Przetoczyłam się przez duży kamień, tłukąc sobie przy okazji kolano. Duże kamienie tak naprawdę wcale nie są zbyt dobrym schronieniem, zwłaszcza na środku pola – kiedy jednak przed kimś uciekasz, czując narastającą panikę, płaczesz ze szczęścia na widok dużego kamienia. A potem za niego wskakujesz, ponieważ do wyboru masz albo to, albo pole zboża, które jest średnią kryjówką i w którym bardzo łatwo stracić orientację.
Księżyc jak na złość był tego dnia tak jasny, że było mnie widać prawie jak na dłoni. Srebrne światło wygładzało krawędzie nieprzyjaznego świata, na którym przyszło mi się pojawić, żeby teraz uciekać przed lehvakiem – mając za broń dokładnie nic. Skupiłam się więc na nasłuchiwaniu, licząc po cichu, że trafił mi się upośledzony okaz, który mnie nie wytropi. Przy okazji próbowałam się uspokoić, ponieważ pod wpływem panicznej ucieczki i strachu dyszałam jak kowalski miech.
Lehvaki nie mają zbyt dobrego wzroku, za to świetnie słyszą. Kontaktują się ze sobą za pomocą pochrapywań i warknięć, które są dla nich tak charakterystyczne, jak miauczenie dla kota. Dzięki temu nie miałam problemu z określeniem, co się do mnie zbliża i w jakiej jest liczbie. Kuląc się do zimnego, szorstkiego kamienia, przeliczałam w myślach swoje szanse na przetrwanie. Dwa lehvaki to cztery wielkie przednie łapy zakończone dwunastoma pazurami, które są w stanie skruszyć skałę – wiem, bo widziałam. To też mniej więcej pół tony masy, twarde jak żelazo pancerze i mocne zęby wielkości pięści dziecka. Przeciw nim ja – pięćdziesiąt kilo miękkiego mięsa i łatwych do połamania kości, ubrana w jakże trwały skórzany kubrak – który mógłby mnie ochronić pod warunkiem, że przypadkiem zaatakowałoby mnie stado motyli. Swoje szanse oceniłam na zaszczytne 1 do 100 – ot tak, żeby nie było mi wybitnie przykro. To bardzo ważne, żeby być dla siebie miłym, zwłaszcza, jeśli za chwilę się umrze.
Ciężkie stąpanie na chwilę ucichło, a jeden z lehvaków wydał z siebie gardłowy warkot. Jego położenie ustaliłam na jeszcze nie tak bliskie. Po chwili odpowiedział mu drugi osobnik, który zachodził mnie od drugiej strony. Myślałam gorączkowo, czy to możliwe, że wiedzą, gdzie jestem. Starałam się nie oddychać i nie ruszać, a do kamienia przykleiłam się tak mocno, że moi byli mężczyźni mogliby mu pozazdrościć.
W tym momencie zadrżała ziemia, a ja usłyszałam głuchy tętent, który mógł oznaczać tylko jedno – lehvaki szarżowały w moim kierunku. Osłaniał mnie przed nimi kamień, który z każdą chwilą wydawał się mniej solidny. Skuliłam się najmocniej, jakby się dało, co miałoby jakiś sens, gdybym była pancernikiem.
Ziemia trzęsła się tak bardzo, że miałam wrażenie, że kamień podskakuje, a ja razem z nim. Mogłam myśleć tylko o tym, kiedy uderzą. Teraz? Teraz? Teraz!
Nie doczekałam się. Pierwszy z lehvaków minął kamień z lewej strony i popędził przed siebie, wystawiając na mój widok małych rozmiarów – w stosunku do reszty ciała – zadek, przykryty krótkim, ciężko podskakującym ogonkiem. Drugi musnął mój kamień bokiem – daję słowo, poleciały iskry – ale pobiegł dalej, omal nie kopiąc mnie tylną nogą. Nawet nie obejrzały się za siebie. Chwilę siedziałam oszołomiona, plecami oparta o swojego małomównego, chłodnego towarzysza niedoli, a lehvaki znikły z mojego pola widzenia.
- No cóż – powiedziałam do siebie, a potem wstałam. Obróciłam się i w jednej chwili zrozumiałam bardzo dużo. Lehvaki nie szarżowały na oślep przed siebie, bo nagle wydało im się, że intruz pobiegł gdzieś dalej – lehvaki uciekały, ponieważ w srebrzystym świetle księżyca krył się nocny łowca, najdzikszy morderca na tej równinie, czarna pantera z aksamitnym futrem obryzganym szkarłatną krwią. Jej zielonkawe ślepia zabłysły światłem odbitym, kiedy dostrzegła moją głowę wychylającą się zza głazu.
- Korey! – ucieszyłam się i wybiegłam mu naprzeciw.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt