Profesjonaliści - no_smile
Proza » Inne » Profesjonaliści
A A A

        Zadzwonili do drzwi, więc otworzyłem. To był dzień, w którym otwierałem dzwoniącym. Pewnego razu jeden bezdomny na tym skorzystał, zjadł cztery parówki. Tym razem nie był to nikt pozbawiony dachu nad głową. W tym dniu za drzwiami stał człowiek posiadający dom, rodzinę i przynajmniej dwa samochody. Przyszedł z trzema kolegami. Wszyscy ubrani w czarne garnitury, bardzo eleganccy byli. Wyglądali dostojnie i pięknie, tak jak ja nigdy wyglądać nie będę. Mieli pilna sprawę, samochód z kierowcą czekał pod klatką. Zaprosiłem ich gestem do środka gdyż uznałem, iż nie wypada rozmawiać w korytarzu, skinęli lekko głowami na znak aprobaty i weszli.

       Przyjechali po mężczyznę, tyle tylko powiedzieli i w milczeniu patrzyli się na mnie. Dopiero wstałem z łóżka, zapewne komicznie wyglądałem witając tak dostojnych gości w szlafroku, z włosami potarganymi przez poduszkę i resztką snu w oczach. Zaproszeni do środka zgodzili się wypić herbatę, następnie wyjęli i pokazali mi dokumenty, akt zgonu i zaświadczenie mówiące, iż z tego lokalu numer sześć mają zabrać ciało denata. Na papierze bardzo czytelnie i przejrzyście wypisane było imię i nazwisko nieboszczyka, data, godzina oraz przyczyna zgonu. Serce – podpowiedział jeden z nich. - To zdarza się w każdym wieku i najczęściej nikt się tego nie spodziewa, taki standard, jeśli o nas chodzi. Widzieli moje zdziwienie. Jakże to przecież sam drzwi otwierałem, jeszcze żyję. Usiłowałem wytłumaczyć tak przykrą pomyłkę. - Po obudzeniu miałem erekcję, jeszcze żyję! - Krzyczałem – Nie, to musi być jakaś pomyłka, niewyobrażalna. Z pewnością chodzi o tego pana spod siódemki, on pali dużo papierosów, pije codziennie wódkę, odżywia się wyłącznie nie zdrową żywnością, sam tłuszcz, masa cukru, batoniki i gotowe dania nafaszerowane chemią. Tu musi chodzić o niego, ja przecież jem zdrowo, dużo warzyw i owoców, tylko ryby i czasami białe mięso. Nie palę już od pięciu lat. Nie piję alkoholu, może czasami lampka czerwonego wina do kolacji i naprawdę rzadko piwo, tylko, gdy są jakieś ważne mecze w telewizji. Mówię, tłumaczę, krzyczę a oni niewzruszeni patrzą na zegarki, piją spokojnie swoje herbaty i po chwili ciszy, która zapadła pierwszy z nich szczupły i wysoki wyglądający na przywódcę, zimnym głosem patrząc mi prosto w oczy mówi - My się nigdy nie mylimy proszę pana. My jesteśmy profesjonalistami, nigdy i nigdzie nie przyjeżdżamy na próżno. To się często zdarza. Znaczy taka nerwowość - wtrącił jego kolega o okrągłej i rumianej twarzy. - Jednak pana zdenerwowanie jest nie na miejscu. W niczym nie pomoże. Jeszcze pięć minut – wszedł w zdanie trzeci z nich, który wyglądał na znudzonego całą sytuacją, jak gdyby codziennie oglądał to samo i marzył o jakiejś odmianie. Ponownie zaczął mówić pierwszy z nich. - My bardzo panu dziękujemy za herbatę. To niezmiernie miłe, rzadko przez nas spotykana uprzejmość. Postaramy się, aby było panu szczególnie wygodnie. Jeszcze cztery minuty – napomknął ten znudzony, który teraz zapewne marzył o zmianie pracy lub rozmyślał o tym czy jego żona, którą niewątpliwie miał, co zdradzała złota obrączka na palcu, zaskoczy go czymś w sypialni i co będzie jadł na obiad w niewielkiej knajpce, do której chadza, gdy potrzebuje poprawić sobie humor flirtem z kelnerką. W tym momencie byłem przekonany, iż to wszystko jest śmieszne, przecież stoję przed nimi w rękach trzymam papiery zaświadczające mój zgon, ktoś musiał się pomylić i trzeba tym ludziom szybko to uświadomić. Czy panowie nie mają przypadkiem problemów ze wzrokiem i słuchem? - Zacząłem – przecież wyraźnie stoję oto przed panami i mówię i tłumaczę, że to okropna pomyłka! Halo! - Krzyknąłem jak najgłośniej mogłem. - Czy wszyscy mnie słyszą? Na co moi goście skinęli potakująco głowami. - Tak, więc jeszcze raz powtarzam, iż zaszła pomyłka, ja żyję i czuję się świetnie, od kilku lat nie miałem żadnych problemów zdrowotnych, nawet najmniejszego kataru. Tak, oczywiście to nie jest nasza sprawa – zaczął pierwszy – nas nie interesuje pański stan zdrowia, jeżeli w ogóle można jeszcze o nim mówić. My mamy wyraźne polecenie, które już pan przeczytał i naprawdę nie ma sensu niczego tłumaczyć, proszę usiąść i przestać krzyczeć. Twierdzi pan, że pan żyje. Oczywiście może pan tak twierdzić, rozmawia pan z nami jednak, dlaczego pan się tak strasznie upiera i buntuje przed tym, co nieuniknione. Pokazaliśmy panu dokumenty i teraz już niczego nie można zmienić. Ja nie rozumiem – to była prawda, niczego nie pojmowałem wszystko wydawało się głupim bełkotem wyjętym z najdziwniejszego snu. - Przecież tłumaczę, że to jakaś pomyłka a poza tym ja nie chcę być umarłym. Pan pozwoli, że się wtrącę. - Zaczął mówić ostatni z nich, który do tej pory nie odezwał się ani jednym słowem i przez cały czas siedział wpatrując się w okładkę książki leżącej na podłodze. - Możliwe, iż w ten sposób uda mi się do pana dotrzeć. Niech drogi gospodarz spróbuje sobie przypomnieć ileż to razy czuł się samotny. Narzekał na swój los i zastanawiał się, czemu nikt nie puka do drzwi, nikt nie dzwoni telefonem, aby sprawdzić czy jest pan w domu i czy nie można pana odwiedzić. Ile spędził pan samotnych wieczorów żałując przyjścia na świat. Czy nie pisał pan wierszy prosząc w nich o nadejście śmierci? O skrócenie cierpień? Zakończenie tej marnej egzystencji? Czy nie pisał pan, iż czuje się jak umarły i pragnie tylko leżeć? Starał się pan przecież zebrać w sobie odwagę, aby podciąć sobie żyły, czy nie było tak? Oczywiście nigdy do tego nie doszło jednak od dawna pan nie żył. Z nikim nie utrzymywał bliskich kontaktów, nawet luźnych koleżeńskich znajomości, ślęczał pan i marnował papier wypisując pragnienia końca, oczekując nas. Można teraz powiedzieć, iż pańskie prośby, moglibyśmy rzecz modlitwy gdyby był pan wierzący zostały wysłuchane. Nie! To nie tak – wyrwało się z moich płuc. - Przecież to tylko wiersze, słowa, które przychodzą nie wiadomo skąd, nie można ich traktować z przesadną powagą. Ponadto wyrażają gorycz, ból, ale też pragnienie odmiany! - Pan to nazywa odmianą a ja w nich widzę pragnienie końca, śmierci i wołanie o nią. Ona oczywiście również jest odmianą, nawet nie zdaje pan sobie sprawy jak wielką. Po wypowiedzeniu ostatniego zdania na ustach czwartego z nich pojawił się maleńki uśmiech, który zniknął niemal w chwili, kiedy się pojawił. - Nie pisał pan może, tu pozwolę sobie zacytować, „Kiedy nadejdziesz jeźdźcu ciemności, Kiedy zabierzesz mnie w ostatnią podróż.” Lub”...To chyba śmierć, śpiewa do ucha kołysankę rozkoszy, przy której umieram.” Pragnął pan tego, pisał o tym żeby życie zgasło „Niech się zgasi, z sykiem gaszonej świecy niech zniknie.” Chciał pan, aby przedmioty zostały zamazane, aby zniknęły za mgłą, wołał o spokój wieczny i o rozkoszny śpiew pięknej syreny, który miał brzmieć subtelnie w pańskim uchu i miał być ostatnim słyszalnym dźwiękiem. Cóż rzeczywistość wygląda inaczej mój drogi, jednak tak dzieje się zawsze i dotyczy wszystkich. Proszę nam wierzyć, iż nas rzeczywistość również zaskakuje. Bardzo rzadko - wtrącił pierwszy z nich, który zrezygnował z roli prowadzącego, jaką pełnił na początku. Tak to prawda, jednak niekiedy się zdarza – kontynuował ostatni – cóż mogę jeszcze panu powiedzieć, koniec wygląda trochę inaczej. Nie gra pan w szachy z przepiękną brunetką o mlecznej cerze i oczach ciemnych niczym podziemne jeziora. Nie leży pan na łożu zaścielonym atłasem a cudowna piersiasta blondynka o szafirowych oczach nie nuci panu pięknej melodii do ucha. Jednak jest to spełnienie próśb i wołań, które może zbyt pochopnie i zbyt często pan wygłaszał. Zapewne łatwiej byłoby panu i nam, gdyby wierzył pan w boga. Moglibyśmy być wtedy dla pana aniołami lub diabłami, to bez różnicy. Panu również łatwiej byłoby przyjąć to wszystko. Można rzec, iż rację mają ci, którzy twierdzą, że jeżeli czegoś naprawdę chcesz, bardzo pragniesz całym sercem to kiedyś to się spełni. Nie czas na żarty – wtrącił trzeci z nich, który przez cały czas obserwował podróż wskazówek na swoim zegarku. - Już czas, najwyższy czas. Trzeba zaczynać, bo będziemy mieli pierwsze spóźnienie a chyba nikt z nas nie lubi się spóźniać, co? - Oczywiście – wtrącił pierwszy – ruszmy się, już późno. Czy ma pan ciągle jakieś wątpliwości, czy pozwoli nam w końcu zająć się naszymi obowiązkami?

          Jakiś dziwny ból w klatce piersiowej nie pozwolił mi odpowiedzieć. Głos uwiązł w gardle i usta nie mogły wypowiedzieć żadnego słowa. Moi goście podnieśli się i wzięli mnie pod ręce. Ułożyli na niepościelonym łóżku z głową wygodnie na poduszce. Zaczęli zdejmować szlafrok i piżamę. Zobaczyłem, że jeden z nich trzyma garnitur i buty. Uśmiechałem się i próbowałem dziękować, kiedy wkładali mi na nogi spodnie zastanawiając się czy lepsza będzie biała czy czarna trumna.

          Światło zgasło.

     Dostojni profesjonaliści odjeżdżają powoli. Jadą wąskimi uliczkami biednej dzielnicy. Przechodnie na widok ich samochodu pochylają głowy, tłumią uśmiechy. Starcy robią znak krzyża a dzieci zaciekawione samochodem biegną za nim parę metrów. Nigdy wcześniej nie widziano tak pięknie wypolerowanego i eleganckiego samochodu na tej ulicy.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
no_smile · dnia 26.07.2016 18:16 · Czytań: 640 · Średnia ocena: 1 · Komentarzy: 3
Komentarze
al-szamanka dnia 26.07.2016 19:35
Na chybcika zauważone... nie wszystko

Cytat:
W tym dniu (Z)za drzwia­mi stał czło­wiek po­sia­da­ją­cy dom

Bez wyczernionego lepiej.
Cytat:
Mieli pilna(ą) spra­wę

Cytat:
Za­pro­si­łem ich ge­stem do środ­(,) gdyż uzna­łem

Cytat:
tyle tylko po­wie­dzie­li i w mil­cze­niu pa­trzy­li się na mnie.

Bez się
Cytat:
za­pew­ne ko­micz­nie wy­glą­da­łem(,) wi­ta­jąc tak do­stoj­nych gości w szla­fro­ku

Cytat:
Jakże (,) prze­cież sam drzwi

Cytat:
od­ży­wia się wy­łącz­nie nie zdro­wą(niezdro­wą) żyw­no­ścią

Cytat:
My się nigdy nie my­li­my(,) pro­szę pana.

Cytat:
prze­cież stoję przed nimi(,) w rę­kach trzy­mam pa­pie­ry za­świad­cza­ją­ce mój zgon

Cytat:
Tak, więc jesz­cze raz po­wta­rzam

bez przecinka
Cytat:
roz­ma­wia pan z nami jed­nak, dla­cze­go pan się tak strasz­nie

przecinek przesuń przed jednak
Cytat:
ni­cze­go nie poj­mo­wa­łem(,) wszyst­ko wy­da­wa­ło się głu­pim beł­ko­tem wy­ję­tym z naj­dziw­niej­sze­go snu.


Dlaczego nie piszesz w normalny sposób dialogów, dlaczego tak wszystko ściskasz?
To nie pozwala skupić się na tekście.
A jeśli o niego chodzi... hmm, nie zatrzymał mnie, niestety.

Pozdrawiam
Wolff dnia 26.07.2016 21:30
Duża ilość błędów i ten wielgachny akapit, przez który ciężko zrozumieć dialogi, mocno odstraszają. Koniecznie do poprawki.
Sam tekst jednak przypadł mi do gustu. Jakiś taki... niebanalny :yes:

Pozdrawiam.
Nero dnia 29.07.2016 16:34 Ocena: Słabe
Do słusznych uwag poprzedniczek dodałabym jeszcze:
szyk przestawny - bardzo eleganccy byli...
urwany wyraz - wiście...
niejasna treśc - Można teraz powiedzieć, iż pańskie prośby, moglibyśmy rzecz modlitwy(brak przecinka) gdyby był pan wierzący zostały wysłuchane.
Od tej pory modlę się tylko w dobrej intencji - takie jest dla mnie przesłanie tego tekstu.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty