Pomijając na chwilę miałkość treściową, w mojej ocenie nie ma to nic wspólnego z poezją, ot jakiś fragment prozy pocięty enterem. Nie wiem czy już ktoś pod jakimś innym Twoim tekstem podawał linka do porad Żulińskiego, ale nie zaszkodzi przypomnieć:
http://www.portal-pisarski.pl/forum/temat/269/leszek-zulinski-dekalog-dobrego-wiersza/strona:1
i fragment z powyższego, który idealnie trafia w problem:
Cytat:
wiersz dąży do odkrywczości, gardzi banałem.
Ach, jakież to trudne! Jak łatwo natomiast pisać o sprawach oczywistych okrągłymi zdankami.
Język dla dobrego poety jest jak klucz, który otwiera zaryglowane drzwi wiedzy i uczucia. Język musi coś odkrywać.
Na tę okoliczność posługuję się od lat anegdotą Rogera Callois, którą otworzyłem felietony Flażoleta z Farlandii - anegdotą o żebraku z brooklyńskiego mostu, któremu jakiś pomysłowy przechodzień starł z tabliczki zawieszonej na piersiach nic nie znaczący napis "Jestem ślepy od urodzenia" i w tym samym miejscu napisał: "Przyjdzie wiosna, a ja jej nie zobaczę". Oto właśnie genialny przykład, jak można walczyć z banałem. Jak język poetycki może być odkrywczy i znaczyć inaczej niż na przykład język prostych komunikatów.