WAMPMIŚ - bemik
A A A
Od autora: Ten utwór American Authors "Best day of my life" był inspiracją do powstania opowiadania https://www.youtube.com/watch?v=Y66j_BUCBMY&list=PL6PkYgSgGfvrvhKqvWCOFNhQ4QUPNklaz

- Dlaszego szedzysz taki szmutny?

- Rzuciła mnie dziewczyna, szef powiedział, że mój projekt jest do dupy, a w ogóle to… - Młody mężczyzna przerwał użalanie nad sobą. Nigdy nie zwierzał się przy barze, ale widać przekroczył granicę. Nie wiedział tylko, czy chodzi o granicę picia, czy wytrzymałości na ilość kłód pod nogami. Spojrzał na rozmówcę. - Ja pierniczę! - jęknął i przetarł oczy. Obok niego siedział ogromny misiek-wampir.

- Cosz sze ształo? - Niedźwiadek obejrzał się. Za jego plecami nic się nie działo, wrócił więc do sączenia drinka. Robił to przez słomkę, bo wystające kły nie pozwoliły mu zamknąć ust.

- Ktoś ty? Czy ktoś mi czegoś dosypał? - spytał chłopak.

- Nie pacz tak na mnie – misiek uniósł obie owłosione łapy – to nie ja. Ja nie używam takich metod.

- A jakich? - Chłopak schwycił się za głowę. - Matko, gadam z niedźwiedziem, na dodatek pluszowym, z wystającymi zębami…

- No szo? Mamusza była biedna, nie sztać ją było na aparat ortodokszyjny – bronił się miś.

- Ortodontyczny – poprawił machinalnie. - I nie chodzi o twoje zęby. Znaczy, nie tylko o nie. Rozumiesz?

- Nie – zaprzeczył misiek zgodnie z prawdą. - Wytłumasz mi!

- Jakby ci to powiedzieć… Nikt normalny nie rozmawia z miśkami.

- Dlaszego tak mówisz? Twoja mamusza zawsze roszmawiała sz kwiatkami!

- No, z kwiatkami, wiem, żeby lepiej rosły – potwierdził mężczyzna.

- No. To jak moszna sz kwiatkami, to dlaszego nie moszna sz miszkami?

- Właściwie to nie wiem, dlaczego nie można. Może i można.

- Widzysz – ucieszył się misiek. - To mów mi Misza.

- Misia? - zdziwił się mężczyzna. - Myślałem, że jesteś facetem!

- Bo jestem! - oburzył się futrzak. - Mam na imię Misza, nie Misza, rozumiesz?

- Rozumiem – potwierdził chłopak, choć nie było to całkiem zgodne z prawdą. - A ja Aleksander.

- Alekszander? Olek? Alek? Też ładnie.

Alek wyciągnął niezdecydowanie dłoń w kierunku miśka. Misza uchwycił ją i z entuzjazmem potrząsnął.

- Wiesz – powiedział po chwili – chodźmy sztąd. Paru goszczi dzywnie na nasz paczy. Chyba chczą zakoszycz czy portfel.

- Co zrobić?

- Ukraszcz kaszę – wyjaśnił przenikliwym szeptem Misza. - Rorzumiesz?

- Nie – powiedział Alek, bo naprawdę nie wiedział, co kasza ma do zakoszyczenia, cokolwiek to znaczyło.

Misiek zdenerwował się. Próbował jeszcze parę razy, wreszcie nie wytrzymał i niemal krzyknął: - Chczą czi zajebać portfel! Terasz rorzumiesz?

- Teraz tak – potaknął Aleksander, który już był na tyle pijany, że było mu wszystko jedno.

Zapłacił za siebie i za Miszę, zostawił napiwek. Wyszli razem, obejmując się, bo Alkowi trudno się stało, za to miś był przysadzisty i łatwiej utrzymywał równowagę. A może po prostu mniej wypił?

Ulice miasta były całkowicie puste. Raz, że pora była późna, a dwa, że zaczęło padać i wiać, więc aura nie nastrajała do spacerów.

- Idziemy do domu – powiedział Misza, otrząsając futro z wilgoci.

 

***

Aleksander budził się bardzo powoli. W ustach mu zaschło, a w głowie łomotało. Niemniej wyczuł aromat świeżo parzonej kawy dolatujący z kuchni, usłyszał też cichutkie podśpiewywanie. Twarz rozjaśniła mu się uśmiechem. Jednak Marzenka nie odeszła. To wszystko było sennym koszmarem.

- Czeszcz! Widzę, że wreszcze wształesz!

Koszmar powrócił, a może wcale nie odszedł?

- Jezuuu – jęknął Aleksander i nakrył głowę małą poduszką.

- Czo jeszt? - Misiek postawił kubek na stoliku i przysiadł na brzegu łóżka. - Masz kacza?

- Nie mam kacza, znaczy kaca – wykrzyknął Alek, odrzucając jasiek. - Mam schizofrenię paranoidalną, manię prześladowczą, ale nie kaca! Kac to mały pikuś. A ty nie jesteś mały pikuś, tylko ogromny pikol, który sprawia, że wariuję. Bo widzę i rozmawiam z potworem.

- No wiesz, jesztesz niegrzeczny. A ja żrobiłem czi kawę. I wcale nie jestem taki ogromny, tak prawdę powiedziawszy to jesztem najmniejszy ze wszysztkich znanych mi wampmiszów.

- Czego?

- Wampmiszów, nie szłyszałesz nigdy?- zdziwił się Miszka.

- Nigdy – przyznał Aleksander i wyciągnął dłoń po kubek. Jednym duszkiem wypił prawie połowę zawartości, ale to nie rozjaśniło mu w głowie.

- Skąd się wziąłeś? - spytał za to i zaczął się uważniej przyglądać zębom towarzysza.

- Przesztań – stęknął miś. - To mnie peszy.

- Czo? Znaczy co cię peszy?

- Jak szę tak gapisz na moje żęby.

- No ale przyznasz, że są… wyjątkowe. Dobra, zostawmy temat twojego uzębienia. Powiedz mi, skąd się tu wziąłeś.

- Sz knajpy! - Miś wzruszył ramionami.

- Kur… znaczy cholera. To wiem. Gadaj, skąd się w ogóle wziąłeś. I nie mów mi, że wampmisie tak sobie spacerują po mieście i przypier… znaczy, przyczepiają się do byle kogo!

- Ty nie jesztesz „byle kogo” - powiedział z przekonaniem miś. - Ty jesztesz moim przyjacielem.

- Dobra, rozumiem, po wczorajszym wieczorze możesz tak sądzić, ale…

- Po wczorajszym? Sztary, my się znamy prawie od urodzenia. Twojego urodzenia. Przyjrzyj mi szę.

Aleksander wlepił spojrzenie w szaro-brunatne oblicze niedźwiedzia. Te czarne oczki coś mu przypominały. I ten duży brązowy nos. I wystrzępione ucho…

- Ja pier… chrzanię. Ty jesteś Edzio? Mój misio, Edzio?

- No – potwierdził Misio. - Ale terasz nazywam się Misza. Znaczy żawsze tak szę przedsztawiam, ale szporo wampmiszów nie chcze tak do mnie mówicz.

- Ale jak to się stało z tymi… z twoimi zębami? Nie miałeś takich.

- Szporo czaszu minęło, odkąd szę bawiliszmy. Mam tyle lat czo ty. Żmieniłem szę.

- Dwadzieścia dziewięć? - wykrzyknął Alek.

- O miesząc mniej niż ty. Żosztawiłesz mnie szobie, pamiętasz? Żawsze rażem. No, ale szpędziłem że dwadzieścia parę lat w różnych pudłach i kartonach, beż wygód, po ciemku – poskarżył się cichutko. - To dlatego wyroszły mi te żęby. Dołączyłem do wampmiszów. Ale nie lubię krwi.

- Krwi? - Aleksander zerwał się na równe nogi. - Chcesz powiedzieć, że żywisz się krwią?

- Ty mnie wczale nie słuchasz – zirytował się Edzio. - Przeczesz mówię, że nie lubię krwi. A żęby to wtórna szprawa. Jak mnie będziesz przytulał, to żnikną. Już nawet szą mniejsze.

Alek przyjrzał się uważniej misiowi i stwierdził, że pluszak mówi prawdę.

- Głaskałem cię albo przytulałem? - spytał Edzia.

- Nie, wysztarczyło, że gadaliszmy. Jakbyś pogłaszkał, przytulił i poczałował to żaraz by zniknęły – powiedział miś z przekonaniem.

- Na całowanie nie licz – wykrzyknął zaniepokojony mężczyzna. - Mogę cię przytulić i pogłaskać. Ale to w ramach lepszego porozumienia. Nie mogę znieść tego seplenienia.

Misiek natychmiast rozgościł się na łóżku, poklepał miejsce obok siebie, wskazując przyjacielowi, gdzie ma usiąść. Alek przycupnął na brzeżku i ostrożnie objął pluszaka. Ponieważ nic się nie stało – znaczy miś siedział spokojnie – odważył się go mocniej przytulić, a potem nawet wytarmosił za uszy. Szczególnie za to oberwane, bo mu się przypomniało, że zawsze za tę część ciała ciągnął Edzia. Po paru bardzo przyjemnych chwilach, kiedy wróciły słodkie wspomnienia dzieciństwa, misiek odezwał się:

- Już wystarczy. Zobacz, zniknęły kły!

Rzeczywiście, po wystających zębach nie było ani śladu. Aleksander odsunął się nieco i znowu sięgnął po kubek.

- To czym się żywiłeś przez te wszystkie lata? - spytał ostrożnie. - Bo przecież nie krwią, prawda?

- Prawda. Ale chyba nie chcesz wiedzieć, co wpełza do starych skrzyń lub pudeł…

- No co? - Aleksandrowi jakoś żadna mądra myśl nie wpadła do głowy.

- Stonogi, karaluchy, pająki, pluskwy i pluskwiaki… Mam wymieniać jeszcze?

- Nie, lepiej nie. - Alek wzdrygnął się. - A te prawdziwe wampmisze? Czym one się żywią?

- Wampmisie – poprawił go Edzio. - Zwykle zaczynają od myszy i szczurów, a jak nabiorą sił, zaczynają grasować po otoczeniu. Najczęściej najpierw korzystają ze swoich przyjaciół z dzieciństwa, potem przerzucają się na rodzinę, a na koniec, gdy już nabędą sił i odwagi, wypuszczają się w miasto.

- A ty? Przecież ty podobno nie żłopiesz krwi, mądralo! - Aleksander na wszelki wypadek zaczął oglądać przeguby rąk oraz macać się po szyi.

- No o co ty mnie posądzasz? - zezłościł się miś. - Ja nie miałbym nawet siły, żeby wydostać się z pudełka, w którym mnie zamknąłeś, zanim wrzuciłeś je na pawlacz – powiedział z wyrzutem. - Ale ta twoja Marzenka szukała jakiegoś swetra i zrzuciła mnie z samej góry. Pudło spadło i otworzyło się, a ja wpełzłem pod łóżko.

- I co jadłeś? Marzenkę?

- Ty to jakiś głupi jesteś! - stwierdził Edzio. - Już ci mówiłem, że nie jem krwi. Zresztą z tej zołzy mogłaby mi tylko zaszkodzić. Jadłem to, co znalazłem… co przyszło bądź przypełzło.

- Nie chcesz powiedzieć, że po moim mieszkaniu grasują tabuny owadów?!

- Wiesz, jakby ci tu powiedzieć – do czyścioszków to ty nie należysz.

- Edzio, chcesz znowu wylądować na pawlaczu? – spytał Alek z groźbą w głosie.

- No wiesz, jesteś okrutny. - Misiek udał, że zaczyna płakać, ale po chwili znowu prezentował uśmiechniętą mordę. - I tak cię lubię i nie opuszczę cię!

- Tego się właśnie obawiałem – stęknął Aleksander i runął na plecy.

Misiek ułożył się koło niego. Leżeli i milczeli, ale jakoś tak fajnie im było. Swojsko. Przyjacielsko.

- Edzio, a dlaczego ty jesteś taki duży? Normalnie mieściłeś się w pudełku po butach. Pamiętam, że wymościłem ci posłanko w jednym. Zdaje się, że po pantoflach taty.

- No, pachniało skórą.

- Więc dlaczego teraz jesteś prawie taki duży jak ja? - nie odpuszczał Aleksander.

- Tak to już jest z przyjacielskimi misiami. Są na miarę kłopotów. Im większe problemy, tym bardziej rosną. Bo obowiązuje prosta zasada: duży może więcej.

- Nie bardzo rozumiem.

- Spróbuję ci to wytłumaczyć. Jakbym był malutki, nikt by mnie nie wpuścił do knajpy, prawda? O tobie by powiedzieli, że jesteś… mniejsza z tym, co by powiedzieli. Ale jak się zrobiłem taki duży jak ty, wszedłem do knajpy, nikt mnie nie zaczepił, dostałem drinka. Z jednej strony woleli udawać, że nie istnieję, bo misiek wielkości grizli, nawet jeśli jest pluszowy, może być groźny. Z drugiej strony, to źle świadczy o człowieku, jak po paru drinach widzi gigantyczne pluszowe misie, prawda?

- Chyba masz rację.

- Zawsze mam rację i zostanę z tobą, dopóki nie poradzisz sobie z problemami.

- Dzięki.

- Nie ma za co. Od tego ma się przyjaciół.

***

Aleksander polubił towarzystwo Edzia. Cieszył się, że ktoś na niego czeka, a wracając z pracy zawsze kupował podwójną porcję jedzenia. Misiek nie gderał, nie narzekał, zawsze był zadowolony. Grali w scrabble, w karty i w szachy, oglądali telewizję. A przy meczach siatkówki popijali piwko. Edzio pomógł nawet przy poprawkach projektu do pracy. Bo misiek wiedział i umiał tyle samo co Alek i potrafił to wykorzystać. Po tym jak szef z zadowoleniem poklepał Aleksandra po ramieniu, misiek znacznie zmalał. Ale nie przeszkadzało to przyjaciołom.

- Edzio, a powiedz mi, skąd właściwie biorą się wampmisie?

- Już ci mówiłem – to takie porzucone misie.

- Niby tak. Ale przecież ja ciebie też porzuciłem, a ty nie obróciłeś się przeciwko mnie.

- Bo ty tak naprawdę mnie nie porzuciłeś – wyjaśnił po chwili zastanowienia miś. - Trochę o mnie zapomniałeś, ale często wracałeś myślami do dzieciństwa, do zabaw, do beztroski. Coś z tamtych czasów w tobie zostało. Ja wiem? Może ufność albo nadzieja, jaką zawsze mają dzieci? Prawdziwe wampmisie powstają wtedy, gdy w dorosłym nie ma już nic z dziecka. Kiedy wyrzuci z siebie wszystkie wspomnienia i dobre myśli.

- I co się wtedy dzieje? - spytał Aleksander z obawą w głosie.

- To co zwykle. Dorosły coraz bardziej dorośleje, a wampmiś wysysa z niego resztki dobrych rzeczy. Niektórym to nawet humor zjadają.

- I człowiek umiera?

- E tam, zaraz umiera. - Misiek wzruszył ramionami. - Żyje, ile ma żyć. Tyle że nic go nie cieszy, nawet ta jego dorosłość.

- A ja?

- A ty zachowałeś w sobie trochę z dziecka. Na moje szczęście pozbyłeś się Marzenki. Bo ona była gorsza od wampmisia. Dlatego możemy teraz razem gadać.

Aleksander posmutniał trochę na wspomnienie Marzenki. Trudno mu byłoby wytłumaczyć Edziowi, że tęskni za dziewczyną. Może nie za tą konkretną, ale nie chciał robić przykrości misiowi i mówić mu, że jego towarzystwo nie wystarcza.

Edzio usnął po obiedzie, a Aleksander siedział sam w kuchni, popijając herbatę z cytryną i z cukrem. I coraz bardziej robiło mu się markotno. Ubrał się po cichutku i wyszedł na spacer. Miał nadzieję, że wiatr przegoni wszystkie złe myśli. Bo przecież było mu naprawdę dobrze z Edziem. Takiego kumpla zawsze mu brakowało.

Aleksander usiadł na ławce i zapatrzył się w alejkę wysadzaną kasztanami. Gapił się i gapił, aż mu kark zdrętwiał. Ale z jakieś dziwnej przyczyny bał się odwrócić. Jakby ta chwila nieuwagi mogła spowodować, że straci coś niezwykle cennego. Po pół godzinie miał już jednak dość, podniósł się z zamiarem pójścia do domu. Wtedy ją zobaczył. Szła wolniutko, prowadząc na smyczy brązowego kundelka. A z drugiej strony podskakiwała obok niej jasnobeżowa misia z czerwoną kokardą na głowie.

Bez zastanowienia podszedł do nich.

- Czy twoja misia nie czuje się samotna? Bo mój miś, Edzio, strasznie tęskni za misiowym towarzystwem. Ma wprawdzie mnie, ale to nie to samo co prawdziwy miś.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bemik · dnia 25.06.2016 18:45 · Czytań: 820 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 8
Komentarze
JOLA S. dnia 07.07.2016 17:05
Pomysł świetny, czytanie daje dużo przyjemności:)
Pozdrawiam :) i zapraszam w moje skromne progi
Jolka
bemik dnia 07.07.2016 21:59
Dzieki, zajrzę, jak znajdę trochę czasu.
Karolina14 dnia 13.07.2016 18:32 Ocena: Dobre
Uważam, że to ciekawy temat. Bardzo oryginalny co jest kolejnym plusem opowiadania. Cała historia bardzo mi się spodobała, myślę, że fajnym pomysłem byłaby kontynuacja powieści :)
bemik dnia 13.07.2016 18:36
Dziękuję, ale dalsza część nie miałaby większego sensu. To jest zamknięta całość.
Blackburn dnia 04.08.2016 18:12 Ocena: Bardzo dobre
A, tu jesteś. ;)
Wampmisia i ja znam. Bemikowy styl podoba się.
bemik dnia 04.08.2016 19:08
No tośmy się odnaleźli nawet na rubieżach :yes:
Nalka31 dnia 30.08.2016 22:48
Dzięki Wampmisiowi szybciutko zleciała mi dziś droga do domu. Zauroczyła mnie historia i wciągnęła w siebie. Tym bardziej, że większość z nas miała swojego kochanego misia, który pozostał we wspomnieniach, ocierał łzy, wysłuchiwał skarg. Czasami to jedyna pamiątka z lepszych czasów (czytaj wspomnienie), która pozwala nam mieć nadzieję. Ja mimo tego, że przeszłam troszkę dróg w swoim życiu, to nadal mam takiego swojego misia, który gdzieś tam sobie siedzi na półce. I dobrze mi z nim. :D Kto wie czy tez by nie został wampmisiem, gdybym go zostawiła na zapomnienie. Przyjechał ze mną z wyprawy w pudełku po butach i został. :)

Serdeczności.
bemik dnia 31.08.2016 07:18
Cieszę się, że Twój miś ma się dobrze, bo znaczy to, że w Tobie zostało dużo z dziecka. A to daje radość w życiu.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty