Do nadmiarów dodałbym jeszcze nadmiar ludzi, najbardziej agresywnego gatunku istot żywych. Na ziemi jest ponad 3000 gatunków zwierząt, z czego ten jeden (ludzie) konsumuje bodajże ponad 60 % wszystkich zasobów biologicznych ziemi i bezwzględnie odbiera przestrzeń życiową innym gatunkom. Nadmiar ludzi to również nadmiar głupoty, tego specyficznego tworu, który nie istnieje w przyrodzie poza człowiekiem. Nie wierzcie w mądrość idei i dobroczynność programów „więcej obywateli, więcej szczęścia”, katastrofa demograficzna nie jest wymysłem, ale perspektywą mocno stojącą na dwóch (ludzkich) nogach. Nie wierzcie mi na słowo, sami popatrzcie na dane statystyczne.
Dołączam wiersz z tomiku poezji Michael Tequila: Klęczy cisza niezmącona (drugie wydanie w grudniu br.):
Współczesność
Wygnańcy raju wędrują po życia meandrach,
przeznaczenia plącze wieloznaczna Kasandra,
doliny fiołków depczą zachłanni hołysze,
poeta duszę zgubił, tęsknotę prozą pisze.
Dziecko ranią krawędzie odbarwionych baśni,
dumna myśl się buntuje, śni pachnący jaśmin,
cisza i przestrzeń w zapomnienie schodzi,
bez skargi ustępują ludzkich stóp powodzi.
Krok w krok idą złączone rozpacz i otucha,
przenikają się nurty materii i ducha,
gołąb gałązkę niesie zła pokrętnej mowy,
świat trwa niezmieniony - rodzi się świat nowy.
W morzu zwątpień nowość mieni się rozumem,
ptak idzie na wygnanie, bo bić się nie umie.
Coś czuje człek oślepły, lecz nie zgłębia treści:
rozum zwycięża, piękno umiera bez pieśni.
Busselton, 13 listopada 1996