idealny, słoneczny dzień.

Cytat:
jakby był on jej jedynym ocaleniem.

„jej” - zbyteczne. Było niedawno, a i zaimków zawsze za dużo.

Cytat:
Dziecko zaczęło tupać małymi stopami po bruku, uśmiechając się przy tym złośliwie, by po chwili zniknąć za rogiem. Staruszka wyprostowała się niepewnie, trzymając w ręku zdeptany, całkowicie brudny, kawałek chleba z takim umiłowaniem, jakby był on jej jedynym ocaleniem.

Zdaje się, że chłopiec deptał po bruku, a nie po chlebie. Przynajmniej, tak zostało to napisane.

Cytat:
Wtedy nie rozumiałem ich zachowania i pomyślałem,

Jakich „ich”? Raczej „jego” - chłopiec był przecież jeden. Jeśli chcesz uogólnić, to może „takiego”.

Cytat:
to uwaga dotycząca zgniecenia się zakupów, które trzymała w rękach.

„się” chyba zbędne.

Cytat:
Nie wiedziałem wprawdzie, dlaczego ta kobieta była taka oziębła dla swojego syna, ale pojąłem za to,

Usunąłbym „za to”.

Cytat:
Ale warto było czekać. Z całą pewnością warto było być cierpliwym.

Powtórzone „warto”.

Cytat:
Tak, jak mogłem się spodziewać, byli oni niezwykle agresywni wobec spokojnej staruszki.

Pierwszy przecinek niepotrzebny.

Cytat:
Zaczęli ją wyzywać i grozić, także stara kobiecina musiała obchodzić ich niemalże łukiem.

Zaczęli ją wyzywać i grozić, tak że stara kobiecina musiała obchodzić ich niemalże łukiem.
(także = również)

Cytat:
Widziałem wtedy, że jeden na nią splunął, ale najwidoczniej w ogóle tego nie zauważyła, uporczywie patrząc się w ziemię.

„się” do usunięcia.

Cytat:
Wcześniej jej oczy były puste, ale teraz płonęły tak prawdziwą miłością, jaka zdawać by się mogło istnieje tylko w książkach. Uwielbienie i miłość – tak wtedy określiłem jej spojrzenie.

Powtórzone „jej”. Napisałbym: ...tak wtedy określiłem to spojrzenie.

Cytat:
Chciałem wtedy do niej podejść i powiedzieć jej coś, co być może choć trochę by ją pocieszyło. Chciałem jej powiedzieć, że po prostu przy niej jestem.

Powtórzone „niej” i „jej”.

Cytat:
Wtedy drogocenny smakołyk wyrwał jej z rączki trochę starszy chłopak. Dziewczynka nie miała szans, została po prostu zaszczuta. Banda tych samych dzieci, które przed chwilą oglądałem z taką radością, teraz stała się, jakby zbiorowym oprawcą. Dzieciaki były w różnym wieku – dziewczynki i chłopcy. Nie wydawali się w ogóle zawstydzeni swoim postępkiem, wręcz przeciwnie – drogocenny łup był dla nich jakimś dziwacznym symbolem chwały.

Z liczby pojedynczej przechodzisz do mnogiej, bez logicznego uzasadnienia.

Cytat:
W końcu się zjawiła. Snuła się jak cień, a każdy krok wydawał się przychodzić jej z dużym trudem.

Trzy razy „się”.

Cytat:
A może tylko mnie wydawało się, że się wyróżniał?

Dwa „się” obok siebie.

Cytat:
A może tylko mnie wydawało się, że się wyróżniał? W końcu umarłem – z całą pewnością dla mnie był inny. Padało i było szaro – tak bym nazwał tamten wieczór. Nie wiem czy było zimno, czy ciepło. Właściwie dla mnie to było bez znaczenia.

„mnie” razy trzy.

Cytat:
Dziewczynka krzyknęła i ten właśnie krzyk pamiętam najwyraźniej. To był jedyny wrzask, który zapamiętałem.
Mały i nic nie znaczący dla wszystkich – oprócz pewnej dziewczynki – misiek upadł na mokry asfalt bez jakiegokolwiek jęku protestu.

Powtórzona „dziewczynka”.

Cytat:
Jeden chłopiec w niebieskiej pelerynie przeciwdeszczowej wbiegł na ulicę,

Zabrzmiałoby lepiej „Pewien chłopiec”.

Cytat:
Jego matka krzyknęła, ale jej pisk nie wydał mi się prawdziwy,

Porównanie krzyku matki do pisku czy też raczej jego natychmiastowa zamiana – nie wygląda najlepiej.

Cytat:
Skłamałbym gdybym powiedział, że wtedy naprawdę się nie bałem.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że wtedy naprawdę się nie bałem.

Cytat:
Może i bym tak powiedział sekundę przed tym, jak nachylił się nade mną prawdziwy anioł.

Lepiej: ...gdy nachylił się nade mną...

Cytat:
Któż inny płakałby nad konającym brzydkim kundlem?

Zakończenie dobre, gdyż zaskakujące.


Cytat:
Napisałam to opowiadanie dawno, dawno temu. Jestem ciekawa, jak je ocenicie. Nie jest to szczyt moich możliwości, może i nawet jest kiepskie, ale na pewno jedno mogę powiedzieć - ma przesłanie. I chyba na tym mi najbardziej zależało, pisząc je lata temu.

Skoro sama zdajesz sobie sprawę z jego wad i pisałaś je dawno, to może należało poprawić to i owo; bez wątpienia opowiadanie by zyskało, gdyż styl najlepszy nie jest. I to, co możesz na pewno o nim powiedzieć, niespecjalnie interesuje czytelnika i nie ma sensu z góry go ustawiać – to jego działka i on będzie oceniał, czy dostrzega przesłanie i jakie ono jest – czy też nie.

Cytat:
Jestem ciekawa, jak je ocenicie.

Dla mnie nie było przekonujące. Przykro mi.
purpur dnia 22.04.2016 12:39
Witaj!

Od razu zaznaczę, iż bardzo sprawnie operujesz słowem, bardzo przyjemnie było się zapaść w Twoje pisanie. Gorgiasz, swoim zwyczajem ( i CHWAŁA MU ZA TO! ) wyłapał jak zwykle masę potknięć, ja ich nie potrafię tak dobrze wyłapywać, więc pozwól, że spojrzę tylko na historię, na jej prowadzenie, no na powiedzmy jej clu...

Napisałaś, iż opowiadanie napisałaś dawno... Szkoda zatem, że nie wstawiłaś czegoś nowszego, no ale fajnie będzie zobaczyć "dawno" i ( jeśli oczywiście zechcesz dodać ) i obecnie.

No a, jak wypadło, to co JA przeczytalem...

Wybacz, ale MOIM zdaniem słabo... O ile, jak wspomniałem nie przeszkadzały mi literki i ich ustawienie ( choć myślę, że spokojnie nowsze będzie dużo ciekawiej napisane ) to już bardzo mi przeszkadzało to co czytałem...
Pozbawiłaś czytelnika możliwości oceny tych sytuacji, mimo iż , zaznaczyłaś na początku że to jest tylko obserwator. Wszystko jest opisane BARDZO czarno-biało, bez możliwości dyskusji, zastanowienia. Sytuacje, aż przytłaczają "łzami" i moim skromnym zdaniem są za mocno narysowane... Tracisz przez to autentyczność całości, no naprawdę brakuje jedynie, aby piorun trafił w czubek głowy staruszki.

Daj szansę czytelnikowi POCZUĆ własne emocje, aby miał szansę jakoś jakoś samemu ocenić zdarzenia. To jest "wyciskacz" łez, ale za pomocą "młotka".

No dobra, po marudziłem, to teraz powiem CI jeszcze jedną rzecz. Świetne zakończenie - miłe, ciekawe, bardzo fajnie wyprowadzone. Wiele rzeczy "się wyjaśniło" dzięki temu! No i całość "kliknęła " :) Tu masz dużego plusa!

to sobie wynotowałem, robię tak, gdy jakieś zdanie mi chrupnie...:

Cytat:
Miała puste oczy. Szczerze powiedziawszy nie wiem, dlaczego właśnie tak o nich pomyślałem. Były po prostu puste.
- moim zdaniem zdanie zbędne. Miała puste. Pytancie czemu - bo były puste :)
Cytat:
Większość przechodniów odsuwało się od niej jak najdalej, zapewne z powodu nieprzyjemnego zapachu.
- piszesz że była "przerażająca", ale odsuwali się z powodu zapachu... trochę jakieś takie nielogiczne...
Cytat:
Żadnego litościwego gestu, żadnego dobrego słowa... nawet żadnego współczującego spojrzenia.
- może współczujące spojrzenia były tuż za rogiem, może nie było ich wcale. Można winić za to ludzi, no ale tacy zazwyczaj są. Zazwyczaj nie chodzą po ulicach i nie patrzą komu by tu współczuć...

Samo prowadzenie historii, całkiem zacne... Wprawdzie nie do końca jestem pewien czy aż tak dużo wymagane było o świadku ( na początku ), no ale patrząć na zakończenie Twego opowiadania, może i było... Przeskoki pomiędzy wydarzeniami fajne, całośc ma dobry rytm i fajnie się zazębia... Fakt, że spotkanie wsyzstkich bohaterów w ostatniej scenie - no trochę za dużo jak dal mnie :p No ale to takie purpurze marudy! Nic się nie przejmuj, przewijaja moje jęki :)

Chętnie spojrzę na kolejny Twój tekst. Tak jak wspomniałem, ten czytało się płynnie, bez jakiś większych potyczek z literkami, więc zakłądam iż obecne będą jeszcze lepsze! A moje uwagi... cóż... możesz je zwinąc w kulkę i machnąć do kosza, może również się chwilę nad nimi zastanowić.

Naprawdę mam nadzieję, iż odrobinę będą pomoce w dalszym pisaniu, no a w najgorszym wypadku ( masz kotka? ) jeśli odpowiedź brzmi tak :) to bedą dla niego piłeczną-zabawką!

Drogi Autorze - wybór jest Twój :)

Pozdrawiam Purpurowo!
esere dnia 22.04.2016 18:25
Gorgiasz dziękuję za krytyczny komentarz. Skłamałabym, gdybym stwierdziła, że ze wszystkimi Twoimi sugestiami się zgadzam. Powtarzalność w tym opowiadaniu to celowy zabieg, a nie brak rozwiniętego słownictwa. Uwierz mi, że jest na tyle bogate, że bez problemu przypomniałabym sobie kilka synonimów na każde słowo, które podałeś jako powtórzenie.
Za błędy w interpunkcji i w tym zlepieniu "także" zamiast "tak że" bardzo serdecznie przepraszam.
Opowiadanie się nie podobało? Trudno. I takich opinii się spodziewałam.
A wstęp napisałam po to, by dać potencjalnemu czytelnikowi do zrozumienia, że opowiadanie może zawierać błędy, które słusznie zauważyłeś. To też był celowy zabieg. Nie uważam, żeby moja twórczość była "mistrzowską", więc z góry przestrzegłam przed tym czytelnika. Myślę, że uczciwie.
Purpur dziękuję za krytyczny komentarz! Na pewno czytanie tego, co się nie podobało jest mniej przyjemne niż tego, co jest do pochwalenia. Ale oczywiście cieszę się z tych szczerych słów. Podobno kilo pochwał nie jest tyle warte, co deko krytyki (oczywiście konstruktywnej, a Wasza taka była). Nauczyłam się wiele przez te komentarze. Bo widzę też, co może się nie podobać w tym opowiadaniu.
Dziękuję jeszcze raz!
PS. Poprawię językowo ten tekst, obiecuję.
Szczepan Gender dnia 28.04.2016 18:43
Witaj Esere!

Cytat:
Po­my­śla­łem wtedy, że lu­dzie mają jakiś nie­wy­sło­wio­ny dar do igno­ro­wa­nia wszyst­kie­go, co za­kłó­ca im ich wła­sny spo­kój ducha.

Ale też myślę, że drugi mają taki kujący.

Cytat:
Ale mama nie może tu zo­stać! Niech mama spoj­rzy... już moi ko­le­dzy się ze mnie śmie­ją! – wark­nął zi­ry­to­wa­ny syn.

Niesamowity tekst. Jest taki serial: "Ballada o Januszku", a w nim jest taka scena, w której Januszek robi mamusi karcer. A a on polega na tym, że wpycha mamę za karę pod tapczan, żeby tam się zastanowiła nad swoim postępowaniem. I te Twoje teksty mi ten film przypomniały.
Cytat:
Za­uwa­ży­łem wy­so­kie­go chłop­ca z cy­nicz­nym uśmiesz­kiem – jego też zna­łem. Był to ten sam chło­piec, który kie­dyś chciał ukraść dziew­czyn­ce gumy do żucia.


Ja też jestem cyniczny. Przede wszystkim jestem cyniczny, ale ja nie uważam, że cynizm jest złem sam w sobie. Ja uważam cynizm za prawdę ostateczną, choć ona jest niezwykle bolesna. Z drugiej strony relacje międzyludzkie, to nie jest coś czego nie można poprawić. A ja uważam, że cynizm jest właśnie przyczynkiem do tego, żeby nad tym pracować. Dlatego że cynizm zdecydowanie obnaża. Natomiast ludzie zdecydowanie cyników nienawidzą. Właśnie za to obnażanie i zamiast się zastanowić nad własnymi czyrakami, potępiają cyników, za to że im je pokazują.

Cytat:
Któż inny pła­kał­by nad ko­na­ją­cym brzyd­kim kun­dlem?


Są tacy - to nie żart, dla których nawet kundel coś jest wart, ale oni powinni trzymać mordy na kłódki zamknięte, bo sami sobie szkodzą.
esere dnia 28.04.2016 19:27
Szczepanie

dziękuję, że tu zajrzałeś.

Cytat:
Ja też jestem cyniczny. Przede wszystkim jestem cyniczny, ale ja nie uważam, że cynizm jest złem sam w sobie. Ja uważam cynizm za prawdę ostateczną, choć ona jest niezwykle bolesna. Z drugiej strony relacje międzyludzkie, to nie jest coś czego nie można poprawić. A ja uważam, że cynizm jest właśnie przyczynkiem do tego, żeby nad tym pracować. Dlatego że cynizm zdecydowanie obnaża. Natomiast ludzie zdecydowanie cyników nienawidzą. Właśnie za to obnażanie i zamiast się zastanowić nad własnymi czyrakami, potępiają cyników, za to że im je pokazują.


Cyniczny uśmieszek, znaczy tyle co złośliwy. Nie było w tym podtekstu do cyników. Sama uważam się poniekąd za cynika. I zgadzam się z Twoimi słowami.
Zresztą cynizm sam w sobie, wywodząc się ze starożytnej Grecji jest ciekawą filozofią. To dzisiaj dorobiło się do niego mnóstwo negatywnych epitetów.

Zabrakło mi tylko w Twoim komentarzu odniesienia do tekstu. Czy Ci się podobał, czy nie? Co jest źle, a co dobrze?

Pozdrawiam!
Szczepan Gender dnia 28.04.2016 19:37
Skoro się odniosłem, to znaczy że przeczytałem, co potwierdza chyba zawartość komentarza. Tekst jest przykry. Co nie znaczy że kiepski, bezwartościowy, czy nie dobry literacko. Krytycy powinni oceniać, a nie ja. Poza tym uważam, że jakiekolwiek moje opinie nie są w żaden sposób wiążące. Ludzie wolą M jak Miłość, P jak Plebania, czy R jak Ranczo, aniżeli żenady typu "Ida" - dla przeciwwagi (co wynika z badań, nie tylko telemetrycznych). Dlatego ja jestem przekonany że każda z moich opinii jest czysto subiektywna i nie można się na niej opierać.
esere dnia 30.04.2016 08:26
A ja jednak uważam, Szczepanie, że jesteśmy tu po to, by sobie wzajemnie pomagać, czyli komentować, komentować i jeszcze raz komentować. Nie uważam też, by Twoja opinia była w jakikolwiek sposób gorsza od innych, bo nie jesteś krytykiem literackim. Co z tego? Ja też nie jestem i zaznaczałam to już kilka razy, a mimo to komentuję teksty innych, bo na tym portalu mam do tego prawo.
Cieszę się niezmiernie, że zajrzałeś tutaj i podzieliłeś się swoimi refleksjami. Zgadzam się, że tekst jest przykry. Zapraszam zatem do innego mojego tekstu, gdzie jest dużo akcji i mniej łez.

Pozdrawiam!
skroplami dnia 06.05.2016 17:21 Ocena: Świetne!
Dołączę do powyższych, ogromny szacunek za wyłapanie "drobnostek" z powtarzanych na okrągło od wieków chwil, które jak kule armatnie w człowieka i cieknie nie tylko z oczu.
Tak, dobrze się czyta, ale jak powyższym (bis :) ), słowa rozmazuje jakaś wilgoć :).
Niezwykła wrażliwość, doskonała spostrzegawczość i analiza. Jeden zarzut nie zarzut: brak szybkiej odpowiedzi w temacie skąd taka wrażliwość staruszki wobec zdeptanej kromki chleba. Dalej dopiero z treści, że staruszka nie tylko samotna ale biedna, całkowicie. Brudny chleb smakuje jak chleb, naprawdę. I chleb to życie. I staruszka zna modlitwę wszystkich ludzi w której o chleb też prosimy.
W sumie opowiadanie tak naładowane emocjami określonego rodzaju, że wystarczy na dziś czytania.
Macham i pozdrawiam (machanie dłonią :) )
esere dnia 06.05.2016 19:38
Dziękuję, Skroplami, za ten miły komentarz. Nie spodziewałam się, że ktoś jeszcze tu zajrzy.
"Czasem w życiu piękne są tylko chwile".
DamianL dnia 11.05.2016 13:25 Ocena: Bardzo dobre
Właśnie zauważyłem, że zapomniałem skomentować, a przecież tekst czytałem jakiś czas temu i mi się podobał. Zakończenie super! Jak śmiałem nie skomentować... :)
esere dnia 11.05.2016 13:35
Dziękuję pięknie, Damianie, za te miłe słowa;).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty