Przygody miejskich sikorek - trawa1965
Dramat » Dramat właściwy » Przygody miejskich sikorek
A A A
Od autora: Dramat sceniczny w pięciu aktach.

  Postacie dramatu:

Sikorka 1,

Sikorka 2

i inne ptaki.

 

Akt 1 

 

scena 1

 

Początek października. Ostatnie letnie ptaki odleciały już do ciepłych krajów, a na przylot ptaków zimowych jest jeszcze za wcześnie. To w mieście okres niepodzielnej dominacji sikorek, nie obawiających się jakiejkolwiek konkurencji pokarmowej. Matka jednej z nich, która o miejskim świecie wie już wszystko, co szanująca się sikorka wiedzieć powinna, znajduje wreszcie czas na wychowanie Córki, która dopiero w tym roku przyszła na świat.

Matka : - Wszystkie ptaki się nas boją- i niech tak pozostanie jak najdłużej. Bo to my jesteśmy najlepsze w łapaniu owadów i nigdy nie schodzimy poniżej pewnego poziomu.- [Po chwili namysłu]- Pamiętasz pokrzewki czarnołbiste? Czy my zachowujemy się tak jak one? Przecież zawsze kryją się między dużymi liśćmi wiązów, gdzie mają podane mszyce na talerzu. Poza tym tak piszczą ze swego ukrycia, że nie pozostaje mi nic innego, jak je stamtąd przegonić. Jest to tak łatwe, że robię to odruchowo i bez żadnej satysfakcji.-

Córka : - Przesadzasz, Mamo.-

Matka: - To jeszcze nie wszystko! My w razie potrzeby umiemy milczeć lub przeciwnie- wybuchać kakofonią głosów, a nawet latać jak pociski, co zmusza wiele ptaków do budowy gniazd na szczytach drzew, narażając je na liczne niebezpieczeństwa.-

Córka : -Chciałabym w to wierzyć, ale jakoś nie potrafię.-

Matka [nie zwracając uwagi na Córkę]:- Tak długo, jak długo naszym konkurentom będzie brakować rozumu, nic nam nie grozi. Gdy modrzewie płoną żywym ogniem jesieni, nikt nie interesuje się nimi. A to właśnie wtedy na nich jest najwięcej mszyc-.

Córka: - Nie wierzę-.

Matka : - Więcej spostrzegawczości i wiary w siebie, moja mała! Ale nic nie trwa wiecznie. Już teraz pojedyncze osobniki innych gatunków bacznie obserwują nasze poczynania i zmieniają taktykę. Nie chcę nawet myśleć, co może stać się dalej...-

W tym momencie do rozmowy włączył się Wróbel.

 Wróbel [do Matki]: -Ej, fantastko i megalomanko! Czy wasze plemię zawsze tak ma?-

Matka [ nie zbita z tropu usiłuje zmienić temat ] : - Nasze języki mają ze sobą wiele wspólnego i możemy łatwo się porozumieć, ale teraz to nie wiem, o co ci chodzi!-

Wróbel : - O to, że prześladujesz moje dzieci, zabierając jedzenie, że jesteś egoistką bez litości, a ja chcę cię powstrzymać przed zrobieniem kolejnego głupstwa, tylko nie wiem kiedy i jak. Już nawet twoja Córka to wie, choć tak naprawdę niewiele w życiu widziała-.

Matka: - Przykro mi, ale godziny posiłków wyznaczają moje dzieci, którym nie powiem, żeby się na chwilę powstrzymały, bo tego nie zrozumieją. Zresztą ty sam masz identyczne problemy ze swoimi dziećmi i w ten sposób przeszkadzamy sobie nawzajem[ po chwili przerwy]:- Moja Córka jest inna niż wszystkie dzieci- nie zauważyłeś tego?-

Wróbel: - Przyznaję- ma ponadprzeciętną inteligencję. Dlatego bardzo się boję, że wpędzi inne ptaki w kłopoty. Ty jesteś przewidywalną egoistką i mamy na Ciebie sposoby, ale ona to inna bajka.- 

Matka: - Chciałabym ci pomóc, biedaku. Nie gniewając się na mnie, spróbuj tymczasem poszukać czegoś między żywopłotami. Tam ludzie już dawno ci pomogli, tworząc dla ciebie schronienie, choć wcale nie było to ich celem.-

Wróbel : - Czy to prawda? Będę tam bezpieczny ze swoim stadem?-

Matka : - Jeśli nie, wyskub mi pióra.-

Wróbel odlatuje. Matka zwraca się więc do Córki :

Matka:- Popatrz, jak łatwo umiem pozbyć się natręta-.

Córka : - Samochwała! Przecież on od dawna tam mieszka.-

Matka : - To po co do nas ćwierkał?-

Córka: - Toś jeszcze nie zrozumiała, że przybył na przeszpiegi?-

 

Scena2

 

Spadł śnieg. Dla Córki to pierwsza zima w życiu. Dlatego w dalszym ciągu musi liczyć na fachową pomoc Matki.

Córka: - Co się stało? Dlaczego nagle wszędzie zrobiło się biało?-

Matka: - Nazywają to śniegiem. Ale nie martw się- można się do tego przyzwyczaić i jeszcze czerpać z tego korzyści.-

Córka: - Ale co my teraz będziemy jeść? Biel?-

Matka: - Właśnie do tego zmierzam. Nawet najlepsze jedzenie kiedyś się przeje. Dlatego odtąd przez całą zimę będziemy mieszkać w pobliżu ludzkich siedzib. Jesteśmy ulubieńcami ludzi i oni zawsze pamiętają o nas. -

Córka: -Co więc tam przekąsimy?-

Matka: - Mam nadzieję, że królewskie danie ze świniaka. To takie mądre zwierzę, które ludzie hodują nie dla jego inteligencji, ale dla jego mięsa i tłuszczu. I przyznaję, że ich wybór jest dobry, bo już nieraz to jadłam. Zresztą, ludzie są równie inteligentni, więc alternatywna inteligencja jest dla nich ekonomicznie nieopłacalna i potencjalnie niebezpieczna. My też postępujemy identycznie, bo takie są prawa uniwersalnej ekonomii- pamiętaj o tym, gdy będziesz dorosła. Dlatego nie lituj się nad innymi ptakami i bezlitośnie okradaj ich z jedzenia.-

  Córka: - Przestań wreszcie prawić mi morały!-

Matka: [kontynuując]: - Bądź bez litości! Litość to słabość.-[ po chwili, zmieniając temat]. -Leć ze mną - coś ci pokażę.-

I tak obie dotarły do miejsca, gdzie mimo szalejącej śnieżycy wciąż zieleniła się trawa.

Córka: -Cóż to jest?-

Matka: -To sztuczny świat człowieka. Pod ziemią jest źródło ciepła, którym ludzie ogrzewają swoje siedziby. Ubocznym efektem tego stanu rzeczy jest całoroczna obecność pokarmu w tym miejscu.-

Córka: -Więc odpuść na chwilę, Mamo i odpocznijmy.-

Ale Matka zaraz przywołała niesforną Córkę do porządku.

Matka: -Oj, durna, durna ty. Na co czekasz? Jedz! Bo ubiegną nas kosy. O, słyszysz? Już się zbierają-.

W tym momencie rozległ się ostrzegawczy głos "cyt, cyt".

Matka : - Ignoruj ten głos! To oszuści! Wiedzą, że nas w ten sposób przestraszą i zajmą spokojnie nasze terytorium.-

Córka wpada w " genetyczną " panikę, ale doświadczona matka natychmiast po nią leci.

Matka : -Siedź tu, nierozumna i nie daj się przegonić!-

Córka: - Przepraszam. Już zawsze będę ci wierzyć!-

Matka:- Cóż, straciłaś posiłek na własne życzenie. Witaj w świecie dorosłych!-

 

Scena 3

 

Marzec to czas, gdy w mieście ptaki się ożywiają, ale jeszcze nie na tyle, by zagrozić dominacji sikorek. Wykorzystuje to Matka, aby Córce zrobić małą przyjemność.

Matka : -Leć, rozerwij się, pokażę ci tak zwane "czyste piękno".-

Córka: -Będzie to zapewne coś niezwykłego, skoro oznajmiasz mi to z takim przejęciem.-

Matka: -Co prawda ja to już nieraz widziałam, ale za każdym razem robi na mnie wrażenie i sprawia, że przynajmniej na moment przestaję być sobą i myślę o wartościach innych niż walka o byt. Popatrz na to!-

I wskazała Córce gniazdo grzywacza.

Córka: -Imponujące! Kiedy on zdążył to zrobić?-

Matka: - To właśnie nazywa się pracowitość. Najpierw szuka on drzew, z którymi mógłby się porozumieć, a gdy to się stanie, kursuje z patykami w dziobie kilkadziesiąt razy dziennie. Ja, nawykła do czerpania z drzew samych korzyści i leniwa z natury, zupełnie nie rozumiem takiego uzależnienia od pracy. A jeszcze dziwniejsze jest, że sprawia mu to przyjemność. Posłuchaj... oto wariacja na temat pracy.-

I obie usłyszały powolne, dostojne bicie w dzwony.

Córka: -To jakieś tajemne misterium?-

Matka: -Można tak powiedzieć o śpiewie tego gołębia. Tylko że grzywacz traktuje swój śpiew bardzo intymnie i dlatego chowa się za kurtyną drzew. Myśli, że jest arystokratą i z ukrycia pociąga za wszystkie sznurki ptasiego świata, a tymczasem przypomina raczej krowę na pastwisku, gdy żeruje w trawach. Widzisz go? -

Córka: -Ale on jest piękny!-

Matka : - Tylko nie zachwycaj się nim zbyt długo, bo on nie ma dla naszego świata żadnego znaczenia. Na pewno nie będzie też przykładem dla ciebie, gdy się przekonasz, co znaczy mieć własne dzieci. Dość się zresztą naużerałam z tobą, gdy byłaś pisklęciem. Skoro jednak on chce być budowniczym, wychowawcą i elegantem w jednej osobie, to jego rzecz.- [po chwili] -Wkrótce czeka nas prawdziwa walka, do której będziesz musiała się włączyć osobiście. Nasi prawdziwi przeciwnicy już budzą się do życia. Są piękni i właśnie dlatego postanowiłam pokazać ci piękno zawczasu, gdy do jego widoku będziesz już przyzwyczajona i nie będzie ono w tobie budzić żadnych niepożądanych uczuć. A teraz- walcz!-

Córka: - Mamo, przecież ja o tym wiem. Ale popatrzeć nie zaszkodzi.-

 

Akt 2

 

scena 1

 

Jest wiosna. Córka już się usamodzielniła i teraz, razem z Matką, stanowią zgrany duet partnerek- przynajmniej według Matki, której Córka awansowała do rangi podwładnej- Sikorki nr 2.

Sikorka 1 [Matka] : - Denerwuje mnie ten ptasi koncert. Nie chcę dłużej go słuchać. Poza tym ptaki te wdarły się na nasze terytorium, nie pytając nas o zgodę.-

Sikorka2 : - Przecież całe miasto jest naszym terytorium! Niech sobie strzępią gardziołka. Zresztą warto tych ptaków posłuchać, choćby po to, by skonfrontować ich umiejętności z naszymi.-

Matka: - My jesteśmy najlepsze, Moja Przemądrzalska!-

Sikorka2:- A skąd ta pewność?-

Sikorka1:- Przypomnij sobie zimę. Pamiętasz kosy? One ćwiczyły zawsze tylko jeden dźwięk - " cyt, cyt". A wszystko po to, by nam dokuczyć lub udawać strach przed ludźmi.-

Sikorka 2: - Napsuły nam krwi, Mamo, napsuły! Było, minęło... Ale teraz zmieniły się nie do poznania. Aż trudno uwierzyć, że to ten sam gatunek. Ich śpiew nie ma sobie równych. A jakie są odważne! Popatrz, Mamo! Jeden z nich właśnie siada na cienkiej gałązce i zaczyna śpiewać.-

Sikorka 1: - Wiedziałam, że prędzej czy później odkryjesz to, co ja wiem od dawna. Uważaj jednak, byś nie stała się kosofilką i zawsze miej w główce obrazek z ostatniej zimy. Ucz się pilnie jego języka, by później naśladować jego śpiew. On wtedy pomyśli, że ktoś czyha na jego rodzinę i szybko wyniesie się stąd.-

Sikorka 2:- Ale nawet ty, choć żyjesz tyle lat, nadal nie znasz jego języka.-

Sikorka 1:-Masz ambicję czy nie? Jeśli nie, to przynajmniej rozhuśtaj gałąź, na której siedzi-.

Sikorka2: -Ale ja za mało ważę! Chociaż...rozglądnę się za sojusznikami.-

Sikorka1:- Brawo! Dobra decyzja. Prawdziwy profesjonalizm!-

Sikorka 2 lata po osiedlu. Po skończonej misji zdaje raport swojej Mamie.

Sikorka 2 : - Widziałam stadne ptaki o strzygącym głosie...-

Sikorka 1 : - To kwiczoły.-

Sikorka 2: - ... które także potrafią zupełnie zmienić swój głos , gdy stają się indywidualistami.-

Sikorka 1: - One także są dla nas groźne.-

Sikorka2: - No to któż, do licha, jest naszym przyjacielem?-

Sikorka 1 : - Dzięcioł pstry. Tylko że trzeba z nim będzie wkrótce twardo negocjować warunki zamieszkania na jego terytorium. Ale przy naszej determinacji i z tym sobie poradzimy.-

 

Scena2

 

Właśnie trwa konkurs na najlepszego ptasiego śpiewaka. Nie jest on naszym bohaterkom na rękę.

Mistrz Kos: - Ogłaszam konkurs za otwarty. Kto wygra, zdobędzie prawo do otwarcia przyszłorocznego konkursu. Wiem, że oczekiwaliście na więcej, ale prestiż też się liczy.-

Sikorka 1: - Niedoczekanie wasze! Prestiż to ja!-

Mistrz Kos: -Trzeba to jeszcze udowodnić.-

Sikorka 2 : - Wybaczcie mojej porywczej matce. Pewnie ona ma rację, ale najpierw rozegrajmy uczciwy pojedynek na głosy.-

Duet sikorek rzeczywiście " odśpiewał" prawie wszystkich pojedynczych przedstawicieli innych gatunków. Mistrz Kos oczywiście to zauważył, ale oznajmił:

Mistrz Kos: - OGŁASZAM, ŻE BEZAPELACYJNYM ZWYCIĘZCĄ KONKURSU JEST DROZD. JEDNAK GRATULUJĘ TEŻ POZOSTAŁYM PTAKOM AMBICJI I SERCA.-

Sikorka 1: -Co takiego? Ten przybłęda?-

Sikorka 2 :- Przecież nas znasz, Mistrzu Kosie. Czemu nam to zrobiłeś?-

Sikorka 1: - Mogłam się tego spodziewać. Drozd to też kos. Ciągnie swój do swego!-

Mistrz Kos [próbując załagodzić spór]: - Więc przedłużam konkurs o cały miesiąc i wtedy zobaczymy, kto zwycięży!-

Sikorki wiedziały, o jaką stawkę toczy się gra i próbowały wymusić na nim dalsze ustępstwa, ale ten pozostał już nieugięty:

Mistrz Kos : - Wkrótce poniesiecie karę za swoje skandaliczne zachowanie.-

I tak się stało. Za pól miesiąca na placu boju pojawił się zaganiacz, który dał sikorkom surową lekcję i zrobił to w dość dowcipny sposób.

Zaganiacz : -Dlaczego jest tu tak cicho? Wylęgają się pisklęta? Trzeba im więc opowiedzieć bajkę.-

I zaśpiewał tak:

-Drodzy rodzice

dajcie pisklętom grzechotki owadów

niech trzeszczą im odwłoki

przy radosnym posiłku - zabawie.-

Sikorka 1:[ z pogardą]:- O! Poecina się znalazł!-

Wywołała tym samym lawinę, której nie można było zatrzymać. Najpierw z głosowego letargu obudził się dzwoniec:

Dzwoniec:- Obudźcie się wreszcie i powstańcie przeciw tyrankom! Skoro nie umiały docenić naszego śpiewu, obrzydzimy im życie.-

I zaczął " przeciągać linę ". Na ten znak wszystkie ptaki wróblowate chórem zaczęły fałszować tak, jak robiły to w zimie. Doszło do tego fałszowanie ptasich imigrantów.

Sikorka 2: - Nasza taktyka zawiodła, Mamo. Ja też do tego się przyczyniłam. Teraz trzeba poważnie pomyśleć o negocjacjach.-

Sikorka1: - Chyba żartujesz! Trzeba się tylko jeszcze bardziej starać, by ich przycisnąć do muru. Nigdy się przed nimi nie ukorzę, bo wepchną nas do dziupli i rozstawią straże, abyśmy już nie wyruszyli na polowanie.-

Sikorka2 : - Histeryzujesz, Mamo. Nie pamiętasz już, że chciałaś zawrzeć kompromis z dzięciołami? Ciągle Ci walka w głowie. A tu trzeba ratować, co jeszcze się da.-

Sikorka1 [ z rezygnacją] : - Więc chodźmy do teatru.-

Sikorka 2: - Dobry pomysł. Cokolwiek to jest.-

 

Scena3

 

Nawet dla sikorek przyroda okazała się teatrem. Matka, jako doświadczona sikorka, znała się na rzeczy i umiała zrecenzować poszczególne przedstawienia.

Sikorka 1: - Popatrz na tamte krzaki. Widzisz czarne kuleczki? To oczka pszczolinki wiosennej, która bacznie obserwuje swojego głównego wroga- oleicę fioletową.-

Sikorka 2 : -Dlaczego więc od razu jej nie zaatakuje?-

Sikorka 1 : - Bo po co wtedy byłby cały teatr? Przecież ona patrzy nie widząc prawdy! Oleica jest dla niej groźna tylko w postaci larwy. A teraz pszczolinka widzi przed sobą zupełnie przepoczwarczonego owada, którego ze swoim wrogiem nie może skojarzyć.-

Sikorka 2: - Ale sytuacja byłaby inna, gdyby larwą była pszczolinka.-

Sikorka 1 : - I tu właśnie leży sedno sprawy. Dla dorosłej pszczolinki dorosła oleica jest tylko rzadko widywaną przyrodniczą ciekawostką. Ale być może ta sama pszczolinka cudem uniknęła śmierci od larwy oleicy, gdy sama była larwą.-

Sikorka2 : - A więc przepoczwarczenie wymazuje wszystkie winy poprzedniego wcielenia i zaczyna nowy rozdział życia?-

Sikorka 1: - Dobre pytanie. Przyznałabym ci całkowitą rację, gdyby nie widok tych czarnych oczu... Może jednak cząstka traumy z dzieciństwa została?-

Sikorka 2 : -Jakie więc płyną z tego wnioski dla nas?-

Sikorka 1 : -Że czas jest najlepszym weryfikatorem postaw. Popatrz, jak zachowywaliśmy się my do przylotu zaganiacza, a jak było po tym wydarzeniu.-

Sikorka2: - Hm... Dyskusyjna sprawa. Ale istotnie- po raz pierwszy dzięki Tobie zobaczyłam coś naprawdę ciekawego, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że w naszym świecie dzieją się dość skomplikowane rzeczy. A czy potrafimy na przykład mierzyć upływający czas?-

Sikorka1: - A co to jest czas?-

Sikorka 2: - To ty tego nie wiesz? Ludzie stale wymawiają to słowo.-

Sikorka1: - A tak. Wiem, o co ci chodzi, ale my nazywamy to inaczej i tego nie mierzymy. Obserwuj systematycznie motyla- rusałkę kratkowca. To jedyny owad, który potrafi zasygnalizować zmianę pory roku swoim ubarwieniem- różowym o tej porze, a czarnym w lecie.-

Sikorka2 : - Droga Mamusiu, ile byś zyskała, koncentrując się na dalszym zdobywaniu wiedzy zamiast na myśleniu o walce...-

 

Akt3

 

scena 1

 

Sikorka1: - Żyjesz już przeszło rok na tej ziemi.-

Sikorka2 : - Skąd wiesz, Mamo?-

Sikorka 1 : - Bo rusałka kratkowiec w międzyczasie trzy razy zmieniała swoją barwę i raz odleciała do ciepłych krajów. To właśnie zajęło jej dokładnie cały rok, a ty urodziłaś się w jej " różowym" okresie życia.-

Sikorka2 : - Bardzo to skomplikowane. Nie mogłabyś mi, Mamo, wytłumaczyć tego prościej?-

Sikorka 1 : - To znacznie prostsze niż Ci się wydaje. Obliczenia, które tu stosuję, oparte są na dokładnych obserwacjach. Nie ma mowy o żadnym przypadku. A zresztą- nie jesteś już pisklęciem i sama dawno powinnaś była to zauważyć.-

Sikorka2 : - Słuchanie dobrych rad nigdy nie zaszkodzi.-

Sikorka1 : -Do czasu. Musisz się usamodzielnić. To kwestia honoru i poczucia wolności. Chyba nie chcesz być zdana na łaskę i niełaskę ludzi? Dlatego dostaniesz trudne zadanie do wykonania.-

Sikorka2 : - Co mam robić?-

Sikorka1 : - Widzisz ten krzak jałowca? W nim ukrywają się nęczyny i złotooki. Złap je.-

Sikorka 2: - A kim one są?-

Sikorka1:- Zobaczysz, zrozumiesz...-

Sikorka 2 przystępuje więc do działania, ale początkowo źle to jej idzie. Krzewy jałowca posiadają liczne puste przestrzenie między gałęziami w kształcie długich korytarzy biegnących w kierunku pnia, do których większe organizmy nie mają dostępu. Ale Sikorka 2 nie traci z nimi kontaktu wzrokowego, stosując mimikrę sytuacyjną. Po prostu przywiera ciasno do gałązki sąsiedniego drzewa i staje się niewidzialna dla owadów. Wystarczy jej teraz poczekać, aby owady opuściły bezpieczną kryjówkę i przystąpić do egzekucji.

Sikorka1 [ z podziwem] : - Gratuluję zdania egzaminu! Wprawdzie wiedziałam, że instynkt zadziała, ale Ty wykazałaś się też dużą wytrwałością. W nagrodę za to pokażę Ci, jak inne ptaki przygotowują się na gorsze czasy. Popatrz teraz na przelatujące stada gawronów- może wkrótce coś wypatrzysz.-

I w tym właśnie momencie jeden z gawronów odłączył się od stada, gdyż miał kawałek chleba w dziobie. Ale nie dane mu go było spokojnie spożyć, bo oto nadleciał kwiczoł i w powietrzu przechwycił ten kawałek chleba.

Sikorka 1: - Ale gapa z tego gawrona. Adekwatnie do swojej drugiej nazwy.-

Sikorka 2: - To czemu nie dałaś mi się na nim wyżyć?-

Sikorka 1:- Hola, hola! Kwiczoł zdawał właśnie maturę wobec swego stada i udowodnił tym czynem swoją dojrzałość, tak jak przed chwilą zrobiłaś to Ty.[ Zamyśliła się].- Jednak nie wolno lekceważyć gawronów! To bardzo inteligentne ptaki, które mogą nam przysporzyć wiele kłopotów. Ale wierzę, że skoro kwiczoły potrafią utrzeć im nosa, to i ty w przyszłości znajdziesz na nie sposób.-

 

Scena 2

 

Nadeszło lato. Obie sikorki odczuwają dyskomfort termiczny.

Sikorka 2 : - Ależ potworny upał! Nawet drzewa nie zapewniają ochłody. Może by tak schronić się w dziupli i przeczekać to piekło?-

Sikorka1: - Poświęćże się trochę! Nie zamierzam, przynajmniej teraz, błagać dzięcioła o udzielenie nam schronienia. Jeszcze przyjdzie na to czas. Bo oto w ferworze walki z małymi ptakami przegapiliśmy jeszcze jednego amatora wspólnego owadziego tortu.-

Sikorka 2 [patrząc do góry] : - Widzę tam jakichś dziwnych przybyszów bez łap, którzy stale latają.-

Sikorka1 : - To jerzyki. Nic nie możemy zrobić, aby usunąć je z naszego terytorium, bo są zwinniejsze i zwrotniejsze od nas - nawet podczas snu.-

Sikorka2 : - Ale zawsze twierdziłaś, że nie ma problemów nie do rozwiązania.-

Sikorka 1: - Tak, wiem. Tylko że trzeba mierzyć siły na zamiary. Im pomaga budowa ciała, nam- nie. Aby to zmienić, musiałabym stać się czarodziejką. A ponieważ ją nie jestem, staram się nie wchodzić im w drogę.-

Sikorka 2: - Masz rację, Mamo. Jak zwykle.-

Sikorka 1 : [po chwili namysłu] : - A propos dzisiejszej pogody- ona nam służy, bo nasi konkurenci też chcą przeczekać upały. Tym bardziej więc musimy się zmobilizować i trochę pocierpieć, bo w taki dzień owady latają jak oszalałe. Lećmy więc na polowanie!-

 

Scena 3

 

Przelatując za miasto sikorki zatrzymały się w zielonej nadrzecznej enklawie.

Sikorka1 : - Widzisz, co tu się dzieje?-

Sikorka2: - Ile tu lata owadów! Nawet nie wiadomo, za którymi najpierw rzucić się w pościg.-

Sikorka 1 : - Tak,  to prawdziwy kłopot bogactwa. Musimy więc wybrać sobie tylko przysmaki.-

Sikorka2 : - To ja wybieram czerwończyki.-

Sikorka1 : -Moja, miła, tylko się nie udław! Co ja bym bez Ciebie zrobiła? Komu udzielała rad?-

Sikorka 2: -Nie musisz. Ja już wszystko wiem. Chcę wreszcie być samodzielna.-

Zapadła cisza, jeśli nie liczyć brzęczenia pszczół.

Sikorka 1: - W takim razie to koniec. Nie mam już Córki!-

Sikorka 2[do siebie]: - Przynajmniej raz przestała udawać.-

 

Akt4

 

scena1

 

Nadeszła jesień i sikorki poczuły instynkt rozrodczy. Ale zanim złączą się w miłości, muszą spełnić ostatnią ważną misję- poszukać mieszkań dla przyszłych rodzin. W tym celu konieczne są negocjacje z dzięciołami. Sikorka2, zwana odtąd Samicą, leci w kierunku dzięcioła, który siedzi na olszy.

Samica : - Czy można?-

Dzięcioł: - Proszę się streszczać- nie mam czasu.-

Samica: - Czy mógłbyś zrobić mi przysługę i wykuć dziuplę dla mojej rodziny?-

Dzięcioł : - Nie rzuciło się Pani na móżdżek?-

Samica : - Przecież mogłabym trochę pomóc.-

Dzięcioł : - Ha, ha, ha! Z takim dziobem?. Popatrz, jak twarda jest ta kora. To jest właściwie korek z zeskorupiałego porostu - tarczownicy. Tu nawet ja mam kłopoty.-

Samica [badając korę]: - Lepiej przyznaj się, dzięciole, że z ciebie kawał patentowego lenia. Taką korę to nawet ja potrafiłabym zeskrobać.-

Dzięcioł : - Do widzenia, szanowna Pani-.

Samica[pokorniej]:- Cóż, Twoja sprawa. Ale gdybyś jednak zmienił zdanie, mógłbyś sobie wziąć krótki urlop, bo ja popilnowałabym ci dzieci.-

Dzięcioł : - Moja droga, już o tym dyskutowaliśmy. Poza tym ja już mam wszystko za sobą, bo odegrałem swoją historiotwórczą rolę, wychowując całe pokolenia. Ty zaś o wychowywaniu dzieci nie wiesz jeszcze nic. Dlatego pozwól, że ja zdecyduję o terminie swego urlopu[po chwili namysłu] : - Czy ja się wtrącam do Twoich spraw?-

Samica szuka więc pomocy młodego dzięcioła, prosząc go o wykucie dziupli. Ale on odmawia.

Dzięcioł Młodszy: - Moja droga, czy nie widzisz, że jestem zajęty przygotowaniami do zimy?-

Samica [nie zbita z tropu] : - Do zimy jeszcze daleko, więc nie kłam i powiedz mi dlaczego odmawiasz mi pomocy, ty sknero?-

Dzięcioł młodszy [kulturalnie]: - Ponieważ nie wiem, czego tak naprawdę chcesz. Pomyśl nad tym i przyleć do mnie, gdy będziesz gotowa.-

Gdy samica to usłyszała, pomyślała, że rację miała jej matka twierdząc, iż historia zbudowana jest na egoizmie.

 

Scena 2

 

Niedługo trwała depresja Samicy. Wkrótce znalazła swojego samczego adoratora. Oboje podjęli ostateczną decyzję co do swojej przyszłości. Wrócili więc do Dzięcioła Młodszego, próbując go przekonać raz jeszcze do swojej wizji.

Samiec i Samica [ skandując]: - Precz z budkami lęgowymi!-

Dzięcioł Młodszy: - Przecież wiecie już, że nic ode mnie nie dostaniecie. A głupota ma to do siebie, że lubi się rozmnażać. Widzieliście, żebym kiedykolwiek miał stały dom?-

Samica : -Jednak w okresach głodu...-

Dzięcioł Młodszy: - Jesteście nie tylko egoistami. Jesteście głupimi egoistami. A to staje się niebezpieczne! Każdy powinien być kowalem swego losu. Bo dlaczego mimo troskliwej "opieki" ludzi skazani jesteśmy na powolną śmierć? Dlatego, że tracimy wolność. A brak wolności to przywiązanie, obojętnie do czego.-

Samiec: - Więc umowa nie jest aktualna?-

Dzięcioł Młodszy[po namyśle] - A niech mnie! Zgoda. Traćcie swe życie, skoro nie rozumiecie jego sensu, ha, ha!-

Samiec: - Jeszcze do niedawna bym się wahał. Ale moja wykształcona partnerka ostatecznie przekonała mnie do tego pomysłu. Przekonała mnie, że może to być rozrywkowe doświadczenie. Ale - jak powiedziała- rozrywka dla pożytku ogółu to praca w przeciwieństwie do rozrywki dla rozrywki. Nauczyła się też twojego języka. -

Dzięcioł Młodszy: -No to powodzenia! Ale jak stracicie choć jedno moje jajo, oboje zapłacicie życiem - i to na raty. Spróbujcie ucieczki, a moi bracia już będą wiedzieć, do czego użyć swych dziobów. Pożałujecie, żeście się narodzili. A teraz- wykonać!-

Sikorki[chórem]: - A co dostaniemy w zamian?-

Dzięcioł Młodszy: - Życie.To mało?-

 

Scena 3

 

Właśnie rozpoczął się okres przelotu gawronów. Sikorki bardzo uważnie go obserwują i dzielą się spostrzeżeniami.

Samica: - Jest naprawdę bardzo źle. Gawrony są od nas dużo silniejsze, dlatego nie obronimy się przed nimi. To rzemieślnicy specjalizujący się w rozłupywaniu orzechów włoskich, które są ich ulubionym pokarmem. Ich "kuźniami" są topole, obecnie systematycznie znikające z miejskiego krajobrazu. Toteż teraz my będziemy przez nie prześladowani.-

Samiec: - Ale się wpakowaliśmy!-

Samica : - Nie poddamy się bez walki! Mam pomysł. Widzisz tę wieżę kościelną? Ponieważ nie znam języka gawronów, usiądę na niej i będę długo wpatrywała się w horyzont. Gawrony nie mogą mnie nie zobaczyć. Gdy dostrzegą mnie, odlecę, a gawrony, sądząc, że lecę po żywność, polecą za mną. Potem wykorzystując swoją zwrotność będę kluczyła tak, aż w końcu natrafię na miejsce, gdzie rosną orzechy. Tam gawrony zapomną o nas.-

Samiec: - Ten plan ma jednak słaby punkt.-

Samica : - Jaki?-

Samiec: - Gawrony są wszystkożerne.-

Samica : -Nie musisz mnie tego uczyć. Ale od czegoś trzeba zacząć - nawet od pomyłki. Lepsze to niż groźba śmierci.-

Samiec : - No to powodzenia!- [do siebie]:- Ach, ta emancypacja...-

I samica odleciała w celu zbadania sytuacji. Przed wieczorem wróciła z triumfem, oznajmiając:

Samica: - Hurra! Znalazłam! Jest dwóch amatorów na nasze jaja, którzy się nawzajem zwalczają.-

Samiec: - Kto taki?-

Samica: - Gawrony i sroki. Panuje między nimi równowaga nienawiści i strachu. Sroki częściowo równoważą umiejętności gawronów dzięki długim ogonom, które zapewniają im zwrotność i... zabawny wygląd, na co gawrony dotąd nie znalazły sposobu. Gawrony zaś przewyższają je liczebnie.-

Samiec: - Skoro tak jest istotnie, będziemy rozstrzygać spory między nimi. Tylko najpierw musimy nauczyć się ich języka.-

 

Samica: - Nierealne. Trzeba pilnować jaj. Poświęć się, proszę.-

 

Samiec; - A Ty będziesz brylowała w towarzystwie? Nigdy!-

Samica[ do siebie]:- Ten samczy szowinizm warto byłoby trochę ukrócić...-

 

Akt5

 

scena1

 

Samica, uśpiwszy czujność Samca, opuściła gniazdo. Siadając na wieży kościelnej, zauważyła gawrony. Dbając o to, by ją zauważyły, posiedziała dłuższą chwilę, po czym odleciała na południe. Wtedy okazało się, że jej projekt jest niemożliwy do zrealizowania- gawrony w ogóle nie ruszyły w ślad za nią. Nie poddała się jednak. Zawróciła i zastosowała podpatrzoną raz metodę - błyskawicznie wyrwała gawronowi chleb z dzioba i upuściła go na ziemię.

Samica: - Nie doceniliście mnie. Wynoście się stąd, czarne zakały! To nasz teren, którego prywatność trzeba uszanować!-

Po czym z furią natarła na inne gawrony- z tym samym efektem. Rozgoniła je na wszystkie strony. Ale pozostały jeszcze sroki. Jaki sposób znaleźć na nie? I tu Samica przypomniała sobie o kwiczołach.

Samica : - Do diabła z zasadami! Tu przecież chodzi o bezpieczeństwo dzieci. Nie będę ich narażać dla mojej filozofii.-

Po czym podpuściła sroki pod gniazda kwiczołów stosując znaną metodę " na wieżę kościelną". Ale była bitwa! Po wypełnionym zadaniu z dumą powróciła do budowanego przez Dzięcioła Młodszego gniazda, by zdać mu sprawozdanie.

Dzięcioł Młodszy: - Dobra robota, towarzyszko! Uratowałaś nas w kluczowym momencie. Zwiększyłaś tym swoje i twojego znajomego szanse na przeżycie.-

Samiec: - Gdzieś się włóczyła? Ja tu już bokami robię.-

Samica: -Czyżbyś nie pamiętał, że żyjemy na kredyt?-

Dzięcioł Młodszy: -Jeszcze kilka dni cierpliwości i będzie wylęg. W nagrodę za dobre sprawowanie wybuduję wam dziuplę. Tak, niedowiarki- nie jestem potworem! Będzie ona duża i trójkomorowa. W jednej komorze znajdą się moje pisklęta, w drugiej wasze. Oczywiście trzeba jeszcze wybudować trzecią komorę na wypadek gdyby wykluły się nadprogramowe pisklęta. Drewno trzeba drążyć w głąb ku dołowi, aby gawrony i sroki nie mogły dosięgnąć piskląt.-

Samiec:- Aż trudno uwierzyć! Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnę wychowywać swoje pisklęta. Tylko że moja partnerka chyba do tego jeszcze nie dorosła.-

Samica: -Oj, głupi ty! Widzisz, co znaczy cierpliwość? Robiłam to, bo boję się o Ciebie, kocham i chcę z tobą być. Tylko że na zasadach równości.-[po chwili]: - Teraz możesz sobie polatać, gdzie Ci się żywnie podoba.-

Dzięcioł Młodszy:- Przystępuję więc do pracy. Nie będę z tym zwlekał, bo zasługujecie na to, by i wasze pisklęta przeżyły zimę.-

 

Scena2

 

Po złożeniu jaj przez Samicę i upewnieniu się, że ptaki krukowate ich nie dosięgną, para postanowiła trochę poimprezować.

Samica:- Lećmy na ptasie party fundowane nam przez ludzi. Może przy okazji dostaniemy cząstkę świniaka?-

Samiec:- A po co? Wszędzie króluje egoizm i zamiast wypocząć, jeszcze bardziej się zmęczymy walcząc o jedzenie.-

Samica [ nie dając za wygraną] : - A nie pomyślałeś, mój drogi, że ptak ptakowi nierówny i egoizm też ma swoją specjalizację?-

Mówiąc to przyłączyła się do stad gołębi, które już wypatrzyły, jak jakaś kobieta wysypuje kaszę na jezdnię.

Samica : - Ładnie to tak zabierać synogarlicom jedzenie?-

Gołąb : - Ty się nie wtrącaj do naszych spraw i nie baw się w zbawicielkę naszych dusz. One sobie poradzą.-

Samiec : - Ale te biedne ptaki od rana przez was nic nie jadły.-

Gołąb : - A co to nas obchodzi? Wynocha stąd!-

Samiec i samica : - Teraz rozumiemy, dlaczego ludzie lubią hodować gołębie. Bo podobne charaktery przypadają sobie do gustu... I wcale nas nie dziwi, dlaczego według ludzi gołębie są symbolem pokoju. Bo to ma być pokój zgodny z ich wolą!-

Gołąb:- Zamiast strzępić dzioby lećcie lepiej po to, co najbardziej lubicie. Bo to możecie znaleźć tylko u ludzi, hipokrytki. I przestańcie wreszcie filozofować!-

Samica: -Wiecie kogo mi przypominacie? Najeźdźców!-

Samiec: - Odpuść sobie. Jedzenie to sprawa prywatna.-

 

Scena 3

 

Wszystko się już wyjaśniło. Samica sikorki właśnie wysiaduje jaja wspólnie z Dzięciołem Młodszym, który okazał się... samicą. Trzymała ona tą tajemnicę nie ze względu na partnera sikorki, który już od dawna czegoś się domyślał, ale ze względu na konserwatywny ogół miejskich ptaków, które konsekwentnie rozdzielały konkretne zadania między obie płcie. Ale teraz to nie jest już ważne. Oba ptaki mają zapewnione pełne bezpieczeństwo dzięki wspólnemu wysiłkowi dwóch samic i jednego samca i mogą sobie pozwolić na podsumowanie dotychczasowego życia.

Samica sikorki: - Jak dotychczas spotkałam się w życiu z dwoma postawami: bezinteresowną pomocą przy budowie gniazda i absolutnym egoizmem reszty ptaków w pozostałych sytuacjach. Ale i egoizm egoizmowi nierówny. Istnieje egoizm klasyczny, związany z bezwzględną walką o pokarm oraz egoizm łagodny, zwany przeze mnie wyrachowanym. Oznacza to, że trzeba ptaki wywieść w pole, pozornie nie interesując się posiłkiem. Wiele ptaków w tej sytuacji pomyśli, że nie ma konkurentów i pójdzie sobie spać na drzewach. Dopiero wtedy wkracza się do akcji na pełną skalę. Pokazała mi to moja Mama. I ja będę musiała postępować podobnie, choć z takim stylem życia głęboko się nie zgadzam. Ale co robić, gdy ma się wychować następne pokolenie sikorek? Przynajmniej wtedy będę miała alibi - czasem trzeba być egoistą dla imponderabiliów. Nie znaczy to, oczywiście, rezygnacji z bezinteresownej pomocy innym ptakom, gdy znajdą się w potrzebie - tego wymaga moje poczucie honoru.-

Samiec:- Ale honor. Wyrachowanie i tyle.-

Samica:- To wymyśl mi, kochany, coś lepszego.-

Samiec:- Już wymyśliłem. Pożądam Cię.-

Samica: - Ja też.-

trawa 1965 - Jarosław Roman.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
trawa1965 · dnia 06.05.2016 19:49 · Czytań: 564 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 6
Komentarze
Aronia23 dnia 07.05.2016 16:26 Ocena: Dobre
Napisałeś dramat, gratuluję. Bohaterowie zwierzęcy też fajnie. Tylko burzy odbiór to podkreślanie. Wiem, że tak Ci zadziałał word. Trudno.
Wypowiedzi samych ptaków bardzo fajne i mają mądre przesłanie, choć z drugiej strony pokazują bezwzględną walkę o byt. Ale taka jest natura i Ty to ukazałeś:

"Samica : - Ładnie to tak zabierać synogarlicom jedzenie
Gołąb : - Ty się nie wtrącaj do naszych spraw i nie baw się w zbawicielkę naszych dusz. One sobie poradzą.-
Samiec : - Ale te biedne ptaki od rana przez was nic nie jadły.-
Gołąb : - A co to nas obchodzi? Wynocha stąd!-

Samiec i samica : - Teraz rozumiemy, dlaczego ludzie lubią hodować gołębie. Bo podobne charaktery przypadają sobie do gustu... I wcale nas nie dziwi, dlaczego według ludzi gołębie są symbolem pokoju. Bo to ma być pokój zgodny z ich wolą!

Gołąb:- Zamiast strzępić dzioby lećcie lepiej po to, co najbardziej lubicie. Bo to możecie znaleźć tylko u ludzi, hipokrytki. I przestańcie wreszcie filozofować!-

Samica: -Wiecie kogo mi przypominacie? Najeźdźców!-
Samiec: - Odpuść sobie. Jedzenie to sprawa prywatna.-

O ludziach synogarlice nie mają dobrego zdania. Pewnie racja, ale je właśnie dokarmia jakaś kobieta. Ale ptaki wiedzą, którzy ludzie dobrzy a którzy źli.

Rozmowa sikorek - końcowa - bardzo sympatyczna, ale i pouczająca:
"Samiec:- Ale honor. Wyrachowanie i tyle.-
Samica:- To wymyśl mi, kochany, coś lepszego.-
Samiec:- Już wymyśliłem. Pożądam Cię.-
Samica: - Ja też.-"
Tylko po co te myślniki na końcu wypowiedzi? Wstawiłeś też charakterystykę, to się chwali. Ale też razi. Bo jest ona napisana jak hasło encyklopedyczne - wybacz, tak, to widzę. Pozdrawiam A23
trawa1965 dnia 07.05.2016 18:20
Nie wiedziałem, że są niepotrzebne. Jednak obawiałem się gorszej oceny.

Tekst był napisany już trzy lata temu. Ale to, co przeszło na Extrastory, tu na pewno by nie przeszło. Dlatego tekst poprawiałem jeszcze 10 dni.
esere dnia 11.05.2016 11:58
Trawo,

możesz usunąć to podkreślenie, bo przez nie bardzo źle się tekst czyta?
trawa1965 dnia 11.05.2016 14:27
Jak?
esere dnia 11.05.2016 14:29
Musisz zaznaczyć w edycji cały tekst i odznaczyć podkreślenie.
trawa1965 dnia 11.05.2016 15:59
To teraz poczytaj sobie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty