Nikt nie pragnie samotności. Każdy przecież chce mieć kogoś bliskiego. Niektórym to się udaje, a inni szukają całe życie.
Czasem jednak znajdzie się ktoś kto zostaje z tyłu, bez nikogo, lecz nikogo nie szuka. Bo po co, skoro wie, że i tak od niego odejdzie.
Spotkałem pewnego razu dziewczynkę, na oko kilku letnią. Siedziała przy łóżku kobiety, trzymając mocno jej rękę. Lekko pochylona nad kobietą patrzyła w nią swoimi brązowymi oczkami. Gdy podszedłem do kobiety i położyłem rękę na jej ramieniu, dziewczynka nawet nie zapłakała. Nie zapłakała również kiedy odchodziłem, tylko patrzyła na mnie a wzrok miała inny. Jej oczy były brązowe, chłodne i puste, ale zarazem tak na wskroś przenikliwe, że nawet ja się wzdrygnąłem.
Teraz znów ją spotkałem, leżącą pod drzewem, w koło porozrzucane zeszyty, obdarty plecak, wywrócony worek i ubłocone ubrania. Spojrzałem na nią, na jej brudne ubranie, podrapane ręce i rozcięte usta.
Z ust skapywała co trochę czerwona kropla, a po bladych policzkach spływały malutkie stróżki łez.
Jedną rękę trzymała na czerwonym fragmencie swojej sukienki a drugą próbowała otrzeć skapujące na ziemie coraz rzadsze łzy.
Wtedy mnie spostrzegła. Zacząłem powoli do niej podchodzić, a ona patrzyła na mnie swoimi ciemno brązowymi oczami w których skrzyły się łzy. Tak samo jak wtedy gdy była w szpitalu.
Stanąłem przy niej a ona się tylko delikatnie uśmiechnęła. i podała mi swoją drżącą białą rękę.
Dookoła nie było kompletnie nikogo. Tylko ja i ona opierająca się o topole z wyciągniętą ręką.
Podszedłem bliżej, dotknąłem jej ręki i popatrzyłem w jej coraz ciemniejsze oczy. Wtedy to ujrzałem. Tą małą dziewczynkę z tamtego szpitala, która trzyma wątłą rękę kobiety i wie, że ją straci. Mimo to nie odchodzi i nie zapomina. Żyje wspomnieniem kogoś kogo nie ma i nigdy już nie będzie.
Miała na imię Samotność...
"Spokojne letnie popołudnie. Na niebie leniwie płyną obłoczki, a w drzewach wesoło wiatr goni wiewiórki.
Dziś idę z tatą do wesołego miasteczka, to taki duży plac zabaw. Tatuś powiedział, że mamy na to cały dzień, a on będzie dziś tylko mój.
Najpierw pójdziemy na taki duży dmuchany zamek. Często je widziałam, ale nie miałam nigdy okazji żeby do nich wejść ;-;.
Tata nawet się uśmiechnął jak mu o tym powiedziałam.
Łaaaaa, ten zamek to taka duża trampolina. Niestety tatuś jest za duży żeby mógł ze mną tam wejść.
Było mi z tego powodu smutno, ale spotkałam tam miłego chłopca. Ma na imię Jhony.
Jhony jest trochę dziwny, ale i tak go lubię. Nie umie dobrze po polsku, przez co inne dzieci się z niego nabijają. Nie lubię jak ktoś wyśmiewa innych. -,-
Przyjechał tu razem ze swoją mamą do taty, bo normalnie mieszkają w Ameryce, nawet mi trochę o niej opowiedział. To jest ogrooooomny kraj i mają tam krokodyle O.O
Johny powiedział, że to pierwszy raz jak jest w wesołym miasteczku. Zaproponowałam mu nawet, aby bawił się w nim razem ze mną.
Zapytał mnie czy jestem tu sama, a ja mu odpowiedziałam, że jestem z tatusiem i pokazał na niego, ale Johny chyba go nie zobaczył w tłumie ;-;
To nawet trochę dziwne, bo tatuś jest naprawdę wysoki i bardzo szczupły. Wygląda jak patyk XD
Kiedy skończył nam się czas, zaproponowałam mu, abyśmy poszli razem na gokardy, ale on nie chciał. Mówił, że nie ma pieniędzy na bilet. Pomyślałam więc, że może ja mu kupie bilet, znacz mój tatuś i pobiegłam do niego.
Spytałam go, czy nie kupił by dwóch biletów, a on tylko uśmiechnął się, poczochrał mnie po łepku i dał całe 10 złotych *,*
Mogliśmy sobie kupić bilet na całe pół godziny.
Wzięłam Johnego za rękę i pobiegliśmy na gokardy.
Gokardy były świetne. Jeździliśmy wszędzie, zderzaliśmy się i goniliśmy. Bardzo mi się podobało, ale nie wiem czy mu też.
Im dłużej jeździliśmy tym był bardziej posępny. Podjechałam więc do niego aby spytać co się stało.
Był strasznie blady. Powiedział, że jest wszystko okej i się uśmiechnął. Pomyślałam, że to nic i poczochrałam mu włosy, był zimny.
Kiedy wysiadaliśmy zobaczyłam tatę który czekał na podeście. Ucieszyłam się i pobiegłam do niego zostawiając kolegę z tyłu. Johny strasznie się gramolił z tego gokardu :P
Kiedy podeszłam do taty on złapał mnie i powiedział, że musimy już wracać. Byłam smutna, mieliśmy spędzić tu cały dzień.
Postanowiłam pożegnać się z kolegą i zabrałam tatę. To jest Johny. Przedstawiłam mu go. Przyjechał z Ameryki, powiedziałam.
Tatuś na niego spojrzał i uśmiechnął się. Pożegnaliśmy się, a Johny poszedł jeszcze na karuzele.
Kiedy wychodziliśmy usłyszeliśmy straszny zgrzyt po czym masa osób zaczęła krzyczeć. Odwróciłam się, żeby zobaczyć co się stało, ale byliśmy za daleko. Chciałam podbiec ale tatuś trzymał mnie za rękę i mówił, że już idziemy. Miałam dziwne uczucie, a ludzie w wesołym miasteczku krzyczeli.
Nawet karetka przyjechała. Od tego czasu nie widziałam już Johnego... "
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt