Nadzieja - heatherismynn
Proza » Inne » Nadzieja
A A A

„Jej wręcz niespotykanie szare oczy o błękitnej głębi lśniły w ujmującym blasku listopadowego słońca. Rzucały takie poniekąd zabawne refleksy, jakby odbijały światło rzucane przez wieczór. Zachód malował na niebie niezwykle rzadkie refleksy, niby malarz przesunął starym, spracowanym pędzlem po absolutnie wszystkich odcieniach słodkiego oranżu, subtelnego różu i skromnego w obfitości fioletu, by potem pomalować nimi nieboskłon. Chmury zabarwione wspólnie z horyzontem wisiały nad wzburzonym nadnaturalnie morzem. Ale to też nie były zwykłe obłoki, bo porozdzierane na drobniejsze i drobniejsze części wydawały się być zniszczonym przez jakiegoś psotnego, dachowego Mruczka suknem. Woda połyskiwała w promieniach, przybierając dosyć abstrakcyjny jak na polski Bałtyk turkusowy kolor. Fale pieniły się na grzbietach i szumiały głośno przy starciu z piaskowcowym klifem. Drzewa poruszały leciutko gałązkami, a wszystko to za sprawą wiatru, tego dnia niezwykle spokojnego.

Patrzyłem na nią z delikatną nostalgią, przypominając sobie wszystkie nasze wspólne chwile. To było tak nieprawdopodobne, że przez miesiąc tyle się o sobie nauczyliśmy, że mieliśmy zapał do kolejnych spontanicznych spotkań, przez które ulubiona kawiarnia w Sobiszewie miała większy utarg niż zwykle. Te trzydzieści jeden dni było jak całe moje życie, a nawet lepsze niż te smutne i wydawałoby się w danym momencie czarno - białe dwadzieścia pięć lat samotnego brnięcia przez zawirowania losu. Te trzydzieści jeden dni zmieniło mnie nie do poznania, choć myślałem, że nigdy nie jest mi dane jakiekolwiek szczęście.      

A ona - moja Nadzieja - stała tuż obok mnie, jej smukłe palce były splecione z moimi, tak bardzo kościstymi. Czerwony szalik z dzianiny powiewał co chwilę na wieczornej bryzie, przez co musiała dopiąć swoją czarną kurtkę o jeszcze jeden metalowy zatrzask. Jej krótkie kruczoczarne włosy były upchane byle jak pod beżową czapką. Tylko kawałek równo przyciętej grzywki niesfornie wyglądał spod materiału. Policzki jej poróżowiały, zmarznięte prawie doszczętnie.

- Musisz wrócić. Tam masz swoje życie - powiedziała w końcu szeptem, spoglądając na swoje zamszowe kozaki, które były pobrudzone jesiennym błotem.

- Ale tutaj mam swoje serce - zapewniłem ją ponownie, tak jak robiłem to co dzień.

Pierwszy raz w takiej sytuacji przyszła mi na myśl scena, kiedy się poznaliśmy. Tak, pamiętam to aż zbyt dobrze, ale chyba nigdy nie przestanę wracać do tego niezwykłego momentu. Tak naprawdę to nasze spotkanie było przypadkiem, jedynie jakimś zrządzeniem losu trafiłem do tej restauracji. Przyjechałem na urlop na wyspę Sobiszewską. Usiadłem wtedy w niewielkim przeszklonym patio z widokiem na morze. Taka typowa smażalnia, urządzona w podstawowym stylu marynistycznym. Biało-niebieskie pasy, latarnie ze stali nierdzewnej, liny żeglarskie i stare porwane z czasem sieci rybackie, zabrane okazjonalnie z jakiegoś kutra. Pewnie ciągle dobija co dzień do brzegu, od rana handlując świeżymi rybami. Ale nie o rybach chciałem mówić.

Moje serce omal się nie zatrzymało, gdy ujrzałem ją w drzwiach. Tak olśniewająca jak kryształ Swarovskiego na wystawie u jubilera. Podeszła do stolika, pytając uprzejmie o moje zamówienie. Była ubrana w ciemne jeansy, białą koszulę i bardzo osobliwe damskie mokasyny. Choć nie byłem mistrzem uwodzenia, nie chciałem odpuścić sobie zaproszenia jej gdzieś.

- A co mogłaby mi piękna pani polecić?

Na moje pytanie spłonęła najurokliwszym rumieńcem jaki kiedykolwiek widziałem. Był tak niewielki, a zarazem tak bardzo chwytający za serce.

- Mamy świeżą flądrę, pyszną zupę rybną i dziś łowionego dorsza - odpowiedziała nieśmiało, trzepocąc długimi rzęsami.

Wpatrując się w nią z dołu, tak siedząc bezczynnie, naszła mnie myśl, że może warto tym razem coś zrobić z tym idiotycznie melancholijnym życiem. Że warto spróbować inaczej.

- Cokolwiek, wedle uznania kucharza. O której kończy pani pracę?

Wtedy nie myślałem trzeźwo, niby odurzony jej słodkimi perfumami o zapachu moreli. Tym jednym pytaniem odkręciłem wszystko, co było do odkręcenia. A kiedy jeszcze zgodziła się na spotkanie... Cóż to był z pewnością jeden z moich lepszych wieczorów.

Nie pamiętam tylko jak... Jak to dokładnie było. Taki trzask, prask i... I już miałem tę upajającą świadomość, że ją kocham. Jakby ten mitologiczny, niezdarny Kupidyn wcelował we mnie swoją strzałę. Bajkowe, jednak trochę nierealne, a wciąż prawdziwe…”

Dziewczyna schowała kartkę w dłoniach, bojąc się dalszej części tej historii. Poprawiła grzywkę, która nieposłusznie plątała się raz za razem. Brunetka wydawała się troszkę zakłopotana, toteż staruszek zmartwił się i pochylił ku niej.

- Coś nie tak, dziecko?

Ona tylko pokręciła przecząco głową, wprawiając w ruch ciemne loki. Otarła z policzka zabłąkaną łzę, która nieśmiało spływała po jej skórze o oliwkowym odcieniu. Zerknęła na moment na zwitek ukryty między palcami, jednak nie miała wystarczająco dużo odwagi, by ponownie wrócić do czytania. Kolejne potoki słonych kropli czaiły się bowiem tuż tuż.

- Po prostu... To brzmi jak opowiadanie o czymś niespełnionym. Każdy element jest tak dokładny, że mógłby pozornie odwrócić uwagę od tego melancholijnego wyrazu. Czy to prawdziwa opowieść?

Pan Antoni tylko niemrawo przeczesał swoje siwe włosy, ostatecznie drapiąc się za uchem, jak to miał zwyczaj czynić w stresie. Otworzył niepewnie spierzchnięte od wiatru usta. Wahał się z odpowiedzią, jakby działo się coś dla niego niekomfortowego.

- Tak, to moja opowieść. Ta młoda kobieta naprawdę była w moim życiu.

- A jak skończyła się ta historia?

Starszy pan wyprostował się swoim wygodnym fotelu, wciągając gwałtownie powietrze. Może mógłby to zrzucić na swój wiek, jednak nic nie wskazywało na poważniejsze kłopoty z układem oddechowym. Jego towarzyszka cierpliwie wyczekiwała odpowiedzi, obserwując jak emerytowany bankier rozmyśla intensywnie. On natomiast rozważał dwie opcje: udać, że nie usłyszał pytania, bo jego aparat słuchowy zaczyna szwankować lub wyznać tej sympatycznej wolontariuszce, studentce literatury, prawdę na temat ukochanej. Mógłby przecież sprawnie odwrócić rozmowę na swoją korzyść, na przykład przytaczając ostatnie wydarzenia związane ze spadkiem akcji przypadkowego banku albo wspomnieć coś o jednej z lepszych książek, jaka niedawno znalazła miejsce w jego pokaźnych rozmiarów sekretarzyku. Ostatecznie stwierdził, że nie lubi kłamać i przygotowywał się w milczeniu na przywołanie tych bolesnych wspomnień. Układał słowa w zdania, aby jak najmniej zagrać na przede wszystkim swoich uczuciach.

- W końcu chciałem, aby wróciła ze mną do Warszawy. Przekonywałem ją jakieś dwie godziny. Zważywszy na to, że była okropnie nieustępliwa, to dobry wynik czasowy. Nie wiem, czy nie światowy rekord. Kiedy rano przyjechałem po Nadię, do jej małego mieszkanka na przedmieściach, nie znalazłem jej tam. Między framugę dębowych drzwi a te właśnie drzwi była wsunięta karteczka z jej zwyczajowym, lekarskim pismem. Nie ja wybieram czy chcę odejść. Tak, tak tam było napisane. Te słowa jakoś wyraźniej teraz słyszę w swoich ustach…

Urwał w połowie chyba z potrzeby serca. Nie mógł się pozbierać po kiedyśniejszym  ujrzeniu tejże notatki adresowanej do niego samego i chyba nigdy się nie pogodzi ze stratą. Nigdy od momentu opowieści nie trwało długo, bo jakiś czas potem wolontariuszka - Alicja - znalazła go w jego własnym łóżku w pokoju numer trzydzieści siedem, mieszczącym się na drugim piętrze domu spokojnej starości.

Z ogromnym żalem, ale też pewnym szczęściem żegnała go w kaplicy, wiedząc że za niedługo dołączy do Nadii. Że wreszcie będą mogli razem żyć. Płakała, chcąc oczyścić swoje myśli z czarnych scenariuszy. To miało być dla pana Antoniego nowe życie. Jakkolwiek śmierć miała oznaczać życie.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
heatherismynn · dnia 08.09.2016 09:55 · Czytań: 435 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
purpur dnia 08.09.2016 16:36
Wstrzymam się dzisiaj z komentowanie tegoż tekstu. Na pewno miło napisany, ładny, chodź mam wrażenie, że dużo w doopisań wydarza się w zdaniach. Tak jakbyś śpieszył się z treścią, a to akurat wydaje się niepotrzebne.

Wrócę do niego jutro, przeczytam jeszcze raz i opiszę wrażenia, dzisiaj jakoś, krzywym okiem wszystko oceniam i być może niesłusznie :p

Tak więc, do jutra!
trawa1965 dnia 09.09.2016 18:23 Ocena: Przeciętne
Pierwsza część to na pewno nadmiar patetycznych słów. Druga - ot, historia jak wiele innych. Ani lepsza, ani gorsza. A podejrzewam też, że w czasach młodości pana Antoniego kobiety jeszcze nie chodziły w dżinsach.

W innych sprawach zgadzam się, że treść krótka, ale wobec jej szarości to akurat plus.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty