Szczęście - Miyo
Proza » Miniatura » Szczęście
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Podróżowałem. Wpadłem w okres, gdy wsiadałem w starego rozlatującego się jaguara i gnałem w nieznane. Łaknąłem pędu powietrza, szybkości, wolności i niezależności. Zabierałem przygodnych podróżnych i debatowałem o sensie i bezsensie życia. W przydrożnych knajpach wdawałem się w chore dysputy z miejscowymi pijaczkami i szaleńcami, którzy za butelkę wina stawali się zagorzałymi dyskutantami, czym jest mądrość egzystencji.

            Przez całe życie szukałem szczęścia, które miało dać bezkres rozkoszy. Ale nie znalazłem szukanej ukochanej ani w małżeństwie ani w drogich restauracjach ani w ekskluzywnych burdelach ani w gronie dystyngowanych sfer.

            Mając zaplecze finansowe ciągle jednak szukałem tym razem wśród wyrzutków z marginesu i dziwacznych miejscach.

            Któregoś poranka trafiłem do Osady. Koła jaguara z piskiem znieruchomiały, bo droga skończyła się raptownie. Ledwie wyhamowałem. Wysiadłem z samochodu, by rozprostować kości i odetchnąć świeżym powietrzem. Fakt, że cudem uniknąłem śmierci nie miał znaczenia. Często myślałem, że może właśnie moment zejścia da poznać nieznane rozkosze szczęścia. Ale w tamtym czasie jeszcze nie miałem odwagi.

            Osada leżała w kotlince, którą miałem przed oczami. Zdawała się być odcięta od świata i cywilizacji. Z kominów kilku domków unosił się niebieskawy dym. Osadę przecinała poskręcana dróżka wijąca się niczym wąż. Wśród drzew stały małe domki. Nie widziałem żadnej większej budowli. Wyglądało, że nie ma nawet kościoła, co jawiło się nieprawdopodobnym w tak religijnym kraju.

            Nagle znalazłem się w centrum Osady na małym placyku otoczony przez mężczyzn. Ich twarze były stare i zmęczone, poorane zmarszczkami, ale czerstwe z oznakami wigoru. Czułem na sobie spojrzenia: ciekawe z widocznym elementem radości. Zmierzchało. Nie widziałem ani jednej młodej twarzy. Nie było wśród nich również kobiet. Zaczęli do mnie mówić. Ich język przypominał ten, który znałem, ale był zniekształcony. Znane słowa musiały mieć inne znaczenie, część pozmieniano: końcówki bądź formy gramatyczne. Mówili wszyscy jednocześnie i nie mogłem nic zrozumieć. Stałem w środku i zastanawiałem się, czego chcą, bo ich gwałtowne gesty czegoś się domagały.

            Dotykali mnie z dziwnym skupieniem, pobożnością wręcz świętością, jakby kontakt z moim ciałem napełniał ich zdrowiem i szczęściem. Czułem na sobie wiele rąk, ale nie było w tym nic obrzydliwego. Raczej sprawiało przyjemność.

            Popychali mnie w niewiadomym kierunku. Szarpnąłem się i chciałem zawrócić a wówczas jeden z chłopów przemówił i zrozumiałem. Wytłumaczył, że trafiłem na ważne święto we wiosce i powinienem wziąć udział, by nie obrazić mieszkańców. Mówił wolno i mimo, iż kaleczył język zrozumiałem treść. Święto zdarzało się bardzo rzadko i gość przypadkowy musiał w nim uczestniczyć, bo mógł rozgniewać ich boga. Spytałem o rodzaj wiary, jaki wyznają, ale chłop dalszą rozmowę odłożył na później.

            Weszliśmy do stodoły oświetlonej rozwieszonymi łuczywami. Na środku płonęło ognisko. W oczach chłopów widziałem czerwone ogniki a na policzkach rumieńce. Rozpoczęli wokół ogniska powolny marsz, który z każdym okrążeniem przyspieszali. Wymachiwali rękami, tułowiem wykonywali dziwne skręty i wyrzucali nogi do przodu. Na początku wyglądali zabawnie, ale z każdą minutą ruchy i gesty nabierały precyzji i plastyczności, by wreszcie przejść w hipnotyczny taniec.

            Przez chwilę obserwowałem rytuał. Obok mnie stał ten sam chłop, z którym rozmawiałem wcześniej. Gdy zobaczył znudzenie na mojej, twarzy zaczął opowiadać o bogu, w którego wierzą. Ich bóg był niezwykle tajemniczy, ale sprawiedliwy to znaczy ani dobry ani zły stojący poza wszelkimi emocjami i tym, co ludzkie. Ale sporadycznie stawał się bardzo ludzki, bo zstępował do Osady i uczestniczył w święcie razem z nimi. I ja właśnie trafiłem na to święto.

            Zaciekawił mnie. Opowieść zabrzmiała niezwykle serio, chociaż kojarzyła się z koszmarem sennym bądź majaczeniem wariata. Ale chłop mówił poważnie. Rozmyślałem nad tym, co powiedział patrząc na tańczących. Rytm tańca stawał się diaboliczny. Miałem wrażenie nierealności widzianych obrazów, doznanie otchłani piekielnej. Na oświetlone ogniem ściany rzucały się karykaturalne cienie tańczących. Spostrzegłem, że tańczący są nadzy a ich ciała zdobią pasy i pióropusze. W rękach trzymali przedziwne przedmioty. A stojący obok mnie chłop wyszeptał do ucha, że ich bóg bierze udział w akcie miłosnym, w prokreacji wybranej dziewicy z wioski. Miał spłodzić mesjasza dla Osady dzisiejszej nocy.

            Z zadumą słuchałem kuriozalnych słów, bo widziałem bijącą powagę na twarzy chłopa. Ale z drugiej strony poddawałem się panującej atmosferze, myślę, że sprawił to dym wciskający się do oczu i gardła. Więc, gdy nagle podeszły do mnie cztery dziewczyny skąpo odziane i wzięły mnie między siebie, uległem. Rozebrały mnie i przyodziały w luźną białą szatę porozcinaną od pasa w dół. W rękę wcisnęły puchar i pokazały, że mam wypić. Wypiłem. Płyn miał przyjemny aromat i smak. Wypiłem do dna. Czułem resztką zdrowego rozsądku, że pakuję się w tarapaty, ale wrodzoną ciekawością chciałem zobaczyć boga płodzącego dziecko wiejskiej dziewicy.

            Posadzono mnie przed ogniskiem. Nadal tańczono. Słyszałem dziwne odgłosy: bębny, piszczałki, ale nie mogłem zlokalizować skąd pochodziły. Napój musiał być zaprawiony narkotykiem, bo moje doznania spowolniały. Tańczący poruszali się łagodniej i wolniej. Poczułem zmęczenie. Nawet płomień z ogniska dostosował się do atmosfery i płonął spokojniej.

            Nagle wtłoczono dziwne urządzenie na czterech kołach. Wyglądało zrobione naprędce z pali powiązanych sznurami. Przypominało klatkę. Wewnątrz zobaczyłem dziewczynę przywiązaną do krzyża. Krzyż zaś umocowano ruchomo, bo dziewczyna to stała to leżała to wirowała. Obok urządzenia stał mężczyzna, obracał dźwignią poruszającą krzyżem. Reszta chłopów nadal tańczyła.

            Dziewczyna była naga. Widziałem ręce i nogi rzemieniami przytwierdzone do krzyża. Na szyi wisiał wianek upleciony z kwiatów. Również piersi i łono obłożono kwiatami. Blask światła padał na jej twarz, więc widziałem, że jest ładna. Patrzyła pusto przed siebie, musiała być otumaniona narkotykami, bo zachowywała się biernie.

            Chłopi ciągle tańczyli a dziwna muzyka przybierała na sile. Również tańczący zaczęli pokrzykiwać i mruczeć tajemnicze słowa. Teraz pląsali wokół dziewczyny, która obracała się we wszystkich kierunkach. Co dziwne mimo tego kwiaty leżące na łonie i piersiach nie pospadały. Chwilami światło padało na jej twarz i wówczas mogłem zobaczyć jak bardzo jest ładna. Nie czułem pożądania. Widziałem i posiadłem wiele ładniejszych i zgrabniejszych dziewczyn. Cały czas czekałem na boga.

            Zarówno taniec jak i muzyka nabierały pulsującego rytmu. Pomieszczenie wypełniało się dymem. Dziewczyna leżała bezładnie a oni tańczyli wokół niej. Dotykali jej ciała: włosów, ramion, piersi, brzucha, łona, ud. Chwilami nie widziałem ciała dziewczyny, gdyż było przykryte dłońmi tańczących. Starali się rozbudzić dziewczynę. Do głowy wepchało się, że przygotowują ciało dziewczyny, by było otwarte dla boga.

            Coraz agresywniej tańczyli i coraz bardziej zbliżali się do dziewczyny. Ocierali się o nią lędźwiami, sterczącymi członkami i cały czas dotykali najintymniejszych zakamarków ciała. Dziewczyna do tej pory obojętna zaczęła się ruszać i wyginać. Nie pozostała obojętna na pieszczoty. Zauważyłem, że po jej ciele spływa biała, gęsta ciecz. Po chwili była mokra i błyszcząca. Zaczęła jęczeć.

            Mężczyzna stojący obok nagle poderwał mnie z fotela i popchnął na środek. Ucichła muzyka i zaprzestano tańczyć. Na głowę wciśnięto mi jakiś przedmiot, ale nie zauważyłem, co. Stałem na wprost dziewczyny, która wiła się. Jej ciało domagało się pieszczot, których nagle zabrakło. Patrzyłem na jej mokre od spermy okolice łona i rosło pożądanie. Chłopi z Osady stali: utworzyli tunel, drogę do niej dla mnie. Wyli przejmująco.

            Poczułem delikatne, ale mocne uderzenie w tył głowy i podnieciłem się gwałtownie. Popchnięto mnie, a tłum zaryczał upiornie:

- O nasz boże. Nareszcie jesteś z nami.

            Napierano na moje plecy i zbliżałem się do dziewczyny. I wtedy zrozumiałem. Odkryłem. Przeszył mnie lodowaty i przejmujący dreszcz. To ja byłem ich bogiem.

                       

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miyo · dnia 10.11.2016 10:14 · Czytań: 543 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:67
Najnowszy:wrodinam