Dr Andrews - Pioro
Proza » Inne » Dr Andrews
A A A
Często wspominam czasy mojego dzieciństwa. Przy kawie, paczce papierosów i psychodelicznej muzyce. Wciąż jak ta głupia wracam do chwil, które przypominają istny horror.
Siadam w fotelu, okrywam się wełnianym, zrobionym przez moją babcię kocem, oglądam rodzinny album, w którym widnieją aż trzy zdjęcia - jedno ze chrztu, drugie w piaskownicy, trzecie z bratem na sankach. Nie wiem, co stało się z resztą, nigdy o tym nie myślałam. Po starannym obejrzeniu fotografii, odkładam pamiątkę pięknych chwil mojego życia i zamykam oczy. Czuję aromat starannie zaparzonej kawy, dym z tlącej się, suszonej kompozycji tytoniu i waniliowe kadzidełko. Z każdym mocniejszym dźwiękiem muzyki, wypływa jedna łza. Długo płynie przy nosie, po czym kończy swoją wędrówkę na wargach, czuję jak słony smak przenika się z kroplami kawy, których jeszcze nie zdążyłam oblizać.
Dokładnie po wypłynięciu kilku perełek zaczynam się zwijać i rozwijać, wykręcam jedną rękę, później drugą, drętwieją mi nogi a palce u stóp sztywnieją.
Tak wyładowuję swoją agresję, złość, którą tłumię od chwili, kiedy wyrządzono mi straszną krzywdę.



To był rok 1995, miałam wtedy 8 lat. W słoneczne, czwartkowe popołudnie postanowiłam wyjść na spacer z moim kochanym, łaciatym kundelkiem. Przed tym jeszcze opowiedziałam mamie o szkolnych wydarzeniach - o organizacji zajęć w drugiej klasie, o tym, że w trakcie powrotu do domu spotkałam wujka Waldka, który gorąco ją pozdrawiał, i wreszcie - co w szkole jadłam na obiad. Po dokładnym przeprowadzeniu wywiadu mama przytuliła mnie, powiedziała, że mocno kocha i żebym o tym pamiętała, na to wszedł mój tata z bratem, przywitali nas całusami i wręczyli po kwiatku.
- Z jakiej to okazji takie kolorowe i pachnące prezenty? Zapytała dość ironicznie mamunia.
- Jak to, z jakiej? Dziś dzień kobiet! - Odpowiedział dumny jak paw tata.
W podskokach pobiegłam po wazon, nalałam wodę i wsadziłam nasze kwiaty, po czym wzięłam smycz, założyłam sandały i pobiegłam z psem Grodkiem do pobliskiego lasu.
Spacerowałam wzdłuż rowu, przy którym rosły kaczeńce, odczepiłam smycz od obroży Grodka - niech piesek ma trochę wolności - Pomyślałam, a sama tworzyłam kompozycję z rosnących przy rowie roślin. Nie zdawałam sobie sprawy, jakie bogactwa lasu są pod ochroną, szczerze mówiąc ten termin był mi zupełnie obcy, rwałam wszystko, co wzbudzało we mnie zainteresowanie kolorem, kształtem, zapachem. Przez zabawę w kwiaciarkę zapomniałam zupełnie o tym, że czas wracać do domu. Zawołałam pieska, przywiązałam smycz i pobiegłam w stronę mojego podwórka.
Gdy znalazłam się na chodniku, mocno przetarłam oczy, Grodek zaczął szczekać jak szalony, kuchenne okno zostało wybite a drzwi do przedsionka wyłamane! Podeszłam bliżej, powolnym, rozdygotanym krokiem wchodziłam po schodkach. Słyszałam tylko stukające o ścianę, trzymające się na jednym zawiasie drzwi. Przez strach i intensywny podmuch wiatru miałam trudności w utrzymaniu równowagi. Weszłam do środka, obejrzałam się za psem, ale zniknął z pola widzenia. W przedsionku poczułam woń perfum mojej mamy i usłyszałam płacz brata.
- Kajtek, gdzie jesteś?
Nie było odzewu. Doszłam do kuchni, wszędzie dostrzegałam potłuczone szkła, garnki, patelnie leżące na podłodze, dużo krwi.
- Kajtuś to ja Ania, powiedz gdzie jesteś. Szeptałam, bo z niewiadomych mi przyczyn bałam się mówić głośniej.
- Ania uciekaj! Krzyknął brat.
- Kajtek, powiedz proszę. Zapytałam już normalnym tonem.
- Ania to boli.
- Co cię boli?
- Uciekaj - powtórzył drugi raz.
- Powiedz mi gdzie jesteś! - Zaczęłam krzyczeć, przełamałam swój strach i darłam się jak bym była opętana, biegałam po kuchni, po przedpokoju, zaglądałam do każdej szafki, pod łóżko, za skrzynkę na drewno, do skrzynki, za firanką. Wołałam, brata, ale on nie dawał znaku życia.
W końcu doszłam do zamkniętych drzwi dużego pokoju. Chudziutkie nóżki rozchodziły się na boki, próbowałam dotknąć klamki, brakowało mi tchu. Pomimo wszystko otworzyłam wrota i zobaczyłam siedzącego na krześle, zapatrzonego w moje bystre oczy tatę. Siedział wyprostowany, nogi miał złączone, ręce położone na kolanach. Patrzył przez minutę, po czym powiedział szeptem:
- Ania, mamusi i Kajtusia nie ma w domu wiesz?
- A gdzie są tatusiu?
- Mamusia wyszła na zakupy a Kajtuś poszedł z pieskiem na spacer do lasu.
- Tato, przed chwilą wróciłam z Grodkiem, to ja byłam w lesie na spacerze. Kajtka słyszałam jak płakał w kuchni, nie mogłam go znaleźć.
- Ania, jak Cię tatuś uczył? Nie wolno sprzeciwiać się dorosłym.
Po tych szeptach, które wywołały dreszcz przebiegający po moim ciele, postanowiłam do niego podejść, do tej pory nie jestem w stanie wyjaśnić, dlaczego to zrobiłam. Dzieliła nas odległość ok. trzydziestu centymetrów. Patrzyłam się prosto w oczy, a on ani drgnął. Dokładnie wnikałam w jego źrenice, były takie bez wyrazu, inne, obce.
- Tatusiu czy ty mnie jeszcze kochasz? Zapytałam.
Po czym zauważyłam, że w drugim pokoju leży totalnie zmasakrowana mama, przy jej plecach leżała siekierka do rąbania drzewa.
Czekałam na odpowiedź, nie uciekłam. Zapytałam drżącym głosem, ze łzami w oczach jeszcze raz:
- Tatusiu czy ty mnie jeszcze kochasz?
Na to mój jak dotąd spokojny tato, złapał mnie za włosy, pociągnął do tyłu i z całej siły krzyknął.
- Nie jestem twoim tatusiem Aniu!
Zaczęłam wrzeszczeć, wyrywać się, rzucił mną z taką siłą, że straciłam przytomność.
Po przebudzeniu widziałam wiszącego na łańcuchu ojca, który przypominał mi wskazówkę babcinego zegara. Udało mi się wstać. Weszłam do pokoju, w którym leżała mama, pogłaskałam ją po zakrwawionym czole i ucałowałam jej dłoń. Wróciłam do kuchni i zaczęłam szukać brata. Wydawało mi się, że obszukałam całe pomieszczenie. Usiadłam na skrzynce z drewnem i zaczęłam ryczeć. Wtedy usłyszałam leciutki, napływający spod stołu głosik:
- Ania.
Natychmiast się poderwałam, odsunęłam stół, powywracałam krzesła.
Jest! - Krzyknęłam.
Odkryłam piwnicę, z kuchni węglowej ściągnęłam pogrzebacz, żeby otworzyć przykrywę. Zeszłam po drabince i zobaczyłam skulonego brata, był cały poobijany. Jakimś cudem wyciągnęłam go na powierzchnię i pobiegłam do babci - matki mojego ojca, która mieszkała dwa domy dalej. Babcia zawiadomiła pogotowie ratunkowe i policję.



Miałam wrażenie, że moje życie to film, w którym grałam rolę sierotki. Byłam dzieckiem wrzuconym w świat brutalności, chamstwa, pogardy, dwulicowości,
po prostu w irracjonalny świat dorosłych. Mój rozum nie był w stanie ogarnąć całego zła, wokół którego się obracałam. To było poza jego zasięgiem.
Miesiąc po pogrzebie najbliższych umarła jedyna, najukochańsza babcia, którą traktowałam jak Boga. Zostałam sama- bez rodziców, bez Kajtka, bez babciuni. Grodka, po tym jak uciekł pamiętnego popołudnia z podwórka, nigdy już nie zobaczyłam. Do pełnoletności mieszkałam w trzech domach dziecka. Uczyłam się dobrze, nie miałam koleżanek z własnego wyboru, przyzwyczaiłam się do życia w odosobnieniu.
Po ukończeniu szkoły średniej wyjechałam do Szkocji na zarobek. I siedzę w niej do dnia dzisiejszego.
Do tej pory nie wiem dlaczego tak się stało. Co kierowało moim ojcem kiedy dokonywał zbrodni. Kochałam go, był moim aniołem stróżem, czuwał nad każdym oddechem.

Często wspominam czasy mojego dzieciństwa. Przy kawie, paczce papierosów i psychodelicznej muzyce. Wciąż jak ta głupia wracam do chwil, kiedy wszyscy byliśmy razem.

I kółko się zamyka panie doktorze.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Pioro · dnia 16.11.2008 17:27 · Czytań: 758 · Średnia ocena: 3,88 · Komentarzy: 10
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Morbid dnia 16.11.2008 18:22 Ocena: Bardzo dobre
ojej, to była mocna dawka wrażeń. Po przeczytaniu chwilę dochodziłam do siebie. To naprawdę było dobre.

Trochę zakuło mnie słowo 'kompozycja' w Twoim tekście.
Cytat:
suszonej kompozycji tytoniu

Cytat:
tworzyłam kompozycję z rosnących przy rowie roślin


Ten rów także mi nie pasował. Zdaje mi się, że jakaś łąka byłaby lepsza:)
To takie szczegóły.

Ostatnie zdanie bardzo na plus:)
Jack the Nipper dnia 16.11.2008 18:37 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
nigdy nad tym nie myślałam


o tym nie myślałam,
lub: nigdy się nad tym nie zastanawiałam.

Cytat:
za skrzynką na drewno


za skrzynkę

Cytat:
Patrzył się przez minutę


bez "się"

Cytat:
Po czym zauważyłam jak w drugim


zauważyłam, żę w drugim

Cytat:
Uczyłam się dobrze, nie miałam koleżanek z własnego wyboru, nauczyłam


uczyłam - nauczyłam - powtórka

Niezłe, niezłe. Udalo Ci się nie przesadzić, bo czasami nadmiar makabry i nieszczęść wzbudza śmiech zamiast żalu.
Bdb.
Jaga dnia 16.11.2008 23:12 Ocena: Bardzo dobre
Wstrząsające. Bardzo wiarygodne, choć niewyobrażalne. Bdb.
Usunięty dnia 17.11.2008 08:18 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
(...)przeraźliwie zaczęłam szukać brata(...)

styl. Przeraźliwie można np.: wrzasnąć ale nie szukać.

Cytat:
(...)która mieszkała dwa domu dalej(...)

dwa domy dalej

Więcej błędów nie szukałem. Krótkie ale wstrząsające, przeczytałem jednym tchem. :yes:
lina_91 dnia 17.11.2008 11:31 Ocena: Dobre
Wstrzasajace i takie dla mnie surreacjonalne. Sa bledy, ale nie chce mi sie ich wyliczac. Na ogol stylistyczne, kilka chyba interpunkcyjnych.
ginger dnia 17.11.2008 11:37 Ocena: Bardzo dobre
Ja ostatnio jakaś dziwnie rozkojarzona jestem. Czytam, komentarzy nie zostawiam, a potem się dziwię...
Co do tekstu - to bardzo poruszający. I faktycznie - nie przesadziłeś. Opowiadanie jest wstrząsające, nie ma tu śmieszności. Poradziłeś sobie z trudnym zadaniem.
zapomin dnia 17.11.2008 11:38 Ocena: Bardzo dobre
wstrząsające treściowo. Niewiele trzeba też wybaczać stylowi, bo dobrze napisane.
Jack the Nipper dnia 17.11.2008 22:27 Ocena: Bardzo dobre
Ginger jest tak rozkojarzona że myli już autorkę z autorem. Kto też jej tak w głowie zamącił i rozkojarzył? ;)
Pioro dnia 17.11.2008 22:37
:) Nazywam się Marlena, mam 20 lat, lubię ....:)
bassooner dnia 18.11.2008 14:24 Ocena: Bardzo dobre
Bdb
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:68
Najnowszy:ivonna