Znałam tego motocyklistę - JOLA S.
Proza » Historie z dreszczykiem » Znałam tego motocyklistę
A A A

Ewo Kochana,

 

Miej się na baczności, bo to, co dziś napiszę nie jest aktem twórczym wyciągniętym po latach z dziurawych kieszeni, a czystą prawdą, którą powinnam wykrzyczeć, ale nie po to, żeby ją zaraz pogrzebać i zapomnieć.  

Więc, czym tę swoją szafę tym razem zapełnisz? Zapewne zapytasz.

Moje piękne ubrania rzuciłam bez żalu w najdalszy kąt mieszkania, gdyż przestały mnie cieszyć. Od jakiegoś czasu czuję się przebrana, w coś, co krępuje mi ruchy, uwiera. To strój jakby z poprzedniego życia. Wskoczyłam weń bez uprzedzenia i bielizny. Ktoś napisał, że bielizna dla pisarza jest ważna, bo pozwala uniknąć patosu i banału, otwiera drogę do literackich subtelności. My też nie lubimy zbędnych zdań, zbędnych scen, zbędnych ornamentów, nawet na biustonoszu. Cenimy za to detal. Przełamując siebie, opowiem ci o tym, co ostatnio podsunęło mi życie. Dotąd, gdy wspomnę to dziwne spotkanie ściska mnie za gardło i nieskończenie irytuje.  

 

****

Dzień zbudził mnie zapachem kawy. Moja nowa kuchnia wydawała mi się posępna i zaskakująco cicha. Czy Zosia już pobiegła do szkoły? No tak, znowu nie odnotowałam - czy miała na rano, czy na popołudnie?

Gdy się zastanawiałam, Andrzej wyjął z tostera grzankę. Podając ją, spojrzał mi w oczy. Miałam nieodparte wrażenie, że chce przebić wzrokiem szkła moich okularów.

—  Co cię gryzie?

 Jego pytanie wyrwało mnie z odrętwienia. Spojrzałam na niego zdumiona.

— Nic, nic, wszystko w porządku - odparłam, wsadzając nos w gazetę.

Zapadła chwila przedłużającego się milczenia. Andrzej wzdychał głośno raz po raz, po czym zakręcił się na pięcie i zniknął w przedpokoju. Trzasnęły drzwi, usłyszałam, że zbiega niczym burza po schodach.

 Od kilku dni prawie z sobą nie rozmawialiśmy. Trudno mi było o wszystkim mu opowiedzieć, nie umiałam, a może się bałam, nie jego, a siebie. Coś we mnie wysychało, wędrując splątanymi ulicami myśli, męczyło, nie dając wytchnienia. Nalałam do szklanki zimnej wody, wypiłam duszkiem.

 Po powrocie do swojego pokoju długo ślęczałam nad sekretarzykiem, próbując się skupić. Czasem pisanie to wszystko, czego od siebie wymagam.

 Ma wymiar terapeutyczny, powinno pomóc ci mierzyć się z traumą. Lubisz je, ale nic na siłę.    

Rozmyślając, od niechcenia wystukiwałam literki tego listu na klawiaturze. Znaki na monitorze zlewały się w czarną masę. Chyba po godzinie takiego pisania poczułam tępe ukłucie w karku, zwiastowało ból głowy. Wstałam z krzesła i podeszłam do okna. Deszcz ustał. Na gdańskim niebie pokazywało się nieśmiało słońce. Spojrzałam na zegarek.

Czas goni jak głupi. Niedługo Andrzej po pracy wróci do domu i co mu powiem? Czy w końcu zdobędę się na szczerość, na którą on zasługuje?, przemknęło. Ta myśl była jak koło ratunkowe.

Ostatnio faktycznie byłam niemożliwa, czepiałam się drobiazgów, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wszystko przez te upiorne taśmy pamięci. Zburzyły mój spokój. Nie umiałam obronić się przed wspomnieniami i na dodatek ta skrzecząca polska rzeczywistość. Tkwi we mnie jak kolec, raniąc moją wrażliwość.

Nie mogę już dłużej słuchać kompromitujących, niekończących się, niszczących Polskę sporów i dyskusji światopoglądowych. Większości pokrętnych prawd nigdy nie zaakceptuję, nie ma na nie mojej zgody. Sączą się wszędzie. To jak moralna skaza. Szczególnie nie cierpię tych, które wciskając ciemnotę, usiłują cofnąć nas Polaków do średniowiecza. Cokolwiek bym powiedziała lub napisała będą próbowali mnie uciszyć...

 Zacisnęłam mocno powieki, ale nie pomogło.

Czy tego się spodziewałaś w demokratycznym kraju, bo ja nie?

Czasem tak mam, że jeśli do czegoś się przyczepię to drążę temat. Uważam, że nie bez powodu.

 

****

Miesiąc temu, tak to było w czerwcu, jak zwykle włączyłam moje stare radio. W porannym serwisie informacyjnym TOK FM usłyszałam: ” Trzydziestodwuletni motocyklista dziś rano zginął na miejscu. Uderzył, jadąc z dużą prędkością w barierkę pobocza nowej autostrady. Jechał z ogromną szybkością, wymijał TIR-a. Warunki pogodowe i drogowe były dobre, jezdnia była sucha. Był jedyną, śmiertelną ofiarą wypadku. Nikt poza nim nie ucierpiał."

Z tej informacji niewiele się dowiedziałam, niemniej sprawiła, że tamta noc ożyła we mnie ze zdwojoną siłą, jak na przetartym z kurzu ekranie telewizora. Coś mi mówiło: to mój motocyklista.  Jednak to zrobił. Nie chciał dalej żyć? Czy nie miał siły się upić, tańczyć boso do rana czy śpiewać?

Świat się nagle zatrzymał w kadrze, odkrywając prawdę.

 

****

Pamiętam wyraźnie tamtą wrześniową noc. Na niebie wisiały ciężkie, stalowe chmury, powoli zapadał zmierzch. Droga była mokra i śliska od deszczu. Wracałam do domu, mając za sobą wielogodzinną jazdę samochodem. Musiałam chwilę odpocząć. Zatrzymałam się na dobrze oświetlonym, przydrożnym parkingu, zapaliłam papierosa.

Nagle zapłonęły obok mojej toyoty światła czarnego motocykla. Wyrósł przede mną motocyklista, wysoki chłopak w obcisłym, czarnym kombinezonie.

— Już późno — rzucił półgłosem, zdejmując błyszczący kask.

Odwróciłam się na dźwięk jego głosu, nie od razu mu odpowiedziałam, przyznaję, trochę się przestraszyłam.

— Należny odpoczynek - odpowiedziałam, nerwowo gasząc papierosa.

Filtr zaczął parzyć mi palce. Chwila milczenia. Pokręcił się trochę po placu. Po paru minutach do mnie podszedł. Staliśmy twarzą w twarz.

— Przepraszam. Mógłbym w czymś pomóc? - spytał, wyciągając do mnie rękę.

Spokojny głos i porządny wygląd motocyklisty uspokoił mnie. Pierwsze słowa naszej rozmowy były o przysłowiowej pogodzie. To brzmi nieprawdopodobnie, ale zaraz potem, bez najmniejszych wstępów zaczął opowiadać o sobie, szybko, chaotycznie, patrząc w ciemniejącą dal za moimi plecami.

 Stałam się konfesjonałem, przypadkowo spotkanym na bezludnym parkingu. Stojąc przede mną, rzucił mi w twarz swoją skargę. Rozumiem, że każdy kiedyś musi z siebie coś wykrzyczeć. Prawdopodobnie on miał taką potrzebę, potrzebę rozmowy z kimś obcym. Początkowo nie zadawałam mu żadnych pytań tylko osłupiała słuchałam. On był szczery i przeraźliwie prawdziwy, aż do bólu.

— Zaufa mi, pani? — cicho zapytał  i zawiesił głos.

— Chyba tak - odpowiedziałam, potrząsając twierdząco głową i jednocześnie jęknęłam w duchu: O nie, nigdy w życiu! Jestem nieodpowiednią osobą, nie zasługuję, bo niby, czemu właśnie ja?

 Roztargniony wzrok utkwiłam w czubkach butów. Wkrótce potem usłyszałam:

— Chcę, żeby pani uwierzyła temu, co powiem. To może brzmieć absurdalnie, ale z Aśką byłem szczęśliwy, z nikim dotąd nie było mi tak dobrze. Mieszkała niedaleko, miała wszystko na oku. Była dla mnie wszystkim: przyjacielem, rodziną, a przynajmniej tak mi się wydawało. Aż nakryła mnie z chłopakiem i nie wytrzymała. Klęska, klęska i ta wściekłość i w jej oczach - wyrzucił z siebie jednym tchem.

— Tęsknisz za nią? — zapytałam nieśmiało.

Wzruszył ramionami, podnosząc głos.

— Psiakrew! Może i owszem, ale sprawa była od razu przegrana, tak czy owak. Brałem winę na siebie, wielokrotnie tłumaczyłem - gej to też człowiek. Nie rozumiała nic, w końcu wyłączyła telefon. Wszystko, co nas łączyło, dzisiaj wydaje mi się koszmarem, złym snem.

— Złym snem? Zdawało mi się dotąd, że żal jest tylko dobrych snów, kiedy się kończą — odparłam.

Mówił dalej, jakby nie słyszał mojej odpowiedzi. Trudno mi powtórzyć i nie bardzo wiem, od czego zacząć, ale spróbuję.

Od dawna swoje cierpienie znaczył nienawiścią do siebie i ludzi, uciekał przed wspomnieniami, rzeczywistością i jutrem. Niespełnione nadzieje na miłość i niewypowiedziany żal do świata wysysały mu młode serce. Stracił przyjaciół, potem bliskich, nawet ojciec się go wyparł. Został sam, nikt go nie kochał. Większość czasu do samotna walka o zwykłe ludzkie szczęście. W końcu zwątpił, coś w nim pękło. Marzył o jedynej rzeczy: o dniu, który będzie jego ostatnim dniem.

Ze uskładanych przez lata oszczędności czarny, szybki motocykl, ten sam, który stał za jego plecami.  Gnał wieczorami przed siebie, brał ostro zakręty, wiatr go chłostał, nadmierna prędkość zapierała dech w piersiach, ale czuł się niczym wolny ptak, dotykał nieba, zostawiając za sobą swój smutek. To był jego żywioł, jedno, co miał.

— Odetchnij głęboko kilka razy i spróbuj się uspokoić - mruknęłam, a w duchu pomyślałam: mów, nie zamykaj się w sobie, szczególnie teraz.

Jakby mnie usłyszał.

— To nie jest historia sukcesu, prawda? Boję się swoich słów, tyle ich już tu wypowiedziałem, to pierwszy raz. Miotam się. Dziś czuję się jak w koleinie, skupiam się na zagrożeniach i tym moim strachu.

 Zamilkł na chwilę, rozglądając się niespokojnie. Przeszedł mnie dreszcz.

 — Odważni nie muszą być nieustraszeni.

I zaczęłam mu wyjaśniać, jaką twardzielką jestem sama.

 - Zamiast powtarzać będę dzielna, mówię jestem dzielna. Nie usuwam się w cień, nie odkładam marzeń na później.

  Pochłaniał moje słowa, ale tylko przez moment.

- Hm, może i tak, ale Pan Bóg nie zbudował mnie tak jak potrzeba. Jestem tylko lękliwym gejem, Ludzie to widzą. Kłuję w oczy.

- Och, ludzie są różni.

 -Tamta dziewczyna też nie wierzyła, że chciałbym być tak jak wszyscy. Kiedyś wypisałem na kartce  swoje obawy, ot tak, żeby przestały mi chodzić po głowie. Opowiedz Bogu te swoje problemy i dalej słuchaj gangsta rapu , to cię uwolni, poradziła. Nazajutrz nazywała mnie ciężkim frajerem i odeszła bez pożegnania. Dlaczego zwykłe szczęście mieszka tak daleko?

—Do diabła! Po co się umartwiasz? To nie twoja wina...

— Rozumiem, nie ma pani siły, by mnie do końca wysłuchać. Wiem, że to, co mówię wydaje się pokręcone. Mój ojciec mnie też nie słuchał, szydził i za byle, co tłukł. Wiedziałem, że ojcu nie dorównam, obrywałem, bo jestem inny, gorszy. Miał chyba rację, żaden gej nie jest twardzielem, nie każdy jest stworzony, żeby walczyć. Walczyć do końca życia - to bez sensu. Mam dosyć, chcę mieć wreszcie święty spokój - dorzucił, ręką wykonał gest pełen rezygnacji.

— W walce też jest spokój — wykrztusiłam.

Znowu zapadła przykra cisza.

 Ugrzęzłam w przemyśleniach, fala gorąca zalewała mnie całą.

 Trudno mi go do końca zrozumieć, nie chcę włazić z kaloszami w jego życie i drążyć dalej. Człowiek nie urodził się do łatwego życia. Trudne dzieciństwo, bez oparcia w ojcu, niewiele tłumaczy. Może jego życie nie było, aż takie złe. No, a ta dziewczyna. Zostawiła go, trudno. Prawdziwej przyjaźni szuka się nieraz przez całe życie.

 Analizując wyrzucane przez chłopaka bezładne słowa, zauważyłam, że brakuje mi czegoś, co pozwoliłoby mi go jasno zrozumieć. Poczułam, że zagłębiam się w niepotrzebne dywagacje, skręcam w jego udeptaną dróżkę, która zaprowadzi mnie w pole. Ile mu było potrzeba, żeby odbić się od dna, którego wielokrotnie dotykał?

Nasze milczenie przerwał odgłos przejeżdżającej drogą załadowanej po brzegi ciężarówki.

— Tak się dzieje ze mną po zachodzie słońca — skwitował, chyba widząc w moich oczach zmęczenie.

Czekałam, że będzie mówił dalej, ale nie odezwał się więcej, tylko obrzucił mnie smutnym wzrokiem. Oddalając się, nawet nie odwrócił się. Miałam ochotę pobiec za nim, ale nie, stałam niczym wmurowana w asfalt. Słyszałam jeszcze przez chwilę ciężkie, powolne kroki, potem już tylko odgłos znikającego, pracującego na wysokich obrotach silnika motocykla. Czułam się, jakbym zaglądała w ogromną przepaść, kończącą się pustką.

 

****

Nie potrafię przestać myśleć o moim motocykliście. Właściwie już nie potrafię opisać jego twarzy, pamiętam go jak przez mgłę - działo się tyle rzeczy. Tamtej nocy stał mi się bliski, sama nie wiem, czemu. Nawet, gdy go oskarżam o to, że nie wytrzymał cierpienia, że podzielił je niechcący, na nas dwoje. Czuję się współwinna. Obwiniam się, że nie umiałam go przekonać, ocalić, zatrzymać jego losu i że poddałam się bezwolnie biegowi zdarzeń.

To było piekielnie trudne. Może kurczowo trzymałam się własnej, jedynie słusznej wersji tego biegu? Prawdą jest, że moja rzeczywistość różniła się od jego rzeczywistości. Teraz chciałabym mieć ją blisko, przytulić go, okazać czułość.

Pisząc ten tekst, nie wyleczyłam sumienia. Mój mały świat przewrócił się do góry nogami, ostatnimi dniami był paskudny i zgrzytliwy. Pozostaje tylko wiara, że kiedyś się uspokoi i rozjaśni.

Dziś czytając Facebooka, przyszła mi do głowy pierwsza od dawna konkretna myśl:  ja, podobnie do Magdy Lisowskiej i wielu innych, wolę tęczową flagę na pomnikach, niż faszystów na ulicach polskich miast. TO idzie, a ja jestem gotowa na spotkanie.

 

                                                                   Dziękuję Ci, Ewo, za cierpliwe słuchanie.

                                                                   Czy nie na tym polega nasza dziwna przyjaźń?

                                                                                                                      Całusy

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
JOLA S. · dnia 16.07.2016 10:06 · Czytań: 1218 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 4
Komentarze
Margharet dnia 17.07.2016 23:22 Ocena: Świetne!
No,JOLA S., zbudowałaś takie emocje, że moje serce zaczęło szybciej bić. Przeczytałam jednym tchem. Przez moment miałam wrażenie, że stoję obok bohaterów i przysłuchuję się im. Chciałam nawet błagać motocyklistę by nie wsiadał na ten cholerny motor, ale niestety nie było mnie tam naprawdę. Super! Pozdrawiam
JOLA S. dnia 18.07.2016 08:00
Dzięki! Wasze komentarze podnoszą mnie na duchu. :)
Cieplutko pozdrawiam
J.
purpur dnia 18.07.2016 13:43
No przeczytałem Jolu. Dla odmiany, a być może trafiam po prostu ostatnio w takie Twoje teksty, tutaj jest historia. Nawet ciekawa i do tego przedstawiona od "odwrotnej" strony, co bardzo zaciekawia :)

Odrobinę się tylko gubiłem na początku drugiej części.

Cytat:
Nagle zapłonęły przed samą maską mojej toyoty światła czarnego motocykla.

Odczytałęm to tak, że ona zatrzymała się i siedziała w samochodzie. Co chyba nie było prawdą, bo ona z niego wyszła. Troszkę wygładziłbym cały ten blok, no ale może, cięzko mi się dziś skupic...

Pomysł moim zdaniem bardzo fajny, zastanów się, czy nie warto by było popchnąć go bardziej "filozoficznie". Ile mamy wpływu na to co się dzieje, na innych? Ot taka sugestia.

Cytat:
wyjął z testera grzankę
- tostera :)

Pozdrawiam!
Margharet dnia 18.07.2016 19:57 Ocena: Świetne!
purpurze, grzanka była w testerze bo to był nowy toster jeszcze nie testowany, więc mógł być testerem. Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty