Hej. Leżom sobie chłopaczkowie na siana kopeczce. Pachnie miętom, pachnie makiem, pachnie łąkom całom.
Hej. Janiołek zdjął koszulkę, suche gnatki dał na słońce. Porozkładał swe skrzydełka. Paru piórek braknie.
Hej. Pod stogiem świerszcze grajom na skrzypeczkach melodyjki.
Hej. Nad stogiem bąki brzęczom, ważki warkotajom.
Hej. Diabołek sennie leży, źdźebło z sianka sobie glamie.
Hej. Wspomnienia w senny dzionek, wszystkie chyżo powracajom.
- Pamiętasz, Lucek, pierwsze lanie?
- Pamiętam. Cudnom sobie wtedy petardke wyrychtowałem. Do puszeczki, karbidu dałem i gwoździów troszeczkę i ociupinke gorzałeczki. Trzydzieści żołędziów i sto złościów, co je po wsiach pozbierałem. A wsiowe straszne złośniki byli.
- A po co ci te złości?
- Oj janiołek! Jak piwkiem złość podlejesz, a jeszcze lepiej zacnom gorzałeczkom, to jak pierdyknie, to że boga ty się bój.
- No i co, bałeś się?
- Nie. Jak gruchnęło, jak trzasnęlo, jak te wielkie wrota niebieskie wujaszka Pietra podniosło do góry, to aż dziw było patrzeć. Janiołkowie, diabołkowie, a i duszyczki, wszystko to wypadło przez rozdarte wrota na ziemie. Ile dobra wtedy narobiono. Ile psikusów się udało. Ile duszyczek się zgubiło i na świecie pozostało. Strach pomyśleć.
- Uciekłeś?
- Nie. Zostałem z paluchem w gębie ze zdziwienia, żem takom pięknom katastrofe wyrychtował. To i mnie tatko dopadli. Dupę kapciem złoili i ogon czarci na dokładkę przykleili. Tatko jak się wkurzył, to żartów nie było.
- Gabryś.
- Czego?
- A ty coś zmalował?
- Eee, ja to nic. Jeno chapnoł sobie ziele anielski co je tatko miał dla siebie. Zakurzyłem se na chmurce, ale gołąb mnie wypatrzył. No i tatce nakablował, żem ja wcale nie jest świety. No i tatko wcale mnie nie złapał. Ino butem za mnom rzucił. No i w aureolkę trafił. Popatrz sobie. Tu wgnieciona. Nijak jej naprawić nie da rady
- E tam. Postukam, popukam i naprawię.
Hej. Widełkami diabołek coś przy krążku se pogrzebał. Tu poskrobał, tam uderzył. No i proszę! Aureolka całkiem jest jak nowa.
Hej. Janiołek patrzy wdzięcznie, bo mu nikt nie pomógł nigdy. Aureolke sobie wsadził na łepek złocisty. Uszka nieco mu odstają, bo go obręcz coś uwiera, ale będzie teraz nosił, bo diabołek ją naprawił.
Hej. Uściskali się jak braciszkowie. Jak druhowie jacy.
Hej. Diabołek mine miał nietęgom. Uśmiech także jakiś taki.
- Janiołek.
- Czego?
- W drogę czas.
- Diabołek.
- Czego?
- To idziemy!
Hej. Utrudzili się chłopaczki, chętnie gdzieś by przycupnęli.
Hej. Stodółka opuszczona miło im wygląda.
Hej. Wieczorek całkiem ciepły, będzie dobrze się tam spało.
Hej. To sianko pachnie słodko, cudnie jest w nim leżeć.
Hej. Wędrowcy, pomęczeni, poprzez szpary w dachu obserwują gwiazdki srebrne.
Hej. Księżyc świeci złoto, jakby na nich patrzy.
Hej. Jakby chciał im coś powiedzieć, jakby wezwać chciałby.
- Janiołek. Jak to jest z tym księżycem? Dlaczego on raz pełny, raz rogalik. Ktoś go zjada?
- Tatko mówił, że to sprawka księżyków co na nim mieszkajom. Jak jest zgoda, to wszystkie świecom, a jak się kłócom, to część ze złości chowa się pod kocyki i nie świeci, i wtedy masz rogalik.
- Diabołek. Popatrz. Księżyc w pełni, czyli zgoda, ale jakiś taki blady jest.
- Oj! Janiołek! On jest całkiem przygaśnięty.
Hej. Ciekawość wzięła górę. Sianko ciepłe opuścili.
Hej. Skoczyli se na księżyc, bo o niego się martwili.
Hej. Księżyki idom. Na spotkanie idom. Do janiołka, do diabołka skarżyć się będom.
Hej. Co je trapi? Co je drąży? Bida z nędzom. Nędza z bidom.
Hej. Janiołek i diabołek patrzom i nie wierzom.
Hej. Księżyki jakby chore. Całe rozedrgane.
- Nie świecimy tak jak dawniej i uśmiechów u nas niema. Chorujemy. Marniejemy. Boże przebacz.
- A doktora wy nie macie, niebożątka biedne?
- Oj, nie mamy. Nie mieliśmy. Zawsze dobrze było.
Hej. Janiołek wyjął z sakwy niewielką harfine. Aureolką ruszył struny. Piękna muza płynie.
Hej. Księżyki zasłuchane kołyszą się smętnie. A uśmiechy na ich buźkach całkiem pogaśnięte.
Hej. Diabołek wzioł z ogonka harmonijkę małom, co jom miał tam uczepionom obok innych skarbów.
Hej. Przygrywa janiołkowi wesołom muzyczke. No, a malce się nie cieszą. Minki majom dziwne.
Hej. Diabołek i Janiołek w sukurs przyjść nie mogom.
Hej. Skoczyli wprost na ziemie, na piaszczystom droge.
- Diabołek.
- Czego?
- Nie mogliśmy im pomóc?
- A co to, my znachory?
- Janiołek.
- Co tam?
- Aleśmy im fajnie zagrali?
Hej. Idom drogom chłopaczkowie. Gorąc z nieba stopy parzy. Patrzom oba gdzie coś zbroić. Może kamień by tu kopnąć? Może w rzece się pokąpać?
Hej. Janiołek se wyciągnął aureolkę złotą. Hej potoczył jom po drodze. Niech se krążek powiruje.
Hej. Diabołek jak to ujrzał wnet widełki z sakwy wyjął.
Hej. Przyłożył je do kółka, niech się obręcz dalej kręci. Niech widełki krzeszą iskry.
Hej. Zabawa przednia była.
Hej. Diabołek i janiołek idom drogą, co do nieba iść się zdała. Góra stroma, ciężko wchodzić, ale dla nich to uciecha.
- Gabryś! Czy ty wiesz gdzie idziesz?
- Wprost przed siebie.
- A ty?
- A ja nie.
- A to gdzie ty idziesz?
- A ja karczmy ide szukać.
- A gdzie ona?
- No, na wprost!
Hej. O pierdułkach se gadajom, o marzeniach i dniach miłych. Kto gdzie jakom panne pocałował. Kto gdzie inne szczęście miał.
Hej. Zasięgnął Lucek za pazuchę. Butle z piwkiem zacząć czas. Poczęstował niom janiołka, a ten chętnie wzioł.
Hej. Janiołek gulgał srogo, a diabołek razem z nim. Patrzył znaczy na janiołka i tak jakby wraz z nim pił.
Hej. Janiołek wyciągnął z za ucha fajureczka. Diabołkowi dał pokurzyć.
Hej. Diabołek kurzył sobie, a janiołek… paluch ssał.
Hej. Jedzie drogom wóz, karoca. Osiem koniów ciągnie go.
Hej. Panocek z grodu, siedzi w wozie, winko pije, smyrga wąs.
- A gdzież to wędrujecie chłopaczkowie? Gdzie ta droga was prowadzi?
- My do karczmy podążamy. Czas odpocząć, podjeść sobie.
- To pojedźmy tamoj razem. Ja do karczmy takoż chce.
Hej. Jadom sobie jadom. Wóz terkocze na kamieniach.
- Patrzaj janioł. Co to jedzie?
- Beczka wina, widzi mi się.
- Patrzaj diaboł. Co za hultaj biedne zwierze tam okłada?
Hej. Jedzie oberżysta pode górę, bardzo ciężkim wozem.
Hej. Do karczmy wiezie wino, słodkie i niedrogie .
Hej. Osiołka smaga batem po grzbiecie, po bokach.
Hej. Osiołek nie ma siły. Staje jak uparty.
Hej. Oberżysta też uparty. Leje batem biedne zwierzę, póki ono se nie padnie.
Hej. Nadchodzą chłopaczkowie, a osiołek ledwo dycha.
Hej. Panocek opatruje i lekarstwa mu podtyka.
Hej. Janiołek sięga po dwa piórka z pleców.
Hej. Żywicom z przydrożnego drzewa lepi je do ran na grzbiecie.
Hej. Aureolkę mu przytyka do blizn całkiem świeżych.
Hej. W jednej chwili rosną skrzydła a osiołek leci.
Hej. Diabołek widełki odpina, co je miał do plecków przytroczone.
Hej. Kole nimi oberżystę w zadek pięknie wystawiony.
Hej. Ogonisko tam wyrasta wielkie i niesforne.
Hej. Przywiązało się do wozu, a niech karczmarz ciągnie.
Hej. Będzie taszczył beczkę z winem, aż do samej karczmy.
- Diabołek. Ten ogon, to potrzebny był?
- Czy ja wiem? Jakem zbroił, to mnie tatko, ozdobili chwostem wnet. Może jemu też pomoże. Bo mnie pomógł. Jemu nie?
Hej. W karczmie rejwach. Oberżysta promienieje.
Hej. Z godnom minom, piwa, gościom leje. Na dwie ręce i ogon diabelski.
Hej. Ogonisko karczme lubi, lubi wino także.
Hej. Pomaga karczmarzowi, gębe w winie macza,
Hej. Weseli się, i bawi, i na nic nie zważa.
Hej. Ludziska ciągnom wprost do karczmy, bo ich chwost tam wzywa.
Hej. Wypijom wszystkie beczki wina, no i pewno piwa.
- Lucek.
- Czego?
- Fajny jest ten ogon.
- No. Zabawowy wyszedł.
Hej. W rogu sali, za stołem drewnianym, siedzi panocek z wielkiego grodu.
Hej. Smętnie z dzbana pije wino. Czym się martwi? Nic do tego, nic nikomu.
Hej. Chciałby leczyć ludzi, lecz nie zawsze się udaje.
Hej. Ludzie umierają, za sprawom kościstej panny.
Hej. Nikt naprzeciw jej nie stanie.
Hej. Diabołek się podrapał po głowinie kędzierzawej.
Hej. Z ogonka odpiął zgrabnie, białe pióro gęsie.
Hej. W sakwie znalazł, jak psu z gardła wyciągnięty, pergamin z podaniem.
Hej. W kopytku miał ukryty sprytnie kałamarzyk.
Hej. Zanurzył gęsie pióro w cieczy czarnej jako sadza i cyrograf panockowi podpisywać kazał.
Hej. Podpisał on podanie chwatko. Będzie leczył, będzie panem ponad śmierciom se zachłannom.
Hej. Janiołek pyrgnął aureolką w zmięty pergaminek.
Hej. Podanie wnet rozbłysło, na stół opadł tylko popiół. Dostarczone.
Hej. Szczęśliwy panek popił sobie srogo.
Hej. Czas odjeżdżać w droge, długom, całkiem nowom.
Hej. Wyszedł chwiejnie przede karczmę, patrzy… a tam osioł.
Hej. Zakrzyknął:
- No to lecim!
Hej. Polecieli gdzieś wysoko.
Hej. Chłopaczkowie ciekawi byli, gdzie osiołek z panockiem odleciał.
Hej. Podskoczyli tuż za nimi i trafili se na Księżyc.
Hej. Cichutko tutaj. Cicho i srebrzyście.
Hej. Tylko spoza krzaczków, wyglądają księżyki złotolice.
- A wy co takie promieniste? Doktor jaki tutaj był?
Hej. Wyskoczyli księżykowie na otwartom hale.
Hej. Pokłonili się chłopaczkom. W łapkach poczęstunek dali.
Hej, Janiołek słodko mlaskał, a diabołek za nim.
Hej. Rozgadali się księżyki. Gadał jeden przez drugiego.
- U nas doktor, wielki doktor znikąd się pojawił.
- A z nim razem, mag o strasznym głosie i do tego ze skrzydłami.
Hej. Cieszyły się maluszki, że ktoś teraz im pomaga. Przedtem, jak kto był słabieńki, to mu tylko jedna droga zostawała.
Hej. Zeskoczyli wnet z księżyca. Na diabołka spadł janiołek. Pokłócili się troszczeczke. Poznaczyli sobie gnatki.
Hej. Pogodzili się szybciutko. W rowie trawa miękka rosła. Przytulili się do siebie, żeby chłód im nie dokuczał, żeby nocka była dobra.
- Diabołek.
- Widzisz księżyc?
- Całego nie widzę. Ino róg.
- Janiołek.
- Czego?
- A kto tam siedzi?
- Ależ to pegaz, no… i panocek?!
- Gupiś czy co? Z osiołka pegaza zrobić. Tylko ty to potrafisz.
- Janiołek.
- Czego?
- Miałeś nie zaczynać gadulenia od „ależ”.
- A kto tak rzekł?
- Taka jedna dziewecka. Widzi mi się uczycielka. Widze, że cie miłuje.
- Nie.
- No.
- Nieee!
- No. Do mnie nic nie gadała. Diabołka nikt nie lubi.
Hej. Powędrowali oba drogom, srebrnom drogom, księżycowom.
Hej. Cieszom się gagatki, że ma doktor leczyć kogo, że nie umrze księżyk żadny.
Hej. Cieszom się chłopaczki, że podanie tatko przyjoł, że pan doktor teraz śmierci się o zgode nic nie pyto.
Hej.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt