Najpiękniejsze są polne kwiaty - Niczyja
Proza » Obyczajowe » Najpiękniejsze są polne kwiaty
A A A
Od autora: Wszystko się może zdarzyć...

„Najpiękniejsze są polne kwiaty”

 

Flora przystanęła, rozejrzała się dookoła i niepewnym krokiem ruszyła dalej przed siebie. Czuła się  zagubiona. Dopiero wczoraj, późnym wieczorem przyleciała do Bari i ledwo trafiła na kwaterę. Udało jej się to dzięki włoskim policjantom, którzy uczynnie zaprowadzili ją pod wskazany adres.  Rankiem, zwyczajem miejscowych usiadła w niewielkiej kawiarence i wypiła cappuccino, zagryzając je rogalikiem. Spieszyła się! Pociąg do Matery odjeżdżał o 10:07. Miała pół godziny na znalezienie peronu i  kupienie biletu. W Bari, uroczym, nadmorskim mieście, są cztery dworce kolejowe. Pociągi z każdego z nich odjeżdżają w innym kierunku. Nietrudno się pogubić. W porę jednak kupiła właściwy bilet i po stromych schodach weszła na stację. Perony znajdowały się powyżej poziomu miasta, jak na dworcu Rossio w Lizbonie.

Upał dawał się we znaki, nawet o tak wcześniej godzinie. Zajęła miejsce przy oknie, od nienasłonecznionej strony. Sukienka lepiła się do ciała, pot spływał po szyi i między piersiami. Niecierpliwie wycierała chusteczką wilgotne miejsca. Wreszcie pociąg ruszył, a przez otwarte okno poczuła napływ chłodniejszego powietrza. Wypiła kilka łyków wody z butelki i patrzyła na znikające przedmieścia. Krajobraz stał się monotonny. Pojawiły się gaje oliwne upstrzone czerwonymi makami. Widok kołysał ją do snu, musiała jednak być czujna, bo w przewodnikach ostrzegano, że stacja kolejowa w Materze nie jest oznakowana. Co więcej, pociąg nie zatrzymywał się na wszystkich przystankach, zupełnie jak autobus miejski, i łatwo mogła przegapić cel podróży. W czasie długiego postoju, na jednej ze stacji zaczęto odczepiać niektóre wagony, które jak się okazało miały jechać do innej miejscowości. Flora zaniepokoiła się. Wstała i zaczęła wypytywać pasażerów, czy jej wagon jedzie do Matery. Na szczęście płynnie mówiła po włosku. Skończyła italianistykę, po której łatwo znalazła pracę w biurze tłumaczeń specjalistycznych, w Warszawie.

Zdania były podzielone. W przedziale zrobił się zamęt, niektórzy opuszczali wagon, po chwili wracali. A ona stała bezradnie na środku, nie wiedząc co robić.

- Proszę się nie martwić! Ten wagon jedzie do Matery – uspokoił ją wysoki, śniadolicy mężczyzna. – Też tam jadę!

- Uff, jak dobrze – odetchnęła z ulgą. – Czy mogę usiąść obok pana?

Nie zauważyła go wcześniej. Musiał  siedzieć ukryty za kabiną maszynisty. Podążyła za nim i zajęła wolne miejsce.

- Jak dobrze mówi pan po włosku! – zagaiła rozmowę.

- Studiowałem ten język w Barcelonie. A pani?

- Skończyłam italianistykę w Warszawie – po chwili dodała śmielej. - Mam na imię Flora!

- Antonio! – przedstawił się jej towarzysz.

Zapadło milczenie, wymuszone głośnym stukotem kół. Flora, patrząc w okno ukradkiem obserwowała sąsiada. Do złudzenia przypominał swojego imiennika, znanego na całym świecie z filmu „Desperado”. Kruczoczarne, gładko zaczesane i związane w kitkę włosy lśniły w słońcu. Brązowe oczy spoglądały na nią czasem, ale udawała, że tego nie zauważa. Pełne usta wyróżniały się na tle pozbawionej zarostu twarzy. Antonio również nie był obojętny na wdzięki nowopoznanej kobiety. Ubrana była w krótką, żółtą sukienkę z dekoltem, w którego zaułkach ginął maleńki wisiorek w kształcie czterolistnej koniczyny. Zauważył aksamitnie gładką skórę nóg, rzemykowe sandałki, i brak obrączki. Siedząc, wysunął się nieco do przodu, poprawił spodnie i spod przymrużonych powiek studiował jej kolana. Flora czuła na sobie ten baczny wzrok, ale uparcie patrzyła na monotonne w swej zieloności gaje oliwne przeplatane dzikimi łąkami porośniętymi białą trawą, której nigdzie wcześniej nie miała okazji podziwiać.

 

*****

Pociąg wjechał do tunelu i zatrzymał się na jakiejś brzydkiej, nieoznakowanej stacji. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawił się konduktor i głośno oznajmił –  Matera Centralna. Flora podniosła się nerwowo, w pośpiechu sięgając po torebkę. Antonio wstał powoli, z ociąganiem, jakby ktoś przerwał mu przyjemną drzemkę.

Naturalnie, jakby to było coś oczywistego wyruszyli razem poznawać tajemnice prastarego miasta, liczącego ponad dwa tysiące lat. Minęli nowoczesne zabudowania, aby czym prędzej zanurzyć się w wykutym w skale Sassi. Nagle czas cofnął się i zatrzymał, tylko dla nich, choć nie byli tam sami. Ich oczom ukazał się inny świat. Świat kamiennych domków, wysokich stromych ścian, rozpadających się schodów, niezamieszkanych ruin. Słońce przypiekało niemiłosiernie. Po wyłożonej białymi kamieniami nawierzchni snuły się bezpańskie koty, szukając kawałka cienia, jak oni. Znaleźli ukrytą w grocie kawiarenkę i przycupnęli zmęczeni przy stoliku na zewnątrz.

- Pięknie tu… - wyznała ze szczerym zachwytem Flora.

- Tak! Byłem tu już kiedyś – odpowiedział w zadumie Antonio. – Musiałem  wrócić…

Zamówili dwie kawy i calzone z suszonymi pomidorami. Flora wyjadała łyżeczką piankę z cappuccino. Antonio wypił duszkiem expresso i popił je wodą, a potem wpatrywał się w dziewczynę bez słowa, i uśmiechał. W jego ciemnych oczach jaśniały wesoło dwa ogniki. Ona gryzła powoli calzone, patrząc na niego wymownie. On, ostentacyjnie leniwie zaczął robić to samo. Może już wtedy mieli na siebie ochotę?

Nieśpiesznie wstali z krzeseł i ruszyli odkrywać tajemnicze Sassi. Robił jej mnóstwo zdjęć, do których pozując uśmiechała się promiennie. Jasne włosy rozwiewał wiatr, niebieskie oczy ozdobione mimicznymi zmarszczkami błyszczały radośnie. Mogła być po trzydziestce, a nawet dobiegać czterdziestki. Była uroczo zwiewna w swej kusej sukience, którą podwiewał wiatr. Śliczna szczęściem chwili. Czasem prosili przypadkowego turystę o zrobienie im wspólnego zdjęcia. Wyglądali słodko! Dwa kontrasty, jasność i ciemność, połączone uśmiechem.

W Materze są dwa wzgórza, rozdzielone głębokim kanionem rwącej niegdyś rzeki. Teraz pozostał z niej tylko maleńki strumyczek, nad którym jest most zwodzony. Z wysoka, stojąc przy murze obserwowali oba wzniesienia.

- Ja chcę tam wejść! – krzyknęła Flora, wskazując na puste wzgórze. - Czytałam, że stamtąd jest niesamowity widok na całe stare miasto!

- Pójdziemy tam – spokojnie odparł Hiszpan. – Sam miałem taki zamiar.

- Tylko jak tam trafić? – niepokoiła się.  – Tam na dole są ludzie. I widać kogoś idącego ścieżką po drugiej stronie…

- Pójdziemy tam! - powtórzył raz jeszcze, dobitniej.

Zajrzeli do jednego, z wielu udostępnionych dla turystów domostw-jaskiń. Widzieli w jakich warunkach  bytowali dawno temu mieszkańcy, zwierzęta obok ludzi. Panował tam przyjemny chłód, miła odmiana od żaru na zewnątrz. Szukali schronienia w starych kościołach. Jeden z nich, razem z rozległym placem przypominał budowle iście z Meksyku. Spodobał się jej.

Obserwując uważnie kanion znaleźli wreszcie drogowskaz. Ostrożnie schodzili stromą ścieżką w dół. Po obu jej stronach rozpościerały się łąki pełne polnych kwiatów. Nad nimi fruwały motyle, pszczoły i ważki. Im niżej, tym donośniej szumiał strumień. Dotarli do zwodzonego mostu zawieszonego na metalowych linach. Trząsł się przy każdym ich kroku, gdy powoli zmierzali naprzód. Na środku przeprawy przystanęli na chwilę.

- Boisz się? – spytał Antonio.

- Nie! Przy tobie niczego się nie boję… - odrzekła Flora, uśmiechając się zalotnie.

Szła przed nim, a on patrzył na jej gibką talię, smagłe ramiona, łydki zwinnie przeskakujące przez drewniane klepki. Chciał chwycić ją za rękę, ale mu rozkosznie umykała. Zabawa trwała w najlepsze. Po drugiej stronie rzeki ścieżka zaczęła stromo piąć się w górę. Spod jej stóp czmychały małe, wystraszone krokami zielone jaszczurki. Byli sami.  W polu widzenia nie było żadnego innego turysty. Widocznie trud wyprawy po najcudniejszy z widoków zniechęcał leniwych lub schorowanych gości Sassi. Zewsząd otaczały ich przepiękne łąki ukraszone niezliczoną ilością  polnych kwiatów. Morze kolorów i mamiących zapachów powodowało niemal zawroty głowy. Zmęczeni usiedli wśród traw. Antonio zerwał jedno źdźbło i łaskotał nim łydki kusicielki.

- Kolana to są takie dziwne… - odezwała się zamyślona Flora – bo wystają…

- Ale jakie piękne… Mmmm – westchnął z rozmarzeniem Hiszpan.

Po chwili jego dłoń zatrzymała się na jednym z jej kolan, potem zbadała drugie i chciała już schodzić niżej, jednak dostęp był zakazany. Kobieta w geście sprzeciwu ciasno zwarła uda. Jakże lubił  takie niedostępne panie. Rozpalały go. Nie przeszkadzało mu, że była nieco starsza. Nie miało to teraz żadnego znaczenia. Otoczył ją ramieniem i zaczął całować. Odwzajemniła pocałunek z naddatkiem. Pragnęła tego, równie mocno jak on. W powietrzu unosił się bujny zapach roślin, bzykały nieznośne owady, a oni niepomni na otaczające piękno widzieli tylko siebie. Czuli tylko siebie. Ręce niecierpliwie błądziły po nagiej i wilgotnej od potu skórze… Musieli dłużej zabawić na kobiercu z traw, bo znienacka odezwał się daleki grzmot. Nadchodziła burza. Białe trawy falowały od podmuchów silnego wiatru, jak morze. Białe morze. Flora zerwała na pamiątkę kilka źdźbeł tej przepięknej, unikalnej rośliny. Była tak miękka w dotyku. Opuszkami palców gładziła jej końce. Przypominały odnóża owadów porośnięte małymi, włochatymi piórkami. Antonio zniknął, a za niedługo pojawił się z bukietem polnych kwiatów.

- Proszę, to dla ciebie – wręczył jej uroczyście. – Dla najpiękniejszego z polnych kwiatów.

- Hmm… Dziękuję – szepnęła urzeczona.

Wspięła się na palce, był znacznie wyższy od niej, i pocałowała w podzięce. Przyspieszyli kroku! Dotarcie na szczyt wzgórza zajęło im kilka minut. Stamtąd podziwiali rozległą panoramę całej Matery. Dla takiego widoku warto było długo wędrować. Zrobili pamiątkowe zdjęcia. Niebo nad nimi stało się prawie czarne! Deszcz wisiał w powietrzu. Prawie zbiegali w dół, potykając się o wystające kamienie. Pierwsze krople dopadły ich na moście. Wspinali się, błądząc po omacku w ruchomej ścianie deszczu. Letnia burza przemoczyła ich do suchej nitki. Włosy przywarły do głów, ubrania przykleiły się do skóry. Jej sterczące skutki wabiły go. Nęciły niemożebnie. Dotarłszy na górę, na kamienne schodki prowadzące do katedry, znów zaczęli się całować. Dziko, bez opamiętania. W strugach rzednącego deszczu trafili do baru nieopodal. Było tam tłoczno od innych przemoczonych turystów. Mieli farta! Znalazł się dla nich wolny stolik. Zamówili piwo Peroni i pyszne włoskie lody. Przez szeroko otwarte odrzwia spoglądali na ulewę. Ubrania schły, lody znikały z pucharków, tylko emocje czaiły się i nie chciały odejść.

 

*****

W pociągu powrotnym do Bari Flora oparła głowę o bark Antonia i zmęczona wrażeniami dnia natychmiast zasnęła. Otoczył ją ramieniem i głaskał opuszkami palców. Patrzył na polne kwiaty spoczywające na sukience. Nie spał, nie był w stanie zmrużyć oczu, choć nie istniało już żadne niebezpieczeństwo, że przejadą stację. Pociąg kończył bieg w Bari.

Prawie dwugodzinna podróż minęła w oka mgnieniu. Na dworze było już ciemno. Florę przebudził delikatny szept wprost do ucha:

- Obudź się polny kwiatku… - poznała głos Antonia. – Za chwilę wysiadamy.

- Och! Jak słodko mi się spało na twoim ramieniu – dodała, przeciągając się.

- Jestem głodny… - wyrzucił z siebie, patrząc na nią.

- Ja też umieram z głodu! Może pójdziemy na pizzę? – zaproponowała, mrugając okiem.

- Dobrze!  – zgodził się, przełykając ślinę. -  A potem?

- Potem?  Zobaczymy… - odparła frywolnie – Chodźmy!

I poszli, radośnie trzymając się za ręce. Główną aleją obsadzoną wysokimi palmami dotarli do średniowiecznych zabudowań starówki. Na białych kamieniach, którymi wyłożona była posadzka lśniły olbrzymie kałuże. Tutaj również musiał intensywnie padać deszcz. W świetle ulicznych latarni błyszczały białe ściany budynków i rozlicznych kościołów. Niedaleko portu, na głównym placu, gdzie tętniło nocne serce miasta znaleźli zatłoczoną pizzerię. Sprzedawano tam tylko jej dwa rodzaje, ale prawdziwa pizza nie wymaga wielu dodatków. Ciasto jest arcydziełem  samo w sobie. Rarytasem dla podniebienia. Powoli sączyli białe wino i dzielili się kawałkami pizzy.

Dochodziła północ, gdy wąskimi uliczkami, przystając na pocałunki w zaułkach, zawędrowali do niego. Wynajmował kawalerkę przy Zamku Svevo. Krętymi schodami wspięli się na drugie piętro. W półmroku śmiali się, kiedy nie mógł trafić kluczem do drzwi. Narobili przy tym sporo hałasu, gdzieś w oddali słychać było szczekanie wybudzonego psa. Wreszcie udało się! Wpuścił ją przodem, jednocześnie zapalając lampkę w sypialni.

Antonio nagle spoważniał.

- Usiądź tutaj, na brzegu łóżka – poprosił, nakierowując ją delikatnie. – Zaplotę ci włosy w warkocze…

- Teraz?  - spytała zdziwiona Flora.

- To stary, kataloński zwyczaj – wytłumaczył spokojnie. – Element ceremoniału nocy poślubnej.

- Rodzaj gry wstępnej? – drążyła dalej temat.

- Nauczył mnie tego mój dziadek…

 

*****

Zaczął od czesania końcówek jej włosów, robił to delikatnie, żeby nie bolało. Długie włosy wymagają czułości w obchodzeniu się z nimi. Gdy rozczesał już wszystkie, rozdzielił je na dwie części, z przedziałkiem pośrodku. Nieśpiesznie odgarnął włosy z czoła, uszu oraz szyi, i zaplótł prawy warkocz. Związał go czerwoną tasiemką. Potem przesiadł się z drugiej strony i w ten sam sposób, delikatnie zaplótł lewy warkocz.

Flora siedziała w milczeniu i z zamkniętymi oczami oddawała się nieznanej dotąd rozkoszy. Gdy skończył, rzekła przytłumionym głosem:

- Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak wilgotna, tak ociekająco wilgotna…

- Mmmm… – zamruczał z lubością, a błyszczące ogniki zapaliły się w jego ciemnych oczach.

Zgasił nocną lampkę, w pokoju snuła się jasność pełni księżyca. Kochali się do rana, zmieniając rytm, a ich cienie w różnych pozycjach poruszały się na ścianie. Sprawdziło się powiedzonko dziadka, który  podczas lekcji erotyki zwykł mawiać: „Kiedy jest pełnia, każde życzenie się spełnia…”. Leżeli teraz zmęczeni, senni i w pełni zaspokojeni. Antonio czule tulił swój polny kwiat.

- Muszę coś ci powiedzieć – wyznał w końcu, z żalem. – Musimy iść!

- Dokąd iść? – spytała zaskoczona Flora.

- Za cztery godziny odlatuje mój samolot do Barcelony. Nie potrafiłem powiedzieć ci tego wcześniej, nie mogłem…

Flora milczała. Nagle senność ją opuściła.

- Co ja mam sobie myśleć? – spytała boleśnie. – No co?!

- Spędziłem z tobą najpiękniejszy dzień w moim życiu i cudowną noc… - wyznał z nieukrywaną szczerością -  Dziękuję…

Pocałował ją i mocno przytulił. Flora ubierała się w milczeniu. Wkrótce opuścili mieszkanie, klucze zostawili w drzwiach i szli pustymi uliczkami, trzymając się za ręce. Antonio spojrzał na zegarek.

- Możemy wypić jeszcze kawę – zaproponował. – Przy bazylice jest urocza kawiarenka.

- Chodźmy – zgodziła się smętnie.

Usiedli przy stoliku na zewnątrz, po chwili kelner przyniósł dwie filiżanki cappuccino. Antonio szybko opróżnił swoją, a potem głaskał Florę po dłoni, po policzku, po warkoczach. Ona milczała, jej kawa stygła. Nawet ulubiona pianka była nieruszona. Wzruszony rozstaniem  ukradkiem całował jej szyję.

- Spotkamy się jeszcze kiedyś? – zadała w końcu dręczące ją pytanie.

Odpowiedzią był długi i namiętny pocałunek Antonia. Nie mógł się oderwać od jej ust.

- Muszę już iść – podniósł się, zabierając swoje rzeczy. – Napiszę…

Pomachał jej ręką na pożegnanie. Przez chwilę siedziała w bezruchu, patrząc na oddalający się czarny punkcik.  Niebawem znikł zupełnie. Zostawiła nietknięte, zimne cappuccino i udała się do swojego hostelu.

 

*****

Zaspany pracownik nocnej zmiany mrugnął  porozumiewawczo okiem. Flora odmrugała. Dzień był piękny, słoneczny. Szybko podjęła decyzję o zmianie planów. „Przecież nic się nie stanie, jak pojadę do Alberobello  jutro” – pomyślała. W pokoju przebrała się w świeże ubrania, zabrała duży ręcznik, kostium kąpielowy i kapelusz z rondem. Zdziwiony recepcjonista spojrzał na nią uważnie i ponownie mrugnął okiem. Uśmiechnęli się do siebie.

Na przystanku złapała autobus jadący na plażę. Po piętnastu minutach była już na miejscu. W przebieralni założyła kostium, rozłożyła ręcznik na piasku i położyła się. Morze cichutko szumiało. Jej ciało miało na sobie ślady Antonia, których na razie nie chciała się pozbywać. „Może później nabiorę ochoty na orzeźwiającą kąpiel?” – rozmyślała, leżąc pod lazurowym niebem, pozbawionym nawet najmniejszej chmurki.

Słońce przypiekało. Wiejący od morza lekki wietrzyk chłodził jej rozpalone ciało. „Co ma być, to będzie!” – przekonywała samą siebie – „W Alberobello też na pewno rosną polne kwiaty”.

 

 

 (maj 2016)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Niczyja · dnia 17.06.2016 10:38 · Czytań: 805 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 21
Komentarze
bemik dnia 18.06.2016 08:25 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Ostroż­nie scho­dzi­li stro­mą ścież­ką w dół.
- a da się schodzić w górę?
Cytat:
ścież­ka za­czę­ła stro­mo piąć się w górę
- to samo - da się piąć w dół?
Cytat:
Do­tarł­szy na górę, na ka­mien­ne schod­ki pro­wa­dzą­ce do ka­te­dry,
- przed chwilą napisałaś, że
Cytat:
Pra­wie zbie­ga­li w dół,

Cytat:
W stru­gach rzed­ną­ce­go desz­czu
- jeśli strugi, to raczej trudno powiedzieć, że deszcz zmniejszał się. Może w kroplach?
Bardzo, bardzo urokliwe, szczególnie opisy okolicy i klimatu. Czuć ten skwar, słońce przypieka skórę, a łąka wabi kolorami i zapachami. Udało Ci się uchwycić ulotność chwili.
skroplami dnia 18.06.2016 13:47 Ocena: Świetne!
Witaj autorko.
Czytałem wczoraj i odłożyłem aby zrozumieć i poukładać, bohaterkę.
Hm, powtórzę :). Kobieta aż tak nie różni się od mężczyzny :).
Bywają i takie momenty w życiu, zachwyt i rozpacz pokropione miłością, seksem, miejscem niezwykłym a jeszcze bardziej niezwykłym z winy serca na drodze, drugiego :).
On pragnął, ona pragnęła, on wiedział ona się dowiedziała, jaka rzeczywistość. Tylko w pewnym momencie. W sumie nie wiem w kim większy ból pozostał po rozstaniu :(.
Jednak pomimo to razem bohaterki i bohatera jak pieczęć na sercu, pozostanie radością i kołysaniem serca i ciała, niepewnością "co mogłoby".
Bohaterka twardą się wydaje na koniec, pomimo :).
Podobne postępowanie obojga, pomimo :).
W sumie uchwyciłaś coś, powtórzę :), kobiety też kochają seks :), normalne :).
I nie tylko kobiety kochają oprawę z kwiatów i krajobrazów :).
I kobiety i mężczyźni decydują się nawet na chwilę aby razem, chociaż bez pewności co dalej :). Bo chwila jest życia pełnią w pewnym zakresie :).
Wiem, to mało o tym co powyżej i mało tak o w ogóle :).
Reszta, w kolejnych opowiadaniach autorki. Oczywiście, to domysł ;).
Dwa fragmenty budzą tylko wątpliwość, wskażę na jeden. Hm, chociaż odnosząc się do tego co napisałem to żadna wątpliwość. Jednak jak jedna z tutejszych autorek podkreśliła mi, ważne co damy czytelnikowi. A powinniśmy niecodzienność podawać :), częściej.
Ten fragment który mnie kłuje to niezwykła szybkość poznania się "poza miarę" bohaterki i bohatera. Pociąg i zapatrzenie kątem oczu a w mieście już jakby razem, bez podania czytelnikowi chwil wahania, niepewności lub pewności, przyczyny.
Ok, bywa i tak :). Jednak brak rozświetlonej przyczyny, chociaż później serca/ciała biją u obojga ku sobie jak ciut oszalałe ;), powoduje wahanie czy serce czuje też czy to tylko
ciało :(.
Ok, jednak ogólnie jest świetnie :).
Niczyja dnia 18.06.2016 19:46
bemik,
Jak miło Cię widzieć u mnie:)
Bardzo się cieszę, że spodobały Ci się moje włoskie klimaty i opisy. Lubię opisy: ludzi, przyrody, wnętrze i w ogóle.
Piszesz:
Cytat:
Bardzo, bardzo urokliwe

Takie chciałam, żeby było:) Romantyczne... ujmujące klimatem. Mam nadzieję, że udało mi się osiągnąć ten cel.
A wracając do Twoich zaznaczeń, nie będę ich zmieniac, tak chcę żeby zostało. A te fragmenty zaznaczone, że najpierw zbiegali potykając się... potem był mostek, a potem znów się wspinali na starówkę Matery. I dalej do katedry, połozonej najwyżej. Tak było:)

Serdecznie dziękuję za komentarz i ocenę, ale najbardziej się cieszę, że trafiłam w Twój gust:) Gust czytelnika lubiącego takie klimaty.


Witaj skroplami,
O, bardzo długi komentarz, taki jak lubię:)
I lubię Twoje komentarze dla nich samych. Są takie mądre i treściwe. Pokazują zamyślenie nad tekstem, co z niego wziąłeś jako czytelnik/odbiorca.
To bardzo ważne dla autora: rozmowa z czytelnikiem:)

A przechodząc do tekstu. Ból po rozstaniu pozostał w obojgu... myślę, że równie silny:(
Bohaterka twardą się wydaje. Z pozoru, pozory często mylą. Dla mnie troszkę jest, przynajmniej w zakończeniu, jak Scarlet O'hara, która gdy wszytsko się wali nie załamuje rąk, tylko mówi do siebie:
"Pomyślę o tym jutro... Mimo wszytsko życie się dzisiaj nie kończy".";) Czyż to nie jest wspaniały literacki przykład, odniesienie?
A dlaczego kobiety mają nie kochać seksu? To normalna ludzka sprawa i dotyczy obu płci:)
Faceci też bywają romantyczni, wiem...
Dla Twojego spokoju mogę Cię zapewnić, że tutaj powyżej, to nie tylko seks. To również miłośc, która może się zdarzyć nagle, nieoczekiwanie, wbrew rozsądkowi:) Ja w to wierzę.
Podoba mi się cytat z Ciebie:
Cytat:
I kobiety i mężczyźni decydują się nawet na chwilę aby razem, chociaż bez pewności co dalej :). Bo chwila jest życia pełnią w pewnym zakresie :).

Zgadzam się z nim! Żyje się tylko raz...

Czy będą kolejne opowiadania? Mam nadzieję, że tak. Chciałabym;)
Szybkość poznania kłuje Cię w oczy? A może to była Wielka Miłość i uderzyła w nich jak grom z jasnego nieba?;) Tak bywa czasem...
Uspokoję Cię, żebyś mógł zasnąć;) Serca czują równie mocno jak ciała, dojrzały do tego, choć może wydawać się to nieprawdopodobne:) Tak ja to widzę, jako autor, ale kazdy może widzieć inaczej, prawda? Zostawiłam otwartą furtkę... Tak chciałam;)

Cieszę się, że się podobało:)
Pozdrawiam Ciebie gorąco,
Niczyja
JoannaP dnia 22.06.2016 20:51
To dobrze napisane opowiadanie, przyjemnie się czyta.
Pozdrawiam,
JP
Niczyja dnia 23.06.2016 08:30
Dziękuję. Cieszę się, że się podobało:)
Pozdrawiam,
Niczyja
maak dnia 24.06.2016 15:23
Tak napisane, że aż tam byłem. Niezwykłe było to plecenie warkoczy.
Niczyja dnia 24.06.2016 16:26
Tak. Niełatwą sztuką jest tak umiejętnie zapleść warkocze, aby ona była zadowolona...;)
maak dnia 26.06.2016 00:09
Ja myślę, że to nie kwestia umiejętności, a raczej przekazu, że chciał dla niej czegoś wyjątkowego, co wyssał z mlekiem matki ( ... a później przeciwko niej). ON ofiarował dużo!
Niczyja dnia 26.06.2016 00:38
W tekście jest napisane, że tej sztuki nauczył go dziadek... Był to element ważnego rytuału... Wiem, że on ofiarował dużo. I traktował ją wyjątkowo.
O matce nie ma tu mowy, ale nie od dziś wiadomo, że jaki syn dla matki, taki dla swojej kobiety. Choć zawsze od reguły bywają wyjątki.

Nie rozumiem tylko co masz na myśli w zawartości nawiasu...
maak dnia 27.06.2016 11:43
Tak, ceremoniał przekazany przez dziadka jest wyjątkowy i wywarł na mnie potężne wrażenie. Usiłowałem, trochę nieporadnie, podzielić się refleksją, że synek, chłopiec jest na ogół całkowicie oddany swojej kobiecie, a mężczyzna już niekoniecznie. Kocha, ale potrzeba niezależności jest na tyle istotna, że może odejść.
al-szamanka dnia 12.07.2016 20:16 Ocena: Świetne!
No to korzystam z zaproszenia i zaglądam. Tytuł śliczny, uwielbiam polne kwiaty.
Od razu widzę, że z przecinkami trochę utykasz.
Przykład:
Cytat:
Po­cią­gi, z każ­de­go z nich od­jeż­dża­ją w innym kie­run­ku.

zbędny przecinek
Cytat:
upar­cie pa­trzy­ła na mo­no­ton­ne w swej zie­lo­no­ści gaje oliw­ne, prze­pla­ta­ne cza­sem dzi­ki­mi łą­ka­mi po­ro­śnię­ty­mi białą trawą

zbędny przecinek i czasem
Cytat:
Ubra­na była w krót­ką, żółtą su­kien­kę, z de­kol­tem

drugi przecinek zbędny
itp
Zbyt często i niepotrzebnie używasz wykrzykników w dialogach i nie tylko:
Cytat:
- Tak! Byłem tu już kie­dyś – od­po­wie­dział w za­du­mie An­to­nio. – Mu­sia­łem wró­cić…

Cytat:
Przy­spie­szy­li kroku!

Cytat:
Jakże lubił takie nie­do­stęp­ne panie. Roz­pa­la­ły go!

w zadumie się nie krzyczy
za dużo też wielokropków
Niektóre słowa można by zastąpić innymi:
Cytat:
Pełne usta wy­róż­nia­ły się na tle po­zba­wio­nej za­ro­stu twa­rzy.

Coś mi tu nie tak.
A tu zmieniłabym szyk
Cytat:
Spod jej stóp czmy­cha­ły małe, zie­lo­ne jasz­czur­ki wy­stra­szo­ne kro­ka­mi.

Spod jej stop czmychały małe, wystraszone krokami zielone jaszczurki.

Napisałaś wakacyjny erotyk z ciekawym tłem.
Szczerze mówiąc to tło zainteresowało mnie najbardziej.
Tym bardziej, że dwa miesiące temu zrobiłam dziesięciodniową, intensywną trasę po Italii.
Byłam w Materze. Czy wiesz, że miasto to było kulisami dla filmu The Passion of the Christ Mela Gibsona?
Nocowałam w Arbelobello w cudownym trullo.
Odżywiałam się pizzą :)
Sama historia gwałtownej i szybkiej miłości napisana ok.
Dałabym Ci za nią bardzo dobry, ale ze względu na sentyment do włoskich widoków podbijam piłeczkę ;)

Pozdrawiam :)
Lilah dnia 12.07.2016 20:39
Urzekło mnie Twoje opowiadanie, Niczyja. Lubię takie romantyczne historie.

Pozdrawiam serdecznie :)
al-szamanka dnia 12.07.2016 21:21 Ocena: Świetne!
Zagadałam o piłeczce, ale zapomniałam. Podbijam więc teraz :)
Niczyja dnia 12.07.2016 22:29
al-szamanko,
Cieszę się, że przyjęłaś moje zaproszenie na wycieczkę do Włoch:)
Wiesz, nie wiedziałam z początku o co chodzi z tym podbijaniem piłeczki, teraz już wiem. Bardzo dziękuję:)

Przecinki, tak, wiem. To moja pięta Achillesa. Dziękuję za wyłapanie błędów interpunkcyjnych. Poprawię je, lecz jeszcze nie teraz. Coś nowego piszę...
Jak cudnie, że spodobał Ci się tytuł i, że uwielbiasz polne kwiaty. Mamy więc już dwa wspólne upodobania:)

Ja też byłam niedawno we Włoszech. Staram się bywać tam co roku. Kocham te klimaty. I capuccino. O filmie wiem, było tam kręconych więcej niż ten wskazany przez Ciebie. Tam czas zatrzymał się w miejscu tysiąc lat temu.
W Alberobello też byłam;) I pizzę jadłam i wino piłam.
Bardzom rada, że opowiadanie trafiło w Twój gust.



Lilah
,
Cieszy mnie to bardzo, że się podobało. Ja też lubię, dlatego piszę, w życiu znacznie o nie trudniej.

Pozdrawiam serdecznie obie panie:)
Niczyja
Miroslaw Sliwa dnia 15.07.2016 12:04 Ocena: Świetne!
Terry Pratchett w "Piątym elefancie" napisał, że sex między kobietą, a mężczyzną rozpoczyna się wtedy kiedy dwoje ludzi, choćby dzieliły ich różne, dziwne bariery, zaczyna się "pożerać" i "chłonąć" wzajemnie (dlaczego tak się dzieje nie wiedzą nawet"amerykańscy" uczeni; w sensie, że tak do końca nie wiedzą). To ma być niby tak gra i przynajmniej w założeniu, kochankowie mają coś wygrać wzajemnie. No i bywa, że to się udaje. Na tym polega życie.
Miłość jest archetypem i dobrze, że się do niej odwołujesz.
Twoje teksty są dobre, ale czasem brakuje im dynamiki.
Myślę, że prosty zabieg skrócenia niektórych zdań wystarczy, ale masz talent i pasję.

Trzymaj się ciepło i pisz.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Mirek
Niczyja dnia 15.07.2016 21:08
Mirku,
Zawsze się cieszę, gdy do mnie zaglądasz:)
Twoje komentarze są takie rzeczowe, przemyślane. Wiem co jest źle, wiem co jest dobrze. Płynie z nich mądrość dojrzałego, niekoniecznie wiekiem, człowieka. Przekonałam się już niejednokorotnie, że to nie wiek czyni człowieka mądrym, tylko to co nosi w sobie i zdobyte doświadczenie.

Wiesz, nie czytałam tej ksiązki, o której piszesz, ale sex jest bardzo ważny. Cała ta chemia i otoczka mu towarzysząca. Miłość, tak, bez niej jest pustka, nicość...

Wiesz, jak ucieszył mnie Twój komentarz:) Bardzo, bardzo.
Nawet nie wiesz jak bardzo. Dodał mi dziś skrzydeł, że niemal frunęłam idąc przez las.

Trzymam się jakoś. Będę.

Serdeczności,
Niczyja
Aronia23 dnia 18.07.2016 14:40 Ocena: Bardzo dobre
Niczyja, cześć. Zacznę od tego zdania"Dotarłszy na górę, na kamienne schodki prowadzące do katedry, znów zaczęli się całować. Dziko, bez opamiętania..." A wiesz, dlaczego? Przypomina sceny z genialnego, ale niestety zapomnianego filmu z N. Cage'm "Zandalee". Tam akcja w N. Orleanie ma miejsce.
A u Ciebie różności. Piękni ludzie, radość, cuda przyrody, deszcz, seks, głębokie doznania. I od poznania do kochania. Warkocze ze wstążkami - taki fajny akcent.
Antonio namiętny, przystojny, pożądliwie spoglądający na Florę i kwiaty - jej imię, Flora nie bez przyczyny.
Cóż tam jeszcze? A, obrazek taki sielski, kojarzy mi się z polską wsią a nie innego kraju.
Jest tent słoneczny - ja też tak się wyleguję na słońcu.
Koniec? Pewnie Antonio zrobił sobie jednodniową odskocznię. Na końcu
"- Spotkamy się jeszcze kiedyś? – zadała w końcu dręczące ją pytanie.

Odpowiedzią był długi i namiętny pocałunek Antonia. Nie mógł się oderwać od jej ust.

- Muszę już iść – podniósł się, zabierając swoje rzeczy. – Napiszę…". Tak zawiódł. Nigdy nie napisze... nigdy się nie spotkają, albo źle interpretuję. Dziewczyna odważna i zadbała o siebie, nie była opuszczoną płaczką. To mi się podoba najbardziej. Pozdrawiam Aronia23
Niczyja dnia 18.07.2016 21:31
Aronio,
Cieszę się, że zajrzałaś do moich "Polnych kwiatów".
Dziękuję za komentarz i ocenę.

Nie znam tego filmu, o którym piszesz, ale samego aktora bardzo lubię. Ma w sobie coś.
Każdy czytelnik ma prawo do swojego indywidalnego odbioru tekstu. Ty odbierasz tak na zimno. Szczerze? Dziwi mnie, że dziewczyna/kobieta może być tak mało romantyczna i dosadna. Może tym razem ja źle interpretuję Ciebie. Nie wiem.
Twój odbiór, Twój wybór, Twoje zakończenie.

Dziękuję za odwiedziny wśród moich polnych kwiatów.
Pozdrawiam,
Niczyja
Aronia23 dnia 18.07.2016 22:51 Ocena: Bardzo dobre
Może, Niczyja? Ale tak prawdę mówiąc to ja dziś kiepska byłam jakaś i nadal jestem. Wiesz, zdrowie mi nie dopisuje, "bardzo się męczę, męczę przez czas długi". Taka prawda. Wrócę jeszcze do tej opowieści, może inaczej odczytam? Dobranoc. Aronia23. A że jestem mało romantyczna i dosadna... tak, życie mnie tego nauczyło. Jestem przede wszystkim twarda, bo inaczej bym oszalała.
Często uciekam w humor (czarny). Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam.
Niczyja dnia 18.07.2016 23:01
Tak, w życiu jest dużo może. Ja też nie mogę wyjść z infekcji, ciągnie się już prawie tydzień. Kaszel męczy. Zdrowia Ci zatem życzę, dużo, żeby było mniej kiepsko.
Mnie też życie nie rozpieszczało, a jednak wbrew wszystkiemu, a może dlatego, nadal jestem romantyczna.
Troszeczkę tak... Dobranoc, Niczyja
PS. A na film zerknęłam. Przyznam, że zachęciłaś mnie do obejrzenia całości;)
Aronia23 dnia 18.07.2016 23:09 Ocena: Bardzo dobre
Przepraszam Niczyja, dziś mój Kogoś jest typowym Predatorem. Wiesz, ja często mówię ostrymi przenośniami. Też obrona. A moja choroba trwa już trzy lata. Jestem po wypadku, stąd np. ruszyła mnie tak Twoja "Bez ręki". Bywaj, film obejrzyj, bo warto. Ja znam go na pamięć od wielu lat. Mój konik w rankingach - też moich. Podam Ci kiedyś inne.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty