Przede mną roztaczał się znajomy, listopadowy, aczkolwiek ciepły krajobraz. Zalana zachodzącym słońcem łąka miała już charakterystyczny złotozielony odcień. W oddali majaczyła się brzozowa ściana złożona z różnokolorowych liści, skąpanych w ostatnim blasku dnia. Rozmaite jak ludzie, jasne- jakby lepsze, czystsze i niewinne, ciemne, nawet brązowe- mroczne jak dusze złych ludzi, zasuszone, jakby wyrwały się prosto z piekła. Dlaczego moje myśli znów zmierzają tym samym torem, widzę ich tu, odzianych w pasiaste, brudne i workowate łachmany, jak pracują ponad swoje siły. Przenoszą drewno, rąbią je, nad nimi stoją oni, oprawcy w czarnych, smolistych mundurach - brunatne liście to przy nich igraszka. Prawie słyszę jego głos, który odciąga mnie od tego. Przenosi znów w inny, spokojny świat, zabezpiecza i ochrania, dając życie.
Jednak chłodny, wilgotny wiatr muskający mój policzek, przypomina mi, że tego już nie ma. Nie ma tych ludzi, ludzi z mojego życia. Została tylko pustka i próba budowania swojego życia na nowo. Chwilami wydaje mi się to absurdalne, nigdy nie myślałam o tym , co będzie „po”. Chyba nie wielu wierzyło, że „po” nastanie kiedykolwiek, oderwanie się od dotychczasowej egzystencji, było takie nieoczekiwane. A teraz? Po ponad dwóch latach znów tu jestem, ale jakże to jest inne… Aż wydaje się snem. Całe życie gdzieś uciekło, wszystko mi zabrano, czego nie budowałam, to bezpowrotnie traciłam i zaczynałam wątpić w sens swych wysiłków.
-Będzie się ściemniać - westchnął Staś kierując się do auta stojącego na uboczu sporo oddalonej od nas szosy. Niechętnie oderwałam się od swoich myśli, które przypadkiem zawędrowały za daleko. Staś bardzo się zmienił, a ja wciąż widziałam nas takich, jakimi się poznaliśmy. Z każdym razem zaskakiwała mnie zmiana jego postury, głosu, sposóbu poruszania się. Wiele rzeczy zapamiętuję takimi, jakie widziałam je pierwszy raz… Mój przyjaciel dobrze wpasowywał się w ten schemat, teraz zupełnie różnił się od moich wyobrażeń. Sporo wyższy, ubrany w dobrze skrojony płaszcz, który nie wisiał na nim, tylko podkreślał jego silną sylwetkę, silne i błyszczące ciemne włosy… Jak obóz nas zmieniał, ale kto wtedy o tym myślał? To była błahostka, która zupełnie nikogo nie obchodziła. Wszyscy byliśmy brudni, zmęczeni i wygłodzeni, bardziej lub mniej i nikt nie przypominał siebie.
-Boję się - odezwałam się dopiero, gdy byliśmy pod podłym motelem, kurczowo trzymając tani kluczyk z blaszką w dłoni.
-Każdy się boi, bał… Strach jest nam chyba pisany- odpowiedział lekkim głosem. - Po co zaprzątasz sobie tym głowę? Przecież tylko się zobaczycie, zeznamy w sądzie jak każdy. Setki ludzi tak robią.
-Staś, dobrze wiesz, że to nie będzie zwykłe spotkanie, zwykła rozprawa… Oni wszyscy są skazani, znów będziemy przez to przechodzić.
-Każdy z nas był skazany, ze śmiercią to już się powinnaś oswoić - rzucił oschło. Nie chciał mnie słuchać, zresztą… nikt nie chciał o tym słuchać. Nie miałam z kim podzielić się swoim strachem, bólem, wszyscy byliśmy nauczeni ignorować takie uczucia. I ja też. Pierwszy raz po wyjściu z obozu to czułam, wcale nie cieszyłam się z tego, bo to zaraz minie, razem z nim, bezpowrotnie…
-Wiesz, że to inaczej- szepnęłam, otwierając drzwi do pokoju, ale Staś już chyba nie dosłyszał moich słów, bez słowa minął mnie i podążył wzdłuż korytarza.
Weszłam do malutkiej klitki, wyposażonej w skrzypiące łóżko, starą, jednodrzwiową szafę i umywalkę w kącie za pożółkłą kotarą koło okna. Szybko przebrałam się, położyłam i naciągnęłam koc. Robiłam to niemal po omacku, nie chciałam już nic widzieć, tylko zatopić się w sen. To on dawał mi siłę, ukojenie, nadzieję, zawsze, gdy było źle, mogłam zasnąć. Tam nie było mojego życia, była zazwyczaj pustka, lecz czasem trafiała się jakaś przygoda, zła, czy dobra, nie miało znaczenia, bo potem mogła ona wypełniać myśli przez cały następny dzień! Co za wybawienie, gdy stoi się na apelu i można sięgnąć do marzeń sennych, przywołać fantastyczne obrazy, gdy kończą się te stare, o cieple rodzinnym, dobrym jedzeniu, będące już tak odległe, niemożliwe, że drażnią zamiast dawać ukojenie. Jednak tej nocy nie miałam szczęścia.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt