Gazetę przeglądała bez specjalnej uwagi. Nerwowo przewracała strony. Płachty papieru szeleściły jak stado spłoszonych kruków. Uniosła w górę papierowy parawan, który miał wyznaczyć skrawek intymnego świata. Zanurzyła się w myślach. To nie był najlepszy pomysł przeżuwać w nieskończoność zmartwienia. Sprawdziła, co niosą odbicia szyb. Wirtuozi dotykowych ekranów rozpoczynali koncerty na telefonach komórkowych. Pozostali ziewaniem zgodnie odganiali sen. Pociąg dotarł na Saint Pancras punktualnie o w pół do ósmej. Kawa z Costy jak zwykle uwodziła aromatem już przy peronach. Espresso okazało się konieczną przyjemnością. Wypiła je lekko parząc wargi. Po chwili, na stole została już tylko filiżanka z karminowym śladem szminki oraz napiwek. Wyszła na zewnątrz. Lekki wiatr owiał dopiero co poprawiony makijaż. Żałowała, że tego dnia stała się niewolnikiem szykownego stroju, który zbyt mocno krępował jej ruchy, zaś buty na szpilce bezlitośnie uciskały stopy. Sprawnie dotarła metrem do Notting Hill Corner i skręciła w cichą uliczkę. Wystukiwany o chodnik rytm kroków niósł się po pustej jeszcze Portobello Road, która dopiero około południa w pełni rozkwitała kolorowymi kramami oraz radosnym gwarem zniezliczonych restauracji i kafejek.
Weszła do mieszkania przez uchylone do połowy drzwi, zdradzające, iż właściciel oczekuje spodziewanego gościa. Za biurkiem siedział nadzwyczaj niewielki, ubrany w garnitur, mężczyzna. Marszczył czoło na wygolonej głowie. Okrągłe wyłupiaste oczy gapiły się nie mówiąc nic. Nie wiadomo, czy były zwierciadłem duszy czy elementem maski. Można powiedzieć, że facet był postacią żywo wyjętą z kreskówki, co najwyżej, mogącą wzbudzić litościwy uśmiech, gdyby nie monumentalna ściana książek w tle, która uwznioślała jego skromne rozmiary. Skórzane, przyprószone kurzem grzbiety encyklopedii, poradników i traktatów tworzyły geometryczny wzór podobny do wielkiego kodu paskowego. Mikrus skończył coś kaligrafować. Pieczołowicie zakręcił staromodne pióro.
- Nie czytam książek prawie wcale. Lubię ich zapach. - Jego głęboki niski głos przywodził na myśl monologi u Szekspira. - Pani już wszystko wie, jak rozumiem.
- To bardziej moje domysły. Połączyłam logicznie fakty, zebrane skrawki wiedzy. Wnioski pojawiły się same.
Nie chciała się rozklejać. Oczy zwilgotniały same.
- Czekam aż pan opowie tę historię.
- A więc czas na mój dłuższy monolog.- Obciął końcówki cygara. - Barek jest w szufladzie biurka. Proszę się nie krępować i korzystać do woli z tej apteczki. Wielu już skorzystało.
Są obrazy, które człowiek nie chce widzieć. Są rzeczy, które człowiek nie chce wiedzieć. Nieproszone budzą się w nocy podczas niebezpiecznych snów. Odkładają w pamięci i gryzą bez ostrzeżenia na jawie. One i tak przychodzą. Lepiej zacisnąć zęby, otworzyć drzwi i powitać je już na progu, niż mają zaskoczyć, włamać się, na zawsze czyniąc z człowieka roślinę. Klaudia był przygotowana na wszystko. Jak nigdy w życiu.
- Zna pani te wszystkie mity o byciu wiecznie młodym, o przekraczaniu śmierci i siebie, które roją się w głowach bogatych. Im bardziej ich włosy przyprósza biały pył, im skóra bardziej więdnie, marszczy się i żółknie a choroby z coraz większą bezczelnością zaczynają panoszyć się w ich idealnym życiu, tym bardziej zajmują się oni marzeniami o tym, czego nie mają.
Spodziewała się, że początek będzie z wysokiego C. Szklankę o grubym dnie wypełniła kostkami lodu, które szczodrze zatopiła strumieniem whiskey o kolorze rozświetlonego bursztynu. Przełknęła łyk.
- Oni chcą żyć bardziej i więcej. Chcą przekraczać mityczne granice, slalomem omijać wieczne bariery, łamać zastrzeżone przez Boga i naturę pieczęcie. Pewnego dnia pani mąż postanowił przyłączyć się do tej szajki. Rozłożyliśmy cel główny na lata konsekwentnej pracy.
- Do sedna! Bez tanich farmazonów! - Krzyknęła zniecierpliwiona, jakby chciała rozedrganym głosem odgonić przyczajone gdzieś w pobliżu cierpienie.
- Pani mąż Frank szukał idealnego sobowtóra. Chciał przekroczyć próg czasu. Chciał żyć podwójnie. Zlecieć komuś mniej ciekawą lub niechcianą cześć życia. Chciał poczuć się wolnym, do mieć dołączyć prawdziwe być. Znaleźliśmy kandydata, bardzo utalentowanego zresztą, niespełnionego aktora, który przejawiał obsesje na punkcie metody teatralnej Stanisławskiego. Zapłaciliśmy mu sumę z zerami tworzącymi długą nitkę. Serię operacji plastycznych przeszedł w Zurychu. Sesje modelowania wnętrza zleciliśmy zaprzyjaźnionemu profesorowi psychologii z Oxfordu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt