"Czy to ja Wam niszczę świat
Ja mam swój gdy nie ma Was
Tato ja mam osiem lat
Kocham"
Tato nie pij
Ich Troje
Kwiczała jak zarzynane prosię. Wiem, to nie jest poetycka metafora, ale do niczego innego nie umiem porównać tego dźwięku. Krzyczała, płakała, gryzła; dwóch dorosłych, silnych mężczyzn miało problem, żeby wynieść ją z pokoju.
Długo już nie czułam tego kłucia w sercu. Zazwyczaj dzieci były zrezygnowane, zobojętniałe na nas i całą sytuację. Dopiero po tygodniach, czasem miesiącach całych zaczynały się uśmiechać. Czułam, że na jej twarzy nie zagości nawet cień radości, póki nie wróci do ojca.
Byłam przyzwyczajona do tych cierpkich chwil; kilka, czasem kilkanaście razy w miesiącu odbieraliśmy rodzicom ich dzieci. Tym razem było inaczej. On leżał w kałuży krwi i wymiocin, córka siedziała przy nim chyba całą noc, zanim któryś z sąsiadów po nas zadzwonił. Lekarz nie był pewien, czy uda się go uratować.
***
Osiem miesięcy później odbierał ją z domu dziecka. Gładko ogolony, postawny mężczyzna nie przypominał zupełnie tego pijaczka, któremu zabieraliśmy córkę. Nie pił, znalazł pracę, w jego oczach widziałam zdecydowanie. Cieszyłam się za nich oboje - zasługiwali na szczęście.
***
Wracałam do domu zupełnie wykończona, kiedy ich zobaczyłam. Szli mocno przytuleni - on tak pijany, że ledwo powłóczył nogami, ona z zaciśniętymi ustami nie zwracała uwagi na współczujące spojrzenia. Zdecydowania starczyło zaledwie na pół roku.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
ginger · dnia 17.11.2008 10:35 · Czytań: 1067 · Średnia ocena: 3,43 · Komentarzy: 21
Inne artykuły tego autora: